#depresja

49
960

Już prawie pół roku mija jak staram się nie popaść w apatię i odmęty depresji.


Trochę już przeleżałem i przeżyłem z tą chorobą, więc staram się jak mogę, żeby nie popaść w kolejny epizod, ale powoli mi się kończą pomysły, a tkwienie w stanie pomiędzy życie jest za⁎⁎⁎⁎ste, a chcę się zabić, jest męczące xD


Złapało mnie przed urlopem w sierpniu i trzyma do teraz. Zmuszam się do wszystkiego. Żeby pograć, żeby coś obejrzeć, żeby wyjść z domu, żeby gdzieś pojechać, żeby poćwiczyć. Nie mogę w ogóle się zebrać, żeby cokolwiek z tych rzeczy zrobić, chociaż jak zacznę to jakoś to leci.


Jak nie zaplanuje sobie czasu to mogę przeleżeć cały dzień nie robiąc nic. Jedynie będę siedział w telefonie i zabijał czas przeglądając głupoty w internecie. Chociaż i potrafię bez telefonu bez celu chodzić po domu myśląc co zrobić, żeby się tak nie nudzić xD


#depresja #asperger #zalesie

ataxbras

@Wokulski Jestem najprawdopodobniej ostatnią osobą, która powinna zajmować się terapią, ponieważ nie wiem nawet, czy jestem zdolny do odczuwania jakichkolwiek głębszych emocji. Wziąwszy jednak pod uwagę, że z pewnością nie jestem zdolny do ich współodczuwania, przy braku punktu odniesienia, nigdy się nie dowiem, czy poprzednie przypuszczenie jest prawdziwe.


Otagowałeś post #asperger . Jednocześnie deklarujesz, że masz myśli samobójcze, co jest, z mojego punktu widzenia (aspie as fuck) nieco dziwne. To mnie właśnie zaintrygowało - ponieważ wyuczyłem się mieć świat neurotypowych głęboko w d⁎⁎ie to nie mam żadnego innego bodźca mogącego skłonić mnie w kierunku nieistnienia. Mój wewnętrzny świat jest perfekcyjny, i dopóki istnieje, jestem w nim szczęśliwy. I nie chcę jego końca. Stąd, dziwi mnie Twoje nastawienie - jakie jest jego źródło?

Apatia, stupor, są normalne w przypadku aspie. Potrzebujemy resetu - w końcu chłoniemy dane znacznie bardziej zachłannie, niż neurotypowi, jesteśmy intelektualnie bardziej aktywni, musimy zatem czasem odpocząć. W moim przypadku polega to na angażowaniu się, raz na jakiś czas, w całkowicie mechaniczne, bezcelowe aktywności. To zawsze trochę trwa, ale przechodzi.


W Twoim przypadku, wygląda na to, że ten stan się przedłuża. Może dlatego, że się przed nim usilnie bronisz?

Anteczek

@ataxbras kolejny debil, co myśli że ma Aspergera. Downa masz, nie Aspergera. Depresja jest akurat niezwykle częsta wśród osób, które naprawdę są w spektrum. Jak mnie to wkurza. Są ludzie, którzy naprawdę cierpią zmagając się ze spektrum autyzmu lub ADHD, a teraz przychodzą tacy debile i twierdzą, że są chorzy, bo to modne, a oni nie mają nic ciekawego w swoim życiu.

Budo

@Wokulski byłeś u lekarza? Bierzesz leki?

Zaloguj się aby komentować

dsol17

@Al-3_x moim zdaniem do tych tagów poza tym #breakcore chyba nie pasuje. Mi pod te tagi

#przegryw#depresja#muzyka#muzykaelektroniczna podchodzi:

https://www.youtube.com/watch?v=xdp8kV0HWlg

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #iinnetakietakie #rozkminy


TLDR: Depresjo, ty stara k⁎⁎wo zmarnowałaś mi większość lat mojego życia.


24.

I zaczęło się, dosyć szybko. Nawet poczułam wyraźnie linie pomiędzy dobrym samopoczuciem, a nagłym wypłaszczeniem wszystkiego. Tylko to takie wypłaszczenie, które jednak jest pod lekkim kątem w dół. Mój wagonik zjeżdża najpierw powoli, prawie nie zauważenie, aby potem z całą prędkością rozbić się na pierwszym lepszym drzewie. Już to znam, już to przerabiałam.


Od razu grzmotły mnie myśli s. Znów realne, plastyczne, potrzebne dla poczucia kontroli, że jednak mam wyjście. Ucieczkowe jak to określają terapeuci (a jakie miałby niby być inne?!). Ze świadomością, że nie muszę tak żyć. Wiem już jak chciałabym zginąć tak aby nie było szans na odratowanie i aby nie skazywać innych na niebezpieczeństwo (historia już zna zbyt wiele przypadków gdzie skoczkowie spadali na niespodziewajacych się tragedii przechodniów). Zresztą nie będę się nakręcać, nie wolno mi. To mój bastion.


Znów czuje jakby jakaś maszyna wypompowywała mi powietrze z płuc, mięśnie przestają służyć, a zaczynają ciążyć. Potrzeba snu wzrosła z 6h do 12-13h. Gonitwy myśli przed snem ukierunkowane na dostarczenie bólu. Ciągłe stres biegunki. Odmawiam imprez z braku sił (niemożliwe!). Cierpię. Znowu. Ciało też. Nawet nie czuje się zaskoczona. Wiedziałam że tak będzie. Już wiele razy tak było i boli z każdym kolejnym razem jeszcze bardziej. Tak jak kiedyś pisałam jednemu czytelnikowi w komentarzu: czuje się tak jakby ktoś zabrał z pokoju wszystkie rzeczy który dawały mi radość i wygodę. Zostaje w pustym szarym pokoju, nawet bez łóżka czy szklanki wody, mimo że wcześniej siedziałam w najbardziej rozrywkowym i barwnym miejscu na świecie. Miałam wszystko, teraz nie mam nic. Pustka.


Paradoksalnie nie jestem jeszcze w pełni przekonana co do diagnozy zaburzeń afektywnych dwubiegunowych. Nie chcę istnieć w cieniu jednostki chorobowej. Słucham dużo wywiadów i wypowiedzi diagnostów aby jednak nie wychodzić na ignorantkę. Burzę się wewnętrznie na to co słyszę. Przecież że mną nie jest tak źle. Tyle że im bardziej się buntuje, tym bardziej oczywisty wydaje mi się mój stan. Mogę nie chcęć tego cienia, ale czy jego to obchodzi? Ja serio nie jestem zaskoczona- przerażona i bezradna tak, ale nie zdziwiona. Wiedziałam że tak będzie, ja zawsze to wiedziałam. W swojej historii już zbyt wiele tego typu cykli przeszłam.


Gdy "niewidzialna" siła zaczęła mnie ciągnąć na most, zaczęłam brać przypisany arypiprazol. Zobaczymy co to cudo zdziała. Mam nadzieję, że powoli mi nabrać powietrza. Pesymistycznie i prawie krótko.


Pozdrawiam,

pełna beznadzieji i w pełni przewidywalna,

Wasza Fafalala.

bec8dcb5-e125-4349-9437-0e4d88d5bd9f
smieszneobrazkijuzniesmiesza

@Fafalala jakies tldr by sie przydalo;

Fafalala

Komentarz usunięty

WhiteBelle

Trzymaj się. Bardzo dobre porównanie z tym pokojem - nagle to, co dwa dni wcześniej sprawiło mi dużo radości, wydaje się totalnie beznadziejne. Zostaje tylko wspomnienie po dobrej zabawie i irytacja, że nagle nie jestem w stanie odczuwać radości, a było tak fajnie, kiedy mogłam. Staram się wtedy zmusić do zrobienia czegoś pożytecznego - skoro i tak nic mnie nie ucieszy, to zrobię to, co i tak nie sprawiłoby mi radości, a przyniesie mi jakąś korzyść - posprzątam, ugotuję obiad czy ogarnę nudne sprawunki. Niestety nie zawsze jest na to siła i czasem trzeba swoje wyleżeć. Życzę Ci, żeby ten stan szybko minął.

Zaloguj się aby komentować

Fox

Niech zacznie brać żelazo sorbifer durules (nie ma skutków ubocznych jak bóle brzucha) i witaminer. Pomoże. Ja mam tragiczne objawy jak mi spada. Depresja wjeżdża z pełną mocą wtedy. To nie wyleczy ale na pewno nie zaszkodzi sprawdzić.

Utylizejszyn

@Fox  @jxp  niby chodzę na oddział terapeutyczny, mam psychologa, leki, ale są takie dni, że ... mam dosyć.

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio słuchając jednej piosenki o pt : "pierwsza jesień bez depresji" naszła mnie refleksja, że właśnie tak jest u mnie. Ostatnie cztery lata były bardzo ciężkie, zdałem sobie sprawę że przez to że człowiek czeka na to aż minie nie zauważa kiedy nagle budzisz się rano i nagle jest wszystko dokładnie tak jak chciałeś, jest nawet lepiej. Jeszcze początek 2023 nie zwiastował tak naprawdę nic dobrego, rzucenie pracy, same niewiadome, wyjazd za granicę do pracy. Dziś jestem tym samym ale o wiele silniejszym gościem, patrzącym z optymizmem na życie, czuje stabilizację której nigdy nie chciałem ale jak widać bałem się tego słowa bo to uczucie daje dużo spokoju, na ten rok wiele planów jak zwykle, ciekawe co uda się z tego zrobić ale tak czy siak jest super i tego Wam życzę w nowym roku, spokoju i pogody ducha. #depresja #niedorozwojosobisty #stoicyzm

ciszej

@Jestem_bart stabilizacja jest nudna tylko u nudnych ludzi

Zaloguj się aby komentować

https://zrzutka.pl/t4xana?utm\_medium=social&utm\_source=messenger&utm\_campaign=sharing\_button

U mnie idealnie sprawdza się zdanie "jak nie urok to sraczka". Farmakologicznie leczę się na nerwicę lękową i depresję od ok dwóch lat. Po śmierci Mamy w sierpniu cudowny pracodawca u którego byłam na okresie próbnym nie przedłużył mi umowy bojąc się chyba że sobie nie poradzę po takim ciosie.

Obecnie czekam na decyzję cudownego ZUS czy dostanę zasiłek rehabilitacyjny. Jako że mają na to 6 tygodni a ja dopiero dwa tygodnie temu wysłałam pismo od psychiatry ( z jego winy) to jeszcze cztery.

Szukam pracy bo boje się że braknie mi na życie, niestety moje doświadczenie biurowe oraz wyższe wykształcenie chyba odrzuca pracodawców w takich miejscach jak Action, Kaufland itd bo odpisują tylko na moje aplikacje że nie zgadza im się mój profil z wymaganiami odnośnie przyszłego pracownika.

Miałam nadzieję na pracę w księgowości ale kiedy przyjechałam na ten pierwszy dzień po umowę, okazało się że rekrutację na to stanowisko zawiesili.

Także mam do zapłaty 600 złotych czynszu administracyjnego, rachunki za prąd, gaz i wodę plus prawdopodobnie pluskwy w mieszkaniu, bo mnie jakieś kurestwo gryzie po nocy.

Gdyby nie mój kocur, pewnie strzeliłabym samobója. Odkąd nie ma Mamy, nie mam za bardzo dokąd się wprowadzić w razie braku funduszy na życie. Tak więc mieszkam w mieszkaniu z pluskwami, bezskutecznie szukając pracy, łykając xanax by się całkiem nie załamać, bojąc się czy znajdę pracę w tym miesiącu i czy ZUS cokolwiek pomoże.

Mam objawy bezsenności, nerwobóli, drżenia rąk i wymiotów przez to wszystko. Wstyd mi ale jeśli ktoś chciałby mnie wesprzeć w tym miesiącu, jak nie przysłowiową złotówką to może poinformowaniem gdzie zatrudniają, nawet na głupie zlecenie na nocne zmiany...

Proszę o pomoc. #zrzutka #rozbiorka #hejtopomoc #depresja #nerwica

Cris80

@ewa-m. Nie będę Ci radził co masz robić i jak, ale sam miałem ciężki etap w życiu można powiedzieć że byłem prawie na dnie, ale się nie poddałem i Ty też tego nie rób, życie jest piękne a z czasem spojrzysz na swoje dawne problemy jako kolejny etap swojego życia, życzę Ci siły i nadzieji, mam głębokie przeczucie ze wszystko ułoży się dobrze trzymam kciuki i mocno przytulam trzymaj się cieplutko

PornoKing

Poszło, dasz radę i trzymaj się. 🐈🐈🐈


Co do gryzienia to może być chemia z prania. Od tego bym zaczął.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #rozkminy #psychologia


TLDR: Wykonuje swoją roczną, terapeutyczną pracę domową.


23.

Wybaczcie za tak długie milczenie. Tęsknię już z Wami. Pisanie tutaj jest bardzo ważne dla mnie, ale z powodu świąteczno - sylwestrowych zawirowań, plus zwyczajnej niechęci do wchodzenie w sobie wstrzymawalam się z tym. Mam w planach napisanie wpisu o pierwszych swoich urojeniach opętańczych, ale do tego muszę usiąść tak na spokojnie i przemyśleć. Na ten moment bardzo osobisty wpis z moim "podsumowaniem" rocznej terapii, co wypracowałam, co myślę o sobie, co bym chciała jeszcze zmienić. Nawet w sumie nie wiem czy nie zbyt osobiste, ale skoro mogę mówić o tym na terapii to mogę wszędzie. Sorki za chaos, pisałam to co w duszy gra.


Jestem Fafalala, mam 30 lat, za niedługo 31. Życie mnie nieźle przeczołgało, dałam radę, ale nie zawsze sobie radze z tym bólem który mam w sobie. Najlepiej wyprała bym sobie mózg. Właściwie to już próbowałam. Czasem nie wiem na ile jest we mnie mnie, a ile wszczepionych rzeczy od innych, ale staram się jak najlepiej je identyfikować, co czasem doprowadza mnie do nadmiernego analizowania i ruminencji. Nie umiem wyłączyć myślenia, czasem jestem więcej w sobie niż na zewnątrz. Lubię też wchodzić w siebie, bo liczę ze to mnie uratuje. Że coś ominęłam, a analizowanie wydarzeń przybliży mnie do rozwazania. Nie wiem jaka jestem głównie, ale wiem że czasem jestem super szałowa i bardzo się lubię, świat jest mój, a czasami jest tak że rozszarpałabym swoje ciało, tak aby dostarczyć sobie jak najwięcej bólu, bo to ciało odmawia mi posłuszeństwa i ciągnie mnie w dół zabierając energie. Lepiej czuje się w trudnych sytuacjach, wtedy odpala mi się wtedy tryb super ogarniacza. Życie mnie tego nauczyło. Z wyzwaniami codzienności czasem sobie nie radzę, przez co czuje się nie dopasowana, ale zazwyczaj je ogarniam, w bólach ale ogarniam, więc to dobrze chociaż czasem energii brakuje by nadal się nadwyrężać. Pracuje w zawodzie, który sobie wymarzyłam na studiach, podobno jestem dobra. Przynoszę pomoc innym. Nie mam innych celów na dany moment niż przetrwanie kolejnego okresu czasu. Juz wiem ze czasem jest mega, a potem już nie. Nie panuje nad tym. Już nie chce mi się z tym walczyć. Chcę zaakceptować że czasem jest tak, a czasem tak. Chciałabym zmniejszyć tylko intensywność tych doznań. Lubię komiksy, kocham tańczyć, to jest to co wypełnia mnie do reszty, lubię słuchać innych, ale też mówić, lecz tylko zaufanym ludziom. Nie dzielę się sobą z każdym, wiele razy już potraciłam relacje, kiedy inni zaczynali czuć że się robi grubo. Buduję wspierającą relację z moim partnerem już 10 lat, nie zawsze jest miodowo ale kocham go całym serduszkiem, nawet nie wiecie jak bardzo. Lubię fantastyczne światy, pochłaniają mnie czasem bardziej niż mój ten obecny. Lubię też mocne bity jak i płynące melodie. Muzyka pozwala mi zidentyfikować jak się czuje, zazwyczaj to dla mnie pierwszy sygnał zmian. Nie wiem jaka jestem, ale to co napisałam wyżej chyba świadczy trochę o tym że wiem. I często czuję się jakby były dwie osoby we mnie. Aż mam inna fizyczność dla samej siebie, ale to nadal to sama osoba. Podobno.


Co zdobyłam:

- lepiej identyfikuje i określam swoje emocje

One zaczynają istnieć w większym spektrum niz do tej pory.

- nie muszę ratować innych aby czuć że moja osoba ma znaczenie, że moje istnienie ma sens.

- zaczynam mówić i tłumaczyć swoje postępowanie i zachowanie innym w odniesieniu do emocji które odczuwam. Zachowanie przestaje być wyrzutem ciała, teraz zaczyna być nicią działań.

-zaczynam z większą łatwością mówić o sobie, swojego życia staram się nie traktować jak taboo tylko dlatego bo było wypenione bólem.

- nie identyfikuje złości (zazwyczaj) jako objawu słabości czy agresywnosci do innych. Widzę ludzi wokół mnie, którzy stawiają granice, nawet nie zawsze w elegancki sposób w obliczu swoich emocji i nie rysuje już ich w tak złym świetle jak do tej pory. Słowo złość pojawiło się w moim słowniku i czuje ze jest mocno zespolone ze mną, chociaż nadal nie potrafię się pogodzić w ilością tego w sobie.

- nie jestem zła albo dobra, jestem efektem wielu działań które dzieją sie i działy wokół mnie. Zachowanie jest efektem tego co we mnie siedzi, nie zawsze muszę sobie radzić z emocjami i często tak nie jest, ale też często sobie daje rade. Kontrola nie zawsze oznacza wyrażenie siebie i swoich potrzeb. Już nie muszę się kontrolować, mogę wiele, więcej niż do tej pory.

- nie mogę oddawać w inicjatywę innym ratowania swojego życia. To ja sama muszę o nie walczyć, a nie liczyć że zostanie mi w końcu zrekompensowana krzywda w życiu przez innych. Zostałam zraniona, tak już będzie, albo to zaakceptuje albo będę próbowała zwalczyć to uczucie w sobie, albo uciekała.

- czasem się czuje niedoceniona, to bardzo kładzie mnie na łopatki. To że zaczynam czuć że się nie liczę. Wiem to i daje mi to duża przewagę.

- to co o mnie myślą inni to ich przestrzeń, ważne co ja myślę o sobie, to jest moja prawda. Prawda nigdy nie jest obiektywna. Chyba że mówimy o prawach natury i świata, ale wtedy mamy do czynienia z faktami.


Co chce jeszcze osiągnąć:

- chce umieć, właściwie chcieć dbać o swoje ciało. Karmić je, nie ranić, leczyć, nie truć. Autoagresje traktuje czysto instrumentalne, jako narzędzie do rozładowania napięcia.

- pragnę poczuć stabilność, to że wiem że to co się dzieje wokół mnie jest moje i że ze mną jest spójne.

- pragnę umieć wyciszać swoje myśli i popędy tak aby nie rujnowaly mi kontaktu z rzeczywistościa.

- chce być w świecie takim realnym na tyle ile mogę, czasem mam bardzo dziwne myśli, które odrywają mnie i pochłaniają tak że znikam. Czasem nie wiem na ile. Wypełniają mnie do reszty. Później jest ciężko wrócić. Często nawet nie chce.

- nie chce aby strach mnie powstrzymywał przed działaniem, chodzi mi o takie lęki które sprawiają że wracają do mnie pewne sytuację i mam duży problem aby zrobić rzeczy, które nie powinny być problemem jak wzięcie leków, pójście do lekarza, kontakt z obcymi, paranoje że mnie ktoś skrzywdzi.

- chce nie chcieć umrzeć, znaczy chce umrzeć, ale nie mogę. Pragnę aby smutek nie ciągnął mnie na sam skraj.

- chce panować nad popędami, takimi wyrzutami energi które roznoszą mnie w pełni. Te działania przez które biorę kredyty i kupuje komiksy i półki na te komiksy bo przestają mi się mieścić. Wiem, że to bardzo głupie aby spełniać zachcianki, gdy nie ma finansów na podstawy życia. Kolejne, szybka jazda autem, bo czuje ze mogę, że panuje, że jestem mistrzem kierownicy, albo nadwyrężanie się energetycznie, do palipatcji serca i starych stóp, bo przecież trzeba napierdalać.

-chce zaczynac i kończyć rzeczy, umieć zachować dyscyplinę, spójność w działaniu, celowość w życiu, a nie latanie od jednej strony na drugą. Wiem że ludzie są spektrum przyjemnych i tych mniej przyjemnych emocji, ale zaczynam starać się zaakceptować że moje spektrum mnie przerasta.

- nie chce mieć pragnienia krzywdzenia innych aby poczuć że żyje, aby odreagować energię w sobie. Dla mnie akt ranienia siebie czy innch jest największym wyrazem ekspresji. To wybuch z ciała dający nadludzka siłę. Pragnę dostarczyć bólu innym i sobie. Ten ból mnie rujnuje.


Nawet nie wiem co myśleć, o tym co jest wyżej, ale chyba taka jestem i nie mam już innej opcji.

a0d97668-f165-4ffe-9843-8e25aaa274f6
WhiteBelle

O kurde, jakby to mój terapeuta przeczytał, to by pomyślał, że to ja napisałam. Dosłownie jakbym była Twoim bliźniakiem emocjonalnym Nawet wiek i parę innych rzeczy się zgadza xD I ja również byłam już na etapie "aby przetrwać", kiedy moim jedynym marzeniem było umrzeć po ostatnim z moich kotów, tak, żeby móc zapewnić im opiekę do końca i odejść bez martwienia się, co z nimi będzie. Aktualnie intensywnie pracuję z terapeutą nad swoją samooceną i jestem w szoku, że to działa i wewnętrzny krytyk w końcu zamknął mordę, a kiedy próbuje się odezwać, to jestem w stanie obiektywnie skontrować te głupoty, które mówi. Pracuję też nad moimi traumami, prawidłową komunikacją z innymi i lepszym kontaktem z samym sobą (ja też mam problem z oceną, kim jestem, jak i gdzie kończę się ja, a zaczyna to, co ktoś mi wmówił) i tu też widzę postępy. Długa droga przede mną, ale wierzę, że mogę być szczęśliwa, i tak samo wierzę, że i Ty możesz to osiągnąć. Cieszę się, że pomimo przeciwności nie poddałaś się i walczysz o swoje życie. Gdybyś chciała pogadać albo o coś zapytać, to nie krępuj się. A swoją drogą, to czy stwierdzono u Ciebie/podejrzewano dwubiegunówkę? Z opisu (myślenie o sobie raz w superlatywach, a potem z nienawiścią, niebezpieczna jazda samochodem, kompulsywne kupowanie itp.) tak to wygląda. U mnie to podejrzewają, a tę diagnozę dostałam po 10 latach leczenia i mnóstwie innych diagnoz, bo moje objawy nie są tak widowiskowe jak przy typowej dwubiegunówce. Czy to podejrzenie jest trafione - jeszcze nie wiem, bo boję się zacząć przyjmować nowy lek po tym, co zrobiła ze mną duloksetyna przepisana na depresję. Ogólnie na temat dwubiegunówki mogę się rozpisać, jeśli Cię to zainteresuje. Tak czy owak życzę sukcesów w pracy terapeutycznej. Edit: widzę, że w tagach jest i depresja i mania, no ale moje pytanie pozostaje w mocy. Pewnie w wolnej chwili poczytam Twoje inne wpisy i dowiem się więcej, ale na ten moment wiem tyle, ile z tego wpisu.

ErwinoRommelo

Ehh sily do pracy nad soba, Sam tez jestem takim wymeczonym kartonem ktorego wypelnia tylko smutek i pare ksiazek.

Sezonowiec

@Fafalala Miło się czytało ten wpis. Widać, że bardzo dużo spraw sobie zidentyfikowałaś i to wiele znaczy na drodze życia z takimi problemami. No i masz luks robotę oraz Chłopa a stały związek bardzo pomaga przy napierdalance z problemami takiej natury jakie posiadamy. Fajne plany, życzę żeby jak najwięcej udało się osiągnąć i gratuluję tego co do tej pory udało Ci się zrobić 💪😊

Zaloguj się aby komentować

Nie lubię postanowień noworocznych bo przez nie nie da się w styczniu na siłownię chodzić, mam za to jeden plan na 2024: nie zdechnąć.


#2024 #depresja #alkoholizm #mampowolidosc

skorpion

zmotywowałeś mnie od dzisiaj będę się też rozglądał, przed wejściem na przejście dla pieszych, drugi raz w lewo!

sireplama

@dziki hmmm... Myślę, że powinieneś robić postanowienia małymi kroczkami, żeby nie przeszarżować

Zaloguj się aby komentować

„Chłopaki też płaczą”


Znajomy stworzył mini-zina dotyczącego problemu, o którym wciąż zbyt rzadko się mówi - że u każdego mężczyzny jest „ok”. A często nie jest, tylko że nie zawsze potrafimy o tym powiedzieć.


Nie jest to nic odkrywczego, ale to dobrze - mówienie o swoich problemach, żalenie się, kiedy jest po prostu źle, to podstawowa rzecz, której niestety społeczeństwo, a często także my sami, nas nie uczy.


Bo mężczyzna nie może płakać - ma być twardy i męski, a jak płacze, to na pewno baba. No nie.


Na szczęście to powoli się zmienia, takie odnoszę wrażenie. Widzę to po moich kumplach, którzy potrafią napisać o swoich problemach i sami zachęcają do tego, żeby o nich mówić. Chyba każdy z nas ma dalszego lub bliższego znajomego, albo nawet członka rodziny, który mówił, że jest okej, a po jakimś czasie można było przeczytać jego nekrolog.


Plik jest na licencji Creative Commons 0, to znaczy, że jest w domenie publicznej i można go wykorzystać w dowolny sposób.


Jeśli możecie, podeślijcie swoim znajomym.


https://www.gniazdoswiatow.net/2023/12/29/chlopaki-tez-placza/


#zdrowie #depresja

2d659221-4ea0-4d49-aed1-7c58c75f73e5
adamec

A jest wersja w EPUB lub MOBI?

plan-b

@cyberpunkowy_neuromantyk


Dodam od siebie głos na przeciw przekazowi, że "faceci też mogą być ludźmi [w związku z czym: mieć trudniejsze momenty, i być otwarci z tym faktem]". Powtórzę to, co niektórzy już tu powiedzieli: jeżeli jako facet masz problem, to twoimi jedynymi opcjami jest: dialog sam ze sobą, dialog z psem, dialog z innym facetem (najlepiej starszym, i jeżeli masz taką opcję, to bądź wdzięczny losowi, ponieważ bardzo niewielu ją ma), lub dialog z psychologiem (wyłącznie mężczyzną). Temat został już tak wielokrotnie wyczerpany, że aż szkoda czasu na tłumaczenie tego po raz n-ty.


Ostatnio jest taka głupia moda i trend na sprzedaż narracji, że "facet też człowiek". Jakkolwiek to niedorzecznie brzmi: facet (po około 16. roku życia) nie może być i nie ma być człowiekiem.


Tak jak powiedziałem: zostawiam ten komentarz tylko jako "jeden głos sprzeciwu", żeby czytający ten wątek zatrzymał i zastanowił się, że próbuje mu się sprzedać nieprawdziwą narrację. Mogę podjąć się debaty, jeżeli ktoś ma ochotę, ale nie mam czasu na odpowiadanie więcej niż raz na 24 godziny.


Pozdrawiam.

SteveFrench

„cholernie daleko od OK” chat gpt to tłumaczył z angielskiego?

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania


Czy można mieć nudności na tle psychicznym?


Od jakiegoś czasu mam dziwne, zupełnie losowe, nagłe ataki odruchu wymiotnego. Najczęściej rano, gdy żołądek pusty, ale w dzień również, i to co raz częściej.


Czasami po jedzeniu, wydaje mi się że mam skurczony żołądek. Kilka razy nie udało mi się powstrzymać i zwymiotowałem.


Dla osób postronnych wygląda to okropnie, kiedy słyszą jak robię głośne BLEARGH! a nie jest to coś, co można powstrzymać, przechodzi dopiero po kilku "cofnięciach".


Po nowym roku zapiszę się do lekarza, ale wydaje mi się że to na tle psychicznym. Odżywiam się normalnie, raczej zdrowo, problemów żadnych zdrowotnych nie mam (zobaczymy co wyjdzie w badaniach).


Ten rok był dla mnie bardzo męczący, masa problemów, rozwiążesz jeden, pojawia się drugi, rozwiążesz drugi, pojawia się trzeci, i tak cały czas.


Dlatego zacząłem się zastanawiać czy to nie z nerwów. Depresji chyba nie mam. Na ile mogę ocenić, funkcjonuję normalnie, tylko mam masę na głowie a końca nie widać.


#psychologia #zdrowie #depresja





Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo

Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną

ID: #658d7898cf4ac0227e44ce32

Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Budo

@anonimowehejto jak najbardziej można mieć, szczególnie na tle nerwowym i stresowym. Wbrew pozorom często spotykane.

Zlasu

@anonimowehejto można, a i owszem. Mówi się o nerwicy żołądka, towarzyszą jej często inne niekomfortowe objawy. Standardowo, trzeba pójść do lekarza, przedstawić temat, zrobić badania i wykluczyć inne choroby. A kiedy się je wykluczy, pójść do dobrego psychiatry. Kiedy objawy są nasilone, lekarz zwykle oferuje leki w celu ich uśmierzenia. Mechanizmu sięgnąć można w trakcie terapii.

Enzo

Jest bardzo wiele przypadłości na tle nerwowym. Powinno się jednak wykluczyć inne potencjalne przyczyny robiąc przynajmniej morfologię z próbami wątrobowymi a najlepiej jeszcze gastroskopię.

Zaloguj się aby komentować

wombatDaiquiri

@Utylizejszyn a dużo już leków próbowałeś? Musisz spróbować bo różne są.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #chad #psychologia #rozkminy


TLDR: Wracam na ziemię.


22.

Mój Broże, chyba nadszedł ten epicki czas remisji, albo zmniejszam tempo. Nie jest za szybko, nie jest za wolno w mojej głowie. Tak w sam raz. Teraz odczuwam jak biegłam w myślach w ostatnim czasie, czuje też ciężkość głowy po niedospaniu. Moje wory pod oczami są epickie. Nadal śpię trochę mniej niż zazwyczaj, ale to już nie są 4 czy 2h snu. Uf, jaka ulga. Zawsze lubiłam spać.


Poczułam to już przy zasypianiu, jak zarejestrowałam zmęczenie. Ten oczywisty element, że chce zasnąć. Już nie musiałam bawić się w oglądanie zamulających filmików, aby gdzieś tam niezauważenie odpłynąć. Wręcz mi to przeszkadzało. Pojawiła się myśl typu: jestem śpiąca, chce iść spać, więc odłożyłam telefon iii wsiadłam biegiem do śpiólkolotu bez miliona myśli goniących jedna za drugą w głowie i bez podatności na wszelkie rozproszenia, które nakazują mi robić rzeczy TERAZ!


W środku jest też inaczej, nie czuje takiego rozgorączkowania, ani obciążenia. Nawet nie wiem jak to opisać, ale mam wrażenie jakby moje myśli i ciało w końcu spotkały się w jednym miejscu. Chcę robić rzeczy, ale nie za wszelką cenę. Planuje swoje ruchy tak normalnie, zdrowo.


Rzeczy które doprowadzały mnie do furii teraz się spłaszczyły, aż wydaje mi się to śmieszne, że nie mogłam się z nimi skonfrontować w normalny sposób. Kwestie pracy wyklarowały mi się, mimo że miałam tendencje do dramatyzowania w wielu kwestiach. I to poczucie wyjątkowości, ja pierniczę. Jak?! XDD


No kurcze fajnie. Cieszę się. Stało się to w najlepszym czasie. A każdemu z Was moi kochani Czytelnicy życzę owocnego odpoczynku w nadchodzących dniach. Dajcie sobie przestrzeń do zauważenia i zaakceptowania swoich emocji. Papatki.

c4f710c2-02c0-4b20-aa4b-4238d814236f
Opornik

@Fafalala Ej weź nie wrzucaj zdjęć ze słonecznego lata jak taki syf za oknem!

Zlasu

@Fafalala cieszę się. To - znów na podstawie obserwacji - jest chyba tak, że bez względu na nierównowagę neurotransmiterow w mózgu reszta ciała nie jest chemicznie oszukiwana. Jest zmęczenie, głód, wydatek energii i emocji, które nie zostały "odnowione" itd. I na tym etapie zwolnienia prędkości zaczyna się to czuć. I to dobrze, bo mózg znowu dostrzega sygnały z ciała.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #chad #psychologia


TLDR: Wybudowałam pomnik wokół własnego pojebania i pilnuje go jak żandarmeria te epickie schody.


21.

Ja już nie wiem jaka jestem. Mam tak duży rozstrzał nastrojów i podejść, że nie wiem co jest moje, a co wymuszone/wyuczone. A może wszystko jest moje, może taki jest człowiek?

Wzielam aprypiprazol raz do tej pory 15mg i czułam się następnego dnia, jakbym ostro przedawkowała. Ledwo doszłam do pracy przez zawroty głowy i osłabienie. Skończyło się, że przepraszałam moją szefową jak skarcony piesek (na którą jestem cięta od jakiegoś czasu), że tyle problemów stwarzam i jej przeszkadzam w jej pracy. Myśl o tym sprawia, że moje 50m2 mieszkania nie starcza aby to rozchodzić. Poczułam się znów jak mała dziewczynka. Plus taki, że pospałam 9h pierwszy raz od prawie tygodnia, wada- znów nie mogłam się podnieść z łóżka. Nie tęskniłam ża tym nic, a nic. Przez ostatnie 3 tygodnie wstawałam na dźwięk budzika jak sprężynka, i to jeszcze po 4h snu. Magia.


Ciężko mi powiedzieć co mi dolega, może nic. Kto wie? Może sama sobie wkręcam, że mam coś z banią, byle tylko usprawiedliwić swoje opory przed próba zmian perspektywy. Jestem skrzywdzona i chce, aby świat i tym wiedział. Tyle że teraz to głównie sobie robię tym krzywdę. Ostatnio jestem bardzo szczęśliwa, robię, działam, nie myślę o śmierci. Chcę być każdym i nikim zarazem. Czasem jestem rozwścieczona, ale tak w pełni, aż do kości. Jakby biologiczna tkanka mojego ciała miała wybuchnąć pod wpływem wzrastajacego lawinowo napięcia. Przeklinam, zaciskam zęby, krzyczę, rzucam się, drapie i biję siebie. Raz miałam tak, że ogarnęła mnie po pracy nieziemska siła, jakby nadludzkie moce wpłynęły w moje ciało, więc na szybko w notatku napisałam tak: "Jestem wszech potężna, mogę zmieść świat jednym ruchem ręki. Wszystko zależy od mojej woli. Jestem nad człowiekiem. Zniszczę swiat. Aż czuje jak moc mnie wypełnia. Oni nie wiedzą co we mnie tki. Niech jeden się natrafi, a zmiazdze go, zmasakruje. Mój Bosze abym tylko mogła, kogoś, kogokolwiek." Niesamowite uczucie i przytłaczające zarazem. Jak wróciłam do domu, ani nie mogłam zapanować nad ciałem, ani twarzą. Mój partner dopytywał się czy niczego nie brałam. Nawet nie umiałam mu wyjaśnić co się stało.


A teraz jest 2 w nocy. Dziś nie brałam tabletki, za duże wyzwanie czeka mnie w pracy jutro/dzisiaj, nie ma miejsca na zamulanie. Musze mieć przestrzeń do myślenia. Znów nie śpię.

e61df071-93ec-401a-b41d-dc0dd423daf5
Belzebub

Fiu fiu. No dzieje się. I po wpisach mam wrażenie, że eskaluje

ErwinoRommelo

Ehh tez ostatnio ciezko, c⁎⁎j wie z jakiego powodu. Obys zlapala za line zanim wir emocji cie wciagnie, moze wydaja sie czasami jak z tym przyplywem mocy ze ciagnie do gory, ale to dla tego ze ciagnie tak mocno i szybko ze sama niewiesz w ktora strone do powierzchni. Oby sie poprawilo, a te pixy to dogadaj dawkiwanie z panem co wypisal, takie samo dostrajanie nie jest dobrym pomyslem.

Zlasu

@Fafalala 15 arypi to chyba standard w leczeniu manii. Z lekami bywa tak, że na początku mocno odczuwa się działania niepożądane, nie warto od razu przerywać leczenia. Może porozmawiaj z lekarzem? Może inny mix, może pierwsze dni mniejsza dawka - cokolwiek. Jest wiele podejść.


Z manią jest tak, że jest również stanem chorobowym, jak depresja, choć jest tak różna od niej różna.

Zaloguj się aby komentować

Gilgamesz

Po lewej jak ludzie myślą że się czuje ze schizofrenią, po prawej jak jest naprawdę

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Prozac zamiast choinki?


Święta i celebracje przez tysiąclecia służyły człowiekowi jako mechanizm chroniący go przed przerażającym ogromem wszechświata, którego był jako jedyne stworzenie świadomy. Problem jednak tym, że przerażający ogrom wszechświata pozostał. Ale świąteczne lekarstwo przestało działać.


„W grudniu jesteśmy przystosowani do tego by jeść, pić i chować się przed wilkami”


Taki komentarz mignął mi gdzieś przed oczyma kilka dni temu i w sumie na tym mógłbym zakończyć ten wpis gdybym całą historię miał umieścić gdzieś 300 lat temu. Wtedy bowiem świętowane od tysiącleci przesilenie zimowe, w ostatnich stuleciach jako Narodziny Jezusa Chrystusa na tym mniej więcej jeszcze polegało. Nikt nie miał wówczas wątpliwości, że były to święta znacznie mniej istotne niż kluczowa dla chrześcijaństwa Wielkanoc. Zwłaszcza, że Boże Narodzenie było jedynie początkiem karnawału, gdzie świat dosłownie stawał na głowie, a w zakresie spożywania alkoholu i seksu obowiązywały normy jakie się współczesnym hedonistom nie śniły.


Zaskoczeni? Słusznie, bo to było bardzo dawno temu, a w międzyczasie miała pojawić się nowa wizja świąt, która zdążyła się już skompromitować.


To ta wizja pocztówkowa, mająca rzekomo oddawać prawdziwego ducha świąt. Rodzinnych, z obowiązkowym kominkiem i gęstą choinką. Ten obrazek nie wziął się znikąd. Oczywiście adaptując, po raz enty w historii ludzkości wcześniejsze zwyczaje stworzono coś co zaistnieć mogło tylko w realiach mieszczańskiej etyki XIX wieku. Święta w formie opisanej w „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa (jest jednak przesadą spotykane niekiedy powiedzenie, że to Dickens wymyślił święta. Nie wymyślił, ale swój udział zdecydowanie miał) były projekcją obrazu jaki najbardziej wpływająca wówczas na kulturę klasa społeczna chciała widzieć w lustrze.


Problem polega na tym, że ten wyidealizowany, w dzisiejszych czasach dodatkowo skomercjalizowany twór nie zapewnia tego, czego pierwotni ludzie od świąt oczekiwali.


Celowo wyżej wspomniałem o „przesileniu zimowym”. Boże Narodzenie, z drobną korektą w starożytności właśnie się z nim pokrywa. Podobnie jak masa innych świąt obchodzonych zarówno dziś, jak i w starożytności. Nie powinno to dziwić, bo religie od samego początku były ściśle związane z przyrodą. Dlaczego? Bo człowiek jest jej częścią.


Nie czuję się samotny w swej niechęci do zimy, bo to akurat częsta przypadłość


Na tyle częsta, że udowodniona w licznych badaniach. Na sezonowe zaburzenia nastroju skarży się od kilku do kilkudziesięciu procent społeczeństwa i najczęściej wiąże się je ze zmniejszoną ilością światła słonecznego. To fakt. Nie neguję, że neuroprzekaźniki w mózgu mają związek z naszym nastrojem, a na ilość tychże wpływa z kolei np. ekspozycja na światło słoneczne. Tyle, tylko, że o ile w tym miejscu możemy postawić kropkę w kontekście biologii czy scjentystycznej psychologii, to kulturowo musimy iść dalej.


Czytając o fenomenie sezonowych zaburzeń nastroju trafiłem kiedyś na sporządzoną w latach 80-tych relację opisującą rozmowy ze starszymi mieszkańcami północnej, prowincjonalnej Norwegii.


Ludzie ci, posiadający osobowość ukształtowaną w czasach stosunkowo nietkniętych przez nowoczesną kulturę nie wypierali spadku nastrojów zimą, gdy dnia nie było lub trwał kilkadziesiąt minut. Jednakże uważali to za absolutnie normalną część ludzkiego żywota. Taki to był po prostu okres – zwolnienia, pewnego rodzaju hibernacji i „przeżerania” tego co się udało zdobyć w bardziej „ludzkich” miesiącach.


To oczywiste jeżeli spojrzymy na ludzką psychikę nie jako produkt biologiczno-chemicznego rachunku, lecz jako nadbudowę, która na nim powstaje.


Człowiek jest gotowy znieść najgorszy ból i nie przeżyć najmniejszego. Kiedy ból, na przykład bolesne starcie w sporcie jest uzasadniony zewnętrznymi środkami to staje się po prostu przykrą koniecznością. Gdy zaś spotyka nas drobna niewygoda, ale absurdalna i niezasłużona, to czujemy się okropnie upokorzeni.


Żeby to co nas spotyka trafiało to tego pierwszego katalogu odpowiadała przez stulecia religia


O ile w XIX wieku albo i wcześniej uważano, że religia jest przejawem naiwności czy niedouczenia, niczym dziecięca wiara w św. Mikołaja (to moje porównanie) to już w następnym stuleciu pojawiła się masa ludzi, która wskazywała na różnego rodzaju psychologiczne czy socjologiczne funkcje jakie obrzędy religijne spełniały.


I jeżeli wpatrzymy się w kalendarz religijny to znajdziemy zadziwiającą zbieżność świąt z tym jak zachowuje się przyroda.


Święta w życiu takiego przednowoczesnego człowieka pełniły pewnego rodzaju kamienie milowe, wskazówki jak ma się czuć i na co sobie pozwolić. Był czas na pracę i był na lenistwo. To z kolei ściśle związane z tym, jak zachowuje się przyroda. Czas święty wbrew pozorom nie był „czasem wolnym” gdzie każdy robił co chciał. Był ściśle zaplanowany, jednak raczej nikt nie odbierał tego jako ciężkiego obowiązku.  


Współczesne święta ciągle pełnią różne funkcje, jednak ta wprowadzająca w życie człowieka porządek istotnie straciła na znaczeniu


O ile dla chłopa średniowiecznego grudzień oznaczał zupełnie inną aktywność ekonomiczną niż np. czerwiec, to dla większość członków współczesnego społeczeństwa nie ma to żadnego znaczenia. Wręcz przeciwnie, jeżeli możemy już mówić o jakimś spowolnieniu to następuje ono w miesiącach wakacyjnych – wtedy, gdy w przyrodzie i związanych z nią zawodach mamy największy zasuw.


Czas stał się czasem liniowym. Nie mamy wrażenia, że po prostu powtarzamy, w różnych perspektywach życiowo-przyrodnicze cykle, lecz ciągle przemy do przodu. Bezkosztowo?


Wykres który mi w życiu dał do myślenia najwięcej to wykres samobójstw na Grenlandii. Tamtejsza społeczność, gdy rząd duński (to ciągle teren podległy Danii) zaczął ją „cywilizować”, wsadzać do bloków z centralnym ogrzewaniem, toaletami i elektrycznością i dawać „nowoczesne” zawody w odpowiedzi… rozpiła się i wystrzeliła z największym wskaźnikiem samobójstw na świecie.


Nie będę mówił, że nic się nie zmieniło. Rząd duński wprowadził liczne programy naprawcze i nie żałuje kasy na to co sam spieprzył.


Jednak czy to odpowiada na problem, który tak naprawdę tu wychodzi? Moim zdaniem nie. Nikt nie przeczy, że centralne ogrzewanie i toaleta ma więcej plusów niż minusów. Podobnie jak to, że możemy mieć prawo wypisania się z obyczajów narzuconych nam przez społeczność. Jednak nie można zapominać, że tysiące, dziesiątki wręcz tysięcy lat (nie wiemy na dobrą sprawę jak wyglądała rewolucja neolityczna i przejście z kultur łowieckich na rolnicze, nie mamy na to źródeł pisanych) życia naszych przodków to nie była ciemnota. Ani też „tradycja” w rozumieniu mumii pokazywanej raz na jakiś czas w doraźnych politycznych i społecznych celach. To były naprawdę skuteczne metody radzenia sobie z problemami.


Pytanie brzmi: ile z tego jest dziś do odzyskania i wykorzystania?


PS: na dniach po dłuższej przerwie wyjdzie kolejny numer Newslettera, na który można zapisać się poniżej. Potem znowu będzie przerwa gdzieś do połowy stycznia. A potem? A potem to będzie naprawdę fajnie


https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter/


PS2: I można też „na mikołaja” postawić mi kawę:


https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy


#filozofia #filozofiadlajanuszy #kultura #swieta #psychologia #depresja #zima #religia

a3fc1cf5-86cc-48fc-a4c5-681365377692
pokeminatour

Problem z religiami jest taki że w naszym kręgu kulturowym mówi się tylko o religiach abrahamowych (chrześcijaństwo, judaizm, islam) co bardzo mocno zaburza kontekst tego czym jest religia. Są to religie oparte na dogmacie, na tym że słowo głoszone przez hierarchę jest świetę i nie można tego kwestionować, i tego że danej Religii nie można sprawdzić.


To powoduje że nasz krąg kulturowy odrzuca religie jako całosc bo z perspektywy naszej wiedzy główne prawdy wiary są kwestionowane jak i samo założenie "nie kwestionuje, słuchaj kapłana" w świecie w którym widzimy że różne rzeczy można przedstawić w całkowicie odmienny sposób, że nowe odkrycia naukowe burza starszę, że krótko mowiąc żyjemy w świecie ciagłych zmian w którym przedstawiana przez kogoś prawda nią nie jest, a inna prawda wkrótce może stać się fałszem.


Religia nie musi zakładać istnienia Boga, Religia może bazować nie na niepodważalnych dogmatach lecz na doświadczeniu i może być weryfikowalna na ten przykład buddyzm. W takim charakterze religia będzie o wiele bardziej znośna dla wspołczesnego człowieka. Zresztą tą samą funkcję ( mówienia jak żyć) nie musi pełnic religia jako taka, może być to jakiś nurt filozoficzny, przykładowi stoicyzm


Problemem jest edukacja która wybija z głowy samodzielne myślenie i szukanie żródeł, celuje w stworzenie bezmyślnej posłusznej masy, a nawet utrudnia zdobycie wiedzy bo jak inaczej uznać omówienie danej filozofii/ religii w trzyzdaniowej regulce która zbyt spłaszcza dany temat lub nawet jest błędna ?

Ta nie do konća bezmyślna i posłuszna masa zostaje w większości albo z katolicyzmem albo z pustką którą nie umie samodzielnie zapełnić. Do tego dochodzi brak samoświadomości, duchowości, refleksji.

Chociaż może to i dobrze, obawiam się że gdyby NPC'ty zyskały samoświadomość mogłoby to grozić masą samobojstw.


A rózne nurty na grudzień podadzą rózne rozwiązania przykładowo:

Stoik powie że jest to czynnik zewnętrzny na który nie mamy żadnego wpływu więc nie należy się tym umartwiać

Buddysta powie że istnieje koniec cierpienia, że nic nie trwa wiecznie - a zimą trwa do marca.


Dla NPC'tów pozostaje zatem all inclusive w Egipcie lub antydepresanty.


Oczywiście nie da to odpowiedzi co dokładnie należy robić w grudniu, ale dzięki temu nic się nie deaktulizuje.

DiscoKhan

@pokeminatour ile razy widziałem jak ktoś nie widział co ma odpowiedać jak się takiej osoby pytałem czym zasadniczo różni się dogmat komunistyczny od chińskiego konfucjanizmu - gdzie w obu przypadkach nie ma nawet zaświatów i chodzi o osiągnięcie utopii już tutaj na ziemii. Chociaż są różne nurty konfucjiznizmu, są takie bardziej uduchowione ale dla uproszczenia skupiałem się na tych gdzie nawet po śmierci nie czeka cienie żadna kara bądź nagroda.


Gdzie też zaświaty to dosyć późno wprowadzony koncept kulturowy, jak judaizm się kreował to jeszcze nie było zaświatów, dopiero później zostały dodane.


Ogólnie religia jako taka to bardzo mętna formułka pod którą może się kryć wszystko albo nic. Większość ideologii ma swoich bezmyślnych kultystów - skoro są kultyści to jes to kult, jak jest kult to jest to już religia czy jeszcze nie?


Obecnie próbuje się wprowadzić ten termin ideologion (z połączenia ideology i religion) chociaż moim zdaniem to jest mnożenie bytów ponad faktyczne potrzeby.

wombatDaiquiri

@pokeminatour no to dojebałeś wywód oświeconego mędrca


Stoik powie [...]

Buddysta powie [...]


Między zdolnościami poznawczymi a regulowaniem emocji jest przepaść z której chyba nie zdajesz sobie sprawy.


Dla NPC'tów pozostaje zatem all inclusive w Egipcie lub antydepresanty.


A dla Wielce Oświeconych Filozofów jest zapierdalanie zimą w kołchozie z uśmiechem na twarzy? To ja poproszę ten all inclusive z narkotykami od lekarza.

wombatDaiquiri

@loginnahejto.pl


Czas stał się czasem liniowym. Nie mamy wrażenia, że po prostu powtarzamy, w różnych perspektywach życiowo-przyrodnicze cykle, lecz ciągle przemy do przodu. Bezkosztowo?


Za⁎⁎⁎⁎ście kosztowo. Ale to dostrzeże dopiero ten który dotrze do końca wytyczonej przez siebie trasy, zatrzyma się na szczycie i zrozumie że nawet jeśli chciałby zdobyć nowy szczyt, to po pierwsze on też nic nie zmieni, a po drugie musi najpierw zejść w dolinę.


Fajny wpis, chociaż w gruncie rzeczy chyba bardziej o rytmie życia ogółem niż o świętach w szczególności

NatenczasWojski

Widze ze koledzy madrzy, to zarzuce temat ktory mnie ostatnio frapuje: czy juz nie czas na nowa religie?


Religie powstaja zgodnie z mozliwosciami i poziomem świadomości ludzi danej epoki. Reguluja stosunki spoleczne, mowia jak zyc, odpowiadaja na trapiace pytania.


Jeśli religia powstała dla prostych pastuchow sprzed 2000 lat, to jak moze odpowiadac na moje potrzeby w XXI wieku? Nie dziwne ze postepuje laicyzm jesli odpowiedzia na wspolczesne problemy sa wskazowki dla wiesniaka z szopy sprzed 2000 lat...


Kiedy więc nowa religia odpowiadajaca moim wspolczesnym potrzebom? Czy mam sobie te potrzeby czym innym zaspokoic bo religie sie skonczyly?

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #iinnetakietakie #psychologia


TLDR: Coraz rzadziej wpisy, coraz intensywniejsze życie. Czas na aktualizacje.


20.

Hejo Hejto! Jestem tak zarobiona, że pomimo chęci pisania samej w sobie czuje, że trudno mi zebrać to wszystko w słowa.

Nadal niewiele śpię, ale jest coraz lepiej. Dobijam w porywach do 5h snu, nawet zdarza mi się podsypiać w ciągu dnia. Proces zasypiania jest już mniej uciążliwy i intensywny. Znacznie szybciej wchodzę i wyczuwam fazę zasypiania. To dobrze, ale jestem już tak nabrzmiała na twarzy, że czuję jakby zaraz miała mi wybuchnąć. Głowa, ciało też takie nijakie.


Zaliczam hurtowo lekarzy, robię szkolenia, chodzę na imprezy, występy. Jestem zmęczona psychicznie tym, bo nie przywykłam do takiej ilości atrakcji, ale nie zmienia to faktu że to robię. Mam moc, chęci. Dzisiaj tańcowałam do 3, zasnęłam o 5, rano o 9 szkolenie no i jestem tutaj. Ze szkolenia niewiele pamiętam, drzemałam sporą część czasu. Musiało być ekscytująco skoro nawet mnie byli w stanie uśpić swoim gadaniem. Zresztą nie oszukujmy się. Nie ma mowy abym mogła się skupić, próbowałam wczoraj. Co chwilę zaczynałam coś robić w tle, a to telefon, a to jakieś filmiki, jedzenie, pisanie, rysowanie bazgrołow między notatkami. I co chwilę w głowie glos: Hej hej koleżanko, może wrócisz do słuchania tego co uznałaś że może być istotne w twojej pracy?! I jeb telefon w kąt, dobra słucham, pełne skupienie, ale tylko na jakieś 5 minut. Po którejś godzinie przestałam z tym walczyć.


Miałam rozmowę z psychiatrką, opisałam objawy. Zdziwiło ją to bo nigdy nie wyczuwała możliwości występowania u mnie zaburzeń afektywnych dwubiegunowych. Ja też nie, znaczy czułam że odstaje, ale nie w ten sposób. Kryteria diagnostyczne mi nie pasowały. W epikryzie: epizod hipomaniakalny, na razie bez diagnozy CHAD, w końcu to może nie być to. Kto tam wie, ja tam już dawno przestałam za sobą nadążać. Od jutra włączam arypriprazol, zobaczymy co się stanie i boję się tego. Zawsze się boję nowych leków zwłaszcza że potrafią dać mi w kość.


Dzisiaj tak długo i krótko zarazem. Mam nadzieję, że u Was wszystko okej i miłego wieczora. :)

e59c4d90-190e-418e-a858-e932771306f0
bojowonastawionaowca

@Fafalala tylko w tej intensywności nie zapominaj o sobie i swoich potrzebach, trzymaj się :)

Fafalala

@bojowonastawionaowca no próbuje, ale zyskałam świadomość tylko dzięki terapii. Trochę łatwiej mi wyłapać potrzeby, dlatego też pozwoliłam sobie na spanie na szkoleniu, które trochę kosztowało. No i o 3 wróciłam do domu, mimo że ekipa jeszcze do innego klubu poszła.

dolchus

Czy to nie ADHD lub pochodne?

Fafalala

@dolchus a uj tam wie. ¯\_(ツ)_/¯

splash545

Dobrze, że byłaś u psychiatrki i, że dała Ci te nowe leki. Trzymam kciuki, żeby pomogły

Fafalala

@splash545 jutro wezmę pierwszą dawkę, zobaczę jak mnie pognie. :D

Zaloguj się aby komentować