#smolensk

0
54
Scrollując fejsa pokazało mi się takie oto zdjęcie.
Teraz tak sobie rozkminiam, słup co prawda metalowy ale pusty w środku, wbija się prawie do połowy skrzydła samolotu jadącego po pasie z prędkością +/- 50 km/h
Gdyby samolot był w locie czyli jakieś 300-400 km/h to te skrzydło zostałoby obcięte tym bardziej, że podczas lotu cała konstrukcja jest naprężona.

To samo zdarzyło się z naszym samolotem uderzającym w zdrowe drzewo.
Wystarczyło zrobić prosty test i drugi samolot (skoro i tak go rozmontowali) podczepić pod taką maszynę do crash testów rozpędzić do 350 km/h I spowodować uderzenie skrzydłem w zdrowe drzewo o takiej samej średnicy, tylko że wówczas temat skończyłby się już dawno, a tak już prawie 15 lat mają powód do zbijania politycznego kapitału na ciemnogrodzie.

#samoloty #smolensk trochę #polityka
6254cc27-abe5-48e6-8a21-2f6486fe37a4
Wesprzyj autora
kodyak

Biorąc pod uwagę że szukano i rozkminiano absurdalne pomysly to już samo w sobie pokazuje że do raportu nie było jak się przyczepić.

t0mek

@Odwrocuawiacz to przecież mieli już przygotowanego trabanta (!) żeby robił za podwozie do crashtestów

sadamasin

Przecież w drzewie (brzoza smoleńska) znaleziono fragmenty skrzydła. Ale lepiej o tym nie wspominać.

Zaloguj się aby komentować

Katastrofa smoleńska teraz to w dużej mierze heheszki. Zastanawianie się gdzie i kto zrobi większą inbę. Nie jestem fanem tego podejścia, pamiętam też dobrze ten dzień. Z mojej perpektywy szok porównywalny był z tym po WTC. Jest taki materiał z udziałem Kuźniara, który dobrze obrazuje wspomniany szok. Bez podtekstu politycznego, bez agitacji w żadną ze stron, czy snucia teorii, co było przyczyną, polecam obejrzeć, jakie tego dnia panowały nastroje.
#smolensk #polityka

https://youtu.be/1Mv5SXFZgOk?si=dBmTHj1XlHbtajPY
zuchtomek

@jaczyliktoo Każdemu normalnemu człowiekowi było wtedy przykro bo nikt normalny nawet wrogom takiego losu nie życzy, a i leciał tam 'mix' polityczny więc pewnie większość miała tam choć jedną osobę, z którą łączyły ją jakieś poglądy.


W mojej opinii heheszki są reakcją na polityczne wykorzystywanie tragedii i robienie przesadnych szopek, podobnie jak ma miejsce sytuacja z żartami z papieża - gdzie jego 'zwolennicy' nie dopuszczają nawet cienia wątpliwości co do jego postaci..


Szacunek do tragedii mam, natomiast do zawłaszczenia jej przez pewnego osobnika - szacunku mi brak.

Astro

@jaczyliktoo heheszki moim zdaniem są wynikiem podejścia do samego wypadku. Polityczna gra jeszcze jako tako zrozumiała. To cyniczny świat. Ale komisje dotyczącą wyjaśnienia wypadku, jakieś chorobliwe podjescie rządzących w połączeniu z polityczną butą (parówki w wyjaśniające. Zamordowaliście mi brata, Sukiennice, miesięcznicę itp) spowodowały że ludzie tragedie przesunęli na tło żartów. A jak się zaczęło? Chyba od „zimnego lecha” i „oshe” powstań i żyj na wawelu.

Niemożność ogarnięcia poziomu z jakim to zostalo potraktowane zostało wyparte żartami bo chyba mało kto był w stanie ogarnąć co się odp…..la.

WTC też wlazło mocno w stronę memów :/ słabo. Ale tak po prostu jest.

GordonLameman

Ten sam powód jak przy JP2.

martyrologia, kłamstwa, wciskanie na siłę i wbrew logice.

Zaloguj się aby komentować

Tu jest nagranie jak Sikorski się dowiaduje o katastrofie i jak dzwoni do Jarosława. Ale tam sraka wtedy była.

#smolensk #polityka
tomwolf

@evilonep szacun dla tych gości z Centrum Informacyjnego MSZ, łączyć i przekazywać takie informacje, spokojnie i profesjonalnie...

Vakarian

@evilonep kurcze to wisi na YT od 12 lat a pierwszy raz to słyszę. Po Sikorskim słychać że jest wstrząśnięty, ale mimo wszystko profesjonalnie na spokojnie ogarnięte.

Zaloguj się aby komentować

Witold Jurasz "Demon zza miedzy"
#smolensk #polityka #lechkaczynski #ksiazki
-------------
Kiedy kładłem się spać w dniu poprzedzającym katastrofę smoleńską, rozmawiałem z Mariuszem Krajewskim, kolegą z Wydziału Politycznego, którego darzyłem i darzę niezmiennym szacunkiem. Mariusz, który odpowiadał na placówce między innymi za kwestie zgód na przeloty samolotów i przejazd pociągu specjalnego, i widział straszliwy bałagan po naszej stronie, powiedział: „Oby nic się nie wydarzyło, bo u nas wszystko jest możliwe”.

Następnego dnia rano obudził mnie telefon. Dzwonił naczelnik wydziału rosyjskiego naszego MSZ Dariusz Górczyński, który przebywał na lotnisku w Smoleńsku. Poinformował mnie, że „pewnie będzie lądował u was” (czyli w Mińsku) prezydent, bo jest fatalna pogoda i nie ma pewności, czy samolot zdoła wylądować w Smoleńsku. Jak dziś pamiętam, że Darek wyraźnie powiedział mi, że Rosjanie poinformowali go, że samolot już raz próbował podejść do lądowania. Powyższe jest o tyle istotne, że jak wiemy, nic takiego, czyli próba podejścia do lądowania, nie miało miejsca. Sprawdziłem później bilingi i nasza rozmowa odbyła się dokładnie trzy minuty przed katastrofą. Innymi słowy kłamstwo powstało, zanim doszło do katastrofy. Nie znaczy to, że katastrofa była zamachem. W moim najgłębszym przekonaniu była tragicznym wypadkiem. Nie zmienia to faktu, że wątek ten w mojej ocenie należałoby wyjaśnić. Niestety, śledztwo prowadzone było w ten sposób, że jedna strona sporu politycznego w Polsce zawierzyła dobrej woli Rosjan, do czego nie miała jakichkolwiek podstaw (o czym dalej). Druga natomiast strona naszej polsko-polskiej wojny zamiast wyjaśnić to, co było do wyjaśnienia, i rozliczyć winnych bałaganu, poszła w paranoiczną narrację o zamachu i to w dodatku zamachu, w którym maczać palce miałby sam Donald Tusk. Jest to obelgą dla rozumu, ale jest też obelgą dla Donalda Tuska, którego fanem nigdy nie byłem, ale którego widziałem z bliska w Smoleńsku. Wbrew temu, co się rozpowiada po pisowskiej stronie, wcale się nie uśmiechał, tylko sprawiał wrażenie człowieka przerażonego tym, co widzi, oraz – to już zarzut – zagubionego.
W tym miejscu muszę wyjaśnić, dlaczego zostałem obudzony telefonem w ten sobotni poranek. Spotkałem się bowiem z zarzutem w stosunku do placówki, że nie byliśmy przygotowani na ewentualne lądowanie prezydenta, mimo iż Mińsk był tak zwanym lotniskiem zapasowym. Zarzut ten jest oczywiście całkowicie paranoiczny. Na tej zasadzie polska ambasada w Berlinie powinna w zasadzie przenieść się na lotnisko międzynarodowe w stolicy Niemiec, dlatego że Berlin wyznaczany jest jako lotnisko zapasowe dla lotów pomiędzy Warszawą a Brukselą, a do Brukseli premier, prezydent albo któryś z ministrów latają w zasadzie co tydzień. Rzeczą oczywistą było, że nie spodziewaliśmy się prezydenta i tak samo jak ambasady USA w krajach, nad którymi leci prezydent USA, nie dyżurowaliśmy na lotnisku.

Gdy usłyszałem, że samolot z prezydentem ma lądować w Mińsku, zadzwoniłem do kierowcy i powiedziałem mu, żeby szybko się ogolił, założył garnitur i przyjechał po mnie w ciągu kwadransa. Sam również się goliłem i równocześnie dzwoniłem do swojego zespołu. Czekałem też na zapowiedziane przez Darka Górczyńskiego potwierdzenie, czy samolot w efekcie przyleci do Mińska, czy jednak zdołał wylądować. Mijały minuty i nikt do mnie nie dzwonił. Sam próbowałem dodzwonić się do Darka, ale jego telefon był cały czas poza zasięgiem.
To skądinąd druga zagadka. Samolot nie ściął bowiem żadnego masztu łączności komórkowej, a jednak według relacji świadków bezpośrednio po katastrofie telefony przestały działać. Zadzwoniłem więc do ambasady w Moskwie. Telefon odebrał przebywający tam zastępca ambasadora i szef Wydziału Politycznego, a kilka miesięcy wcześniej mój szef, radca – minister Piotr Marciniak, który powiedział, że miała miejsce katastrofa. W tym momencie połączenie zostało przerwane. Stojąca obok mnie żona spytała, co się stało. Odpowiedziałem, że „jakaś katastrofa” i dodałem, że „pewnie nasi wieńca nie zabrali czy coś takiego, jak zwykle u nas” i dalej się szykowałem do wyjścia. W chwili, w której wiązałem krawat, udało mi się połączyć w końcu z Darkiem Górczyńskim, który będąc wyraźnie w szoku, powiedział: „No tak, no tak, katastrofa, rozbił się”. Spytałem: „Jak to się rozbił?”. W odpowiedzi usłyszałem: „No w pizdu się rozbił, tu są wszędzie trupy”. Zaznaczam w tym miejscu, że słowo, którego użył Darek, nie wynika z jakiejś dezynwoltury czy braku szacunku, tylko z bardzo wyraźnego szoku, w którym się znajdował. Głos mu się bowiem łamał i cały czas powtarzał słowa „Jezu” i „No trupy, trupy”. W pewnym momencie zaczął mi relacjonować, że widzi oderwaną rękę i że przecież tych ludzi trzeba jakoś złożyć. To, co mówił, było tak wstrząsające, że powtarzałem jego słowa: „Ale jakie trupy? Ale jak to jakaś ręka?”. I dopiero kiedy w lustrze, przed którym wiązałem krawat, zobaczyłem spojrzenie mojej żony, dotarło do mnie, co się stało.
dziedzicpruski

Darek wyraźnie powiedział mi, że Rosjanie poinformowali go, że samolot już raz próbował podejść do lądowania.

@Konto_serwisowe A może to zwykle nieporozumienie, które wynikło z tego, że wcześniej tam wylądował pierwszy polski samolot? Chodzi mi o Jak-40.

Jeśli informacja przechodzi przez kilka osób, to często dochodzi do jej zniekształcenia.

Z tym zjawiskiem zapoznaje się już dzieci w przedszkolu poprzez zabawę w "głuchy telefon".

Zaloguj się aby komentować

Z mównicy sejmowej PiSior za PiSiorem krzyczą głośno o zamachu i powtarzają najgłupsze mity religii smoleńskiej, zarzucając nierzetelność śledztwa. Od czternastu lat nadają jak zacięta płyta - to może odrobina faktów?

1: W Smoleńsku doszło do katastrofy lotniczej. Nie było żadnego wybuchu, i do tej pory nikt nie odnalazł dowodów popierających tę tezę. Kapitan pod naciskiem gen. Błasika i Kaczyńskiego podchodził do lądowania w warunkach skrajnie złej widoczności do archaicznego, wojskowego lotniska bez choćby systemu ILS (aczkolwiek widoczność była tak słaba, że wymagany by był ILS kat. 3, którego nie ma na wielu nowoczesnych lotniskach). Zeszli za nisko, wcisnęli przycisk automatycznego odejścia, które nie zadziałało, a ręcznego odejścia próbowali za późno. Kapitan Protasiuk wleciał w brzozy i rozbił samolot, w czego wyniku zginęli wszyscy na pokładzie - takie są fakty.

2: Prace podkomisji smoleńskiej były prowadzone pod tezę o zamachu. Mówią o tym głośno m. in. byli jej członkowie, którzy stworzyli słowo odrębne do raportów podkomisji. Raport NIAR, którym Macierewicz tak często się chwali, wprost obala tezy o zamachu. NIAR symulował różne teorie, m. in. o wybuchu, i tymi symulacjami podpierał się Macierecze - ale te nie zgadzają się z rzeczywistością. Wiecie, która symulacja dokładnie odzwierciedliła prawdziwe zniszczenia samolotu i jego ostateczną lokalizację? ...Oczywiście, że ta zakładająca uderzenie w drzewa i katastrofę. Szkoda, że z mównicy nikt tego nie powiedział.

3: Podkomisja wielokrotnie w toku prac zmieniała swoje założenia tylko po to, żeby lepiej pasowały do teorii zamachu. Raz nagrania były okej, raz jednak przesunięte; raz wybuch był w jednym czasie, raz w drugim... Nie mówiąc już o tym, że rzekomy dźwięk wybuchu był badany przez człowieka, który nie miał kompetencji w zakresie badania wypadków lotniczych, a on sam pytany przez dziennikarzy mówi, że nie stwierdził, że to wybuch, a w jego raporcie zawarta jest wielka adnotacja na czerwono, że porównanie z jedną krótką próbką jest nic nie warte.

4: Wielkim błędem Tuska idącego z nurtem polityki współpracy z Rosją, której przewodził Obama, było oddanie śledztwa stronie rosyjskiej zamiast powołania komisji międzynarodowej. Nie dlatego, że śledztwo MAK było nierzetelne (choć całkowicie usprawiedliwiało stronę rosyjską, która powinna kategorycznie odmówić lądowania tym idiotom w tych warunkach), ale dlatego, że do dziś daje to napęd PiSowskiej propagandzie. Niezależnie od tego, jak dokładne było śledztwo Millera nie będzie miało ono takiej mocy, jaką miałoby niezależne, międzynarodowe śledztwo.

W sprawie podkomisji smoleńskiej polecam reportaż "Siła kłamstwa": https://www.youtube.com/watch?v=d4SbikxciZo
Polecam również niezależnie przesłuchać taśmy z rejestratora: https://www.youtube.com/watch?v=xgCFqu-CpP8

Na nagraniach słychać m. in. ostrzeżenia o beznadziejnych warunkach pogodowych strony rosyjskiej i załogi Jaka, słychać słynne "No to mamy problem" i "Musimy wylądować", słychać też, jak załoga Jaka mówi o tym, że Rosjanie próbowali dwa razy podejść i wylądować.

#polityka #smolensk
SteveFrench

Odnośnie punktu 4 to chyba nie Tusk oddał śledztwo, tylko artykuł 26 Konwencji chicagowskiej

Państwo, na którego terytorium wypadek nastąpił, wdroży dochodzenie co do okoliczności wypadku, stosując się, jak dalece jego własne ustawy na to pozwalają, do zasad postępowania zaleconych przez Organizację Miedzynarodowego Lotnictwa Cywilnego. Państwu, w którym statek powietrzny jest zarejestrowany, powinno się umożliwić wyznaczenie obserwatorów, którzy byliby obecni przy dochodzeniu

Zaloguj się aby komentować

Następna