#depresja

49
958

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Cześć hejto! Pisze tu bo w sumie potrzebuje się lekko wyżalić. Ostatnio mam kiepski emocjonalnie czas. Straciłam budowę, jestem zmuszona sprzedać ziemię, która kocham, bo kredyty ciągną mnie w dół i siedzę na wiecznym l4 z powodu depresji i mobbingu w pracy. Mam dość a jeszcze idzie zima i nie wiadomo co będzie dalej. Szukam pracy, ale sytuacja na rynku IT jest średnia i w sumie to miałam 2 zaproszenia na rozmowy po wysłaniu może setki CV. Pytanie do tych co się wygrzebali. Co u was zaskoczyło najbardziej zeby sie wziac w garść? Jakas książka, film, dobre słowo, terapeuta. Szukam punktów zaczepienia bo moj mental jest tak słaby ostatnio, ze mam wrażenie, że się sama sabotuje.

#depresja #hejtopomusz

Opornik

@hatti-vatti

Straciłam budowę, jestem zmuszona sprzedać ziemię, która kocham

Ych, bardzo niefajnie

Nie wiem jak ci pomóc, ale może trochę pocieszy cię że ja (my) byliśmy kiedyś zmuszeni sprzedać nieruchomość którą kochaliśmy ale nas "ciągnęła w dół", po latach okazało się że to była słuszna decyzja i zmiana na lepsze.

75b03e69-8713-4189-8303-96455c59a655
Endrevoir

Trzymamy kciuki!! I nie ma co czekać, tylko prędziutko do psychologa i pewnie też psychiatry. Pomaga, wiem z doświadczenia swojego oraz bliskich

Belzebub

Może rzeczywiście czas na farmaceutyki jak spawacz sugeruje. Jeśli jest to zbyt radykalny krok dla Ciebie to tradycyjnie aktywność fizyczna i sport pomoże odciążyć głowę. W takiej sytuacji jak Ty nie byłem nigdy ale różnie bywało i mi siłownia plus worek bokserski zawsze pomagał…no chociaż na tyle,że już nie byłem tak nabuzowany i nie wdawałem się w bójki. Jeszcze jedna rzecz to nowe hobby albo skupienie się mocniej na dotychczasowym. No i na koniec naturalny lek - ludzie i relacje z nimi. Anyway głowa do góry i takie motto ode mnie dla Ciebie - Jeszcze nigdy nie było żeby jakoś nie było!

Zaloguj się aby komentować

Alawar

@Alembik Żadnej audycji nie obejrzałem tylko urywki. Kręci Cię to gdy masz depresje? Często tak masz? Potrzebujesz pomocy? Serio pytam.

Zaloguj się aby komentować

#psychologia #socialmedia #depresja #chcewyjsczbagna #przemyslenia


Od listopada chodzę na terapię. Jak zapewne wiedzą ci, którzy na hejto czytali kilka moich wpisów na ten temat. W zasadzie mogę powiedzieć, że do pewnego czasu, mimo małych załamań, udaje mi się całkiem dobrze funkcjonować i bywają nawet chwile, w których autentycznie cieszę się życiem. Świat nagle nie zmienił się w raj, ludzie nie stali się lepsi, ale jest mi samemu ze sobą lepiej. Drugą ważną zmianą była aktywność fizyczna. Moim kompleksem był wygląd szczypiora i od jakiegoś czasu dość skutecznie pracuję nad zmianą swojego wyglądu. Trzecia sprawa to dieta i walka z kompulsywnym jedzeniem słodkości.

Jednak, mimo tego przydługiego wstępu, ja nie o tym Chciałem dziś podzielić się refleksją, jak dużą zmianą jest dla mnie ograniczenie korzystania z social mediów. Nigdy nie było tak, bym był przylepiony do telefonu, ale zdarzały się chwile bezsensownego scrolowania. Facebook poszedł na pierwszy ogień, bo dziś to portal dla Grażyn wylewających swoje frustracje w komentarzach i wklejania zdjęć. Ot taka nasza klasa, tylko nowocześniejsza. Korzystam tylko z wydarzeń, bo dzięki temu mogę się dowiedzieć co się dzieje i gdzie chciałbym się wybrać. Instagram, syf, zalew dopaminowy. Jak klikniesz w sport i muzykę zostaniesz tym zalany, jak klikniesz w laski w sportowych butach, to dostaniesz lawinę lasek. Sport, muzyka, laski, buty, laski, sport... i tak w kółko. Poczułem, że mi to męczy łeb. Autentycznie, po 20 minutowej sesji scrolowania miałem uczucie ociężałości w głowie i niezdrowego zmęczenia. Odstawiłem i jest mi lepiej. Jadę autobusem patrząc na miasto za oknem, słuchając muzyki albo myśląc o tym jako opanować świat. Zero rozpraszaczy. Spacer i ławeczka bez zerkania w telefon, to jest jest otwarcie okna w dusznym pokoju.

Dużo zmieniło to, że kupiłem... zegarek. Kiedyś zerkanie na telefon w celu sprawdzenia godziny kusiło opcją odpalenia Insta a teraz problem sam zniknął. Patrzę na zegarek na nadgarstku i tyle.

Aha X czyli Twittera dawno już usunąłem, bo jest to zalew chłopskiego rozumu i szamba gorszy niż wypok.


To tak tylko chciałem się podzielić przemyśleniami. Polecam każdemu detoks od SM.

a1415fdc-c5ea-4251-94dc-52209a41c3e6
jedikk

@WatluszPierwszy w kontroli czasu z mediami społecznościowymi pomaga mi aplikacja na android Stay Focused, ma bardzo fajne opcje.

A jeśli chodzi o kompulsywne jedzenie, to w piereszej kolejności staram się pamiętać by pić, w drugiej jem miętuska. Długo je czuć w buzi, i to chyba najtańsze cukierki, pod kątem czasu ich jedzenia :-P Niektórzy polecają jeszcze gumę do rzucia, ale mam aparat, to nie próbowałem.

30ohm

5 lat temu w czasie lockdown zrozumiałem że te wszystkie social media są gówno warte. Kiedy wszystkie płaczki postowaly że zamknięte to czy tamto i nie mają co że swoim życiem zrobić. Uświadomiło mnie to wtedy że wszystko jest sztuczne. Dodatkowo wywaliłem 3/4 kontaktów bo raz że udostępniali szurskie lub inne debilne treści, to dwa po co mi kontakt z kimś kogo 10 i więcej lat nie widziałem.

Aktualnie mam FB tylko po to żeby zarządzać stroną tam bo mugole nie potrafią w inną formę kontaktu. Musi być Messenger. Żaden signal czy głupi SMS a o korzystaniu ze zwykłej strony nie ma co pisać. Są za głupi do tego. Jakbym nie nie bawił w samorządowy wolontariat już dawno bym usunął.

CarolinReaper

Motywujesz by zrobić detoks od telefonu

Zaloguj się aby komentować

Środowa noc, albo i dzień i humor gituwa. Jest 6:20, ja na wpół drogi do pracy. Lubię swoją pracę, więc lubię też do niej jeździć, ale humor gituwa trochę z innego powodu. Mianowicie, to już drugi miesiąc walki z #depresja Magiczne tableteczki zaczęły działać na pełnej, czasami zdarzają się chwile, kiedy jest smuteczek, bo dalej odnajduje się w innym mieście, ale zacząłem patrzeć na życie z perspektywy osoby, której poprostu chce się chcieć.

Oczywiście wszelkie problemy świata nie zniknęły, bo dalej pojawia się nuda, nie chcenie, lenistwo i nicnieróbstwo, ale i tak ma ono bardziej kolorową barwę. Jest one z wyboru, a nie, z braku siły, chęci do życia i wewnętrznego prześladowcy.

Zacząłem nawet uśmiechać się do ludzi w pociągu (przynajmniej ładnych dziewczyn, bo do chłopów to trochę gejowo), mniej przejmować się swoimi błędami i ogólnie jakość życia bardzo się poprawiła.

Muszę jeszcze się tylko bardziej zabrać za regularne treningi, bo z tym ostatnimi czasy jest dosyć trudno, ale tak to życie zmieniło się o conajmniej 90 stopni. Fajnie tak wstać z rana i nie mieć sobie za złe, że się obudziło.

Nie wiem, który jest dzien brania leków, straciłem rachubę :)

#dziennikdepresji #depresja #psychologia

Opornik

@l100e Dobrze mieć pracę którą się lubi.

Zaloguj się aby komentować

korfos

Depresja pojawia się wtedy kiedy mamy jakiś problem i chcemy sami go rozwiązać automatycznie blokując w sobie myśli które byłyby pomocne w rozwiązaniu problemu.

Dlatego pamiętajcie. Czas jesienno-zimowy to czas na refleksje i przepracowanie tego co robiliśmy w pozostałej części roku. Jak już uda się to ogarnąć to wtedy można myśleć nad planami na przyszły rok. Bez tego dopadnie nas depresja, a postanowienia noworoczne nigdy się nie udadzą.

Zaloguj się aby komentować

OK, uwaga, szalone pytanie:

Jakie są za i przeciw by pracownik ODMÓWIŁ podwyżkę oferowaną od szefostwa? Jesteś właśnie ściągnięty z biurka siadasz przed biurem szefa z aneksem i widzisz tą "korektę" płacy. Brzmi jak z automatu prawda? Ale przecież to jest jakiś wybór:

Podpisać albo i nie.


Przeciw:

  • szef się wkurwi, weźmie Cię za dziwaka, jesteś do skreślenia, bo z pie⁎⁎⁎⁎⁎⁎ętymi się nie pracuje

Zalety:

  • możliwość targowania innych benefitów w danej pracy?

  • krótkotrwała satysfakcja z pokazania swoistego środkowego palca wobec szefa...

  • ... tym bardziej jeśli rzucone zostały ochłapy nie mające nawet okrągłego procenta, ale to już ch⁎⁎⁎wa firma


#pracbaza #praca #korposwiat #korposzczury i może jakaś #depresja

Gustawff

To naprawdę zależy od wysokości podwyżki i czy wiążą się z tym jakieś dodatkowe obowiązki.

Half_NEET_Half_Amazing

u mnie ludzie nie podpisywali i składali wnioski o większe podwyżki

serel

Ziomek obronił doktorat i dostał propozycję 50 zł brutto podwyżki xDD dwa miesiące później już w nowej robocie był


Comarch, true story

Zaloguj się aby komentować

Najbardziej przytłaczająca jest dla mnie rutyna w samotności. O ja pi⁎⁎⁎⁎le, co to w ogóle za combo smutku. Właśnie obejrzałem sobie "Dzień z życia Marcina Banota" (tak, ten chłop co się wspina).

Wstaje rano, rozciąga się, je śniadanie, trochę popracuje przy kompie, posprząta, zrobi trening, zje kolację, idzie spać. Całość okraszona klimatem śląskich kamienic, małą ilością światła, deszczową pogodą i ciemnymi pomieszczeniami w domu.

Jako osoba z ADHD i ogólnie ekstrawertyk i sangwiniko-choleryk poczułem przeszywający chłód, smutek i dołek. Film jest przesiąknięty samotnością, rutyną, powtarzalnością i cierpieniem. Dla mnie. Ale jestem dość czuły emocjonalnie, wsłuchuje się w słowa (zwłaszcza to jego głębokie przesłanie o rozwiązywaniu problemów w życiu na koniec), patrzę na wyraz twarzy, prosto w oczy i widzę u chłopa po prostu samotność i smutek. Adrenalina pozwala mu uciekać od tego wszystkiego. Nieco autystyczny gość (a może adhdowiec jak ja), ale widzę tam k⁎⁎wa siebie. Siłownia mi daje frajdę, ale największe skoki dopaminowe mam wtedy, gdy zrobię (wiosną-latem) 50-100 km rowerem albo (jesienią-zimą) 2-3 km na pływalni i się zajadę, wykończę, doprowadzę ciało na skraj wytrzymałości (większe dystanse weekendami, mniejsze, ale i tak duże, najlepiej jakoś wieczorem po pracy).


Dotarło do mnie, że mój dzień dużo się nie różni. Wstaję rano, idę z psem, jem śniadanie, popracuję zdalnie (czasem też spotkania f2f z klientami z okolicy), jem lunch, zejdę do ogrodu z psem, jem obiad, idę z psem, jadę na trening, jem kolację. I tyle. Ja i tak mam szczęście, że mam pół domu z rodzicami (jeszcze mieszkam na dole, góra nie gotowa, tam tylko pracuję), mogę wypić z nimi kawę, pogadać, zostawić im na sobotę psa.


K⁎⁎WA. Męczę się.

Kiedy wybierałem ścieżkę zawodową w swoim życiu, byłem w związku. Nie byłem do końca szczęśliwy, pod koniec to już w ogóle, obecnie uważam, że był to nieudany związek, bo teraz wiem czego oczekuje. Ale ogólnie tego praca 8h i powrót do domu, spędzanie czasu z drugą połówką i wspólny trening lub kilku-godzinna separacja na swoje własne aktywności to było coś, co mnie nie nudziło. Nie brakowało mi hormonów szczęścia, bo zróżnicowane zajęcia + poczucie bliskości.

ADHD to głównie niedobory dopaminy w mózgu. Jestem do tego też osobą bardzo wrażliwą emocjonalnie i bardzo rozwiniętą pod kątem psychologicznym, że tak to ujmę (za małolata 2 lata terapii, obecnie rok po rozstaniu, terapeutka zawsze uprzedzała mnie, że skutkiem ubocznym terapii dla osób mojego pokroju będzie po prostu wręcz uczenie się od niej jej zawodu). I wiecie co? Najgorsze gówno jest takie, że jak poznasz osobę podobną do siebie, kobietę, która daje ci tę dopaminę (jest w twoim typie delikatnie mówiąc), to uzależnia gorzej niż narkotyk, a niepowodzenie miłosne boli razy X. I mnie to niedawno spotkało XD

Mam 29 lat. W moim wieku powinienem mieć już kogoś przy sobie na stałe, zacząć coś budować, być "prawdziwym mężczyzną". Takim, który potrafi zadbać o kogoś pod każdym względem. Taki jest mój wzorzec. Przeciwnie do mojego charakteru, mój ideał mężczyzny to Vito Corleone z Ojca Chrzestnego. Rozumiecie ten vibe - siła, niezależność, troska o swoich, zaradność, emocjonalny chłód i spokój.

Tymczasem bujam się trochę w nicości. Żyję, pracuję, mam zawodowe cele, ale nie widzę w nich sensu. Dopadają mnie potrzeby biologiczne.

Teraz najchętniej to bym wy⁎⁎⁎ał gdzieś do Legii Cudzoziemskiej na szkołę życia i katował się w turbo reżimie. Ogólnie, gdybym wiedział, że czeka mnie samotność, to pokierowałbym moje życie tak, żeby zostać jakimś komandosem. Wysoki kortyzol to i tak jest nieodłączna część mojego życia. A tak to żyje tak, jak ktoś ze stabilnym życiem, a go nie mam.

#zycie #gownowpios #depresja #zalesie #adhd #adhddoroslych #przemyslenia #samotnosc








Eber

@Lopez_ Stary, to co opisujesz, jest mega ciężkie i widać, że mocno to przeżywasz. Tak sobie myślę, że samotność i rutyna nie definiują Cię na stałe, tylko pokazują, że potrzebujesz więcej bodźców i bliskości niż obecnie masz. Wrażliwość i ADHD to nie kula u nogi, tylko inny sposób odczuwania życia – intensywny, momentami bolesny, ale też dający większą głębię i siłę. Nie musisz od razu zmieniać całego świata ani iść w “komandosa” – czasem wystarczy znaleźć choć jedną przestrzeń, w której czujesz sens i ludzi, którzy z Tobą rezonują. To już by zupełnie zmieniło perspektywę. Nie wiem czy dobrze piszę, ale tak jakoś poczułem, że skrobne kilka zdań...

pokeminatour

Jakby życia nie układac to i tak w większości będzie rutyną. Próbowałeś leków na ADHD ? U mnie działają i pomagają też na nudne życie

Zaloguj się aby komentować

SpokoZiomek

Nie będziesz odczuwał jesiennej depresji jeśli masz nieleczoną depresję przez cały rok. U mnie działa.

Legendary_Weaponsmith

@az5tcxo4-niekibicujepilkarzom testował ktoś okulary na SAD?

od_bierdolta_sie

Chciałem napisać, że będzie dobrze, rusz się, wyjdź z domu i inne motywacyjne gówna, ale przypomnialem sobie, że sam przechodziłem podobną chujnię i wiem czym to smakuje. I jak takie teksty zamaist mnie motywować to jeszcze bardziej mnie wkurwialy. Powiem Ci tylko, że wiem co czujesz i życzę dużo siły i wytrwałości!

Zaloguj się aby komentować

Olmec

Jeden z lepszych spotów mówiących o depresji. Wzrusza i daje do myślenia za każdym razem.

Zaloguj się aby komentować

Co zrobić, żeby zostać diagnozę adhd, a właściwie ADD? Wcześniej chodziłem do jednego i mi wklepał nerwicę. Trochę się leczyłem, ale potem przestałem, bo miałem depresję, długi itd. No i teraz chodzę, ale leczenie nerwicy nie pokrywa wszystkich moich problemów i jak sam robiłem research to ADD idealnie pasuje. ADHD nigdy nie przyszło mi do głowy, bo mnie nie nosiło i miałem kolegów bardziej ruchliwych. No, ale słomiany zapał, niemożność skupienia na jednen rzeczy, budowania czegoś długofalowo, impulsywne zakupy, głupie decyzje przez które traciłem masę kasy i miałem problemy, to pasuje i wiele więcej.


Tylko ja nie wiem co ludzie mówią psychiatrą albo ja z nimi rozmawiają. Przecież jak sam powiem co mi się wydaje, bo przecież musiałem zrobić jakiś research i zacznę wymieniać objawy, to uzna że chcę tylko wyciągnąć leki i ch⁎⁎⁎ia, a z drugiej strony to mi będzie wciskał SSRI na nerwicę aż wyczerpie możliwości.


Też jak chodziłem to nie dostałem żadnego kwitu z diagnozą ani nic, tylko leki i się możesz domyślać czy jest jakieś rozpoznanie czy nie.


Mam takiemu powiedzieć, że moim zdaniem coś mi jest i podać jakieś przykłady z życia, dlaczego tak uważam? Ogólnie to nie wiem czy oni tak po prosty działają, czy na takiego trafiłem, ale mnie na pierwszej wizycie pyta z czym przychodzę i to pacjent ma wiedzieć jakie informacje są istotne, a jakie nie? W sensie, że w takim razie to ja nie wiem jak przychodzi ktoś z fobią społeczną i ma zxobyć się na przekazanie wszystkich informacji xd Myślałem, że lekarz jakoś prowadzi rozmowę, żeby wyciągnąć informacje.

#depresja

AdelbertVonBimberstein

@ReferenceError jeżeli chcesz farmakologię pod ADHD to po prostu idziesz do lekarza, który zajmuje się specyficznie diagnozą tego- a to, że przychodzisz z rozwiązaniem gotowym i chcesz tylko receptę... to największy znak, że to ADHD właśnie xd


Jeżeli chcesz rozważyć poza farmakologiczne rozwiązania polecam mocno sport.

pokeminatour

Poszukaj sobie testu diva na necie, masz tam na końcu ileś punktów chyba 9 i jak spełniasz z nich ilestam to kwalifikujesz się do diagnozy. A jak już wiesz że się kwalifikujesz to szukasz psychologa który robi diagnozę psychologiczna ADHD, a z diagnoza psychologiczna idziesz do psychiatry, takiego który ma wpisane że leczy ADHD, lub ewentualnie młodego - dlaczego ? Bo młody mimo braku doświadczenia ma świeża wiedzę i nie wypędzi cię myśląc że jesteś ćpunem. A jak nie chce wypisać leków na ADHD to wtedy zmieniasz psychiatrę na takiego który wypisze mając już diagnozę psychologiczna w ręku.

Legendary_Weaponsmith

@ReferenceError

@ReferenceError przygotuj się dobrze i idź na diagnozę ADHD.


Są powody dla których ludzie są błędnie diagnozowani negatywnie. Dobrze, żebyś je poznał.


Do tego przygotuj się dobrze. Ważne, żebyś umiał pokazać w jaki sposób Twój problem, który chcesz zdiagnozować, negatywnie wpływa na przynajmniej jedną, najlepiej dwie lub więcej sfery życia:

Zawodowa edukacyjna rodzinna społeczna zdrowotna osobista.


Nie rób divy, bo diva to test do wykorzystania przez diagnostę. Są testy z ADHD dla samo testowania, jak z

https://www.additudemag.com/symptom-checker/


Na koniec, idź na porządną diagnozę ADHD. W niektórych przypadkach jest ona trudniejsza. Np. przy wyższym IQ będziesz miał ponad przeciętne wyniki z testów "sprawnościowych" i tylko jeżeli te testy będą badały też osobno różne funkcje mózgu, w tym wykonawcze, to dostaniesz diagnozę. Inaczej usłyszysz, że jesteś za dobry w układanie klocków, żeby mieć ADHD.


Do tego możesz chcieć poszerzyć wiedzę teoretyczną. TikTok/socjale pozwoliły ci pewnie o ADHD usłyszeć, ale zobacz coś od ludzi, którzy się na tym specjalizują. Np. Nazwa ADHD jest po prostu nazwą. ADHD miało wiele nazw do tej pory, ta już została, chociaż bardziej fachowo nazywało by się zaburzeniem funkcji wykonawczych.


https://www.youtube.com/watch?v=6mjeHw4zsAA

Zaloguj się aby komentować

#psychologia #depresja #chcewyjsczbagna


Tydzień temu wróciłem z urlopu i czuję, że nie potrafię wejść w normalny tryb. Nie chodzi mi o tryb obowiązków domowych a tryb pracy. Teraz po tygodniu harówki w korpo-januszexie czuję się, jakbym harował już od dwóch lat bez dnia wolnego. Co gorsza nasiliły mi się objawy depresji. Mam brak chęci działania, odliczam tylko godziny do 14.00, żeby móc wyłączyć komputer i jeb...ąć tym w cholerę do następnego poranka. Jestem nerwowy, na siłę urywam godziny wieczorami, by tylko mieć więcej czasu dla siebie. To skutkuje niewyspaniem, a to z kolei ponownie poddenerwowaniem i brakiem chęci na cokolwiek. Ciągle wracam myślami do urlopu, setny raz przeglądam zdjęcia... Szczęśliwie w piątek idę na terpię, to przynajmniej pogadam z fachowcem


Czuję się chyba najgorzej od dłuższego czasu.

5ef74f6b-616b-4218-a687-ac19cfc41b6b
WysokiTrzmiel

Pewnie to banał.


Ale może pierdolnij tą pracą?


Doskonale cię rozumiem. Mnie pobyt w pracy przyprawia o stany depresyjne i dopiero po wyjściu na wolność czuję się jak człowiek.

W moim przypadku zadziałało jak zmieniłem tryb pracy. Przychodzę rzadziej, ale na dłużej. Mam więcej wolnego i mogę czas spędzić z rodziną. Wtedy czuję, że żyję.

Greyman

@WatluszPierwszy nie dawaj się korpo, bardzo dużo zależy od podejścia. Stawiaj granice, nie daj sobie włazić na głowę, jeśli to możliwe deleguj zadania. Pamiętaj, że manager i HR nie są twoimi przyjaciółmi. A jeśli czujesz, że jest bardzo źle, to rozważ zmianę pracy. Nie warto marnować zdrowia dla roboty. Pogadanie z fachowcem to oczywiście też dobra decyzja. Zdrówka życzę I powodzenia w walce.

Fafalala

Ziutek, przykro się to czyta. Brzmi to często lakonicznie i jakby dzieciaczek się skarżył że bucik go ciśnie, ale wnętrze nie pozostawia nam wątpliwości, że to coś czego nie można zignorować.

Dobrze, że idziesz sobie tam pogadać, popracować na terapii.

I nie zapominaj o ruchu.

Od siebie na terapię w codziennym życiu polecam poczytać o BDNF i dlaczego malutki ruch każdego dnia jest ważny dla naszego mózgowego samopoczucia.

Trzym się.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia


TLDR: Hej.


59.

Czołem cyfrowi przyjaciele.

Dzisiaj krótko, aby znów nie zaczynać z przydługim formatem.


Na samym początku przepraszam jak kogoś zmartwiłam, zaniepokoiłam swoją osobą.

Po drugie dziękuję, dziękuję, dziękuję bardzo Wam, że pomogliście w tym pierwszym odruchu jak nocą zawołałam po pomoc. Nawet nie wiecie ile ulgi i stabilności mi to przyniosło, której wtedy potrzebowałam.

Czułam się źle. Idąc przez życko na mojej drodze natrafiłam się bagno, a im dłużej się w nim szamotałam, tym bardziej się w nim emocjonalnie zatapiałam. W pewnym momencie chciałam, wręcz czułam przymus by dać się wchonąć. Wtedy zrobiłam coś czego nie robiłam do tej pory i dzięki temu pisze kolejny post. Chociaż nie wypuszczam go bez lęku. Cykam się niemało, tego co będzie po, jak to zostanie odebrane, ale nie mogę nie być sobą. Kocham sobie wystukiwać te literki, które układają się w słowa, znaczenia, sens, obraz człowieka, mnie. Przepraszam, że nie mówiłam o tym Tobie wprost. Nie chciałam martwić, przygniatać, dokładać. Miałam być dzielna i silna.


Na ten moment jest lepiej, dużo lepiej. Na zewnątrz siebie widzę więcej światła i nadziei na poprawę, na więcej ciepełka, akceptacji wokół mnie, a w środku... hmm czuje, że nie muszę już myśleć o końcu. A to już tak dużo.

Dziękuję Wam i tym co są obok mnie.

Dbajcie o siebie i kochajcie bez lęku.

302b349d-bff7-496d-aa20-783dc260d93c
sireplama

@Fafalala hej lala, fajnie że już lepiej

Fly_agaric

Stabilności i wytrwałości w walce o lepszą, bardziej szczęśliwą siebie!

zed123

Fajnie, że wróciłaś. Parę razy myślałem, żeby zapytać o Ciebie publicznie, ale jakoś tak głupio mi było. Ale wypatrywałem. I teraz chyba czuję ulgę, bo w sumie to się martwiłem. Twoja "podróż" przez żyćko jest przejmująca, czasem nawet odnajduję siebie w Twoich wpisach i wtedy jest jeszcze bardziej przejmująco.

Bądź zdrowa, wszystkiego dobrego.

Zaloguj się aby komentować

Odnośnie mojego wpisu z 600 dniami bez alkoholu. Minęło szybko, w ogóle nie tęsknię, chociaż jak byłem pod namiotami niedawno to przyszła taka myśl, chętka na piwko... ale jedno piwo to ekwiwalent kaloryczny klinka twarogu! Szybko głupie myśli minęły.


Jest jednak tak, że przychodzi moment, gdy ciało daje ci znaki i mówi "dość wykorzystywania mnie, teraz czas zadbać o siebie". Jednym przychodzi to szybciej, drugim później ale każdego w końcu dopadnie. Niezależnie czy alkohol, papierosy, stres (tak! Stres też!), lujowe jedzenie czy brak ruchu. W pewnym momencie mózg, serce, stawy, pięta, plecy, palec - cokolwiek- odezwie się i da znać- zatrzymaj się, jest problem.


U mnie- poza tym, że zmasowałem przesadnie (spasłem się jak tucznik) doszło sporo stresu, lekka załamka związana z trudnym rokiem życia praktycznie non stop w Norwegii (z tygodniowymi zjazdami co 4-5 tygodni) i właśnie w 2023 roku odezwało się na poważnie.


Mózg i sen


Nigdy, wg polskich standardów, nie piłem jakoś dużo. Piwko, dwa w ciągu tygodnia (ale portery bo lubiłem ich smak), weekend może jakieś wino albo flaszka ze znajomymi. Z perspektywy czasu widzę, że to była przesada ale w kraju jest przyzwolenie na takie picie i taki miałem przykład z domu- alkoholizm ale bez patologii. Czyli 80 procent polskich domów- wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu DDA.

To okazjonalne popijanie- poza odpalaniem kompulsywnego objadania się- pozbawiło mnie na wiele lat głębokiego snu. Być może te Smart zegarki i opaski nie są w 100 procentach wiarygodne ale dają jakiś pogląd. MiBand pokazywał mi zawsze 15, 11, 8 minut głębokiego snu- 20 to już był świetny wynik. To samo urządzenie testowane na mojej żonie pokazywało zawsze ponad godzinę. I to faktycznie przekładało się na jakość snu, którego praktycznie nie było.


Kortyzol- hormon przetrwania- niezbędny jest gdy śpisz w dżungli i każdy szelest to może być nadchodzącą śmierć, a nie gdy dziecko obracające się z boku na bok w pokoju obok sprawia, że w sekundę masz oczy szeroko otwarte.

Alkohol potrafi wywalić go w kosmos.

I patrząc retrospektywnie ten brak snu trwał u mnie na pewno od 2016 roku, bo już wtedy zdarzały się epizody, że wstawałem w nocy i wydawało mi się, że coś stoi za drzwiami wejściowymi do domu na korytarzu. Biegłem wtedy, zlękniony spoglądałem w judasza w drzwiach i dochodziłem do konkluzji, że nic tam nie ma bo jest ciemno, a czujka na klatce schodowej uruchomiłaby światło.


Potem, już w Norwegii, w ciągu roku zdarzyło mi się kilka razy, że budziłem się w nocy, patrzę na sufit- CO JEST K⁎⁎WA- kamera na pałąku na mnie patrzy. Skaczę do światła- zapalone - no nic nie ma.

...

W ostatni dzień przed sylwestrem 2023/2024- już śpiąc w domu w łóżku z żoną (dzień wcześniej mieliśmy imprezę u znajomych, taki wcześniejszy wspólny Sylwester), znowu- budzę się- KAMERA NA MNIE PATRZY ALE J⁎⁎⁎NA ZACZĘŁA SIĘ CHOWAĆ W SUFIT.


SKOCZYŁEM ZA NIĄ JĄ ZŁAPAĆ.


Oczywiście nie złapałem. XD Zdążyła się schować skubana. Wpadłem natomiast stopą pomiędzy bok łóżka, a łóżko- wyłamałem oparcie a o metalową konstrukcję zahaczyłem lewą stopą pięknie zrywając sobie cały paznokieć ze środkowego palca.


"Musisz iść do psychiatry!"- naskoczyła na mnie żona- "może to jakaś schizofrenia!".


Poniekąd miała rację ale ja wiedziałem tylko ignorowałem fakty, albo przynajmniej domyślałem się. Poza tym psychiatra i psycholog to ostatnie osoby, chyba poza księdzem, które uważam za wartościowe dla mnie (podkreślam, DLA MNIE, proszę się nie przypierdalać ty możesz być inną osobą, a ja jestem chodzącym buntem, warchołem i nie uważam W MOIM PRZYPADKU żadnego lekarza z zakresu psychiatrii).


"Poradzę sobie sam, a jak sobie nie poradzę to obiecuję ci, że pójdę." (I bym poszedł nawet wbrew sobie bo moje słowo jest święte.)


Krok 1- rezygnacja z alkoholu- całkowita.

(Two weeks later)

Adelbert śpi jak dziecko, wearables pokazuje ponad godzinę głębokiego snu i nawet dzisiaj, dzień w podróży krótka noc 5 godzin 40 minut snu, a głębokiego przy tym 1 godzina 10 minut oraz 1 godzina 00 minut fazy REM.


Niestety kolejny problem to w styczniu 2023, gdy zacząłem pracę na rusztowaniach to pojawił się ból lewej pięty. To zbiegło się ze strasznymi fazami depresyjnymi, które prawdopodobnie wcześniej tłumiłem tym okazjonalnym piwem.

Było w pewnym momencie tak kiepsko, że kładłem się na podłodze w kuchni i nie chciało mi się żyć. Żona wściekła (powiedziałem jej, że jej złość nie jest dla mnie oparciem, więc wyluzowała, ale wiem, że to z troski) znowu zaczęła:

"Idź do psychologa, zrób coś z tym."

A ja leżę na podłodze w kuchni i wiem, że to nie jestem ja. To nie z głowy, czuję, że to skądś indziej się wzięło.


"Sam sobie z tym poradzę, a jak nie to obiecuję, że pójdę. Zrobię badania i jak wszystko będzie okej to pójdę."


Lekarz i badania

Wyruszyłem wiem najpierw do rodzinnego.

"Panie, dwie sprawy: pięta i badania ogóle i tarczycy bo mam epizody depresyjne"

Na piętę dostałem skierowanie na RTG na które nie poszedłem (xd) i bujałem się z tym jeszcze kilka miesięcy, ale w miarę jak chudłem to przestawało boleć, aż do tego momentu, w którym jestem dzisiaj, że zapomniałem o tym i biegam sobie papatony bez problemu.


Od rodzinnego lekarza dostałem skierowanie na badania ogóle krwi, moczu i na hormony tarczycy bo podobno przy depresji to się nada jako pierwsze.

No i już w laboratorium coś mnie tknęło i dopłaciłem 50 zł i oznaczyłem sobie TESTOSTERON...

BINGO.

Wszystkie wyniki były dobre poza teściem właśnie. 194ng/dl przy normie zaczynającej się od 198ng/dl do 670 bodajże. Teraz wiem, że zdrowy mężczyzna w moim wieku trzydziestu kilku lat powinien mieć testosteron około 400,500 a nawet 700 ng/dc bo takie wyniki mają osoby z którymi rozmawiałem, a które sprawdzały jego poziom i nigdy nie były na trt (testosteron replacement therapy- terapia zastępcza testosteronem).

Endokrynolog zatem, na szczęście wizyta na NFZ udała mi się za 3 tygodnie. Do tego momentu wyłożyłem kolejne kilkaset złotych na więcej badań, aby być jedną wizytę do przodu (rodziny nie może dać na nie skierowania, musi to zrobić lekarz specjalista): prolaktyna, estradiol, fsh, lh, kortyzol. Wolnego testosteronu wtedy nie oznaczyłem... bo mi drogo już było.


Endokrynolog, spojrzał na wyniki... No tak nisko, proszę oto skierowanie do urologa, jak on da zielone światło to wprowadzimy trt. Do tego ponowne badanie testosteroni, lh,FSH, wolny, jakieś markery nowotworowe, psa. Urolog pomacał jądra, zrobił usg, dał zielone światło, ale pomiędzy wizyta 1 a 2 u endokrynologa minęło ze 3-4 miesiące. W tym czasie już schudłem z 15 kg, testosteron wskoczył na 260ng/dl... ale wahania nastroju, momenty depresyjne i wybuchowość jak baba przed okresem była nadal a ja czułem, że to nadal "nie jestem ja". Trochę nauczyłem się panować nad gniewem, ale tylko trochę. To się mocno odbijało na mnie, żonie i dzieciach.


Kolejna wizyta u endokrynologa.

"Zainwestował pan w siebie, to przyniosło efekty. TESTOSTERON byłby drogą na skróty. Kolejna wizyta kontrolna na wiosnę, oto badania do zrobienia przed wizytą."

Z jednej strony miał rację, zainwestowałem w siebie, nauczyłem się kontroli, dyscypliny, ale to co przychodziło z ciała a nie z umysłu- pozostało.

W tym czasie zacząłem dużo szukać o trt. Zdecydowałem, gdy na wiosnę lekarz się na mnie wypnie, a sam stwierdził "że nie jest wielkim fanem testosteronu" to radzę sobie na własną rękę. Prywatnie koszty są duże. Same wizyty i badania to 700 zł plus 120 zł 5 ampułek 100 mg prolongatum jelfa.


Wiosenna wizyta u endokrynologa przyniosła spadek poziomu testosteronu na 230 kilka mg/dl a wolny szorował po dnie widełek (coś 7-21) w okolicach 8 (nie pamiętam jednostek, nie będę teraz sprawdzał).


"Jak się pan czuję?"

"No mogłoby być lepiej"-mówię niecierpliwie czekając jak na zbawienie-"nadal mam epizody depresyjne, jestem nerwowy, a wydaje mi się, że ze swojej strony zrobiłem wszystko aby go podnieść- ćwiczę, jem zdrowo, schudłem, wyszedłem już z redukcji".


"100 mg testosteronu, będzie pan stosował raz na dwa tygodnie"

...

...

...

Po pierwszych dwóch iniekcjach, konsultacji ze wszystkimi możliwymi źródłami (osoby na trt, ai, źródła internetowe) i obserwacji jak w 6-7 dniu mój nastrój spada znów na dno, przeszedłem na dawkę 100mg raz na tydzień (co się mojemu lekarzowi bardzo nie spodobało ale ostatecznie to klepnął), a obecnie dzielę to na dwie dawki 50 mg co 3.5 dnia. Wynik testosteronu dzień przed iniekcją: 501ng/dl co jest w końcu NORMALNE.


I co zauważyłem? Gdy mam stabilny poziom tego hormonu potrafię mieć taki spokój, jak kamień, jak drzewo rosnące powoli. Nie mam już tych epizodów depresji. Dopiero po fakcie zauważyłem, że powrócił... poranny drągal. XD Życie seksualne zawsze było spoko ale teraz jest jeszcze lepiej.

Sylwetkę wypracowałem już ładną przed trt, ale widzę co się dzieje ze mną od maja, od kiedy stosuje i powiem wam tak- 10 lat temu porzuciłem siłownię przez brak efektów. Wydaje mi się, że takie powinny być moje newbie gains (przyrosty masy mięśniowej osoby początkującej) jakie są teraz. Bo wcześniej nie było żadnych praktycznie.


Jestem teraz w najlepszym stanie psychofizycznym w jakim kiedykolwiek byłem. Cieszę się ze swojego ciała, nie wstydzę się go a to co muszę poprawić wiem, że jest cechą mojego charakteru a nie czymś pochodzącym z poza głowy.


Słuchajcie swojego ciała i dbajcie o nie. Jest jedno. Spożywajcie dużo Twarogu, znajdźcie sobie aktywność, która sprawi wam radość, odstawcie używki, a życie będzie piękniejsze niż kiedykolwiek.


To nie jest łatwe. Wymaga wyjścia ze strefy komfortu. Czasami wymaga bycia na dnie, ale zróbcie to co jest trudne, aby wasze życie było łatwe.


Oto moja historia.


#galaretkanomore #depresja #alkohol

Sweet_acc_pr0sa

@AdelbertVonBimberstein mi na porannego dragala pomogl seks z chudymi 25 latkami xDDDD strzelam ze ruchanie malolatek automatycznie wywala tescia do gory


a te problemy ze snem o ktorych mowisz to nie zauwazylem pomimo dosc intesywnego chlania (ostatnio) spie jak dziecko obudzi mnie tylko budzik(nie zawsze) albo dzwonek telefonu xD

splash545

@AdelbertVonBimberstein świetny wpis. Gratuluję przemiany, drogi z nią związanej i ciekaw jestem jej dalszego ciągu.

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein Stres i kortyzol też obniża poziomy hormonów płciowych. Stresujące czasy to nie pora na seks i potomstwo.


Co do lekarzy, to jak sam nie będziesz cisnął tematu to niestety nikt się nad twoim przypadkiem nie pochyli rzetelnie.

Zaloguj się aby komentować

Half_NEET_Half_Amazing

a przepraszam bardzo

czy w tym tygodniu falubaz był już j⁎⁎⁎ny?

RACO

Czy próbowałeś już LSD?

GazelkaFarelka

@maximilianan czy brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś?

Zaloguj się aby komentować

Biorę od miesiąca SSRI i dzisiaj mi coś wjechało, że czułem euforię aż za mocną, gorąco w głowę, łapy się pocą, kolory bardziej nasycone itd. ogólnie jak wjazd po pigule. To tak ma być? Boję się zespołu serotoninowego.

#depresja

peposlav

@ReferenceError ty jesteś pewien, że diler dał Ci ssri, a nie kwasa? XD

RogerThat

Może zjadłeś coś, co też podbija serotoninę? Może przesadzam. Ale podobno grejpfruta nie można na ssri. A poza czymś w diecie to nie wiem, co to mogło być, że tak wjechało. Może dawka zbyt szybko? Zależy jakie ssri. Może coś, co opóźniło rozkład? Co bierzesz i jak często?

dolitd

Nie, tak nie ma być.

Zaloguj się aby komentować