Zdjęcie w tle
loginnahejto.pl

loginnahejto.pl

Fenomen
  • 93wpisy
  • 916komentarzy

FB ----> Filozofia dla januszy

Ciekawe czy politycy rządzącej większości po wczorajszym dniu rozumieją już, że lwia część tych co głosowała na nich 15 X robiła to w gumowych rękawiczkach i z zaciśniętymi zębami, bo banieczka ich twitterowych fanbojów nie zrozumie tego napewno.

Mam też nadzieję, że pis uwierzy w swój spin o tym, że jest już dobrze i nic złego się nie dzieje, bo chętnie popatrzę jak toną do reszty.

Wczoraj wygranych nie było, kilka milionów Polaków na gwałt potrzebuje nowej partii. Autentycznie nowej, a nie kolejnego Palikota czy innego Kukiza.

#polityka #wybory
Bipalium_kewense

Co jakiś czas pojawiają się nowe partie i marnie kończą. Palikot, Kukiz, Biedroń - albo wchłonięte, albo zakopane. Hołowni też nie wróżę wielkiej przyszłości. A już najśmieszniejsze są te wszystkie kanapowe prawackie partyjki oparte na idei Wielkiej Bolzgi Gadolidzkiej, co się mnożą jak grzyby po deszczu i orbitują wokół Konfederacji, czasem się z nią wiążąc na dłużej, czasem nie.

kodyak

@loginnahejto.pl to nie ma większego znaczenia. Każda partia która powstanie będzie miał wylewane kubly pomyj na głowę. Jednym się należy za hipokryzję ale nawet jakby przyszli sami cnotliwi to zaraz by się coś na nich znalazło albo nawet nie znalazło a obrzucalo.


Czy im sie należalo czy nie. Nie ma znaczenia. Sprostowania nikogo nie obchodza

dez_

@loginnahejto.pl Ale to wyniki jakoś szczególnie różnią się od tych październikowych?


2023 / 2024

Prawo i Sprawiedliwość - 35,38 / 32,42 

Koalicja Obywatelska - 30,70 / 32,17

Trzecia Droga - 14,40 / 13,00

Nowa Lewica - 8,61 / 6,54

Konfederacja - 7,16 / 7,33

Bezpartyjni Samorządowcy - 1,86 / 5,1

(to jeszcze nie 100% danych, ale tendencja jest raczej na minus dla PISu więc...)


Więcej stracił sam pis, niż cała koalicja ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Przeglądam ostatnio sporo tych nowych krótkich form medialnych typu IG Reels czy Tik-tok i utwierdzam się w przekonaniu, że obecnie filozofia jest w kondycji podobnej do XV/XVI wieku. 90% treści poświęconych tam humanistyce to jakieś coraz większe udziwnienia wokeistyczne, absolutnie zero twórczej myśli. Zresztą wystarczy porównać nazwiska czynnych zawodowo filozofów sto lat temu a obecnie i będzie widać jaka jest różnica w poziomie. Prawaki twierdzą, że to co widzimy to różne nurty neomarksizmu związanego z teorią krytyczną. Tyle tylko, że o ile np Marcuse rzeczywiście propsował mniejszości seksualne czy rasowe to robił to w latach 60-tych kiedy mieliśmy prawne prześladowania nierzadko oparte na stanie ówczesnej nauki. Owe mniejszości były przez frankfurtczyków propasowane, bo stały poza kapitalistyczną rzeczywistością i dzięki temu mieli rzekomo mieć możliwość ją obalić. Obecnie woke ma wsparcie wielkich korporacji a argumentacja jest w duchu mocno scjentystyczna. Gdybyśmy konsekwentnie stosowali logikę teorii krytycznej, to w dzisiejszych czasach należałoby raczej wspierać różnej maści foliarzy, przegrywów itp, bo to oni stoją na marginesie współczesnej kultury. W późnym średniowieczu podobnie było, kiedy mechanicznie eksploatowano scholastyczne wzorce i naprawdę przypominało to już liczenie diabłów na główce od szpilki.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #revoltagainstmodernworld
dsol17

@loginnahejto.pl Jeśli chodzi o #filozofia to ja tam już dawno tak prywatnie uważałem tych całych marksistów,liberałów i faszystów za relikt siedemnastowiecznego "późnego średniowiecza" ot co. Mamy XXI wiek do kurwy nędzy, mamy nowoczesną naukę a ludzie brendzlują się Marksem,Smithem czy w sferze takiej psychologii idiotą Freudem.


I tak,możesz to co piszę otagować #filozofiadlajanuszy - ale to prawda,te nurty to jakieś średniowiecze jest.


Z takiego #transhumanizm zrobiono antyhumanizm i wymieszano z tym niestrawnym sosem,ale on to przynajmniej był bardziej współczesny. Tak że jakie to #revoltagainstmodernworld gdy właściwie nie ma żadnej rewolucji i stary świat walczy ze starym światem w imię częściowo przejrzałych idei.

Zaloguj się aby komentować

Z takich najbardziej absurdalnych tejków jakie słyszałem, to ten o starcie Michelle Obamy w wyborach zamiast Bidena stoi dosyć wysoko. Od kilku lat establishment demokratów ma ogromny problem z lewym skrzydłem partii. Lewe skrzydło się podąsało, pomruczało, ale ostatecznie nie wystawiło kontrkandydata wobec Bidena w prawyborach, decydując się zachować spójność napiętej jak guzik marynarki Sakiewicza partii. I teraz mieliby dostać, bez uczciwych prawyborów, prawem kaduka, czarnoskórą wersję Hillary Clinton, z tym, że Clinton miała przynajmniej na koncie mandat senatorski i sekretarza stanu xD

W takim wariancie Trump mógłby się skupić na RFK, bo Partia Demokratyczna nie tylko z miejsca przestaje się liczyć ale zapewne także istnieć.

Jeżeli ten pomysł przejdzie naprawdę, to znaczy, że tam za myślenie odpowiada Mastelarek xD

#polityka #usa #wybory
MikeleVonDonnerschoss

Ale by było, jakby prezydentem Ameryki został transwestyta #pdk

Zaloguj się aby komentować

Czy social media powstrzymałyby Holocaust?

W komentarzu do niedawnej wizyty Elona Muska w Auschwitz i jego uwagom, że gdyby istniały wówczas social media, to do Holocaustu by nie doszło musimy przenieść się do ostatniego miejsca jakie się z nim kojarzy.

Właściwie rzecz ujmując, to nie kojarzy się kompletnie z niczym. Wełes, bo o nim mowa to miasto wielkości Ełku położone w Macedonii Północnej. Są zapewne gorsze miejsca do życia, jednak nie ukrywajmy, można też wylosować lepiej. Możliwości zdobycia pieniędzy i sławy są raczej ograniczone, zwłaszcza jak jest się przy tym nastolatkiem. No chyba, że ma się łeb na karku i dobry pomysł na biznes, jakim jest na ten przykład zmiana wyniku wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. 

Historia o której piszę, zdarzyła się naprawdę. W 2016 roku grupka nastolatków z macedońskiej pipidówy postawiła ponad sto stron „z newsami” - oczywiście wszystkie były fałszywe i wszystkie w bardzo dobrym świetle stawiały Donalda Trumpa. Wszystkie też zawierały możliwość wsparcia finansowego i lądowały na prawicowych kanałach w social media, gdzie stały się istną fabryką virali. Dalsza historia jest powszechnie znana: dzieciaki zgarnęły łącznie kilkadziesiąt tysięcy dolarów (co jak na warunki o których mowa jest kwotą niebotyczną), Hillary Clinton musiała tłumaczyć, że nie sprzedawała broni ISIS a Donald Trump został Prezydentem. 

Dzisiaj wątpię, że tego typu praktyki pozwoliły Trumpowi wygrać - choć na pewno mu nie przeszkodziły. Nie mam jednak wątpliwości, że gdyby nie social media pies z kulawą nogą by na strony łebskich Macedończyków nie zajrzał. 

Wróćmy do Elona Muska i jego komentarza.

W pewnym sensie multimiliarder ma rację. Historia do której jak mniemam się odnosi brzmi następująco: totalitaryzmy XX wieku polegały w dużej mierze na przejęciu mediów i skrajnej cenzurze. Obywatel III Rzeszy miał w latach 30-tych jedyny przekaz - ówczesne media, radio, gazety i kino przedstawiały mu wizję świata, która była co prawda całkowicie fałszywa, ale za to pozbawiona alternatyw. To oczywiście też jedynie element całej układanki, bo tysiące członków Einsatzkommando nie strzelały do matek z dziećmi na ręku tylko dlatego, że im w kinie „Żyda Sussa” pokazano. Ale znowu: choć nie był to czynnik decydujący, to z pewnością nie przeszkadzał.

W kontrze do tych starych, scentralizowanych mediów mają, jak mniemam istnieć social media, gdzie każdy jest pełnoprawnym twórcą i może mówić co chce. Gdybyśmy cofnęli się o kilkanaście lat, tę piękną historię można by okrasić obrazkami bliskowschodnich tłumów, które poprzez social media się zwoływały celem organizacji protestów przeciwko reżymom. 

Problem polega na tym, że ta wizja niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Dlaczego?

Zacznijmy od podstaw. Weźmy dwie gazety: „Fakt” i „Puls Biznesu”. Różnią się treścią, ale też… formą. Zdjęcia, język, nagłówki, długość tekstu. Swego czasu powstawała masa parodii dzienników tabloidowych. Były to jednak właśnie parodie, trudno by było prowadzić dziennik poświęcony gospodarce w szacie graficznej tabloidu. Z drugiej strony nigdy nie widziałem przeróbki tekstu o trzymaniu szafy lub rozwodach celebrytów przerobionych na suchy, techniczny język prasy biznesowej.

Powód takiej sytuacji jest prozaiczny: nie ma czegoś takiego jak medium całkowicie obojętne dla przekazu. Pytaniem jest na ile ten wpływ jest istotny. Nawet jednak przyjmując bardzo zachowawcze stanowisko nie sposób nie przyjąć, że pewne media sprzyjają pewnym treściom, zaś inne to przebicie się utrudniają. 

Pytanie więc: czemu sprzyjają social media?

Wróćmy do wspomnianych wydarzeń sprzed ponad dekady, w historii znanych jako „Arabska wiosna”. Tak, uczestnicy protestów skrzykiwali się przy pomocy mediów społecznościowych, tam też pojawiały się antyrządowe treści (np nagrania z brutalnymi atakami policji). Tyle tylko, że… na tym koniec. Facebook i inne media społecznościowe spełniały dwie funkcje. Po pierwsze, dawały swoisty społeczny dowód słuszności sprawiający, że każdy opozycjonista wiedział, że inni myślą podobnie ii sam szedł na protesty. Przez to mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju samoistnie spełniającą się przepowiednią. 

Po drugie: pozwalał wyrazić swój gniew. Oba słowa są ważne. „Wyrazić”, bo jak zauważyła jedna z badaczek social media nie sprzyjają debacie, lecz jednostronnym deklaracjom. „Gniew” - bo to emocje napędzają tę machinę. Generalnie można powiedzieć, że social media są świetną sprawą, jeżeli chcesz wzbudzić w ludziach motywację, wzburzenie, współczucie. Są taką cyfrową wersją narkotyków. I podobnie jak narkotyki działają jedynie na krótką metę. Większość portali społecznościowych jest fatalna do dłuższych dyskusji. Na Facebooku i Instagramie brak jest podstawowych narzędzi do formatowania komentarzy. Na Twitterze wprowadzono je niedawno i… trzeba za nie zapłacić. 

Krótko mówiąc, wizja światowej, cyfrowej agory umożliwiającej każdemu dostęp do platformy wymiany myśli jest wizją bardzo naiwną. Jeżeli to miałby być powód dla którego social media zatrzymałyby Holocaust, to jest on nietrafiony. Choć spokojnie panie Musk - mam argument inny. Co wcale nie oznacza, że wesoły.

Jak już wspomniałem, jednym z aspektów sukcesu nazistów było scentralizowanie i podporządkowanie sobie „debaty” publicznej. W konsekwencji powstał system totalitarny bardzo podobny do tego, o którym pisał Orwell w powieści „Rok 1984”. Tamten system rościł sobie bezwzględny monopol na światopogląd, a wszelkie przejawy sprzeciwu bezwzględnie łamał. 

Czy można sobie jednak wyobrazić reżym totalitarny w którym policja w ogóle nie jest potrzebna? Taki w którym nie trzeba cenzurować niewygodnej wiedzy, bo po prostu nikt jej nie szuka? Można, zrobił to Aldous Huxley w powieści „Nowy, wspaniały świat”. Napisanej zresztą jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy. 

Huxley opisuje zupełnie inny rodzaj totalitaryzmu, w którym to nie tyle ciało jest zniewolone, co umysł. Ewentualny niepokój i refleksja łamane były podawaniem narkotyku - somy - który dostarczał ludziom czystej i płytkiej przyjemności. Podobnie działają portale społecznościowe, gdzie debata publiczna zostaje coraz bardziej spłycona merytorycznie i naładowana coraz większymi emocjami. To zaś sprawia, zgodnie ze znanym w uzależnieniach mechanizmem coraz większą tolerancję. Czy widząc po raz 30-ty w danym dniu czerwoną planszę z napisem „Pilne!” można się autentycznie poruszyć? Powstaje zblazowane społeczeństwo jak kania dżdżu pragnące jakichkolwiek poruszeń. 

Co to ma wspólnego z Holocaustem? Mówiąc o jego potworności zapominamy o bardzo technicznym aspekcie jakim jest jego doskonałość organizacyjna. Świadczy ona zresztą o jeszcze większym wynaturzeniu nazistów, bo gdy niemieckie dywizje na froncie wschodnim cierpiały na permanentne braki w aprowizacji Eichman dysponował swobodną ilością pociągów do zwożenia węgierskich Żydów do komór gazowych. W każdym jednak razie była to perfekcyjna fabryka zbrodni, w której nowoczesna machina biurokratyczna zwróciła się przeciw nowoczesnym ideałom. 

W biurokracji i organizacji zaś emocje przeszkadzają, a liczy się czyste wyrachowanie. Tu wbrew pozorom potrzebne było sto procent rozumu i zimnego opanowania, co zauważyli po wojnie Horkheimer i Adorno wskazując, że czysto instrumentalne potraktowanie racjonalności może doprowadzić do jeszcze większych okrucieństw niż jej brak. 

Takie coś w social mediach jest niemożliwe. Z pewnością możliwy byłby kilkudniowy, krwawy zryw czy pogrom. Ale zorganizowana, wielomiesięczna machina śmierci? Nie, panie Musk - ma pan rację, to niemożliwe. Ale nie dlatego, że to okrutne, a dlatego, że to nudne. Współczesny nazista po trzech dniach wybijania szyb w żydowskich sklepach by się znudził i przeszedł do nowego challenge’a który wyskoczy mu na wallu. Czy taka wizja satysfakcjonuje Muska? Nie wiem. Mnie nie satysfakcjonuje w ogóle. 

Polecana lektura:
S. Vaidhyanathan - Antisocial media
M. Gladwell - Small Change
N. Postman - Zabawić się na śmierć 

Co prawda nie planuję ustawiać wyników wyborów w USA, ale swój kubek na dotacje też mam i zapraszam do wsparcia ;)
https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

#filozofiadlajanuszy
d413b8f0-7c0d-452a-a56d-789fcca33cab
jimmy_gonzale

Teoretycznie niby wiem o co mu chodzi. Gorzej że teraz mamy ludobójstwo w Gazie i social media, kontrolowane odgórnie, można sobie wsadzić.

pszemek

@loginnahejto.pl pytanie czy social media mogłyby powstrzymać holocaust jest moim zdaniem bezzasadne, bo były już przypadki nawoływania i organizowania pogromów na fejsbuku, więc jak już, to dziś byśmy oznaczali Żydów na Fejsie żeby SS mogło ich sprawniej wyłapywać

moll

Taaaaaa, pewnie dlatego w Strefie Gazy tak spokojnie xD

Social Media to dobry wentyl na upuszczenie z balonika. To też świetne miejsce na budowanie żelbetonowego elektoratu kolejnej generacji.

Zaloguj się aby komentować

Z uwag technicznych: daję typa na czarnolisto. W tym momencie nie jestem w stanie otworzyć jego komentarzy. W tym wątku za który poleciał też. Czekaj, swoich komentarzy w tym wątku również xD Ani osób trzecich które mnie tam wołają xD

No zdecydowanie do poprawy @hejto

#hejto
jonas

Czarnolistowanie jest dla niewieściuchów.

Sweet_acc_pr0sa

@loginnahejto.pl dałeś na czarno to jest na czarno, co ci nie pasuje xD

VonTrupka

@loginnahejto.pl ledwo ze 3 kwartały temu czarnolista została wprowadzona a ty już byś chciał żeby ją usprawniano poprawkami?

lol (⌒ ͜ʖ⌒)


ps. przynajmniej w tym roku jeszcze nie było propozycji naprawy działania czarnolisty (☞ ゚ ∀ ゚)☞

Zaloguj się aby komentować

Przesunięcie obrad Sejmu przez Hołownię co prawda nic nie daje (bo czemu za tydzień miałoby być spokojnie?) ale za to właśnie poinformowało PiS, że ich strategia wymuszania ustępstw krzykiem działa. Brawo panie Hołownia, przejdźmy do poważnych rzeczy: kiedy następny odcinek videopodcastu o Sejmie?

#polityka #sejmowyspam #bekazpisu
100mph

I tak i nie. Przesuneli posiedzenie zeby dac policji czas na zatrzymanie przestepcow. Gdyby jutro pojawili sie w Sejmie bylaby taka burza, przepychanki itp. ze byloby ciezko prowadzic obrady. Maja czas wiec korzystaja.

libertarianin

@loginnahejto.pl you had us in first half, not gonna lie...


ale tak poważnie, przesunięcie daje bardzo wiele i powody wyjasnił - bo się sejm będzie zajmować tematami bieżącymi zamiast ogarnianiem prawa - decyzja dobra

bleblebator-bombambulator

@loginnahejto.pl 

Przesunięcie obrad Sejmu przez Hołownię co prawda nic nie daje 


Daje czas na medialne rozmycie niekorzystnego wyroku TSUE dla tuska

Zaloguj się aby komentować

Sądem Najwyższym jest zawsze sekretarka

Chaos prawny jaki panuje obecnie w Polsce nie tyle kompromituje nasze państwo, co pewnego rodzaju styl myślenia o nim.

Nie mam tu najmniejszego zamiaru tego wszystkiego streszczać.

O obecnym prezesie TVP, panach Mariuszu K. i Macieju W., Sądzie Najwyższym, Trybunale Konstytucyjnym, Krajowej Radzie Sądowniczej i jeszcze wielu różnych sprawach które narosły przez ostatnie (ponad) 8 lat można przeczytać w wielu różnych miejscach, które łączy jedynie to, że wszystkie przyznają istnienie ogromnego chaosu.

Skupmy się więc na jednej sprawie jaką było przejęcie władzy nad TVP Info.

Był 20 grudnia godzina 11.18 kiedy z anteny zniknął sygnał owianej złą sławą stacji i pojawił się serial „Korona Królów”. Jak do tego doszło? Jedna strona twierdzi, że na mocy legalnej decyzji Ministra Kultury który odwołał poprzedni zarząd. Druga strona, że na mocy nielegalnego przejęcia. A co ja sądzę? A ja sądzę, że na mocy przełączenia odpowiedniej wtyczki przez firmowego informatyka.

Kilka dni temu świat obiegły zdjęcia kolesia, który przyszedł na koncert noworoczny w filharmonii wiedeńskiej w białym t-shircie

Uznano oczywiście, że to całkowity nietakt itd. Ale co by było, gdyby z roku na rok coraz więcej osób olewało dress code, tak, że w końcu w smoking wbije się jedna osoba albo wręcz nikt? Cóż, można powiedzieć, i zapewne znajdą się tacy, że po prostu właściwie ubrana jest tylko jedna lub żadna osoba. Z drugiej strony, jeżeli prześledzimy kanony mody męskiej, to swego czasu i panowie w smokingach byliby uznani za niewychowanych nuworyszy.

Oczywiście takie dywagacje nad sensem dress codu mogą się wydać liczeniem diabłów na szpilce.

I w pewnym sensie takie są. Całe średniowiecze to epoka zaciekłych metafizycznych sporów, znacznie zresztą poważniejszych niż liczenie diabłów. I rzeczywiście, jeżeli przyjmiemy na przykład za podstawę wnioskowania Biblię i pracę jakiegoś tam teologa X to możemy wywieść logiczne wnioski na temat np. natury Boga. Problem polega na tym, że nie bardzo wiadomo na podstawie czego uznać taką, a nie inną podstawę wnioskowania bez popadania w dogmatyzm pdt „a no bo tak”.

W znacznej mierze podobnie ma się sprawa z normami prawnymi.

Mamy, na ten przykład, dwie władze (czy co najmniej dwie?) w TVP. Jedna powołuje się na werdykt Rady Mediów Narodowych, druga na decyzję Ministra. Kto ma rację? Osobiście uważam, że ta nowa, ale część osób uważa inaczej. Wydawałoby się więc, ze ktoś z nas się myli.

Na poziomie czysto spekulatywnym jak najbardziej tak.

W praktyce jednak fakty są takie, że obie grupy zachowują się zupełnie inaczej, jakby właściwy porządek był zupełnie inny. W normalnej sytuacji należałoby się odwołać do jakiejś wyższej instancji (np. sądu) który orzeknie kto ma rację. Ale wtedy przenosimy się po prostu o piętro wyżej i pytamy dlaczego aby właściwie uznawać ten wyrok za wyrok, a nie inny? Co przecież ma miejsce w przypadku byłych posłów K. i W.

Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka

Po pierwsze, że wszelkie szeroko rozumiane źródła prawa niewiele się w swej istocie różnią od metafizyki o której pisałem wyżej. Pozytywiści prawniczy uważali, że problem ten dotyczy tylko zwolenników tzw prawa naturalnego. Prawem, zdaniem pozytywistów jest tylko to co jest zapisane w aktach prawnych.

Abstrahując już jednak od tego, na jakiej podstawie powinniśmy zgodzić się na dany akt prawny pozostaje jeszcze jedna kwestia.

Bo pozytywizm idzie w nieodłącznej parze z innym wynalazkiem oświecenia – konstytucjonalizmem. Takim więc punktem archimedejskim który pozwala wszystko w prawie rozstrzygnąć miałaby być konstytucja. No dobrze, ale jeden czyta konstytucję i jego zdaniem sprawy się mają tak – a drugi czyta, i uważa, że inaczej. Jak to rozstrzygnąć?

To pytanie jest w swej istocie beznadziejne.

Odpowiedź na nie byłaby bowiem kolejną teorią, którą znów różne osoby mogłyby również w różny sposób odnosić do praktyki. Pomiędzy teorią a praktyką z zasady nie może więc stać kolejna teoria tylko władza umysłowa jakiegoś trzeciego rodzaju – w tym wypadku władza sądzenia, która sprawia że uznajemy takie a takie reguły za właściwe w danej sytuacji.

Zbierzmy więc to wszystko do kupy i odnieśmy do tytułu dzisiejszego wpisu

Widzieliśmy w ostatnich dniach wyciąganie wtyczki, składanie akt z pominięciem sekretariatu czy wyłączanie kart do głosowania przez pracowników kancelarii. Wszystko to są czynności czysto faktyczne, wykonywane przez szeregowych ludzi. Oczywiście, można powiedzieć, że nad sekretarką i informatykiem stoją ludzie mogący ich odwołać. Ale to odwołanie również trzeba wykonać przy pomocy jakichś sekretarek, strażników czy informatyków.

Krótko mówiąc: prawem jest to, co za prawo uznają ludzie

A władzą są te instytucje i osoby którym ludzie dają posłuch. Gdybym ja próbował wejść do Sejmu i zagłosować to by zadzwonili po policję albo pogotowie. Ale nie dlatego, że nie mam żadnych papierów na swoje racje, tylko dlatego, że nikt poza mną by mnie za posła nie uważał.

Klucz do zrozumienia obecnego chaosu nie leży w prawnym galimatiasie (choć on oczywiście jest) tylko w podziale społecznym, który sprawia, że ogromna mniejszość (jakieś 30-40%) absolutnie nie uznaje stanowiska większości (i vice versa). I to jest tak naprawdę źródło wszelkich problemów, bo prawo w całości jest wyrobem społeczeństwa, więc jeżeli jakaś grupa ludzi się za społeczeństwo nie uznaje to o żadnym prawie nie może być mowy.

PS: Podobał się wpis? Rozważ proszę małe wsparcie (od niedawna można przy użyciu karty)

https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

#filozofia #filozofiadlajanuszy #prawo #polityka
e48e5d10-2eaa-435f-be31-b4f9e65ea97f
dsol17

@GordonLameman będzie utrzymywał,że to podejście nie jest słuszne bo jest jeszcze orzecznictwo itd itp, a samo orzecznictwo i nie tylko jest tylko prawniczą "warstwą stabilizującą". Fakt jest jednak taki,że ja też to tak trochę widzę clue praktyki stosowania prawa...

Frog

Kiedys czytałem o modzie meskiej, Któryś o obecnych ubrań uznawany za elegancki był strojem do jazdy konnej i w swoim czasie noszenie go w innych sytuacjach to było nietaktowne. Ttakie dresiarstwo.

John_polack

Pamiętam że na jednym z wykładów o prawie wykładowca podał przykład tego jak na co dzień w Polsce jest łamane prawo podatkowe- jedna z zasad podatkowych mówi o jednokrotnosci podatku- a prosty przykład vatu i akcyzy czy PCC i podatku dochodowego ta zasadę łamie.

Zaloguj się aby komentować

Jak powszechnie wiadomo szczytem ekologii jest branie udziału w festiwalu zbędnej konsumpcji poprzez kupowanie śmieci po marketingowym greenwashingu.

#gownowpis #ekologia
bb9b1edc-9fec-4c7c-9c6f-74fe8b120638
szczekoscisk

To proste, bilet do muzeum i pomarańczowa farbę

moll

@loginnahejto.pl szczytem ekologii jest często pakowanie produktów. Dzisiejsze kuriozum - w przedszkolu dzieciaki dostały grę od Mikołaja - pióro z kartami. Pudło wielkie... A tymczasem zawartość zmiećiłaby się w kartoniku o połowie objętości aktualnego.

Frog

A wszystko musi byc zapakowane w 4 warstwy plastiku z recyklingu.

Zaloguj się aby komentować

Prozac zamiast choinki?

Święta i celebracje przez tysiąclecia służyły człowiekowi jako mechanizm chroniący go przed przerażającym ogromem wszechświata, którego był jako jedyne stworzenie świadomy. Problem jednak tym, że przerażający ogrom wszechświata pozostał. Ale świąteczne lekarstwo przestało działać.

„W grudniu jesteśmy przystosowani do tego by jeść, pić i chować się przed wilkami”

Taki komentarz mignął mi gdzieś przed oczyma kilka dni temu i w sumie na tym mógłbym zakończyć ten wpis gdybym całą historię miał umieścić gdzieś 300 lat temu. Wtedy bowiem świętowane od tysiącleci przesilenie zimowe, w ostatnich stuleciach jako Narodziny Jezusa Chrystusa na tym mniej więcej jeszcze polegało. Nikt nie miał wówczas wątpliwości, że były to święta znacznie mniej istotne niż kluczowa dla chrześcijaństwa Wielkanoc. Zwłaszcza, że Boże Narodzenie było jedynie początkiem karnawału, gdzie świat dosłownie stawał na głowie, a w zakresie spożywania alkoholu i seksu obowiązywały normy jakie się współczesnym hedonistom nie śniły.

Zaskoczeni? Słusznie, bo to było bardzo dawno temu, a w międzyczasie miała pojawić się nowa wizja świąt, która zdążyła się już skompromitować.

To ta wizja pocztówkowa, mająca rzekomo oddawać prawdziwego ducha świąt. Rodzinnych, z obowiązkowym kominkiem i gęstą choinką. Ten obrazek nie wziął się znikąd. Oczywiście adaptując, po raz enty w historii ludzkości wcześniejsze zwyczaje stworzono coś co zaistnieć mogło tylko w realiach mieszczańskiej etyki XIX wieku. Święta w formie opisanej w „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa (jest jednak przesadą spotykane niekiedy powiedzenie, że to Dickens wymyślił święta. Nie wymyślił, ale swój udział zdecydowanie miał) były projekcją obrazu jaki najbardziej wpływająca wówczas na kulturę klasa społeczna chciała widzieć w lustrze.

Problem polega na tym, że ten wyidealizowany, w dzisiejszych czasach dodatkowo skomercjalizowany twór nie zapewnia tego, czego pierwotni ludzie od świąt oczekiwali.

Celowo wyżej wspomniałem o „przesileniu zimowym”. Boże Narodzenie, z drobną korektą w starożytności właśnie się z nim pokrywa. Podobnie jak masa innych świąt obchodzonych zarówno dziś, jak i w starożytności. Nie powinno to dziwić, bo religie od samego początku były ściśle związane z przyrodą. Dlaczego? Bo człowiek jest jej częścią.

Nie czuję się samotny w swej niechęci do zimy, bo to akurat częsta przypadłość

Na tyle częsta, że udowodniona w licznych badaniach. Na sezonowe zaburzenia nastroju skarży się od kilku do kilkudziesięciu procent społeczeństwa i najczęściej wiąże się je ze zmniejszoną ilością światła słonecznego. To fakt. Nie neguję, że neuroprzekaźniki w mózgu mają związek z naszym nastrojem, a na ilość tychże wpływa z kolei np. ekspozycja na światło słoneczne. Tyle, tylko, że o ile w tym miejscu możemy postawić kropkę w kontekście biologii czy scjentystycznej psychologii, to kulturowo musimy iść dalej.

Czytając o fenomenie sezonowych zaburzeń nastroju trafiłem kiedyś na sporządzoną w latach 80-tych relację opisującą rozmowy ze starszymi mieszkańcami północnej, prowincjonalnej Norwegii.

Ludzie ci, posiadający osobowość ukształtowaną w czasach stosunkowo nietkniętych przez nowoczesną kulturę nie wypierali spadku nastrojów zimą, gdy dnia nie było lub trwał kilkadziesiąt minut. Jednakże uważali to za absolutnie normalną część ludzkiego żywota. Taki to był po prostu okres – zwolnienia, pewnego rodzaju hibernacji i „przeżerania” tego co się udało zdobyć w bardziej „ludzkich” miesiącach.

To oczywiste jeżeli spojrzymy na ludzką psychikę nie jako produkt biologiczno-chemicznego rachunku, lecz jako nadbudowę, która na nim powstaje.

Człowiek jest gotowy znieść najgorszy ból i nie przeżyć najmniejszego. Kiedy ból, na przykład bolesne starcie w sporcie jest uzasadniony zewnętrznymi środkami to staje się po prostu przykrą koniecznością. Gdy zaś spotyka nas drobna niewygoda, ale absurdalna i niezasłużona, to czujemy się okropnie upokorzeni.

Żeby to co nas spotyka trafiało to tego pierwszego katalogu odpowiadała przez stulecia religia

O ile w XIX wieku albo i wcześniej uważano, że religia jest przejawem naiwności czy niedouczenia, niczym dziecięca wiara w św. Mikołaja (to moje porównanie) to już w następnym stuleciu pojawiła się masa ludzi, która wskazywała na różnego rodzaju psychologiczne czy socjologiczne funkcje jakie obrzędy religijne spełniały.

I jeżeli wpatrzymy się w kalendarz religijny to znajdziemy zadziwiającą zbieżność świąt z tym jak zachowuje się przyroda.

Święta w życiu takiego przednowoczesnego człowieka pełniły pewnego rodzaju kamienie milowe, wskazówki jak ma się czuć i na co sobie pozwolić. Był czas na pracę i był na lenistwo. To z kolei ściśle związane z tym, jak zachowuje się przyroda. Czas święty wbrew pozorom nie był „czasem wolnym” gdzie każdy robił co chciał. Był ściśle zaplanowany, jednak raczej nikt nie odbierał tego jako ciężkiego obowiązku.  

Współczesne święta ciągle pełnią różne funkcje, jednak ta wprowadzająca w życie człowieka porządek istotnie straciła na znaczeniu

O ile dla chłopa średniowiecznego grudzień oznaczał zupełnie inną aktywność ekonomiczną niż np. czerwiec, to dla większość członków współczesnego społeczeństwa nie ma to żadnego znaczenia. Wręcz przeciwnie, jeżeli możemy już mówić o jakimś spowolnieniu to następuje ono w miesiącach wakacyjnych – wtedy, gdy w przyrodzie i związanych z nią zawodach mamy największy zasuw.

Czas stał się czasem liniowym. Nie mamy wrażenia, że po prostu powtarzamy, w różnych perspektywach życiowo-przyrodnicze cykle, lecz ciągle przemy do przodu. Bezkosztowo?

Wykres który mi w życiu dał do myślenia najwięcej to wykres samobójstw na Grenlandii. Tamtejsza społeczność, gdy rząd duński (to ciągle teren podległy Danii) zaczął ją „cywilizować”, wsadzać do bloków z centralnym ogrzewaniem, toaletami i elektrycznością i dawać „nowoczesne” zawody w odpowiedzi… rozpiła się i wystrzeliła z największym wskaźnikiem samobójstw na świecie.

Nie będę mówił, że nic się nie zmieniło. Rząd duński wprowadził liczne programy naprawcze i nie żałuje kasy na to co sam spieprzył.

Jednak czy to odpowiada na problem, który tak naprawdę tu wychodzi? Moim zdaniem nie. Nikt nie przeczy, że centralne ogrzewanie i toaleta ma więcej plusów niż minusów. Podobnie jak to, że możemy mieć prawo wypisania się z obyczajów narzuconych nam przez społeczność. Jednak nie można zapominać, że tysiące, dziesiątki wręcz tysięcy lat (nie wiemy na dobrą sprawę jak wyglądała rewolucja neolityczna i przejście z kultur łowieckich na rolnicze, nie mamy na to źródeł pisanych) życia naszych przodków to nie była ciemnota. Ani też „tradycja” w rozumieniu mumii pokazywanej raz na jakiś czas w doraźnych politycznych i społecznych celach. To były naprawdę skuteczne metody radzenia sobie z problemami.

Pytanie brzmi: ile z tego jest dziś do odzyskania i wykorzystania?

PS: na dniach po dłuższej przerwie wyjdzie kolejny numer Newslettera, na który można zapisać się poniżej. Potem znowu będzie przerwa gdzieś do połowy stycznia. A potem? A potem to będzie naprawdę fajnie

https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter/

PS2: I można też „na mikołaja” postawić mi kawę:

https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

#filozofia #filozofiadlajanuszy #kultura #swieta #psychologia #depresja #zima #religia
a3fc1cf5-86cc-48fc-a4c5-681365377692
pokeminatour

Problem z religiami jest taki że w naszym kręgu kulturowym mówi się tylko o religiach abrahamowych (chrześcijaństwo, judaizm, islam) co bardzo mocno zaburza kontekst tego czym jest religia. Są to religie oparte na dogmacie, na tym że słowo głoszone przez hierarchę jest świetę i nie można tego kwestionować, i tego że danej Religii nie można sprawdzić.


To powoduje że nasz krąg kulturowy odrzuca religie jako całosc bo z perspektywy naszej wiedzy główne prawdy wiary są kwestionowane jak i samo założenie "nie kwestionuje, słuchaj kapłana" w świecie w którym widzimy że różne rzeczy można przedstawić w całkowicie odmienny sposób, że nowe odkrycia naukowe burza starszę, że krótko mowiąc żyjemy w świecie ciagłych zmian w którym przedstawiana przez kogoś prawda nią nie jest, a inna prawda wkrótce może stać się fałszem.


Religia nie musi zakładać istnienia Boga, Religia może bazować nie na niepodważalnych dogmatach lecz na doświadczeniu i może być weryfikowalna na ten przykład buddyzm. W takim charakterze religia będzie o wiele bardziej znośna dla wspołczesnego człowieka. Zresztą tą samą funkcję ( mówienia jak żyć) nie musi pełnic religia jako taka, może być to jakiś nurt filozoficzny, przykładowi stoicyzm


Problemem jest edukacja która wybija z głowy samodzielne myślenie i szukanie żródeł, celuje w stworzenie bezmyślnej posłusznej masy, a nawet utrudnia zdobycie wiedzy bo jak inaczej uznać omówienie danej filozofii/ religii w trzyzdaniowej regulce która zbyt spłaszcza dany temat lub nawet jest błędna ?

Ta nie do konća bezmyślna i posłuszna masa zostaje w większości albo z katolicyzmem albo z pustką którą nie umie samodzielnie zapełnić. Do tego dochodzi brak samoświadomości, duchowości, refleksji.

Chociaż może to i dobrze, obawiam się że gdyby NPC'ty zyskały samoświadomość mogłoby to grozić masą samobojstw.


A rózne nurty na grudzień podadzą rózne rozwiązania przykładowo:

Stoik powie że jest to czynnik zewnętrzny na który nie mamy żadnego wpływu więc nie należy się tym umartwiać

Buddysta powie że istnieje koniec cierpienia, że nic nie trwa wiecznie - a zimą trwa do marca.


Dla NPC'tów pozostaje zatem all inclusive w Egipcie lub antydepresanty.


Oczywiście nie da to odpowiedzi co dokładnie należy robić w grudniu, ale dzięki temu nic się nie deaktulizuje.

wombatDaiquiri

@loginnahejto.pl


Czas stał się czasem liniowym. Nie mamy wrażenia, że po prostu powtarzamy, w różnych perspektywach życiowo-przyrodnicze cykle, lecz ciągle przemy do przodu. Bezkosztowo?


Zajebiście kosztowo. Ale to dostrzeże dopiero ten który dotrze do końca wytyczonej przez siebie trasy, zatrzyma się na szczycie i zrozumie że nawet jeśli chciałby zdobyć nowy szczyt, to po pierwsze on też nic nie zmieni, a po drugie musi najpierw zejść w dolinę.


Fajny wpis, chociaż w gruncie rzeczy chyba bardziej o rytmie życia ogółem niż o świętach w szczególności

NatenczasWojski

Widze ze koledzy madrzy, to zarzuce temat ktory mnie ostatnio frapuje: czy juz nie czas na nowa religie?


Religie powstaja zgodnie z mozliwosciami i poziomem świadomości ludzi danej epoki. Reguluja stosunki spoleczne, mowia jak zyc, odpowiadaja na trapiace pytania.


Jeśli religia powstała dla prostych pastuchow sprzed 2000 lat, to jak moze odpowiadac na moje potrzeby w XXI wieku? Nie dziwne ze postepuje laicyzm jesli odpowiedzia na wspolczesne problemy sa wskazowki dla wiesniaka z szopy sprzed 2000 lat...


Kiedy więc nowa religia odpowiadajaca moim wspolczesnym potrzebom? Czy mam sobie te potrzeby czym innym zaspokoic bo religie sie skonczyly?

Zaloguj się aby komentować

— Święto Chanuki jest zakorzenione w Piśmie Świętym, świętował je Jezus. Obrzydliwe jest sugerowanie, że to satanizm, a nazywanie Chanuki talmudycznym kultem to stek kłamstw — mówi w rozmowie z portalem Stacja7 ks. Marcin Kowalski, biblista, członek Papieskiej Komisji Biblijnej i Dyrektor Centrum Abrahama J. Heschela KUL.
https://www.onet.pl/informacje/kai/biblista-tezy-grzegorza-brauna-o-chanuce-to-klamstwo/jvez6k6,30bc1058

Jest to wiadome każdemu kto ma pojęcie na poziomie jakiegokolwiek wprowadzenia w temat. Ale mimo to warto wrzucić, bo Braun, będąc w temacie religii, filozofii czy kultury kompletnym ignorantem uchodzi ciągle za jakiegoś guru na tle rzekomo zdeprawowanej pseudo inteligencji mainstream owej.

#religia #polityka #chrzescijanstwo #kosciol
Alky

No tutaj masz typowy clash dwóch katolicyzmów: przedsoborowego i ekskluzywistycznego Brauna, lefebrystów i sedectwa oraz posoborowego i inkluzywnego, Iskaowicza-Zaleskiego czy róznych neonków.

Bajo-Jajo

@loginnahejto.pl

https://youtu.be/BUdG4wu0cS0?si=7Gidj-aT0HODL-3z

tu masz wytlumaczone czym sie rozni biblijne swieto hanuki od wspolczesnego swieta i jaki ma charakter

Zaloguj się aby komentować

Czytam całą masę komentarzy o tym, żeby nie używać sformułowań typu „wariat”, „świr”, „do Choroszczy” itp. bo to stygmatyzuje.

Owszem – w tej formie stygmatyzuje. Ale nie jest alternatywą udawanie, że w pokoju nie ma słonia i zawzięte milczenie na pewne tematy. Choroby psychiczne dają objawy i te objawy należy traktować tak jak traktujemy kaszel czy biegunkę – wskazywać, że coś jest nie tak i odsyłać do lekarza. A że te objawy w przeciwieństwie do kataru są bardzo często skrajnie nieakceptowalnymi zachowaniami antyspołecznymi nie zmienia tego faktu.

#psychiatria #psychologia #depresja
Mikel

@loginnahejto.pl

Jest jednak różnica pomiędzy kaszlem, biegunką a chorobą psychiczną.

Jeżeli bagatelizujemy rzeczy błahe wtedy możliwe konsekwencje nie są tak drastyczne. Choroby psychicznej nie zaliczyłbym jednak do błahych.


Wyobraź sobie gdyby ludzie zaczęli by mówić "rak Ci wyskoczył" kiedy wyskoczy Ci nowy pryszcz. Ot, padł taki tekst w jakimś filmie i publika go łyknęła do tego stopnia że cała Polska go używa - mamy trochę takich 'kultowych' tekstów. Teraz powiedz mi czy nie miałoby to wpływu na świadomość badania zmian skórnych? Jakbyś miał jakieś zaczerwienienie a kumple zaczęli drwić "haha, rak Ci wyskoczył". To by Cię raczej odciągało od pójścia do lekarza zamiast budować świadomość.


Można drwić ze wszystkiego - ale z głową. Kiedy przyzwalamy na stygmatyzowanie rzeczy, które powinny być wyjaśniane to budujemy przeświadczenie w społeczeństwie że nie warto się nad sprawą pochylać. Popatrz ilu ludzi uważa że z homoseksualizmu można wyrosnąć. To nie jest ich przemyślenie do którego sami doszli ale przeświadczenie które zostało im kiedyś przedstawione - i teraz biorą to za prawdę życiową (którą niektórzy będą bronić do upadłego). Bowiem kiedyś, ten temat też był mocno bagatelizowany tak jak depresja i "idź pobiegać". Teraz zobacz ile wysiłku potrzeba żeby rozbić beton że to nie choroba i czym homoseksualizm w ogóle jest.


Chcesz tak samo bagatelizować problemy psychiczne, bo ktoś dziwnie się zachowywał? Czy naprawdę chcesz łączyć tragedię schizofreników z człowiekiem który słyszy głosy z kremla - tylko dlatego że to śmieszne?

Erebus

@loginnahejto.pl zabawne, że przeciętniacy prawie zawsze uważają geniuszy za chorych psychicznie i rozpaczliwie szukają metod jakby kogoś wykluczyć społecznie w taki sposób aby samemu poczuć się lepiej.

chociaż nie, to nie jest zabawne. to jest żałosne.

DiscoKhan

@loginnahejto.pl to jest ogólnie bardzo ciekawe zjawisko lingwistyczne, bo określenie "wariat" nawet nie jest stricte obraźliwe. Wyrażenia takie jak "niezły wariat" czy "dobry wariacik" też istnieją. Podobnie przy wyrażeniu "świr" - "ma świra na punkcie motoryzacji", "świruje do Agnieszki". Po prostu są to określenia na zachowania odbiegajaca od przyjętej normy, zarówno w sposób negatywny jak i pozytywny.


Jednocześnie nowsze terminologie wprost wrzucają kogoś kto grupy osób chorych psychicznie i paradoksalnie potrafią być znacznie bardziej obraźliwe przy mylnym określeniu cudzego stanu psychicznego co jest przecież nieuniknione - nie ma szans by ogół społeczeństwa posiadał wystarczającą wiedzę z zakresu psychologii i psychatrii aby spostrzeżenia zwykłych ludzi mogły być dokładne.


Nowoczesne terminologię często sugerują coś znacznie bardziej poważnego niż to jest w istocie. Kiedyś się mówiło, że ktoś ma doła, teraz to będzie od razu depresja - nawet jeżeli ktoś w istocie jest bardzo daleko od tego by rzeczywiście miał rzeczywistostą depresję.


To jest generalnie skomplikowany temat który wychodzi poza ramy samej psychologii i psychiatrii, leży mocno w dziedzinie lingwistycznej i tyle co na ten temat czytalem to nawet nie ma żadnych danych do wysunięcia twardych wniosków ponieważ zmiana terminów zakrzywia rzeczywiść wpływając na możliwość dokładnego ustalenia stanu faktycznego. Im częściej język się zmienia tym mniej dokładnie terminy będą używane przez ogół społeczeństwa.

Zaloguj się aby komentować

życzę udanego dnia pracy ze świadomością, że wasze wielomiesięczne zarobki są warte tyle co w kilka godzin zgarnia świr ze skrajnie patologiczną potrzebą atencji za spowodowanie miedzynarodowego skandalu.

#zalesie #polityka #patologia
27003bce-4430-4c52-8c95-1d093253d3fc
Kahzad

@loginnahejto.pl artyści za performance dostają gażę

jajkosadzone

Taka zrzutka w necie to ladny przekret.

Nie zdziwie sie,ze 90-95% tej kasy wplacali partyjny konfy.

kaszalot

Patostream z sejmu przechodzi na nowy poziom, po wczoraj mamy:


  • czat na transmisji jest czytany,

  • dymy (dosłownie),

  • donejty.


Następny krok to chyba nocne spanie

Zaloguj się aby komentować

Tyle się narzeka na alkohol czy narkotyki ale czasami mi się nasuwa pytanie ile osób wybrało picie zamiast magika. Z detoxu albo nawet monaru da się człowieka odzyskać, z trumny gorzej.

#przemyslenia #alkoholizm #psychologia
Jarem

@loginnahejto.pl

To co poruszasz jest defacto bardzo ciekawą kwestią.


W skrócie - substancje psychoaktywne mają zdolność regulacji emocji. Ale też podbijania tych emocji.

Są one o tyle groźne, że jak używasz ich w sytuacji kryzysowej to zagłuszą inne sposoby radzenia sobie.


Także na krótką metę jak najbardziej. Tylko pytanie gdzie ta krótka meta się kończy ;)

Basement-Chad

A ilu wybrało drogę magika właśnie dlatego, że pili?

DeGeneracja

Chyba po alko częściej niż samobój przychodzi zwykłe zachlanie pały do odcięcia totalnego. Ale takich wyników nie znajdziemy bo w papierach będzie nieudolność trzustki, wątroby czy zatrzymanie krążenia

Zaloguj się aby komentować

Jak uważacie, że downsizing to najbardziej cwany numer sprzedawców i producentów to obczajcie taki numer co się nazywa skimplflacja.

Downsizing ma dwie wady - po pierwsze prędzej czy później ktoś zauważy, że 500 ml zmieniło się na 450 i zacznie kręcić gównoburze w internecie. Po drugie - opakowanie makaronu zmniejszyć łatwo. Ale powierzchnię sklepu już nie bardzo xD

Ale skoro nie można zmniejszyć to można przecież... zmienić.

Fakt, że w produkcie zamiast 15% masła i 10% oleju palmowego zmieniło się w 13-12 nie musi być nawet odnotowany na opakowaniu. A nawet jeśli będzie, to trudniej go zauważyć.

A sklep? Powierzchni nie zmniejszymy. Ale możemy np obciąć załogę. I zamiast 3 kasjerek obsługują nas dwie. Albo towar zamiast w nocy jest rozkładany podczas dnia.

To takie moje #zalesie po wczorajszym staniu w kolejce w Biedronce, obok nierozpakowanej palety z pomarańczami. I trochę #antykapitalizm
Matkojebca_Jones

@loginnahejto.pl To bardzo dawna praktyka. Już w dzieciństwie pamiętam jak pojebane nam się wydawało że paczka czipsów jest taka duża a tych czipsów tam tak mało. Starczyłoby spokojnie trzykrotnie mniejsze opakowanie.

Kapitalizm polega na oszustwie, im bardziej rozwinięta gospodarka tym bardziej. Chodzi o to żeby ten kupujący/inny kontrahent miał iluzję że dostaje więcej niż dostaje naprawdę. Stąd też wielu ludziom się wydaje że kapitalizm jest lepszy niż jest. Im więcej wiedzy o świecie, ekonomii, technologii, tym większa niechęć do kapitalizmu.

Za duże opakowania to tylko nadmiar śmieci i niepotrzebny koszt. No ale to tylko głupi przykład. Podobna kwestia to rzeczy których człowiek nie jest w stanie sprawdzić i ocenić, bo nikt nie jest ekspertem od wszystkiego. Ludzie nie czytają umów kredytowych jakie biorą, średnio znają stan samochodu używanego jaki kupują itd.

Kiedyś sprawa była prostsza. "Jaki koń jest każdy widzi" - to działało realnie w praktyce, wszystko było prostsze, bo produkty były proste. Jeśli gospodarka jest rozwinięta to kupuje się kota w worka, a ponadto płaci za iluzję.

Albo zadbamy żeby państwo takie rzeczy co najmniej normowało, albo ludzie będą dymani.

Jak jak już pisałem, w ogóle jestem za tym żeby podstawowa tania żywność była darmowa.

jajkosadzone

Ja kiedys tak pi razy oko liczylem z czego wynika takie dzialanie biedry.

Zatrudnienie dwoch nowych pracownikow do kazdego sklepu( i placic minimalna,a sklepow masz ponad 3000) to sa koszty rzedu 300-350 milionow zlotych rocznie.

Na samych dodatkowych pracownikach.

A reorganizacja tego?

Widocznie wola wyrzucic produktow za 100-150 milionow- bo i tak to sie zwyczajnie oplaca.

Pan_Buk

@loginnahejto.pl To co najbardziej nie podoba mi się w Biedronce to nieprzejrzyste promocje, np. (przykład zmyślony dla podkreślenia absurdu): "jak kupisz 3 opakowania, to czwarte masz o -50% taniej, ale tylko w dniach 4-5 grudnia i tylko z kartą Biedronka". Trzeba stać przed etykietą z ceną i kminić dopisek małymi literkami, współczuję ludziom ze słabym wzrokiem.

Zaloguj się aby komentować

Jak ktoś hejtuje Disneya to polecam kolejny argument:

Carl Barks, najsłynniejszy rysownik Kaczora Donalda przez kilkanaście lat pracował anonimowo i nie miał pojęcia o sukcesie swoich prac. Wręcz przeżywał, że nigdy nie widział jak dzieciaki w sklepie kupują "Kaczora Donalda". Choć do Disneya przychodziły tysiące listów, Barks nie dostał żadnego.

#disney #ciekawostki
gawafe1241

@loginnahejto.pl korpo ma zarabiać hajs a że robi to nie do końca czysto to już inna sprawa ¯\_(ツ)_/¯ Swoją drogą nigdy nie jechałeś więcej niż pozwala na to znak na drodze? Nigdy nikogo nie okłamałeś? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Helio09.

Straszne to korpo.

Wygląda jak gracz w simsy który tworzy utalentowanego rysownika bojącego się ludzi, zamyka go w piwnicy i każe rysować.

jajkosadzone

@Basement-Chad

Nawet same firmy nie musza uzalezniac ludzi od siebie,a ogolnie aktualny swiat to robi- pracujesz po to,zemy miec gdzie spac po pracy.

A na taki hotel bierzesz kredo na 30 lat.


@Helio09.

Kazde korpo tworza LUDZIE.

I to od nich zalezy jak sa sami jako prqcownicy traktowani.

Najwieksza glupota ludzi jest traktowanie pracy jak domu- a nadal sie pojawiaja tacy agenci i zdziwieni,ze jednak nic nie jest dane raz na zawsze.

Zaloguj się aby komentować

Razi mnie bezczelność napisów typu „zaprojektowano w PL”, „german design” czy „designed in california”. Skoro już wyrzucili produkcję do jakichś sweat shopów w bandyckich krajach to niech zamkną gębę. Albo się pochwalą gdzie zyski rozliczają, bo to dopiero może egzotykę przywołać.

A najlepsi byli ci youtuberzy co sprzedawali koszulki z napisem „zaprojektowano w Polsce, wyprodukowano u naszych przyjaciół w Bangladeszu”. Nóż się w kieszeni otwiera.

#zalesie #antykapitalizm
9600ec2c-f8d2-4e0e-89d6-37a837590b16
Erebus

@loginnahejto.pl co to ma tyle poliestru?

GtotheG

@loginnahejto.pl produkcja ubrań w Bangladeszach i innych mnie wkurza niesamowicie, ponieważ kiedyś Łódź była ogromnym centrum włókienniczym Europy - super jakość, super specjaliści. Dzisiaj pozostały niedobitki tego całego przemysłu włókienniczego. Polecam ogólnie polskich producentów odzieży, którzy szyją w PL, z produkcji PL - bo o ironio, jest na prawdę wysokiej jakości, dobra. Może to nie level wloski, ale i tak bym powiedziała, że światowy.

A ci wyzyskiwacze giganci to w ogóle temat rzeka - mega dużo wypadków w krajach 3 świata, ludzie pracują po 12 h za głodowe stawki, zarabiają tylko na chleb. Żeby Jessica w UK co miesiąc miała nową spódniczkę. Ktoś to powinien ogarnąć - bo kiedyś kupowało się ciuch i starczał na 10 lat, czasem na 20. Mam ubrania sprzed 20-30 lat, które dalej są super jakości - moja matka je nosiła, a teraz ja noszę. Nic co kupię dzisiaj w sklepie nie przetrwa 30 lat. Dosłownie nic. Dużo się mówi o "sustainability", ale w praktyce to mamy tylko produkcje i zysk, środowisko i ludzie się nie liczą. Sama zaczęłam kupować rzeczy droższe, ale takie co starczą na lata.

VonTrupka

Mnie to razi brak skarpet 100% bawełny.

Najwięcej bluesa usłyszałem w bodajże 83%.

Zaloguj się aby komentować

Zakazać i pora na CSa – czyli jak (nie) rozwiązywać problemów społecznych

Właśnie czytam apel kilkudziesięciu niemieckich naukowców o tym, że trzeba ze szkół wyrzucić tablety i laptopy bo ogłupiają uczniów. Coś mi tu nie grało, więc dokopałem się do źródła.

Oczywiście, wbrew temu co przedstawiają pismacy autorom apelu wcale nie chodzi o to, że dziecko zamiast pisać na w zeszycie długopisem „klika w kąkuter” i ma się to zmienić „bo kurła kiedyś to było”. Po pierwsze pojawia się tam oczywiście klepana ze wszystkich stron kwestia AI, po drugie zaś autorzy zwracają uwagę, że technologia nie jest czymś neutralnym, i jej wprowadzanie zaburza zdrową relację z innymi ludźmi – nauczycielami i rówieśnikami.

Generalnie fajna sprawa i nawet mógłbym to pociągnąć, ale… no nie, coś mi ciągle nie gra.

Nie wiem czy to kwestia koślawego tłumaczenia z niemieckiego czy mojej nieuwagi, ale na kilku stronach listu znalazłem wyłącznie masę zarzutów o tym, jakie to wspomniane technologie złe i jak bardzo należy je zakazać. Ale tak się zastanówmy: co właściwie z tego wynika, że coś jest złe/szkodliwe i co właściwie zmienia zakaz tego zjawiska?

Zacznijmy od tej drugiej kwestii, bo aż się na usta ciśnie sardoniczne „no jak nic nie zmieniają zakazy, to znieśmy zakaz kradzieży i zabijania!”.

To dobry argument, że zakazy coś z pewnością zmieniają. Ale co? Wyobraźmy sobie, że mam dwóch sąsiadów. Jeden mnie nie zabije i nie okradnie bo wie, że jest to zabronione pod groźbą surowej kary. Drugi z kolei nie zrobi tego bo… nie chce. Raczej większość ludzi zgodzi się ze mną, że nie zabijałoby i nie kradło nawet gdyby ten zakaz przestał obowiązywać. Służy on ochronie przed przypadkami skrajnymi. Ale czy jest to aby na pewno ochrona satysfakcjonująca?

Gdybym miał sąsiada chcącego mnie skroić (i pokroić) to z pewnością szybko zmieniłbym go na innego. Moje gwarancje bezpieczeństwa istnieją tylko do momentu, w którym zakaz ma szanse być wyegzekwowany. Wolałbym jednak żeby zamiast tworzyć zapory przed zagrożeniem zlikwidować samo zagrożenie.

Problem jaki tu widzimy jest w istocie problemem pewnego konfliktu interesów.

Ktoś, na przykład złodziej (do problemu uczniów i komputerów wrócimy później, ten przykład jest bardziej obrazowy) chce kraść. Jego ofiara (i większość ludzi) chce, żeby tego nie robił. Wprowadzając zakaz ten konflikt interesów nie zostaje rozwiązany a jedynie zamieciony pod dywan na czas możliwości skutecznego egzekwowania zakazu. Prawdziwe rozwiązanie polega na tym, że chęci złodzieja i chęci reszty społeczeństwa stają się tożsame.

To oznacza co najmniej trzy rozwiązania. Po pierwsze, złodziej może porzucić złodziejstwo. Po drugie, społeczeństwo może je zaakceptować (brzmi to absurdalnie – i absurdalne w sumie jest - ale przecież cała masa akceptowalnych dzisiaj postaw jak ateizm czy homoseksualizm była niegdyś traktowana nawet jako zbrodnia gorsza niż złodziejstwo). W końcu można rozwiązać ten konflikt syntetycznie – złodziej porzuci swój przestępczy fach, ale z drugiej strony społeczeństwo pochyli się nad powodami dla których kradł i podejmie jakieś kroki w celu ich uniknięcia.

Warto zwrócić uwagę, że mamy tu do czynienia z nieco innym niż potoczny sposobem rozumienia wolności.

Potocznie wydaje się, że wolność każdego jest ograniczona w zakresie, kiedy zabrania się mu kraść. Jednak tacy myśliciele jak Rousseau, Kant czy Hegel powiedzieliby raczej, że każdy tak naprawdę jest zniewolony właśnie wtedy kiedy kradnie. Wolność w ich rozumieniu nie polega na robieniu „co się chce” w warunkach zewnętrznej swobody, lecz jak to świetnie ujął Rousseau na „posłuszeństwu prawu, jakie się samemu sobie narzuciło jest wolnością”. Krótko mówiąc, wolność to nie „robienie co się chce” lecz „wiedza o tym co się robić powinno i robienie tego”.

Wbrew pozorom zazwyczaj to nie jest jakieś kontrowersyjne stwierdzenie.

Nikt z nas nie czuje się jakoś zniewolony zasadą ruchu prawostronnego (w każdym razie nikt na drodze dwukierunkowej). Dzieje się tak, bo rozumiemy racje stojące za tym przepisem, bo energiczne wymijanie jadących na czołówkę pojazdów może i jest fajne w „Need for Speedzie” ale niekoniecznie na drodze publicznej.

Z drugiej strony wiele osób ma opory przed płaceniem podatków. Osoby te nie rozumieją, czy raczej nie czują związku dobra ogólnego i ich prywatnego. Jeżeli w jakimś państwie usługi publiczne są na niskim poziomie a co i raz wybuchają afery z defraudacją jakichś środków, to wielu ludzi postrzega obowiązek podatkowy nie jako rozumną regulację, lecz jako bezsensowny przymus albo wręcz działanie opresyjnego państwa.

Warto dodać, że w tym ostatnim przypadku państwo jest postrzegane jako coś zewnętrznego, a nie własnego. Większość z nas nie ma żadnych problemów aby oddać nawet duże pieniądze na potrzeby grupy z którą się utożsamia, na przykład na leczenie bliskiej osoby czy członka rodziny. Tymczasem gdyby podszedł do nas lump na dworcu i zażądał w chamskich słowach „dawaj 20 groszy chuju!” dostalibyśmy słusznego oburzenia. Różnica nie polega więc na skali finansowej, ani w ogóle na żadnych ekonomicznych kryteriach, lecz na wewnętrznym poczuciu obowiązku.

Właśnie: obowiązku.

Zakaz wydaje się ściśle powiązany z pojęciem obowiązku. „Zabrania/nakazuje się X i ty masz obowiązek tego przestrzegać!”. W tym rozumieniu znaczy to mniej więcej tyle, że np. jeżeli nie będziesz płacił podatków to spotka cię kara. Ewentualnie przez obowiązek rozumiemy to, że jest jakiś twór – władza państwowa, przywódca religijny itp. – którego polecenia trzeba wykonywać. Bezmyślnie.

Cóż – w tym pierwszym wypadku nie ma to wiele wspólnego z pojęciem obowiązku w etyce. W tym drugim jest on jego zupełnym zaprzeczeniem.  

„Obowiązek” w rozumieniu etycznym nie ma nic wspólnego z zewnętrznymi nakazami. Jest wyłącznie sprawą sumienia. Jeżeli ktoś mówi „mam obowiązek dokarmiać zimą ptaki” to nie mówi tego w takim samym rozumieniu jak „mam obowiązek zapłacić podatek”. Za porzucenie karmnika nie spotkają go żadne konsekwencje prawne. Zapewne nikt mu nawet nie zwróci uwagi, wszak to czynności którą zazwyczaj chwalimy, ale do której nikogo nie przyszło by nam do głowy zmuszać choćby samym ostracyzmem społecznym.

Jednocześnie ten człowiek może ogromnie cierpieć gdyby porzucił swoje zajęcie.

W sensie moralnym odpowiada bowiem przed trybunałem najwyższym – trybunałem własnego sumienia. Spogląda w lustro i widzi „człowieka który spieprzył sprawę”. Obowiązki w sensie prawnym są wręcz od tak rozumianych obowiązków ucieczką. Nie musimy mieć sumienia, kiedy mamy przepisy. „Ja tylko wykonywałem rozkazy” w ustach zbrodniarzy jest tego najstraszniejszym przejawem.

Wracając do punktu wyjścia: co zmieni zakaz korzystania z nowoczesnych technologii w szkole?

Czy nastolatek – osoba szczególnie czująca oderwanie od społecznych norm i nakazów – zaakceptuje (to jeszcze wyższa forma niż rozumienie. Większość palaczy rozumie, że sobie szkodzi, ale nie są w stanie tego w pełni zaakceptować – wtedy by nie palili), że zamiast laptopa ma używać zeszytu? Czy dostrzeże racje w samodzielnym pisaniu wypracowań, zamiast kopiowania wymysłów chataGPT?

Zakazy są w społeczeństwie potrzebne. Ale same zakazy i nakazy nigdy społeczeństwa nie zmienią.

To czy uczniowie będą korzystali z laptopów czy nie to kwestia drugorzędna do tego, w jakich okolicznościach się to stanie. Fakt, że fizycznie ich nie będzie, nie zmienia faktu, że będą w głowie – być może jako wyimaginowane recepty na szkolne kłopoty. Problemów nie rozwiązuje się przez zmuszanie do czegoś, problemy rozwiązuje się przez sprawienie, by ludzie zmienili nastawienie.

Adresatem więc wspomnianego na początku listu nie są władze tylko nauczyciele i rodzice, bo to na ich barkach leży sprawienie, by dzieci zrozumiały zagrożenia płynące z pozornie wygodnych i bezpiecznych technologii. Pytanie tylko, czy nauczyciele i rodzice sami to rozumieją.

PS: Można wesprzeć moją twórczość finansową. Wiele osób pyta o możliwość płacenia kartą – właśnie się pojawiła (podobnie jak np. Google Pay czy Apple Pay).

https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

#filozofia #filozofiadlajanuszy
7ad56a73-73d7-47eb-92fb-d6dba4cd6c9d
zboinek

@loginnahejto.pl piorun, a i kawka poszła. Za filozofię zawsze piorun. Więcej ludzi by się zainteresowało to świat był by lepszym miejscem

jajkosadzone

Zakazy sa proste i latwo egzekwowalne.

Wladza zadowolona i lud zadowolony.

Papa_gregorio

@loginnahejto.pl bardzo fajnie się czyta twoje posty

Zaloguj się aby komentować

Następna