#przekret

0
9
Poznajcie mistrza wciskania kitu: Gert Postel.

Czy pracując jako listonosz można zostać w Niemczech ordynatorem szpitala psychiatrycznego bez studiów medycznych?
W dzisiejszych czasach pewnie by się to nie udało, ale kilkadziesiąt lat temu wystarczyło sfałszować dokumenty i.. wszystkich przekonać, że się umie w medycyne ( ͡° ͜ʖ ͡°)

<Daję tylko znać, że w dalszej części są to bezpośrednie informacje udostępnione przez Postela a ja nie obrażam psychiatrii. Do samego napisania tego posta zachęciło mnie zainteresowanie związane z ostatnim newsem z adwokatem z Kenii>

Dlaczego Gert Postel chciał pokazać, że psychiatrią może zostać "chłop z ulicy"?
Główny powód: jego matka popełniła samobójstwo będąc ofiarą nieudanego leczenia psychiatrycznego. Gert miał wtedy 21 lat i postanowił udowodnić, że psychiatria to grupa oszustów (jego słowa).

No dobrze, zaczął pracować jako psychiatra, więc bez odpowiedniej wiedzy pewnie popełniał wiele błędów i ryzykował zdrowiem swoich pacjentów? Jak się okazuje, podczas jego kilkuletniej "kariery" nie sprawiał problemów. Nie było również skarg ze strony jego 160 pacjentów. Postel po fakcie opowiada, że było to dzieło sztuki, w pewnym sensie eksperyment socjologiczny.

Chwilę temu niemieckie Galileo przeprowadziło z nim wywiad i w skrócie tak wyglądały pytania i odpowiedzi:

1. Czy jest Panu przykro bądź żałuje Pan tego przekrętu?
- Nie, cieszę się, że to zrobiłem. Czuję się wygranym.

2. Wyrządził Pan swoim pacjentom jakąkolwiek krzywdę?
- Nic z tych rzeczy, brałem pełną odpowiedzialność za swoich pacjentów. Mam wielkie poszanowanie np. dla chirurgów, tam trzeba się bardzo wykazać i mieć niezbędną wiedzę. Psychiatria to astrologia, każdy to potrafi.

3. Chodziło o pieniądze czy władzę?
- Nigdy nie chodziło o pieniądze. Chciałem udowodnić, że psychiatrzy to idioci.

4. Jak udało się oszukać system?
- Psychiatria to akrobatyka słowem. Wystarczy myśleć o tym jak o obcym języku, a same diagnozy psychiatryczne są naprawdę łatwe.

5. Czy oszukiwał Pan rodzinę oraz znajomych?
- Nigdy, to by było drańskie! Najlepiej się oszukuje kłamców a nie bliskie osoby.

6. Jak został Pan zdemaskowany?
- Był to przypadek. Rezydentka szpitala pochwaliła się swoim rodzicom, że pracuje teraz ze mną, czyli z miłym dr. Postelem. Im te nazwisko dało do myślenia, bo znali moją matkę.

7. Jak oceni Pan orzeczenie sądu? (Sąd oznajmił, że Postel nie jest inteligentny i jest narcystyczny)
- Wiedziałem, że właśnie tak mnie ocenią, nie ma to dla mnie większego znaczenia.

8. Czy kara była fair? --> Skazanie na 4 lata (wyszedł po 2) + na dzisiejsze 100000 euro kary
- Nie, kara nie była słuszna. Słuszny mógłby być "Federalny Krzyż Zasługi", ale żyjemy w takich czasach a nie innych.

9. Jak dzisiaj Pan zarabia na siebie?
- To nie powinno obchodzić opinię publiczną. Jeżeli ma się głównie zainteresowanie intelektualne to materialny stan staje na drugim planie.

10. Czy powtórzyłby Pan ponownie swój przekręt?
- Nie! Coś sobie udowodniłem i teraz mam inne zainteresowania.

#ciekawostki #psychiatria #przekret #oszustwa #niemcy
2d23ac1a-4bb0-4f5a-ad83-48d3c2e46ff8
StepujacyBudowlaniec

Psychiatra mi się kojarzy z tym dzieckiem z downem z tego kawału o zepsutym autobusie:

Zepsuł się autobus i kierowca wyszedł żeby sprawdzić co się stało. Za kierowcą wyszło też dziecko z downem i krzyczy - ja wiem co się stało. Kierowca je zignorował. Kierowca sprawdza po kolei wszystkie łatwe do zdiagnozowania przyczyny usterki ale nic nie może znaleźć. Cały czas stoi przy nim to dziecko z downem i mów, że wie co się stało. W końcu kierowca nie wytrzymał i pyta się dzieciaka - no powiedz, co się stało. Dzieciak na to - autobus się zepsuł.


TADAM! Kurtyna

ElGecko

Był kiedyś taki słynny eksperyment, gdzie zdrowych ludzi wysłano do psychiatry i 100% z nich zostało skierowanych do szpitala psychiatrycznego i nie chciano ich stamtąd wypuścić. Dopiero organizator eksperymentu musiał potwierdzać, że ci ludzie są zdrowi.

bernsteinka

@ElGecko To był eksperyment Rosenhana: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Rosenhana


Ostatecznie wszystkich "pacjentów" wypuszono, bo uznano, że zostali oni wyleczeni wskutek hospitalizacji. Jeszcze ciekawsza była druga część eksperymentu:

Po opublikowaniu przez Rosenhana wyników badania, pracownicy pewnego znanego szpitala psychiatrycznego stwierdzili, że w ich placówce taka błędna diagnoza byłaby niemożliwa. Celem udowodnienia, Rosenhan uzgodnił z nimi, że podczas 3-miesięcznego okresu wyśle swoich kolejnych pseudopacjentów, którzy będą starali się uzyskać dostęp do szpitala. W wyniku eksperymentu z ogólnej liczby 193 nowych pacjentów za uczestników badania Rosenhana uznano 41, natomiast 42 następnych uznano za „podejrzanych”. W rzeczywistości Rosenhan nie wysłał żadnego pseudopacjenta i wszystkie przypadki „wykrycia” symulantów były nieadekwatne.

ElGecko

@bernsteinka Oo, ta druga część nawet nie była mi znana. Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. xD Dzięki za tę kolejną porcję tej szalonej historii.

DiscoKhan

Ja bym jednak chciał podkreślić różnice między polską myślą psychiatryczną a tą zachodnią. U nas rozróżnienie na psychiatrów i psychologów jest bardzo mocne właśnie z powodu dawnych tradycji, nawet jeżeli częściowo owianych złą sławą przez zsyłki polityczne do zakładów psychiatrycznych ale to na prawdę nie było celem tych zakładów żeby tylko gnębić ludzi.


Ot taki przykład z brzegu, coś takiego jak posiadanie żeńskiego mózgu w męskim ciele i vice versa to fenkmen znany u nas już od lat 80tych. Jakakolwiek tzw. operacja zmiany płci to nie jest optymalne rozwiązanie problemu ale z powodu prymitywnych narzędzi, w skrajnych przypadkach, po wieloletnich konsultacjach ze specjalistami z różnych dziedzin (m.in. neurologii ale również endokrynologów), po badaniach w bardzo rzadkich przypadkach do takich zabiegów się posuwano. Pod warunkiem że dana osoba ukończyła przynajmniej 25 lat i sytuacja hormonalno-neuroglogiczna się unormowała w organizmie, po długich konsultacjach i próbach znalezienia alternatywnych, mniej drastycznych rozwiązań - dopiero wtedy decyduje się u nas na taki zabieg. Efekt tego taki, że odsetek samobójstw wśród osób po zabiegach z takim zestawem problemów jest niższy niż u osób bez operacji z takim samym zestawem anomali.


Sam zresztą byłem krótko w szpitalu na depresję i w krótkim okresie nie podawano mi żadnych faktycznych leków, sprawdzono na mnie jak będę reagował na placebo. I okazało się, że reagowałem na nie pozytywnie, obeszło się bez żadnych silnych antydepresantów.


Zaś co do tego Niemca, półprawdy w tym jest, na zachodzie lekarze potrafią faszerować nawet dzieci lekami o lekkim działaniu psychotropowym po zaledwie tygodniowych obserwacjach, o takich przypadkach ze Szwecji jest mi wiadomo. Jednakże nie wrzucałbym całej dziedziny do jednego worka, na szczęście u nas panują odmienne tradycje psychiatryczne od tych zachodnich, znacznie mniej inwazyjne. Zaś jeżeli ktoś potrzebuje lekarza żeby mu powiedział że musi wziąć bezwzględnie miesiąc wolnego, bo bez tego świra dostaje... No cóż, czasem to też jest potrzebne. Ale nie mieszkałbym wiadomości o zachodniej psychiatrii do tego co się dzieje u nas, bo na szczęście u nas jest znacznie lepiej pod tym względem. Rzadki przypadek gdzie lepiej się urodzić w Polsce aniżeli gdzieś indziej.

Zaloguj się aby komentować

Witam ponownie, jest niewymownie. #originalcontent #prawdziwehistorie #przekret #oszustwo #biznes
Wracam z nowym odcinkiem, w planach jest obiecane rozdajo dildosa Shiri Zinn i opowieść o przekrętach w komisach, ale dziś mam wenę na inną opowieść. Nowych czytelników zapraszam do poprzednich cześci.
https://www.hejto.pl/wpis/przekrety-w-bankowosci-originalcontent-prawdziwehistorie-banki-biznes-policja-ni
https://www.hejto.pl/wpis/biznes-dildosowy-d-originalcontent-prawdziwehistorie-nsfw-biznes-w-ramach-przeno
https://www.hejto.pl/wpis/slyszalem-ze-lubicie-smiesznehistorie-i-prawdziwehistorie-to-mam-dla-was-cos-co-
i inne.
Dziś pojadę z tematem trochę pobocznym, bo działo się to w czasie gdy prowadziliśmy komis samochodowy. Tematem jest "Oszust zawodowy". Raz w życiu miałem dłuższy kontakt z prawdziwym zawodowym oszustem i mogłem oglądać go przy "pracy"
Na szczęście nas nie oszukał bo częściej śmierdzieliśmy trawą niż groszem a co dopiero złotówką - tylko bieda nas uratowała bo na pewno nie rozum...
Prowadząc komis samochodowy mieliśmy pomysł na sprzedaż samochodów z flot poleasingowych, ale bez kasy nie było możliwości kupić ich samemu. Potrzebowaliśmy kogoś kto ma kasę, samochody i w nas uwierzy. Zwykle trafialiśmy w 2 z 3 i do niczego nie dochodziło. Ale pewnego razu idąc tropem kilkunastu pięknych 3-4 letnich Aygo trafiliśmy do jednego z większych komisów w Warszawie.
Siedział tam... powiedzmy że miał na imię Marcinek albo Mariuszek. Wpływ mistrza mocno. Od razu zrobił na nas cudowne wrażenie, gdyż zapalił się do naszego pomysłu. Poczuliśmy się jak matka w piaskownicy której powiedziano "A Pani Piotruś to taki mądrzejszy niż mój synek". Ekstaza, radość i wizja bogactwa. Marcinek z komisu powiedział że jest nie byle kim, bo właścicielem całego interesu, że nasz pomysł jest świetny i.... podejdźcie tutaj, widzicie tego Mustanga? Jak nasz biznes wypali, to po roku tego Mustanga dam Wam w prezencie jako bonus, może być?
O żesz k... Pewnie że może być! Tylko pierwszy problem! Jak dostaniemy jednego Mustanga na dwóch, to jak się nim podzielić?? Co drugi dzień zmiana? Czy może co tydzień? W biznesie zawsze same kłopoty...
Mariuszek błyskawicznie został naszym bogiem, mesjaszem i ojcem Mateuszem w jednym. Szczególnie że widać było iż jest kimś bardzo ważnym, z koneksjami i możliwościami. Potrzebujecie samochody? Ile? 10? Będą za tydzień. Nie ma problemu. I tak było ze wszystkim. Błogosławiony dzień w którym poznaliśmy Mariuszka, naszego zbawcę i św. Piotra do bram bogactwa.
Ale już drugiego dnia był pierwszy zgrzyt. Mianowicie jak przychodziliśmy do tego komisu to inni pracownicy na nas patrzyli spode łba, a nawet zauważyliśmy że jeden z nich chodził za nami, udawał że robi zdjęcia samochodom a zdjęcia robił nam. WTF? Mariuszek szybko nas uspokoił że to dlatego iż nie jest jedynym właścicielem, jest drugi wspólnik który zazdrości nam nowego wspólnego biznesu i będzie chciał go storpedować. Achtung Achtung Hermann! Drei, zwei, ein, null, feuer! Torpedo los! Unikaliśmy więc zazdrosnego wspólnika jak ognia i na wszelki wypadek więcej się tam nie pojawiliśmy.
Mariuszek dostarczył w międzyczasie parę samochodów i ogłosił że w związku z tym iż ze wspólnikiem się nie dogaduje to otwiera swój własny komis. To był czas że na jego obrazie zaczęły pojawiać się rysy.
Przyszliśmy do niego kiedyś i mówimy "Mariuszek, miało być 10 samochodów za tydzień, minęły dwa tygodnie, gdzie te samochody?!". "Jadą z Francji, już dzwonię zapytać co się dzieje. Halo? No gdzie jesteście? A na granicy? OK to jutro będziecie? Pojutrze, ok! Będą pojutrze." Tydzień później pytamy "Mariuszek, co z tymi samochodami?" "A już są w Warszawie, jutro możemy podstawiać". Nigdy nie dojechały.
Zaprosił mnie kiedyś na jakieś pole koło Fortu Piontek, macha ręką dookoła i mówi "odtąd aż do lasu, wszystko moje".
Przyjechałem do nich do komisu, na stole stał olej spożywczy, w takim opakowaniu 0,5L a on mi go pokazuje i mówi "To z mojej tłoczni'.
Jeździł Porsche, mieszkał w wielkiej willi w Warszawie. Kiedyś przy mnie przychodzi do niego jego pracownik komisu i mówi "Panie Mariuszu, przyjechał właściciel tego Porsche" "Którego Porsche?" "No tego którym Pan jeździ". Mariuszek zrobił się czerwony jak pan Ziutek spod monopolowego w połowie miesięcznego maratonu, ale tematu nie skomentował. A ja już wtedy tylko się z niego śmiałem, nawet nie chciało mi się drążyć tematu.
Taki był skubany dobry, że jakbym na przykład sprawdził czyja ta ziemia co mi ręką machał i wyszłoby np. że to jakiejś babki, to by powiedział "No co ty myślisz że głupi jestem, nie mogę mieć wszystkiego na siebie, to moje ale zapisane na siostrę". Jakbym sprawdził że to nie jego siostra to by powiedział "No kurwa, siostra stryjeczna!" i tak dalej i tak dalej. Nie było sensu w ogóle drążyć tematu. Jechał grubo, z wielkim przekonaniem a jak ktoś wytykał mu nieścisłości w ściemach to robił smutną minkę w stylu "zawiodłem się na tobie, nie sądziłem że mógłbyś mnie tak zranić".
Pewnego razu mówi żebym przyjechał, bo musi mi pokazać swoje najnowsze odkrycie marketingowe. Przyjechałem a tam przy bramie stoi taka wielka plastikowa palma podświetlana. Może kojarzycie, biały plastikowy pień co się świecił i liście. Całość z 4m wysoka. Mariuszek wyskakuje taki zadowolony i mówi "no i co i co? Zajebisty pomysł co? Te palmy to będą znakiem rozpoznawczym sieci moich komisów". Spojrzałem, uśmiechnąłem się i tylko pomyślałem "Oj Mariuszek Mariuszek, te palmy to idealny twój znak rozpoznawczy"
Innego razu Mariuszek dzwoni z kolejną dobrą wiadomością: ma nowego wspólnika! Właściciela dużej dyskoteki w Warszawie. My w panikę. Kuźwa, może koleś ma jakieś koneksje w półświatku, Mariuszek pożyczy od niego kasę, nam sprzeda samochód, jemu nie odda działki, ten do nas przyjdzie, nasze jaja są niekompatybilne z akumulatorami samochodowymi, co robic!?
Głupio było kolesiowi powiedzieć "Nie wchodź w spółkę z Mariuszkiem bo to oszust" i tak by nie uwierzył. To był czas że zorientowaliśmy się już że to samo co nam mówił na początku, pewnie powiem temu od dyskoteki. Poprzedni wspólnicy, zazdrośni, torpedują, nie wierz im. Wymyśliłem więc że zrobimy listę zasad współpracy, którą Mariuszek będzie musiał przy wszystkich podpisać. Lista niby była OK, ale tak napisane jakby Mariuszek miał 7 lat. Już nie pamiętam szczegółów, ale było to mniej więcej tak "Jeśli Mariuszek chce siusiu, musi napisać maila z informacją co najmniej 24h wcześniej. Brak pisemnej informacji zwalnia nas z odpowiedzialności za zasikane rajtuzki Mariuszka".
Przyszli do nas cała ekipą, podpisali. Disco mafiozo patrzył się na nas jak na idiotów, my czuliśmy się jak idioci, ale jeśli czytaliście poprzednie części to wiecie że nie jest mi to obce uczucie i przywykłem.
Nasza współpraca w tym okresie już zanikała. Samochody Mariuszka były coraz gorsze, biznes z Discomanem się rozkręcał, postawili nowy wielki komis samochodowy. Biuro bylo dwupiętrowe z kontenerów, w środku wielka plazma, elektryczny kominek, kanapy ze skóry no i... palma. Palma też była. Bogactwo się wylewało, my tylko mogliśmy się tam przemykać, prawie nas pilnowali żebyśmy atramentu z kałamarza nie wypili.
Co to by była za historia bez zakończenia.
Nasza współpraca umarła śmiercią naturalną, a parę miesięcy zadzwoniła do mnie adwokat discomana czy mógłbym być świadkiem w sprawie o oszustwo Poszedłem na policję, powiedziałem co wiedziałem, generalnie to staram się wiedzieć mało a myśleć jeszcze mniej, więc jakiś rewelacji nie miałem, ale podpytałem policjanta trochę o sprawę.
Okazało się że willa wynajmowana i z zajęciem komorniczym, porsche oczywiście żadne nie było jego, a modus operandi wyglądał mniej więcej tak: Mariuszek budował wokół siebie wizerunek bogatego biznesmena i szukał wspólników. I mówił tak "słuchaj, jest biznes, łatwy pieniądz, ja wkładam 2 mln, Ty wkładasz 2 mln i w rok zarobimy po pierwszym milionie a potem tylko lepiej." No i w sumie w połowie miał rację, tzn wspólnik wkładał 2 mln a Mariuszek wyciągał z tego milion dla siebie. Reszta na palmy i kominki
Po tym komisie z kominkiem rozkręcili się jeszcze bardziej. A mianowicie kupili spółkę na NewConnect i wypuścili obligacje których oczywiście później nie wykupili.
Co się z nimi dalej działo? Nie wiem, nie ma żadnych wieści w sieci ani wśród osób z którymi rozmawiałem. Być może ułożył sobie życie na nowo z kilkoma bańkami w kieszeni. A może siedzi... A może żyje dalej jak żył. Był niezłym kozakiem i teraz też jak kozak wchodzi w symbiozę z korzeniami jakiejś brzózki...
-nvm-

@NatenczasWojski chłopie, dawaj kolejne historie. A w międzyczasie pisz książkę! Może to kolejny pomysł na biznes?

onlystat

@NatenczasWojski Koniec opowiesci?

NatenczasWojski

@onlystat hejto upada, to nie chce mi się dalej tu pisać;)

onlystat

@NatenczasWojski as you wish, chociaz sie nie zgadzam

Jest czkawka ale to normalne, po naplywie tylu osob z wykopu. To nie ma byc nowy wykop, tylko pierwsze hejto i jesli ma sie roznic i byc lepsze, to potrzebny jest wlasnie taki original quality content jak Twoj

Ale nic na sile, rozumiem, ze moze brakowac weny jesli czytelnikow jest mniej. Pozdro!

Zaloguj się aby komentować

Już grzeją temat
56455f8f-4dbd-49b3-9f85-eea50a3ac26d
JamesOwens

@Nebthtet

że jeśli zachorujesz, to łagodniej przejdziesz chorobę plus jednak mniejsza szansa na zapadnięcie na coś.


Dziwne, takie same efekty mam po nabyciu odporności po przechorowaniu.

Nebthtet

@WarszafskiDres zauważ, że op tu się czepia i do szczepienia grypowego. Co do Pfizera - wyłączenia zawsze będą, a z tym chuja dawaniem to trochę nadinterpretacja.


@JamesOwens bez szczepienia zwiększasz ryzyko cięższej choroby jak i bycia wektorem zarażającym innych plus masz mniejsze ryzyko powikłań pochorobowych, jeśli jednak wtopisz.


Nikt was przecież do tych szczepień nie zmusza, ale aktywna retoryka przeciwko nim to już szkodnictwo.


Dla mnie dodatkowym argumentem jest to, że z jakichś chyba powodów personel medyczny szczepi się dobrowolnie na sezonówki, a oni mają przecież najlepszą wiedzę.

JamesOwens

@Nebthtet

Nikt was przecież do tych szczepień nie zmusza


Wcale kurwa, nic a nic. Pamiętam jak chcieli zwalniać ludzi z pracy.

Zaloguj się aby komentować