#psychologia

27
1118

Prozac zamiast choinki?


Święta i celebracje przez tysiąclecia służyły człowiekowi jako mechanizm chroniący go przed przerażającym ogromem wszechświata, którego był jako jedyne stworzenie świadomy. Problem jednak tym, że przerażający ogrom wszechświata pozostał. Ale świąteczne lekarstwo przestało działać.


„W grudniu jesteśmy przystosowani do tego by jeść, pić i chować się przed wilkami”


Taki komentarz mignął mi gdzieś przed oczyma kilka dni temu i w sumie na tym mógłbym zakończyć ten wpis gdybym całą historię miał umieścić gdzieś 300 lat temu. Wtedy bowiem świętowane od tysiącleci przesilenie zimowe, w ostatnich stuleciach jako Narodziny Jezusa Chrystusa na tym mniej więcej jeszcze polegało. Nikt nie miał wówczas wątpliwości, że były to święta znacznie mniej istotne niż kluczowa dla chrześcijaństwa Wielkanoc. Zwłaszcza, że Boże Narodzenie było jedynie początkiem karnawału, gdzie świat dosłownie stawał na głowie, a w zakresie spożywania alkoholu i seksu obowiązywały normy jakie się współczesnym hedonistom nie śniły.


Zaskoczeni? Słusznie, bo to było bardzo dawno temu, a w międzyczasie miała pojawić się nowa wizja świąt, która zdążyła się już skompromitować.


To ta wizja pocztówkowa, mająca rzekomo oddawać prawdziwego ducha świąt. Rodzinnych, z obowiązkowym kominkiem i gęstą choinką. Ten obrazek nie wziął się znikąd. Oczywiście adaptując, po raz enty w historii ludzkości wcześniejsze zwyczaje stworzono coś co zaistnieć mogło tylko w realiach mieszczańskiej etyki XIX wieku. Święta w formie opisanej w „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa (jest jednak przesadą spotykane niekiedy powiedzenie, że to Dickens wymyślił święta. Nie wymyślił, ale swój udział zdecydowanie miał) były projekcją obrazu jaki najbardziej wpływająca wówczas na kulturę klasa społeczna chciała widzieć w lustrze.


Problem polega na tym, że ten wyidealizowany, w dzisiejszych czasach dodatkowo skomercjalizowany twór nie zapewnia tego, czego pierwotni ludzie od świąt oczekiwali.


Celowo wyżej wspomniałem o „przesileniu zimowym”. Boże Narodzenie, z drobną korektą w starożytności właśnie się z nim pokrywa. Podobnie jak masa innych świąt obchodzonych zarówno dziś, jak i w starożytności. Nie powinno to dziwić, bo religie od samego początku były ściśle związane z przyrodą. Dlaczego? Bo człowiek jest jej częścią.


Nie czuję się samotny w swej niechęci do zimy, bo to akurat częsta przypadłość


Na tyle częsta, że udowodniona w licznych badaniach. Na sezonowe zaburzenia nastroju skarży się od kilku do kilkudziesięciu procent społeczeństwa i najczęściej wiąże się je ze zmniejszoną ilością światła słonecznego. To fakt. Nie neguję, że neuroprzekaźniki w mózgu mają związek z naszym nastrojem, a na ilość tychże wpływa z kolei np. ekspozycja na światło słoneczne. Tyle, tylko, że o ile w tym miejscu możemy postawić kropkę w kontekście biologii czy scjentystycznej psychologii, to kulturowo musimy iść dalej.


Czytając o fenomenie sezonowych zaburzeń nastroju trafiłem kiedyś na sporządzoną w latach 80-tych relację opisującą rozmowy ze starszymi mieszkańcami północnej, prowincjonalnej Norwegii.


Ludzie ci, posiadający osobowość ukształtowaną w czasach stosunkowo nietkniętych przez nowoczesną kulturę nie wypierali spadku nastrojów zimą, gdy dnia nie było lub trwał kilkadziesiąt minut. Jednakże uważali to za absolutnie normalną część ludzkiego żywota. Taki to był po prostu okres – zwolnienia, pewnego rodzaju hibernacji i „przeżerania” tego co się udało zdobyć w bardziej „ludzkich” miesiącach.


To oczywiste jeżeli spojrzymy na ludzką psychikę nie jako produkt biologiczno-chemicznego rachunku, lecz jako nadbudowę, która na nim powstaje.


Człowiek jest gotowy znieść najgorszy ból i nie przeżyć najmniejszego. Kiedy ból, na przykład bolesne starcie w sporcie jest uzasadniony zewnętrznymi środkami to staje się po prostu przykrą koniecznością. Gdy zaś spotyka nas drobna niewygoda, ale absurdalna i niezasłużona, to czujemy się okropnie upokorzeni.


Żeby to co nas spotyka trafiało to tego pierwszego katalogu odpowiadała przez stulecia religia


O ile w XIX wieku albo i wcześniej uważano, że religia jest przejawem naiwności czy niedouczenia, niczym dziecięca wiara w św. Mikołaja (to moje porównanie) to już w następnym stuleciu pojawiła się masa ludzi, która wskazywała na różnego rodzaju psychologiczne czy socjologiczne funkcje jakie obrzędy religijne spełniały.


I jeżeli wpatrzymy się w kalendarz religijny to znajdziemy zadziwiającą zbieżność świąt z tym jak zachowuje się przyroda.


Święta w życiu takiego przednowoczesnego człowieka pełniły pewnego rodzaju kamienie milowe, wskazówki jak ma się czuć i na co sobie pozwolić. Był czas na pracę i był na lenistwo. To z kolei ściśle związane z tym, jak zachowuje się przyroda. Czas święty wbrew pozorom nie był „czasem wolnym” gdzie każdy robił co chciał. Był ściśle zaplanowany, jednak raczej nikt nie odbierał tego jako ciężkiego obowiązku.  


Współczesne święta ciągle pełnią różne funkcje, jednak ta wprowadzająca w życie człowieka porządek istotnie straciła na znaczeniu


O ile dla chłopa średniowiecznego grudzień oznaczał zupełnie inną aktywność ekonomiczną niż np. czerwiec, to dla większość członków współczesnego społeczeństwa nie ma to żadnego znaczenia. Wręcz przeciwnie, jeżeli możemy już mówić o jakimś spowolnieniu to następuje ono w miesiącach wakacyjnych – wtedy, gdy w przyrodzie i związanych z nią zawodach mamy największy zasuw.


Czas stał się czasem liniowym. Nie mamy wrażenia, że po prostu powtarzamy, w różnych perspektywach życiowo-przyrodnicze cykle, lecz ciągle przemy do przodu. Bezkosztowo?


Wykres który mi w życiu dał do myślenia najwięcej to wykres samobójstw na Grenlandii. Tamtejsza społeczność, gdy rząd duński (to ciągle teren podległy Danii) zaczął ją „cywilizować”, wsadzać do bloków z centralnym ogrzewaniem, toaletami i elektrycznością i dawać „nowoczesne” zawody w odpowiedzi… rozpiła się i wystrzeliła z największym wskaźnikiem samobójstw na świecie.


Nie będę mówił, że nic się nie zmieniło. Rząd duński wprowadził liczne programy naprawcze i nie żałuje kasy na to co sam spieprzył.


Jednak czy to odpowiada na problem, który tak naprawdę tu wychodzi? Moim zdaniem nie. Nikt nie przeczy, że centralne ogrzewanie i toaleta ma więcej plusów niż minusów. Podobnie jak to, że możemy mieć prawo wypisania się z obyczajów narzuconych nam przez społeczność. Jednak nie można zapominać, że tysiące, dziesiątki wręcz tysięcy lat (nie wiemy na dobrą sprawę jak wyglądała rewolucja neolityczna i przejście z kultur łowieckich na rolnicze, nie mamy na to źródeł pisanych) życia naszych przodków to nie była ciemnota. Ani też „tradycja” w rozumieniu mumii pokazywanej raz na jakiś czas w doraźnych politycznych i społecznych celach. To były naprawdę skuteczne metody radzenia sobie z problemami.


Pytanie brzmi: ile z tego jest dziś do odzyskania i wykorzystania?


PS: na dniach po dłuższej przerwie wyjdzie kolejny numer Newslettera, na który można zapisać się poniżej. Potem znowu będzie przerwa gdzieś do połowy stycznia. A potem? A potem to będzie naprawdę fajnie


https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter/


PS2: I można też „na mikołaja” postawić mi kawę:


https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy


#filozofia #filozofiadlajanuszy #kultura #swieta #psychologia #depresja #zima #religia

a3fc1cf5-86cc-48fc-a4c5-681365377692
pokeminatour

Problem z religiami jest taki że w naszym kręgu kulturowym mówi się tylko o religiach abrahamowych (chrześcijaństwo, judaizm, islam) co bardzo mocno zaburza kontekst tego czym jest religia. Są to religie oparte na dogmacie, na tym że słowo głoszone przez hierarchę jest świetę i nie można tego kwestionować, i tego że danej Religii nie można sprawdzić.


To powoduje że nasz krąg kulturowy odrzuca religie jako całosc bo z perspektywy naszej wiedzy główne prawdy wiary są kwestionowane jak i samo założenie "nie kwestionuje, słuchaj kapłana" w świecie w którym widzimy że różne rzeczy można przedstawić w całkowicie odmienny sposób, że nowe odkrycia naukowe burza starszę, że krótko mowiąc żyjemy w świecie ciagłych zmian w którym przedstawiana przez kogoś prawda nią nie jest, a inna prawda wkrótce może stać się fałszem.


Religia nie musi zakładać istnienia Boga, Religia może bazować nie na niepodważalnych dogmatach lecz na doświadczeniu i może być weryfikowalna na ten przykład buddyzm. W takim charakterze religia będzie o wiele bardziej znośna dla wspołczesnego człowieka. Zresztą tą samą funkcję ( mówienia jak żyć) nie musi pełnic religia jako taka, może być to jakiś nurt filozoficzny, przykładowi stoicyzm


Problemem jest edukacja która wybija z głowy samodzielne myślenie i szukanie żródeł, celuje w stworzenie bezmyślnej posłusznej masy, a nawet utrudnia zdobycie wiedzy bo jak inaczej uznać omówienie danej filozofii/ religii w trzyzdaniowej regulce która zbyt spłaszcza dany temat lub nawet jest błędna ?

Ta nie do konća bezmyślna i posłuszna masa zostaje w większości albo z katolicyzmem albo z pustką którą nie umie samodzielnie zapełnić. Do tego dochodzi brak samoświadomości, duchowości, refleksji.

Chociaż może to i dobrze, obawiam się że gdyby NPC'ty zyskały samoświadomość mogłoby to grozić masą samobojstw.


A rózne nurty na grudzień podadzą rózne rozwiązania przykładowo:

Stoik powie że jest to czynnik zewnętrzny na który nie mamy żadnego wpływu więc nie należy się tym umartwiać

Buddysta powie że istnieje koniec cierpienia, że nic nie trwa wiecznie - a zimą trwa do marca.


Dla NPC'tów pozostaje zatem all inclusive w Egipcie lub antydepresanty.


Oczywiście nie da to odpowiedzi co dokładnie należy robić w grudniu, ale dzięki temu nic się nie deaktulizuje.

wombatDaiquiri

@loginnahejto.pl


Czas stał się czasem liniowym. Nie mamy wrażenia, że po prostu powtarzamy, w różnych perspektywach życiowo-przyrodnicze cykle, lecz ciągle przemy do przodu. Bezkosztowo?


Za⁎⁎⁎⁎ście kosztowo. Ale to dostrzeże dopiero ten który dotrze do końca wytyczonej przez siebie trasy, zatrzyma się na szczycie i zrozumie że nawet jeśli chciałby zdobyć nowy szczyt, to po pierwsze on też nic nie zmieni, a po drugie musi najpierw zejść w dolinę.


Fajny wpis, chociaż w gruncie rzeczy chyba bardziej o rytmie życia ogółem niż o świętach w szczególności

NatenczasWojski

Widze ze koledzy madrzy, to zarzuce temat ktory mnie ostatnio frapuje: czy juz nie czas na nowa religie?


Religie powstaja zgodnie z mozliwosciami i poziomem świadomości ludzi danej epoki. Reguluja stosunki spoleczne, mowia jak zyc, odpowiadaja na trapiace pytania.


Jeśli religia powstała dla prostych pastuchow sprzed 2000 lat, to jak moze odpowiadac na moje potrzeby w XXI wieku? Nie dziwne ze postepuje laicyzm jesli odpowiedzia na wspolczesne problemy sa wskazowki dla wiesniaka z szopy sprzed 2000 lat...


Kiedy więc nowa religia odpowiadajaca moim wspolczesnym potrzebom? Czy mam sobie te potrzeby czym innym zaspokoic bo religie sie skonczyly?

Zaloguj się aby komentować

Ludzie zwykle mają obraz polityków jako oszustów i kłamców i biznesmenów jako chłodno kalkulujących jednostek. Mimo wszystko staramy się wierzyć, że są to osoby racjonalne. Tymczasem fakty wydają się temu przeczyć. Dla przykładu spora część biznesmenów interesuje się wróżbiarstwem, numerologią czy astrologią. To jest szalone, że ważne decyzje mogą być podejmowane w oparciu o poradę jakieś wróżki. Jest o tym cały artykuł.


Astrologia finansowa - pieniądze ukryte są w gwiazdach?


Klienci wróżek to ostatnio nie zakochane młode dziewczyny, ale poważni biznesmeni. Czy wróżki to rada na ekonomiczny kryzys? W Czwórce rozmawiamy z ekonomistą-astrologiem.


Jest jednak gorzej bo numerologią i okultyzmem ma się też interesować chociażby Putin.


Numery Putina. Sprawdzamy, czy rosyjski przywódca ma obsesję na punkcie liczb


Powszechne jest przekonanie, że rosyjskie elity, w tym Władimir Putin, mają obsesję na punkcie numerologii, okultyzmu i wszelkiej ezoteryki


Istnieją pewne dowody na to, że rosyjski przywódca interesuje się medycyną niekonwencjonalną (np. zażywa kąpieli z wyciągiem z poroża renifera).


O fascynacji rosyjskiego przywódcy numerologią piszą nawet tak poważni znawcy Rosji jak amerykańska dziennikarka Yulia Joffe


Wyobrażacie to sobie, że decyzja o wojnie na Ukrainie była podejmowana na podstawie określonej daty? Putin nie był też w tym odosobniony. Okultyzmem miał się też interesować Stalin czy Hitler. Tymczasem w USA elity oddają się dziwnym rytuałom w Bohemian Grove.


Ta teoria spiskowa jest… prawdziwa. Miliarderzy tańczą wokół płonącej sowy


Piszą o tym nawet w The Washington Post, gdzie dziennikarka tłumaczy, iż Bohemian Grove to swego rodzaju klub, który jest przeznaczony wyłącznie dla mężczyzn. Jeśli chcecie się tam zapisać, to pamiętajcie o pewnej rzeczy, mianowicie członkowie Bohemian Grove z reguły są prezydentami, wyjątkowo bogatymi biznesmenami oraz niezwykle wpływowymi ludźmi.


Innym problemem jest zwyczajnie stabilność psychiczna tych ludzi. Według statystyk psychopaci często odnajdują się w polityce i biznesie. Nie tylko jednak oni osiągają sukcesy. Winston Churchill, przedstawiany przez propagandę jako człowiek o żelaznym zdrowiu, miał depresje. Prezydenci Theodore Roosevelt i Lyndon B. Johnson mieli mieć zaburzenia dwubiegunowe. Putin z kolei jest podejrzewany o aspergera lub lekki autyzm.


Według badaczy osiemnastu lokatorów Białego Domu cierpiało na zaburzenia psychiczne


Na początku 2006 r. w magazynie „Journal of Social and Clinical Psychology” ukazał się tekst podsumowujący badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Wirginii. Na podstawie źródeł historycznych sporządzili oni ocenę zdrowia psychicznego 37 prezydentów USA: zaczęli od George’a Washingtona, skończyli na Richardzie Nixonie. Według badaczy osiemnastu lokatorów Białego Domu cierpiało na zaburzenia psychiczne, z czego w przypadku dziewięciu były one bardzo poważne.


Nie muszę też wspominać o bardziej typowych dolegliwościach, które człowiek nabywa w trakcie sprawowania wysokiego stanowiska jak megalomania albo paranoja. Neoliberalna ideologia wpoiła nam idee, że świat działa jak gra strategiczna gdzie chłodno kalkujące jednostki starają osiągnąć racjonalny zysk. Tymczasem być może kieruje nami banda psychopatów i szaleńców, którzy swoje decyzje opierają na podstawie układu gwiazd na niebie. Oczywiście jest to wizja mocno przesadzona, ale osobiście myślę, że zbytnio pokładamy wiarę w racjonalność decyzyjności tych na górze. Świat jest bardziej irracjonalny i chaotyczny niż nam się wydaje.


#polityka #psychologia #socjologia #antykapitalizm #revoltagainstmodernworld

5tgbnhy6

różnica polega na tym, że biznesmeni ryzykują swoją własnością, a politycy wspólną. a generalnie ludzie to nie komputery, nikt nie jest w 100% racjonalny, do tego praktycznie zawsze operują na niepełnych danych i decydują intuicyjnie

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #iinnetakietakie #psychologia


TLDR: Coraz rzadziej wpisy, coraz intensywniejsze życie. Czas na aktualizacje.


20.

Hejo Hejto! Jestem tak zarobiona, że pomimo chęci pisania samej w sobie czuje, że trudno mi zebrać to wszystko w słowa.

Nadal niewiele śpię, ale jest coraz lepiej. Dobijam w porywach do 5h snu, nawet zdarza mi się podsypiać w ciągu dnia. Proces zasypiania jest już mniej uciążliwy i intensywny. Znacznie szybciej wchodzę i wyczuwam fazę zasypiania. To dobrze, ale jestem już tak nabrzmiała na twarzy, że czuję jakby zaraz miała mi wybuchnąć. Głowa, ciało też takie nijakie.


Zaliczam hurtowo lekarzy, robię szkolenia, chodzę na imprezy, występy. Jestem zmęczona psychicznie tym, bo nie przywykłam do takiej ilości atrakcji, ale nie zmienia to faktu że to robię. Mam moc, chęci. Dzisiaj tańcowałam do 3, zasnęłam o 5, rano o 9 szkolenie no i jestem tutaj. Ze szkolenia niewiele pamiętam, drzemałam sporą część czasu. Musiało być ekscytująco skoro nawet mnie byli w stanie uśpić swoim gadaniem. Zresztą nie oszukujmy się. Nie ma mowy abym mogła się skupić, próbowałam wczoraj. Co chwilę zaczynałam coś robić w tle, a to telefon, a to jakieś filmiki, jedzenie, pisanie, rysowanie bazgrołow między notatkami. I co chwilę w głowie glos: Hej hej koleżanko, może wrócisz do słuchania tego co uznałaś że może być istotne w twojej pracy?! I jeb telefon w kąt, dobra słucham, pełne skupienie, ale tylko na jakieś 5 minut. Po którejś godzinie przestałam z tym walczyć.


Miałam rozmowę z psychiatrką, opisałam objawy. Zdziwiło ją to bo nigdy nie wyczuwała możliwości występowania u mnie zaburzeń afektywnych dwubiegunowych. Ja też nie, znaczy czułam że odstaje, ale nie w ten sposób. Kryteria diagnostyczne mi nie pasowały. W epikryzie: epizod hipomaniakalny, na razie bez diagnozy CHAD, w końcu to może nie być to. Kto tam wie, ja tam już dawno przestałam za sobą nadążać. Od jutra włączam arypriprazol, zobaczymy co się stanie i boję się tego. Zawsze się boję nowych leków zwłaszcza że potrafią dać mi w kość.


Dzisiaj tak długo i krótko zarazem. Mam nadzieję, że u Was wszystko okej i miłego wieczora. :)

e59c4d90-190e-418e-a858-e932771306f0
bojowonastawionaowca

@Fafalala tylko w tej intensywności nie zapominaj o sobie i swoich potrzebach, trzymaj się :)

dolchus

Czy to nie ADHD lub pochodne?

splash545

Dobrze, że byłaś u psychiatrki i, że dała Ci te nowe leki. Trzymam kciuki, żeby pomogły

Zaloguj się aby komentować

Pan_Buk

@rain Świetne, tylko facet tak szybko nawija, plus te obrazki z opisami, że trudno to zrozumieć i zapamiętać. Przydałaby się polska wersja tego filmiku.

Zaloguj się aby komentować

Z pozytywnych stron ADHD mogę wymienić to, że mogę bez końca wracać do tych samych gier, filmów, seriali czy książek i za każdym razem bawią tak samo. Już kilka tygodniu po, niewiele pamiętam, a po kilku miesiącach mogę spokojnie zaczynać od nowa, bo poza szczątkowymi wspomnieniami, nie pamiętam nic.

#adhd #adhddoroslych #psychologia #ciekawostki

6ecb5934-a1e0-4ab5-866d-5a99bc303013
GrindFaterAnona

@madhouze a to nie jest tak, ze przy adhd ciezko jest utrzymac koncentrację?

Patalizator

@madhouze skąd wiesz, że masz ADD? Czytam teraz książkę Gabora Rozproszone umysły i zastanawiam się czy przypadkiem sam nie mam

def

Chcialem zrobic test na adhd, ale byl za dlugi i nie dalem rady sie skupic xD

Zaloguj się aby komentować

Zapraszam na spotkanie z Martą Niedźwiedzką w podkaście "O zmierzchu". Tym razem zapraszam do posłuchania i do dyskusji o dotyku.


https://open.spotify.com/episode/1uSfblchCqQIAMZcZGqklA?si=E9Q-Ao1WQSuEk0U8-dKO1Q


TLDW

By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie.

By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie.

Virginia Satir


Dotyk uruchamia w naszym ciele produkcję oksytocyny, serotoniny, dopaminy, redukuje stres - oksytocyna działa bardzo skutecznie na redukcję kortyzolu. Układ nerwowy przepina się z reakcji walcz/uciekaj/zastygnij na reakcję poszukiwania interakcji społecznych - jest to najbardziej przystosowawcza część, młodsza od tych starych reakcji stresowych. Działa wtedy, kiedy aktywuje się nerw błędny, pojawia się pobudzenie dotykowe - albo ktoś nas dotyka albo my siebie.

Poszukiwanie relacji międzyludzkiej jako odpowiedź na stres emocjonalny jest zdrowe i przystosowawcze.


Jakość dotyku - i dotykany, i dotykający są naprawdę połączeni i w kontakcie emocjonalnym, w którym gadanie nie jest potrzebne. Dawca i biorca są zaangażowani i obecni.

Najlepiej działa taki dotyk, który jest w miarę wyraźny i w miarę powolny 3-5cm/sek.


Dotyk jest pierwszym zmysłem, którego uczymy się jeszcze w życiu płodowym i zaczyna działać zaraz po urodzeniu.


Deprywacja dotyku jest dla nas katastrofą psychiczną. Dla niemowląt jest wręcz śmiertelna (w XIII wieku niemiecki cesarz Fryderyk II Hohenstauf nakazał przeprowadzić słynny „eksperyment deprywacyjny" polegający na wychowywaniu grupy dzieci w całkowitej izolacji od mowy - czyli również od opiekunów posługującym się językiem - w celu sprawdzenia, jaki język wytworzy taka grupa - w rezultacie wszystkie dzieci zmarły).

Dzieci bez dotykania nigdy nie rozwijają się zdrowo emocjonalnie i intelektualnie.

Niedotykane niemowlęta zaczynają mieć bardzo szybko neurologiczne zmiany w mózgu.


W tym miejscu należy wspomnieć o kolejnym, kontrowersyjnym eksperymencie Harlowa na małpkach rezuskach - dla ssaków ważniejsze jest doświadczenie bliskości i dotyku i wynikające z tego poczucie bezpieczeństwa, zaopiekowania i łączności niż nawet jedzenie.


Tiffany Field przeprowadzała badania nad dotykiem - tzw. skin hunger - mają to wszyscy ludzie, którzy cierpią na brak interakcji z innymi, np więźniowie, kosmonauci. Odczuwanie "skin hunger" jest zbliżone do odczuwania głodu pożywienia, zostawia nas w podobnym dystresie. Cywilizacyjne na głód dotyku najczęściej cierpią starsze osoby i mężczyźni, którzy są wyjątkowo nieuprzywilejowani pod kątem dotyku w naszej kulturze. Młodzi mężczyźni, dorastając, są jakby z dotyku wyjmowani, czyli coraz mniej osób dotyka młodego chłopaka jak on dorasta, matki przestają dotykać, ojcowie najczęściej nie dotykają, oni nie dotykają się też między sobą, bo "faceci się nie dotykają". Nawet w pewnym momencie dotyk między mężczyzną a kobietą zaczyna być bardzo obciążony ewidentną dwuznacznością i w związku z tym mężczyźni potrafią żyć bardzo długo w braku nieseksualnego dotyku. Ten głód dotyku często się nawarstwia latami i skutkuje np. agresją. Nawet jeżeli to nie pójdzie w tą stronę to może się skończyć tym, że ci mężczyźni mają wielkie ciśnienie na seks, dlatego, że stosunek seksualny jest jedynym miejscem gdzie mogą nakarmić ten głód dotyku. Taka relacja jest uboga, bo tam nie ma nic z nasycania się i celebracji, tam jest łagodzenie tego głodu. Jeżeli tacy mężczyźni wrócą do siebie i uświadomią sobie ten mechanizm i zaczną sięgać po różne formy dotyku (to nie musi być dotyk erotyczny), to zazwyczaj to kompulsywne ciśnienie na seks spada a wzrasta możliwość przeżywania tego spotkania seksualnego na innym poziomie.


W kulturach wysokodotykowych, w których ten dystans międzyludzki jest mniejszy, jest dużo mniej agresji bezpośredniej, dużo większą skłonność do załatwienia agresji w sposób inny niż przemocowy.


Wszystkie najważniejsze komunikaty: jesteś bezpieczny, widzę cię, kocham, pożądam da się przekazać bez gadania. Wycofanie dotyku jest jednym z pierwszych komunikatów o osłabieniu więzi, o tym, że ludzie się od siebie odwracają i nie chcą być tak blisko i nie chcą mieć tego połączenia.

Dotyku nie można zakłamać, tzn. można dotykać nieświadomie, ale jeżeli dotyka się świadomie, to nie można dotykać z zainteresowaniem czy z pożądaniem, kogoś kto nas nie interesuje albo kogo nie pożądamy. Nie można dotykać ciepło i kojąco kogoś, co do kogo mamy negatywne uczucia, albo np. gniew. Można uprawiać seks bez zaangażowania emocjonalnego ale ciężko jest w takim układzie uzyskać ten rodzaj emocjonalnego nakarmienia, o które bardzo wielu osobom w intymności chodzi. W każdej relacji, czy to intymnej czy przyjacielskiej dotyk mówi o tym co się tak naprawdę dzieje, przez to, że kształtuje to takie najbardziej pierwotne i niedające się przekłamać doświadczenie kontaktu. Całą resztę możemy "pościemniać", możemy oszukać komunikaty wzrokowe, dźwiękowe , ale w dotyku możemy być w tym, co jest naprawdę.


Poniżej ćwiczenie, którego celem jest powrót do świadomego dotykania, czyli wyjście z tego automatycznego miziania i miętolenia, a wejście w aktywne dawania, branie i obecność . To ćwiczenie zaproponowała Betty Martin, nazywa się "Three minutes game". Ono jest z definicji aseksualne.


Dwie osoby siadają na przeciwko siebie:

Osoba 1 - dawca dotyku - pyta osobę 2 jak chce być dotykany/dotykana przez 3 minuty. Osoba 2, która ma być dotykana ma się spokojnie zastanowić co, jak i gdzie będzie ok i ma to jasno określić. 

Dający dotyk daje dotyk biorcy, a biorca nie może zostawać w tym momencie pasywny, musi aktywnie odbierać to, co się dzieje.

Po 3 min osoba 1, która będzie teraz biorcą dotyku pyta osoby 2 jak będzie ją dotykać przez 3 min i świadomie zgadza się albo nie na dany dotyk. Potem się zamieniają.


Ćwiczenie to pomaga nam zauważyć jak bardzo dotykamy się "na automacie", jak bardzo nie wiemy co nam sprawia przyjemność, jak bardzo jest nam ciężko poprosić, jak często robimy coś wbrew sobie, bo druga osoba tego od nas oczekuje. Ludzie często mają tak, że dawanie dotyku przychodzi im z łatwością, ale utrzymanie tego świadomego kontaktu w braniu jest dosyć skomplikowane.


Ludzka egzystencja bez dotyku jest pozbawiona bardzo istotnego, więziotwórczego materiału.

W tym świadomym dawaniu dotyku jest coś totalnie ważnego, jeżeli chodzi o relacje, bo tylko tą drogą jesteśmy w stanie przekazać pewien rodzaj ciepła i uwagi, który jest nieprzekazywalny żadną inną drogą.


#psychologia #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #rozwojosobisty

Zaloguj się aby komentować

loginnahejto.pl

Nie ma żadnego „ja” w sensie jakiegoś ludzika na którym wszystko to co wymieniłeś jest jakby zawieszone

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj wrzucam trochę inspiracji "poradnikowych", zgodnie z zasadą: jak coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie.

O co chodzi w tych "językach miłości"? Po prostu o to, że ludzie w różny sposób okazują sobie miłość. Te sposoby zazwyczaj wynoszą z domu rodzinnego i jeżeli partner/partnerka ma inny "język miłości" to trudno nam to zauważyć i stosować, no bo przecież znamy tylko "nasz język".

Komunikacja i współistnienie w związku to bardzo złożony temat i nie ogranicza się jedynie do sposobów okazywania sobie miłości, ale warto być świadomym tego zagadnienia.


A jaki Wy macie język miłości? Zapraszam do głosowania w ankiecie.


5 języków miłości wg Gary'ego Chapmana:


1. Wyrażenia afirmatywne (używanie słów do wyrażania afirmacji drugiej osoby - docenianie, komplementy)

2. Dobry czas (spędzanie razem czasu, skupienie się na partnerze - w tym czasie nie zajmujemy się jednocześnie czymś innym; rozmawianie, utrzymywanie kontaktu wzrokowego, słuchanie, wspólne działanie)

3. Przyjmowanie/dawanie podarunków (widzialne symbole miłości - ich koszt ma niewielkie znaczenie, "prezent z samego siebie" - bycie przy partnerze, gdy ten cię potrzebuje)

4. Drobne przysługi (chęć robienia tego, co nasz współmałżonek chciałby, żebyśmy robili - chcemy sprawić mu przyjemność, służąc mu; wyrażamy swoją miłość wyręczając go w czymś)

5. Dotyk (trzymanie się za ręce, całowanie, przytulanie, akt płciowy)


Myślę, że każdy intuicyjnie czuje jaki jest jego język miłości, ale można sobie pomóc wykonując test, np.:

https://www.idrlabs.com/pl/style-milosci/test.php


A jaki jest Wasz język miłości?


Źródło: książka Gary'ego Chapmana "5 języków miłości" Poniżej fragmenty:


W każdym dziecku znajduje się"zbiornik na emocje", który należy wypełnić miłością. Gdy dziecko czuje się naprawdę kochane, rozwija się emocjonalnie, ale jeśli zbiornik na miłość jest pusty, dziecko nie będzie się zachowywać właściwie. Wiele złych zachowań dzieci jest konsekwencją niespełnienia zbiornika na miłość." Ross Campbell


Emocjonalna potrzeba miłości nie jest jednak zjawiskiem dotyczącym tylko dzieci. Towarzyszy nam ona w naszym dorosłym życiu i w małżeństwie. Stan "zakochania" tymczasowo ją zaspokaja, ale - jak się później przekonujemy - jest to tylko rozwiązanie tymczasowe, o ograniczonym i przewidywalnym czasie trwania. Gdy mija szczytowy moment obsesyjnego "zakochania", ponownie pojawia się potrzeba miłości, ponieważ uczucie to jest podstawowym składnikiem ludzkiej natury. Znajduje się w centrum naszych potrzeb emocjonalnych. Potrzebowaliśmy miłości, zanim się "zakochaliśmy", i będziemy jej potrzebować przez całe życie.


Gdy zbiornik na uczuciową miłość twojego współmałżonka jest wypełniony i czuje się on bezpiecznie, doświadczając twojej miłości, cały świat nabiera kolorów, a twój mąż czy żona osiąga w życiu największe spełnienie. Jeśli jednak ten zbiornik jest pusty, a twój współmałżonek nie czuje się kochany, lecz wykorzystywany, postrzega życie w ponurych barwach i prawdopodobnie nigdy nie wykorzysta swoich możliwości związanych z czynieniem dobra w świecie.


Prawdziwy świat małżeństwa, gdzie w umywalce zawsze są jakieś włosy a lustro pokrywają małe białe plamki, gdzie prowadzi się spory na temat sposobu zawieszania papieru toaletowego i tego, czy deska klozetowa ma być opuszczona, czy podniesiona. To świat, w którym buty nie przemieszczają się same do szafki, szuflady nie zamykają się samodzielnie, płaszcze nie lubią wieszaków, a skarpetki po praniu są nieobecne i nieusprawiedliwione. W tym świecie spojrzenie może przynieść ból, a słowo może zmiażdżyć. Kochankowie mogą stać się wrogami, a małżeństwo przekształcić w pole bitwy. Fałszywą informacją było przekonanie, że stan zakochania będzie trwał wiecznie (pamiętaj - okres ten trwa średnio dwa lata). Niektóre pary są przekonane, że koniec okresu zakochania stawia przed nimi tylko dwie opcje: poddać się marnemu życiu w towarzystwie współmałżonka bądź opuścić ten tonący okręt i spróbować jeszcze raz. Badania wskazują też, że istnieje trzeci, lepszy wybór: możemy uznać stan zakochania za to, czym w rzeczywistości był (ograniczony czasowo okres nasilenia uczuć), i zacząć szukać "prawdziwej miłości" wspólnie z naszym małżonkiem. Tego rodzaju miłość obfituje w emocje, nie stanowi jednak obsesji. Jest to miłość, która łączy rozum i uczucia. Jej elementem jest akt woli; wymaga dyscypliny i uznaje potrzebę osobistego rozwoju.


Dlaczego - mimo pomocy licznych ekspertów - tak niewielu parom udaje się odkryć tajemnicę utrzymania wzajemnej miłości po ślubie? Problem polega na tym, że przeoczyliśmy podstawową prawdę: ludzie mówią różnymi językami miłości. Twój język miłości i język, jakim posługuje się twój małżonek, mogą się różnić tak bardzo jak chiński i angielski. Niezależnie od tego, jak bardzo się starasz wyrazić swoją miłość po angielsku, jeśli twój partner rozumie tylko chiński, nigdy nie nauczycie się wzajemnej miłości.


#psychologia #zwiazki #5jezykowmilosci #ankieta #ciekawostki

Jaki jest Twój język miłości?

24 Głosów
GtotheG

@koniecswiata dla mnie to 1, 2 i 5, nie umiem powiedzieć co najważniejsze, wszystko równie ważne.

e5aar

@koniecswiata dla mine to jest coś co muszę na nowo odkryć. Jednak wydaje mi się że 5, 3, 1.

Mikry_Mike

@koniecswiata dawno temu, zanim nie odkryłem, że jestem aromantyczny, po prostu robiłem. To mój sposób okazywania uczuć rodzinie - rodzicom i rodzeństwu. Po prostu robię dla nich rzeczy, nie zastanawiam się długo czy nie wygłaszam peanów. Nawet jeśli miałbym uskutecznić moje - rzekome - umiejętności pisarskie w służbie tego okazania uczuć, to po prostu napisałbym list.


Jak się zastanowię nad przeszłością, to zawsze to było robienie. Nie jestem dobry w mówieniu o tym co czuje, bo obecnie jeśli chodzi o "romantyczne" pierdololo, to jestem kompletnie pusty, ale to wynika z tego co napisałem na samym początku.

Zaloguj się aby komentować

Życie to wachlarz emocji, w tym cierpienie, które dotyka każdego z nas. Cierpienie, w swej różnorodności, jest wewnętrznie podobne, bez względu na powód. Dla dziecka strata ulubionej zabawki może być równie bolesna jak dla dorosłego utrata kogoś bliskiego. Cierpienie jest subiektywne, nie ma miary ani skali. Czasem, gdy mamy pozytywne nastawienie, potrafimy ignorować mniejsze cierpienia. Jednak zmiana nastawienia sprawia, że cierpienie wydaje się intensywniejsze. Traumy mogą czasami przyćmić całą rzeczywistość. Z wiekiem cierpienie często nasila się; młodzi ludzie bywają obojętni na swoje problemy, które wydają się błahe. Dojrzałość i starzenie się przynoszą większą świadomość i wrażliwość, a tym samym większe cierpienie. Z czasem doświadczamy coraz większych traum. Jednakże można nauczyć się żyć z cierpieniem, traktując je jako nieodłączną część egzystencji, podobnie jak drobne niedogodności. Akceptacja tej rzeczywistości z czasem może przynieść ulgę; cierpienie wtedy istnieje, ale nie jest już tak dotkliwe. Staje się elementem życia. Akceptacja wydaje się najzdrowszym sposobem na radzenie sobie z nieuniknionym cierpieniem, które jest tak samo naturalną częścią życia, jak oddychanie.


Nie proszę o rady, dzielę się tylko swoimi przemyśleniami i swoją drogą.


#feels #stoicyzm #psychologia

DziwnaSowa

@DexterFromLab Wpasowuje się trochę w przemyślenia Emila Ciorana.

Modrak

Dzięki, że się z nami dzielisz. Jak się trzymacie? W święta może być trochę trudno, warto spróbować znaleźć coś angażującego, by się oderwać od nieuniknionej w tym czasie nostalgii. Może jakaś dobra planszówka?

splash545

Bardzo trafne i zdrowe przemyślenia. Takie podejście na pewno może pomóc.

Zaloguj się aby komentować

Fragment niedocenionego filmu w reżyserii Guy,a Ritchie’go pod tytułem Revolver


Sceny pokazujące przejmowanie kontroli nad własnym intelektem.

Glowny bohater poprzez przełamywanie lęku i samoupokorzenie wygrywa walkę z ego.


Jest to jeden z moich ulubionych filmów.

Oglądałem go niezliczone ilości razy.


Głęboki psychologiczny przekaz w gangsterskim sosie.


https://youtu.be/3Cea-hyQevg?si=zA6XIX2Z3PMB3v5Z


#filmy #rozwojduchowy #rozwojosobisty #psychologia

jomazafaka

Guy Ritchie topka zwariowanych filmow gangsterskich: Lock Stock, Snatch, Revolver, Rocknrolla

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zdarzyło wam się za kimś tęsknić?

No jak nie jak tak

Niedawno gdzieś czytałem, że tęsknimy nie za ludźmi, a za tym jak się przy tych osobach czuliśmy.

Miłe odczucia po usłyszeniu komplementu, poczucie bezpieczeństwa, większa pewność siebie itd.

W skrócie tęsknimy za hormonami, które sobie sami produkowaliśmy pod wpływem innych ludzi, czyli nie za ludźmi, a czymś co nadal jest nasze i jest dla nas dostępne cały czas.


Znacie jakieś książki na ten temat, albo porządne artykuły?

Nie uraczę was żadnym linkiem, bo usunąłem historie i nie pamiętam nazwy tego bloga, a na Google nic nie mogę znaleźć.


#psychologia #rozwojosobisty #rozwojduchowy

DziwnaSowa

@Gepard_z_Libii Zapoznaj się z twórczością Sapolskyego. Chyba to jest coś w ten deseń. Neurobiolog na Standardzie. Ma też całkiem fajne wykłady online (tylko po Angielsku na YouTube).

https://lubimyczytac.pl/autor/36862/robert-m-sapolsky#books-and-magazines


Są też książki od Candace B. Pert, ale tu jest masa kontrowersji związanych z jej światopoglądem. Spore osiągnięcia i odkrycia, ale i masa właśnie kontrowersji.

e5aar

@Gepard_z_Libii to trochę uproszczenie, bo w ten sposób można powiedzieć o wszystkim, że wynika z hormonów. Od tak działa każde zwierzę w tym ludzie ;)

Aya

@Gepard_z_Libii Jedyne co wyszperałam, może się przyda. Jak coś to książka 'przewodnik po emocjach' ale niestety nie ma osobnego rodziału o tęsknocie ¯\_(ツ)_/¯

5c6a9098-60cf-42e7-aef2-ab7ecd4fd1eb

Zaloguj się aby komentować

Czytam całą masę komentarzy o tym, żeby nie używać sformułowań typu „wariat”, „świr”, „do Choroszczy” itp. bo to stygmatyzuje.


Owszem – w tej formie stygmatyzuje. Ale nie jest alternatywą udawanie, że w pokoju nie ma słonia i zawzięte milczenie na pewne tematy. Choroby psychiczne dają objawy i te objawy należy traktować tak jak traktujemy kaszel czy biegunkę – wskazywać, że coś jest nie tak i odsyłać do lekarza. A że te objawy w przeciwieństwie do kataru są bardzo często skrajnie nieakceptowalnymi zachowaniami antyspołecznymi nie zmienia tego faktu.


#psychiatria #psychologia #depresja

Mikel

@loginnahejto.pl

Jest jednak różnica pomiędzy kaszlem, biegunką a chorobą psychiczną.

Jeżeli bagatelizujemy rzeczy błahe wtedy możliwe konsekwencje nie są tak drastyczne. Choroby psychicznej nie zaliczyłbym jednak do błahych.


Wyobraź sobie gdyby ludzie zaczęli by mówić "rak Ci wyskoczył" kiedy wyskoczy Ci nowy pryszcz. Ot, padł taki tekst w jakimś filmie i publika go łyknęła do tego stopnia że cała Polska go używa - mamy trochę takich 'kultowych' tekstów. Teraz powiedz mi czy nie miałoby to wpływu na świadomość badania zmian skórnych? Jakbyś miał jakieś zaczerwienienie a kumple zaczęli drwić "haha, rak Ci wyskoczył". To by Cię raczej odciągało od pójścia do lekarza zamiast budować świadomość.


Można drwić ze wszystkiego - ale z głową. Kiedy przyzwalamy na stygmatyzowanie rzeczy, które powinny być wyjaśniane to budujemy przeświadczenie w społeczeństwie że nie warto się nad sprawą pochylać. Popatrz ilu ludzi uważa że z homoseksualizmu można wyrosnąć. To nie jest ich przemyślenie do którego sami doszli ale przeświadczenie które zostało im kiedyś przedstawione - i teraz biorą to za prawdę życiową (którą niektórzy będą bronić do upadłego). Bowiem kiedyś, ten temat też był mocno bagatelizowany tak jak depresja i "idź pobiegać". Teraz zobacz ile wysiłku potrzeba żeby rozbić beton że to nie choroba i czym homoseksualizm w ogóle jest.


Chcesz tak samo bagatelizować problemy psychiczne, bo ktoś dziwnie się zachowywał? Czy naprawdę chcesz łączyć tragedię schizofreników z człowiekiem który słyszy głosy z kremla - tylko dlatego że to śmieszne?

Erebus

@loginnahejto.pl zabawne, że przeciętniacy prawie zawsze uważają geniuszy za chorych psychicznie i rozpaczliwie szukają metod jakby kogoś wykluczyć społecznie w taki sposób aby samemu poczuć się lepiej.

chociaż nie, to nie jest zabawne. to jest żałosne.

DiscoKhan

@loginnahejto.pl to jest ogólnie bardzo ciekawe zjawisko lingwistyczne, bo określenie "wariat" nawet nie jest stricte obraźliwe. Wyrażenia takie jak "niezły wariat" czy "dobry wariacik" też istnieją. Podobnie przy wyrażeniu "świr" - "ma świra na punkcie motoryzacji", "świruje do Agnieszki". Po prostu są to określenia na zachowania odbiegajaca od przyjętej normy, zarówno w sposób negatywny jak i pozytywny.


Jednocześnie nowsze terminologie wprost wrzucają kogoś kto grupy osób chorych psychicznie i paradoksalnie potrafią być znacznie bardziej obraźliwe przy mylnym określeniu cudzego stanu psychicznego co jest przecież nieuniknione - nie ma szans by ogół społeczeństwa posiadał wystarczającą wiedzę z zakresu psychologii i psychatrii aby spostrzeżenia zwykłych ludzi mogły być dokładne.


Nowoczesne terminologię często sugerują coś znacznie bardziej poważnego niż to jest w istocie. Kiedyś się mówiło, że ktoś ma doła, teraz to będzie od razu depresja - nawet jeżeli ktoś w istocie jest bardzo daleko od tego by rzeczywiście miał rzeczywistostą depresję.


To jest generalnie skomplikowany temat który wychodzi poza ramy samej psychologii i psychiatrii, leży mocno w dziedzinie lingwistycznej i tyle co na ten temat czytalem to nawet nie ma żadnych danych do wysunięcia twardych wniosków ponieważ zmiana terminów zakrzywia rzeczywiść wpływając na możliwość dokładnego ustalenia stanu faktycznego. Im częściej język się zmienia tym mniej dokładnie terminy będą używane przez ogół społeczeństwa.

Zaloguj się aby komentować

Dr David R. Hawkins.

Uznany psychoterapeuta, wykładowca, nauczyciel duchowy, autor licznych prac naukowych i książek oraz twórca mapy świadomości i techniki uwalniania.


Jeśli interesuje Cię kim był ten wspaniały człowiek i jakie okoliczności zaprowadziły go ku Poznaniu Boga, to zapraszam do posłuchania.


Pisząc o Bogu nie mam na myśli tego mściwego, wymyślonego na potrzeby przywódców bytu


https://youtu.be/5h1RnolkKRc?si=lCgQEa6H-IuklJ8Q


#rozwojduchowy #rozwojosobisty #psychologia #medytacja #psychologia

ramzes

@Gepard_z_Libii Nieco przypomina koncepcję z "Potęgi teraźniejszości"

Zaloguj się aby komentować

Zainspirowany wpisem użytkowniczki @koniecswiata o technice uwalniania i dobrym odbiorem tego wpisu przez społeczność, postanowiłem dodać trochę materiałów dotyczących medytacji i ogólnie pojętego rozwoju duchowego.

Na początek kwestia fundamentalna jaką jest samo pojęcie świadomości.

Czym w ogóle jest świadomość, którą my w rzeczy samej jesteśmy?


W tym miejscu chciałbym też podziękować naszej koleżance, że zdecydowała się dodać ten wpis, bo sam na początku próbowałem poruszać w komentarzach podobne tematy, ale nie było zbytniego zainteresowania ,a wręcz ehhh… szkoda gadać.


Niech was nie zmyli młody wiek prowadzącego.

Jak dla mnie chłopak jest autentyczny i widać że ma spore doświadczenie i do tego dość ładnie ubiera swoje myśli w słowa więc słucha się całkiem przyjemnie.

Próbuje stworzyć tag rozwojduchowy, ale coś nie działa i chciałem prosić kogoś o pomoc w tej kwestii.


https://youtu.be/5SCSj9Br6C4?si=3EaSN8mytKqeDker


#rozwojduchowy #medytacja #rozwojosobisty #psychologia #filozofia

koniecswiata

nie wiem czy zadziała w komentarzu, ale spróbuję zawołać #rozwojosobisty #filozofia i może też #psychologia i koniecznie kolegę @splash545

tag zaobserwowany, zaraz zabieram się do oglądania


Edit: tag nie zadziałał w komentarzu, taka mała sugestia, warto zadbać o dobór tagów, wtedy treści mają szansę trafić do zainteresowanych

koniecswiata

@Gepard_z_Libii Film bardzo ciekawy, dzięki za wrzucenie.

Pierwsze pytanie - pytanie o Twoją perspektywę - jesteś bardziej praktykiem czy teoretykiem? Medytujesz? Udało Ci się "rozszerzyć" świadomość dzięki medytacji? Zawsze wydawało mi się, że takie rzeczy zdarzają się mnichom na odludziu, którzy poświęcają lata na medytację. W sumie nadal tak myślę.


Myślę, że film może zainteresować naszą grupę medytacyjną, pozwolę sobie zawołać @Aya @ciszej @Rashan @l__p @TuzZaRogiem

l__p

@koniecswiata @Gepard_z_Libii nie ma świadomości, jest tylko tu i teraz.

Zaloguj się aby komentować

Najskuteczniejsza technika, na jaką trafiłam w swoim życiu odnośnie „zarządzania” swoimi emocjami to Technika Uwalniania Davida R. Hawkinsa, którą załączam do posta.


Napiszę swoimi słowami jak ja rozumiem tą technikę i jak ona wygląda z mojej perspektywy.


Po pierwsze, emocje są nierozerwalnie połączone z naszym ciałem – są pewnego rodzaju „reakcjami ciała”. Nie można odczuwać emocji i nie mieć odzwierciedlenia tych emocji w ciele (w postaci różnych odczuć, np. napięć). Jeżeli ktoś nie czuje, to znaczy, że ich po prostu nie zauważa albo je wypiera, tłumi lub robi jeszcze inne dziwne rzeczy – ale te tłumione emocje nie znikają, gdy zbierze się ich odpowiednia ilość, pojawią się później najczęściej jako dolegliwości psychosomatyczne.

Żeby móc zacząć używać tej techniki trzeba złapać kontakt ze swoim ciałem – zacząć zwracać uwagę na to, co dzieje się w ciele. To kwestia praktyki.


Kiedy już wiem, że pojawiła się we mnie jakaś emocja, to skupiam się na tym odczuciu z ciała i przyglądam się mu. Nie angażuje w to myśli - mielenie danej sytuacji w umyśle zazwyczaj jeszcze bardziej nakręca emocje. Trzeba pozwolić sobie na to, żeby „przepłynęła” i „wyczerpała się”, wtedy taka emocja trwa paręnaście sekund, może minutę – generalnie chwilkę.


Oto cała technika. Jest naprawdę bardzo prosta.


Zauważam taki trend ostatnio, że modne jest bycie wdzięcznym. Moda na bycie wdzięcznym atakuje mnie ze wszystkich stron - często spotykam się z tym na różnych warsztatach, podcastach, można nawet kupić dzienniki, "wdzięczniki" wydane na tysiąc różnych sposobów. I oczywiście nie ma w tym nic złego, to ważne, żeby doceniać to, co się ma, nawet jeżeli możemy sobie wyobrazić lepszą sytuację niż tą, w której się obecnie znajdujemy. Zastanawiam się tylko - czy my rzeczywiście czujemy tą wdzięczność, czy my bardziej "myślimy" wdzięczność? Wdzięczność jako koncept pochodzący z umysłu, myślę, że jest dostępny praktycznie dla każdego - prawie każdy tu i teraz potrafi zrozumieć, że są gorsze kraje do życia, że są miliony ludzi w gorszej sytuacji życiowej (nie tylko materialnej) niż my. Oczywiste. Ale czy rzeczywiście czujemy tą wdzięczność? Czy czujemy ją w ciele?

Pierwszy raz w życiu odczułam to "rozwibrowane" w ciele uczucie wdzięczności kiedy "uwolniłam", za pomocą właśnie tej techniki, wiele przykrywających wdzięczność emocji: smutku, gniewu, lęku. To było dla mnie naprawdę poruszające przeżycie.

#psychologia #emocje #davidhawkins #technikauwalniania


Dla zainteresowanych tematem polecam książki:

David R. Hawkins - Technika uwalniania (książka dotyczy samej techniki i emocji)

Gabor Maté - Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu (książka dotyczy wpływu tłumionych/wypieranych emocji na choroby, które nas dotykają)

314254c4-ffd2-4dac-9727-456c1c20b3f3
KLH2

Po pierwsze, emocje są nierozerwalnie połączone z naszym ciałem – są pewnego rodzaju „reakcjami ciała”.


Dodam jako ciekawostkę - wg teorii.. nie pamiętam - jakiś Europejczyk, ale nazwisko chyba nie ma znaczenia te reakcje ciała są pierwotne, pierwsze. Mózg dopiero po reakcji ciała niejako identyfikuje emocję jak taką, siaką czy owaką.

Jest to ciekawe o tyle, że teoretycznie w różnych kulturach te same reakcje mogłyby być identyfikowane jako różne emocje. I nie chodzi mi o to, że kulturowo różnie identyfikowany jest bodziec - cieszę się na widok szczeniaczka, a ktoś inny niekoniecznie, bo mechanizm reakcja<identyfikacja jest bardziej pierwotny. Ale to teoretycznie, bo nie znam żadnych badań, które by tę opcję potwierdzały

GtotheG

@KLH2 no chyba nie jest do konca tak jak piszesz, bo robiono badania na temat rozpoznawania emocji i niezaleznie od kultury kazdy czlowiek potrafi rozszyfrowac, ze smiech to radosc, a placz to smutek itd.

KLH2

@GtotheG Napisałem coś o rozpoznawaniu emocji innych ludzi?

Gepard_z_Libii

Przed rozpoczęciem uwalniania polecam najpierw przeczytać kilka książek.

”Siła i moc” „Technika uwalniania” i „Przywracanie zdrowia” to według mnie absolutne minimum.

Pomoże to w zrozumieniu pewnych zjawisk i pomoże ujarzmić ego, które doskonale wie, jak groźna dla niego jest technika uwalniania i zrobi wszystko aby przekonać Cię że ta technika, to tylko strata czasu.

Jakby kogoś interesowało to służę pomocą, bo swojego czasu byłem mocno zafascynowany Hawkins’em i mam dość sporą wiedzę w temacie.

e5aar

@koniecswiata dla mnie punktem zwrotnym w zyciu (doslownie) było jak dowiedzialem sie i przczytalem książkę, ktora tłumaczy nasz system myslenia. To znaczy, ze mamy 2 systemy, jeden automatyczny, niskoenergetyczny, który działa non stop i drugi wysokoenergetyczny. I nie mówimy tu jakiś hipotezach, tylko nagrodzie nobla za to odkrycie i eksperymentalne ugruntowanie tej teorii. Ten drugi to w praktyce 'my', używamy ta część, gdy staramy się logicznie cos przemyśleć, liczyć i wykonujemy wymagające skupienia zadanie umysłowe. Znowu ten pierwszy odciąża ten drugi, jest naszym błogosławieństwem i przekleństwem. Oraz nigdy nie powinnismy podejmować decyzji na podstawie tego co nam podsuwa, ze względu na to, ze jest mega głupi (z paroma wyjątkami).

Dam pare prostych przykładów, pierwszy to, dajmy na to, ze się nie przygotowaliśmy na lekcje w szkole, strasznie nas to stresuje. System automatyczny podsuwa nam pomysł, żebyśmy po prostu nie poszli na lekcje. No i nie idziemy, spełnił swoje zadanie - ochronić nas przed stresem. Szkopuł jest taki, ze on nie potrafi w myślenie przyczynowo skutkowe oraz nie widzi konsekwencji.

Kolejny przykład: macie podejrzenia, ze wasz partner ma na was zły wpływ. Cały czas tak czujecie, umysł podrzuca to wam, czym więcej o tym myślicie, tym wsrodku lepiej się czujecie, bo w rzeczywistości, to wy jesteście winni sytuacji, która was zestresowała. Jednak, system jest głupi, i dopóki dopnie swego, jest z siebie zadowolony, uratował was.

Inny przykład, to jak czasami jesteście czegoś świecie przekonani, ze tak jest, bo mozg wam podrzucił (nie wiem, ze 2+2=5), jesteście pewni. Jednak jak sprawdzicie informacje, to potem zdziwko! jest zupełnie inaczej, no ale byliście pewni!

Ostatnim przykładem będzie prokrastynacja - jak odkładacie cos na później i robicie cos przyjemnego w danej chwili, system jest z siebie zadowolony! Zniwelował stres

Stad tez miesiące temu postanowiłem, ze nigdy nie będę podejmował żadnych decyzji, bo tak czuje, bo tak mi się wydaje, bo tak mi mówi instynkt (wyjątkiem jest jak jesteście mega specami w jakieś dziedzinie). Teraz jak mi się pojawia jakaś myśl w głowie i mnie probuje dręczyć, lub sprowokować u mnie jakaś reakcje staram się ja najpierw przemyśleć, rozumnie. Ofc, staram się, bo to praca do końca życia, nie jest proste, ale tez nie da się wszystkiego pilnować.

Komfort mojego życia zmienił się totalnie. Liczba złych decyzji diametralnie się zmniejszyła, a sam więcej robie to co lubie, świadomie.

Zaloguj się aby komentować

To jest Piotr. Jako młody człowiek poszedł do kościoła i trafił tam pod „opiekę” narcystycznych księży. Przez kolejne lata egzorcyści i charyzmatycy wypędzali z niego złego ducha. W ten sposób prawie doprowadzili go do śmierci. Po latach okazało się, że domniemany demon to choroba afektywna dwubiegunowa. Wszystko wydarzyło się w dużym mieście we wschodniej Polsce.


Jakie rzeczy dzieją się w mniejszych miejscowościach? Ilu jest pokrzywdzonych podobnymi praktykami w całym kraju? Głosu wielu z nich nie usłyszymy, bo już nie żyją.


Trzeba powstrzymać działalność sekt w Kościele oraz duchownych, którzy dopuszczają się szamańskich praktyk krzywdząc bezbronnych ludzi.


Szczery, osobisty i bulwersujący wywiad z Piotrem znajdziecie w całości na YouTube:

https://youtu.be/nqxTyL-dQSo


#egzorcyzmypolskie #lublin #psychologia #psychiatria

8bf74e64-2df2-4fbe-b5b9-cb434153d694
100mph

Znam podobna historie.

pkostowski

@100mph Pisz do mnie na priv albo na maila. Może będzie z tego kolejny wywiadzik. Bez takich materiałów nic się nie zmieni.

5tgbnhy6

świetna rozmowa, jak słyszę o tych odjazdach, typu przypisywanie każdej przeciwności szatanowi, to kojarzy mi się z osobowością schizotypalną, generalnie wiele taktyk manipulacyjnych związanych z patologią osobowości z wiązki B - FOG, triangulation, flying monkeys itp.


ja jestem ateistą wychowanym w katolickim domu i cały czas mnie zastanawia jak po takich doświadczeniach można pozostać w wierze i kościele i nie skreślić całego tematu jako machiny manipulacji ludźmi (no offence)

GtotheG

@pkostowski 26:10 - zaczelam sie dusic ze smiechu xD dobra faza!

Zaloguj się aby komentować

Tyle się narzeka na alkohol czy narkotyki ale czasami mi się nasuwa pytanie ile osób wybrało picie zamiast magika. Z detoxu albo nawet monaru da się człowieka odzyskać, z trumny gorzej.


#przemyslenia #alkoholizm #psychologia

Jarem

@loginnahejto.pl

To co poruszasz jest defacto bardzo ciekawą kwestią.


W skrócie - substancje psychoaktywne mają zdolność regulacji emocji. Ale też podbijania tych emocji.

Są one o tyle groźne, że jak używasz ich w sytuacji kryzysowej to zagłuszą inne sposoby radzenia sobie.


Także na krótką metę jak najbardziej. Tylko pytanie gdzie ta krótka meta się kończy ;)

Basement-Chad

A ilu wybrało drogę magika właśnie dlatego, że pili?

DeGeneracja

Chyba po alko częściej niż samobój przychodzi zwykłe zachlanie pały do odcięcia totalnego. Ale takich wyników nie znajdziemy bo w papierach będzie nieudolność trzustki, wątroby czy zatrzymanie krążenia

Zaloguj się aby komentować