OK, to skoro jest ssanie na pszczelarskie historie, to może pora pomyśleć o jakimś tagu #beestory czy coś takiego
Dziś krótko, bo pora późna, a padam na ryj. Domowe obowiązki, do pracy, zabrać mamę ze szpitala, wrócić, zjeść, ogarnąć pszczoły w minimalnym zakresie, no i zrobił się wieczór. Tate, tate, przeczytaj mój wiersz. Dziecku odmówisz...?
No ale nie o tym miało być.
Z pszczołami mam czytelny układ: pracujemy razem, razem korzystamy z dorobku (czytaj: miodu) i obie strony są jak dotychczas zadowolone.
Parę lat temu, ciepłą wiosną, miałem potrzebę dokupić pszczół. Potrzebowałem zasilić jedną słabszą rodzinę, a nie chciałem uszczuplać żadnej z już posiadanych. Błysnęło właśnie kwietniowe słońce, wymarzone ciepło rozlało się nad światem, zatem: OLX, jeden telefon, sprzęt do bagażnika - i jadę w nieznane.
Zawiodło mnie do jakiegoś dziadka, boczną dróżką na skraj wioseczki, pod lasek. Miejsce zaciszne, osłonięte, na toczku nastawiane uli do licha i ciut. Od słowa do słowa, bo ze starszą osobą to nie tak hop, siup - biorę, płacę i "do widzenia". Ze starszą osobą to trzeba porozmawiać, opowiedzieć, zapytać, czy wierzba tu mocno kwitnie, bo u nas, to panie, jak na lekarstwo, a co było, to śnieg spadł, przymrozek zniszczył....I delikatnie wylegitymować się. Uwiarygodnić swoją umiejętność.
Bo dziadek przychylniej spojrzy, jeśli jego pszczoły idą do kogoś, kto czuje temat. A więc nie zniszczyć, nie zaszkodzić, nie zabić choćby przypadkiem przez nieuwagę. Tu na nieuwagę nie ma miejsca. Każde jedno takie małe stworzenie to jest jedno życie, które zostało pod twoją opiekę powierzone. I to życie wartościowe, może wcale nie gorsze niż twoje, choć takie maleńkie. Obchodzić się zdecydowanie, pewnie i ostrożnie, z troską. U nas w domu zawsze mówiło się do zwierząt, każde miało swój charakter, różniło się od innych - z czasem zauważyłem, że do pszczół też gadam, jak do psa czy kota. Że pies nie rozumie? Rozumie, po swojemu, po psiemu - ale rozumie. Pszczoły też rozumieją. Nie słowa, tylko emocje, bo uczucia to są hormony, które krążą w twojej krwi, wydostają się porami skóry, w oddechu, a co jak co, ale węch to te mendy mają. I tak przy przeglądzie nawzajem się uspokajamy - ja je, a one mnie....
-Do obory!!! - mruczy dziadek, zmiatając ociągające się owady ze ścianek ula do środka gniazda.
Aha. Czyli to nie tylko ja tak mam
Małe, szare, wibrujące rodzynki po chwili wahania, jak zaczarowane, posłusznie ciekną na swoje miejsce, tam gdzie ciemniej i gdzie mocniej czuć feromony matki.
Ależ miał facet skilla. Ja, po swoich ładnych paru latach pszczelarzenia, to i owo potrafię, ale pod jego ręką to wyglądało jak zaczarowane - niby nic takiego szczególnego nie robił, ale wrażenie było takie, jakby owczarek zapędzał stado do zagrody.
-A wiesz pan, ile ja mam lat? - pyta dziadek z błyskiem w oku.
Zastanowiłem się. Z wyglądu gdzieś w wieku mojego taty, ale sprawny, pracujący fizycznie....
-75 - strzelam.
-ŁO-SIEM-DZIE-SIUNT JE-DEN!!! - oznajmia dziadek tryumfalnie. - Aaale panie, zdrowie jusz nie to. 100 uli, to już nie na moje siły....
Zachłysnąłem się.
-Panie kochany, daj Boże, żebym w pańskim wieku miał tyle zdrowia i siły, żeby połowie tego dać radę! - powiedziałem z serca.
Wyjechałem stamtąd ze swoją uczciwie opłaconą zdobyczą, kilkoma ramkami z czerwiem, oblepionymi szarą masą robotnic.
Rok czy dwa później, w poszukiwaniu kosiarki, zapuściłem się w tamte okolice. Pan Edward w dalszym ciągu gospodarzył w pasiece, robiąc to, co całe życie lubił robić. Wśród pszczelarzy jest duży odsetek ludzi starszych, a mimo to sprawnych, aktywnych fizycznie i zawodowo - tak tylko zauważam
#pszczoly #pszczelarstwo #zainteresowania #hobby #pasieka
Wołam @HolQ , chciałeś, to masz i czytaj.