#ksiazki

125
6813

1217 + 1 = 1218


Tytuł: Wielkie Kiedy

Autor: Alan Moore

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Echa

Format: e-book

Liczba stron: 432

Ocena: 8/10


Londyn, końcówka lat 40-tych ubiegłego wieku. Osiemnastoletni Dennis Knuckleyard pracuje w antykwariacie i dostając z pozoru proste zadanie odkupienia książek i przyniesienia ich do sklepu, trafia na powieść, której… nikt nigdy nie napisał. Ten paradoks otwiera mu portal do "Długiego Londynu" - ukrytej wersji miasta, gdzie magowie paktują z gangsterami, fikcja przecieka do rzeczywistości, a opowieści wspominane w innych książkach żyją własnym życiem i potrafią zmieniać świat. To pierwsza odsłona pięciotomowego cyklu, w którym Moore chce sportretować stolicę przez kolejne dekady XX wieku.


Największa siła książki jest miasto jako bohater. Moore prowadzi nas bocznymi ulicami, bramami, dziedzińcami i mitami powojennego Londynu, a język (w polskim przekładzie Wojciecha Szypuły) skrzy się barokową frazą, czarnym humorem i detalem, które tworzą niepowtarzalny klimat. Gdy Dennis schodzi coraz głębiej w równoległą topografię, czuć narastające napięcie: co jest jeszcze opowieścią, co przywidzeniem, a co już zaklęciem? Wszystkie postacie mają też swoje drugie dno i nie są tak jednoznaczne jak nam się z pozoru wydaje.


Fabuła ma smak miejskiej baśni kryminalnej: tajemnicza książka, sekrety ukryte w księgarskich półkach, cienie dawnych wojen i nowe sojusze półświatka. Moore bawi się konwencją "powieści o powieści", podrzuca intertekstualne żarty i sznurek tropów prowadzących do "miasta pod miastem". To wszystko robi wrażenie - i obiecuje szeroki, wieloczęściowy fresk. 


Minusy? Nierówne tempo. Środek bywa dociążony dygresjami i gęstą symboliką; jeśli wchodzisz tu po prosty urban-fantasy, możesz odczuć zadyszkę. Kilka scen prosiło się też o mocniejsze spięcie fabularne zamiast celebracji samej idei. Ale gdy tylko Moore przykręca śrubę, historia znów klika i wraca na właściwe tory. 


Świetny start cyklu - bardziej literacki niż gatunkowo grzeczny. Dla mnie 8/10 za atmosferę, koncept "miasta-palimpsestu" i za język, który robi z Londynu żywy organizm. Jeśli lubisz, gdy fantastyka przychodzi z mapą, szkłem powiększającym i kieszenią pełną mitów to dobrze trafiłeś. Do pewnego stopnia czuć tu vibe Przechrzty, więc jeśli jesteś fanem enklaw w miastach, tajemniczych stworzeń, legend i mitów, to tym bardziej jest książka dla Ciebie.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 125/128

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

6c21c1a3-bf10-4a8c-b904-924217a992b1
Cerber108

Na Katedrze też widziałem reckę. Dodałem do listy "właściwie czemu nie kupić?".

Zaloguj się aby komentować

1216 + 1 = 1217


Tytuł: Żywe istoty

Autor: Iida Turpeinen

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie

Format: e-book

Liczba stron: 304

Ocena: 7/10


Turpeinen pisze elegię o wymieraniu tak, jak lubię: opowiadając o udziale ludzi, ich wyborach i obsesjach. Osią opowieści jest krowa morska Stellera (zwana również Syreną i Manatem @Rozpierpapierduchacz) - zwierzę, które poznaliśmy i… błyskawicznie wybiliśmy. Przez trzy stulecia przewijają się różne głosy i miejsca: rosyjsko-amerykańska Alaska (poszukiwania zaginionego szkieletu), sale Muzeum Historii Naturalnej w Helsinkach (rekonstrukcja okazu), wyprawy uczonych i kolekcjonerów, którzy próbują "ocalić" gatunek przynajmniej na ekspozycji. Wspólny mianownik? Nasza nieposkromiona chęć katalogowania, posiadania i wskrzeszania tego, co sami zniszczyliśmy. 


Najmocniej działa tu forma mozaiki: krótkie sceny, zmiany perspektyw, powracające motywy (kości, szkielety, gabloty), a pod spodem jednostajne buczenie żałoby po utracie bioróżnorodności. Autorka nie moralizuje - pokazuje, jak naukowa ciekawość miesza się z próżnością, a muzealna "opieka" bywa tylko mocno spóźnionym listem z przeprosinami. To momentami proza przygodowa (mroźne morskie wyprawy zające odkrycia), momentami esej przyrodniczy o pamięci i winie. 


Tempo jest nierówne - fragmentaryczność i przeskoki czasowe potrafią rozproszyć napięcie, a część postaci zostaje ledwie naszkicowana. Parę razy wolałbym mniej narracyjnej mgły, więcej konkretu. Ale jako całość to inteligentna, pięknie napisana książka o tym, jak łatwo zamieniamy "żywe istoty" w zbiory kostnych eksponatów i jak późno uczymy się żałować.


Polecam zwłaszcza czytelnikom, którzy lubią literackie wyprawy łączące historię nauki z opowieścią o człowieku i naturze (klimat pokrewnego Richarda Powersa czy Davida Attenborough).


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 124/128

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

306d0207-7d6b-4ccd-a515-0b166dd39983

Zaloguj się aby komentować

sawa12721

Aż się boję pomyśleć ile by taki Bulbulator Diuny kosztował

Grzesinek

@Whoresbane No i sprawdziłem na ile nawigatorów wyceniają przy skupie.

6b7da7bc-0dbb-4b7e-947e-482c90118926
binarna_mlockarnia

@Whoresbane nie mają na stanie i cebulą na ofercie, żeby jej nie zamykać

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!


Wydawnictwo ArtRage zapowiada nowy tom serii Cymelia. "Tęcza Grawitacji" Thomasa Pynchona ma ustaloną premierę na 22 września 2025 roku. Wydanie w twardej oprawie z obwolutą obejmuje 863 strony, w cenie detalicznej 149 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.


Ostatnie miesiące II wojny światowej i pierwsze dni powojennego chaosu w Europie. Dlaczego wystrzelone na Londyn rakiety V-2 trafiają w miejsca, w których pewien amerykański oficer dokonuje podbojów sercowych?


Pynchonowskie opus magnum, kontrkulturowy mariaż Rainera Marii Rilkego ze słonikiem Dumbo, to apokaliptyczna opowieść o kresie cywilizacji, w której wojna tworzy porządek. Nie ma stref okupacyjnych, jest tylko Strefa – świat, w którym upadają wszelkie struktury, wymazywane są definicje i zacierane granice: między jawą i snem, techniką wojskową i nadprzyrodzonością, doczesnością i zaświatami. Dokonują się transgresje, a jedyną zasadą jest wszechobowiązująca kalwińska doktryna predestynacji, podział na zbawionych oraz skazanych na zagładę jak dodo, gatunek endemicznego nielota wybity na Mauritiusie do ostatniej sztuki przez holenderskich kolonizatorów.


Wśród ruin i dymów, obozowisk uchodźców i czarnorynkowych szajek, wśród agenturalnych spisków i obsesji trwa po bezdrożach Strefy paranoiczna pogoń za nieuchwytną ostatnią rakietą. Numer 00000 to zwieńczenie wszystkich rakiet, ostateczne narzędzie w służbie śmierci i zarazem nieodparty fetysz.


#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach

Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane

#ksiazki #czytajzhejto #literatura #artrage #thomaspynchon

7094d1d7-e880-40f9-bc26-857a3f00f87b
adamszuba

Ta książka jest niesamowita! Polecam, choć nie jest to łatwa lektura.

Zaloguj się aby komentować

#ksiazki #muzyka #punk


Grunt to bunt. Rozmowy o Jarocinie (cała seria)

Grzegorz K. Witkowski

In Rock 2011-2015


"Grunt to bunt. Rozmowy o Jarocinie" to seria czterech książek, które ukazały się w latach 2011-2015. Pierwsza z nich trafiła w moje ręce niedługo po jej wydaniu, a ostatnia z dużym opóźnieniem kilka lat temu. Obecnie książki dostępne są już chyba tylko na aukcjach na allegro i w antykwariatach. Każda z nich to zbiór rozmów, dłuższych bądź krótszych z muzykami, organizatorami i osobami związanymi z szeroko pojętą branżą muzyczną ale też, co dla mnie było najciekawsze, z uczestnikami Jarocinów, fanami zespołów, ludźmi którzy byli tzw. znajomymi królika. Czyta się to, mimo wad takich, jak literówki, doskonale. Można sobie dawkować i przerabiać np. jedną czy dwie rozmowy, żeby się nie zmęczyć tematem. Mnie lektura jednak wciągnęła na tyle, że o ile część pierwszą przeczytałem a później zrobiłem kilka lat przerwy o tyle pozostałe tomy wciągnąłem hurtowo, jak Maradona kreski dobrego koksu. Rzecz typowo wspominkowa, ale na szczęście ze znikomą dawką tzw. kombatanctwa. Mamy tu ludzi, którzy twierdzą, że Jarocin zmienił ich życie, ale też takich, którzy otwarcie mówią, że np. w ich karierze muzycznej był to przystanek jakich wiele i mają sporo ciekawszych rzeczy do opowiedzenia niż snucie wspomnień o jakimś tam festiwalu. Jest to świetne, bo dzięki temu można mieć pełen obraz tej imprezy. Rzecz jednak zdecydowanie dla miłośników muzyki. Pozostali poczują się zmęczeni tematem i raczej nie przerobią czterech dość opasłych tomów. Polecam, jako książki na lato, bo czyta się lekko i przyjemnie.

b921f928-e326-4786-acf9-b0735c2f5764
cebulaZrosolu

@WatluszPierwszy co Cię tak na książki o punku wzięło? Bo to już któraś z kolei jak kojarzę

Zaloguj się aby komentować

KONKURS: Orły imperium. Tom 22


Do wygrania 3 egzemplarze książki „Orły imperium. Tom 22”. Pozycja to kolejna część popularnej powieści historycznej, tym razem przenoszącej nas do czasów rewolty Boudiki w Brytanii. Książka jest nagrodą w konkursie, którego organizatorem jest IMPERIUM ROMANUM. Co trzeba zrobić, aby móc się cieszyć z nagrody?


Aby wziąć udział w konkursie, należy w terminie do 27 sierpnia 2025 r.:


+ napisać ciekawostkę dotyczącą świata antycznych Rzymian lub w jakiś sposób powiązaną z rzymską historią. Trzy najciekawsze teksty zostaną nagrodzone książkami, a ich prace zostaną opublikowane na stronie IMPERIUM ROMANUM.


Teksty, wraz z imieniem, nazwiskiem i adresem zamieszkania uczestnika (przesłane dane zostaną wykorzystane jedynie w wypadku wygranej w konkursie – przekażę je wtedy sponsorowi, by mógł przesłać nagrody, a same imiona i nazwiska zwycięzców opublikuję), należy wysłać zgłoszenie na adres: [email protected], umieszczając w tytule maila: „Orły imperium. Tom 22”. Praca musi spełniać wymogi edytorskie.


Wśród uczestników, którzy nadeślą najciekawsze prace, wybrane zostaną zgodnie z regulaminem


+ 3 egzemplarze książki „Orły imperium. Tom 22” autorstwa Simona Scarrowa


Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Publicat -> https://publicat.pl/


https://imperiumromanum.pl/konkurs/konkurs-orly-imperium-tom-22/


#imperiumromanum #ciekawostki #historia #ksiazki #gruparatowaniapoziomu

53ba9656-bb94-424f-be19-d41815d25b14

Zaloguj się aby komentować

Jakiś czas temu @bori zrobił spontaniczne #rozdajo w postaci książek.

No i wiecie co? Wygrałem to losowanie, a dziś odebrałem wybrane pozycje. ʕ•ᴥ•ʔ

Bardzo dziękuję za ten miły prezent!

#ksiazki

7b5e1860-57b1-4cb8-b752-1da6d338bda8
bori

@lactozzi Widziałem po paru wpisach że lubisz wędrować, więc mapa turystyczna moich ulubionych gór będzie jak znalazł 😉

Zaloguj się aby komentować

AndzelaBomba

Niestety zmusiło mnie to do założenia tam konta.

A że po co ma konto wisieć puste, to od rana robię copy paste swoich dotychczasowych recenzji na bookmeter 🙃

Dopóki nie będzie trzeba wykupywać abonamentu, jestem w stanie się poświęcić

kiri

@owczareknietrzymryjski od kiedy to wprowadzili recenzje czytam na goodreads

Zaloguj się aby komentować

1215 + 1 = 1216


Tytuł: Moralność pani Dulskiej

Autor: Gabriela Zapolska

Kategoria: utwór dramatyczny (dramat, komedia, tragedia)

Wydawnictwo: Edikama

Format: książka papierowa

ISBN: 8385837078

Liczba stron: 142

Ocena: 10/10


Ludzie w internecie piszący recenzje tej książki piszą, że ona już nie prowokuje bo nie ma już mieszczaństwa. Czasy się zmieniły. Nie prowokuje już tak jak kiedyś mogła prowokować. A mnie to irytowało i wkurzało przez większość książki. Bo Dulska nie otwierała japy przez cały czas więc nie przez całą książkę. Gdyby ta książka wyszła dzisiaj to miałaby ostrzeżenia przed wywoływaniem negatywnych emocji.


Przeczytałem z ciekawości bo to jednak stara pozycja. Mimo, że stara to takie Dulskie nie wyginęły i mają się dobrze.


#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #moralnoscpanidulskiej

81ededc8-2d09-4eba-8517-acc6e773a85e
owczareknietrzymryjski userbar
Wrzoo

@owczareknietrzymryjski

1e0e4867-82f9-4b89-97d2-6ed6cf7751ad

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!


Państwowy Instytut Wydawniczy ogłasza wznowienie prawie 400-letniego klasyka. "Tamten świat" Cyrano de Bergeraca w księgarniach od 6 października 2025 roku. Wydanie w twardej oprawie ma 320 stron, w cenie detalicznej 65 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.


W roku głośnych lotów kosmicznych polecamy wyprawę w kosmos Cyrana de Bergeraca! „Tamten świat” to powieść fantastyczna, która w XVII wieku utorowała drogę dla literatury science-fiction. Francuski pisarz zabiera czytelników w dwie podróże: do państw Księżyca i Słońca. Przed słynnym libertynem do gwiazd wyprawili się Włoch Ludovico Ariosto, Hiszpan Francisco de Quevedo i anglikański duchowny John Wilkins, jednak Cyrano zrobił to z nieposkromioną wyobraźnią i wybitnym talentem literackim – po drodze „wynajdując” nie tylko podróże gwiezdne, ale też: ziemskie przyciąganie, ludzki krwioobieg, loty z balonem, spadochron czy też… audiobook! I to na długo przed ich odkryciem! Broniąc na kartach „Tamtego świata” sprawy rozumu, autor daje się ponieść fantazji w tworzeniu i doborze argumentów.


Książka jest pełna humoru, satyry i refleksji nad ludzką naturą oraz kosmosem, który zachwyca zarówno swoją formą, jak i treścią. Jak we wstępie do „Tamtego świata” napisał jego pierwszy wydawca, Le Bret, Bergerac dowiódł w niej, że "kamienie czują, rośliny są obdarzone instynktem, a zwierzęta rozumieją".


#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach

Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane

#ksiazki #czytajzhejto #piw #scifi #sciencefiction #cyranodebergerac

67287433-16ae-4e44-9e61-c7f527592679

Zaloguj się aby komentować

koszotorobur

@owczareknietrzymryjski - to jest z tej książki o ojcu co ma córkę na wydaniu, ona mu tam właśnie opowiada o sufrażystkach, a on w tym momencie traci nadzieję, że ona kiedykolwiek wyfrunie z domu, nie wie jeszcze tylko co szokującego niedługo przyniesie los.

Zaloguj się aby komentować

DROGA KRÓLÓW

Brandon Sanderson

seria ARCHIWUM BURZOWEGO ŚWIATŁA


OCENA : 9.5/10 diamentowych broamów


Jak zawsze zaznaczę, że ja wielkim krytykiem nie jestem, a jak coś mi nie pasuje, to tego nie kończę i stąd moje oceny często są karykaturalnie wysokie. Innymi słowy piszę tylko o tym, co mi się podobało, chyba że mocno się rozczarowałem. W przypadku książek fantazy, to można powiedzieć, że jestem jaroszem - cytując Walaszka. 


Jakiś czas temu poczyniłem wpis o Drodze Królów, który nawet wysoko się poniósł i fajnie, że tak wiele osób napisało o swoich pozytywnych przemyśleniach na temat serii Archiwum Burzowego Światła, a kolega @zjadacz_cebuli stworzył nawet dedykowaną społeczność, z której pozwoliłem sobie skorzystać. Wtedy jak pisałem o tej książce, byłem w okolicy jej połowy (mówimy o trochę ponad 1100 stronach), a teraz ją ukończyłem i mogę napisać, że było tylko lepiej - przy okazji pokazując temu, którego pomijamy, że się nie pomyliłem. W zasadzie ostatnie 25% było po prostu niesamowite. No ale od początku. 


O czym jest Droga Królów?

To momentami brutalna powieść fantasy, będąca wstępem do rozbudowanego świata o własnych, nietypowych zasadach, choć umieszczona w szerszym uniwersum Sandersona, czyli Cosmere. Książka zaczyna się sceną z przeszłości, w której kilku Heroldów - obrońców ludzkości - łamie przysięgę i opuszcza ten świat. Wszyscy, poza jednym, znikają, zostawiając po sobie tajemniczą broń. Dopiero później dowiemy się, jakie to miało znaczenie.

Sama główna akcja książki toczy się w cieniu wyniszczającej wojny między dwoma królestwami, o ile tak mogę to nazwać, mającej miejsce na jałowych pustkowiach. Poznajemy ją z perspektywy trzech głównych postaci: niewolnika, członków królewskiej rodziny oraz młodej kobiety, która chce zostać uczoną i zdobyć wiedzę od potężnej mentorki. Każdy z tych wątków pokazuje inne oblicze świata i odkrywa kolejne zasady nim rządzące, a sceny będące w bezpośrednim sąsiedztwie często uzupełniają się nawzajem. Np. młoda kobieta odkryje coś, co lepiej pomoże zrozumieć następną scenę z niewolnikiem, potem on też wspomni o czymś ważnym dla historii członków królewskiej rodziny i to wszystko będzie połączone nawet zanim dotrzemy do dość oczywistego punktu, w którym połączenie będzie bardziej widoczne, bo bezpośrednie. To normalny zabieg w książkach, ale tu po prostu działa świetnie i dlatego o tym wspominam. 


To, co od początku przyciąga uwagę, to nietypowy system magii i unikalna fauna i flora. Nie ma tu elfów, krasnoludów ani zaklęć, które widzieliśmy już w setkach innych historii. Wszystko jest świeże i logicznie osadzone w realiach tego świata. Już pierwsza walka pokaże troszkę czym jest i jak działa burzowe światło. Jestem przekonany, że was też to lekko zaskoczy. 


Sanderson w tej książce potrafił mnie oszukać i to było naprawdę świetne uczucie. Wiesz, te momenty gdy jakaś scena widziana z innej perspektywy odsłaniała coś, czego człowiek absolutnie nie dostrzegał wcześniej. Wiadomo, typowy zabieg, ale tu zrealizowany tak, że gdy do człowieka docierało, o czym była "wcześniejsza wersja" jakiejś sceny, no ciarki na plecach. 


To, co miejscami mnie lekko frustrowało, to sam fakt, że autor bardzo lubił ucinać, jakby za szybko sceny w miejscach, które stawały się skrajnie interesujące. Zwroty akcji są tak długo czymś fajnym, jak nie mamy ich na końcu każdego rozdziału. Czekasz na jakieś wyjaśnienie, dostajesz je po wolniejszym wprowadzeniu, żeby ucięło się zaraz po momencie w którym staje się ciekawie. W kolejnej książce, którą już zacząłem mam wrażenie, że Brandon zrobił to lepiej. Tak trochę sobie tłumaczę jego przedmowę z Drogi Królów, w której zaznaczał, że pierwszy raz pisał tak długą książkę i sam do końca nie wiedział jak ją sformatować. To nie jest wielki problem, a zwyczajnie jedyna rzecz na minus dla mnie. Więcej grzechów nie pamiętam.


Ogólnie pokochałem te momenty, w których autor nie rzucał we mnie odpowiedziami, tylko dawał mi pole do tego, bym sam na nie wpadł. Takich miejsc w tej książce jest masa, choć każde potem zostanie rozszerzone i nie będzie opcji na to, że ktoś się zgubi, jak na coś nie wpadnie po drodze. 


Samo zakończenie mocno uderza z wielu stron. Ja byłem kompletnie zaskoczony naprawdę masą scen, a samo wyjaśnienie pewnych kluczowych dla fabuły wydarzeń zostawiło mnie z otwartymi ustami. Absolutnie świetny pomysł na to, jak to wszystko było połączone i aż bym tu chciał się pokusić o spoiler, ale nie mogę. Kodeks zabrania.


Nie wiem, czy z tego bełkotu da się coś zrozumieć, ale nie tak łatwo jest nie wejść w spoilery i wyjaśnić czemu ta książka jest dla mnie tak dobra, choć kolejna zapowiada się jeszcze lepiej. Tak więc oficjalnie DAJĘ ZNAK JAKOŚCI DZIWENA i polecam każdemu. xD

No i tak, wiem. Dałem tak wysoką notę, że pewnie w przyszłości braknie skali, ale ja tam się nie boję wychodzić wyżej, niż dopuszczalny limit. Wyrobimy radzieckie 150% normy, jak zajdzie taka potrzeba. xD

--------------

#dziwensieodchamia <

#ksiazki #archiwumburzowegoswiatla #brandonsanderson

9adad6d7-5592-4f8f-9293-ececea7d21a3
AndzelaBomba

Kolego, a czemu nie na #bookmeter ? 😛

Romanzholandii

A to się znów pochwalę

Sanderson w mym sercu jest na pierwszym miejscu.

a99b906e-7b51-4a1e-9fde-da6da202712d

Zaloguj się aby komentować

1213 + 1 = 1214


Tytuł: Księżyc i Słońce

Autor: Vonda N. McIntyre

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Format: książka papierowa

ISBN: 8371805675

Liczba stron: 464

Ocena: 6/10


Na początek mała zagadka.


Jak myślicie, gdzie i kiedy rozgrywa się akcja tej książki?

A. w starożytnej Grecji;

B. we Francji Ludwika XIV

C. w USA w XX wieku

D. w dalekiej przyszłości i na odległej planecie


Już?

Prawidłowa odpowiedź to B, gratuluję wszystkim, którzy zgadli, jesteście niesamowici, a Wasza wyobraźnia nie zna granic.


Bohaterka o wdzięcznych imionach Maria Józefina trafia na dwór Króla Słońce i zostaje jedną z dwórek królewskiej bratanicy. Jako przybyszka z dalekiej Martyniki i młoda dziewczyna tuż po szkole zakonnej, nie bardzo sobie radzi na dworze, gdzie wiele rzeczy jest dla niej niezrozumiałych. Dziewczyna stara pokazać się od jak najlepszej strony i jednocześnie pomóc swojemu bratu, który z dalekiej podróży przywozi morskiego potwora. Potwór okazuje się być istotą rozumną, Maria Józefina próbuje go więc ocalić przed trafieniem na królewski stół.


Gdyby Maria Józefina była choć odrobinę mniej Mary Sue (komponuje, rysuje, jest świetną matematyczką, pomaga bratu w eksperymentach itepe, itede), być może lepiej by mi się czytało tę książkę, bo lubię fantastykę umieszczoną gdzieś w historii.

Autorka z tego co pamiętam tworzyła taką bardziej kobiecą fantastykę, bardzo lubiłam jej Opiekuna snu, w którym tak jak i tu ważna była więź bohaterki z niezwykłym stworzeniem.


Nie do końca było to to, czego oczekiwałam, ale też nie było to to, czego można było spodziewać po okładce


#bookmeter #ksiazki

8e06ad68-7601-4bfd-96dc-91dda3db6a5e
KatieWee

A, i jakby ktoś był zainteresowany, bo go uwiodła okładka, to tak dla ścisłości- przygód za bardzo nie ma, miłość jest, historia też, magii oprócz istnienia morskich potworów ni ma, czyli tylko 2,5/4 obietnicy okładkowej zostało dotrzymanej

Gustawff

@KatieWee czytałem kiedyś książkę, gdzie w opisie okładkowym podali całą fabułę książki włącznie z zakończniem. Myślałem że to tylko zawiązanie akcji było ale im dłużej czytałem tym bardziej do mnie docierało, że na tej okładce było pełne strzeszczenie

Zaloguj się aby komentować

Dziwen

@kubex_to_ja właśnie skończyłem i jest fantastyczna. Na tyle, że mam już 5% kolejnej zaliczone. xD

Niesamowicie ciekawy świat, który rozkręcał się w swoim tempie, ale jak już to zrobił... Ło panie.

zjadacz_cebuli

@Dziwen aż mnie kusi czy społeczności nie założyć związanej z Archiwum bo kurde ciężko nawet na FB jakąś fajną grupę ogarnąć

Dziwen

@zjadacz_cebuli ja się trochę boję spoilerów, ale bym w to wszedł na 100%, bo lore jest tak unikatowe i ciekawe, że chyba długo nie znajdę nic fajniejszego. Dlatego ostatnio to porównywałem do Dragon Age'a, bo tam magia opiera się o inny wymiar i czasem też krew, a tu mamy burzowe światło.

rith

@kubex_to_ja Chciałbym zapomnieć i móc przeczytać całą serię jeszcze raz od nowa ( ͡° ͜ʖ ͡°)

galencjusz

@kubex_to_ja ostatnio ktoś tutaj polecał i tez się podjarałem po recenzji. Musze zakupić swój egzemplarz!

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #ksiazki bo nie wiem jak to inaczej otagować...


Moja rodzicielką jest polonistką, nauczycielką z zawodu i wykształcenia. Wychowała wiele roczników dzieciaków. W tym mnie między innymi. Zawsze była surowa, ale też równie sprawiedliwa. Jak dorosłem to zacząłem to rozumieć. Miałem w podstawówce przez to strasznie przejebane...


W liceum to samo. Babka od niemieckiego, wyciskała z nas co tylko się dało. No jebane ostatnie soki. Po liceum w języku niemieckim byłem w stanie płynnie dyskutować na temat wstąpienia Polski do UE, bo akurat na to wtedy był największy hype. Za co ją podziwiam i szanuję po dziś dzień. Bo włożyła w to mega wiele wysiłku.


Ale do meritum... Rodzicielka niedługo odejdzie i sooscizną, którą mnie oblecze będą tony słowników i encyklopedii - od zwyczajnych po "domowy lekarz".


Ja podobnie do Niej komponuje sobie biblioteczkę. Science-Fiction synowi, którego nigdy nie będę miał. Bo jestem po rozwodzie.


Wolelibyscie dzisiaj odziedziczyć kolekcję SF na papierze dla swojego gówniaka, czy kolekcję encyklopedii, z której wszystko można wyszukać w internecie ?


Bo ja chyba SF, nawet z lat '60, jak np. Silverberg i jemu podobnych. Encyklopedia jest na raz. A dzięki takim wizjonerom świat ma szansę na przyszłość.


I to będzie moja spóścizna dla dziecka, którego nigdy nie będę już chyba posiadał. Mam tylko nadzieję że sam zdążę je wszystkie przeczytać...


A mocno przebieram w SF.


Edit: Zapomniałem dodać, że skończę z kilkoma tonami literatury pięknej i słownikami, a jak ja skończę, to zostanie po mnie 1/20 tego - literatury SF i fantasy.

bojowonastawionaowca

@enderwiggin oczywiście że SF - nie oszukujmy się, do zdecydowanej większości nikt nigdy nie zajrzy, ot będzie ładnie wyglądać na półce. Szczególnie że w zasadzie poza historią zdecydowana większość rzeczy z encyklopedii może się zdezaktualizować

enderwiggin

@bojowonastawionaowca Kocie, ale nie encyklopedie w dobie internetu i AI. A SF, to nie jedna epopeja czy też saga o dzielności i przetrwaniu w tej kosmicznej chujni.

GazelkaFarelka

@enderwiggin Ja już córce oddałam moje, kompletowane miesiącami wielkie zestawy do robienia bizuterii, bo już wzrok nie ten i mam problemy z patrzeniem na małe rzeczy z bliska.

Oraz złote kolczyki, które dostałam na komunię od mojego dziadka.

pacjent44

@GazelkaFarelka

i ujrzałem dziadka w złotych kolczykach

a słońce stało już nisko nad porcelaną

igrało biżuterią w tak zwanych blikach

noś dumnie, uklęknij, rzucił mi antenat

i nawet chciałem, ale bolało mnie kolano

Gustawff

Przykre, ale te wszystkie słowniki i encyklopedie od razu na makulaturę.


Na scifi zawsze się znajdą chętni.

enderwiggin

@Gustawff Encyklopedie to ja wiem. Literatury pięknej na bank się nie pozbędę. A SF i fantasy to już nigdy.

AndzelaBomba

@Gustawff this, jeśli OP ma jakieś niszowe książki, które w Polsce były wydane tylko raz, do tego w dobrym stanie, w razie potrzeby albo chęci może je puścić na allegro nawet za kilka stów egzemplarz

Zaloguj się aby komentować

Mam dylemat i muszę się podpytać. Nie wiem, jaką okładkę (i w sumie który tytuł) wybrać dla mojej książki. Ja skłaniam się do pierwszej opcji, ale słyszę różne opinie. Ciekawi mnie, co Wy sądzicie.


Generalnie to nie są gotowe okładki, tylko coś zrobione z AI jako takie szkice. Nie umiem rysować, a chcę mieć co pokazać grafikowi, żeby miał się na czym wzorować.


Przy okazji wrzucam krótki opis o czym to jest, dla kontekstu:


Książka to sensacyjny thriller kryminalny z elementami czarnej komedii, którego bohaterami są bracia King: ikony sukcesu, ulubieńcy mediów. Ale za ich nienagannym wizerunkiem kryje się coś mrocznego – każdy z nich prowadzi podwójne życie jako seryjny morderca. Co gorsza, żaden z nich nie wie, że jego bracia robią to samo.


Jasmine Turner, młoda kobieta w żałobie, zaczyna dostrzegać powiązania między tragiczną śmiercią swoich bliskich a rodziną Kingów i rozpoczyna prywatne śledztwo. We wszystko miesza się FBI, które zaczyna deptać braciom po piętach. Każde z rodzeństwa zaczyna grać na siebie, historia przybiera zupełnie nieprzewidywalny obrót (mam nadzieję xD ).


#pisanie #kiciochpyta #ksiazki

e29057db-9970-470d-b36c-7fcea840649e

Jaka okładka (i tytuł) wariacie?

26 Głosów
Jakub_Hermann

Dynastia "Pełna" Krwi


Jabłka bym wywalił, nie kojarzą sie z thrillerem, korona z banknotów... Jakoś mi to wizualnie nie ma sensu. Dynastia, tzn. że oni mają ojca bogatego rowniez, czy się sami dorobili?

Zarieln

@Jakub_Hermann pochodzą z (bardzo) dobrze sytuowanej rodziny, ale to oni dorobili się olbrzymich pieniędzy i statusu celebrytów. Co do jabłek, to na przykład w tej pierwszej okładce przy generowaniu dziad mi usilnie dodawał jabłka, bo w poprzednim prompcie robiłem okładkę która tutaj jest jako druga.

Jakub_Hermann

@Zarieln Ok, jeśli rodzina ma tam jakiś duży wpływ, to dynastia ma sens, jeśli jest bardzo w tle, to spróbowałbym czegoś innego jednak.

Mr.Mars

@Zarieln Okładka nr 4. Tytuł żaden.


Po tytule nie sięgnąłbym po tę książkę, a powinienem. Ogólnie ostatnio tytuły książek są drętwe. Zaskocz czytelnika.

wonsz

Ogólnie ostatnio tytuły książek są drętwe. Zaskocz czytelnika.

@Mr.Mars podaje tytuł:


JEB, JEB, JEBJEBJEBJEEEEEB!


pasuje do wszystkiego

GazelkaFarelka

Dałam na jabłka bo pozostałe brzmią zbytnio pompatycznie

Zaloguj się aby komentować

1212 + 1 = 1213


Tytuł: Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Autor: J.K. Rowling

Kategoria: literatura młodzieżowa

Wydawnictwo: Pottermore Publishing

Format: audiobook

Liczba stron: 253

Ocena: 8/10


Mój pierwszy kontakt z Harrym Potterem oraz test, czy z braku czasu słuchaniem można uzupełnić czytanie.


Książka, która mimo prostoty fabuły dostosowanej do młodych czytelników naprawdę wciąga. Słucha się tego lekko, przyjemnie i z zaciekawieniem: narracja jest dynamiczna, świat pełen tajemniczości, może nieco infantylnej, ale tworzącej atmosferę niezwykłości, bohaterowie są sympatyczni i wyraziści, a opisy barwne i podane z humorem. Miła, niewymagająca lektura.


Książkę czyta Piotr Fronczewski - głos znany i lubiany. Po raz kolejny prezentuje mistrzowski kunszt w roli narratora, jednakże w przypadku dialogów jego maniera aktorska często wydawała mi się przesadzona (szczególnie Hagrid).


#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki

b0659d8e-56dd-4e38-bc48-f67dfd73c032
WujekAlien

@saradonin_redux Jakoś średnio mi siedzi Fronczewski w roli lektora HP. Co do narracji - jest super, ale dialogi nie do końca mu wyszły.

Zaloguj się aby komentować

#muzyka #punk #ksiazki


Polski hardcore. Część pierwsza

Filip Bogaczyk

Wydawnictwo Kagra 2021


Mam z tą książką spory problem. Przede wszystkim wydało ją wydawnictwo Kagra, które para się głównie pozycjami o muzyce. Niestety bolączką ich książek są literówki, zero redakcji tekstu i w przypadku książek zagranicznych okropne tłumaczenia. Jestem ultrasem The Clash a książki "Ostatnia załoga na mieście" o tej wspaniałej kapeli nie byłem w stanie skończyć właśnie przez okropne tłumaczenie, które miało zero polotu. Jednak do brzegu "Polski Hardcore. Część pierwsza" została napisana przez Filipa Bogaczyka, gościa który nie siedzi w scenie HC/punk. Mógłby to być atut, bo w takim wypadku łatwiej o bezstronność i ciekawe spojrzenie kogoś z zewnątrz. Niestety tutaj to wada. Koleś nie kuma ni w ząb tego, jak wygląda hardcore i to czuć przez całą lekturę. Zero kumacji i zrozumienia a często nawet chęci zapoznania się z pewnymi kwestiami. Na plus na pewno, to że taka książka powstała. Super, że komuś się chciało. Jest tu mimo wszelkich wad multum informacji, wypowiedzi, cytatów, historii ludzi i kapel z początkowej fazy polskiej, niezależnej sceny HC. Jako uczestnik wielu koncertów, kolekcjoner płyt i po prostu stary punkowiec czekam na część drugą. Jednak jeśli ktoś nie ma doświadczeń z tą sceną, to niech się nie bierze za czytanie tego dzieła, bo zanudzi się na śmierć i wkur...ią go literówki. Recenzję napisałem z kilkuletniej perspektywy, bo książkę przeczytałem niemal w momencie premiery, a więc w 2021.

4298324c-7169-462e-a114-679ac39c26e6
WatluszPierwszy

@UmytaPacha Żadnego. Hardcore wyszedł z punka a happy hardcore to elektronika.

Zaloguj się aby komentować

1211 + 1 = 1212


Tytuł: Więcej niż człowiek

Autor: Theodore Sturgeon

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Rebis

Format: książka papierowa

ISBN: 9788381882897

Liczba stron: 280

Ocena: 6/10


Co do tej książki mam bardzo mieszane odczucia, a powiem nawet inaczej: nie jestem do końca pewny, co wobec niej czuję.

Opowiada ona o grupce dzieci i osób na granicy dorosłości posiadających różne nadludzkie moce w stylu teleportacji, telekinezy, sugestii i wywołania amnezji, odczytu wiedzy itd., które to z biegiem czasu wpadają na siebie i formują grupę o iście symbiotycznych właściwościach.

Niemal wszystkie postacie są lub stają się wyrzutkami, doświadczyły konfliktów rodzinnych (które jednak były ledwie skutkiem ubocznym, a nie bezpośrednim rezultatem posiadania unikalnych umiejętności), czy też nie potrafią dopasować się do społeczeństwa na zwyczajnych zasadach. I to było niezłe; autor ukazał osobiste problemy, które dotknęły niektóre postacie lub osoby z ich bliższego otoczenia. Na wspomnienie zasługuje również język, zupełnie różny od tego, czego można by się spodziewać po pozycji należącej do Wehikułu czasu. Nie jest on suchy czy techniczny, a wręcz przeciwnie; znajdzie się tu trochę ciekawych porównań czy opisów, a rozmowy wychodzą całkiem naturalnie - najlepszym tego przykładem nazwałbym wizytę Gerarda u doktora.

Jednakże, pomimo wszystkich tych dobrych elementów, za nic nie potrafiłem się w opowiadaną historię zaangażować, zupełnie mnie ona nie wciągnęła i nie jestem w stanie konkretnie powiedzieć dlaczego, choć zdaję sobie sprawę, że to dobra książka. Może chodzi o pewne poszatkowanie perspektyw, o chaos narracyjny, o zagmatwane ciągi przyczynowo-skutkowe? Albo o brak choćby mglistego pojęcia o kierunku, w jakim to wszystko zmierzało i tym samym niemożliwym było zakotwiczenie się w opowieści? Nie wiem, choć bodaj z czystej ciekawości przeczytam ją sobie jeszcze raz za jakieś 10 lat i zobaczę, co z ponownej lektury wyciągnę.

Sądzę, że warto się z tą książką zapoznać, choćby dla wyrobienia własnego zdania.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #theodoresturgeon #papierowywehikulczasu #rebis #ksiazkicerbera

c9244635-edad-4d4d-89d1-c7967ea9a0cf

Zaloguj się aby komentować

1210 + 1 = 1211


Tytuł: Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939

Autor: Stanisław Cat-Mackiewicz

Kategoria: historia

Wydawnictwo: Universitas

Format: e-book

ISBN: 9788324237401

Liczba stron: 548

Ocena: 8/10


Tytuł mówi sam za siebie ale warto doprecyzować że książka bardzo mocno skupia się na polityce. A można nawet iść o krok dalej i powiedzieć że jest to książka o Piłsudskim. Autor twierdzi że ważną postacią w niej jest też Dmowski, ale faktycznie jest go nieporównywalnie mniej od marszałka. I nie powinno to dziwić bo autor jest zdeklarowanym Piłsudczykiem i był posłem na sejm z ramienia BBWR. Był też właścicielem i redaktorem naczelnym dziennika "Słowo" wydawanego w Wilnie. 

Jest to fascynująca książka. Pisana na świeżo na początku wojny już z Anglii. Autor pozbawiony swoich materiałów i książek które zostawił w Polsce opisuje wszystkie zdarzenia i daty z pamięci. Z jednej strony jest to imponujące ale z drugiej strony często myli daty o kilka dni. Ale na szczęście do każdej takiej pomyłki jest przypis ze sprostowaniem. Ciekawe że nie zdecydowano się po prostu zredagować te błędy. Ale mimo tego czyta się świetnie. Język jest bardzo żywy i emocjonalny. A przy okazji jak się można domyśleć po życiorysie autora trochę nieobiektywny. Czuć że Piłsudski jest trochę podkolorowany. Oraz Walery Sławek. Chociaż potrafi też wytknąć im błędy. Ale za to Rydza-Śmigłego jedzie jak burą sukę xD

I jedno trzeba przyznać autorowi że jego analizy czy to sytuacji międzynarodowej czy wewnątrz kraju są zaskakująco trafne i trafiają prosto w sedno sprawy. 

Książkę z pewnością warto przeczytać ale przy okazji uzupełnić czymś bardziej krytycznym.


Osobisty licznik: 14/30


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta

7ca6cc14-0b75-4ebc-9744-934e892954e7
ciszej

@Pstronk żałuję że Cata jest tak mało w polskiej edukacji (o ile w ogóle w niej jest).


Rzucenie takiego hasła, jak „cud nad Wisłą”, było majstersztykiem dziennikarstwa. Można się na tym uczyć wielkich dziennikarskich uderzeń, podsunięcia, zasugerowania narodowi pojęcia przekonania, w które ten naród uwierzy; ta sugestia miała cel określony, całkiem inny i niezależny od bogobojno-podniosłego nastroju, który wyrazy „cud nad Wisłą” otacza. Rzucenie hasła „cudu nad Wisłą” w intencji zeskamotowania Piłsudskiemu politycznych owoców jego zwycięstwa, może nas pouczyć, w jak decydujący sposób prawdziwie utalentowany dziennikarz wpłynąć potrafi na bieg wypadków i postawę opinii publicznej.

Pstronk

@ciszej

O to to. Mnie wyrwało z kapci jego wyjaśnienie dlaczego Litwini się od nas odsunęli mimo że byliśmy kiedyś jednym państwem i porównanie tego do rozwodu.

Zaloguj się aby komentować