#psychologia

27
1140

#fafasiezaburza #depresja #psychologia #rozkminy #iinnetakietakie


TLDR: Kiedy chce napisać coś mądrego, ale w sumie chyba nie umiem. Jestem za szczęśliwa.


Chciałabym dać jakaś tęgą rozminę. O wartościach, pragnieniach, aspiracjach, marzeniach, cierpieniu, czy wstydzie. Bądź w skrócie: o życiu i śmierci. Tyle że mój nafazowany radością życia mózg, nie jest w stanie wejść głębiej niż w to, że pomimo wielu rzeczy które mnie bolą (często nawet nie wiedzieć czemu) i momentami tak bardzo mi się nie chce, to w sumie i tak jest spoko. Tak po prostu. Dam radę. Go get them Ash!!


Jezeli ludzie mają tak większość życia. Taką nie zaburzoną perspektywę ukierunkowaną na samozniszczenie, oczywiste wydaje mi się, że osiąganie celów i nadanie sobie kierunku jest znacznie prostrze. Miło jest, gdy grawitacja nie działa trzykrotnie bardziej niż powinna. To wręcz wspaniałe.


Nie chce moralizować, nie chcę dawać nadzieji, że może być lepiej. Tak wiele razy moje "lepiej", szybko potrafiło przerodzić się w "chyba lepiej", chwilę potem w "bywało lepiej", by na końcu otrzymać w tej popierdzielonej hormonalnej matmie ostateczny wynik "zdecydowany koszmar". Sama się już nie łudzę, że tak zostanie. Ot, taka szalona dynamika mojego losu.


Tak czy inaczej, miłego dnia czytelniku i pamiętaj: dobrze, że chociaż przez chwilę możemy poczuć się ok.

15ce7115-282c-4bf3-aeaa-e29fb7748e12
Alky

Mój największy życiowy problem to brak problemów ;—;

Jak pan profesor Teodor Kaczyński napisał, aktywności surogackie.

Zaloguj się aby komentować

argonauta

ta grafika wygląda jakby była stworzona przez schizofrenika

SpokoZiomek

@nizarlak-horoszczanski Głowa boli od patrzenia, a nawet nie próbuję tego zrozumieć.

14e1437f-13b8-4f80-8c71-1fd2296741d4
przemoko90

OP mógłby przetłumaczyć tak dla potomnych.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #psychologia #rozkminy


TLDR: 9 na 10 dentystów poleca od czasu do zrobić sobie detoks dopaminowy.


9.

Jestem tak zajęta życiem, że nawet nie mam czasu zastanawiać się nad tym jak się czuję, a tym bardziej próbować to ulepić w mniej lub bardziej zgrabne słowa.

Chcę odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Tak bardzo, bardzo. Jak teraz się nie uda, to ja nie wiem co to ze mną będzie.

Terapeutka próbuje mnie przygotować na spadek nastroju. On nadejdzie, a ja musze umieć sobie z nim poradzić.

Mam tak wiele rzeczy do zrobienia ze sobą, że nie wiem od czego zacząć.

A raczej chyba wiem. Od rutyny. Rutyna dobra sprawa, zwłaszcza jak Twoje życie plecie się bez ładu i składu z dnia na dzień. Dlatego też próbuje wrócić do książek. Jest ciężko, bo myśli uciekają i sugerują aby zrobić coś zupełnie innego. Mocniejszego, łatwiejszego, bardziej dopaminowego. Już nawet staram się nie wkurzać na siebie, jak przelecę parę stron bez świadomości treści. Chodzi o zmniejszenie ilość bodźców. Stresuje się na samą myśl pozostania że swoimi myślami sam na sam. Tak usilnie od wielu lat próbuje je zagłuszyć.

a622adb4-9827-4bc0-9123-9996f3f61a46
Kondziu5

Woha to spróbuj medytacji, tam dopiero zaczyna się słyszeć siebie

bojowonastawionaowca

@Fafalala to od jakiej książki zaczynasz? I ile sobie dziś na nią dasz czasu albo w których godzinach będziesz czytać?

ramzes

@Fafalala Chyba nie wiem jak się czujesz, bo ciężko mi sobie wyobrazić, że można się bać swoich myśli. Ja ostatnio jak miałem ciężej, to przestałem jeść na kilka dni, co spowodowało niesamowity spokój i skupienie już po kilkunastu godzinach. Jedyna w tym trudność jest taka, że trzeba się dłużej do tego przygotować, ale efekt spektakularny.

Zaloguj się aby komentować

Tldr

Ludzie z silnym poczuciem miłości i przynależności wierzą, że są warci miłości i przynależności "whole-hearted people".

Wspólny mianownik "whole-hearted people":

- ODWAGA bycia szczerym kim jest się naprawdę, bycia prawdziwym i niedoskonałym, odwaga by wierzyć, że jest się wystarczającym,

- WSPÓŁCZUCIE dla siebie, a co za tym idzie dla innych,

- PODATNOŚĆ NA ZRANIENIE akceptacja, że to koniecznie mimo, że nie jest to komfortowe (ani też rozdzierające); np. akceptacja swojej bezbronności na zranienie przez innych, ale mimo to gotowość do działania, kiedy nie ma żadnych gwarancji, do inwestowania w związek, który może, ale nie musi się udać, do powiedzenia jako pierwszy/pierwsza "kocham cię", do kochania całym sercem, nawet jeżeli nie ma żadnych gwarancji.


Ten ostatni kawałek jakoś tak mi bardzo zarezonował, bo myślę, że to jest bardzo trudne i trzeba mieć dużo odwagi, żeby pomimo tego, że jesteśmy często mocno poturbowani przez życie i innych ludzi, wychodzić z otwartymi ramionami do nich i być otwartym na doświadczenia. Ale rozumiem mądrość płynącą z tego przekazu, że jeżeli zamkniemy się w skorupce, to być może nie będziemy tak bardzo wrażliwi na odczuwanie nieprzyjemnych emocji, ale też nie będziemy mieć dostępu do odczuwania radości, miłości, ekscytacji, czyli będziemy martwi za życia.

Zapraszam do dyskusji.

#psychologia #filozofia #rozwojosobisty


https://youtu.be/iCvmsMzlF7o?si=3TSNWjSGSAQwwhBE

DiscoKhan

@koniecswiata ogólnie spoko ale to całe "kocham cię"... No niestety ale to hasełko w dzisiejszych czasach ogólnie jest dosyć bezwartościowe, wyświechtane I tanie.


Nie wyobrażam powiedzieć komuś, że go kocham jeżeli nie znam danej osoby przez co najmniej rok, uczucie wcześniej to jest zauroczenie.


Z mojego doświadczenia to kobiety nie chcą poznać kogoś tylko właśnie jak tylko znajdują kawałek miejsca w przyjaznym sercu to są tak zdesperowane, że gdy widzą trochę miejsca to chcą całe to miejsce upolować, na raz, od razu zaś to nie do końca tak działa. Miłość zaczyna się wtedy kiedy wygasa pasja, ja w sobie mam pasji sporo stąd minimum aż rok.


Zresztą ten amerykański slang, "inwestowanie w związek", wszystko przechodzi tym cholernym kapitalizmem. W związek się po prostu wchodzi i się w nim uczestniczy. Ja nie inwestuję swojego czasu czy uwagi, bo to by oznaczało, że to robię właśnie z premedytacji i czystej kalkulacji tak jak gdy patrzę na wartość akcji firmy w Indiach. Po prostu daję i tyle.

Zaloguj się aby komentować

Jarem

@Dudleus

Świetna metafora terapii. Czasem można do tego stanu dojść samodzielnie, ale nie zawsze się udaje.

@redve

Nie zrozumiałeś kompletnie

Klamra

@redve Po terapii, znasz swoje strachy, lęki i cały ten syf który masz w głowie. Ale rozumiesz co się stało i nadal się dzieje. Idziesz przez życie w poczuciu świadomości, z jakiego powodu masz swoje zaburzenia. I już się nie boisz. Metaforycznie to „lęk” jest już Twoim kumplem. Nie jest już zagrożeniem, bo go zrozumiałeś.

Zrozumiałeś?

RACO

A to nie można prościej kwasa zapodać na język?

Zaloguj się aby komentować

Jak to jest, że mając pozytywne nastawienie osiąga się same sukcesy a z negatywnym nastawieniem same porażki?

#psychologia #pytanie

evilonep

@Dudleus mając negatywne nastawienie też osiąga się sukcesy, tylko trudniej je dostrzec. Bez przerwy się je podważa i nie traktuje się ich w tych kategoriach.

VanQuish

To też trochę taki mit. Znam pełno osób z pozytywnym nastawieniem co wtopiło całą kasę życia w gówno inwestycje, bo przecież musi się udać, a też sporo co negatywnie patrzyło na rzeczy i ominęło te problemy.

Tylko w mediach widać tylko zwycięców o porażkach się nie mówi.

Piotr_Chlopas

@Dudleus Zwykłe poddawanie wiadomości do podświadomości. Wyolbrzymianie małych przeszkód do rangi katastrofy. Nawet ci którzy zbudowali majątek i zbankrutowali potrafili odbudować z nawiązką to co stracili dlatego, że mieli m.in. dobre nastawienie na powodzenie spraw niż ci, którzy upadli raz i stwierdzili, że to nie dla nich.

Norma, w biznesie nagminne, szczególnie u świeżaków, którzy startują i wpierdzielą się w tematy na których jedno potknięcie sprawia, że ich rok czy dwa lata pracy poszły w peezdu.

Zaloguj się aby komentować

Sweet_acc_pr0sa

@dolchus bardziej jaj gry uzaleznia spolecznosc i jej uwarunkowania, kiedy grałem w destint 2 ogarnalem sobie grupe ludzi podobnie skrzywionych na punkcie tryhardingu jak ja i sobie mlucilismy codziennie od 18 do 2 w nocy grindujac aby byc w top 50 wszystkich speedrunow


Bylo za⁎⁎⁎⁎scie. Jak sie ekipa posypala to sprzedalem konto wpizdu bo samemu to nie zabawa


Potrafiłem pozniej usiasc do elden ringa na 160h bity tydzien nolifu ale tak to jakos nie ma weny na granie

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #iinnetakietakie


TLDR: Tym razem to nie jest długi wpis, jak chcecie to przeczytacie. ¯\_(ツ)_/¯


8.

Dzisiaj krótko, bez puenty, morali, górnolotnych wniosków. Po prostu dam znać jak się nie czuje. :)


Na pewno nie czuje się zmęczona.

Na pewno nie czuje się nieszczęśliwa.

Na pewno nie czuje się zdemotywowana.

Na pewno nie czuje się bez celu.

Na pewno nie czuje się źle.

Na pewno nie czuje się stabilnie.


Dziwny jest ten stan. Dziwny. Głównie przez pryzmat ostatnich miesięcy gdzie czułam, że mogłabym wzrosnąć w łóżko. Kiedy cicho modliłam się o poważny wypadek komunikacyjny i kiedy próbowałam się zagłodzić. Pojabane to wszystko. Oszaleć można.

5461cc2c-ddd4-441a-a49f-2ebe3d106132
maximilianan

Depresja tak działa. To nie jest bycie smutnym czy coś. To całe spektrum emocji, odczuć i reakcji organizmu. Ona po prostu całkowicie odmienia człowieka

Zaloguj się aby komentować

Tak hejto głosowało w ostatniej #ankieta


Średnia od 1 do 5 przy 212 głosach wyniosła: 3,2

Jest to gorszy wynik niż przy ankiecie związanej z komfortem swojego ciała, tam średnia przy 164 głosach wyniosła: 3,47


Dziękuję wszystkim za oddanie głosu, komentarze i pioruny które pomogły wypromować ankietę

#zapytajhejto #zdrowie #psychologia

03fdfae7-8c4f-4c87-86d1-427ef91feb9b
nobodys

Zostawiam jeszcze porównanie podziału głosów

76a7b040-4c5f-4658-88dd-61024b18f279
dildo-vaggins

Miałem dylemat czy zaznaczyć dobrze, bo w sumie leki działają, czy zle bo choruje od kilku lat na depresje. Stwierdziłem ze to drugie będzie odpowiedniejsze, bo przecież bez leków byłoby zle.

Mr.Mars

Społeczność Hejto należy trochę podleczyć. 25% niedomaga, to dużo za dużo.

Zaloguj się aby komentować

Eksperyment Harrego Harlowa na rezusach, bez dokładnej daty, ale od lat 50. do 60. XX wieku


Artykuł


"Badanymi były małe rezusy, Harlow oddzielił małpki od ich matek i zaprojektował dwa rodzaje „sztucznych matek”. Pierwsza była zrobiona tylko z drutu, ale trzymała butelkę mleka, którą małpiątka mogły się samodzielnie karmić, druga matka była zrobiona z drutu i miękkiej przytulnej tkaniny. Obie były sztucznie podgrzewane, co miało symulować ciepło ciała prawdziwej matki. Harlow odkrył, że małpiątka częściej wybierały miękką matkę, do której mogły się przytulać, a kiedy były głodne, na krótko szły dokarmić się do drucianej „matki”. Wnioski jakie stąd płyną, to wg mnie podstawowa potrzeba bliskości wspólna wszystkim stworzeniom. Dla dzieci i nas jako dorosłym jedzenie i ciepły kąt to za mało, potrzebujemy kontaktu, dotyku i bliskości i szukamy go nawet w namiastkach. Wystarczy popatrzeć na małpkę obok, nie wygląda na super szczęśliwą, ale przytula się instynktownie do czegoś ciepłego i miękkiego."


Ta część eksperymentu jest lepiej znana. Ale Harlow poszedł jeszcze dalej. W innej wersji eksperymentu jego zespół zbudował cztery rodzaje matek, które nazwał „matkami potworami”. Wszystkie miały miękką część do przytulania i dodatkowo coś, bo było nieprzyjemną „pułapką” dla dziecka – np. jedna miała wbudowany mechanizm, który gwałtownie potrząsał uczepionym dzieckiem tak mocno, że aż dzwoniły mu zęby, druga dmuchała silnym strumieniem powietrza, trzecia stalową ramę, która odrzucała dziecko poza zasięg matki, czwarta mosiężne, tępo zakończone kolce, które nieoczekiwanie naciskały na przytulające się dziecko.


"Harlow odkrył zaskakującą prawidłowość – po każdym brutalnym odepchnięciu, dzieci wracały do tych potwornych konstrukcji, przylegały mocniej i błagalnie szukały wsparcia tak jakby „wybaczały i zapominały o doznanej krzywdzie” – jak pisał badacz. Nawet kiedy prawdziwe matki były odrzucające lub brutalne, dzieci wracały i szukały z nimi kontaktu. Co więcej – częściej się przymilały i uczepiały niż dzieci normalnych matek i poświęcały na to więcej czasu, zamiast bawić się z rówieśnikami. Wg mnie ta część badania pokazuje jak wielka jest ta potrzeba bliskości i jak czasem potrafimy jej szukać nawet u ludzi, którzy robią nam krzywdę. Oczywiście okrutne byłoby przeprowadzanie podobnego badania na ludziach, ale niestety różne sytuacje, o których słyszymy, np. przemoc i nadużycia w rodzinie pokazują, że ludziom uwikłanym w te sytuacje, trudno z nich wyjść, bo czują jakiś rodzaj bliskości i lojalności nawet w stosunku krzywdzących ich ludzi."


#historia #starszezwoje #psychologia

3fe68603-7044-4b66-a315-4a043cf7b536
ErwinoRommelo

Ha tfu na tego psychopate, oby jakas malpka uciekla z zoo i postawila kloca na jego grobie. Te badania sztucznych matek itp to poczatek dopiero, jego pit of despair to byla czysta tortura. Raz jeszcze ha tfu gardze typem.

mrocznykalafior

to był psychol, udowadniał rzeczy które były powszechnie wiadome

dolchus

@myrmekochoria to żeś mnie teraz zaimponił tą wrzutką

Zaloguj się aby komentować

#zapytajhejto #zdrowie #kiciochpyta #psychologia

(jeżeli nie chcesz przegapić nowych ankiet zachęcam do obserwowania tagu #ankieta )


Jutro wieczorem podzielę się wynikami

e0a0a3fb-d75d-4b15-b0f7-f3d7d84dbe65

Jak oceniasz swój aktualny stan psychiczny?

213 Głosów
Half_NEET_Half_Amazing

@nobodys 

gdzieś pomiędzy zaraz mnie pojebie a popierdoli

Sweet_acc_pr0sa

@nobodys powinienem dac dobrze, ale chyba jednak srednio

Zaloguj się aby komentować

W średniowieczu znęcano się nad zwłokami skazańców, uważając, że dusza ciągle jest w ciele. Obecnie bardzo często mamy do czynienia z procesem odwrotnym. I wbrew pozorom nie dotyczy to skrajnych wypadków.


Mówiąc o skrajnych wypadkach mam na myśli wszystkie te medialne afery z odłączaniem od aparatury podtrzymującej życie.


Wtedy media przypominają sobie o istnieniu filozofów (konkretnie bioetyków) i toczą zaciekły spór o to kiedy właściwie umiera człowiek. Nie lubię takich dyskusji, bo utwierdzają tylko w przekonaniu, że filozofia to jakiś dziwny akademicki twór który wychodzi na wierzch w rzadkich i skrajnych przypadkach, a nie zaś, zgodnie z prawdą, coś co prędzej czy później staje się fundamentalnym problemem każdego człowieka. I to najczęściej zresztą w najbardziej dramatycznym momencie życia.


Ale mniejsza z tym. Większość przypadków umierania podlega pod zasadę „a kto umarł, ten nie żyje”.


Wiem kiedy umarli moi dziadkowie, wiem kiedy umarł Napoleon i Wojciech Jaruzelski. W niektórych przypadkach potrafię nawet wskazać dokładną godzinę zgonu (tak, o nim mowa). To kiedy kto umiera znajdziemy w aktach stanu cywilnego, które z kolei są tworzone na podstawie karty zgonu sporządzonej przez stwierdzającego śmierć lekarza.


No właśnie – „zgonu” i „lekarza”.


To o czym mowa dotyczy śmierci biologicznej, przedstawicieli zwierząt z gatunku Homo Sapiens. W naszej rozbudowanej, kulturowej rzeczywistości sprawa jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. I wcale nie chodzi tu o precyzyjne wskazanie które procesy biologiczne muszą ustać, abyśmy mogli w USC wydać akt zgonu.


Janusz Świtaj – to nazwisko zapewne dzisiaj niewielu, zwłaszcza młodych kojarzy


20 lat temu jednak był na czołówkach gazet, jako pierwszy Polak który złożył do sądu wniosek o zezwolenie na eutanazję. Bardzo często ludzie kojarzą prośby o eutanazję z ogromnym bólem, na który nawet najsilniejsze opiaty nie działają. W przypadku pana Janusza bólu nie było wcale. W ogóle nie było żadnego czucia. Świtaj był całkowicie sparaliżowany po wypadku motocyklowym. Cały jego świat to łóżko w pokoju i opiekujący się nim całą dobę rodzice.


Nic go nie bolało, ale strasznie cierpiał.


Dwie rzeczy powtarzam w swoich tekstach i zapewne nie raz jeszcze powtórzę. Po pierwsze cierpienie i ból to dwie różne rzeczy. Po drugie, istotą życia człowieka jest działanie, sprawczość i wysiłek. Człowiek nie może „po prostu żyć”, „żyć i żreć” tudzież „leżeć i pachnieć”.


W latach 60-tych badacze zajmujący się śmiercią (tanatolodzy) zauważyli to także na swoim poletku


W literaturze pojawiło się pojęcie „śmierci społecznej” odróżnianej od „śmierci biologicznej”. Obie są od siebie niezależne i zachodzą niemal zawsze w dwóch różnych momentach. Śmierć społeczna polega na tym, że człowiek zaczyna być traktowany jak martwy przez członków własnej społeczności.


Jak wspomniałem w leadzie, niegdyś zdarzały się przypadki znęcania nad zwłokami skazańców. Wynikało to z popularnego w społecznościach przednowoczesnych przekonania, że po śmierci biologicznej człowiek jeszcze w jakimś sensie na tym świecie „jest” i dopiero cały szereg rytuałów pogrzebowych i żałobnych pozwala mu odejść.


„W jakimś sensie” ma tu znaczenie kluczowe. Na przykład starożytni Grecy w czasach Homera widzieli zmarłych (biologicznie) jako widma, coś pomiędzy istnieniem a nieistnieniem. Achilles mówi Odyseuszowi, że lepsze jest życie świniopasa na powierzchni niż bycie królem w zaświatach, inni w ogóle nie byli w stanie wejść w interakcję z Królem Itaki.


Wspomniani badacze wskazują, że w społeczeństwie nowoczesnym proces ten się odwrócił.


Istnieje cały szereg grup ludzi którzy biologicznie żyją, aczkolwiek dla społeczeństwa w praktyce nie istnieją. Widać to nawet w bardzo przyziemnych przypadkach, kiedy członkowie umierającego np. na raka wybierają mu za życia grób, kupują ubranie do trumny czy nawet samą trumnę. Proces taki nazywa się antycypacją żałoby. Sprawia on zresztą, że biologiczny zgon takiej osoby jest dużo mniej wstrząsający.


Jednak śmierć społeczna nie dotyczy tylko ludzi którzy naprawdę mają niebawem umrzeć biologicznie


Przypadek Janusza Świtaja jest świetnym przykładem. Życie polega – między innymi oczywiście – na uwikłaniu w sieć społecznych powiązań. Kto zostaje z tych powiązań wykluczony w pewnym sensie jest martwy i niestety, jak w tym przypadku, tę wewnętrzną martwotę odczuwa. To zresztą bardzo często spotykany motyw we wspomnieniach więźniów, niewolników, długoterminowych pacjentów zakładów zamkniętych i innych ludzi, którzy z różnych powodów doświadczają skrajnego wykluczenia społecznego.


Współczesny świat zrobił bardzo wiele by zapewnić ludziom biologiczny dobrobyt. Można biologicznie żyć bez zdolności poruszania się, bez samodzielnego oddychania czy przełykania. Jednocześnie nie robi się nic, albo wręcz rzuca kłody pod nogi tym aspektom życia, które tej biologicznej skorupie są równie niezbędne jak żywność czy tlen. Dba o jednostkę z gatunku homo sapiens, ale pomija sens istnienia osoby ludzkiej.


Podaję przykłady ludzi chorych czy skrajnie zmarginalizowanych, ale czy to nie dotyczy w mniejszym lub większym stopniu każdego współczesnego człowieka?


Wczoraj na swoim Instagramie wrzucałem „Złotą Marilyn Monroe” Andy’ego Warhola. To współczesne epitafium: autor namalował niczym w świętych ikonach wielkie, złote tło, ale podobizna aktorki jest mała i nadrukowana tanią techniką. To świetne ujęcie współczesnej tożsamości, gdzie nawet ubóstwiana ikona popkultury jest tylko przelotnym dobrem konsumpcyjnym.


Historia Janusza Świtaja kończy się jednak pozytywnie. Dzięki pomocy Fundacji Anny Dymnej dostał pracę, skończyły studia. Pomaga ludziom, ma zainteresowania, licznych znajomych i prowadzi życie bogatsze niż niejeden pełnosprawny ruchowo człowiek. Z pewnością można to nazwać przykładem współczesnego zmartwychwstania. Pytanie brzmi, w ilu przypadkach jest ono możliwe.


Instagram dla ciekawych:

https://www.instagram.com/filozofiadlajanuszy/


Newsletter dla rozsądnych:

https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter/


Buycoffee dla hojnych

https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy


#filozofia #filozofiadlajanuszy #psychologia #smierc #socjologia

aa15b8e0-d42c-4522-b2ce-009dd4620134
Mazski

Zanim zaczniesz żyć, upewnij się że się urodziłeś

esterad

Co ciekawe, ulica też potrafi opisać takie odczucia, chociaż prostszymi słowami Jak zwykle + za tekst.

314f0385-50ed-4f1e-8203-4ef72099b91b
Markowowski

@loginnahejto.pl Pan Janusz z pewnością odczuwa ból jak niemal każda osoba po urazie rdzenia kręgowego. Bóle spastyczne i neuropatyczne są normą i mają bardzo negatywny wpływ na i tak już znacznie obniżoną jakość życia. Tak tylko gwoli ścisłości.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie


TLDR: Złości, złości daj mi siłe aby móc zniszczyć świat.


7.

Wraz z procesem terapeutycznym, do którego zabierałam się jak pies do jeża zdaje sobie sprawę z kluczowej roli tłumionej złości w moim życiu. Jak pierwszy raz usłyszałam o tym, aż chciałam się zaśmiać "Jaka złość, przecież dobrze się kontroluje?!". Kontroluje, kontroluje...


Jest to temat na tyle trudny, że sama chęc poruszenia go stawia mój organizm w tryb obrony. To okropne, że wraz z dorastaniem ludzie stawiają Ci cenzurę na tak kluczową emocję jaką jest złość. Przecież to ona pozwala postawić w dobitny sposób własne granice. To ona pozwala przekroczyć limity w chwili zagrożenia. Dzięki niej czujemy, że jesteśmy autonomicznym bytem z własnymi przekonaniami, pragnieniami i tolerancją. Kortyzol to nasz przyjaciel i wróg. Problemy zaczynają się wtedy, jak nie masz strategii rozładowania jej w mało destrukcyjny sposób i to kurestwo się zbiera, zbiera i zbiera, ale nigdzie nie uchodzi.


Powodów takiego stanu jest tak wiele, że aż nie podejmuje się proby ich wymienienia. Wydaje mi się, że każdy kogo dotyczy ten problem wie, w którym momencie jego życia pojawiła się u konieczność hamowania reakcji. U mnie zaczęło się od pierwszego wpierdolu od mojego ojca. Wtedy poczułam że sprzeciw tylko pogarsza sytuację, no i tak już zostało.


Później wraz z uzupełnianiem magazynu zwanego frustracją pojawiły się zachowania autodestrukcyjne. Nie umiałam inaczej sobie ulżyć. Chciałam aby ból fizyczny był spójny z tym psychicznym i w wieku 12 lat zadałam sobie pierwszy cios. Później było tylko gorzej, ale to jedna z tych historii, która ma wyraźny początek, ale niejednoznaczny koniec. Kończysz czytać i za cholere nie wiesz z czym właśnie obcowałeś i jaki morał miał z tego płynąć.


Kończę swoją opowiastkę apelem do Was Czytacze: Nie ma złych, czy dobrych emocji, bo wszystkie pełnią ważną rolę w próbie uporządkowania siebie w świecie pełnego dobroci i okrucieństwa. Trzymajcie się wszyscy ciepło. Dbajcie o siebie. Peace!

7b70f64e-5aaf-4969-b9f4-e15213b40b0c
smieszneobrazkijuzniesmiesza

Ktoś to czytał wgl? Jakieś tldr może?

Zaloguj się aby komentować

"Im bardziej niespełnione życie, im więcej niezrealizowanego potencjału, tym większy lęk przed śmiercią.

[...] dwa szczególnie silne i powszechne sposoby uśmierzania leków przed śmiercią [...] przekonanie o własnej wyjątkowości oznacza wiarę w to, że jest się nienaruszalnym i niepodatnym na zniszczenie [...] - co daje poczucie bezpieczeństwa od wewnątrz, drugi mechanizm - wiara w ostatecznego zbawcę - pozwala nam czuć się strzeżonym i chronionym od zewnątrz, poszukuje bezpieczeństwa w stopieniu się z jakąś nadrzędną siłą.


Świadomość śmierci ustawia życie w innej perspektywie i skłania nas do zmiany priorytetów (zastanawiania się nad celami życiowymi i dotychczasowym postępowaniem)."


Irvin D. Yalom "Kat miłości "


Jesteście świadomi śmierci? (Co za głupie pytanie, oczywiście, że każdy jest świadomy śmierci, tylko, że z jakichś powodów uważamy, że nas to nie dotyczy, może później, ale nie teraz ;)) W mojej rodzinie nie rozmawiało się nigdy o śmierci, ale nie sądzę, że jest to kwestia jakiegoś tabu, tylko raczej wszyscy żyją w iluzji, że ten temat JESZCZE ich nie dotyczy. Zastanawiam się jak to u mnie jest z tą świadomością śmierci, ale chyba ją wypieram tak jak większość mojej rodziny. A jak to jest u Was? Myślicie o tym? Boicie się jej? Wypieracie? Czym jest dla Was śmierć? Zapraszam do dyskusji.


#psychologia #rozkminy #smierc #wszystkichswietych #filozofia

loginnahejto.pl

@koniecswiata 

Jesteście świadomi śmierci? (Co za głupie pytanie, oczywiście, że każdy jest świadomy śmierci, tylko, że z jakichś powodów uważamy, że nas to nie dotyczy, może później, ale nie teraz

Lepiej jak Tołstoj chyba nikt tego nie ujął. Polecam całe opowiadanie śmierć Iwana ilycza, krótkie.

4144921b-a4f0-4a17-ac61-1514f7597028
splash545

@koniecswiata W mojej rodzinie podobnie, zresztą myślę, że tak samo jak w większości. Żyjemy teraz w cywilizacji, która uznaje celebrację życia, a śmierć spycha się na bok, udaje że jej nie ma. Nowe cmentarze są na uboczach miast/wsi. Ludzie umierają w szpitalu z dala od bliskich, śmierci się nie widzi i nie chce się na nią patrzeć. Jeszcze nie tak dawno śmierć była bardziej obecna w naszym życiu, choćby był zwyczaj, że zmarłego brało się na noc do domu do czasu pogrzebu. Teraz też już tak nie można i pewnie mało kto by chciał.


Śmierć jak najbardziej jest tematem tabu i uważam to za błąd, bo każdy z nas umrze i smierć dotyczy każdego bez wyjątku. Jest to coś naturalnego, nieuchronnego i myślę, że chociaż trochę oswojenie się z myślą o śmierci jest korzystniejsze niż udawanie, że tego nie ma, lub co gorsza zachowywanie się jakby nasze życie nie miało się nigdy skończyć .


Sam nigdy specjalnie nie zastanawiałem się nad śmiercią, choć już kilka śmierci bliskich osób przeżyłem. Pomimo tego zawsze starałem się nie myśleć o niej i tylko czekałem na moment, aż w moim mózgu zatrą się wspomnienia o tym nieprzyjemnym fakcie.


Natomiast w tym roku to się u mnie zmieniło, wiadomo czemu Stoicy uważali za wielką wartość brak strachu przed śmiercią i że należy do tego dążyć. Dlatego też w tym roku wlasnie w okolicy 1 listopada przygotowałem sobie stoickie cytaty o śmierci. Samemu też spacerując oddałem się refleksji na temat śmierci. Ciężko mi uwierzyć, żebym mógł dojść do takiego poziomu, żeby śmierci nie bać się zupełnie, jednak nawet jakieś oswojenie się ze śmiercią, żeby nie była obca wydaje mi się zdrowym podejściem. Pod dzisiejszym cytatem zrobiło się trochę dyskusji, gdzie wypłynęła moja myśl, która oddaje chyba to czym dla mnie dziś jest śmierć:


'W tym cytacie Seneka próbuje przekonać zapewne też i siebie o tym, żeby śmierci się nie bać. Jemu się to udało bo poszedł na śmierć i umarł bez strachu. Ale właśnie czy to była zasługa tego, że nauczył się śmierci nie bać? Czy może bardziej tego, że był już stary i miał za sobą życie, które przeżył w najlepszy możliwy dla siebie sposób?

Stoicy zawsze uważali za wielką wartość brak strachu przed śmiercią i za przykład pokazywali śmierć Sokratesa, czy później właśnie Seneki. Jednak Sokrates tym bardziej był człowiekiem spełnionym i starym i najlepsze co mógł zrobić to pokazać brak strachu przed śmiercią - było to idealnym zakończeniem jego życia.

Na pewno można w jakimś stopniu ograniczyć strach przed śmiercią i jakoś się do niej zawczasu przygotować i pogodzić z nią. Ale czy tak w pełni można nie bać się śmierci, nie spełniając się wcześniej za życia? Nie wiem. W takim wypadku śmierć można traktować właśnie jako motywator żeby żyć dobrze'

splash545

@koniecswiata Dziękuję za taki temat, bo ostatnie dni rozmyślałem nad śmiercią. Nie wiem czemu mi powiadomienia nie zadziałały na tagi filozofia i psychologia, że nie zobaczyłem go wczoraj

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #iinnetakietakie #psychologia


TLDR: Ja i mój przyjaciel zepsuty mózg. Achtung: Będzie długo, nie dało się krócej, znaczy dało się, ale nie chciałam.


Czas na kolejne pierdololo, chyba zacznę je numerować. Załóżmy że to 6 wpis. Fajna dyskusja się wywiązała pod wczorajszym postem, a najważniejszym wnioskiem z wielu jest to, że świata nie zbawię, ale siebie już tak.


Może czas abyście choć trochę dowiedzieli się o specyfice moich problemów, choć sama nie wiem od czego zacząć. W wieku 17 lat w wyniku natłoku problemów w rodzinie, zaniedbań oraz traum wszelakich skończyłam na oddziale ostrej psychiatrii po próbie s. Opętało mnie dosłownie, nawet ksiądz z parafii zorganizował mi egzorcyzmy

XD jak domyślacie się, nie pomogło. Nie było sensu się męczyć i tolerować te upiorne postacie krzatające się po moim pokoju co noc. Ledwo, ledwo mnie odratowali. Pamietam tylko to, że umieranie wcale nie było ani łagodne, ani romantyczne. Nie zasnęłam, dusiłam się czując spowalniajacą akcje serca. Ocalił mnie (nie)szczęśliwy zbieg okoliczności, ale może o tym innym razem. Rozpoznanie: depresja urojeniowa.


Do około 24 roku życia prostowałam się na wszelkie sposoby. Zaliczyłam jeszcze jeden pobyt w szpitalu w międzyczasie. Po nim odesłano mnie do szpitala leczenia zaburzeń osobowości. Czas leczenia 3 miesiące. Wymiękłam, nie pojechałam. Teraz żałuję.

Od tamtej pory wszystko lepiło się znacznie lepiej. Paczka przyjaciół, wyjazdy, doświadczenia, zawód marzęń, a jako wisienka na torcie stabilny i wzmacniający związek. Poza małymi dołkami i górkami, był to najlepszy czas mojego życia. Psychika odeszła na dalszy plan. Chciałam żyć.

Do 30 roku życia. Dopadła mnie peseloza.


Zdrowie posypało mi się do reszty. Wszystko naraz. Aż do dzisiaj nie ogarniam co, gdzie i k⁎⁎wa kiedy. Przestałam chodzić z dnia na dzień. Dosłownie. Ból ciała i drżenia mięśni uniemozliwy mi normalne życie. Poszłam do internisty, po zwolnienie z pracy. Cała obolała, w gorączce, ciągnąca się po ścianach, każdy ruch kosztował mnie zdecydowanie zbyt wiele. Z przychodni od razu pojechałam do szpitala. Tam trafiłam na oddział chorób wewnętrznych. Bałam się że tak już mi zostanie. Pamiętam komentarze jak czołgalam się do toalety lekarzy: Czy ona ma parkinsona? Się żyło i chodziło, ale się zesrało. W szpitalu doświadczyłam największego bólu w życiu, 9 na 10 i wcale nie przesadzam. Czułam jakby mięśnie odchodziły mi od kości. Znieruchomiałam, bałam się ruszyć. Diagnostyka bardzo szeroka, nic nie wyszło. Fart chciał że trafiłam do lekarza, który wiedział jak mnie nakierować. Trafiłam do psychiatrki ze specjalizacja w wąskiej dziedzinie zaburzeń czynnościowych.


Po wstępnym rozpoznaniu trafiłam pod skrzydła Profesora Friedmana na oddziale neurologii w szpitalu Bródnowskim. Zaliczyłam wszystko co można było zaliczyć z diagostyki neurologicznej, łącznie z scyntrygrafią mózgu (niech żyją izotopy promieniotwórcze!- może uda mi się zaliczyć wideo z pokoju "odpoczynku" przed badaniem. Moze też poczujecie klimat Stranger Things z polskiego podworka ;). Po konsylium lekarskim, którzy lekarze raczą pieszczotliwie nazywać "prezentacją", na którym przed 20 lekarzami wdzięcznie się zaprezentowałam niczym małpka w zoo dostałam koleją diagnozę: ruchowe zaburzenia czynnościowe FMD. Okej, mamy kolejny puzelek. Co dalej?


Dzięki terapii i farmakologii objawy zeszły do minimum. Żyje, biegam, a to wszystko co pisałam wyżej wytworzył mój mózg. Zaburzenia konwersji. Chciało się żyć, nie myśląc o sobie to się ma. Nie uwzględniasz bólu psychicznego, to co powiesz na ból fizyczny? Tego nie zignorujesz.

Dzięki terapii doszłam do wypartych wiele lat temu traum. Pierdolneło mnie to jak cegła puszczona na łeb z wieżowca. Zniszczyło mnie to doszczętnie. Dysocjowałam się raz za razem, wpadałam w katatonie, dostawałam amnezji. Nie wiedziałam gdzie jest góra, a gdzie dół. Wszystko się pomieszało. Diagnoza: Zaburzenia dysocjacyjne idące w kierunku dysocjacyjnych zaburzeń osobowości. Tylko czekałam, aż mi się moje JA ro⁎⁎⁎⁎⁎doli na oddzielne części. Czyli jednak mogłam parę lat temu jechać do tego ośrodka. Może wyglądało by to wszystko inaczej.

Byłam o krok od unicestwienia się. Tak się nie dało żyć. W międzyczasie atak jaskry, SIBO, i w uj innych dolegliwości, aż już nie chce mi strzępić ryja.


Teraz jestem na górce, bez benzo i pregabaliny, tabletek szczęścia.

To ja, w ogromnym skrócie. Bohaterze, który dorwałeś do końca, nie czuj się zobowiązany, by cokolwiek pisać. W sumie to nie warto, po prostu brawa dla Ciebie że poświęciłeś mi i mojej historii swój cenny czas.

1010fbd1-eff8-4cc1-828f-5b2e87a70282
GtotheG

@Fafalala zycze Ci zdrowia! U mnie wiekszosc problemow psychicznych skorelowana jest z dieta. Musze trzymac czysta miche bo inaczej choruje. Takze i tobie polecam wyrzucic wszystko co przetworzone i jesc tylko warzywa, mieso, orzechy, ryby. Zreszta jak masz sibo to wiesz. Wiekszosc problemow dzisiaj moim zdaniem wynika z zaburzen jelitowych. Pierwszy raz w historii czlowiek ma tak okropna diete.

dsol17

JPRDL...

No to to to konkretnie - były przypadki tego w rodzinie albo jakaś poważna ekspozycja na rtęć ? Mógłbym napisać że współczuję itd - ale to będą puste słowa co nie ? Zdrowia ci życzę oby się to jakimś cudem spełniło i spełniało.


Tak z niczego takie coś ? No to moje problemy to przy tym są drobniaste drobiazgi które są nieistotne (choć i tak robią swoje)...

nie czuj się zobowiązany, by cokolwiek pisać. W sumie to nie warto

PS: ależ właśnie warto - warto ! Masz deprechę,chcesz to wyrzucić z siebie - i tak masz najwyraźniej za mało wsparcia ze strony otoczenia. To żadne pocieszenie że inni mają też ten problem na mniejszą skalę,ale istnienie ludzi którzy chcą dla ciebie dobrze - nawet jeśli to są anony z neta których nigdy nie poznasz - pociesza. Choć ociupinkę. Zatem trzymaj się tam @Fafalala .Trzymaj się tam w twojej nierównej walce z ku⁎⁎⁎⁎ko trudnym wrednym życiem.Zdrowia ci życzę i się trzymaj !

Zaloguj się aby komentować

Ale mnie bawią wpisy internetowych dzbanów o tym, jak to rzekomo Grzegorz Borys po podcięciu gardła swojemu 6 letniemu synowi już "pije drinka gdzieś pod palemką" albo "ma już nowy paszport i zaczyna nowe życie za granicą". XD


Tak to sobie mógłby zrobić ktoś, kto wydymał bank albo państwo na duże pieniądze i jest zdrowym psychicznie człowiekiem, który miał od A do Z opracowany plan, by zdobyć fałszywe dokumenty i rozpocząć wszystko od nowa, ale z kasą.


Ale w tym przypadku mówimy o totalnym psycholu, który brutalnie zamordował nożem własne dziecko. Jak niby taki człowiek ma sobie układać życie i w ogóle mieć jakiekolwiek plany, cele, marzenia? Przecież to jest ostry psychol i prawdopodobnie on siedzi cały czas w tym bądź innym lesie, bo jest stuknięty i sobie wymyślił, że będzie żyć jak uczestnik "Igrzysk Śmierci". Siadło mu na łeb i bawi się w partyzanta.


Wcale się nie zdziwię, jak jeszcze na kogoś w tym lesie zapoluje i zabije ponownie.


#grzegorzborys #trojmiasto #kryminalne #gownowpis #morderstwo #psychologia

cyber_biker

@Lopez_ A skąd wiesz, że tak nie jest? Jak wspomniałeś, totalny psychol myśli zupełnie innymi kategoriami. Z resztą, nawet w swoim liście zrzuca winę na innych: "wszyscy jesteście bestiami".


Jaworek też rozpacza pod drzewem? A może psychopata Kamil Żyła?

11831fd6-3af8-45ed-87f2-3027787d281e
Besteer

@Lopez_ dowód kolekcjonerski, prawo jazdy, paszport to pewnie za mniej niż 10k online ogarniesz.

jajkosadzone

Las ogromny, wez znajdz chlopa.

Dodatkowo wojskowego, ktory byl szkolony do radzenia sobie w trudnych warunkach.

Zaloguj się aby komentować

Mega się cieszę że potrafię spędzać czas sam ze sobą w samotności. A to pogram na konsoli, a to obejrzę film, książkę poczytam czy poduczę się angielskiego... i żyję już tak z dobre 10 lat - praca, dom, praca, dom. Odpowiada mi to i czuję się z tym dobrze! Nie mogę pojąć tylko że ludzie którzy są "społeczni" a mają przysłowiową "brzydką mordę" muszą tak żyć jak ja bo w pewien sposób są "wykluczeni" ze społeczeństwa a chcieliby inaczej, wylewają żale do internetów. Dla mnie to jest dość zabawne. Coś jak transy - urodziły się w złym ciele.


#gownowpis #chwalesie #psychologia

GtotheG

@gawafe1241 dobre urojenia xD nie wazne jaka masz morde, dalej mozesz miec przyjaciol nikt tego nie sprawdza

Poza tym to inni ludzie czynia zycie ciekawym.

gawafe1241

@GtotheG ale pitolisz z tymi innymi ludźmi XD Mylisz się i jestem na to dowodem by być szczęśliwym nikogo nie trzeba. Moje życie jest wystarczająco ciekawe więc nie trafiłeś. Pewnie kolega z tych co „życie samemu jest nudne” albo „znajdź sobie kogoś” ¯\_(ツ)_/¯

GtotheG

@gawafe1241 taaa granie w gry to super emocje xD za 40 lat bedziesz wspominal jak to grales w gre, albo ksiazke czytales lol xD


Moje najlepsze wspomnienia sa zwiazane z ludzmi, chociaz prowadze zycie podobne do twojego. Tych wspomnien z ludzmi i milych emocji w zyciu nie zamienilabym na gre xD inna liga.

Poczucie bycia kochanym, akceptowanym, przytulanym -> tego ci przedmioty nie dadza…

Belzebub

@gawafe1241 wypisujesz takie brednie a potem się dziwisz,że jesteś sam... I jeszcze sobie wmawiasz,że jest w pytę. Sam nałożyłeś sobie kajdany

wrukwiony

praca, dom, praca, dom. 


@gawafe1241 


no ekstra xD

Zaloguj się aby komentować

Być może są tutaj ludzie, którzy podsuną mi jakiś termin albo temat, bo kompletnie nie wiem, jak ugryźć poniższy przypadek. Nie spotkałem się, albo nie zwróciłem uwagi na taki typ osobowości, zachowań a chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej.


Przypadek do analizy:

Osoba w stosunku do wszystkich, wie co inni myslą, albo co zrobią w danej sytuacji. Ta osoba jest bardzo pewna swoich racji. Dość czesto zajmuje się przedstawianiem swoich wizji w rozmowach. W rzeczywistości nigdy albo prawie nigdy to się nie sprawdza. Jedno, co dla mnie rzuca się w oczy, to że ta osoba ma przysłonięty obraz innych swoimi myślami, górującymi nad wszystkim. Osoba ta nigdy nie komentuje swoich nietrafionych przypuszczeń. Jeżeli ktoś próbuje z nią o tym porozmawiać, wywołuje to konflikt.


Nawet trudno to opisać w kilku zdaniach.


Jakieś pomysły?


#psychologia #osobowosc #pytaniedoeksperta

Jim_Morrison

Mówiąc kolokwialnie - debil.

Dzemik_Skrytozerca

@Mr.Mars 


Jeśli czegoś od Ciebie chce, weź to na piśmie. Jeśli nie chce pisać, napisz Ty.


Jeśli zaś Cię zagaduje, udaj że odbierasz telefon, albo zadzwoń.


Jeśli nie masz pola do manewru, uśmiechnij się, przyznaj rację, przejmij kontrolę nad rozmowa, nie daj im dojść do głosu.


A jeśli jesteś naprawdę złośliwy, konsekwentnie mów A nie mówiłem.

ramzes

@Mr.Mars Gdzie poznałeś moją teściową?

Zaloguj się aby komentować