1489 + 1 = 1490
Tytuł: Gorączka Ciboli
Autor: James S.A. Corey
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
Format: książka papierowa
Liczba stron: 592
Ocena: 6/10
Czwarty tom cyklu Expanse przynosi zmianę klimatu z opery kosmicznej w kierunku kolonialnego westernu na tle korporacyjno-politycznym: piasek, koloniści, groźby i dłoń na rękojeści broni. Akcja ze skali globalnej przeniesiona została na lokalną, z układu słonecznego na jedną planetę, a właściwie jej skrawek - zalążek kolonii. Książka koncentruje się wokół tematyki zasiedlania nowo odkrytych planet i porusza zarówno kwestie prawne (kto i na jakich warunkach może zasiedlać nowe światy) jak i ekologiczne (wpływ człowieka na nieznany ekosystem i obcego ekosystemu na człowieka).
Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że będący osią wydarzeń konflikt pomiędzy pierwszymi osadnikami, a korporacyjną ochroną został eskalowany na siłę, motywy wielu działań odebrałem jako irracjonalne, a obie strony konfliktu trzymały się swojej wąskiej perspektywy z bezmyślną zawziętością. Niektóre zachowania bohaterów, w tym również członków załogi Rosynanta, były po prostu głupie. W tym tonie nie dziwi nawet pozbawiony jakichkolwiek skrupułów archetypiczny czarny charakter o psychopatycznych skłonnościach. Naciągane, sztucznie, wręcz ocierające się o parodię. Zbyt jaskrawy kontrast do logicznego uniwersum zachowującego prawa fizyki.
Na plus, że czegoś się w końcu dowiedziałem o Aleksie, niewiele, ale zawsze to coś, bo pomimo trzech części nadal bardzo mało wiadomo o załodze Rosynanta poza Holdenem, kim są, jak trafili na Canterbury, co ich motywuje.
Koniec końców wygrała ciekawość dalszego rozwoju wątku Millera i tajemnicy zagłady potężnej cywilizacji. Zamówiłem kolejne tomy
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto