#sprawykryminalne

1
19
Grube fakty wychodzą

RMF FM dowiedziało się, że jeden z mężczyzn zatrzymanych w związku z odnalezieniem czterech ciał w kamienicy na warszawskiej Woli usłyszy zarzut poczwórnego zabójstwa. Onet ustalił, że o masakrze w pustostanie służby powiadomiła osoba, która tam pomieszkiwała, ponieważ bała się o swoje życie.

W opuszczonej kamienicy przy ulicy Grzybowskiej na Woli w Warszawie znaleziono zwłoki. Dwa ciała znaleziono w niedzielę, kolejne dwa w poniedziałek. Na miejscu pomagała Żandarmeria Wojskowa, która użyczyła georadaru. W sprawie zatrzymano siedem osób.

Ustalenia mediów
RMF FM ustaliło, że jeden z zatrzymanych mężczyzn jeszcze dziś usłyszy zarzut poczwórnego zabójstwa. To obywatel Ukrainy.
"Z informacji, które uzyskał dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada wynika, że ten pochodzący z Ukrainy mężczyzna miał dokonywać zabójstw w dłuższym czasie, a zwłoki ukrywać w budynku, w którym schronienie znajdowały osoby bezdomne" - czytamy.

#warszawa #wiadomoscipolska #kryminalne #sprawykryminalne
jimmy_gonzale

Uuuu. Mamy seryjnego zabójcę?

cebulaZrosolu

@jimmy_gonzale no wreszcie u nas jest jak w USA!

jimmy_gonzale

@cebulaZrosolu oj my też się nie mamy czego wstydzić!

smierdakow

Jak się nie okaże, że kacapów tam mordował, to sympatia do Ukraińców może oberwać

cebulion

@smierdakow w zagłębiach w których się głównie osiedlili, już dawno nikt nie pała do nich sympatią...

VonTrupka

Zawołaj jak pojawi się jakieś info kim byli zabici przez tego psychola i czy zabił więcej osób :<

loginnahejto.pl

@VonTrupka zarówno sprawca jak i ofiary to bezdomni, motywem zapewne ich porachunki

Banan11

@VonTrupka jest trochę nowych informacji


w opuszczonej kamienicy na warszawskiej Woli dokonano makabrycznego odkrycia. Znaleziono ciało. A potem kolejne i kolejne. W sumie śledczy przez dwa dni ujawnili zwłoki czterech osób. To mężczyźni. Jak ustalił nasz reporter, to Polak i trzech Ukraińców.

Przynajmniej część ciał była już w znacznym stanie rozkładu. Nabrały nieludzkiego koloru. Upiorny widok zwłok był równie porażający, co fetor, który znad nich się unosił. Tego nie można było ukryć.

– Jedno ciało było zakopane na parterze [nie ma tam podłogi, jest ubita ziemia – przyp. red.]. Reszta ciał była rozrzucona po piętrach – powiedział naszemu reporterowi policjant. Zwłoki miały przykryte stertą starych kołder i śmieci, niektóre były nadgryzione przez szczury – podał Onet.

Prokuratura jest oszczędna w komunikatach. Do sprawy zatrzymano aż siedem osób, trzy kobiety i czterech mężczyzn. To bezdomni Polacy i Ukraińcy. Mają od 30 do 50 lat.

Dlaczego zabijał? Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz reporter, mężczyzna działał pod wpływem impulsu. Gdy coś mu się nie spodobało i było mu wbrew, uciekał się do zbrodni.

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/warszawa/wynosili-cialo-za-cialem-byly-rozrzucone-po-pietrach-zbrodnia-w-warszawie/6gny4zv

Zaloguj się aby komentować

#beksinski #zdzislawbeksinski #malarstwo #sztuka #obrazy #ciekawostki #historiekryminalne #sprawykryminalne #kryminalne

Dwa dni temu była rocznica urodzin wielkiego artysty malarza Zdzisława Beksińskiego, miałby 95 lat.
Miałby gdyby nie morderstwo, które miało miejsce 21 lutego 2005. Poniżej artykuł z tamtych czasów o tym:

Wizja lokalna z udziałem mordercy odbyła się 15 marca 2005 roku, trzy tygodnie po aresztowaniu. Robert K. Mówił bez emocji, mieszał szczegóły nieistotne ze wstrząsającymi.- Drzwi były otwarte, wpuścił mnie do mieszkania. "Po co przyjechałeś?". "Chcę pożyczyć pieniądze". "Nie mam, nie pożyczę". Spytałem, czy mogę się napić coli. Pozwolił. Spytałem, czy mogę skorzystać z łazienki. Załatwiłem się, wymyłem ręce. Pan Beksiński siedział w przedpokoju na krześle.
Zdzisław Beksiński znał od dziecka 19 letniego Roberta K. Syna rzemieślnika Krzysztofa K. Od lat dawał zarobić całej rodzinie - przy oprawie obrazów, remontach. Gdy przed laty jeździł z żoną Zofią do Wołomina po obrazy, zawsze dzieciom państwa K. wozili słodycze.
Przy opisie zbrodni morderca ważył każde słowo, ale w żadnym nie słychać było skruchy: "Dzwonię do ojca". "Niech pan nic mu nie mówi". "Nie będziesz mi gówniarzu, mówił, co mam robić, dzwonię do ojca". Tego telefonu Krzysztof K. Nie odebrał, kąpał się. - Gdy wcisnął numer w telefonie, wyciągnąłem nóż, uderzyłem. Pierwszy cios w klatkę piersiową nie mógł być śmiertelny, bo Beksiński złapał go za nadgarstek. - Udało mi się wyrwać, zadałem drugi cios. Był głęboki, poczułem, że tam nóż wleciał. Po nim kew wypłynęła. Wtedy mnie puścił. Jak upadł, już nic do mnie nie powiedział.
Zabójca był osiłkiem. Beksiński za trzy dni miał ukończyć 76 lat, nie miał szans. Nie na darmo, jak powiedział mi jeden z policjantów, w każdym pokoju domu rodziny K. stał przyrząd do ćwiczeń, ale w żadnym nie było książek. Ciosów było 17 - w płuca, serce, aortę. Robert K. Spokojnie kontynuuje:
- Leżał w kałuży krwi. Puściłem Łukaszowi sygnał telefonem. Młodszy kuzyn stał na dole na czatach. Wizja lokalna z udziałem 16 letniego Łukasza K. trwała znacznie krócej, odmówił wejścia do mieszkania malarza. W chwili zbrodni miał jakoś mniej skrupułów. - Po co się miałem pytać, co się stało? - odpowiedział zdziwiony na pytanie prokurator Renacie Zielińskiej. Wszedł do mieszkania zobaczył trupa i wszystko było jasne.
Robert K: - Kazałem Łukaszowi wziąć go za ręce, sam wziąłem za nogi i zaciągneliśmy go na balkon. Jak go ciągneliśmy, było strasznie dużo krwi. Najpierw Łukasz ręcznikiem zaczął wycierać krew, potem Robert pokazał mu schowek z mopem i kazał posprzątać. Sam zaczął buszować po mieszkaniu, które dobrze znał. Zapakował aparaty fotograficzne, sto płyt CD. Nagle rozdzwoniły się telefony w całym mieszkaniu. Morderca usłyszał zaniepokojony głos swojego ojca: Panie Zdzisławie, pan co ode mnie chciał, pan się odezwie. Po paru minutach ojciec zadzwonił na komórkę syna i kazał mu wracać: - Z panem Zdzisławem coś się stało, muszę do niego jechać, potrzebny mi samochód.
Podczas procesu oskarżyciel ani sąd nie dopuścili myśli, że celem wizyty nie była "pożyczka", ale rabunek na dużą skale. Prokurator uwierzyła młodocianemu mordercy, choć ten kluczył i kręcił. Raz mówił, że o 100 -200 złotych, kiedy indziej, że o 10 tysięcy, które był winien szantażystom. Duża liczba brutanych ciosów świadczy o tym, jak bardzo Robert K. Musiał być wściekły i rozczarowany.
Po co tak naprawdę przyszedł do Beksińskiego? Może po zawartość sejfu, który parę miesięcy wcześniej zamontował jego ojciec i w którym jak się później okazało, było 300 tysięcy złotych?
Może po wszystko, co się dało wynieść, i tylko splot okoliczności sprawił, że szaber uległ gwałtownemu skróceniu? Złapali więc, co było pod ręką, plus ręczniki z łazienki, bo Robert K. Miał krew na nogawkach i mankietach kurtki, a nie chciał zapaskudzić siedzeń nowego samochodu. - Jeden ręcznik położyłem na siedzeniu, drugi na oparciu - mówił.
E-mail Zdzisława Beksińskiego z 9 września 2004 roku: "Mam podejrzenia, jeśli idzie o latorośle pp. K. które pomagają teraz marca na zmiane w sprzątaniu mieszkania - no, ale trudno to udowadniać i byłoby przykro, więc po prostu chowam rzeczy takie jak forsa".
9 sierpnia 2004: "Pożyczyłem sporo kasy panu Krzysztofowi na kupno renault, część odrobił on, część odrabia jego żona". W ramach spłaty pożyczki matka Roberta K. miała Beksińskiemu sprzątać mieszkanie do końca 2005 roku. Zabijając pracodawce rodziców w końcu lutego syn oszczędzał jej trudu ponad 10- miesięcznego sprzątania. Inna rzecz, że to było najdroższe sprzątanie w Warszawie: za cztery godziny liczyła 200 złotych w ramach spłaty długu i 50 złotych gotówką na taksówkę do Wołomina.
Obaj sprawcy mówią kiepską polszczyzną, mają skromny zasób słów, ale tylko po młodszym widać, że przeżywa, że mu wstyd. Na koniec wykrztusił, że żałuje, nim słowa ugrzęzły mu w gardle. Za to Robert K. Płynnie wyrecytował swoją mowę: to, co się stało, to wielka tragedia, do końca życia będzie miał wyrzuty sumienia, w więzieniu się modli. - Nie wiem, dlaczego to zrobiłem naprawdę tego nie chciałem - zakończył. Jego matka łkała na głos. I ja pewnie bym się dała ponieść wzruszeniu, gdyby nie twarz Roberta K. Niewyrażająca niczego poza pewną dozą samozadowolenia. Kuzyni w Wołominie mieszkają dom w dom. Ich rodzice są skłóceni od lat na tle majątkowym, ale obie rodziny należą do tak zwanych porządnych i są głęboko wierzące. Dlaczego nie zadziałały hamulce w postaci zasad moralnych wpajanych przez rodziców i Kościół, w któym byli ministrantami? Rodzice, a nawet nauczycielka, mówili o sprawcach w samych superlatywach. Zbrodnie popełniły dwa anioły.
Jedynie Krzysztof K., ojciec mordercy, zachował w pochwałach umiar, nie omieszkał wspomnieć o dobrym pracodawcy, a o synu, że "nie rozumie, dlaczego to zrobił". Pytany przez dziennikarzy (sąd go jakoś o to nie pytał) nie przyznał się jednak do pożyczenia od Beksińskiego pieniędzy na nowy samochód. Krzysztof K. Ma swój udział w szybkim odkryciu zabójstwa. Po wyjściu z łazienki oddzwaniał kilka razy do Beksińskiego, bez skutku. To go zaniepokoiło. Kazał synowi wracać do Wołomina i mimo późnej pory ruszył do Warszawy. Zabrał po drodzę szwagra artysty. Późno w nocy telefony malarza nadal nie odpowiadały, więc wybił dziurę w ścianie korytarza, którą wcześniej sam wzniósł. Na dokładnie wymytej podłodze nie zauważyłi śladów krwi. Przeszli się po pokojach, a gdy już wychodzili, wyjrzała sąsiadka. - Sprawdzaliście, panowie, na balkonie? - spytała. Wrócili. Gdyby nie determinacja ojca, zbrodnia syna wyszłaby na jaw znacznie później. Jak oceniają prawnicy, to była sprawa łatwa. Dwie osoby wystarczyły policji, by ująć złoczyńców. Sprawcy szybko przyznali się do winy. Zostawili w mieszkaniu mnóstwo śladów, krew Beksińskiego wynieśli na butach do renault, którym przyjechali. 20 stołecznych policjantów dostało nagrody za skuteczność. To, że sprawa jest łatwa, chyba nie powinno oznaczać, że można ją prowadzić byle jak. Nawet nie wiadomo, czy ran było 16 czy 17, nie ustalono czasu zbrodni. Dopiero we wrześniu tego roku sędzia Marek Walczak wystąpił o ujawnienie billingów i treści smsów wszystkich osób dramatu. Tylko dzięki temu wiemy na przykład, że mord miał miejsca około 21:30. Sąd wyliczył wartość zrabowanego mienia na 3,8 tysiąca złotych. Za najnowszego Olympusa E300 z obiektywem wartym tyle, ile cały aparat, i Canona, plus sto płyt kompaktowych - to suma wzięta z sufitu. Zginął też najnowszy dyktafon, na którym malarz robił notatki głosowe, oraz zarchiwizowane pliki, naktórych zapisywał korespondencję i dzienniki. Ci, którzy go znali, wiedzą, że jak wspaniale malował, tak pisał. Dlatego tak żal tego, co bezpowrotnie stracone.
Był to jeden z tych procesów w którym liczyły się racje oskarżonych, nie ofiary. Sąd wołał JEDNEGO świadka ofiary Bogusława W. - przyjaciela, też malarza. Nikt poza nim nie upomniał się o prawdę o dobrym, hojnym człowieku, nikt nie nakreślił prawdy o relacjach artysty z zachłanną rodziną K. Obrońca Łukasza K., mecenas Elżbieta Orżewska w końcowej mowie mówiła o wrażliwości 16-latka skazanego za pomocnictwo, choć ona uważa, że powinien odpowiadać jedynie za zacieranie śladów. Łukasz K. Jednak nie zemdlał na widok kałuży krwi, tylko wyciągnął trupa na balkon, aż Beksińskiemu spadł kapeć. Bez oporów przechował narzędzie zbrodni, zakrwawioną kurtkę i aparaty, zamienił się ze sprawcą na spodnie, bo tamte były ubabrane krwią. Ma racje mecenas Franciszek Burda, gdyby nie psychiczna pomoc i wsparcie ze strony Łukasza.
U Roberta K. psychiatrzy stwierdzili nieprawidłowe cechy osobowości, egocentryzm, agresję. Nieprawda, że ma złe relacje z ojcem. Zły ojciec nie ciągnie syna wszędzie ze sobą, nie kupuje mu komórki, nie pożycza nowego samochodu.
Do morderstwa doszło, bo rodzina K może była normalna, ale bardzo pazerna. Syn to musiał widzieć. Może nie byłoby tej zbrodni gdyby w tym domu mówiło się o artyście z szacunkiem, o jego talencie z uznaniem, a nie traktowano go jak jelenia, z którego nalezy wyciągnąć ile się da. Mecenas Orżewska:- Beksiński płacił tak dobrze, że właściwie utrzymywał całą rodzinę. Nie zabija się kury znoszącej złote jaja. A jednak.
Przewodniczący składu sędziowskiego Marek Walczak nie ma talentów oratorskich. Kilkuminutowe uzasadnienie wyroku było chaotyczne, byle jakie. Gdybyśmy nie wiedzieli,że zamordowano wybitnego człowieka i twórcę, na sali sądowej byśmy się o tym nie dowiedzieli. Prokurator Zielińska w mowie końcowej powiedziała na ten temat aż dwa zdania. Jedno będę pamiętać całe życie: "Beksiński był jednostką cenną dla społeczeństwa". Chwała jej i za to.
Wyrok 25 lat pozbawienia wolności dla Roberta K. i 5 lat dla Łukasza K. jest nieprawomocny. Obrońcy liczą, że w apelacji 25 lat uda się skrócić o połowę, a 5 anulować całkowicie. Niestety, mają rację: sąd nie wyjaśnił wątpliwości, odfajkował proces.
W brzydkim bloku, w którym mieszkał Beksiński, wciąż łatwo rozpoznać jego balkon - boks obudowany matowym pleksi.
Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego miasta Sanoka, prawowitego spadkobiercy, pewnie kiedyś sprzeda mieszkanie. Na razie za drzwiami panuje śmiertelna cisza.
21d21f12-dfdf-4369-8dea-89d2ec0a792d
Anteczek

To jest żałosne jakie wyroki zapadły za morderstwo z zimną krwią.

Opornik

@Anteczek -ły?

cyberpunkowy_neuromantyk

@LeonardoDaWincyj 


Tekst fajny, ale mógłbyś zadbać o formatowanie, bo kiepsko się czyta.

deepth0ught

@cyberpunkowy_neuromantyk ja legitnie dostałem jakiegoś oczopląsu

LeonardoDaWincyj

@cyberpunkowy_neuromantyk @deepth0ught Faktycznie, taki już był, myślałem czy by nie poprawić ale poprawiłem już mnóstwo literówek (chyba ze 30) to już zostawiłem jak jest, nie jest tak źle chyba. Tekst był na wykopie 2 dni temu i tam jak zacząłem poprawiać formatowanie to wykop mi je psuł. A szkoda było nie udostępnić skoro się jednak trochę napracowałem.

pluszowy_zergling

Straszne, utwierdza w zdaniu, że do ludzi trzeba podchodzić ze sporą dozą ostrożności.

Zaloguj się aby komentować

Dziś rocznica jednej z najgłośniejszych zbrodni II RP.

W nocy z 1 na 2 grudnia w Pieruszycach w Wielkopolsce, 25-letni Czesław Konieczny zamordował siekierą swoją matkę, trzech braci i dwie siostry oraz zranił śmiertelnie kolejnego brata, który zmarł w szpitalu.

Rodzina Koniecznych była podzielona głębokim konfliktem po śmierci ojca Czesława. Sam Czesław był przygotowywany przez ojca do przejęcia gospodarstwa jako najstarszy syn, posłusznie wykonywał on polecenia matki, licząc że pewnego dnia gospodarstwo stanie się jego własnością.

Matka miała jednak inne plany: potajemnie chciała przepisać gospodarstwo innemu synowi - Michałowi. Matka nieustannie krytykowała Czesława, nazywała go "głupcem", zarzucała mu niedbalstwo i nieodpowiednie prowadzenie gospodarstwa. Zarzut niegospodarności był wyssany z palca, sąsiedzi zgodnie potwierdzili że gospodarstwo było dobrze prowadzone. Twierdziła również w rozmowach z dalszą rodziną, że Czesław ją okrada (nigdy nie udało się potwierdzić tych oskarżeń). Rodzeństwo Czesława opowiedziało się po stronie matki. Czesław odsunął się od rodziny, zaczął unikać spędzania z nią czasu. Pewnego dnia Czesław postanowił się ożenić. Matka zakazała mu ślubu pod groźbą wydziedziczenia, a rodzeństwo z niego drwiło.

1 grudnia Czesław wrócił do domu późnym wieczorem. Załatwiał matce pożyczkę w sąsiedniej miejscowości. Zapytał się czy zostawiono dla niego kolację. W odpowiedzi usłyszał że domownicy celowo wszystko zjedli, "bo tak zły gospodarz jak on nie zasługiwał na posiłek". W Czesławie coś wtedy pękło. Chwycił siekierę i powiedziawszy słowa: "Wszyscy mieliście dla mnie twarde serca, to i ja będę mieć dla was twarde serce" zaczął mordować swoją rodzinę.
Najpierw odrąbał siostrze rękę, a potem zabił ciosem w głowę. Potem zabił brata Jana, który przybiegł zaalarmowany krzykami siostry. Czesław po drugim morderstwie poszedł do drugiego pokoju, gdzie zabił matkę oraz dwójkę młodszego rodzeństwa. Na koniec poszedł do stodoły, gdzie spała dwóch braci. Jeden z nich przeżył atak, ale zmarł kilka dni później w szpitalu. Ze względu na umiejscowienie ran na ciałach ofiar (ciosy w głowy i szyje) nie ma wątpliwości, iż każdą ze swych ofiar Czesław zaatakował z bezpośrednim zamiarem zabójstwa.

Po zbrodni Czesław zaalarmował sąsiadów i policję, twierdząc że jego rodzina została napadnięta i zamordowana przez nieznanych sprawców. Szybkie śledztwo przez przybyłych na miejsce policjantów wykazało że żadnego napadu nie było, a pies tropiący wskazał na Czesława. Konieczny został aresztowany i przyznał się do zbrodni, wskazując miejsce w którym schował zakrwawiony płaszcz i siekierę. W czasie rozprawy Czesław sam się przyznał i żądał dla siebie kary śmierci. Dwóch biegłych psychiatrów orzekło że Czesław wprawdzie w momencie popełnienia zbrodni był pod wpływem silnych emocji spowodowanych szykanami ze strony swojej rodziny, ale był poczytalny. 
Zapytany, czy żałuje, Konieczny stwierdził, iż żałuje samego czynu, żal mu najmłodszej siostry Leokadii, jednak pozostałych członków rodziny nie żal mu ani trochę.

Sąd skazał Czesława Koniecznego na siedmiokrotną karę śmierci. Został stracony w Ostrowie Wielkopolskim 30 lipca 1930 r.

#historia #kryminalne #sprawykryminalne #zbrodnia #zbrodnie #ciekawostkihistoryczne
eab0e9a9-f34d-4ad4-9dbb-1d14526c255a
4da4034b-d369-49e0-830c-09a1fa268877
4698355d-5e2d-4d31-a0f3-25738b19c0a4
m-q

I tak się załatwiało rodzinne konflikty, kiedy nie było "Sprawy dla reportera"

ZygoteNeverborn

@Michal9787 Dobrze Czesiek zrobił.

DiscoKhan

@ZygoteNeverborn trudno mu się dziwić, że pękł. Z jednej strony rzeczywiście nie ma mowy tutaj o niepoczytalności, z drugiej strony jak wtedy życie wyglądało to żeby odciąć się od rodziny to chyba musiałby iść na żebry do miasta, bo o pracę i wyżywienie nie bylo wtedy łatwo. Weź tu bądź mądry, każdy człowiek ma swoje granice.


Zresztą to jest dobry przykład przeciwko karze śmierci, bo w tak szczególnej i bądźmy szczerzy, rzadkiej sytuacji to ułaskawienie prezydenckie po odsiedzeniu paru lat byłoby więcej niż zasadne.

CzyjSyn

@DiscoKhan Czekaj, co? Typ z zimną krwią zajebał całą rodzine włącznie z dziećmi, bo nie dostał kolacji i twierdzisz, że powinien być uniewinniony? Co do chuja o.O

Zaloguj się aby komentować

Jest sens przenosić tutaj swoje tagi z #wykop? Prowadzę tam kontent kryminalny pn. #polskiepato i #rejestrzboczencow. To prawda, że Mircy i Mirabelcy są teraz na Hejto? ( ͡° ʖ̯ ͡°) Znam tu kogoś? #kryminalne #sprawykryminalne #pytanie #pedofilia
fa39b9d0-f9b3-4e92-a982-affee8490231
Petrolhead

O, @kvoka, brejdaku 😎

Themamduzopieniedzy

Ja czytałem Twój tag na bieżąco i uważam, że robisz świetną robotę, przenoś zdecydowanie!

GtotheG

@kvoka znasz znasz, dawaj wpisiki

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry,
to ja wykorzystując napływ nowych użytkowników zapraszam do społeczności Truecrime. W najbliższym czasie postaram się zainaugurować postowanie artykułem o Rzeźniku z Rostowa - Andrieju Czikatiło.
#truecrime #zbrodnie #zbrodnia #sprawykryminalne #kryminalne
Zielczan userbar

Zaloguj się aby komentować

Ta sprawa zaginięcia i śmierci z ostatnich dni mega podobna do sprawy sprzed blisko 3 lat. Goście w podobnym wieku, nie z wrocka, impreza w nocy i finał w wodzie.
Oczywiście to nic nie znaczy i głupio byłoby to łączyć, ale jak czytałem dziś o tej najnowszej sprawie to miałem cały czas deja vu i wyszło że słusznie.
PanHeniek

@Maciek We Wrocławiu, chyba w 99% jak ktoś zaginął to wylądował w fosie albo rzece. Generalnie zaginięcie we Wrocku to w większości pewna śmierć.

Legitymacja-Szkolna

@zryyytyyy taaa ludzie wpadają do odry i giną, bo idą się odlać nad rzekę. Specjalnie schodzą na sam brzeg żeby tylko siurem dotknąć wody XD Przecież nawet jeśli jesteś w chuj pijany i wpadniesz do wody to nie jest to jednoznaczne ze śmiercią nawet jeśli woda jest lodowata. W Poznaniu skąd pochodzę też było kilka sytuacji że ktoś przypadkiem wylądował w warcie. Co ciekawe w kilku przypadkach wcześniej te osoby były w klubie ze striptizem na rynku właśnie. Kilka razy może się zdarzyć że ktoś rzeczywiście przypadkowo wpadł do wody i się utopił, ale sądzę też że w niektórych przypadkach ktoś tym osobom po prostu pomógł tam wpaść. W Poznaniu nad wartą brzeg jest taki, że jak staniesz i wejdziesz 2-3 metry do rzeki to nadal masz grunt w ogóle w najgłębszym miejscu warta w poznaniu może mieć maks 2 metry to żeby się utopić tam to ja nie wiem co trzeba zrobić.

5tgbnhy6

@Legitymacja-Szkolna pijani ludzie potrafią się utopić w kałuży, lodowata woda na pewno nie pomaga, tym bardziej jak np. najpierw się poślizgniesz i pierdolniesz o coś głową (ogólnie bycie pijanym zwiększa szanse na zgon w wielu sytuacjach, poza upadkami z dużych wysokości, source: znam medyka sądowego i większość denatów po dziwnych wypadkach ma promile)

Zaloguj się aby komentować

Aresztowanie w związku z morderstwem Abigail Williams i Liberty German.
Po szeroko zakrojonym śledztwie, trwającym ponad 5 lat, Delphi Double Homicide Task Force aresztowała podejrzanego w związku z morderstwem Abigail Williams i Liberty German.
13 lutego 2017 roku Abigail Williams i Liberty German zostały tragicznie zamordowane podczas zwiedzania Monon High Bridge w Delphi.
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Murders\_of\_Abigail\_Williams\_and\_Liberty\_German
Krótko po tym, policja stanowa Indiany i biuro szeryfa hrabstwa Carroll utworzyły grupę zadaniową, w której skład wchodzili federalne, stanowe i lokalne jednostki.
W środę, 26 października 2022 roku, detektywi z grupy zadaniowej ds. podwójnego zabójstwa w Delphi zatrzymali Richarda Allena, 50-latka z Delphi w stanie Indiana, w związku z morderstwami Abigail Williams i Liberty German.
W piątek, 28 października 2022 roku, Allen został formalnie oskarżony o dwa zarzuty morderstwa i przewieziony do więzienia w White County, gdzie obecnie przebywa bez kaucji.
Jest to aktywne i trwające śledztwo. W tej chwili nie ma żadnych dodatkowych informacji do ujawnienia.
d58a421f-0d38-4149-8d9f-ed68d90a2d7c
3c18dc00-045b-4d5c-a01e-49fc621ee2df
Marvinn8686

Super, śledzę tę sprawę od początku (zacząłem mniej więcej kilka tygodni po jej dokonaniu), ~ raz na miesiąc zaglądam na jej reddita, żeby sprawdzić czy jest coś nowego a tu info samo przyszło do mnie

Rzona

@Marvinn8686 polecam się

Pewnie za jakiś czas założę społeczność True Crime i będę starała się wrzucać na bieżąco jakieś ciekawe info /update o cold case'ach

Rzona

@Marvinn8686 łap info od Grzegorza z No Nie Gadaj


Wiemy, że:


  1. Richard Allen ma 50 lat i został aresztowany przez policję stanową w środę 26 października,

  2. Dwa dni później - 28 października - zostały mu postawione dwa zarzuty zabójstwa. Mężczyzna nie przyznaje się do winy,

3.Richard Allen ożenił się w wieku 19 lat z kobietą o imieniu Kathy - jego żona miała wtedy również 19 lat. W momencie aresztowania wciąż byli małżeństwem. Kathy Allen prowadzi w Delphi gabinet weterynaryjny. Małżeństwo ma też córkę Brittany, rocznik 1994,

  1. Richard Allen dorastał w mieście Mexico w stanie Indiana. Do Delphi przeprowadził się w grudniu 2006 roku. Wtedy kupił w Delphi dom przy Whiteman Drive, w którym mieszkał w momencie aresztowania. Dom ten znajduje się ok. 4 km od miejsca, w którym znaleziono ciała dziewczynek,

  2. Richard Allen w momencie aresztowania pracował w aptece sieci CVS. Wcześniej pracował na terenie Delphi w różnych zawodach,

  3. Według informacji od FOX59 - Allen na wcześniejszym etapie śledztwa zgłosił się jako świadek,

  4. Według informacji od babci Libby - Allen przygotowywał odbitki zdjęć Libby na jej pogrzeb, za co nie wziął pieniędzy. Nie mówimy tu o zdjęciach Z POGRZEBU, tylko o zdjęciach NA POGRZEB. Prawdopodobnie chodzi tu o zdjęcia/zdjęcie, które podczas ceremonii zwyczajowo kładzie się na trumnie lub gdzieś w jej okolicy,

  5. 13 stycznia 2023 ma się odbyć tzw. "pretrial hearing" - czyli przesłuchania przedprocesowe w sądzie,

  6. Proces ma ruszyć 20 marca 2023. Zapewne jednak w rzeczywistości stanie się to dużo później - być może nawet dopiero w roku 2024,

  7. Póki co nie ma żadnych konkretnych informacji na temat tego czy istnieje jakikolwiek związek między aresztowanym wcześniej Keganem Klinem a Richardem Allenem.

  8. Bardzo możliwe, że w najbliższym czasie dowiemy się bardzo niewiele, bo nawet dokładna treść zarzutów nie została upubliczniona. Sąd ma obawy co do uczciwości jawnego procesu, więc możliwe, że na konkrety będzie trzeba sporo poczekać.

Zaloguj się aby komentować

#historiazarroyo #hitzarroyo
Landru przed sądem, 1921 r.
Henri Landru w trakcie I Wojny Światowej dopuścił się zabójstwa 11 osób - 10 kobiet i 1 małoletniego syna jednej z ofiar. Choć ofiar przez długi czas nie udało się odszukać, uznawano je za zaginione. Dopiero donos siostry jednej z ofiar Landru na policję naprowadził policję na ślad seryjnego mordercy.
Aresztowanie Landru w 1919 roku i seria przesłuchań naprowadziły policję na kolejny trop - otóż w piecu w domu Henriego znaleziono ślady krwi i włosów ofiar.
W 1921 r. skazano Landru na śmierć poprzez zgilotynowanie. Wyrok wykonano 25 lutego 1922 r. To jeden z najgorszych zbrodniarzy niezwiązanych z militariami w I połowie XX wieku, ale nie jedyny. Wówczas grasowali także tacy seryjni jak małżeństwo Paśników (w Polsce, policja miała bardzo trudną sprawę do rozwiązania*), Peter Kürten w Republice Weimarskiej czy Earle Nelson w USA.
Wydawnictwo Pen & Sword, zajmujące się w dużej mierze tematyką militarną, wydało w 2019 r. biografię tego francuskiego seryjnego mordercy. Mowa o książce Richarda Tomlinsona pt. "Landru's Secret".
*Prawdopodobnie przedstawię ją jeszcze w tym roku
731b5226-4fe4-48dc-994f-fa39a6190a9f
Arroyo

@Grievous "W 1919 siostra Célestine Buisson, jednej z ofiar Landru podjęła próbę odszukania mężczyzny, z którym umawiała się jej krewna. Nie znała personaliów mężczyzny, ale zapamiętała jego wygląd i wiedziała, gdzie mieszkał. Jej zeznania naprowadziły policję na trop Landru. Zabójca odmawiał składania zeznań, a policja po przekopaniu ogrodu wokół domu nie natrafiła na zwłoki i nie dysponowała dowodami, umożliwiającymi oskarżenie Landru. "

Zaloguj się aby komentować

tu wstaw obrazek z Chłopaków z Baraków z podpisem "Kurwa, co za pojebana akcja."
Niektórzy z was mogą kojarzyć dość niszowego RTSa pod nazwą Wargame: Red Dragon. Od czasów premiery w roku 2014 gra zdobyła sobie popularność dość oddanej, choć dość hermetycznej grupy zapaleńców, który pomimo bugów, pay2win DLC i prawie zerowego wsparcia developera do dziś namiętnie w nią pogrywają.
W społeczności WG:RD pewnego rodzaju niesławę zdobył gracz o nicku "Deck Cheney". Znany on był z kilku rzeczy - praktycznie ciągłego wykłócania się z ludźmi na forum gry i na oficjalnym subreddicie, częstego praktykowania taktyki znanej jako heli rush (czytaj - w fazie przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki nakupowujesz sobie helikopterów, które następnie wysyłasz w linii prostej do spawnu przeciwnika żeby jak najszybciej zniszczyć jego jednostkę dowodzenia i zakończyć w ten sposób mecz) i ogólnego trollowania na czacie. Lata mijały, a Deck jak grał tak grał i wydawało się, że nic się w tym mikrokosmosie nie zmieni.
Tymczasem w kwietniu tego roku gość nagle jakby zapadł się pod ziemię - przestał odpowiadać na wiadomości jego kumpli z gry, przestał logować się na profil na Steamie, tak samo zamarła jego aktywność w mediach społecznościowych. Z początku wielu myślało, że po prostu albo robi sobie przerwę od gry albo może przestał mieć czas na ciągłe granie - no wiadomo, życie, co nie. Tymczasem kilka dni temu ta sama grupka otrzymała wiadomość, której kompletnie nikt się nie spodziewał.
Jak się okazało, Deck Cheney był Polakiem mieszkającym w Warszawie - o tym wielu ludzi znających go wiedziało. O tym, o czym nie wiedzieli, to to, że na przełomie marca i kwietnia zeszłego roku zamordował własną matkę, rozczłonkował jej zwłoki po czym wrzucił je do Wisły w okolicach Mostu Piłsudskiego. Po dokonaniu zbrodni najpierw starał się zatrzeć ślady i zmylić trop, po czym w październiku 2020 roku uciekł z Polski. Najpierw udał się do do Holandii, a następnie do USA, gdzie został aresztowany przez FBI właśnie w kwietniu 2021, przyznał się do winy i obecnie oczekuje na ekstradycję z powrotem do Polski.
e85d54ae-f4f3-44bc-8a8d-9cf33e80c505
ThickDrinkLots

pewnie mama chciała go wyeksmitować, bo ciągle grał i nie było z niego pożytku

tymszafa

@FrankJUnderwood wow, to jest mocne.

Zaloguj się aby komentować