@Romanzholandii no ale tak serio- dziwi cię to? Ja miałem w piwnicy całe 1 pomieszczenie szafek i regałów zawalonych książkami i innymi segregatorami, które się zbierały, zbierały i zbierały, po poprzednim właścicielu, po tacie, wszystko jakieś PRLowe rzeczy. Na przykład 4 wydania tego samego słownika polsko-niemieckiego. Albo angielskiego. Albo węgierskiego. Bo wiadomo, że 1, 2 czy 3 to za mało. No a że jednak to już zaczynało przypominać podziemną bibliotekę i groziło tym, że zaraz drugie pomieszczenie zacznie być kolejnym składowiskiem, to stwierdziłem, że no jednak nie, ja mam inne plany na piwnicę niż trzymanie w niej nieaktualnej makulatury, więc trzeba coś z tym zrobić. No i też miałem takie "kurde, no w sumie szkoda, może ktoś będzie chciał". Za darmo, początku żeby nie było. Wszelkie olxy jak zwykle okazały się być kurwą, bo zjeby jak tylko wyczuły, że "darmo dajo" to zaraz podniosły wymagania i kazały sobie to jeszcze przywozić na mój koszt (ta, mhm, na pewno, już się rozpędzam i ci to wysyłam z południa kraju gdzieś do Bydgoszczy albo Torunia za kilkadziesiąt zeta paczka).
A lokalne biblioteki? KURWA NIE LEPSZE. W mieście mam "tylko" 3 plus w mieście obok jest kilka kolejnych, większych. Tak samo się oferowałem, przynosiłem nawet gotową listę wszystkiego plus krótki opis w jakim stanie to jest itd, no bardziej wyjść z inicjatywą już nie mogłem, po prostu chciałem, żeby powiedzieli co chcą, ja im to już bym nawet na swój koszt zapakował do auta z sąsiadem i przywiózł. Oni dosłownie musieli to tylko odebrać. I wiesz co? W każdej jednej usłyszałem to samo- "no gdyby to była 1 czy 2 książki i najlepiej w stanie jak w dniu wydania i zabezpieczone folią i bym im to przywiózł to w sumie to może by to wzięli", ale jak usłyszeli, że mam tego całą jebaną piwnicę i mogą sobie wybrać co chcą, to stwierdzili, że nie mają na to czasu, a tak w ogóle to oni muszą trzymać puste regały na "nowe pozycje". Czyli patrząc po zawartości pewnie jakieś harlekiny, bo połowa jednej z tych bibliotek to był tylko ten chłam. Way to go. Plus oczywiście jak powiedziałem, że w takim razie no życie- pszok albo piec, to następowało święte oburzenie, że jak śmiem, że to bezcenne rzeczy są, że jak to niszczyć, że mam to trzymać. Ta kurwa, bezcenne. Takie bezcenne, że oni tego ode mnie nie wezmą "bo nie", za to ja mam to trzymać i marnować miejsce, bo myśleli, że będę grał im za frajera. Sorry, taka jest rzeczywistość- nikt tego nie chce wziąć, to leci to do pieca, albo na śmietnik i koniec pieśni.