Gdy zabronili startować Tuskowi, nic nie zrobiłem, bo nigdy Tuska nie lubiłem, libka jednego.
Gdy zabronili startować liderom Lewicy, nic nie zrobiłem, bo i tak zawsze irytowała mnie ich nieskuteczność.
Gdy zabronili startować Hołowni, nic nie zrobiłem, bo nie uważałem go za poważnego polityka.
Gdy zabronili startować Kosiniakowi, nic nie zrobiłem, bo PSL to chorągiewka i partia lokalnych baronów.
Gdy zabronili startować mojemu kandydatowi, nie było już nikogo, kto mógłby cokolwiek zrobić.
- No i stało się. Partia przepchnęła przez Sejm ustawę tworzącą Komisję ds. Rosyjskich Wpływów, czyli, tłumacząc na polski, sąd kapturowy z prawem do uniemożliwienia komukolwiek startu w wyborach, wypisz-wymaluj jak w putinowskiej Rosji. Jeśli Adrian tego nie zawetuje, komisja powstanie i w sposób zupełnie niekontrolowany, nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności, za to mając nielegalne prerogatywy sądu, komisji śledczej i prokuratury w jednym - będzie mogła wyeliminować kogoś z wyborczego wyścigu. A wszystko to w trybie ekspresowym, z wynikami ogłoszonymi miesiąc przed wyborami.
Ale w Polsce jest demokracja. Pamiętajcie.
- Nie wiemy, czy te autokratyczne łby zamachną się na Tuska, bo to może spowodować nieprzewidziane reakcje. Ale przecież "wystarczy" udupić jakiegoś platformianego notabla, typu Sikorski czy Siemoniak, by osiągnąć zbliżony efekt. Wiemy natomiast, że to co Partia zrobi z tymi dyktatorskimi prerogatywami będzie wynikało tylko i wyłącznie z wyników jej PR-owych badań. Jeśli sondaże wskażą, że wystarczy Tuska zmieszać z błotem, to się to zrobi. Jak nie - to się go udupi. A jakby, dajmy na to, Lewica nagle wyprzedziłą PO w sondażach, można zrobić to samo z Czarzastym czy Zandbergiem. Nie ma ograniczeń, gdy masz przejęty Trybunał Konstytucyjny, który klepnie ci każdą putinowską ustawę, choćby jej putinowski charakter bił po oczach z daleka.
Pamiętacie jak przejmowali TK i większość Polaków nie rozumiała po co? No to między innymi po to.
- Tymczasem symetryzm ma się w polskim obiegu doskonale. Redaktor Jurasz na łamach Onetu oznajmia, że "liberalne elity wręczą PiS trzecią kadencję". I punktuje mniej lub bardziej trafnie co tam opozycji i owym elitom dolega, ani słowem nie zająkując się o tym, że opozycja gra w 10 przeciw 14 zawodnikom, na pochyłym boisku i z przekupionym sędzią. Tak jakby nie było całkowitej kontroli Partii w Sejmie, Pegasusa w trakcie wyborów, opinii OBWE o roli TVP w ostatnich wyborach oraz w ogóle, ostatnich zmian w kodeksie wyborczym, które de facto umożliwiają fałszerstwa, opłacania kampanii Partii z publicznych środków, prokuratury nękającej opozycję wyssanymi z palca sprawami, a jednocześnie chroniącej aparatczyków władzy przez jakąkolwiek odpowiedzialnością. Tak jakby nie było tej komisji, która - powtórzcie to sobie powoli - ma prawo zrobić z Tuskiem lub kimkolwiek innym to samo, co Putin zrobił z Nawalnym i innymi opozycjonistami - po prostu nie pozwolić mu startować.
- "Biorąc pod uwagę liczbę afer, które szczególnie w ostatnim okresie towarzyszą rządom prawicy, tak długie rządy PiS są przejawem klęski opozycji, która najwyraźniej nie jest w stanie przekonać Polaków do siebie." - pisze redaktor Jurasz, ale chyba o jakimś innym kraju, w którym wszystkie media są wolne, a wyborcy są rzetelnie informowani o każdej aferze, po czym absolutnie racjonalnie ją rozważają i na tej podstawie podejmują decyzje wyborcze.
- W sukurs idzie redaktor Sroczyński na łamach gazeta pe el. Wymienia pięć trucizn, które niszczą polską debatę publiczną i wymienia je całkiem z sensem, choć z dużą dozą symetryzmu. Człowiek to czyta i czeka na konkluzję pt. "zatem nie głosujmy na duopol PO-PiS" albo "stawajmy po stronie prawdy i wysokich standardów debaty, niezależnie od tego, kto je przedstawia", ale nie. Zamiast tego dostajemy zalecenie, by, I shit you now, "od codziennej polityki odciąć, nie czytać, nie słuchać, nie emocjonować się" oraz "Każdy, kto nie interesuje się polską polityką w obecnym jej kształcie jest lepszym obywatelem i mądrzejszym uczestnikiem republiki od kogoś, kto musi zaczynać dzień od wysypywania sobie tego worka śmieci na głowę."
- Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że to właśnie społeczna apatia, ignorancja i niechęć do bycia poinformowanym, umożliwiły Partii trwającą już ósmy rok rewolucję ustrojową, ale widocznie można na to patrzeć zgoła inaczej i promować apatię, ignorancję i niechęć do bycia poinformowanym jako cnotę.
- Redaktor Radomski na łamach Krytyki Politycznej słusznie z kolei punktuje - ehem ehem - mało wiarygodny artykuł Newsweeka o rzekomych fałszerstwach wyborczych ze stemplowaniem kart kciukiem z iksem i całkiem sensownie dowodzi, że opozycja nie powinna nadużywać opowieści o potencjalnych fałszerstwach, by chwilę później stwierdzić, że "Można się oczywiście sprzeczać, na ile wiele działań obecnego rządu sprawia, że wybory rzeczywiście są uczciwe. Przyjąłbym argument, że w kraju, w którym w ten sposób funkcjonują publiczne media, trudno mówić o naprawdę wolnych wyborach." No, to miło, że redaktor przyjąłby ten argument trzy lata po tym, gdy stwierdziła to misja OBWE, cztery lata po tym, gdy Partia śmiało szpiegowała platformerski sztab oraz rok po tym jak na jaw wyszło, że nie wiadomo skąd ma SMS-y Trzaskowskiego z samego środka wyborów w 2020 roku. O takim drobiazgu jak to, że Partia pompuje się właśnie milionami z państwowych spółek nawet nie wspominam, bo przecież sprawny symetrysta takie coś odbija prostym "za Peło było tak samo" jeszcze przed poranną kawą.
- Ironicznie, redaktor Radomski dodaje, że "Jeśli jednak komuś się wydaje, że za kilka miesięcy ktoś wyrzuci ich głosy do kosza na śmieci i zastąpi innymi, to tak się nie stanie. Zresztą w XXI wieku rzadko fałszuje się wyniki wyborów w tak namacalny sposób." To prawda, w XXI wieku na przykład powołuje się nielegalną komisję, która wzorem radzieckich pokazowych procesów sfabrykuje "dowody", nazwie głównego kontrkandydata na premiera ruskim agentem i po prostu uniemożliwi mu start - tak się to robi w XXI wieku. "Według badań tylko około 30 proc. z nich uważa, że najbliższe wybory przeprowadzone zostaną uczciwie. Jak znaleźliśmy się w tym miejscu?" - pyta retorycznie redaktor Radomski, by szybko uspokoić, że to wszystko wina liberalnej opozycji. Pegasus? Cuda w DPS-ach? TVP? Kodeks wyborczy? Cieszyński? Komisja? Nope. To po prostu, tak po TVP-owsku, stara, dobra i zdrowa wina Tuska.
- Doprawdy, nie wiem co się musi stać, by do Polek i Polaków dotarło, że nie działamy już w realiach normalnego politycznego sporu. Czy Partia naprawdę musi - przeczytajcie to raz jeszcze powoli - wymyślić Tuskowi lub komukolwiek innemu zarzuty o szpiegostwo i zabronić mu startu w wyborach? To będzie ten moment, że wszyscy się klepną w czoło? Czy jednak wygra to krótkowzroczne pierdololo, że przecież Tusk jest taki czy śmaki, zresztą to i tak on doprowadził do zwycięstwa Partii, więc o co chodzi? Obawiam się tego drugiego, niezależnie od tego, czy będzie chodziło o Tuska, czy kogoś innego.
- I większość machnie ręką, po juraszowemu wręczając Partii trzecią kadencję, w trakcie której ta śmiało pogna nas ku orbanowskiej dyktaturze, polexitowi lub jednemu i drugiemu. A gdy to się już stanie, a dynamika poczynań reżimu z Nowogrodzkiej na to właśnie wskazuje, jestem więcej niż pewien, że Polki i Polacy będą za cztery lata takimi samymi apatycznymi ignorantami, którym nie chce się poświęcić 10 minut dziennie na choćby pobieżne zdobycie informacji. A w dużych mediach będą powstawały podobne teksty, tłumaczące, że jednak nic się nie dzieje.
- "To liberalne elity wręczą Partii czwartą kadencję" - mógłby napisać redaktor Jurasz, milcząc o tym, że pozbawiona objętego zakazem Tuska Platforma się posypała, a przejmująca jej elektorat Lewica tonie w aferach spowodowanych "wyciekającymi" SMS-ami obyczajowymi.
- "Czy w Polsce są uczciwe wybory? Nie wiem, może nie do końca, ale skończmy z tymi bajkami o ciemnym ludzie i dyktaturze" - rozważałby redaktor Radomski w ledwo dychającej pod specjalnymi podatkami medialnymi KryPie.
- "Nie interesuj się, serio, to bardzo męczące, idź się połóż, nic się nie dzieje" - mógłby napisać redaktor Sroczyński, doskonale wiedząc, że przeczyta go tylko elektorat tłamszonej i ciąganej po sądach opozycji, podczas gdy suweren będzie jak zawsze zmobilizowany, przestraszony jakimś nowym Wrogiem, a jego głosy odpowiednio podkręci się nową ordynacją wyborczą.
- Brzmi niewiarygodnie? To teraz wyobraźcie sobie, że przeczytalibyście w 2015 roku o Pegasusie, Julii Przyłębskiej, ścieku na Woronicza, kodeksie wyborczym, komisji ds. wpływów, prokuraturze Ziobry, drugiej demolce Macierewicza w sektorze bezpieczeństwa, spotkaniach Partii z putinowską międzynarodówką, mailach Dworczyka itd. itp., a potem dałbym Wam wspomniane artykuły i oznajmił, że 60% Polaków nawet nie wie o co z tymi mailami Dworczyka chodzi.
Brzmiałoby niewiarygodnie, prawda? Tymczasem dokładnie to się dzieje.
#jebacpis #bekazpisu #polityka #wiadomoscipolska #putinowskapolska
(tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)

Zaloguj się aby komentować