#zwiazki
Zaloguj się aby komentować
Typek jest z babą 9 lat, są zaręczeni od 5. Typek zrywa z babą. Baba zaczyna spotykać się z przyjacielem swojego byłego narzeczonego - on na to idzie. Słucham opinii ekspertów. Dodam, że podczas trwania związku baba i przyjaciel typka nic ze sobą nie kręcili.
#zwiazki #kobiety #mezczyzni
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Lamb - Gorecki
https://youtu.be/5Bwy2XSbk3Q
#love #milosc #zwiazki #muzyka #lamb
#opornikjestnajebany - tag do blokowania.

Zaloguj się aby komentować
#zwiazki #rodzina
-Kochanie zjesz kanapkę z pasztetem?
-Nie nie, dzisiaj zjem sam
Zaloguj się aby komentować
#zwiazki #rozowepaski #pytanie
Czy ktoś jest lub był w związku z kimś np kto pracuje w biedronce lub z kimś z Ukrainy, zarabiając tym samym powiedzmy 9.000?
Z jednej strony bardzo mi się podoba dziewczyna, z drugiej obawiam się, że będzie miedzy nami przepaść o plany na przyszłość i dalszy rozwój zawodowy.
@dev_null

Pytam serio, nie troluje, jest wyżej moje zdanie odnośnie myślenia portfelem.
Pamiętaj o chorobach wenerycznych
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować

@RACO to chyba @entropy_
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Ankieta tylko dla mężczyzn! (ale nikt tego nie sprawdza)
#glupiehejtozabawy #pasjonaciubogiegozartu #zwiazki #motoryzacja #heheszki
Gdybyś mógł wybrać pomiędzy nową dziewczyną, a nowym samochodem to wybrałbyś:
@zuchtomek ja to bym chciał jakieś fajne I6/V6/V8 z hybrydą plug-in, ale która realnie przejedzie te 150-200km (nie według WLTP) i naładuje się w 30 minut od 10% do 80%
@zuchtomek Nie znam się.
@zuchtomek a opcja LPG?
Zaloguj się aby komentować
@Yes_Man ja miałem podobnie, wyjebałem część "już nie schudnę" na PSZOK po czym wziąłem i schudłem
@Yes_Man To moja żona w weekend robiąca porządek w ubraniach + dwie duże torby podróżne “do wystawienia na vinted”. 4 worki na śmieci do PCK i dwa na szmaty do garażu
@Yes_Man Facet ma łatwiej, szczególnie z własnym domem. Poza garniakami to większość łachów ma stały cykl: wyjściowe (czasami z dodatkowym krokiem niedzielne/codzienne) > po domu > robocze > szmaty do smarów itp > kosz (na pszok nie da rady bo usmarowane).
Spróbujcie to zrobić z damską elegancką bluzką czy sukienką
Zaloguj się aby komentować
Jak to się mówi lepiej późno niż później. I nauczyliśmy się z żoną wzajemnie wspierać by mieć czas na sport.
Ja ją wyganiam żeby chodziła biegać (jak nie ma motywacji), ona mi napisze coś miłego, żarełko zrobi żebym sobie zjadł jak wrócę z gymu. Nie musi bo sam sobie gotuje, ale ona chce to fajnie
#zwiazki #hejtokoksy

@cebulaZrosolu moja po przyuczeniu, też mi już serduszkuje zdjęcia i pisze ładne komentarze xD
@cebulaZrosolu w ogóle to poka tego tricka xD
Zaloguj się aby komentować
Trochę prywaty dla Państwa do oceny
Ja i moja partnerka mamy zupełnie inne podejście do spędzania czasu z rodziną — jej rodziną. Zapraszam do dyskusji xD
Małe tło:
Moja rodzina od zawsze była „rozproszona”. Ojciec mieszka na południu, mama nad morzem, rodzeństwo w różnych miejscach, a ja przez ponad 10 lat żyłem za granicą. Widywaliśmy się zaledwie raz, dwa razy do roku. Chciałem częściej, dlatego wróciłem do Polski i zamieszkałem w centrum kraju. Teraz odwiedzam rodziców około cztery razy w roku, jestem na wyciągnięcie ręki. Relacje są dzięki temu znacznie bliższe, zwłaszcza z tatą.
Nasza rodzina ma raczej „outsiderskie” podejście do życia — każdy ceni sobie bycie samemu ze sobą, co nie oznacza żadnej niechęci do świata, a raczej radość ze spokoju. Od zawsze szanowano u nas wolność drugiego człowieka. Więzy rodzinne były ważne, ale jeśli nie miałem na coś ochoty, nikt mi niczego nie narzucał — ani religii, ani filozofii życia, ani nawet posiłków. Byli, kiedy ich potrzebowałem, ale naszym znakiem rozpoznawczym było samostanowienie. Dziś świadomie decyduję o byciu blisko, ale to moja decyzja, nikt mnie do tego nie zmuszał. Tak mamy do dzisiaj. Do tego warto dodać, że głębię odczuwamy poprzez jakość bycia ze sobą, nie ilość. Z Mamą i Tatą rozumiemy się, uważam, na wielu płaszczyznach - intelektualnej, emocjonalnej, duchowej. Nie potrzebujemy do tego częstotliwości. A jak już jestesmy blisko - np. mieszkałem ostatnio u mojej mamy przez 2 miesiące jako 3x latek i mieliśmy równe 0 kłótni, fajne rozmowy i chill. Rodzice mają po 72 lata.
Podejście rodziny mojej partnerki:
Jej rodzina jest inna — żyją jak jedna wspólnota. Rodzice, dziadkowie i rodzeństwo mieszkają dom w dom, za nimi jest las i rzeka. Spędzają razem czas niemal codziennie, prowadząc wiejski styl życia. Moja partnerka jest outsiderką, wyprowadziła się do miasta, mimo że rodzice postawili jej dom zaledwie 20 metrów od rodzeństwa — nie chciała tam mieszkać, wybrała życie 20 minut od wsi.
Mi osobiście nie przeszkadza, jak ktoś żyje i jak często spotyka się z rodziną. To ich wybór. Jednak kiedy zaczynają się spotkania „rodzinne”, okazuje się, że mamy zupełnie inne standardy.
Ja widywałem rodzinę raz do roku, a cztery razy to dla mnie 400% normy. U partnerki z kolei dzwoni się do siebie codziennie — z prośbami o umówienie lekarza, zakupy online, spotkania itp. Spotkania rodzinne są bardzo częste: urodziny wszystkich krewnych, imieniny, rocznice, święta, dzień babci i dziadka, a do tego wesela, chrzciny, odwiedziny, noclegi u nas i u nich, obiady trwające nawet 8-24 godziny, bo "zostańcie na noc".
Dla mnie to jest totalna abstrakcja. Rozmawiając z partnerką, powiedziałem jej, że pochodzimy z dwóch różnych światów w tej kwestii, ale nie mam problemu się dostosować i pójść z nią na najważniejsze imprezy. Nie jesteśmy ufoludkami, a ja - bardzo lubię towarzystwo ludzi. Jak nic ode mnie nie chcą w szczególności.
Jednak na chwilę obecną wygląda to tak: idziemy na urodziny w sobotę i wracamy w niedzielę, a już w poniedziałek po pracy słyszę: „rodzice pytają, czy idziemy w weekend na kręgle”. W środę „babcia ma urodziny za 3 tygodnie”, dzień później „w sylwestra jedziemy na cztery dni w góry z nimi, czy nie?” i tak non stop. Czuję się, jakbym dostał obuchem w głowę. Totalne przebodźcowanie. I to jest już kompromis, bo o wielu propozycjach mi nie mówi. Przypuszczam, że słyszałbym o jej rodzinie, lub jej rodzinę, codziennie. Najbardziej wymęczające jest to ciągłe mówienie "nie". Jak dosadnie mówię to może widzimy się raz w miesiącu z nimi. Jakbym nic nie mówił to widzielibyśmy się co chwilę.
Nie wyobrażam sobie mieszkania na stałe w promieniu 150 km od nich, bo po prostu nie chcę z nimi spędzać tyle czasu. Mam do nich dystans, nie oceniam, po prostu nie dzielimy klimatu. Tak, jak cenię wieś, tak pochodzę z wielkomiejskiego, nieco artystyczno-biznesowego otoczenia. Rozmawiamy w inny sposób, to na pewno. Ale oni są śmieszkami i ja jestem śmieszkiem więc się lubimy razem pośmiać i na pewno lubimy sie jako ludzie. Wolę jednak widywać się 4-6 razy do roku lub raz na dwa miesiące — wtedy jest spoko, inaczej zaczynam tracić do nich sympatię.
Pytanie do Was:
Jak wygląda to u Was w związkach? Czy mieliście podobne przemyślenia? Jak powinna wyglądać ugoda między dwojgiem partnerów, gdy pochodzą z diametralnie różnych środowisk i rodzinnych standardów?
Pytam, bo wiem, że zarówno ja, jak i moja partnerka, pochodzimy ze skrajnie różnych środowisk. Więc nasze opinie są nieco spaczone.
Dodam tylko, że ogólnie jestem totalnym luzakiem tak długo, jak się nie wymusza czegoś na mnie, a obecna sytuacja zakrawa już o "wymuszanie", bo partnerka chce żebyśmy byli wszyscy blisko. Ja nie chcę. Nie potrzebuję ich i nie chcę, żeby traktowali mnie jak kolegę, jak syna. Do tego dochodzi ważna sprawa. Są to ludzie, którzy z wielkim trudem rozumieją "nie" wypowiedziane przez innego człowieka. Właściwie nie mają takiego słowa w swoim słowniku. A ja mam i brzmi bardzo dosadnie, i co najdziwniejsze, najbardziej zaskakujące dla nich - "nie" u mnie oznacza po prostu "nie", a nie "spróbuj inaczej to sie zgodzę".
Przed chwilą dostałem zapytanie czy jedziemy z nimi na sylwestra. W międzyczasie (przed sylwestrem) 2 oficjalne spotkania + święta. Jesteśmy po 3 oficjalnych spotkaniach w ostatnich 2 miesiącach i jakichś dodatkowych. Jestem o krok od bardzo solidnego wkurwienia się.
#zwiazki #kiciochpyta
Więzy rodzinne mogą być oparte o relacje krwi albo mogą rozwinąć się na bliskie relacje osobiste. W odniesienie do twojego opisu, u ciebie relacje rodzinne nie rozwinęły się ponad to co wynika z relacji krwi. Dostałeś podstawowy pakiet opieki i wytworzona została podstawowa relacja krwi. Nie wytworzyła się bliska relacja osobista. Także jak masz zrozumieć i dogadać się z osobą pozostającą w bliskiej relacji ze swoją rodziną?
Zadając takie pytania pokazujesz, że nie rozumiesz na czym polega budowanie związku. Więc odpowiem: na integrowaniu się, czyli im dwoje ludzie jest do siebie bardziej podobnych - tym łatwiej zbudować im bliską relację. Dotyczy to wszystkich cech osoby: od higieny, przez nawyki do światopoglądu. Im więcej różnic (np. katoliczka/ateista, wege/mięso, prysznic 3xtydzień/codziennie, zmywa/odkłada, wydaje/oszczędza, itd.) tym większy kompromis z obu stron żeby związek utrzymać. Zwróć uwagę, że piszę utrzymać a nie pogłębiać. Jeżeli bliskie relacje rodzinne partnerki to jest dla ciebie aż taki problem, to zmień sobie babę na samotniczkę odciętą od rodziny. Albo wypracuj kompromis, tak jak we wszystkich innych kwestiach was różniących. To będzie dotyczyć każdego aspektu życia. Jak to zrozumiesz to nie będziesz musiał pytać obcych ludzi w internecie co zrobić ze swoim życiem.
Każda inna odpowiedź w stylu: "powinieneś się do niej dostosować" albo "ty masz swoje standardy i nikt nie może od ciebie wymagać"... to jest pierdolenie ludzi którzy nie rozumieją na czym polega budowanie związku.
Zacny wątek który ciekawie opisałeś.
Ja widziałem się z rodziną mojej byłej partnerki kilka razy (<10) w przeciągu 6 lat. Gdzie tylko raz to było spotkanie przy kawie, takie zapoznawcze.
Ona w tym czasie była u mnie na święta lub niedzielne obiadki.
Ani ja ani ona nie wymuszaliśmy na sobie nawzajem spotkań z naszymi rodzinami.
Nie wiem czy to było "zdrowe" lub "normlane" ale było zgodne i nigdy nie było z tym jakichś problemów.
Są to ludzie, którzy z wielkim trudem rozumieją "nie" wypowiedziane przez innego człowieka.
@Afterlife Stawiam tezę, że takie ich podejście do "nie" manifestuje się głównie w przypadku odmów odwiedzin. Jest to odbierane przez nich osobiście, bo dla nich spędzanie wolnego czasu w sposób przyjemny to właśnie w rodzinie, do tego Twoja partnerka została wychowana w takich wzorcach i teraz nagle ktoś odmawia - no to pewnie nas nie lubi.
Miałem podobną sytuację z moją byłą, dla niej spotkania z rodziną były (są) najlepszą rozrywką, a dla mnie w dużym natężeniu stawały się nudą i torturą. Ja lubię sobie pogrzebać w komputerze nad własnymi projektami czy chociażby poczytać książkę. Lubię towarzystwo a także lubię (lubiłem wtedy) się napić, ale w ograniczonym stopniu, wystarczy mi powiedzmy raz na dwa tygodnie. Ona odwrotnie, jakby mogła, to by codziennie spotykała się z rodziną. Innymi słowy ona regenerowała się na takich spotkaniach, a spędzanie czasu samemu ją dołowało, ja odwrotnie, dołowało mnie zbyt wiele spotkań i odżywałem w swoim "me time".
Nie pomagała tematyka rozmów, ja ze swoimi znajomymi to mieliśmy nieraz jakieś rozkminy, zastanawialiśmy się jak coś funkcjonuje, czy to w społeczeństwie, czy np. w nauce. W przypadku jej rodziny było odwrotnie, gadania było co niemiara, ale tematyka najpłytsza z możliwych, np. tak szczegółowe relacjonowanie prozaicznych wydarzeń, że chwilami lepszą rozrywką wydawało się walenie głową w ścianę.
To są fundamentalne różnice, na które nie ma (protstego) rozwiązania. Wdrukowaną w dzieciństwie przyjemność sprawiają Wam różne rzeczy.
Z jej punktu widzenia to też nie jest łatwe, bo każde spotkanie z rodziną, na które chciałaby Ciebie zabrać, poza tymi tradycyjnymi typu święta, to jest dla niej negocjacja i niezrozumiały opór.
A Twój wkurw też nie zmaleje, ja jako osoba bliższa charakterem Tobie też zaczynałem się denerwować tylko czytając to, do jakiej ilości spotkań ona chciałaby Cię nakłonić.
Kompromis taki, z którego oboje będziecie mniej lub bardziej niezadowoleni oczywiście jest możliwy, tylko pytanie, czy to niezadowolenie będzie znaczące, wpływające na samopoczucie na co dzień. Jeśli dla Twojej partnerki każda wizyta, na którą się nie wybierzesz będzie wywoływała negatywne emocje, możliwe, że podsycane jakimiś uwagami, całkiem możliwe, że biorącymi się ze szczerej chęci spotykania się z Tobą jej rodziny, to z czasem zacznie szkodzić relacji.
Z moją ex byłem w czasie, gdy prowadziłem firmę, kilkuosobowe biuro. Poza sprawami firmy miałem do kilkudziesięciu telefonów dziennie od klientów i kontrahentów, są ludzie, których to nakręca, mnie to męczyło na dłuższą metę, a z kolei w domu czekała mnie kolejna paplanina, która nie była dla mnie przyjemna po całym dniu właśnie gadania. Więc początkiem końca było m.in. to, że zostawałem w biurze pod pozorem natłoku pracy, a tak naprawdę się relaksowałem, regenerowałem baterie.
Dla kontrastu miłość mojego życia, niestety również ex (powody rozstania to osobna historia), opowiadała mi o swoich przemyśleniach, których nie miała codziennie, i wtedy nie paplała, tylko jedną z naszych rozrywek było np. wspólne czytanie książek, czasem innych, czasem tych samych, ale razem w jednym pomieszczeniu, z okazjonalnym muśnięciem się czy np. propozycją zrobienia herbaty oraz czasem rozmową o treści książek, nawet jeśli czytaliśmy coś innego, to na przykład analizowaliśmy daną sytuację czy zachowanie bohatera. Uwielbiałem jej słuchać i nie mogłem się doczekać, kiedy po pracy znajdę się w domu. To drastyczna różnica w porównaniu z tym, że będąc w związku z kimś innym wolałem siedzieć sam w biurze, niż z tą osobą w domu. Obawiam się, że jesteś w podobnej sytuacji, gdy bycie w związku zaczyna bardziej męczyć niż cokolwiek innego.
Masz temat do poważnej rozmowy, spróbuj powstrzymać wkurw i postaraj się na spokojnie przekazać, że rozumiesz jej zajawkę spotkaniami, ale trudno Ci coś poradzić na to, że spotkania z jej rodziną w dużej częstotliwości Cię męczą.
Zaloguj się aby komentować
Jestem osobą wrażliwą. Teraz wiem, że potrafię naprawdę mocno kochać — i że przez to staję się odsłonięty, gdy się zaangażuję.
Przypomniałem sobie kiedy była wróciła pociągiem od przyjaciółki po tygodniu przebywania u niej. Przyjechałem na stację by zrobić jej niespodziankę. I też by zobaczyć jej uśmiech, również się za nią stęskniłem. Nie piszę tego by powiedzieć jaki jestem wspaniały. Tylko by podkreślić jak bardzo zależało mi na tym związku
Mieliśmy różne tempo i to stało się przyczyną rozstania. Niestety jednak mam tendencję do samobiczowania moich wyborów. Dlatego że szukam rzeczy które mogę w sobie poprawić by być lepszym. Ale zrozumiałem też coś innego.
Nie zrobiłem nic złego, ze nie rozumiałem jak dać przestrzeń. Tego się powinienem nauczyć gdy ktoś pokaże mi granice
Nie zrobiłem nic złego, gdy powiedziała mi że to było za dużo.
Myślałem że wszystko będzie dobrze gdy zobaczy jak bardzo mi zależy. Wynikało to z troski i lęku przed stratą. Chciałem udowodnić swoje uczucia. To był błąd z poziomu emocji których nigdy wcześniej nie czułem i braku doświadczenia.
Zapłaciłem za to wysoką cenę. Zostałem zraniony i wrzucony w swój największy lęk. Paradoksalnie, teraz pomoże mi to z nim walczyć. Oswajając poczucie samotności będę pewniejszy siebie, co zaprocentuje na przyszłość.
Nie zasłużyłem na zakończenie relacji bez słowa. Bez względu jakiekolwiek moje błędy by nie były. Czuję się niesprawiedliwie potraktowany bo włożyłem całe swoje serce a w zamian dostałem pustkę.
Rozumiem że ona ratując siebie nie patrzyła na moje uczucia. To jest jednak tylko domysł. Bo nie zostawiła mnie z odpowiedziami. Więc próbowałem sobie je zadać sam. Głowa tego wymagała po ghostingu.
Nie czuję żeby to było w porządku prosić o taką samą intensywność. Nie było w porządku również prosić się o bliskość. Muszę nauczyć się to mądrze dawkować. Można było jednak stawić temu czoła razem. Nie mam również zamiaru bawić się w gierki. Czułem się wspaniale gdy opadła maska. Wtedy zdałem sobie sprawę że nie muszę się hamować i mogę być tym kim jestem
#przemyslenia #zalesie #chcepogadac #chcesiewyzalic #zwiazki
@LesnyZenek czasami ludzie po prostu nie są kompatybilni - i to jest w porządku. Ciężko o poszanowanie "swoich wspólnych granic" jeśli leżą w zupełnie innych miejscach, chociaż da się to zrobić, jeśli się bardzo chce, tylko wymaga to masy pracy, którą muszą wykonać obie strony, a nie zawsze obie są chętne.
Zdarza się, że twoje "po prostu" to dla kogoś za dużo, bo jest na innym etapie albo nie czuje tego samego albo tak samo mocno i go to odstrasza. Tak samo nie da się wtedy uratować sytuacji dając z siebie więcej. A jednocześnie dawanie z siebie mniej mija się z celem.
Ot, różnice w kompatybilności. Zdarza się każdemu
Mnie i moją byłą poróżnił na przykład nasz stosunek do tego, że ją ktoś pi⁎⁎⁎⁎lił na boku, też się zdarza XD
Ot, niekompatybilność XD
Więc szkoda, że musiałeś przez to przejść, ale też pewnie dobrze, że tak wyszło. I fajnie, że zdrowo się z tym pogodziłeś
Dobrze, że widzisz potencjalne przyczyny, że chcesz się rozwijać i wiesz w jakim kierunku iść
Związek to zderzenie dwóch światów. Warto, by obie strony umiały rozmawiać ze sobą szczerze jeśli jest jakiś problem. Czy umiesz albo będziesz umiał? Ślepo obstawię, że tak, bo masz trochę samokrytyki w sobie
@LesnyZenek Jak ktoś się mocno i natrętnie angażuje, to jest serio creepy, sprawia wrażenie psychola, budzi niepokój i powoduje chęć natychmiastowego ucięcia kontaktu. Zresztą chyba instynkt jej nie zawiódł, bo to ostatnie zdanie to nie zabrzmiało zbyt dobrze. Co do c⁎⁎ja znaczy "opadła maska", "nie muszę się hamować"?
Nie mam również zamiaru bawić się w gierki. Czułem się wspaniale gdy opadła maska. Wtedy zdałem sobie sprawę że nie muszę się hamować i mogę być tym kim jestem
Zaloguj się aby komentować
A się zakochałem w trzy d⁎⁎y, ale tak porządnie, że nie pamiętam kiedy tak się czułem.
Znamy się od tygodnia, wcześniej się widywalismy przelotem, ale od tygodnia gadamy, dzisiaj zapytałem o numer i dała bardzo chętnie, wszystko powolutku, ale widzę że ją do mnie ciągnie na maksa, mnie do niej zresztą też.
Mam nadzieję że się wszystko ułoży, bo jest trochę przeszkód na naszej drodze.
Śmiać mi się chce, nie wiem czy z radości czy z siebie samego, chyba jedno i drugie.
A jeszcze w zeszłym tygodniu szefowa pytała czy mam już jakąś dziewczynę, to się śmiałem, że już nie mam sił próbować, a tu taka niespodzianka
#zwiazki #czujedobrzeczlowiek
Najs, powodzenia!
@Gepard_z_Libii dorosnij - jak jestes tak zakochany to zderzenie z rzeczywistoscia zaboli. To idealizacja.
@Gepard_z_Libii Trzymam kciuki, żeby się te 3 d⁎⁎y o sobie nie dowiedziały ;) Powodzenia i gratulacje :)
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Jak sobie tak pomyślę, że mimo jakichś swoich problemów
-Nie płacę alimentów na dzieci, bo nie zdążyłem ich spłodzić z ex
-Nie muszę brać rozwodu
-Nie mam kredytu do spłaty i nie będę miał
-Nie muszę tkwić w związku z uwagi na zobowiązania i nie siedzę w garażu 2 godziny dziennie
-Mam czas dla siebie i wszystko przed sobą
to jakoś mi tak lżej
Związki, które buduje się od 19-20 rż to chyba najgorsze gówno, bo jak potem zaczyna się poważne życie to wychodzi niedopasowanie. Więc chyba lepiej się wiązać jak już wiesz na czym stoisz, dokąd zmierzasz i co dla ceibie w zyciu jest wazne, wtedy chociaz nie ma nieporozumien i siedzenia 2 godziny w garażu, żeby odpocząć od kobiety.
#gownowpis #Przemyslenia #rodzina #zycie #zwiazki
@Lopez_ większym problemem jest to, że ludzie nie potrafią mówić o swoich problemach i pracować nad związkiem, ale odejście też ich przerasta. Potem takie związki bez przyszłości ciągną się latami, obie osoby tracą czas i nerwy, są wiecznie sfrustrowane i szukają odpoczynku od swoich partnerów. Patola jak c⁎⁎j, ale co zrobić, skoro sporo ludzi woli "zacisnąć zęby" niż starać się przepracować problem.
Szczerze mówiąc to jest czas na eksperymentowanie i popełnianie błędów (ale w jakichś granicach kurna, nie bzika się bez gumy etc). To powinno pomóc ci poznać siebie i swoje preferencje, zrozumieć "na czym się stoi i dokąd się zmierza". A to wszystko po to, żeby uniknąć tego niedopasowania później. A dziewczyny po 25 roku życia dorośleją i można z nimi rozmawiać o poważnych rzeczach, więc imho te związki później są dużo lepsze niż te wcześniej.
Zaloguj się aby komentować
Prowadzący noga, ale socjolog prof. Tomasz Szlendak wydaje się być naprawdę bystrzakiem.
Facet wydaje się znać dzisiejsze realia rynku matrymonialnego, nie tylko wiedza akademicka z czasów przed obecnym pierdolnikiem.
Jedyny wywiad o relacjach, którego musisz wysłuchać | socjolog prof. Tomasz Szlendak
Podcast Charyzmatyczny
https://www.youtube.com/watch?v=yU73oTTGhkw
#socjologia #zwiazki #psychologia #nauka
@Marchew
Jedyny wywiad o relacjach, którego musisz wysłuchać
Nieprawda, nie muszę
Zaloguj się aby komentować
Otwieram wątek z najbardziej nierozkminionymi kobiecymi propozycjami.
Sytuacja nr 1 (17 lat) - Moja pierwsza sympatia zaprosiła mnie do siebie na herbatę i zaznaczyła, że jest sama w domu. Nie poszedłem, bo powiedziałem, że jestem już umówiony z kumplami na Fifę XDD
Sytuacja nr 2 (20 lat) - Poznałem ładną dziewczynę w klubie, ale średnio mi się z nią gadało, bo była taka trochę nijaka z charakteru. Podkręcała już takie seksualne podteksty w rozmowie na samym końcu. Raz wysłałą fotę z imprezy studenckiej i pytała czy będę, to razem się pobawimy we dwójkę. Odpisałem jej, że ujebałem kolosa i jestem zły i mam wyjebane XDD Kontakt się potem urwał.
Sytuacja nr 3 (22 lata) - Jedna laska z akademika, której się podobałem (ona mi tak sobie, ale nie była zła) pisałą do mnie o 1.30 czy zejdę jej otworzyć drzwi bo wraca z jakiejś domówki i zapomniała czipa. Odpisałem jej, że przecież jej koleżanka została na weekend i tak w ogóle to ją mijałem na korytarzu i ona jej otworzy.
Sytuacja nr 4 (28 lat) - Rok temu spotykałem się chwilę z taką laską. No taka 6/10. Raz przyjechała do mnie, mega nieśmiałą. W końcu zaczęliśmy się coś wygłupiac, usiadła na mnie przodem do mnie, łaskotała mnie i takie tam. Jak się powygłupialiśmy i coś tam podotykaliśmy, to ona tak westchnęła i na mnie patrzyłą, a ja poszedłem se po piwko do lodówki xD 5 minut potem powiedziała, że będzie powoli zwijać. W sumie nie ciągnęło mnie nic do niej kompletnie, ale drągal stał. Ostatecznie nie żałuję, ale beka i tak
Sytuacja nr 5 (28 lot) - Bardzo atrakcyjna dziewczyna, taka mega hot, ale trochę pusta. Wychodziliśmy trochę razy, byliśmy 2 razy na imprezie i mocno mi wysyłała sygnały. Raz powiedziała, że ona nigdy nie jadła steka i by pojechała do miasta wojewódzkiego tak na dłużej. I że ja bym mógł wypić drinka, to ona by kierowała. Powiedziałem, że w sumie bez sensu jakbym miał sam, a na noc tam przecież nie zostaniemy i może pójdziemy kiedyś na miejscu u nas XD
Sytuacja nr 6 (29 lat) - Dużo pisałem tu o jednej koleżance, która mi mega wpadła w oko. Raz przyjechała do mnie na kilka piw i zwierzyła mi się, że jej się bardzo podobam, ale ma naprawdę opory przed związkiem z powodu złych doświadczeń to raz, a dwa że jestem trochę za mało spontaniczny i za bardzo wszystko planuje. Skoczył na nią mój pies i osunął jej trochę ramiączko z barku, na co ona "Oj chyba chce ci pomóc". Byłem w nią tak zapatrzony i zauroczony, że nie skumałem chyba o co chodziło, ale teraz tak sobie myślę, że chyba o coś XD
W sumie to było 7 sytuacji, ale w tej siódmej laska z którą randkowałem i doszło do pocałunków powiedziała "Wiesz co, jak chcesz coś więcej to raczej musimy jechać do ciebie albo hotelu". No i się zgodziłem i był to jedyny związek FWB w moim życiu.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że miałem 2 dziewczyny w życiu (ponad 6 lat i rok) i to z nimi uprawiałem #seks , a tak to całe życie najpierw licealne potem studenckie poświęciłem na związki i kompletnie takich sygnałów czytać nie umiałem.
Mam duży skill w budowaniu relacji i chyba zerowy w luźnym randkowaniu.
#zwiazki #gownowpis #bluepill #redpill #przemyslenia
Zaloguj się aby komentować
Niedawno natknąłem się na bardzo ciekawe przemyślenia odnośnie mężczyzn padających ofiarą "drapieżników" dużo od siebie młodszych. Choć na pierwszy rzut oka teza wydaje się być absurdalna, a czytając to zapewne zastanawiasz się czy to są jakieś heheszki, ofiarą może być nierzadko osoba po prawej a nie po lewej.
Już wyjaśniam. Wyobraźmy sobie sytuację i przykładowego bohatera, 50-latka. Sytuacja polega na tym, że zbudował on sobie życie przez 30 lat, kształcąc się, pracując i awansując. Spłacił kredyt na dom, wychował dzieci. W tym momencie następuje epizod nazywany powszechnie "kryzys wieku średniego" czyli zjawisko polegające na tym, że mężczyzna zdaje sobie sprawę z ważnego faktu. Gdy miał 20 lat to chciał imprezować ale nie miał kasy. Chciał mieć dziewczynę cheerleaderkę ale ta leciała na kapitana drużyny z bogatej rodziny. Marzył o Porche 911 Turbo, ale stać go było ledwo na bilet miesięczny albo pożyczał Passata od starego.
Teraz ma 50 lat, spłacone kredyty, odchowane dorosłe już dzieci, dobrze płatną pracę. Pojawia się ten słynny kryzys wieku średniego i chłop zdaje sobie sprawę, że teraz to go stać na to wszystko co to go nie było stać jak miał 20 lat. Zapisuje się na siłownię i zrzuca brzuszek. Pyta się pokaźnie umięśnionego Adonisa co robi, że tak wygląda. Adonis mówi, że chłop też tak może wyglądać tylko musi odpowiednio się odżywiać, ćwiczyć, brać takie tam specyfiki tylko to kosztuje a on jest trenerem personalnym i ma całą tą wiedzę no ale nie gratis. 50-latek ma pieniążki więc już po krótkim czasie uzyskuje wymarzoną budowę ciała za pomocą diety, suplementów, odpowiednich ćwiczeń no i tego sekretnego "wspomagacza" Adonisa, czyli kucia dupska.
Po tym gdy 50-latek spełnił swoje marzenie czyli kupił pięknego czerwonego Porszaka stał się pośmiewiskiem rodziny i znajomych. Jego "środowisko" zaczęło go postrzegać jako klauna. Po co ćwiczysz i kujesz dupsko, żeby wyglądać jak jakaś postać z wrestlingu? Boisz się, że cię ktoś napadnie? Po co ci ten stary, mocno już używany samochód co się ciągle psuje i więcej spędzasz czasu naprawiając go w garażu niż nim jeździsz? Byś sobie cztery elektryki za niego mógł kupić, tak przepłaciłeś za starego benzynowca. W ogóle jak ty się ubierasz? No właśnie, jak? Inaczej niż pierdziele w jego wieku. To ich boli.
W pewnym momencie pojawia się Ona. Czyli drapieżniczka. Wykorzystuje trudną sytuację psychiczną i społeczną chłopa. Wie, że mentalnie jest on w niemiłym miejscu. Niedawno miał przyjaciół ale teraz jest wśród nich pariasem, nie rozumieją jego hobby, jego celów, ambicji. Drapieżniczka zdaje sobie też sprawę z tego, że jest dla tego faceta obiektem pożądania, co wykorzystuje.
Wkrótce żona dowiaduje się o romansie męża. Kto tu jest ofiarą? No żona. Została zdradzona przez męża. Kto zdradził? Mąż. Kto bierze stronę żony? Wszyscy. Dzieci, znajomi, sąsiedzi. Chłop zachował się jak śmieć, bo zdradził. Bo podążył za chucią i został złapany w sidła Drapieżniczki. Ale tutaj jest jeszcze jedna perspektywa, bardzo dziwna. Biedna, młoda i głupia dziewczyna została wykorzystana przez 50-latka. Czy faktycznie tak było? Tutaj to już jest naturalnie indywidualna perspektywa odnośnie jakie były okoliczności poznania, jak to się rozwinęło i kto zainicjował. No ale właśnie. Jeśli to zainicjowała ta 20-latka, w celu posiadania tego co sobie wypracował ten 50-latek przez wiele lat, to czy nadal jest ofiarą?
Ciekawa rozkmina, bo jest dużo takich przykładów i człowiek faktycznie zastanawia się jaki to jest procent przypadków takich romansów 20-latka i 50-letni żonaty chłop. #zwiazki #rozkminy #psychologia

@Rimfire pan nowy w swiecie chujowatosci? Tak naprawde to mozna ten wywod skrocic do jednego a wlasciwie dwoch - toksyczne otoczenie i brak akceptacji dla chlopa. Z tego punktu cokolwiek bys nie zrobil to dla otoczenia zawsze bedzie zle. Osiagniesz sukces - zle, ty pierdolony farciarzu, nie zasluzyles na sukces. Spierdolisz cos - zle, ty pierdolony nieudaczniku, jak ci nie wstyd. Pojdziesz za swoim pozadaniem - o ty skurwesynu niemyty, bandyto wsciekniety.
Tak to juz jest
Wykorzystuje trudną sytuację psychiczną i społeczną chłopa
Xd
Biedny huop, baby takie zue
@Rimfire ciekawa teoria, tylko że to wcale tak nie wygląda. Zrób na Badoo profil 20-letniej Juleczki, nie musisz nawet pisać w opisie, że szukasz dojrzałego partnera, oni sami będą pisać. Zabawne jest to, że większość tych poszukiwaczy przygód nawet nie kamufluje się za mocno z posiadaniem żony i dzieci w wieku zbliżonym do tego, jaki masz wpisany na profilu, czasem nie trzeba nawet odpalać fejsbukowy stalker mode, by się o tym dowiedzieć.
Zaloguj się aby komentować












