Myśleliśmy, że sąsiad z bloku na przeciw suszy jakieś skóry wiewiórek, ale to są chyba ryby. Za daleko żeby dojrzeć nawet przez lornetkę. Ale kurde, obok wisiało pranie xD tak się robi?
#wedkarstwo #ryby #roznoscidziwnosci #polskiedomy
Myśleliśmy, że sąsiad z bloku na przeciw suszy jakieś skóry wiewiórek, ale to są chyba ryby. Za daleko żeby dojrzeć nawet przez lornetkę. Ale kurde, obok wisiało pranie xD tak się robi?
#wedkarstwo #ryby #roznoscidziwnosci #polskiedomy
@mordaJakZiemniaczek sąsiad, przez lornetkę za daleko. Polacy, to jednak przechuje. xD
-Kryśka, zobacz. Wiewiórek nałapał i teraz suszy.
-daj mnie tą lornetkę.
-nie tą stroną
-oj wiem... Przecież to ryby, nie wiewiórki.
-oddawaj. Faktycznie i to obok prania. A to menda. Ciekawe skąd miał pieniądze na pościel.
oczyma duszy mej zgorzkniałej, taki twój obraz, kraju mój rodzinny, ujrzałem wśród dzięcieliny i świerzopu.
Zaloguj się aby komentować
Trafiła mi się niedźwiedzia stonoga w żelkach Haribo xD
Tylko ten kolor był połączony, reszta była normalna
#niewiemjaktootagowac #roznoscidziwnosci #heheszki

@Vakarian znaleźć taką żelkę to jak wygrać z Haribo - o ile coś dostaniesz
Nie tylko ty znalazłeś. @Ragnarokk też znalazł:
https://www.hejto.pl/wpis/nie-tutaj-nie-popelniono-morederstwa-galaretnica-miesista-ten-mozg-i-kisielnica-
@Vakarian Gdzieś to już widziałem ...

Zaloguj się aby komentować
Dziwen jest ten świat
#roznoscidziwnosci #hejto #heheszki @Dziwen #profilai
Yyyyy... No tak...
@Felonious_Gru Co tutaj się...
@Felonious_Gru czekej, co? /Dziwen dopiero się obudził, a koszt był wielki/ XD

Zaloguj się aby komentować
Życie małżeńskie to nie bajka. Czasem i po śmierci.
#roznoscidziwnosci #historia

W dzisiejszych czasach poprosiłbym o zakopaniu na moim grobie kilku min przeciwpancernych -waga żony i jej gruboskórność tego wymaga....
Zaloguj się aby komentować
I znów o Polakach historycznie.
Czesław Miłosz do Jerzego Giedroycia, 15 stycznia 1981:
Drogi Jerzy,
Wróciłem z Ann Arbor, gdzie jeszcze raz byłem świątkiem narodowym i pół Detroit zleciało się na moje występy.
Dowiedziałem się też, że na wieść o nagrodzie Nobla dla Polaka pół fabryki Forda szalało z radości, dlatego że jak ktoś jest Polack, to ma w Ameryce ciężkie życie w porównaniu z Anglosasem, a jeżeli Polak dostał nagrodę Nobla, to znaczy, że musiał dwa razy być lepszy od Anglosasów. Od Ann Arbor nie mogłem się uchylić, bo obiecałem przyjechać jeszcze na wiosnę, ale teraz koniec występów i podróży, mam nadzieję wrócić wreszcie do normalnego życia.
A piszę do Ciebie w sprawie bardzo poważnej. Dostając setki listów z Polski, obcując z Polakami w Paryżu czy w Ann Arbor, czuję, że włosy zaczynają mi stawać na głowie. Listy z Polski, szczególnie te od młodzieży (m.in. prośba o pozwolenie nazwania drużyny harcerskiej imieniem Czesława Miłosza – stąd wniosek, że wkrótce będą drużyny harcerskie im. Witolda Gombrowicza), świadczą o wielkiej i zasadniczej przemianie, jaka się w Polsce odbywa, a która polega na tym, że Polska staje się tym, czym w swojej esencji zawsze była, to jest jednym wielkim organizmem narodowym, w którym Naród jest na ołtarzu, z Matką Boską jako bóstwem pomocniczym w służbie Narodu. Tak to ono i wyszło, na triumf Dmowskiego. Nb. z „Nowego Dziennika” w New Yorku wyszła Ewa Czarnecka, co miało ten natychmiastowy skutek, że dali wielki artykuł gloryfikujący Dmowskiego, pewnie nie dlatego, żeby mieli „przekonania”, ale dlatego, że to jest w powietrzu. Oczywiście dostaję mnóstwo listów, z których przeziera przekonanie o odwiecznej polskości Wilna, a i pomnik w Gdańsku, ten z moimi tekstami, jest interpretowany niedwuznacznie jako aluzja do trzech krzyży w Wilnie, że niby „miasto Gdańsk niegdyś nasze, znowu będzie nasze” raz się sprawdziło, to i sprawdzi się odwiecznie polskie Wilno.
Naprawdę nie nadaję się do roli promotora polskiego nacjonalizmu, a na to się kroi, tym co piszą do mnie listy i zbierają moje autografy do głowy nie przychodzi, że ktoś może być czymś innym niż Polak-katolik. Ten nieszczęsny naród, doszczętnie i podwójnie upupiony przez nacjonalistyczno-komunistyczną szkołę w stylu Moczara i przez opór wobec tej szkoły w domu i w kościele, ale też nacjonalistyczny, jest już jak pan Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą, czyli że jest we władzy dzikiego nacjonalizmu i mesjanizmu. Rozmawiałem o tym z Anitą Wasilewską i jest ona jedną z nielicznych osób, z którymi mogę się porozumieć, bo nawet nastroje w czasie wizyty papieża w Polsce nastrajały ją (rzadkość) sceptycznie.
Zastanawiam się, co mam zrobić. Niewątpliwie musimy być w kontakcie i wymieniać zdania na ten temat, jeżeli to, co Ty reprezentujesz i co przez wiele lat reprezentowała „Kultura”, tę inną Polskę, nie ma być zaprzepaszczone. Bo przecie Naród z wielkiej litery pochłonie i przyswoi wszystko, ceniąc „Kulturę” za obronę wartości narodowych, ale nie wspominając ani słowem o jej prawdziwym stanowisku, kochając Miłosza jako wieszcza i przybierając go, co ciągle się odbywa, w biało-czerwone szarfy etc. Okazuje się, że kiedy Michnik mnie potwornie zwymyślał za mój artykuł o Kisielewskim, tj. Stalińskim, pt. Duże cienie, gdzie prorokowałem to, co się teraz odbywa, nie on miał rację.
Zaiste, czym był ten nurt drugi – PPS-u, Piłsudskiego, Żeromskiego, demokracji, lewicy? Tyle jego było, ile było inteligencji pochodzenia żydowskiego. Kto wybrał Narutowicza? Czy kampania przeciw niemu ze strony endeków nie miała podstaw? Miała, bo „obcy” na niego głosowali. Trzeba na zimno zdać sobie sprawę z sytuacji i nie upajać się cudowną „jednością narodową”, ale wywalić kawę na ławę, póki jeszcze nie za późno. Oczywiście to nie pomoże, ale przynajmniej stanowisko będzie jasne.
Powiedz mi, co mam robić. Dawanie powodu do nieporozumień jest dla mnie wstrętne. Nie jestem za żadną religią narodową, błogosławioną przez Wyszyńskiego czy nawet papieża. Zostałem zaproszony do KUL na odebranie doktoratu honorowego, co mnie przywłaszczy i pokaże jako zwierzę oswojone przez ideologię narodową bez reszty, zostałem też zaproszony do Rzymu na inaugurację Instytutu Polskiego w obecności papieża, co stwarza taką sytuację, że nie mogę przecie ogłosić odczytu wyśmiewającego cały spadek Dmowskiego, którego duch unosi się nad tymi wodami.
Obawiam się, że jeżeli chodzi o katolicyzm polski, byłem zbyt optymistyczny, dlatego że obcowałem z Sadzikiem, który pod każdym względem był wyjątkiem. Moje zainteresowania religijne nie są płytkie, nie były i nie są wynikiem jakiejś koniunktury, ale też idą na razriez z całą polską narodową egzaltacją.
Notabene nie rozumiem tego bzika w Polsce z powodu nagrody Nobla. Jakieś bezmiary frustracji z tego wyłażą. I nagle sobie uświadomiłem, że o poezji polskiej ostatnich dekad można sensownie byłoby napisać, tylko traktując ją jako sofistykowany szyfr dla bardzo polskich treści politycznych, tj. pretensji do Zachodu za to, że zdradził, i olbrzymiej self-pity, czyli litowania się nad sobą – do tego sprowadza się poezja Różewicza i Herberta.
Mnie się wydaje, że nastał dla „Kultury”, i dla mnie też, czas zwrotny, w tym sensie, że tak dalej nie można: nie można stwarzać złudzenia, że „cały Naród” itd., podczas kiedy jasno i ostro sprecyzowane stanowiska są zdrowiej wszelkiej prawdziwej demokracji.
Ściskam Cię
Czesław
Źródło: Listy Literackie
#roznoscidziwnosci #historia #mypolacy
@Kahzad ależ on nie lubił Herberta.
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj znów historycznie o Polakach.
Anglicy z miejsca roztoczyli tkliwą opiekę nad osobą generała Sikorskiego, manifestując zresztą tak dobrze jak umieli, swe sympatie do wszystkich Polaków. Churchillowi z ust nie schodziły słodycze, gdy z nami rozmawiał lub o nas pisał. Ten znakomity wódz narodu angielskiego podczas wojny, wielki mąż stanu, wielki pisarz-publicysta, w pierwszym tomie swoich pamiętników po drugiej wojnie światowej napisał jednak tak:
‘’Historia Europy ma swoją tragiczną tajemnicę, właśnie Polaków, którzy indywidualnie są zdolni do heroizmu, i posiadają cnoty waleczności i wdzięku, a którzy wykazują w swym życiu państwowym niedostatki nieuleczalne. Wspaniali w rewolcie i w czasie klęski, stają się nikczemni i nędzni w chwili zwycięstwa. Odważni z odważnych, są częstokroć kierowani przed podłych pomiędzy najpodlejszymi…. Będę miał sposobność mówić o Polakach, o bankructwie ich przygotowań i planów wojennych, o arogancji i błędach ich polityki o straszliwych rzeziach i nieszczęściach, na które zostali skazani przez wariactwa swojej polityki’
Wreszczcie mogą być ciekawe dla polskiego czytelnika uwagi, które czyni Churchill w drugim tomie swoich pamiętników wojennych o postępowaniu politycznym Szwecji
‘’Szwedzi posiadali dobra armię, mogli z łatwością wejść do Norwegii, mogli uprzedzić Niemców w zajęciu Narviku…. Ale jakim byłby w takim razie los Szwecji w miesiącach następnych? Zemsta Hitlera zaciążyłaby nad tym krajem… Szwecja miała więc do wyboru albo neutralność, albo niewolę. Nie można Szwedów ganić za to, że nie zachowała się tak jak my, na naszej wyspie’’
Cytuję ten przykład jako dowód że rozumienie angielskie jest inne od naszego. Anglicy zawsze rozważają konsekwencje każdego czynu politycznego. |Sądzę że mają rację…
Źródło: Bartosz Brown
Jeszcze bardziej zdziwieni byli Francuzi. W pierwszych miesiącach pobytu władz polskich na uchodźstwie dominowała wiara w szybkie zakończenie wojny i powrót do kraju, i do rozpoczęcia rozliczeń z przedwojennymi władzami polskimi oraz oficerami WP z rodowodem piłsudczykowskim. Utrudniano im bądź uniemożliwiano przyjazd do Francji, a także odmawiano prawa do służby w wojsku i walki za kraj.
Konflikty wśród Polaków jedynie obniżały prestiż władz polskich na obczyźnie, a gorliwość w rozliczaniu poprzednich władz tak skomentował jeden z dyplomatów francuskich:
"Śmieszny naród! Przyszli tu jako żebracy i od razu zażądali trybunałów karnych i obozów koncentracyjnych".
Źródło: Jakub Bartosik
#roznoscidziwnosci #historia #mypolacy
@Kahzad mocne, zwlaszcza ostatnie zdanie. Nie wiedzialem nigdy jak wygladal rzad na uchodzctwie, zawsze byl przedstawiamy tak dostojnie. ale wyglada na to ze jak zywcem wyjety z dzisiejszych czasow
Zaloguj się aby komentować
Cyprian Kamil Norwid do Michaliny z Dziekońskich Zaleskiej, 14 listopada 1862
“(…) Oto jest społeczność polska! Społeczność narodu, który nie zaprzeczam, iż o tyle jako patryotyzm wielki jest, o ile jako społeczeństwo jest żaden.
Wszystko, co patryotyzmu i historycznego dotyczy uczucia, tak wielkie i wielmożne jest w narodzie tym, iż zaiste że kapelusz zdejmam przed ulicznikiem warszawskim – ale – ale wszystko to, czego nie od patryotyzmu, czego nie od narodowego, ale czego od społecznego uczucia wymaga się, to jest tak początkujące, małe i prawie nikczemne, że strach wspominać o tem! (…)
Jesteśmy żadnem społeczeństwem.
Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym.
Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy; których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale, gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywarłem chrypiałbym, że Polska jest ostatnie na globie społeczeństwo a pierwszy na planecie naród.
Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej nogi wcale nie ma, ten, o! jakże ułomny kaleka jest!?
Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnem społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszelkich polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby cale i poważne – monumentalnie znamienite. Ale tak jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł – i jesteś-my karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi…. Słońce, nad polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem.“
Źródło: Listy Literackie
#roznoscidziwnosci

(...) że Polska jest ostatnie na globie społeczeństwo a pierwszy na planecie naród.
Trafnie to ujął, touché
Ponad 150 lat minęło, a nic nie straciło na swej aktualności. Smutne to.
I nadal aktualne
Zaloguj się aby komentować
Jeszcze w latach trzydziestych ubiegłego wieku, o potrzebie posiadania zegara doktor Marcin Kacprzak pisał w następujących słowach -
Wielkiej też potrzeby zegara ludność nie odczuwa i widzi w nim raczej przedmiot zbytku niż konieczność. W tej sprawie otrzymaliśmy w jednym domu charakterystyczną odpowiedź. Na nasze pytanie, czy w domu jest zegar, gospodarz na kilkunastu morgach odpowiada gwarą miejscową: „Zygar, a po co zygar? Kobut prose pana, tyz dobze”.
Pierwsze zegary w domach chłopskich pojawiły się w I połowie XIX wieku, na początku w zaborze pruskim. Były to zegary stojące, szafkowe. Pod koniec wieku coraz popularniejsze stają się ścienne zegary wahadłowe, produkowane głównie w Szwarcwaldzie oraz w Czechach.
Ścienny zegar wahadłowy był znany na terenie całej Polski, ale najlepiej w Małopolsce. Tamtejsza ludność udając się na Śląsk czy Morawy w celach zarobkowych przywoziła później między innymi zegary ścienne. Zapewne tą samą drogą w II połowie XIX wieku, trafił na polskie ziemie zegar z kukułką.
Oczywiście początkowo na posiadanie zegara mogli sobie pozwolić tylko najzamożniejsi gospodarze. Jeszcze na początku XX wieku zegar był przede wszystkim wyznacznikiem statusu a dopiero w drugiej kolejności czasomierzem. Jako synonim luksusu bywał częścią wiana panny młodej.
Po pierwszej światowej do wiejskich domów trafiają kolejne modele ściennych zegarów wahadłowych oraz budziki. Są to najczęściej proste, łatwe w konserwacji modele.
Zegary traktowano z szacunkiem, uznając, że mogą mieć wpływ na życie domowników. Jednym z najczęściej przytaczanych obyczajów towarzyszących śmierci jest wszak zatrzymywanie domowego zegara.
Tak jak to wyżej zostało zaznaczone, zegar w pierwszych dekadach swojej obecności na polskiej wsi, czasomierzem był dopiero w drugiej kolejności. A dotyczyło to przecież najzamożniejszych gospodarzy. Cała reszta jeszcze przez "pewien czas", tenże mierzyła po dawnemu. Czyli według zmian zachodzących w przyrodzie. Przyglądano się wegetacji roślin, zachowaniu zwierząt (słynne pianie koguta) oraz obserwowano niebo. Niezwykle istotny był tutaj ruch słoneczny. Zauważano przesilenia astronomiczne. Ponadto obowiązywał cykl świąt religijnych. No i oczywiście wsłuchiwano się w bicie kościelnych dzwonów w ważnych liturgicznie porach.
fot: Zwieńczenie kopuł kościelnych: w Königstein
Źródło: dom sztuki ludowej
#roznoscidziwnosci #ciekawostki #historia

@Kahzad zegar to narzedzie ucisku człowieka przez system. Mechanizm zniewolenia i samokontroli zniewolonego. Budzikom śmierć!
Zaloguj się aby komentować
Salut rzymski - czy faszystowski?
W starożytności, prawa ręka (z łaciny dextera, dextra; z greckiego δεξιά - dexia) często symbolizowała zaufanie, przyjaźń, czy też lojalność.
Rzeźby celebrujące triumfy wojskowe, jak te widoczne na Łuku Tytusa, Łuku Konstantyna, czy Kolumnie Trajana, stanowią najbardziej rozpoznawalne przykłady uniesionych rąk.
Mimo to, te monumenty nie odzwierciedlają jednolitego wizerunku salutu rzymskiego.
Dlaczego?
Tradycyjnie przyjmuje się, że salut faszystowski ma swoje korzenie w starożytnym Rzymie, znany jako "salutatio Romana". Niemniej jednak, brakuje konkretnych dowodów potwierdzających, że taki gest był rutynowo stosowany w tamtym okresie.
Jednak jest to najprawdopodobniej mit.
W Europie ten gest spopularyzował dopiero obraz Jacquesa-Louisa Davida "Przysięga Horacjuszy" (1784) [zdj.1].
Od tego momentu zaczęto kojarzyć ten gest z kulturą republikańską i imperialną Rzymu.
Po rewolucji francuskiej (1789) gest ten został ponownie wykorzystany przez propagandę. Obraz "Przysięga na kortach tenisowych" (1792) ukazuje Zgromadzenie Narodowe ze wzniesionymi ramionami w geście podobnym do tego z "Przysięgi Horacjuszy".
W późniejszym okresie, kiedy republikański rząd został zastąpiony przez cesarstwo Napoleona, gest ten dalej wykorzystywano na propagandowaych obrazach takich jak "Rozdanie sztandarów orłów, 5 grudnia 1804".
W XIX wieku wraz z rosnącą popularnością Rzymu i kultury antycznej, coraz częściej wykorzystywano ten motyw. Na przykład na obrazie "Ave Imperator, morituri te salutant" (Witaj Cezarze, idący na śmierć pozdrawiają cię). Stąd też wzięła się legenda o tym pozdrowieniu.
Frazę tę często przytacza się jako tradycyjne pozdrowienie, które gladiatorzy mieli wypowiadać przed walką w starożytnym Rzymie. Jednakże, historyczność tego zwrotu jest również przedmiotem debaty. Pozdrowienie to wystąpiło tylko u Swetoniusza.
W każdym razie wracając do "salutu rzymskiego".
Pod koniec XIX wieku, ten salut zyskał popularność w Stanach Zjednoczonych gdzie nazwano go "Bellamy Salute". [Zdj.2 i 3] Francis Bellamy, autor Przysięgi Wierności, miał na celu stworzenie gestu, który miałby wzmocnić patriotyzm wśród amerykańskich dzieci.
James B. Upham, współpracownik Bellamy'ego, zaproponował gest, w którym ręka była wyciągnięta w stronę flagi i tak zaczęły go stosować na przykład dzieci przy składaniu wierności na flagę USA. Został wprowadzony w 1892 roku w ramach obchodów 400-lecia odkrycia Ameryki.
Podobne formy salutów zostały przyjęte przez różne grupy. Jego użycie we Francji sięga jak wspomniano wcześniej czasów rewolucji.
Salut ten był następnie stosowany przez dekady w USA.
Dopiero kiedy skończyła się I wojna światowa, Włochy twierdziły, że miasto Fime (obecnie Rijeka w Chorwacji) powinno zostać im przyznane na mocy tajnego porozumienia londyńskiego z 1915 roku.
Jednak go nie dostały.
W 1919 roku, niezadowolony z wyników traktatu wersalskiego i czując, że włoskie roszczenia do Fiume zostały zignorowane, Gabriele D'Annunzio na czele grupy irredentystów i rozczarowanych weteranów wojennych, wkroczył do miasta i ogłosił je własnością Włoch. D'Annunzio utworzył w Fiume własny rząd, który był mieszanką rewolucyjnych, nacjonalistycznych i protofaszystowskich idei.
Użył wtedy salut podczas okupacji, a Mussolini by to uczcić postanowił później go uczynić ten gest centralnym elementem faszystowskiego rytuału.
Salut stał się obowiązkowy w różnych aspektach życia publicznego we Włoszech, zastępując tradycyjny uścisk dłoni. Dopiero wtedy zaczął być kojarzony z faszyzmem.
W latach 20 i 30-tych, kiedy faszyzm zyskiwał na popularności w Europie, salut Bellamy'ego w USA zaczął być postrzegany przez pryzmat Faszytów.
Jednak dopiero wybuch wojny sprawił, że z niego zrezygnowano w USA. W 1942 roku, Kongres Stanów Zjednoczonych zmienił oficjalny gest towarzyszący Przysiędze Wierności.
Od tego momentu przysięga miała być składana z prawą ręką umieszczoną nad sercem, co miało uniknąć niepożądanych skojarzeń z faszystowskimi reżimami w Europie.
Jednak zanim to nastąpiło gest postanowili zgapić niemieccy naziści.
W Niemczech salut, sporadycznie używany przez partię nazistowską (NSDAP) od 1923 roku, stał się obowiązkowy w ramach ich całego ruchu w 1926 roku. Co ciekawe, początkowo spotkał się z oporem wewnątrz partii. Niektórzy członkowie NSDAP wyrażali zastrzeżenia co do jego używania, argumentując, że jest to gest obcy germańskiej tradycji i zbyt podobny do salutu rzymskiego stosowanego przez włoskich faszystów.
Jednak w 1933 roku, minister spraw wewnętrznych Rzeszy Wilhelm Frick wydał dyrektywę, która uczyniła salut Hitlera obowiązkowym dla wszystkich pracowników publicznych.
I tak nazwano go salutem Hitlera.
Hitlergruß, stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i kontrowersyjnych symboli nazistowskich Niemiec.
W Niemczech salut ten był używany jako wyraz zaangażowania i lojalności wobec Hitlera i NSDAP. Służył jako narzędzie jednoczenia członków partii i jako demonstracja posłuszeństwa wobec reżimu. Był również wykorzystywany jako środek propagandowy, mający na celu pokazanie jedności i siły ruchu nazistowskiego.
Co ciekawe, Niemiecki Wehrmacht początkowo opierał się przyjęciu salutu Hitlera. Żołnierze preferowali zachowanie tradycyjnego wojskowego salutu. Salut Hitlera był wymagany tylko w określonych sytuacjach, takich jak podczas śpiewania partyjnego hymnu czy niemieckiego hymnu narodowego. Dopiero po nieudanym zamachu na Hitlera 20 lipca 1944 roku, Wehrmacht został zmuszony do zastąpienia standardowego salutu wojskowego salutem Hitlera.
Po upadku nazistowskich Niemiec w 1945 roku, salut Hitlera został zakazany i jest obecnie w Niemczech uważany za symbol nienawiści.
Gest rozprzestrzenił się do takich krajów jak Finlandia, Estania, Hiszpania czy Grecja.
Na przykład w Grecji był używany nawet podczas walk z Włochami i Niemcami w II wojnie światowej.
Jednak wróćmy do Włoch.
Adopcja salutu rzymskiego we Włoszech pod rządami Benito Mussoliniego była częścią szerszego procesu faszyzacji włoskiego społeczeństwa.
31 stycznia 1923 roku włoskie Ministerstwo Edukacji ustanowiło rytuał uhonorowania flagi w szkołach, który obejmował użycie salutu rzymskiego.
W 1925 roku, w ramach procesu faszyzacji państwa, Mussolini zaczął wprowadzać salut rzymski jako oficjalny gest w administracji publicznej. Do grudnia tego samego roku wszyscy państwowi administratorzy cywilni byli zobowiązani do używania salutu rzymskiego.
Achille Starace, sekretarz włoskiej partii faszystowskiej, był jednym z głównych propagatorów salutu rzymskiego. Krytykował on uścisk dłoni jako gest burżuazyjny i promował salut rzymski jako bardziej higieniczny, estetyczny i krótszy. Starace sugerował również, że salut rzymski nie wymaga zdejmowania kapelusza, co było uważane za bardziej praktyczne.
Salut rzymski stał się symbolem faszystowskiego ducha, stanowczości i hierarchii reżimu. Był postrzegany jako fizyczne wyrażenie ideologii faszyzmu i sposobu, w jaki wpływał on na indywidualną postawę i zachowanie.
Co ciekawe, salut rzymski dosłownie wytoczył wojnę zwykłemu uściskowi dłoni. I tak do 1938 roku, w ramach dalszych starań o eliminację "burżuazyjnych" zwyczajów, partia faszystowska zakazała uścisku dłoni w filmach i teatrze.
Ministerstwo Kultury wydało nawet zarządzenia zakazujące publikowania zdjęć przedstawiających ludzi podających sobie ręce.
I tak podczas II wojny światowej salut rzymski był powszechnie używany we Włoszech jako oficjalny gest pozdrowienia w państwie faszystowskim.
Po upadku reżimu Mussoliniego w 1943 roku i zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku, Włochy przeszły proces denazyfikacji i demilitaryzacji, podobnie jak Niemcy.
Jednakże, w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie salut nazistowski został zakazany i stał się tabu, we Włoszech salut rzymski nie został całkowicie wyeliminowany z użycia.
Idee faszystowskie nadal miały zwolenników we Włoszech. Niektóre grupy, w tym neofaszystowskie i skrajnie prawicowe, kontynuowały używanie salutu rzymskiego jako symbolu swoich przekonań i oporu wobec nowego demokratycznego porządku.
Co za tym idzie, proces denazyfikacji we Włoszech nie był tak intensywny jak w Niemczech. Wiele osób związanych z faszystowskim reżimem nie zostało w pełni pociągniętych do odpowiedzialności, co pozwoliło na pewną kontynuację faszystowskich tradycji i symboli.
W powojennych Włoszech trwały głębokie podziały polityczne i kulturowe. Użycie salutu rzymskiego przez niektóre grupy było częściowo aktem politycznego protestu lub wyrazem nostalgii za "rzymską" przeszłością.
Użycie salutu na pogrzebie córki Mussoliniego w 1968 roku odzwierciedlało trwałość faszystowskich symboli wśród niektórych zwolenników reżimu. [Zdj. 4]
W 1983 roku odbył się marsz na 100 rocznicę urodzin Mussoliniego. Tam faszystowska symbolika była nadal używana do wyrażania politycznej tożsamości. [Zdj. 5]
Znane postaci we Włoszech, takie jak Paolo Di Canio, czy Michela Vittoria Brambilla były posądzane o jego używanie.
I tak salut rzymski jest wśród wielu Włochów wciąż żywy. Choć tradycyjnie uważa się, że wywodzi się ze starożytnego Rzymu, brak jest jednoznacznych dowodów archeologicznych czy tekstowych potwierdzających, że był on powszechnie używany jako formalny gest pozdrowienia w tamtym okresie.
Wiele współczesnych wyobrażeń o "salucie rzymskim" pochodzi z późniejszych interpretacji artystycznych i propagandowych.
Źródło: Historia w 5 minut
#roznoscidziwnosci #ciekawostki #historia





Zaloguj się aby komentować
Chronos - to czas, który odmierza zegarek, każda sekunda trwa dokładnie tyle samo. Jest powtarzalny i wszyscy go znamy, ale dalej robi się ciekawie:
Kairos - to niepowtarzalny moment, chwila, którą zapamiętamy na długo albo czas, który będzie miał wpływ na całe nasze życie. Tu nie ma równych i powtarzalnych miar w stylu sekund czy minuty.
Kim był Kairos? To grecki bożek szczęśliwego zbiegu okoliczności, ale także niewykorzystanej okazji. Był przedstawiany jako postać, którą można uchwycić tylko w mgnieniu oka i nigdy nie da się jej zatrzymać.
Każdy wie, że czas naturalnie zwalnia w momentach fizycznego bólu albo dużego niebezpieczeństwa. Mówimy wtedy, że „czas się zatrzymał” albo był jakby „w zwolnionym tempie”. Czas wolniej płynie także wtedy, gdy się nudzimy. Z kolei osiem godzin snu trwa w naszym postrzeganiu krótki moment, w ogóle nie odczuwamy wtedy czasu. Podobnie dzieje się, gdy oglądamy telewizję czy media społecznościowe. Tutaj jedna godzina nie jest równa drugiej.
Jak kontrolować kairos?
Kairos to nie tylko długość postrzegania czasu, ale przede wszystkim jego jakości. Już w starożytności ludzie zauważyli, że można cały dzień spędzić ”na niczym”. Czas przeciekający nam przez palce to zawsze jest chronos, nie kairos. Hipokrates, ojciec współczesnej medycyny, mówił, że „Kairos to coś, w czym jest mało chronosu”. To przeciwności, ale kairos zawsze będzie występował rzadziej.
Dla każdego z nas będzie to coś innego i będzie się zmieniać wraz z naszym wiekiem. Musimy sami zadać sobie pytanie, które momenty dnia są dla nas najważniejsze, jak można je wykorzystać do zrobienia czegoś istotnego, przydatnego bądź wartego zapamiętania.
Źródło: Przemek Gerschmann
#roznoscidziwnosci #ciekawostki

Przeczytałem kouros ( ಠ ͜ʖಠ)
No i pyk Kairosik po przeczytaniu tego ciekawego posta
@Kahzad czyli jak mam 8h w pracy, ktore dluza mi sie niemilosiernie i 8h snu, ktore mija niezauwazalnie, a do tego 8h grania w gierki, gdzie ledwo sie obejrze a juz te 8h minelo, to ktora z tych trzech rzeczy to kairos?
Zaloguj się aby komentować
Rok temu znalazłem dziwną muchę na szybie, ale wtedy nie byłem pewien co to. Niedawno naukowcom udało się jednak zrekonstruować ostatnie godziny życia takiej muchy-zombie kontrolowanej przez grzyba. Symptomy pasują - na oknie prawdopodobnie eksplodował mi Owadomorek muszy.
To podstępny patogen powodujący u much tzw. "chorobę szczytową" (summit disease) - tuż przed śmiercią ofiary są zmuszane do poszukiwania wysokich miejsc, gdzie będą czekać na śmierć o konkretnej, wybranej przez grzyba porze. Ten bowiem lubi zabijać... wieczorem.
Pisząc wcześniej o eksplozji wcale nie przesadzam - to nie jest brud na szybie, a chmura lepkich zarodników, których wyrzut był tak silny, że niczym w kreskówkach, na szkle odbił się nawet kształt muszych nóg.Zarodniki dojrzewają na przypominających armatki wodne strukturach grzybni, które wystrzeliwują je z ogromną siłą na odległość nawet kilku metrów. Cel jest jeden - trafić i skutecznie zakazić inną muchę.Gdy się uda, zarodnik szybko kiełkuje i wnika do wnętrza organizmu owada, gdzie pożera tzw. ciało tłuszczowe (odpowiednik m. in. wątroby) i rozrasta się, docierając w końcu do mózgu. Zauważono, że zainfekowane muchy zawsze umierają o podobnej porze, w okolicy zachodu słońca, nawet jeśli są trzymane w całkowitym zaciemnieniu. Podobny efekt występuje u innych, spokrewnionych grzybów, które celują np. w południe lub też porę tuż przed wschodem słońca. Jak to robi?W mózgu dociera do neuronów zegarowych, regulujących rytm okolodobowy muchy. Nie wiadomo do końca, czy sam również potrafi odmierzać czas, czy tylko zuchwale przejmuje zegar biologiczny ofiary i "ustawia" na nim godzinę śmierci.
Po dostaniu się grzyba do mózgu, mucha ma jeszcze około 48 godzin życia. Ten w tym czasie atakuje kolejne jego obszary, odpowiedzialne m. in. za wydzielanie hormonów, przerywa barierę krew-mózg i wydziela do krwi (hemolimfy) owada substancje o nieustalonym do końca składzie. Ich pobranie i wstrzyknięcie zdrowym muchom zaczyna wywoływać objawy przejęcia przez grzyba, charakterystyczne dla muchy-zombie,ale nie ustalono jeszcze mechanizmu, który za to odpowiada. Na 24 godziny przed śmiercią odpowiednie struktury mózgu owada są już jednak całkowicie przejęte przez grzyba, dzięki czemu na ok. 2,5 godziny przed śmiercią stymuluje on nagły wyrzut tzw. hormonu juwenilnego, który "ożywia" wyczerpaną, zmorzoną głodem muchę. Zwiększona na krótko przed śmiercią ruchliwość pozwala odszukać i zająć jakieś wysokie miejsce, gdzie ofiara przysiada i sama przykleja się, np. do szyby, lepką substancją wypływającą z otworu gębowego, po czym rozkłada skrzydła tak, by nie stawały na drodze zarodnikom i... kona. Grzybnia przebija wtedy ciało muchy i dosłownie eksploduje tysiącami armat nabitych zarodnikami.
Źródło: Dariusz Dziektarz
#roznoscidziwnosci #ciekawostki #natura #nieprzyjedzeniu





Przypomina mi się komedia polityczna Braindead. Polecam :D
@Kahzad Widziałem raz coś podobnego - taka mucha przykleiła się na zewnątrz okna mojego mieszkania... Na 14 piętrze. Wpięła się nie tylko nóżkami ale ssawką też, po śmierci zostawiła podobną chmurę jak ta pokazana na zdjęciu
@Kahzad tragedia jednej istoty może być szczęście dla innej.
Zaloguj się aby komentować
W 2015 roku kanadyjski żołnierz Robert Giblin zadźgał swoją ciężarną żonę, a następnie wyrzucił ją z balkonu. Następnie odebrał sobie życie, sam skacząc z balkonu.
Jego ostatnim postem na Facebooku przed popełnieniem tego ohydnego czynu był ten obrazek z podpisem „Szczęście jest”
Oryginalny wpis:
In 2015, Canadian soldier Robert Giblin stabbed his pregnant wife to death and then threw her off the balcony. He then ended his own life by jumping off the balcony himself.
His last Facebook post before committing the heinous act was this imagine with the the caption “Happiness is”
Źródło: Morbid Knowledge
#roznoscidziwnosci #ciekawostki

kanadyjski żołnierz
@Kahzad wojsko zryło banie, Boże, Chryste Panie
Zaloguj się aby komentować
Albrecht Dürer, Madonna z dzieciątkiem i małpą, Norymberga, ok. 1498 r.
Piękna, delikatna rycina słynnego niemieckiego artysty. Ale po co Dürer umieścił na tym rysunku małpę? Co ona tutaj robi? (Zdj.1)
Albrecht Dürer był uznanym malarzem i grawerem okresu renesansu. Jego drzeworyty i miedzioryty stały się popularne w całej Europie, a rozwiązania zaczerpnięte z jego prac inspirowały artystów i wywierały nieustanny wpływ na sztukę malarską i rzeźbiarską XVI w. Podobnie jak inne ryciny Dürera, „Madonna z dzieciątkiem i mapką” była po wielokroć kopiowana i reprodukowana, np. przez włoskiego rytownika epoki renesansu Agostino Veneziano czy też przez braci Wierix - flamandzkich mistrzów rytownictwa. Ciekawostką jest, jak w specyficzny sposób kompozycję Dürera wykorzystał burgundzki malarz Juan de Borgoña.
Już wykonana kilka lat przed „Madonną z małpą” grafika „Święta Rodzina z motylem” (ok. 1495) ukazywała szybki rozwój Dürera w rzeźbiarskim modelowaniu postaci i umiejętnym dobieraniu pejzażowego tła. Motylek na tej litografii (Zdj. 2) widnieje w prawym dolnym rogu niemal niezauważalny, jednak gdy już się go dostrzeże, jego obecność przydaje delikatności całemu przedstawieniu. Podobną rolę pełnią zające na rysunku, któremu nadano tytuł „Święta rodzina z trzema zajączkami” (Zdj. 3).
Grafika Madonny z Dzieciątkiem Jezus na ręku i udomowioną małpą przez wieki była przedmiotem przeróżnych interpretacji. Widzimy Maryję siedzącą na drewnianym, niskim ogrodzeniu pośród wiejskiego krajobrazu, trzymającą na kolanach Dzieciątko Jezus. Matka przygląda się łagodnie zabawie syna z małym ptaszkiem. To zapewne szczygieł - wg wierzeń ludowych zapowiedź męki Chrystusa (szczygieł żył wśród kolących, gęstych krzewów kojarzących się z cierniami). Zdaniem niektórych historyków sztuki, narysowany tu ptak możne także być symbolem dusz ulatujących do nieba, które Odkupiciel ma wybawić.
Matka Boża opiera swobodnie rękę na Starym Testamencie, w którym proroctwa zapowiadały przyjście na świat Mesjasza. Jej wysmukła sylwetka zwraca uwagę delikatnością szaty, która została mistrzowsko udrapowana przez Dürera.
Nad głową Dziewicy widać aureolę, zaś pukle włosów młodej kobiety układają się faliście i w rytmiczny sposób. Z tyłu artysta przedstawił malowniczy krajobraz, w którym dominuje szachulcowa budowla (z tzw. muru pruskiego) zidentyfikowana przez znawców jako położona w pobliżu Norymbergi walcownia produkująca drut. Co ciekawe, już kilka lat po powstaniu dzieła Dürera, dokładnie ten sam budynek skopiował do swojej mitologicznej sceny zatytułowanej „Ganimedes” włoski rytownik Giulio Campagnola (Zdj. 4).
Na grafice Dürera od zabudowań oddziela Maryję i Dzieciątko leniwie wijąca się rzeka. Wspomnieć trzeba koniecznie o nadrzecznych zaroślach i wierzbach, ale przede wszystkim o symbolice roślin: po lewej stronie babka lancetowata, która miała wymowę antydemoniczną (osłabiała moc szatana, który nie miał dostępu do Matki Bożej), z kolei po prawej stronie dziewanna pospolita - chroniąca przed nieszczęściem i nazywana „warkoczem Maryi”, „matką ziół” czy też „berłem Królowej Niebios”.
Najbardziej zaskakującym elementem grafiki jest jednak obecność na niej włochatego ssaka. Skąd on się tutaj wziął? Dla jednych badaczy owa małpa jest odniesieniem do wszelkiego zła i szatana, którego Chrystus ma pokonać; inni uważają, że figlarne stworzenie to symbol dokonań artystów, którzy w czasach Dürera coraz wierniej potrafili odtwarzać, czyli „małpować” rzeczywistość. Przyjrzyjmy się bliżej tajemnicy umieszczenia egzotycznej istoty na tym przedstawieniu.
Egzotyczne zwierzęta, zwłaszcza małpy, były popularnym obiektem zainteresowania Europejczyków przez całe średniowiecze. Pod koniec XV w., czyli w epoce odkryć geograficznych, i wtedy, gdy Dürer tworzył swoją litografię, do bogatych domów sprowadzano coraz większą ilość żywych zwierząt schwytanych w odległych krainach i przywożonych statkami. Kupcy z Norymbergi, rodzinnego miasta artysty, wg dokumentów zakupili w owym czasie w Portugalii małpy z Indii, a później z Brazylii. Miały one służyć jako zwierzęta domowe w posiadłościach zamożnych klientów. Obok małp najbardziej poszukiwanym żywym towarem były także papugi. Zwierzę, które utrwalił Dürer, zostało przedstawione na tyle dokładnie, że badacze są zgodni co do tego, że jest to makak berberyjski, gatunek z podrodziny koczkodanów do dziś występujący na obszarach górskich Maroka i Algierii, oraz na Gibraltarze. W czasach Dürera kolonie makaków występowały także w zachodniej Tunezji i prawdopodobnie na południu półwyspu iberyjskiego. Artysta zapewne zobaczył makaka w Norymberdze lub w innym niemieckim mieście. W każdym razie szczegółowość odtworzenia zwierzęcia świadczy o tym, że przyglądał mu się bardzo długo. Wszystko wskazuje również na to, że mistrz z Norymbergii uległ fascynacji tymi niezwykłymi stworzeniami.
Z twórczości i pism Dürera wiadomo, że był on w szczególny sposób zaintrygowany wszystkim, co egzotyczne.
W pamiętniku, który pisał podczas pobytu w Niderlandach, dał wyraz swojemu zainteresowaniu małpami, a także egzotycznymi ptakami i gadami. W grudniu 1520 r. podczas pobytu w Antwerpii zanotował: „Jch hab 4 goldgulden für mehr Kätzlein geben”. „Czery złote guldeny” by mieć „mehr kätzlein” - więcej kociąt... Funkcjonował wówczas termin „Meerkatze” który nazywał małpy „kotami morskimi”, czyli kotami pochodzącymi z morza (morzem przypływały do Europy). O rożnych gatunkach tych zwierząt mówiono w ten sposób jeszcze w XV i XVI wieku; oprócz tego niektóre z małp nazywano także „Hundsaffe” - małpami-psami.
Spośród licznych zakupów Dürera podczas owej podróży, nabycie małpy było drugim spośród najdroższych wydatków - jedynie płaszcz, który kazał sobie uszyć, był bardziej kosztowny. Skrupulatne zapiski artysty wspominają także o innych żywych stworzeniach: małej zielonej papudze, którą Albrecht podarował w prezencie żonie Agnieszce w sierpniu 1520 r. (kupiła później dla niej klatkę); drugiej papudze kupionej dwa tygodnie potem dla znajomego, małym żółwiu i jeszcze jednej, trzeciej papudze. W 1521 r., gdy Dürer przebywał w Brukseli, także kupi tam małpy, w tym podarował w prezencie żonie Agnieszce w sierpniu 1520 r. (kupiła później dla niej klatkę); drugiej papudze kupionej dwa tygodnie potem dla znajomego, małym żółwiu i jeszcze jednej, trzeciej papudze. W 1521 r., gdy Dürer przebywał w Brukseli, także kupi tam małpy, w tym prawdopodobnie pawiana. Szkicował go później i pisał notatki o jego wadze i rozmiarach. Podróże i zakupy o których mowa, były późniejsze niż powstanie „Madonny z małpką”, ale Dürer już we wcześniejszych dziełach umieszczał te zwierzęta na grafikach.
W 1496 r. narysował małpę na widocznym miejscu w „Dwunastoletnim Jezusie w świątyni” (Zdj. 5). Gatunek widocznej tu małpy nazywano później po niemiecku Nonnenaffe (małpa-zakonnica) ze względu na wieniec z białego futra przypominający kołnierz noszony przez niektóre zakonnice.
Zakupione małpy przywiązywano do miejsca łańcuchami, żeby nie uciekły. Wzmacniało to symbolikę zwierzęcia, które należało spętać - podobnie jak powinny być spętane i ujarzmione zło i grzeszność. Ale czy o taką symbolikę chodziło Dürerowi, gdy umieszczał małpę obok Maryi z Dzieciątkiem? Nie można tego wykluczyć. Ale równocześnie artysta mógł dać ukryty wyraz swoich fascynacji i sympatii do zwierzątka. Czy nie świadczy o tym monogram artysty umieszczony bardzo blisko końca małpiego ogona? Makak patrzy na nas z zainteresowaniem, podobnie jak spoglądał zapewne na samego Dürera. Jeśli ktoś pamięta kultowy film „Planeta małp” z 1968 r., przyjdzie mu do głowy podobne, intensywne spojrzenie (Zdj. 6, kom 1).
Niemiecki rytownik z pewnością nie mógł dostrzegać w obserwowanej małpie tego, co przedstawi ponad trzy wieki później Karol Darwin. W XV wieku, podobnie jak od wielu stuleci, ludzie dopatrywali się wśród zwierząt - psów, kotów, wilków, osłów, lisów i innych - podobieństwa do własnych zachowań, zalet i przypadłości. Małpy były pod tym względem dosyć wyjątkowe i na pewno budziły zastanowienie - to od nich ukuto termin „małpowanie”. Z tych wszystkich obserwacji zrodziło się jeszcze jedno zjawisk: artyści zaczęli umieszczać małpy na obrazach niczym błaznów - komentujących przedstawioną scenę. Od tego był już tylko krok, by za ową namalowaną małpą skrył się sam autor dystansujący się od wydarzenia. Wiadomo, że Albrecht Dürer lubił w swoich dziełach przedstawić tak ujęte, komentujące scenę postaci. (Zdj.7, kom 1) Jednak w przypadku „Madonny z dzieciątkiem i małpą” uznanie narysowanego tu zwierzątka jako wyobrażenie samego artysty byłoby raczej zbyt daleko idącą interpretacją.
Źródło: kazef
#roznoscidziwnosci #sztuka





K⁎⁎wa, przeczytałem "Maradona z dzieciątkiem".
Zaloguj się aby komentować
Good news everyone!
Od 2013 do 2022 europejski ranking satysfakcji z życia (skala 0-10) przeszedł gruntowną przebudowę.
Ranking 2022:
1.
2.
3.
…
28.
29.
30.
Sukces
Inne historie sukcesu to:
Kilka państw zaliczyło bardzo duże spadki satysfakcji z życia.
W
Przyczyny?
Źródło: Radek Zyzik
#dobrewiesci #roznoscidziwnosci
Ta, ostatnie osiem lat to była kraina miodem i mlekiem płynąca, istny, k⁎⁎wa, raj.
Zaloguj się aby komentować
Powiada diabeł spod krzyża:
– Ja, ja, ja nimi rządzę, opętałem, zadałem obsesję ciała, że już się nie wyzwolą z uścisku materii, spod władzy dóbr i miar zmysłowych: przyjemności oczu, przyjemności uszu, przyjemności języka, przyjemności skóry, przyjemności żołądka, przyjemności lędźwi. W tym świecie żyją, o tym świecie myślą, temu światu służą.
Powiada asceta z krzyża:
– Ja, ja, ja nimi rządzę, oświeciłem, objawiłem prymat ducha, ujrzeli, że ciało jest jedynie przedmiotem, szatą umysłu, mogą zatem zrobić z nim, co chcą, widzą bowiem doskonale: ciało to nie ja, ja ciało jedynie noszę, zakładam tę szatę na czas bytowania ziemskiego, ale mógłbym inną, i choć z szaty całkiem wyjść nie przystoi, to nie ona mnie czyni człowiekiem, nie ona.
Komentarz: czyżbyśmy porzucili hedonizm Ciała, na rzecz hedonizmu Umysłu?
Źródło: Jacek Dukaj "Po Piśmie", fragment rozdziału "Trzecia Wojna Światowa Ciała z Umysłem"
#cytaty #roznoscidziwnosci #filozofia
Ciekawa książka, ale też się nie zgadzam z główną tezą, że pismo zaniknie i że nastąpi zmiana cywilizacyjna z kultury piśmiennej. Zresztą Dukaj sam podaje pod koniec książki dobre kontrargumenty. Pismo jest konieczne chociażby w naukach ścisłych i prawniczych. Literatura daje też możliwość opisania myśli bohatera, a film nie.
A to że coraz mniej ludzi czyta - cóż, to nigdy nie był jakiś znaczący procent
Zaloguj się aby komentować
Najpierw wartościowanie według atrakcyjności ciała uchodziło za nieetyczne i nieempatyczne, ponieważ na ciało nie mieliśmy wpływu, nie wybieraliśmy go, było nam dane od Boga (losu, natury).
Potem, dzisiaj – nie wypada tak wartościować, ponieważ choć wpływ mamy, wymaga on pieniędzy, toteż ciało i szerzej: wygląd – jest pochodną statusu materialnego i ludzie wartościujący wedle ciała nie różnią się od drapieżnych darwinistów ekonomicznych.
Ale ceny spadają, technologie tanieją, przerabianie ciała staje się coraz łatwiejsze, coraz naturalniejsze, począwszy od higieny osobistej, ubioru; coraz cieńsza tu granica między ciałem wirtualnym i ciałem fizycznym, i już za chwilę –
„Zadbaj o siebie! To nieuprzejme – być brzydkim”.
Najgłębszym wpływem pornografii na kulturę nie są rewolucje w savoir-vivrze sypialni, przesunięcie granicy intymności czy banalność piękna z „Playboya”, lecz photoshop wbudowany już na stałe w nasze oczy.
Źródło: Jacek Dukaj "Po Piśmie", fragment rozdziału "Trzecia Wojna Światowa Ciała z Umysłem"
#roznoscidziwnosci #cytaty #ksiazki #filozofia
Już pół biedy jak ktoś jest w jakiś sposób nieforemny, nieproporcjonalny - to bardzo trudno zmienić. Ale by się uczesać, ogolić, umyć, ubrać czy ogarnąć trochę twarz u kosmetyczki - to już nie są duże pieniądze do zainwestowania a poprawiają mocno nasz obraz u innych.
Zaloguj się aby komentować
Załóżmy, że rozwiązany zostanie problem nieinwazyjnego skanu stosownej rozdzielczości i że to nie generyczny mózg Homo sapiens będzie się tam procesować, lecz idealna kopia mózgu konkretnego człowieka, jakiegoś Jana Kowalskiego. I że ten wirtualny Jan Kowalski (JKV) będzie mówił i zachowywał się dokładnie tak samo jak Jan Kowalski z realu (JKR).
Ba, więcej: niechby nawet skany mózgu JKR pokrywały się ze skanami JKV. Rzecz jasna nadal nie pozwoli nam to stwierdzić, czy w JKV odtworzono także świadomość czy JKV nie jest jedynie bardzo skomplikowanym chińskim pokojem.
Ale wystarczy wyjść poza eksperymenty myślowe operujące na konstruktach logicznych. To ludzie mieliby wyemigrować z ciał, to w ludzkiej kulturze odbije się nieśmiertelność. Paradoks chińskiego pokoju pozostanie w mocy – lecz cóż z tego?
Spotykasz oto JKV, zawiadującego swym nowym ciałem biologicznym czy niebiologicznym, albo też po prostu kontaktujesz się z nim na co dzień w takim czy innym wirtualu; nadto nie jest JKV żadnym ewenementem, takich „cyfrowych obywateli” masz wokoło mnóstwo, reagują jak ludzie, pracują jak ludzie, uczestniczą w kulturze jak ludzie – i co się dzieje? Prędzej czy później się z nimi o s w a j a s z.
Filozoficzne dywagacje przestają mieć znaczenie w obliczu codziennego doświadczenia. Już teraz otacza nas tyle elektroniki i maszynowej inteligencji, że człowiek przeniesiony tu z zarania cybernetyki nie dałby nam spokoju pytaniami o testy Turinga i tym podobne kwestie, wówczas uważane za kluczowe. Tymczasem testy Turinga przechodzą codziennie miliony botów w Internecie; łatwiej raczej wziąć kolejnego anonima na czacie za prosty algorytm konwersacyjny. A my nie poświęcamy temu uwagi. Nie zastanawiamy się. Żyjemy już w środowisku prymatu informacji nad materią, stało się ono dla nas naturalnym. Odpisując na e-maile, SMS-y, współpracując i rywalizując w Sieci z awatarami nieznajomych, zaprzyjaźniasjąc się na społecznościówkach z personami skonstruowanymi ze słów, obrazów, skojarzeń kulturowych, oswoiliśmy się z życiem czystego Umysłu.
Źródło: Jacek Dukaj "Po Piśmie", fragment rozdziału "Trzecia Wojna Światowa Ciała z Umysłem"
#roznoscidziwnosci #cytaty #ksiazki #filozofia
Wołam jeszcze @AdelbertVonBimberstein @hellgihad oraz @DKK
Ostatnio pisaliście o Dukaju, więc może was zainteresuje
Ta książka popsuła mi trochę głowę
"przejście z myślunku pisma w myślunek post piśmienny nie oznacza wszakże jedynie wewnętrznej przemiany ludzi. Jak to było z pismem? Najpierw pojawia się technologia. Ona zmienia pole i zasady gry. Dopiero potem orientujemy się, że pozostając nadal na szczycie starych hierarchii przegrywamy w realnym świecie. Tak się musieli czuć mędrcy świata oralnego w konkurencji z bezczelnymi dziećmi pisma, i tak czuja się dziś w okresie przejściowym do pełnej kultury transferu przeżyć. Rekordziści IQ myślunku pisma przegrywający z ledwo piśmiennymi młodziakami urodzonymi w rozbuchanych technologii audio i video, nie piszącymi, bo przeżywającymi."
@Kahzad w temacie polecam za⁎⁎⁎⁎sty, a żenująco mało znany serial, Pantheon, o skanowaniu umysłów i jak te osoby by sobie radzily w nowym życiu
Zaloguj się aby komentować
Nie mają mózgu ani układu nerwowego, pytanie jednak brzmi, czy w ogóle ich potrzebują? Przez grzybnie nieustannie płyną mierzalne impulsy elektryczne, przypominające aktywność neuronalną u ludzi. Pod wpływem chloroformu podobnie jak i my, grzyby zdają się.. tracić przytomność! (Zdj.1)
Grzyby skolonizowały lądy jako jedne z pierwszych organizmów. Tworzyły lasy, nim pojawiły się jakiekolwiek drzewa, a dziś są wśród nich największe i jedne z najstarszych organizmów na ziemi. Niewiele jednak o nich wiemy - czy to możliwe, że są w jakimś stopniu... świadome?
W Oregonie rośnie opieńka zwana Humongous fungus, która dosłownie włada okolicznym lasem - strzępki jej grzybni rozciągają się na powierzchni 9km2 i ważą być może kilkadziesiąt tysięcy ton, czyniąc z niej potencjalnie najmasywniejszy organizm na ziemi. (Zdj.2) Nie każdy grzyb osiąga oczywiście tak monstrualne rozmiary, ale daje nam to wyobrażenie ich prawdziwej, ukrytej przed naszymi oczami postaci. Impulsy elektryczne w grzybni niosą pomiędzy jej odległymi fragmentami informacje o otoczeniu, potencjalnych zagrożeniach, czy źródłach pożywienia. Badania wykazały, że posiadają coś w rodzaju pamięci krótkotrwałej - kojarzą miejsca, w których znajdował się pokarm i wiedzą, by go tam szukać. Na szczycie rosnącej strzępki grzyba umieszczony jest specyficzny organ, Spitzenkörper, który "prowadzi" zwiad i uczestniczy w podejmowaniu decyzji o kierunku, w którym podążać (a więc rosnąć) ma grzyb. Nie wszystkie jednak rządzą w glebie, bo to właśnie grzyby pasożytnicze opanowały do perfekcji kontrolę umysłów swoich ofiar. Ta zaskakująco powszechna u nich umiejętność nasuwa wielu badaczom pytania o to, czy czasem i ludzie nie są w jakiś sposób dyskretnie "kontrolowani" przez liczne grzyby zamieszkujące nasze ciała. Oczywiście nie wprost, ale ze względu na powszechność grzybów i długość życia ludzi, ciężko zbadać, czy nie jesteśmy przez nie np. podpuszczani do pewnych, korzystnych dla nich, typów zachowań, tak jak to ma miejsce w przypadku zakażenia toksoplazmą, która prowokuje nas do podejmowania większego ryzyka? Część badaczy swoje podejrzenia kieruje szczególnie w stronę grzybów z rodzaju Candida, które naturalnie zasiedlają organizmy większości ludzi na świecie.
Może istotnie to grzyby od samego początku władają lądami? Ocenę utrudnia nasza ludzka perspektywa, niektórzy proponują więc wyodrębnienie nowej gałęzi nauki mającej zgłębić tajniki ich zachowania i potencjalnej świadomości - etologii grzybów.
I wszystko to prowadzi do pytania, czy @Ragnarokk jest grzybim agentem wpływu?
Źródło: Dariusz Dziektarz
#roznoscidziwnosci #grzyby #ciekawostki



@Kahzad Sprawa jest dawno wyjaśniona, kontrolowanie umysłów przez grzyby jest dość dobrze opisane w różnych miejscach internetu # narkotykizawszespoko oraz potwierdzona urzędowo w licznych policyjnych raportach.
Grzyby rządzą planetą i tylko pozwalają innym organizmom posiedzieć sobie w kąciku żeby ładnie urosły i żeby je po śmierci danego osobnika powolutku sobie zjeść.
Gx
@Kahzad Może Ty, albo ktoś z wątku, przypomni mi, gdzie (w jakiej książce) występował kontrolujący umysł bohatera smardz?
@Kahzad ej a toksoplazmoza to czasem nie są pierwotniaki?
Zaloguj się aby komentować
W 2001 r. znakomity napastnik Liverpoolu, Michael Owen, postanowił, że cała jego rodzina zamieszka przy jednej ulicy. Kupił więc dom rodzicom, dwóm siostrom oraz obu braciom. Jak wyliczono, na zakup pięciu domów w północnej Walii były król strzelców Premier League przeznaczył mniej więcej 750 tysięcy funtów. Wówczas zarabiał tyle w... trzy miesiące.
Jeszcze w tym samym roku reprezentant Anglii zabrał najbliższych członków rodziny do Dubaju. Oczywiście - na swój koszt. Gdy Owenowie wrócili z wakacji, na rodzeństwo piłkarza czekały efektowne samochody, między innymi Porsche Boxter oraz Audi TT. Za wszystko zapłacił 21-letni Michael.
Jego ojciec i najlepszy przyjaciel, Terry (obaj na zdjęciu), nie musiał wtedy dostać nowego samochodu. Na mocy umowy, którą jego syn podpisał z Jaguarem, co roku Michael otrzymywał dwa auta - dla siebie i taty
Żródło: Usiadź, opowiem ci o pilce
#roznoscidziwnosci #ciekawostki #liverpool

@Kahzad jak się teraz mają?
@Kahzad czytając tę opowieść byłem pewien że się skończy tym że wszyscy wpadli w alkoholizm, zbankrutowali i się pozabijali xD
750k za 5 domów? Ciekawe ile teraz są warte
Zaloguj się aby komentować
Czytam sobie przepowiednie pisarza SF Isaac Asimov, skubaniec miał nosa.
Oto kilka jego przepowiedni (z 1964 roku z magazynu New York Times) jak może wyglądać świat za 50 lat:
1. „Istnieje prawdopodobieństwo, że liczebność populacji przekroczy 6,5 mld, a samych Stanów Zjednoczonych 350 mln” - trafił.
2. „Na obszarach pustynnych będą budowane wielkie elektrownie słoneczne. […]
W 2014 r. będziemy oglądać filmy 3D, […] a urządzenia elektryczne nie będą miały kabli zasilających. […]
Komunikacja dojdzie do takiego poziomu, że będzie można na żywo oglądać osobę, do której się telefonuje. Na ekranie służącego do tego urządzenia będzie można również przeglądać dokumenty zdjęcia i książki. Krążące po orbicie satelity pozwolą z kolei każdemu połączyć się z dowolnie wybranym miejscem.” - trafił wszystko
3. „Co się tyczy telewizji, dzisiejsze odbiorniki zostaną zastąpione przez ekrany ścienne, a potem przezroczyste ‘kostki’ pozwalające na oglądanie obrazu w trzech wymiarach. […] Komputery pojawią się w niezwykle szerokiej gamie i będą w stanie tłumaczyć z rosyjskiego na angielski. […] Powstaną w wersjach tak małych, że będą służyć jako ‘mózgi’ dla robotów” - prawie trafił
4. „W 2014 r. roboty nie będą jeszcze ani dobre, ani powszechne” - prawda, i to samo twierdził z podróżami na Marsa.
5. Nie trafił z przeludnieniem, gdyż twierdził, że będzie problem ze zbyt dużą liczbą ludzi. Legenda fantastyki naukowej wierzyła również, że w 2014 r. będą istnieć księżycowe kolonie, ruchome chodniki, transportujące towary “tuby spedycyjne” oraz “latające samochody”, dzięki którym nie trzeba się będzie martwić o stan dróg.
6. I najciekawsze: „Będzie zaledwie kilka fachów, które ludzie będą wykonywać lepiej niż maszyny. […]
Ludzkość będzie cierpieć na nudę – chorobę rozprzestrzeniającą się i potęgującà z każdym rokiem. Będzie to miało bardzo silne mentalne, emocjonalne i społeczne konsekwencje. Odważę się stwierdzić, że za 50 lat psychiatria będzie zajmować wyższą lokatę na drabinie nauk medycznych niż obecnie. […] W świecie, gdzie odpoczynek będzie nakazem, słowo ‘pracuj’ stanie się najważniejsze”
7. Twierdził, że ludzkość będzie cierpiała na „chorobę nudy” które widziało wszystko i którego nic nie jest w stanie zdziwić ani zabawić. I tu trochę racja, ale nie o nude chodzi, a o przekraczanie granic dobrego smaku (fame mma, warsaw shore itd).
Asimov to był mózg!
Żródło: Wojtek Kardys
#roznoscidziwnosci #ciekawostki #sciencefiction

a urządzenia elektryczne nie będą miały kabli zasilających.
@Kahzad: Kurcze, mówisz że z tym trafił a mój dom wciąż ma lodówkę, mikrofale, pralkę, telewizor, komputer i inne sprzęty elektryczne z kablami zasilającami. To samo jest u moich znajomych. Gdzie można kupić lodówkę elektryczna bez kabla?
Fundacja jest genialna a Asimov to niesamowity wręcz łeb!
@Kahzad Wszystko fajnie, ale ile tych "przepowiedni" było ogólnie. Bo wiadomo, że jak ktoś napiszę sobie książkę pełną takich przepowiedni to z jakimiś trafi. Jaki jest stosunek tych trafionych do nietrafionych, tego nigdy się nie podaje w takich wpisach xD
Zaloguj się aby komentować