#pasta

36
636

Tym razem zainspirowany komentarzem urzytkownika @Krystyna337 opowiem wam historię o koledze Tadeuszu v2.


Ten to był dopiero wariat. Fan pizzy hawajskiej i nałogowy palacz tanich fajek.

Tadeusz, który postawił sobie wyzwanie, że sprawdzi, w którym mieście jest najlepsza hawajska nie wydając na podróże ani złotówki.

I tak jezdził z miasta do miasta po naszym pięknym kraju. Czasami nie było go nawet kilka dni ale mówił, że i tak nie wydawał kasy na hotele, bo sypiał u koleżanek, które podobno jak to określił pukał.

Podróże w pogoni za najlepszą pizzą spędzał siedząc w tych oszczanych kiblach, żeby nie płacić za bilety i w jednej ręce fajka a w drugiej kawałek hawajskiej. Wtedy też skrzętnie oceniał pizze, a wszystkie wyniki zapisywał w swoim notesie z napisem "rankingi pizz hawajskich oraz inne przyjemności". Notes zawsze miał przy sobie i nigdy nie chciał go nikomu pokazać.

Tadziu był dziwny mówił, że odkrył jak dopracować jego ulubioną pizze. J⁎⁎⁎ny nie dość, że ananas na pizzy to ten gamoń polewał ją jeszcze miodem.

Nie mogłem go rozgryźć. Jadł po kiblach pizzę z ananasem rękoma klejącymi się od miodu, paląc do tego te śmierdzące fajki a i tak miał powodzenie u kobiet.

Często mówiliśmy mu, że jest dziwakiem, ale jego to w ogóle nie obchodziło. Mówił, że jest jaki jest a przez to, że jest sobą laski go uwielbiają.

Wspominał, że one same proponują mu nocleg a on nie musi ich do niczego namawiać, same wskakują z nim chętnie do łóżka.

Było mu z tym dobrze, bo lubił oszczędzać i nigdy nie wybrzydzał w przypadku kobiet.

Z tymi dupami to w ogóle dziwna sprawa. Często widywałem go z fajnymi niuniami, ale krążyły plotki, że spotyka się też z naprawdę starymi babami.

Pewnego razu kolega Heniek przybiegł do mnie i Marcina z niewiarygodną informacją.

Mówił ciesząc ryja, że jechał pośpiesznym z Krakowa i kiedy poszedł do kibla się odlać zobaczył na oszczanej podłodze UWAGA notes Tadeusza. Niewiarygodne prawda?

Mało obchodziło go to, że notes leżał w takim syfie, bo zawsze interesowało nas co to są te "inne przyjemności".

Heniu otworzył tę małą księgę i dowiedzieliśmy się, że najlepsza hawajska jest w Koszalinie a najgorsza w Starym Sączu. Przyznaliśmy zgodnie ze Tadziu miał zasieg i sumiennie podszedł do sprawy swojego rankingu.

Ale nie to nas interesowało najbardziej, ciekawiły nas te "inne przyjemności". Kurła gdzie one są? Henryk odwrócił notes i zaczął przeglądać go od drugiej strony.

Były tam imiona dziewczyn przy nich nazwy miast, numery telefonów i jakieś numerki. Na początku myśleliśmy, że to znowu ranking tym razem dup.

Szukaliśmy miejsca pierwszego ale nie było. Najniższym numerem było 19 a najwyższym 94, wiele też się powtarzało, a przy niektórych były tajemnicze plusiki. Heniek zauważył, ze plusiki są najczęściej przy tych wysokich numerach.

O co chodzi? Co to za numerki? Co to za plusiki? Wtem Marcin ryknął "pewnie to są krzyże a Tedek je zaruchał na śmierć".

Patrzyliśmy na siebie i w jednym momencie zrozumieliśmy, że te numerki to były lata partnerek Tedka, a krzyżyki to na prawde informacja o zakończeniu ich żywota.

Śmialiśmy się, że te stare prukwy chciały jeszcze przeżyć swój ostatni raz przed śmiercią i akurat trafiały na Tedka, a on zawsze łapał okazję. Od tego czasu nazywamy go Ted Łapiduch.

Zdjęcie niepowiązane( ͡° ͜ʖ ͡°) .

#perfumy #pasta #perfumowapasta

806247b6-5ca4-4c7b-ae11-4ba016c09054
Lodnip

Korzystając z dzisiejszego flow kolegi, to chciałem powiedzieć, że mam prawie całego tedka na wydanie Kupiłem dla beki, ale po kilku podejściach wymiękłem psychicznie, bo za każdym psiknięciem mam przed oczami obraz pana Janka, kierownika z postPGRu, w pobliżu którego pracowałem. Pan Janek z wielkim bębnem obficie się nim oblewał żeby zamaskować popijane w ciągu dnia seteczki (prawdę mówiąc skuteczna metoda)

Zaloguj się aby komentować

Opowiem wam historię jak straciłem najlepszego kumpla.

Marcina poznałem w podstawówce, od pierwszego dnia się polubiliśmy. Siedzieliśmy razem przy jednej ławce, a po szkole chodziliśmy do niego grać w gry na pegasusie. To były stare dobre czasy.

Pamiętam, że gdy tak graliśmy mama zawsze robiła mu napar z rumianku bo miał jakieś problemy zdrowotne.

Marcin mieszkał w domu niedaleko stacji benzynowej, na dole był sklep ze skórzanymi torbami i butami a on mieszkał na piętrze. Bardzo lubiłem tego gościa, miał świetne poczucie humoru i super się dogadywaliśmy.

Był z nim tylko jeden problem, ciężko było go wyciągnąć z domu, zawsze mówił: "po to mam dom, żeby w nim mieszkać, tu mi dobrze".

To było jego dziwactwo, ale tolerowałem je. Też miałem swoje, które Marcin chcąc nie chcąc tolerował.

Moją pasją były perfumy.

Pamiętam jak dziś, kiedy przyjechała Ciocia z zagranicy, i jak dawała mi prezent na urodziny mówiąc, że jestem niezłym przystojniakiem to przy buziaczku poczułem wspaniały zapach, ale do dziś nie wiem co to było. Byłem zbyt nieśmiały, żeby zapytać a po tylu latach pewnie nawet ona nie wie co to było.

Pamiętam tylko, że Mama powiedziała wtedy "ale Kasiu pięknie pachniesz fiołkami, pewnie chłopy się zlatują do Ciebie".

Ciocia odpowiedziała, że na brak chłopów nie narzeka i to nie o perfumy chodzi, a propos perfum to raz nakryła siostrzenice wypachnioną z jakims chłopakiem, ale nie będzie teraz tego opowiadać.

Od tego czasu jestem fanem perfum i poszukuję swojego fiołka idealnego.

Marcin nie podzielał mojej pasji, a ja zawsze chciałem mu pokazać całą moją kolekcję perfum i chodziłem do niego z kieszeniami wypchanymi dekantami, które podtykałem mu pod noś pytając "a ten jak?", Marcin zawsze odpowiadał "no spoko, pachnie" kończąc temat. 

Gdy byliśmy w trzeciej klasie technikum Marcin wraz z rodzicami przeprowadził się do bloku na nowym osiedlu, od tego czasu zaczął wychodzić częściej z domu, lecz coraz gorzej się dogadywaliśmy.

Był jakis inny i z czasem nasza przyjaźń wygasła. Pewnego dnia, ktoś zapukał do mych drzwi, otwieram a tu Marcin rzuca do mnie tekstem "Cześć Jorguś, pamiętasz mnie jeszcze? Może przyda się w końcu to twoje hehe pedalskie hobby, poratowałbyś mnie jakąś perfumą".

Troche zdenerwowany tym tekstem od razu poprawiłem go, że to są PERFUMY a nie perfuma i zapytałem po co mu to.

Odpowiedział, że idzie spotkać się z Mariolą. Też ją znałem, nawet fajną dżaga z niej była.

Pomyślalem, że za to "hehe pedalskie hobby" polece mu Kourosa bo wiem, że Mariole ciągnie na wymioty gdy go czuje(bo sie nie zna), ale przez wzgląd na stare czasy powiedziałem, żeby wszedł do środka i sobie coś wybrał z mojej kolekcji.

Marcin ucieszył się, wszedł za mną do pokoju i pyta "gdzie ta twoja hehe kolekcja? Bo troche tu burdel i nie widzę".

Wtedy przesunąłem drzwi szafy i naszym oczom ukazała się moja wspaniała (jeszcze nie pełna) kolekcja. Od razu usłyszałem: "K⁎⁎wa stary Ty jesteś po⁎⁎⁎⁎ny, podorabiałeś półki i Ci się to nie mieści, już wiem dlaczego trzymasz ciuchy na krzesłach".

Dopytywał jeszcze dlaczego sobie nie poukładam tych dekantów na parapetach i gdzieś w łazience. Powiedziałem tylko, żeby zamknął mordę jak sie nie zna i nie wie co słońce i zmiany temperatury robią z perfumami.

Zaczął sprawdzać od flakonów i kręcił nosem, pytał ile to kosztowało a jak słyszał odpowiedzi to sie smiał, że to nienormalne płacić tyle za pachnącą wodę.

Powiedział, że może znajdzie coś dobrego w tych śmiesznych małych buteleczkach. Poprawiłem go, że to są dekanty, a z butelki to on piwo chleje.

Testował jeden dekant po drugim, aż nagle zaświeciły mu się oczy i pyta co to jest, bo napis był rozmazany na taśmie izolacyjnej. Wącham i mówię, że to fafik. Marcin dopytuje jaki fafik? Co to dokładnie jest?

Odpowiedziałem no Dior Fahrenheit, a co podoba się? Na co Marcin no pewnie bracie to poezja jakaś, wspaniały jest, mogę się psiuknąć? Odpowiedziałem no pewnie wal śmiało. Wypsykał na siepie z pół dekantu 20ml. Tak się zachwycł, że od razu chiał pobiec do sklepu kupić sobie flakon. Gdy powiedziałem, żeby tego nie robił bo znam sklepy internetowe gdzie można kupić taniej oryginalne poprosił mnie, żebym mu zamówił dwa flakony tego cuda.

Od tego czasu wrócił stary dobry Marcin. Znowu spędzaliśmy dużo czasu razem z tym, że nie siedzieliśmy tylko u niego w domu jak kiedyś.

Marcin zawsze i wszędzie używał fafika i mniej więcej co trzy miesiące prosił mnie, żebym zamówił mu flakon 200ml bo najbardziej się opłacał i zlewał się nim jak opętany czy to w lecie, czy w zimie. Nie przeszkadzało mi to bo lubię szukać promocji na perfumy a samego fafika też bardzo lubię.

Pewnego dnia Marcin powiedział, że coś jest nie tak z zapachem. Przeglądając forum perfumowe naczytał się, że fafik miał reformulację, i że to już nie to samo. Był w strasznej rozpaczy. Powiedziałem, żeby się nie martwił bo są różne alternatywy, mniej lub bardziej zbliżone do oryginału.

Poprosił mnie wtedy, żebym znalazł mu taką alternatywę. Nawet się ucieszyłem, że mogę się wykazać i przeglądając fragrantice oraz różne fora trafiłem na The Merchant of Venice La Fenice Pour Homme. Przejrzałem komentarze(w większości przychylne) oraz ceny i akurat była promocja z ponad 7 stów na lekko ponad 300zł. Powiedziałem kumplowi, że jeśli jest w nastroju przygodowym, to może zaryzykować blinda dla odmiany zamiast Diora. Dobrze się składało bo zbliżały się ciepłe dni a to miała być lżejsza, letnia wersja Fahrenheita.

Poprosił mnie zebym to ja zamówił bo nie miał czasu on poda mi blika. Z przyzwyczajenia zamówiłem na siebie z dostawą do paczkomatu gdy zobaczyłem, że paczka już jest gotowa do odbioru w aplikacji, udostępniłem paczkę Marcinowi pisząc smsa

"Siema byczq, w paczkomacie czeka na Ciebie nowa lepsza wersja fafika".

Wieczorem przeglądając tag perfumowy słyszę łomot do drzwi. Pamiętam tylko, że otworzyłem i zobaczyłem wkurwionego Marcina, który w ręce trzymał tulipana z flakonu La Fenice.

Dźgnął mnie wtedy nim kilka razy krzycząc, że co za gówno porównuję do fafika, i że mogłem mu k⁎⁎wa jeszcze Sauvagea zamówićalbo innego Aventusa.

Tak straciłem mojego najlepszego kumpla, pamiętajcie żeby nie zamawiać perfum w ciemno.

#perfumy #pasta

dziadekmarian

Na takie okazje zawsze mam pod ręką Amirka Drugiego, żeby odpowiednio ukarać agresora bez bicia Ciocia Kasia za⁎⁎⁎⁎sta. Ale historia tego flakonu... dość niska cena, by poznać człowieka

Krystyna337

@Jurek_Kiler ciekawe czy był taki kolega co zamiast rumianku, skórzanych toreb i stacji benzynowej jeździł pkp i chodził się odlać albo lubił palić najtańsze fajki jedząc hawajską w kiblu xd Propsuje historie i czekam na kolejne

Jurek_Kiler

Cholera nie dopisałem na początku, że ta historia powstała po przeczytaniu komentarza urzytkownika @tango wplotłem tam też część jego komentarza mam nadzieje, że sie nie obrazi.

Zaloguj się aby komentować

  • idziesz do hotelu na jedną noc, przydzielają ci pokój nr 3

  • rozkładasz rzeczy i idziesz spać

  • w środku nocy cie budzą, że musisz sie przenieść do pokoju nr 4, ponieważ do hotelu przyjechał nowy gość

  • mówisz że chyba ich pojebało, ale wyrzucają cie z pokoju siłą.

  • Na korytarzu widzisz od gości, każdy wywalony z własnego pokoju.

  • no dobra, idziesz do nowego pokoju bo co masz zrobić. Idziesz spać

  • po 15 minutach cie budzą żebyś wrócił, bo inny gość sie wymeldował

  • Nic dziwnego, sam o tym myślałeś 15 minut temu

  • przenosisz się z powrotem do pokoju nr 3

  • przez okno widzisz że podjeżdża autobus. Jakaś wycieczka szkolna

  • autobus jest wyjątkowo długi. Jedzie i jedzie. Przez okno wygląda jakby pociąg towarowy jechał

  • nagle przychodzi obsługa hotelowa, i każe się przenieść to pokoju z numerem 2 razy większym

  • bo podjechał właśnie autobus z nieskończoną liczbą nowych gości

  • no dobra, pokój nr 6 to zaraz obok.

  • Tracisz nadzieję że się wyśpisz

  • nagle słyszysz ryk jakby co najmniej ruskie czołgami wjechali

  • widzisz nieskończenie wiele nieskończenie wielkich autobusów

  • pukanie do drzwi

  • każą iść do pokoju 2^6

  • jedynie 5 pięter wyżej

  • musisz iść schodami, bo windą ciągle jeżdżą goście

  • jedna z nieskończonych kolejek dostanie pokoje o numerach 2137^1, 2137^2...

  • masz dość, idziesz do właściciela tego po⁎⁎⁎⁎nego hotelu

  • widzisz osobę jak na zdjęciu


#heheszki #pasjonaciubogiegozartu #matematyka i może lekko #pasta

e8d02d14-ec54-40de-a69d-66a1c522f2f0
ataxbras

... i o co im chodzi z tymi tabliczkami z hebrajskim alefem i cyferką?

Zaloguj się aby komentować

Anony, co się u mnie ostatnio odjebało to ja nie. Jak co roku chciałem zjeść sobie tę słynną kanapkę drwala. Jednak, jako że nie zarabiam zbyt wiele w swojej gównopracy, a do tego, mimo 29 levelu mieszkam w gównopokoju w gównomieszkaniu z pięcioma obcymi ludźmi, jakimiś studentami itp. to na taką fanaberię musiałem zacząć oszczędzać już od września. Ostatecznie, za cenę żywienia się przez ostatnie dwa tygodnie suchymi bułkami i rezygnacji z konta premium na portalu z małpą z logo udało mi się uzbierać te 28 zł na drwala i 5 zł na colę z Biedronki do zapicia. Poszedłem do McD, a jako że akurat przyjechała wycieczka z podbazy i wszystkie miejsca siedzące były zajęte, wziąłem na wynos. Spieszyłem do swojej wynajmowanej piwnicy, tak, aby burger mi nie wystygł, na szczęście miałem blisko. Byłem już niedaleko bloku w osiedlowej uliczce, gdy zza rogu wyszedł nie kto inny, jak sam lider demokratycznej opozycji, były premier i były przewodniczący Rady Europejskiej, i pewnie wkrótce znowu premier Donald Franciszek Tusk.

Popatrzył się na mnie, na moją torbę z maka i zagaduje, czy przypadkiem nie kupiłem sobie drwala na wynos.

Ja mu zadowolony mówię, że tak panie premierze, czasami trzeba coś mieć od życia i że mi miło, że pan zauważył.

Tusk powiedział mi tylko:

>ŚMIEĆ BĘDZIE JADŁ ŚMIECIE

Mi szczęka opadła i nie wiem o co chodzi. Tusk pyta, której części jego wypowiedzi nie rozumiem, „śmieć”, czy „będzie jadł śmiecie”. No to ja mówię, że wszystko rozumiem tylko nie wiem dlaczego tak mówi. Tusk mówi, że dlatego, że tylko śmieć może jeść takie ch⁎⁎⁎we, biedackie jedzenie. Że on jako premier i prezydent Europy do dzikich krajów jeździł i jak chcieli tam w ramach pomocy humanitarnej dawać polskie burgery, jakieś drwale czy inne bigmaki to nawet murzyni tego jeść nie chcieli tylko wyrzucali, a ambasady Burkina Faso i Gambii pisały noty protestacyjne, że ich śmieciami chce Europa karmić, więc to wszystko odesłali z powrotem do Polski.

Przechodnie na ulicy już się śmieją pod nosami i patrzą na moją torbę ze stygnącym drwalem, ja już gula w gardle i staram się jakoś jeden za drugim schować ale to nic nie daje. Ale jednak pomyślałem, że nie dam sobą pomiatać nawet znanemu człowiekowi i krzyczę na Tuska, że on sam przecież w kampanii wyborczej chwalił się, że do Tuskobusa swoim ludziom jakieś fastfoody zamawiał, pizze czy burgery, sam widziałem na facebooku bo obserwuję profil Koalicji Obywatelskiej.

Tusk w śmiech i mówi że fast foody to on specjalnie najbliżej w Berlinie albo w Brukseli, w eleganckich zachodnich stolicach zamawia, i mu helikopterem dostarczają w ogrzewaczu na energię atomową, a nie polskie fastfoody gdzie dają do tego c⁎⁎j wie co, mięso najgorszej jakości i czerstwe pieczywo, i że w Polsce to on jada tylko ekskluzywne potrawy i wyciąga ze skórzanej aktówki ozdobionej biało-czerwonym serduszkiem jakieś eleganckie pudełko na lunch z jakimiś złoceniami, i pokazuje mi swoje jedzenie, o którym nawet nie wiedziałem, jak to się nazywa i mówi że to jest taka jakość tego jedzenia, że jak go lawina w górach zasypie to i przez tydzień mógłby tym się spokojnie żywić.Ja nie daję za wygraną i krzyczę, że przecież on jest liberałem i powinien docenić że ja za własne zarobione pieniądze kupuję sobie na co mam ochotę, choćby i to by było popularne, więc dlaczego on obraża mnie za mój wolny wybór. Tusk na to, że z tym swobodnym kierowaniem się upodobaniami to lewacka propaganda socjalliberałów, której on co prawda musi czasami schlebiać, żeby mieć poparcie tych komuchów od Czarzastego i Zandberga przy powoływaniu rządu, ale to się skończy jak już znowu zostanie premierem, i jakbym czytał np. „Źródło” Ayn Rand to bym wiedział, że prawdziwy liberał nie kieruje się gustami tłumu i nie je czegoś tylko dlatego, że motłoch to wpierdala, chyba że sam jest motłochem, i jakby taka Ayn Rand teraz wstała z grobu i zobaczyła mnie z drwalem to by mi w mordę prz⁎⁎⁎⁎⁎⁎oliła, co on wie najlepiej jako twórca Kongresu Liberalno-Demokratycznego.

Ja cały czerwony, nie wiem co powiedzieć, ludzie ryczą ze śmiechu a Tusk mówi mi, żebym się zachował jak zachodni Europejczyk i wy⁎⁎⁎⁎⁎olił to gówniane jedzenie. No to biorę torbę z zimnym już drwalem i chcę wyrzucić do kosza na śmieci, ale Tusk mówi, że on dobrze wie, że nie mam silnej woli prawdziwego liberała i nie jestem jak Howard Roark i na pewno jak on pójdzie to ja tego drwala wyciągnę z kosza i zjem. Miałem istotnie taki zamiar, ale Tusk mi kazał oddać sobie torbę z drwalem i mówi, że sam to wypierdoli tak, że tego nie znajdę.

Zapłakany odszedłem, ale niedaleko i schowałem się za altanką śmietnikową, żeby zobaczyć, gdzie Tusk to wyrzuci, żeby gdy odejdzie odzyskać swoją własność. Ale on wyciągnął mojego drwala z torby i zaczął jeść tak łapczywe, że aż roztopiony ser ściekał mu po brodzie. Wychyliłem się trochę zza altany i uchwyciłem jego spojrzenie, a on, patrząc się na mnie i zajadając się drwalem z uśmiechem powiedział „für Deutschland”. Potem jeszcze widziałem, jak sobie robił selfie z tym drwalem, które potem zobaczyłem na profilu KO na fb otagowane #sezonnadrwala.


#pasta #humor



#polityka

bojowonastawionaowca

@az5tcxo4-niekibicujepilkarzom Dodaję tag #polityka

Zaloguj się aby komentować

Twórczość S.Kinga?


-hehe to główny bohater, jest pisarzem/artystą tak jak ja

-se mieszka w dupogrzmotach małych W STANIE MAINE, gdzie wszyscy są pojebanymi wieśniakami, oprócz głównego bohatera i jego rodzinki/pszyjaciół

-każdy po⁎⁎⁎⁎ny wieśniak jest ważny, więc musimy czytać przez 50 stron o traumie dżona korniszona z dzieciństwa, kiedy był świadkiem jak jego pradziadek utonął w gnojówce po pijaku

-uuuuu uuuuu zaraz się stanie coś strasznego, a nie, jeszcze 30 stron opisu jak dwa stare pierdziele kupujo wóde i płaczo że za eisenhowera było lepij

-UGA BUGA SK⁎⁎⁎⁎SYNU inba się zaczyna, wieśniaki zdychajo szybciej niż twój stary cię robił

-a i jeszcze 60 stron opisu jak dżon korniszon zdycha i widzi swojego pradziadka trenującego nurkowanie w gnojówce

-główny bohater stara się wykurwić z dupogrzmotów ze swoją rodzinką tudzież losową lochą i losowym guwniakiem

-spotyka WIELKIE ZUO, które siało rozpierdol wśród wieśniaków i je załatwia (rzadko) albo przed nim spierdala (często)

-co to właściwie jest i skąd się wzięło? NIGDY SIĘ K⁎⁎WA NIE DOWIESZ, bo pan autor na tym etapie pisania spada pod biurko napierdolony jak ruski szpadel

-ale w końcu trzeźwieje i pisze obligatoryjny hepi end, gdzie główny bohater i jego przydupasy weseli i uśmiechnięci odjeżdżają w kierunku zachodzącego słonia

-KONIEC


#pasta #heheszki #ksiazki

Hate

Dlatego od Kinga to tylko Dark Tower, bo te thrillery i inne horrorki to flaki z olejem.

Frog

Ekranizacje Kinga są dobre, pod warunkiem, że nie są wierne oryginałowi. A do Kinga szacunek straciłem, jak obejrzałem remake duńskiego "Szpitala Królestwo". Kij w oko.

UnknownSoldier

Tak jak piszą powyżej "Dallas '63" wydaje się wyłamywać z tego schematu. Czytałem też "Baśniową Opowieść" i bardzo mi się spodobała, i również nieco inna - to jednak nie horror, a bardziej powieść, z tym że było to moja pierwsza książka Kinga.

Dzisiaj skończyłem "Smętarz Zwieżąt" i bardziej pasuje pod post

Zaloguj się aby komentować

Ale akcja była wczoraj w McDonald's. Normalnie tam nie jem bo to syf ale podjechalem sobie na kawke z trasy. Wchodze do srodka i kupuje a facet obok mnie zamawia Kanapkę Drwala. No i zagajam do niego, mówię że drogo teraz. On burknał że trochę. Ja mowie, że nie troche tylko 40% procent w porownaniu do zeszłego roku a on przytakuje. No to ja dalej tlumacze mu, że niech popatrzy sobie jak wyglada na obrazku a jak to co dostaje. On cos przytaknał i mowi, że mu smakuje. Ja już na maksa zgrzany, mówię to syf i z paści robiony. Koleś mówi ze wie, i odbiera zamowienie. Wkurwiony wyrywam mu tą kanapke a raczej próbuję bo gosć sie ze mną szarpie. Pytam sie go czy nie rozumie co do niego mówię. Że McDonald to korporacja co go dyma na kasę. Wkurwiony krzyczę na cały glos, że gość zamowił Drwala. Podbiega do mnie jeszcze jakiś facet z kobitą i dwójka dzieci, wszyscy próbujemy ją wyrwać ale on juz wpakował ją sobie do mordy. Ja krzyczę, że tego ni da się jesc, zeby chociaż udawał l, że mu nie smakuje. Jakiś gość wyrywa mu z gardła jeszcze kawałek bułki i wyrzuca do kosza, mnie się jeszcze salaty kawalek udało mu wyjąć zanim polknał, j⁎⁎⁎ny nie odpuszcza. Wpada ochrona i policja, rzucają nas na glebę i kują. Krzyczę jeszcze ze dał sie wydymać systemowi i jest frajerem bez honoru. On tylko usmiecha sie, wyciąga z kosza resztkę bułki i dojada. Na moich oczach. Mowi mi, ze za tydzień tez tu wroci i zamowi to samo. Jak mnie wypuszczą będę tu na nieho czekał. Ja pier... ludzie ogarnijcie sie troche i włączcie myślenie.


#heheszki #mcdonalds #pasta #dzisiajjeszczeniebylo

VikingKing

@mejwen Jprd ale zjeba trafiłeś…

lukmar

Niby mamy 2023 rok, a to co kto lubi jeść nadal potrafi być tematem dyskusji w social-media xd

941a0ac4-c6f6-4fb0-a6fc-7dbcde5ea7fb
MrBean

Nawet dobra ta pasta.

Zaloguj się aby komentować

Ej,

Mieliście tak, że graliscie sobie w grę strategiczną najlepszą frakcją jaka jest do wyboru, która jest w c⁎⁎j niezbalansowana?

Mapa taka powiedzmy level normal.

Wywołujecie sobie bez problemu dowolne eventy specjalne mające wpływ na wszystkich graczy na planszy. Sami ustalacie ich zasady.

Kontrolujecie większość możliwych do zdobycia przez Was i oponentów budynków "neutralnych".

Do tego macie możliwość przewidywania ruchów przeciwnika za pomocą konsoli.

I jeszcze jedziecie na cheatach na hajs i na zasoby.

I mimo to nagle przegrywacie z d⁎⁎y XD

Ciągle jesteście top w rankingu, ale nieodwracalnie wasza pozycja spada.

Próbujecie ratować co się da, ale przeciwnicy połączyli się w odpowiedniej chwili i uzbierali siłę wystarczajacą by was pokonać.

Więc dosrywacie im jeszcze ile się da, bo j⁎⁎ać już tego save'a. Ew. próbujecie rozjebac mapę, żeby nikt nie wygrał.


Mieliście tak?XD

Bo ja znak kogoś kto tak miał XDDDD


#gry #pasta

VanQuish

Ja zawsze grając  Dalai Lama w Cywilizacji kończę grę wojną nuklearną i globalną dominacją. Hitlerem zwycięstwem kulturowym i światywym pokojem, a grając Korwinem Mikke zawsze daję d⁎⁎y na epoce kamienia łupanego, bo to pieprzone komuchy chcą kooperować i nie uznają zasad wolnego rynku.

Zaloguj się aby komentować

#pasta #ambasadorjeja

Pamiętam w jak liceum byłem wielkim fanem Jarka Jakimowicza. Oglądałem młode wilki chyba ze sto razy. Cały pokój miałem w jego plakatach. Chciałem być taki jak on, wyglądać jak on i mówić jak on.

Pewnego dnia zobaczyłem go jak jadł hamburgera w jednym z warszawskich maków. Wyrwałem kartkę z zeszytu i podszedłem do niego. Dukając poprosiłem o autograf, a on odwrócił się, popatrzył na mnie i żując bułkę odpowiedział tylko: "a weś spierdalaj".


W tym momencie coś we mnie pękło. Wróciłem do domu, porwałem wszystkie plakaty tego zjeba i usunąłem konta na wszystkich forach jakimonators. Zacząłem czytać biznesforum, bo moim jedynym celem było ujebanie go. Chciałem, żeby każdy się śmiał z niego, żeby stracił cały szacunek, a do tego potrzebowałem pieniędzy, dużych pieniędzy.


Tej samej nocy poszedłem na osiedlowy parking strzeżony, cieć jak zwykle spał. Dzięki poradnikom z ruskich stron potrafiłem wyciąć katalizator w pięć minut. Byłem w tym coraz lepszy, nawet miałem specjalną piłkę do wycinania. Z czasem zacząłem werbować osiedlowych sebków, którzy wycinali je dla mnie. W końcu kupiłem kawałek placu i otworzyłem skup. Dzięki temu pół województwa wycinało katalizatory sąsiadom dla mnie, ja im płaciłem po kilka stów i byłem kryty. Obroty rosły, aż w końcu generowaliśmy trzy miliony zysku przy czterdziestu milionach obrotów.


Wtedy stwierdziłem, że to już pora. Wynająłem detektywa, który namierzył Jakimowicza. Po kliku dniach wiedziałem, że wynajmuje ludziom mieszkania bez płacenia podatków. Krótki donos do urzędu skarbowego wystarczył, żeby po kilku tygodniach zaczęło się konkretne trzepanko finansów tego buca. Wychodziło coraz więcej spraw i pan Jarek miał zapłacić ponad pół dużej bańki zaległych podatków, do tego kary i odsetki. Jednym słowem był w niezłej d⁎⁎ie.


Wtedy w jego życiu pojawiam się ja. Proponuję mu 500 tys. zł za zostanie twarzą mojej firmy. Odmawia, "bo on jest wielkim aktorem, a to jest uwłaczające". Jeszcze, k⁎⁎wa, zobaczymy. Wychodzę ze spotkania. Kolejny donos opisujący łamanie ugody z fiskusem sprawia, że rozłożenie na raty przestało obowiązywać. C⁎⁎j bombki strzelił. Następnego dnia Jarek dzwoni, że jednak on to bardzo chce zostać twarzą skupu katalizatorów. Tylko, że teraz oferta to marne 200 tys., Jarek rzuca słuchawką. Po chwili telefon dzwoni, aż trzy minuty zajęło mu zdanie sobie sprawy w jak głębokiej d⁎⁎ie się znajduje. Kolejnego dnia podpisujemy umowę. W ciągu trzech miesięcy jego morda znajduje na co trzecim autobusie i co czwartym bilbordzie w Polsce polecając SKUP KATALIZATORÓW.

Ludzie się z niego śmieją i wytykają palcami. Skupu nie mam już od ponad trzech lat, a mimo to cały czas przedłużam umowy reklamowe. Ten gamoń podpisał umowę na pięćdziesiąt lat z możliwością aktualizacji wizerunku.


Właśnie siedzę w maku przy krajowej siódemce i patrzę na bilbord skupu katalizatorów z Jarkiem Jakimowiczem. Aktor ma wymalowanego k⁎⁎⁎sa na czole. Jestem szczęśliwy, jedyne czego żałuję to, że nie otworzyłem kliniki aborcyjnej albo innego zakładu utylizacji martwych psów.

69e2bcda-2637-4518-8e97-8bd0fd896d93
jajkosadzone

Pilem kiedys wodke z jakimowiczem ama

wombatDaiquiri

@jajkosadzone czy po latach jest Ci wstyd?

jajkosadzone

a dlaczego ma mi byc wstyd?

Widzialem czlowieka raz w zyciu

Zaloguj się aby komentować

Dziatwy siadajcie to wam opowiem legendę o tym jak w nocy tagów nie używano. Za górami, za lasami były baby z ku...


Ała! Gdzie mnie ścierą babo wstrętna! Taki mi się zarymowało przypadkiem. Khem... Na czym ja to... Za górami, za lasami, za polami pszenicznymi? Czy to żyto było albo pszenżyto? Mniejsza z tym; było królestwo złego króla Białasa. Powiadali że zły się zrobił kiedy mieszkańcy jego królestwa w żartach wpadli do jego kurnika i mu jajka poniszczyli. Na domiar złego w piwnicach jego zamczyska przyłapał nadwornego skrybę jak pucował jego berło, wszystkiemu się jego oblubienica przyglądała, o niej zresztą za chwilę. Zły król Białas tak był rozeźlony od tych wydarzeń, że zaczął lud swój gnębić. Wielu poddanych zostało wygnanych, ci co zostali musieli przestrzegać nowych praw których herold żaden nigdy nie ogłosił. Wiele żartów zakazano, król to był fan jednego faceta z wąsem krótkim to za żarty o tym jegomościu wielu skończyło w lochach. Zas od widoku skryby, oblubienicy I berła zmysły mu się tak pomieszały, że ktokolwiek na widok tęczy się nie uśmiechał to nakazywał za karę rózgą po plecach dziesięć razy wymierzyć. Później to jeszcze kury wypędził i tak oszalał, że w kurniku kaczkę zaczął hodować i nakazywał się jej kłaniać.


Lud zaczął się buntować w czasach kiedy wszystkim zaczęto przybijać tabliczki tagiem zwane modą amerykańską, to tam gdzie Murzynów w kajdanach kazano bawełnę do koszulek zbierać, okrutne królestwo strasznie. Komboje się tam strzelają teraz z elgiebetami - upiorami Slaneusza, bóstwa zmysłów poplątanych które i króla Białasa do popadanie najpewniej doprowadziło i do tego, że tagi wszędzie kazał nosić, pomysł który dojrzał w czarodziejskej krainie, Ćwirklandii.


Woli króla wykonywały sługi jego oblubienicy, wiedźma elfia która była trzydziestą drugą córką swojego ojca, ten z rozpaczy rzucił się w przepaść zresztą z tego nieszczęścia. Sługi jej to były chochliki złośliwe i nad wyraz głupie, z ust im ślina cięgiem ciekła i paskudne miały oblicza tak że nikt ich nawet w Księdze Oblicz nie mógł dojrzeć. Zwały się mordyryjtorami, bo im się mordy w ryje wykrzywiały i pilnowały co by każdy przykładnie tagi swoje nosił i żeby porządek był pod tym względem ale też niesprawiedliwe prawa króla też na niewinnych podanych wymuszały.

Wiedźma z usłużnymi jednak byli leniwi strasznie, oczy też mieli do niczegi i pomimo, że król chciał by tagi noszono zawsze to w nocy krnąbrni mieszkańcy rozzłoszczeni zachowaniem monarchy na przekór prawom okrutnym.

Nic to jednak, na nic takie protesty! Zły Białas Bezjajeczny tylko jeszcze bardziej się pieklił i coraz to surowsze prawa wymuszał. Za noszenie papaji o złej porze która to pora była inna każdego innego dnia i nikt nie wiedział jaka jest odpowiednia zamieniał poddanych w banany! Całusy tylko ich mogły odczarować ale banan musiał być umyty, czysty banan to podstawa!


Kiedy indziej co inszego wyprawiał Białas bowiem zgubił swoje berło i chciał kupić nowe, nie wiedząc że to nie berło jest ważne ale osoba je niosąca! Nazaprszał hultajstwa najgorszego z okolicznych krain, wszyscy oni też zresztą kurnikową kaczkę czcili i ci złoczyńcy króla złotem obdarowywali co by nie musieć prawa tagów przestrzegać jak i wszystkich innych, teraz oprócz króla, elfiej wiedźmy, mordyryjtorów jeszcze kaczkowi bandyci męczyli mieszkańców przeraźliwie! Mianowicie brali kacze łajno i pod nos innym podstawiali pod nos, czy to się komu podobało czy nie...


No, dziateczki moje złote nawystarcza wam tych opowieści na teraz. Nauka z tego taka wypłynęła, że co rozsądniejsi poddani opuścili królestwo straszliwego Białasa, rozeszli się po okolicy szukając lepszego miejsca do życia. Tedy sami spamiętajcie co by tortur nie znosić nadaremnie.


- Dziadku, dziadku! Ale do jakiego królestwa najwięcej zbiegło mieszkańców?!


- C⁎⁎j to...


Dziadek nie dokończył, baba go wałkiem przez łeb zdzieliła, że aż mu przed oczyma gwiazdy wyskoczyły. Od tej pory wszyscy żyli jakotako i może mogłoby być lepiej ale na pewno mogłoby być znacznie dla nich gorzej. I ja tam byłem, miód i wino piłem. Jeszcze wam powiem, żebyśta mordyryjatorów z bardziej moderatywnymi ludźmi nie pomylili w inszych krajach.


#heheszki #literatura co prawda to nie jest #pasta ale żeście się ostatnio prosili o to niech wam będzie ale żeby to była pasta to pamiętajcie, że to całe, do tagów, przeklejać trzeba, bo inaczej się nie liczy!

Zaloguj się aby komentować

To jest Witek (ten widoczny na obrazku). Witek to połączenie człowieka z cyborgiem-jest nieśmiertelny. Historia miała miejcie na jednym z wielu wesel gdzie mamy przyjemność poznać bardzo wielu ludzi-lecz Witek długo zostanie nam w pamieci. Więc moze przybliże jego postać w postaci harmonogramu:-)

godz. 17.40 Witek zjawia sie na weselu niczym dźin z magicznej lampy

17.45 Witek otwiera pierwsza butelke wódki

18.00 ciepłe danie-Witek nakłada każdemu 18.20 Witek kończy rozlewac 3-cią butelke wódki

18.30 Po co mi ta marynarka?

19.00 Jego towarzysze kieliszka zaczynają odmawiać picia-on sie nie poddaje

19.30 Pierwszy taniec-ale zaraz, gdzie sie podział Witek?!?

19.35 Nasz cyborg wychodzi z kuchni- pił tam już ze wszystkimi

20.00 Huczna zabawa-król parkietu obraca wszystkie ciocie

21.00 A teraz idziemy na jednego- mocno widoczne znaki dzialania alkoholu, ale nie poddaje sie

21.45 Witek wypił juz z kazdym gosciem obecnym na weselu

22.30 Witek tanczy na krześle

22.32 o przepraszam-zaczyna wchodzić na stół

23.00 jego kompani sasiedzi przy stole mówią ze maja juz dość

23.10 Witek zaczyna pić na drugą nogę z każdym gościem po kolei

00.00 OCZEPINY!!! Witek gwiazdą wieczoru-zespół nie może wyjść z podziwu

00.50 Witek pomaga roznosić tort---polejcie jak juz u Was jestem

01.30 Witek przekroczył "DAWKĘ ŚMIERTELNĄ" trzykrotnie

02.00 Nieśmiertelnego przyprowadzaja do naszego baru;-) Co Ci podac?- www.... wwyyy.... wóóód....-czystej mi polejcie! ale nie w kieliszek-w ta dużą szklanke. - nasz klient nasz Pan! Prosze bardzo Panie Witku, tu są jeszcze owoce na zakąske. (ilość wódki widoczna na zdjeciu-poszło wszystko)

02.30 miło bylo z Wami ale musze iść jeszcze napić sie z zespołem-tak przynajmniej sobie to przetlumaczyłem z jezyka marsjańskiego

03.00 wszyscy kompani Witka śpią juz od 2 godzin w samochodach

03.20 Witek ponownie wkracza na parkiet-prawa fizyki zostały obalone

04.30 zaczynamy sie powoli zbierać z barem- Witek osusza stół wiejski

05.10 Koniec wesela-Witek pomaga obsłudze sprzątać... Na moje oko 13 promili... Nie wiem-nie umiem wytłumaczyć jak jest to możliwe, ale jednak- Witek przepił wódke;-)


#pasta

#heheszki

18b8413a-3a96-4af0-96c0-b1c58c7295e0

Zaloguj się aby komentować

Że też jeszcze tego nie było #pasta #heheszkipolityczne #heheszki

"Szukam osób do pozwu zbiorowego, które zostały oszukane przez Donalda Tuska. Wierząc jego zapewnieniom, że dostaniemy pieniądze z KPO, całe oszczędności wydałem na Harnasie i inne używki. Logując się dzisiaj do Santandera nadal nie mam pieniędzy cztery dni po wyborach. Szukam osób, które zostały poszkodowane w podobny sposób."

Zaloguj się aby komentować

suseu

@Neq I to wszystko przez tuska, kiedy on w końcu da nam spokój.

rakokuc

Donald, dlaczego ty nas tak męczysz? Czego ty od nas chcesz?

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem po co ja się wczoraj obudziłem. Wstałem, ryj ogoliłem i łeb umyłem. Wziąłem garnek z żarciem i zostały mi trzy gryzy mielonego, ale słyszę że kot w kuwecie płacze. Lecę i patrzę a tam naszczane przed kuwetą. Znowu łeb w kuwecie a d⁎⁎a za. Tak samo było kilkanaście godzin wcześniej i jeszcze mi ciśnienie nie zeszło więc byłem mocno wkurwiony. Ogarnąłem i zjadłem kotleta. Do 6 rano jeszcze trzy razy się zrzygał, raz w kuwecie i dwa razy przed. Nie wyrobie na ręczniki papierowe. Wyszedłem do #lidl jakoś o 6:30. Idę takie dziwne uczucie w brzuchu po porannej dwójce, coś jakby pustka a ciężkość zarazem. Ledwo wszedłem do sklepu a tu prąd zabrali i "zapraszamy do kasy" C⁎⁎j tam sobie pomyślałem. Na szybko złapałem papier nawilżany, chleb serek topiony i dwa worki żwiru dla kota i do kasy bo już mnie babka prawie pod pachę wzięła aby odprowadzić. Kasuje się i wychodzę za bramkę i sobie przypomniałem o ręczniku papierowym. Szybko wróciłem na sklep i się skasowałem. Niosę te 20 kg na dwie ręce na odpoczynki i się pocę jak świnia. Dobrze, że wziąłem ten ręcznik papierowy to chociaż mordę i łeb można trochę osuszyć. Na 30 metrów przed klatką zabrakło mi pary i sobie siadłem na ławce i ponownie ryj wytarłem. Zastanawiam się skąd we mnie tyle wody jak mało pije. Zebrałem się i dochodzę do klatki. Stawiam jedną siatkę na ziemi i drugi żwirek. Siatka się wy⁎⁎⁎⁎ła, poprawiam, znowu się wy⁎⁎⁎⁎ła. W tym momencie c⁎⁎j mnie strzelił. Zajebałem kopa w siatkę z jednoczesnym "ty k⁎⁎wo j⁎⁎⁎na stój tu" Średnio mądre to było ze względu na 10 kg żwiru w środku. Prądu nadal nie ma więc muszę sobie kluczem otworzyć. Oczywiście klucz do zamka nie chce wejść bo mam jakiś powichrowany dorabiany. Wpycham na siłę i jakoś wszedł i udało się wejść. Plan był aby żwirek dać od razu do piwnicy a że światła brak to musiałem sobie święcić telefonem. Na szczęście miałem naładowany. Żwirek udało się jakoś upchnąć w piwnicy. Idę do domu i od razu pod prysznic bo spocony jak świnia, ale jeszcze siadłem na chwilę na kiblu i sprawdzam ten papier nawilżany. Okazało się, że nie nadaje się do spłukiwania w kiblu i nie jest biodegradowalny, ehh. Dobrze, że mam latarkę na magnes i awaryjną lampkę na stałe w łazience to jest choć trochę światła w łazience. Pod koniec mycia jak rowa myłem nagle skończyła się ciepła woda. K⁎⁎wa jak? Zimnym strumieniem prosto w oko dałem to aż mnie przytkało od różnicy temperatury. Trochę jeszcze na jajka poleciało. Po tym stwierdziłem, że pi⁎⁎⁎⁎lę i stópek nie myję, ale wróciła ciepła woda. Nic tylko się za⁎⁎⁎ać.


#pasta #historia #heheszki #koty

3d1f04e3-5854-454d-8e98-f95cd6439ac7
SuperSzturmowiec

Kup trochę większą kuwetę i ileś tam centymetrów od krawędzi dookoła zamontuj siatkę. Także nawet jakby chciał to poza kuwetę nie narobił . Ewentualnie jakieś niewysoka podstawka większa od kuwety i nie będzie syfu na panelach itp

JaktologinniepoprawnyWTF

@SuperSzturmowiec No już mu kupiłem większą i nadal za płytko wchodzi. Drzwiczki nic nie pomogły. Teraz dałem mu wyższy próg na wejście ale nie wiem czy to pomoże. Myślałem właśnie aby zrobić coś na wzór tych kuwet z kratką.

Okrupnik

@JaktologinniepoprawnyWTF '' Znowu łeb w kuwecie a d⁎⁎a za. Tak samo było kilkanaście godzin wcześniej i jeszcze mi ciśnienie nie zeszło więc byłem mocno wkurwiony. Ogarnąłem i zjadłem kotleta''

Za pierwszym razem przeczytałem kota zamiast kotleta xD

SuperSzturmowiec

@Okrupnik chyba najwyższy czas zrobić potrawkę z tego kota xd

Zaloguj się aby komentować

#pasta #ukradzioneniewiemskad #studia

Studia (nie, nie prawo) z roku na rok mi się przedłużają - 8 lat studiowania a ja ciągle na 3cim roku.

 Z Paniami w dziekanacie jestem prawie na "cześć" a Pani Dziekan jak mnie zobaczy zawsze rzuci z uśmieszkiem na twarzy:

 "ooo Pan collector, Pan jeszcze u nas studiuje?" lub coś w tym rodzaju. Tak właściwie to utknąłem na dwóch przedmiotach,

 więc nie mam za dużo zajęć. 2 lata temu postanowiłem urozmaicić sobie studiowanie... wtedy jeszcze nie wiedziałem, 

że stanie się to moim rytuałem.


1 października, uroczyste rozpoczęcie roku akademickiego, cała aula wypełniona pierwszorocznikami.

 To już trzeci raz. Trzeci raz zagracie w moją grę. Wstaję wcześnie rano i już wiem, że to będzie cudowny dzień.

 Śniadanie, prysznic, mycie zębów. Nie golę się. Wyjmuje z szafy starą, brązową marynarkę. Chcę wyglądać na zmęczonego życiem belfra.

 Spod łóżka wyciągam czarną, skórzaną aktówkę. W środku mam notatki z poprzednich roczników, ale ONI o tym nie wiedzą. Ruszam na uczelnię.

 Czekam. Kończy się uroczystość a ja czekam już pod drzwiami auli. Stoję gdzieś z boku i czekam i wypatruję swojej ofiary. Nie biorę pierwszych lepszych,

 zawsze wybieram tych ze strachem w oczach, tych którzy narobią w majtki gdy tylko do nich podejdę. Mam. Są. W tym roku jest ich dwóch. Dwóch niskich,

 szczupłych chłopaczków, w okularach. Nerwowo rozglądają się dookoła. Stoję kilka metrów obok i czekam na ich najmniejszy błąd: "ale nudny wykład", 

jakiekolwiek przekleństwo czy słowo krytyki... JEST! "po**bało ich z tym planem zajęć" zabrzmiało niczym gong rozpoczynający walkę. 

Przechodzi mnie zimny dreszcz podniecenia, wiem że to już, zaraz się zacznie. Podchodzę i mówię:

-Poproszę Panów nazwiska.

-Ale yy.. ee o co cho...

-Nazwiska proszę.

-Marcin Srającywmajtki, Adrian Kujoniasty

(wyjmuję z marynarki notes i długopis i zapisuję)

-Jeśli nie podoba Wam się plan zajęć, to na moje zajęcia nie musicie już przychodzić. Właściwie to nie macie się już po co pokazywać.

-Ale.. ale... jak to...

-A żeby było ciekawiej, nie powiem Wam, które to zajęcia. Do widzenia Panom.

-...


Znowu wygrałem. Odchodzę pewnym krokiem w kierunku windy. Wiem, że stoją tam jeszcze przez chwilę i patrzą na mnie.

 Wykorzystuję to przyciskając guzik wskazujący 7 piętro i przez zasuwające się drzwi rzucam im ostatnie, pogardliwe spojrzenie.

Z uczelni wychodzę tylnym wyjściem. Już mnie nie znajdą. Wiem, że będą szukać. Będą chcieli przeprosić, błagać o szansę.

 Ale mnie już nie ma. Wiem, że przez następne 2 tygodnie będą czekać przed salą na kolejne zajęcia. W ich głowach będzie kołotała tylko jedna myśl:

 "czy to już? czy zaraz do sali wejdzie ON?"


A ja? Ja będę siedział w domu i przeglądał mirko. A oni tam, ze swoim planem wyjaśnień, czekają uwiązani strachem i niepewnością.....


Tak to ja. Student 3 roku.

madhouze

@zombek co k⁎⁎wa będziesz przeglądał, mirko?

Zaloguj się aby komentować

„Mgła

O społecznych skutkach zbyt gęstej mgły.

Mirosław Miniszewski

We wsi obok o świcie przyszła straszliwa mgła. Tak gęsta, że najstarsi mieszkańcy gminy nie pamiętali, żeby było tak strasznie. Widoczność najwyżej trzydzieści centymetrów. W takich warunkach jedna baba postanowiła rano pojechać do powiatu zaprzęgiem konnym. Ludzie mówili, żeby nie jechała. Pojechała. Około godziny dziewiątej koń wrócił sam do wsi. Bez baby i bez wozu. Zawiadomiono sołtysa. Sołtys zawiadomił gminę. W gminie powiedzieli, że nic nie pomogą, bo też nic nie widzą i długo jeszcze nie zobaczą, bo właśnie dzwoniło województwo i powiedziało, że dzwonili ci z meteorologii i powiedzieli, że mgła utrzyma się jeszcze dwa tygodnie. Tego było za wiele. Wyznaczono jednego chłopa, żeby wsiadł na motór i pojechał szukać wozu i baby. Był niechętny. Bał się, że wjedzie w drzewo albo w coś gorszego, bo nic nie widzi i tak, a tu jeszcze mgła, więc nie widzi jeszcze bardziej. Sołtys zmusił go jednak. Chłop pojechał w trwodze. Po około dwóch godzinach wrócił bez motoru. Motór był sołtysa, porządny, więc niesnaska. Wysłano ekspedycję poszukiwawczą złożoną z emerytowanego mechanizatora z PGR oraz byłej pielęgniarki z zakazem wykonywania zawodu po tym, jak nie dostała podwyżki i we wściekliźnie zbiła termometr i wypiła rtęć. Poszli pieszo. W tym czasie wróciła baba, ta co zaprzęgiem rano pojechała. Wróciła na motórze sołtysa. Mechanizator z PGR i pielęgniarka nie wracali za długo i zaczęto się o nich martwić. Sołtys więc wsiadł na konia wierzchem i pojechał ich szukać. W tym czasie mgła gęstniała tak, że ludzie zaczęli się od niej dusić i wymiotować potwornie, bo jakaś taka zgniła była. Po godzinie wrócił mechanizator z pielęgniarką – ona na zaginionym rano wozie, on ów wóz ciągnął z mozołem. Sołtys nie wracał. Nikogo po niego nie posłano, bo nie było ani chętnych, ani nie miał kto wydać polecenia poszukiwań. Kiedy zapadł zmierzch, z jednej strony wsi wrócił koń, a z drugiej sołtys – osobno. Tak to we wsi obok przez mgłę zmarnowano cały dzień c⁎⁎j wie na co.”


#pasta #gownowpis #mgla

69fa201a-c80d-42f8-96ff-96d36f53c5cd
Naiken

@SiostraNieZdradziDziewczynaTak trzyma w napięciu

Zaloguj się aby komentować

skoro mam już rangę kosmonauta, to pojedźmy klasykiem...


#wykop #pasta


Michał Białek kończył nocną wartę w serwerowni wykopu. Za oknem zadłużonej willi poznańskie koziołki ocierały się częściami, których Białek wolałby nigdy nie mieć. Przypomniał sobie o żonie, którą widywał głównie w niedzelne poranki.

Stękanie ćwiczącego lewicę Kinera dobiegało zza rzędu wykopowych monitorów. Białek automatycznie podłożył ociekające potem dźwięki pod obraz żony osadzonej na knadze Kinera. Intuicja podpowiadała mu, że lekko otyły kolega z pracy przebiera palcami po najkrótszej części ciała oglądając zdjęcia białkowej połowicy na fejsbuku. Nie mylił się. Czuł jednak dziwaczną dumę połączoną z rozbawieniem, które przyniosła mu owa wizja.

,,Puk puk".

Pierwsza myśl - Elfik32. Ku⁎⁎⁎⁎zcze, które zrobiłoby wszystko za status moderatora w serwisie.

Białek poczuł się ważny. Myśl o zdradzie żony przerodziła się w pewność, że w tę sobotnią noc powstaje dziecko, na które po badaniach DNA nie musiałby wyłożyć ani grosza. Zatliła się w jego biednym umyśle żądza zemsty. Ocknąwszy się wstał i nonszalancko otworzył drzwi.

Elfik32. Czarna owca rodu Steckich stała w progu oparta o framugę ze swoim kurewskim uśmieszkiem woźnej. Baletki, krótka spódniczka i motzno zarysowany dekolt jaśniały kontrastującą z nocnym krajobrazem bielą. - wstawiona jak zwykle - pomyślał Białek.

Elfik położyła palec na ustach. Białek domyślił się, że odseparowany od świata zewnętrznego Kiner nie usłyszał pukania aktywnej wykopowiczki, która właśnie przyniosła im kanapki. Spod granicy niemieckiej.

Elfik sprawnie zzuła obuwie i figlarnie mrugając ruszyła w stronę Kinera. Białek podążał wzrokiem za opalonymi stópkami zmierzającymi w stronę McKinera, nie mogąc powstrzymać wewnętrznego rozbawienia. Za chwilę miał wyjść na jaw fakt, którego nikt z pracowników wykopu osobiście nie widział, choć był świadom jego istnienia. Fakt, który miał zburzyć spokój Kinera na zawsze.

Elfik wczołgała się pod biurko i sprawnie wyskoczyła po drugiej stonie. Kiner wybałuszył oczy i odskoczył w tył z naprężonym ku⁎⁎⁎em w ręku. - Ale...

Spojrzenia Białka i Kinera spotkały się. Kiner był zażenowany całą sytuacją, o czym świadczył wyraźny rumieniec na jego aryjskiej twarzy.

Śmiech Elfika rozniósł się po pomieszczeniu.

- Mała pała jak na administratora. - powiedziała Elfik, ledwie powstrzymując śmiech. Kiner spąsowiał bardziej. Ręce machinalnie powędrowały w stronę rozporka, gdy podchmielona Elfik rzuciła się w tę samą stronę.

- Zostaw. - powiedziała stanowczo.

Zaskoczony Kiner wypuścił pytonga z ręki. Dziesięciocentymetrowy organ bezwładnie opadł lekko kołysząc się na boki, gdy Elfik doskoczyła do sparaliżowanego grubaska niczym wygłodniała kura i stanowczym ruchem opuściła nieco za duże spodnie. Od czasu nieudanego eksperymentu z rurkami Kiner powrócił bowiem do starych nawyków, co ułatwiło wykopowiczce zadanie.

- Jesteś pijana. - wystękał, gdy Elfik chwyciła go za lekko przywiędniętą pałę i chichocząc zaczęła prowadzić w stronę Białka, który obserwował sytuację z zaciekawieniem. Programista nie protestował jednak zbyt zaciekle. Był to pierwszy raz, kiedy kobieca ręka spoczęła na jego wypustce. Było to niewątpliwie ciekawe doznanie, gdyż sam Kiner zdawał się zapomnieć o dziwnych okolicznościach, w jakich doszło do tego przełomowego momentu.

Białek nie mógł już powstrzymać rozbawienia, obserwując zesztywniałego Kinera kroczącego za dzierżącą jego orzeszek Elfikiem. Wybuchnął serdecznym śmiechem, mimowolnie puszczając krótkiego bąka o dosyć wysokiej tonacji.

- Przepraszam, - rzekł Białek przez łzy - ale nie bardzo rozumiem sytuację.

Elfik puściła kinerowe przyrodzenie i kołysząc biodrami powoli podeszła do administratora o podkrążonych od pracoholizmu oczach, zalotnie kręcąc loczek wydłubany spod natapirowanej burzy blond włosów.

- Nie planowałam tego. Zawsze byłam spontaniczna. - wyszeptała prowokacyjnie, gmerając już teraz palcami w okolicy guzików różowej koszuli Białka.

Kiner zastygł jak posąg w centrum serwerowni. Nie zdawał sobie sprawy, jak komicznie wyglądał z opuszczonymi do kostek spodniami kupionymi przez mamę w second-handzie, z włosami łonowymi w nieładzie i zaczerwienioną od uścisku knagą smętnie zwisającą między otłuszczonymi udami. Poczuł ukłucie zazdrości widząc pierwszą kobietę, której pozwolił się dotknąć, z zapałem liżącą opalony tors Białka. To on powinien być na jej miejscu.

Białek zamknął oczy, czując wilgotne pociągnięcia elfikowego języka po swojej klacie. Nie była to zdrada, był to gwałt. Stąd też, domyślając się dalszego przebiegu sytuacji, nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Aby jednak im zapobiec, wyobraził sobie że jego żona jest właśnie posuwana przez murzyna. ,,Co za k⁎⁎wa" - pomyślał. Czuł się całkowicie oczyszczony z zarzutów.

Elfik przeszła do lizania twarzy, by w końcu zbliżyć się do ucha Białka.

- Wiesz, do czego tasował twój kolega? - szeptnęła, po kurewsku przenosząc wzrok na jego twarz. - Do zdjęć twoich przeróbek zrobionych przez...

- Nie kończ. - przerwał jej Białek. Nie chciał by słowo codziennie odmieniane przez przypadki w miejscu jego pracy ostudziło podniecenie. Na moment jednak otrzeźwiał i odepchnął rozpaloną Stecką od siebie.

- Czego tak właściwie chcesz, hm? - zapytał, badawczo spoglądając na Elfika. Nie doczekał jednak odpowiedzi, gdyż Kiner niespodziewanie zwinnie, biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne, chwycił drukarkę Samsunga i ogłuszył Elfika celnym uderzeniem w tył głowy. Elfik bezwładnie osunęła się na ziemie, potwierdzając swoją renomę kobiety upadłej. W sekundę

później Kiner stanął z roznegliżowanym Białkiem twarzą w twarz, oko w oko. Ich chuje równiez były całkiem blisko. Zszokowany Białek nie rozpoznawał nieśmiałego dotąd kolegi. Coś w nim zdecydowanie pękło, a w spojrzeniu programisty była niewidoczna dotąd determinacja.

- Zerżnij mnie. - wycedził Kiner. - Zerżnij mnie motzno w odbyt. - powtórzył. Powieka nawet nie drgnęła podczas wypowiadania tych słów.

Białek w swoim zaskoczeniu wydał niezidentyfikowany dźwięk, lecz Kiner natychmiast położył mu palec na ustach.

- Nikt się nie dowie. Ta k⁎⁎wa Elfik i tak ci już powiedziała. Nie mam nic do stracenia. - powiedział. Nie czekając na reakcję Białka, przeszedł od słów do czynów.

Świat Białka wywrócił się do góry nogami, starał się jednak chłodno kalkulować, jak wiele nieoczekiwana przygoda gejowska mogła zmienić w imidżu samca alfa, na który tak ciężko pracował. A Kiner nie żartował. Był silniejszy od niego, co potwierdził brutalnie atakując Elfika kilkanaście sekund wcześniej. Setki podobnych myśli przelatywały mu przez głowę, gdy rudawy programista delikatnie rozchylił mu wargi, by włożyć mięciutki palec do ust i wymusić odruch ssania.

Patrząc odważnie w oczy Białka, Kiner zrobił kilka kroków w tył i zdjął t-shirt jednym pewnym ruchem. Biała delikatna skóra i puchate sutki Kinera były dziwacznie atrakcyjne, choć jeszcze kilka minut wcześniej podobna myśl nie miała szans pojawić się w umyśle Białka.

- Maciek, ty tak na serio? Oddasz mi się? - zapytał z niedowierzaniem. Kiner skinął głową i oswobodził się ze spodni, które aż do tej chwili pętały mu kostki. Odwrócił się i ułożył w pozycji tylnej, która byłaby dla większości mężczyzn upokarzająca. Ciasna dziurka programisty zachęcająco przezierała przez gąszcz delikatnych włosków, aż prosząc się o rozepchanie. Penis Białka zareagował na ten widok od razu, ciekawie wynurzając się z rozpiętych jeszcze przez Elfika spodni. - Raz się żyje - pomyślał Białek. Wyruchanie kolegi z pracy mogło się okazać bardziej męskie, niż przypuszczał. To on miał przecież być stroną dominującą.

Białek pozbył się resztek odzienia i pewnym krokiem podszedł do wypiętego Kinera. Postanowił zaatakować znienacka. Napluł na rękę i jednym ruchem wbił naprężonego k⁎⁎⁎sa w miękki odbyt programisty. Sięgnął ręką do podbrzusza, by przekonać się, że i c⁎⁎j Kinera był tak nabrzmiały, jakby miał eksplodować. Dodało mu to siły i pewności siebie. Poczuł sie atrakcyjny.

Pierwsze ruchy były jeszcze dość powolne, lecz Kiner starał się przyjąć jak najwięcej pomimo słabego nawilżenia. Kolejne centymetry napiętej pały Białka znikały w czeluściach jego odbytu, a zwierzęce sapanie Kinera tylko podniecało właściciela dość dużej jak na polskie warunki kutangi. Białek złapał Kinera za biodra i przyciągnął do siebie. - Chciałeś rżnięcia? To masz. - wycedził i zaczął miarowo, całym ciężarem napierać na puszyste ciałko kolegi. - Pi⁎⁎⁎ol mnie, Michał! - krzyknął resztkami sił Kiner, uginając się do samej podłogi, a odgłosy największego rżnięcia w historii firmy ocuciły omdlałego Elfika, leżącego od dwa metry dalej.

Elfik wstała i zataczając się podeszła do sapiącego Białka. - Hej, chłopakii... - z ust dziewczyny wychodził pijacki bełkot, który trudno było rozszyfrować. - mogę się przyłączyć?

- Wypierdalaj stąd! - wrzasnął Białek i odtrącił rękę Elfika, która zaczęła mierzwić jego włosy.

Elfik prychnęła i odeszła na kilka kroków. Udawała obrażoną, choć ciekawie zerkała na Białka, który bez opamiętania pi⁎⁎⁎⁎lił Kinera jak maszyna. Sam Kiner odwrócił się w jej stronę i złośliwie wystawił język na wierzch. Wygrał tę partię.

Poszukiwania piersiówki w torebce w panterkę okazały się owocne. Elfik pociągnęła resztkę bimbru dla kurażu i postanowiła nie rezygnować z szansy zostania moderatorką swojego ulubionego serwisu. Stanęła na wysokości oczu Białka i ostentacyjnie rozpoczęła striptiz. Na pierwszy ogień poszła spódniczka. Dopiero w tym świetle znac było ślady spermy i wymiocin, które pokrywały jasny materiał. Elfik zaplątała się w bluzkę, lecz niezrażona tym faktem wciąż starała się wyglądać seksi. Będąc już w samej bieliźnie odwróciła się i wypięła prosto przed twarzą Kinera, który niewiele myśląc splunął prosto na naddarty materiał elfikowych majtek. Elfik wybuchnęła śmiechem. Po zdjęciu stanika ułożyła się na podłodze i uchyliła majtki, pokazując nieco zarośniętą cipkę o wyraźnie zarysowanych wargach. - Nudzi mi się. - powiedziała. - Długo jeszcze będziecie się pi⁎⁎⁎⁎lić?. Białek jednak nie odpowiedział, zbyt zaaferowany stanem przedorgazmicznym, który sobie zafundował.

Największa kurewna wykopu postanowiła zabawić się sama. Sięgnęła ręką po trzonek od łopaty, która była maskotką serwisu i zaczęła nim jeździć po wargach sromowych. Śluz gęsto skapywał na podłogę, a Elfik pociągała się za sutki, wijąc się jak piskorz po tanich panelach. Trzonek wszedł w luźną jamę Elfika jak w masło. Prawdopodobnie nie czuła niczego, a choć starała się zwrócić na siebie uwagę przez jęki i udawane podniecenie, Białek i Kiner byli zajęci sobą. Spojeni w jedność dochodzili właśnie razem, o czym obwieścił światu pierwotny ryk rudego programisty. Zmęczony m__b od razu wyszedł z Kinera, racząc się widokiem ciepłego jeszcze ciasteczka z kremem. Na pożegnanie przytulił się do mięciutkiego tyłeczka kolegi, który dostarczył mu wiele satysfakcji. I - jak podpowiadała mu intuicja - miał dostarczyć jeszcze nieraz. K⁎⁎as Białka pokryty był lekko kałem, lecz Kiner sprawnie sobie z tym poradził, naprędce zlizując brązową maź z mięknącego już c⁎⁎ja administratora wykopu. - Byłeś za⁎⁎⁎⁎sty, nikt mnie jeszcze tak nie j⁎⁎ał. - powtarzał zmęczonym głosem Kiner. - Zdejmij skarpetki, chcę ci podziękować jeszcze bardziej.

Zdziwiony Białek zsunął białe stopki z nóg, po czym Kiner rzucił się do ssania dużego palca. Znudzona Elfik naprędce znalazła się obok niego, próbując zmieścić w ustach jeszcze więcej palców, by zyskać sobie przychylność Białka. Ten zaś był w siódmym niebie. Nie spieszyło mu się już do domu tak, jak kilka godzin wcześniej. Kiner wykorzystał rozmarzenie kolegi, by na koniec usiąść mu na twarzy i zmusić go do ssania swoich kulek. W oczach Białka pojawiły się pierwsze ślady przywiązania, co bardzo Maćka wzruszylo. Nie zepsuło tej chwili nawet faux-pas Elfika, która odepchnięta zapachem stóp Białka zwymiotowała na jego nogi. Życie w serwisie już nigdy nie miało być takie samo.

SpokoZiomek

@209po Brakuje tylko elfich cycków w zbożu.

szponovic

@SpokoZiomek 

I całe szczęście. Nie każdy lubi oglądać ta idiotkę, szczególnie nago.

NiosePrawde

@SpokoZiomek Można znaleźć na chomikuj, ale ja nie będę ich postował bo administratorka portalu z materiałami pedofilskimi Anna Stecka pozywa ludzi za to.

Zaloguj się aby komentować

#pasta #piechocinski #trzeciadroga #heheszki

Śniło mi się, że nastąpił niezapowiedziany koniec świata i Janusz Piechociński miał walczyć z szatanem o dusze Polaków. No i szatan, wielki, czerwony, napakowany - w lewym narożniku, a Janusz Piechocinski - w prawym. Szatan atakuje, a Piechociński tylko się ledwo rusza w bok, i naciska lekko stopą deski ringu, bo wie, że korniki mają czas lęgowy właśnie teraz, a delikatne myzianie ich starymi tenisowkami marki Stomil, produkowanymi na eksport do krajów RWPG, sprawia, że są one w stanie przyspieszyć metabolizm i procesy pokarmowe i w ciągu sekundy zjeść oszałamiającą ilość półtora metra kwadratowego drewna, co laikowi wydaje się wynikiem niesamowitym i wręcz niemożliwym, a człowiek światły potrafi pomnożyć srednią liczbę korników w zagłębiu lęgowym przez cm2 powierzchni i już się tak nie dziwi. Szatanowi więc ring zapada się pod stopami, leci on w dół, a na dole - szybko rzuca okiem Piechociński - klepisko, a z klepiska wyrasta skromny kłączek powoju stronniczka ludowego. Piechociński wie, że powój taki lubi wyrastać w miejscu, gdzie występują złoża siarki, a tej w Polsce wydobywa się rocznie 0,666 mln ton rocznie, wyciąga z kieszeni zapałkę wykonaną przez Polski Związek Zapałkarski, pociera o podeszwę tenisówki, wiedząc, z jaką należy pocierać siłą i pod jakim kątem, żeby powstało odpowiednie tarcie, i rzuca ją w dół, obok powoju. Następuje grzmot, otwiera się ziemia, szatan wraca do piekła, ale chwyta się jeszcze w ostatniej sekundzie krawędzi ziemi, i rzuca Piechocińskiemu: skąd, wielki magu, znasz te wszystkie tajemnice?


A Piechociński: to nie są tajemnice, bo najwiekszą i najpotężniejszą księgą magiczną jest rocznik statystyczny i dane na stronie GUS-u, miałeś wszystko przed oczami przez cały czas na moim koncie twitterowym, tylko trzeba nie tylko umieć czytać, ale i rozumieć, po co się czyta, synu.

Spluwa na niego i odchodzi. Wiodąc polskie dusze za ręce w kierunku Krolestwa Niebieskiego.

1d35eb46-f688-415a-a1a9-7a85ffb74477
lukasz88

Wow gratulacje pomysłu i wykonania

Okrupnik

@lukasz88 @wiatrodewsi Nie moje, to klasyka

tosiu

@Okrupnik nie znałem tej, ale zawsze marzyłem, by mieć taki styl pisania

Zaloguj się aby komentować

wombatDaiquiri

@Daewoo_Esperal akurat tej pasty nie polecam xD

jelonek

@Daewoo_Esperal nie może zabraknąć ;)


Drogie mirki. Piszę tę historię ku przestrodze wszystkim tym, którzy nie rozgryzają mentosów od razu po włożeniu do ust.


Otóż ja i moja dziewczyna poszliśmy na studia do różny miast. Po miesiącu rozłąki zdecydowaliśmy się wreszcie spotkać, a jako że byłem bardzo szczęśliwy z tego powodu, postanowiłem zrobić jej minetę.


Zawsze mi się to podobało, ale tym razem z jakiegos powodu jej c⁎⁎ka śmierdziała jak martwy papież, a smakowała jeszcze gorzej. Nie chciałem ją urazić, więc wziąłem mentosa. W trakcie lizania, przez przypadek wepchnąłem go w nią, ale na całe szczęście mam zręczne palce i szybko go wygrzebałem, włożyłem z powrotem do ust i rozgryzłem. Niestety to co znalazło się w moich ustach nie było mentosem. Był to guzek rzeżączki.


(Należy tutaj zauważyć, że ów guzek był wielkości pierdolonego mentosa)


Zamiast lodowej świeżości moje usta wypełniły się ropą. Zacząłem krzyczeć, rzygać i rzucać się po całym pokoju. Kiedy juz nie miałem czym już bełtać i przepłukałem usta, zażądałem żeby powiedziała mi o co tu k⁎⁎wa chodzi. Okazało się że głupia suka zdradziła mnie z jakimś kolesiem w tydzień po wyjeździe i nawet nie miała pojęcia, że coś z nią nie tak.


Od tamtego czasu siedzę w mojej piwnicy, lecząc rzeżączkę w ustach i edukuję ludzi na temat prawidłowej konsumpcji mentosów.

VikingKing

@jelonek aaaaa, klasyka

Fox

Tą o psie fanatyku stimów

Ale cięmżko znaleźć w całości widzę

Zaloguj się aby komentować

Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL-u, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się. Czekający na egzamin studenci – wobec braku egzaminatora – rozeszli się. Pozostał tylko jeden ksiądz, który nie znał Wojtyły – nie chodził na jego wykłady, a do egzaminu przygotowywał się z pożyczonych notatek. Po dwóch godzinach wpadł niewiele starszy od zdającego, zziajany Wojtyła. Ksiądz – student, ucieszony, że nie będzie zdawał sam, zapytał:

– Stary, ty też na egzamin?

– Na egzamin – przytaknął ksiądz Wojtyła.

– Facet się spóźnia, wszyscy się rozeszli, a ja czekam, bo muszę zdawać dzisiaj – wyjaśnił student.

– A co, nie znasz Wojtyły? – zapytał nowoprzybyły.

– Nie, to podobno nudny facet, nie chodziłem na jego wykłady, mówili, że abstrakcyjne i bardzo trudne – tłumaczył student.

Od słowa do słowa rozmowa przekształciła się w… powtórkę materiału. Wojtyła pytał, słuchał i tak jasno tłumaczył zawiłe problemy filozoficzne, że student powiedział w pewnym momencie:

– Stary, jaki ty jesteś obkuty! Proszę cię, kiedy przyjdzie ksiądz profesor, nie wchodź przede mną na egzamin, bo po tobie na pewno obleję.

Jakież było jego przerażenie, kiedy usłyszał:

– Daj indeks, jestem Wojtyła.

Wpisał mu p⁎⁎dę i narysował c⁎⁎ja na zdjęciu – wspomina ówczesna studentka, Krystyna Sajdok – a KUL-owska młodzież, która powtarzała sobie tę opowieść, bała się Wojtyły.


#pasta

MasterChef

"Wpisał mu p⁎⁎dę" ty chyba nie wiesz o czym piszesz.

GrindFaterAnona

@MasterChef a o czym ja piszę?

MasterChef

Komentarz usunięty przez moderatora

Zaloguj się aby komentować