#pasta

36
637

Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL-u, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się. Czekający na egzamin studenci – wobec braku egzaminatora – rozeszli się. Pozostał tylko jeden ksiądz, który nie znał Wojtyły – nie chodził na jego wykłady, a do egzaminu przygotowywał się z pożyczonych notatek. Po dwóch godzinach wpadł niewiele starszy od zdającego, zziajany Wojtyła. Ksiądz – student, ucieszony, że nie będzie zdawał sam, zapytał:

– Stary, ty też na egzamin?

– Na egzamin – przytaknął ksiądz Wojtyła.

– Facet się spóźnia, wszyscy się rozeszli, a ja czekam, bo muszę zdawać dzisiaj – wyjaśnił student.

– A co, nie znasz Wojtyły? – zapytał nowoprzybyły.

– Nie, to podobno nudny facet, nie chodziłem na jego wykłady, mówili, że abstrakcyjne i bardzo trudne – tłumaczył student.

Od słowa do słowa rozmowa przekształciła się w… powtórkę materiału. Wojtyła pytał, słuchał i tak jasno tłumaczył zawiłe problemy filozoficzne, że student powiedział w pewnym momencie:

– Stary, jaki ty jesteś obkuty! Proszę cię, kiedy przyjdzie ksiądz profesor, nie wchodź przede mną na egzamin, bo po tobie na pewno obleję.

Jakież było jego przerażenie, kiedy usłyszał:

– Daj indeks, jestem Wojtyła.

Wpisał mu p⁎⁎dę i narysował c⁎⁎ja na zdjęciu – wspomina ówczesna studentka, Krystyna Sajdok – a KUL-owska młodzież, która powtarzała sobie tę opowieść, bała się Wojtyły.


#pasta

MasterChef

"Wpisał mu p⁎⁎dę" ty chyba nie wiesz o czym piszesz.

Zaloguj się aby komentować

#pasta #heheszki


Norbi to pierdolony geniusz i nawet z tym nie handlujcie. Nie żebym był entuzjastą hitu "Kobiety są gorące", ale nie można nie docenić tego, jak Norbi uczynił z tej letniej piosenki fundament potężnej kariery. No bo zobaczcie - chłopak ma na koncie 1 (słownie: jeden) szlagier. A teraz spójrzcie na festyn dowolnej gminy większej niż 10.000 mieszkańców, albo dni jakiegokolwiek miasta. Na plakacie na pewno zobaczycie uśmiechniętą mordę Norbiego. Dwadzieścia jeden lat, a ten skurwiel dalej potrafi sprzedawać publice jedną i tę samą piosenkę. Pomyślcie o tym - granie od dwóch dekad w kółko tej samej melodii to nie jest taka bułka z masłem jak mogłoby się wydawać. Wyobraźcie sobie, że wychodzicie na scenę, przed wami godzinny występ, a wy macie w rękawie jeden hit, trwający trzy i pół minuty. Jakich zdolności logistycznych wymaga takie rozłożenie kolejnych bisów, żeby publiczność nie znudziła się, słuchając po raz piąty tego dnia "Kobiety są gorące"?! Pan Dudziuk wykorzystał swoją szansę od losu w sposób być może najwybitniejszy w historii polskiej muzyki, albo muzyki w ogóle. Otrzymał na pustyni lekko wilgotną ścierkę i wyżymał ją tak, że założył elektrownię wodną na środku Sahary. Nagranie bangera w teorii to jedno, ale to, czy banger chwyci to inna kwestia. "Kobiety są gorące" jako jedyny utwór w dyskografii ostródzianina chwycił, a mimo to do dzisiaj facet trzepie kasę chałturząc po całym kraju. Gdyby Norbi urodził się z jedną ręką i krztyną smykałki do sportu, pewnie regularnie dostawałby oferty walki o mistrzostwo Polski w boksie, jestem w stanie się o to założyć. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby on faktycznie miał choć odrobinę więcej talentu kompozytorskiego czy producenckiego. Pewnie na śniadanie jedlibyśmy przemielone CDki "Samertajm", bo wszystkie zasoby na Ziemi szłyby na tłoczenie płyt Norbiego. Powiecie może, że jechanie na jednym hicie nie jest takie trudne, ale weźcie Gabriela Fleszara. Kto to, k⁎⁎wa, jest Gabriel Fleszar? No właśnie. On nagrał kiedyś hit "Kroplą deszczu namaluję cię", który ówcześnie był radiową petardą na poziomie "Kobiet...", i co? I gówno, panie oficerze. Słuch po nim zaginął, a piosenkę ledwo kto pamięta, mimo że jest młodsza. A Norbi jak grał po 10 koncertów w miesiącu, tak gra nadal. Założę się, że Fleszar ze starości spadnie z rowerka, a Norbi przyjedzie i zaśpiewa "Kobiety są gorące" nad jego grobem.

ab47722b-569d-4546-aace-a65e35c715bb
yourgrandma

Podobno prywatnie jest sympatycznym gościem. No i nie ma takiego kija w d⁎⁎ie.

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem jak to mam otagowac ale miałem pojebaną sytuację podczas rekrutacji do nowej firmy.


Generalnie lubię moją prace ale dla sportu czasami fajnie przejść się na jakąś rozmowę zobaczyć czy nadal masz szanse zdobyć lepszą posadę. Nie dawno ziomek rezygnował ze swojego stanowisko a, że robota blisko domu i lepiej płatna to pomyślałem czemu nie ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Droga jak to w typowym korpo 3 panie z hr które meczą Cię przez 2 rozmowy później techniczna z ziomkiem.

Hindusi co piszą do ciebie jak sytuacja bo nie może być tak, że jedna osoba wszystko ogarnia tylko głuchy telefon jest i 3 hindusów przekazuje sobie co chwile inne info o tobie xD


Po miesiącu jebania okazało się, że znaleźli jakiegoś innego ziomka za niższą stawkę, pomyślałem spoko trafi się inna ale po tygodniu od rekrutacji kolega mi pisze, że jego ziomek taka akcje odwalił, że security zrobiło mu wylot następnego dnia wiec ponownie wracamy do początków z rekrutacji…


Hindusi i nawet kierownik działu do mnie zaczął wydzwaniać ale mu wytłumaczyłem, że max miesiąc wypowiedzenia i nie ma innej opcji trzeba poczekać. No to zgadnijcie co się stało po tym…


(Jakiś Saszka przejął to stanowisko i do mnie po raz kolejny przystali się odzywać XD)


Już totalnie wyjebane w to stanowisko miałem bo nie chciało mi się bawić w to bagno i brać w 5 rozmów o moim odejściu.


(kto rozmawiał z hindusami przez telefon ten z cyrku się nie śmieje)


Skupiłem się na swoich problemach aż tu nagle po 2 tygodniach piątkowy wieczór dostaje wiadomość na prywatnym whats app od tego kierownika, okazało się, że kolejny pracownik w tej zewnętrznej firmie złożył wypowiedzenie i zaczyna się kolejna rekrutacja XDDDD


Naprawdę nie chce mi się rozpisywać, ale generalnie znowu nie spodobało się jak im przekazałem znowu o miesiącu wypowiedzenia (bo jak to tak chcesz godnie i bez wojny odchodzić od byłego pracodawcy) i przestali się odzywać  po ostatniej rozmowie.


Nie mam pojęcia czy to w każdej firmie jest taki głuchy telefon, czy to winna tych wszystkich outsourcingowych firm ale jeśli tak to już wole grzać stołek w sprawdzonej firmie( ͡° ʖ̯ ͡°)


#pasta #praca #rekrutacja

koszotorobur

@kitler69 - Z chorych akcji rekrutacyjnych to robiłem kiedyś rozmowę z hindusem, który wynajął innego hindusa żeby za niego mówił

Gość siedział na rozmowie video bardzo daleko od kamerki, audio miało z 2 sekundy opóźnienia i ruch ciała nie zgadzał się audio (z tym co i jak mówił wynajęty gość).

Najlepsze jest to, że ten wynajęty gość był bardzo dobry

Mogę się tylko domyślać po co hindusi odpierdzielają takie akcje

Zaloguj się aby komentować

Bądź mno

Idz do starostwa

Weź bilet do kolejki oczekującej na "sprawy związane z prawami jazdy"

Drukuje Ci się numerek C010, nowoczesnie

Wejdz do holu pełnego drzwi z jednym monitorem po środku sufitu

Na monitorze przeczytaj "Sprawy związane z prawami jazdy C009 i większymi cyframi "01" obok.

Szukaj pokoju 01,

Idziesz po kolei pokój "4 3 5", pokój 11, 10, 9, 8, 3 z 5 pod spodem, 12

Podejdź do informacji zapytać o pokój

"No przecież ma Pan napisane że pierwszy"

Czyli 435?

"Tak!!"

Zdąż napisać te pastę mimo że jesteś drugi w kolejce i zdążyłeś zrobić to wszystko co napisałeś zanim wszedłeś załatwić sprawę

Brak profitu

XD


#pasta #takbylo #truestory #heheszki #takaprawda

def

Ja ostatnio musialem rejestrowac samochod, to kolejka tam sie ustawiala o 6 rano (otwieraja o 7:30). Okolo 8:30 koncza sie numerki na dany dzien i odchodzisz z kwitkiem. Dopiero za 3 razem udalo mi sie dostac ten numerek, bo wczesniej przychodzilem okolo 10, drugiego dnia bylo po 7:30, trzeciego dnia bylem przed 7. Numerki mozna zarezerwowac online, ale z 2 tygodniowym wyprzedzeniem xD

Zaloguj się aby komentować

#pasta #dowcipy

W pewnej wiosce w Podlaskim żył sobie rolnik. Miał skromną chatkę i kochającą żonę, która zawsze rano robiła mu kanapki, gdy wychodził orać pole (czy co tam rolnicy robią na polu). Ale nie były to zwykłe kanapki, były to kanapki wspaniałe niczym miłość, którą żona darzyła męża. Chleb własnego wypieku, prawdziwe masło, prawdziwa szynka, świeży pomidor, świeży ogórek, zacna sałata i cudownie chrupiąca rzodkiewka. Pewnego dnia rolnik zabrał te wspaniałe kanapki rano i pozostawił na kamieniu niedaleko miejsca orki i wziął się do pracy. Pracował w pocie czoła, aż zgłodniał. Idąc po kanapkę w wyobraźni już miał obraz spożywania tego boskiego posiłku, delikatnego smaku masła, wspaniałego smaku szynki, chrupania rzodkiewki, wszystko zwieńczone ogórkiem i pomidorem. Wielkie było jego zdziwienie i zawód, gdy zobaczył, że tej wspaniałej kanapki z szyneczką, ogórkiem, masłem, pomidorem, sałatą i rzodkiewką nie ma na kamieniu. Chcąc nie chcąc wrócił do pracy, lecz głodny długo nie wytrzymał. Następnego dnia żona, jak zawsze, wstała z pierwszym pianiem kurczaka i zaczęła przygotowywać swojemu ukochanemu małżonkowi zwyczajowy posiłek. Chlebek, masełko, szynka, sałata, rzodkiewka, ogórek, wszystko co najlepsze dla kochanego męża Rolnik nie posiadał się z radości. Ale, że był tylko prostym rolnikiem, to tą wspaniałą kanapkę powtórnie położył na kamieniu. Niestety, gdy nadszedł czas przerwy kanapki znowu nie było. Rolnik był smutnym rolnikiem. Powiedział o wszystkim żonie. Nazajutrz niewiasta ta chcąc jakoś uprzyjemnić mężowi zawód, którego doświadczył, zrobiła iście królewska kanapkę. Idealnie wypieczony chleb posmarowała puchatym masełkiem, położyła kawał szynki wielkości 1/3 świni, na to cudownie czerwonego pomidora i wyjątkowo ogórkowatego ogórka. Wszystko zwieńczyła pięknymi liśćmi sałaty, ultrachrupiącą rzodkiewką i szczyptą miłości. Tym razem rolnik poszedł po rozum do głowy. Położył tą wspaniałą kanapkę na kamieniu, a sam ukrył się w pobliskich krzakach. Czekał. Obserwował. Po kilku godzinach, gdy już miał zabrać się do pracy, spostrzegł wielkiego pikującego orła. Spadł on z dużą szybkością i w locie porwał tą wspaniałą kanapkę z kamienia, odlatując w siną dal. Rolnik postanowił, że nie odpuści tej szyneczki, ogórka, pomidora, sałaty i rzodkieweczki. Puścił się pędem za orłem. Biegł za nim kilka minut, aż orzeł osiadł na drzewie. Już miał się wspinać, gdy zobaczył co ptak wyczynia. Orzeł sprawnie rozwarł dwie kromki chleba i zaczął wyrzucać zawartość. Spadła wspaniała szyneczka, poleciał ogórek, pomidor i sałata. Nawet cudna rzodkiewka z cichym chrupnięciem uderzyła o ziemię. A orzeł wziął w szpony po jednej kromce chleba posmarowanej masłem i zaczął sobie je wcierać w klatę, drąc mordę - O k⁎⁎wa, JAKI JA JESTEM PO⁎⁎⁎⁎NY.

Zaloguj się aby komentować

No hejka, co tam się z Tobą dzieje? Skąd to zwątpienie? Dlaczego chcesz teraz się poddać, tylko dlatego, że raz czy drugi Ci nie wyszło? To nie jest żaden powód. Musisz iść i walczyć. Osiągniesz cel. Prędzej czy później go osiągniesz, ale musisz iść do przodu, przeć, walczyć o swoje. Nie ważne, że wszystko dookoła jest przeciwko Tobie. Najważniejsze jest to, że masz tutaj wole zwycięstwa. To się liczy. Każdy może osiągnąć cel, nie ważne czy taki czy taki, ale trzeba iść i walczyć. To teraz masz trzy sekundy żeby się otrąsnąć, powiedzieć sobie "dobra basta", pięścią w stół, idę to przodu i osiągam swój cel. Pozdro.

#pasta

Okrupnik

@def rozjebałem stół

moll

@Okrupnik właśnie dlatego nie słucha się rad randomów na portalach ze śmiesznymi obrazkami

Okrupnik

@moll gdzie ja teraz taką ładną płytę wiórową dostane

Zaloguj się aby komentować

Historia, jaka dziś przydarzyła sie w sklepie Żabka. Wchodzę po wódę i stoję w kolejce. Przede mną klient z większymi zakupami, w tym z hot-dogiem. Sprzedawczyni z Ukrainy wzięła hajs, wydała mu paragon oraz zabrała się za robienie tęgi hot-doga, a ja stoję z samą mineralną i czekam. A tu poprzedni klient prosi ją, aby mi sprzedała już tę wodę, żebym niepotrzebnie nie czekał. Hot-dog przecież możę poczekać te kilkanaście sekund. Małe, a cieszy #pasta #zabka #handel

Trupus

@Miedzyzdroje2005 Norma w żabce, jak jest jeden sprzedawca to jeśli jest jakieś zamówienie to czekasz aż poskładają hot-dog'a czy co tam kto chciał.

VanQuish

Mineralną w żabie kupować. Cóż za burżujstwo.

markxvyarov

@Miedzyzdroje2005 nie było kasy bezobsługowej?

Thereforee

@markxvyarov Nie w każdej Żabce jest. Ja na przykład rzadko gdzie takie widziałem w ogóle.

Miedzyzdroje2005

@markxvyarov była, ale nie znałem loginu

Zaloguj się aby komentować

Macie krew na rękach. Tak, krew. Wiecie co się właśnie stało? Dzwoniła do mnie mama @Wyrocznia , okazało się, że chłopak popełnił samobójstwo. Powiesił się, zostawił list pożegnalny, w którym napisał, że nie może znieść obrażania go w Internecie. Brawo. Mam nadzieję, że odpowiednie kroki zostaną podjęte, zostało już złożone zawiadomienie prokuratury. Czemu nie możecie normalnie pisać, komentować, mówić Dzień dobry. tylko musicie szykanować najsłabszych? Nawet sobie nie wyobrażacie co ten chłopak przeżywał - nie miał żadnych znajomych, był autystykiem i bał się wychodzić ze swojego pokoju. Jedyne co miał to Internet, hejto i nienawiść do PiSu, a nawet to mu zabraliście!


Nie pierwszy raz spotykam się z takim aktem przemocy w Internecie. Dwa lata temu również mój znajomy z wykop.pl popełnił samobójstwo bo dużo ludzi w Internecie się z niego śmiało, myślałem, że ten przypadek był wystarczająco nagłośniony, ale myliłem się. Brawo hejterskie trolle, tak trzymać.


#pasta #hejto #wyrocznia

Miedzyzdroje2005

@Quake ale co zarobił w sztabie PO to jego. Bo nie wierze, że uprawiał agitacje całkiem za darmo. Chociaż znam wielu Młodych Demokratów, których napędza wyłącznie nienawiść albo pęd za karierą

Zaloguj się aby komentować

Jeżeli inni nie mają odwagi zróbmy to my FANI GOTHIKA. ZBIERZMY GRUPĘ 300 FANÓW, W ŚRODKU TŁUMU MODDERZY Z KRONIK MYRTANY Z LAPTOPAMI I DYSKAMI TWARDYMI ŻEBY PRZENIEŚĆ PLIKI DZIEJÓW NA SERWERY KTÓRE BĘDĄ PRZYGOTOWANE. NIECH NA ZEWNĄTRZ CZEKA BARDZO DUŻO AUT ODPALONYCH Z KIEROWCAMI. POKOJOWO WCHODZIMY IDZIEMY I NIE ZATRZYMUJEMY SIĘ. OTACZAMY SIEDZIBĘ DZIEJÓW. MODERZY Z KRONIK ODPINAJOM DYSKI I LAPTOPY. I WYCHODZIMY. ONI W ŚRODKU OSLANIANI. JEDZOEMY WSZYSCY PRZED I ZA ZEBY NIKT NAS NIE ZATRZYMAŁ I CIĄGLE BLOKUJEMY DOSTĘP POLICJI DO MODERÓW Z PLIKAMI. SŁUCHAJCIE NARÓD ZABIJE DK JAK BĘDZIEMY CZEKAĆ..

#gothic #dziejekhorinis #heheszki #pasta

Pompiputti

@PurpleJago kilka lat temu był taki chłopiec Alfie Evans, był śmiertelnie chory i lekarze postanowili odłaczyć od aparatury medycznej. Rodzice się nie zgadzali i walczyli w sądzie. A to był komentarz jakiejś Karyny na FB żeby odbić Alfiegio. Mniej więcej tak to wyglądało.

Zaloguj się aby komentować

Od czasu do czasu przewija się #pasta o wyprawie maluchem z rodzicami nad morze. A czemu by nie odwrócić ról? Może nie nad morze ale zabieram jutro rodziców do Torunia, na wycieczkę załapała się też moja siostrzenica. Jedziemy ze świętokrzyskiego więc do pokonania jest 400km a pierwszy przystanek to bunkier kolejowy w Konewce, potem jakiś zamek i skansen olenderski. Drugi dzień to Toruń, na trzeci nie ma jeszcze pełnego planu ale na pewno go nie zmarnujemy. Mam nadzieję, że stary baleron dojedzie.

#polska #zwiedzanie #torun #podroze #zamki

HerrJacuch

Olenderski park to część toruńskiego muzeum etnograficznego, do którego bardzo zachęcam wstąpić. Sam park jest ciekawy, pięknie położony, ale niestety niezbyt duży. I szerokiej drogi i miłego pobytu.

@FulTun coś się wykluło ostatnio czy ogólnie mamy brudno? xD

pol-scot

@HerrJacuch małe jest piękne:)

FulTun

@HerrJacuch Plaga brudnych z owsikami i ich jajami pod paznokciami. A tak to luz i spoko

moll

@pol-scot to może Chełmno albo Świecie?

pol-scot

@moll myślałem o tym, zobaczymy najpierw czy wyrobimy się z Toruniem w jeden dzień

HollyMolly

@moll Chełmno? To tam jest najlepszy widok na Świecie? Ba dum tssss....

A serio to co polecasz zobaczyć w Świeciu?

pol-scot

@ciszej już jutro:)

Zaloguj się aby komentować

Rok 2073.


Przez pół wieku wszyscy, jak w jakimś długotrwałym kabarecie, udawali, że planują budowę wielkiej fabryki samochodów elektrycznych Izera. Plotki krążyły, prezentacje były robione, plany były omawiane - to wszystko w imię wielkiego przedsięwzięcia, jakim miała być fabryka samochodów elektrycznych Izera. Ludzie śmiali się, gadali i obiecywali, a w tle tylko cichutko czerpali korzyści z nieśmiałych inwestycji.


Jednak, pewnego przełomowego dnia, w gąszczu biurokratycznych procedur, jakiś niepozorny urzędnik przypadkowo wziął nie ten papier co trzeba i podpisał umowę na budowę fabryki. Być może był to przypadkowy ruch dłonią, być może chwila nieuwagi, ale ten podpis na umowie o budowie fabryki Izera zmienił całą historię. Nikt nawet nie zauważył, że ten papier trafił pod niewłaściwe pióro, aż do momentu, kiedy pierwsze rusztowania zaczęły się pojawiać na horyzoncie.


I wtedy, wśród zdziwionych twarzy wszystkich tych, którzy myśleli, że to tylko kolejny żart, zaczęły powstawać mury fabryki Izera. Przez kilka tygodni, toczyła się walka między świadomością tego, co stało się naprawdę, a przekonaniem, że to po prostu nie jest możliwe. A jednak fabryka wyrastała jak roślina po deszczu, odkrywając przed nimi całkiem nowy, niespodziewany rozdział.


Co teraz mieli zrobić ci wszyscy, którzy zaniedbali lub celowo ignorowali to wszystko? Zamiast tylko biernie czerpać zyski, nagle musieli wziąć się do pracy i wdrożyć plany produkcyjne. Wyobrażam sobie te długie i gorzkie narady zarządu, którego członkowie pewnie głowili się, jak to możliwe, że coś, co miało być tylko fikcją, nagle stało się realne.


I tak, w konsekwencji, Izery zaczęły zjeżdżać z taśmy produkcyjnej, udowadniając tym wszystkim, że czasami życie potrafi stworzyć najbardziej absurdalne i nieprzewidywalne sytuacje. W końcu, kto by pomyślał, że z pozoru niechciana fabryka stanie się narzędziem realizacji marzeń o elektrycznych samochodach? To jest prawdziwie jak z filmu komediowego, gdzie rzeczywistość przebija wszelkie oczekiwania.


#izera #motoryzacja #samochody #pasta

Nemrod

W produkcji nowego samochodu to nie "mury" fabryki są problemem. To właśnie cała reszta jest.

a2fa4f95-9588-47d2-9ccb-f7cce89e11d9

Zaloguj się aby komentować

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.


#gownowpis #pasta

rakokuc

Samochodem na rowerze.

Zaloguj się aby komentować

Mój fater je fiszfang fanatik. Cołko chaupa zajebano wyndkami. Bez miesionc pewnikiem kieryś wlyzie we jakisi hok abo anker i zajś cza ciś do lazarytu co by to wyjmli bo samo nie poradzi wylyź. Mom 22 roków nale juże z 10 razy byłech ze tym u dohtora. Łońskigo tydnia poszołch na jakisi randomowy badania to baba ze recepcyji zarozki mi pedziała co sie mom sebuć, bo pado na isto zaś żeś ze ankrom we szłapie prziloz.


Drugo zorta chaupy zajebano Wyndkorzem Polskim, Fischfang Weltem a Super Kaperem ect. xD Co tydziyn robi rajza po wszyjskich kioskach we mieście co by nakupić cajtungów o rybach. Nie wiem co mi pizło na dekel ale naumiołch go do internecu boch się forsztelowoł co trocha geltu sie naszporuje miast tych cajtungow nale terozki nie ino że kupuje cajtungi to jeszcze durś siedzi na jakisich forach dlo rybiorzy i ciśnie szajsburze ze inkszymi rybiorzami o to kiery futer je nojlepszy. Poradzi ryczeć do monitora abo wydupić klawiatura bez łokno. Kiejś fater mie newrowoł toch sie sprawił tam konto i go szterowoł, pisołech jakisi ciulstwa we jego tematach, choby "karasie żerom ino hasie" abo inksze. Muter nie wyrobiała ze warzyniem żuru na hercklekoty. A jo mom juz na forum ranga SUM boch naszkryfloł 10k postów


Jak je hic to co weekend fater ciśnie na ryby. Łod jakiś 5 roków we kożdo niydziela jem ryba i kluski na obiod a fater dupi o tym jakie jedzynie tygo wodnego szajsu je dobre. Jak mie przyjeli na sztudia to fater cołki tydzień dupił że to bez niego bo ryby majom fosfor i beztóż mózg mi lepij funguje.


Co sobota ze swoim kamratym Jorgusiem robiom larmo o 4 we nocy i budzom cołko familia bo robiom sznitki, pakujom te swoji klamory ect.


Przy jedzeniu durch fandzoli o rybach aż yntlich godo zaś o Polskim Związku Wędkarskim, fater aż się cołki telepie i dostowo hercklekotów hurr durr ryb nie cichtujom kradzioki pierońskie hurr, pysk mu się przi temu robi czerwony choby tomata i zarozki ciśnie samstond i idzie czytać Wielgo Encyklopedyjo Ryb Rzecznych co by sie dychnyć.


Latoś się sprawił na świynta ponton. Nale przeca do wiliji strzimać nie poradził i zarozki we wielgi izbie się go naplompoł. Oblyk się te swoji galoty i jakla na ryby, zicnoł we pontonie i ostoł tak siedziec na cołki dzień. Łobiod (kaper) tyż we nim zjod.


Eli by mie kiery dopuścioł na długość reki do tych wszyskich rybów w Polsce to bych wzion i im ciulnoł.


Kiejś jeszcze we podbudzie abo gimbudzie, miołch gyburstag to fater na gyszynk wzion mie ze sobom na ryby.. Gryfny gyszynk ciulu.


Roz my pojechali na Goczałkowice, dołażymy nad zalew a fater juzaś się cołki telepie. Rozłożył te swoi klamory, zicli my się się i dziwomy na te spławiki. Po 5 minutach mi się sprzykrzyło to zech się discmana włonczoł to fater mi ciulnoł wyndkom bez łeb i pado co ryby słyszą muzyka ze moich słuchawek i citajom. Jak żech chioł sie podropać po żici to łoroz "ryczoł szeptym" cobych sie nie szkyrtoł bo ryby ze wody na mie filujom i zajś citnom. 6 godzin musiołech siedzieć bez ruchu i dziwać sie na woda choby we jakim pierzyńskim Guantanamo. Geburstag mom we listopadzie skuli czego festelnie piździało. Łoroz fater poszoł we las sie dżistnońć. Wyenklarowoł mi potym co cza dżistać we lesie bo inaczy ryby słyszom a i wywoniać poradzom.


Spomniołech tyż co fater mo kamrata Jorgusia, ze kierym jeździ na ryby. Kejsi jeszcze jeździli ze hehe Zeflem. Chop co wyglondo choby bal ze fonsym i cołki rok podupio we jakli BOMBER. Byli ze moim fatrym choby braciki, przyłaził ze swojom ślubnom Trudkom na wilijo do nos. Roz fater mioł gyburstag a Zefel prziszoł hehe na halba. Naprali sie i toć że durch dupili o rybach. Jo żech sie siedzioł u siebie we izbie. Łoroz zaczli sie wadzić eli lepszy je zymbok eli sum.


ANI MIE NIE NYRWUJ ZEFEL, TYŚ WIDZIOŁŚ JAKI ZYMBOK MO ZYMBISKA? JAK CHYCI RYNKA TO UDUPIONO!

PIERONA ACHIM SUMY U NOS PO 80 KILO ŁAŻOM, TWÓJ ZYMBOK TO IM MOGE Z PUKLA ZJECHAĆ.

CO TY MI SAM DUPISZ O SUMACH JAK TY ANI WAJSKI NIY PORADZISZ CHYCIĆ. ZYMBOK TO JE KRÓL WODY JAK LEW JE KRÓL DŻUNGLI

No i haja i zaczli się prać we wielgi izbie a jo i muter my ich musieli rodzielać. Od tego czasu niy godajom ze sobom. Łońskigo roku dzwoniła do nos żona Zefla, że Zefel ślecioł z koła i prosi na pogrzeb. Prawie muter odebroła, pado to fatrowi a on pado GANC EGAL.


Tak go za tego suma niecierpioł


Godołech tyż o Polskim Związku Wyndkorzy, co ich fater szczimac niy umie. Blank gupieje jak o nich myśli i np. we telewizorze godajom co w Bytomiu tompło to łon że czymu zajś niy godajom o tych pierońskich soroniach z PZW. Cajtungów niy o rybach tyż już nie czyto bo pado że o rybiorzach ani hajach we PZW żodyn niy napisze.


Majstrym Ślunskigo oddziału PZW je nijaki pon Alojz. On je do moigo fatra uosobieniym cołkigo zła zrychtowanego ślunskim akwenom bez PZW i fater fest dugo już się z nimi hajo. Roz poszoł na jakisi zebrani rybiorzy kaj godoł pon Alojz i fater wrocił na chaupa ze starganom oberhymdom bo go wyciepywali tamstond tako łostuda narobioł.


Po przegranej ze Selbstschutzem z PZW fater napoczon partyzantka internecowo we kierej się rozchodziło o wciepywanie na PZW i Alojza na forach internecowych lokalnych cajtungów. Pociskoł jakieś fleki, że Alojz boł we RAŚ abo że widzioł go haratać komuś auto gwoździem. Nie naumiołech fatra do TOR i yntlich trefiło to na policyjo za szkalowanie i fater musioł zabulić Alojzowi dwa tauzyny zł.


Jak bulił to bez tydzień we chaupie szczimać nie szło, fater durch pociskoł na sądy, PZW, Alojza i cołki welt. Z tego co dupcył szło zmiarkować co PZW choby masony rizkierujom cołkom Polskom i wszyjsko co ino to poradzom zrychtować abo zachachmyncić. Porachowoł tyż wiela ze te dwa tauzyny by sie mog sprawić angli, hoczyków, ankrów abo nawet jaki bołt. Fess go mierziło wiela sie móg futru do ryb sprawic za te 2 tauzyny (poraset kilo).


Fater jakosi łońskigo roku wysztudiyrowoł co na zicher się musi sprawić bołt do fiszfangu, bo durch brać na borg się nie werci a ino go chcom wyciulać.


Synek, na wodzie to sie dziepiero blank wielgi fisze chyto, tam jes żywioł!

Nale nie boło go stać ani niy mioł kaj jej czimać a hehe ciulem to on niy ma co by płacić za plac na przechowani. No i się spikli z jakimsi kamratami rybiorzami z placu, że się sprawiom łódka na poły, a ona bydzie stoć u jakigoś Rudolfa na placu bo on mo chaupa a niy miyszko we familoku choby my no i bydom na zmiana jeździć na fisze abo zussamen.


Najprzód to im się to jakosi kulało nawet nale kieryś weekend fater chycił ryma i mioł fiber i nie poradził jechać i aże go telepało z tego (abo ze tyj fibry). Jeszcze te kamraty od fatra dzwonili, że fisze bierom choby gupie, to fater ino leżoł blank czerwony na szezlongu i fuczoł. Gorzyj robioło ino to co niy mioł na kogo pociś jak zawdy. Yntlich prziszoł ku tymu co tak być niy może, że łoni bez niego łowiom, przeca sie po rowno ściepowali na tyn bołt i przy niydzieli na wieczor jak tyn Rudolf ze chopcami wrócili ze rajzy łoroz wyloz z doma.


Za godzina boł nazod i pado co mu musza pomoc ze czimś przed chaupom. Wyłaża na plac a sam nasze auto ze przyczepom i tym bołtem xD Pytom go skond on ja wzion, a on pado, co Rudolfowi to zahabił spod doma bo go chcieli ociulać i mom to brać i kludzymy ja do chaupy xD Na nic było mu godać co to sie nie godzi bo zajmie cołko wielko izba. Nale łódka nie przelazła przez drzwiyrze od siyniy i fater przyszoł ku tymu co jom sam przed chaupom ostowi.


Jakimiś ketami co to boły we łodce i mojom kłodkom ze koła chycił to do sztraslampy i uradowany chce ciś nazod na chaupa a sam łoroz zajeżdzajom dwa auta ze Rudolfami współwłaścicielami, kierzy się kapli kaj się ich rzec straciła xD Zaczła się festelnie srogo haja bo Rudolfy drom pyski po jakiymu on ta łódka zachabił i co mo oddować a fater ryczy że oni go wyciulali bo tyż sie ściepowoł 500zł a nie pływoł tyn weekend. Jo żech probowoł ich sztopnonć co by fater nie nachytoł po pysku nale juz było po ptokach.


Koncek późniyj było tak:


- fater leży na zolu, trzymie się przyczepy i ryczy że nie oddo


- Rudolfy ryczom co mo oddować


- jedyn chop mo połomany kichol bo chcioł fatra ciorać za szłapa po zolu bele odkludzić od tyj łódki no i dostoł z drugij szłapy


- dwóch policajów targo fatra za szłapy i ryczom że jedzie ze nimi do heresztu po pobił chopa


- bez wszyskie łokna na placu filujom somsiody


- moja muter beczy i prosi fatra co by ostowił tyn bołt a policajów co by nie in to de hereszt


-jo markotnorapitołza.psd


Yntlich policaje oderwali fatra od bołtu. Jo żech podoł Rudolfowi kod do kłodki ze koła i zabrali bołt, ciepli fatrowi 500zł i pedzieli co już niy mo do niygo praw i lepij do niego co by się na rybach nie trefili. Muter przekabaciła policajów i nie zaharesztowali fatra. Bercik co dostoł szułem we pysk pedzioł że sie nie bydzie dupcyć po komisariatach i mo to we żici ino fatra nie chce wiyncy widzieć.


Fater terozki robi szajsburza ze Rudolfami na forach dlo rybiorzy bo zrychtowali tam szpecjalny temat, kaj kożom dować pozor na mojigo fatra. Filowołch na to jakisi czas i widzioł jak mój fater darymnie porobioł trollkonta


Ywald54

Liczba postów: 1

Tyn topic to jakisi soronie zrychtowali! Znom użytkownika fater_anona i to je fajny karlus i festelnie dobry rybiorz! Dupiom alajny bo mu zowiszczom tych chyconych ryb!

Potym jeszcze używoł tych trollkont co by truć tym byłym kamratom od łodki. Kiej kieryś zrychtowoł jakisi nowy post to fater zarozki się tam wdupczoł na trollkoncie i fandzolił np. "co łon ciulate ryby chyto, poznać że nie poradzi xD"


Ze tych samych trollkont szkryfloł we swoich tematach i jak wciepowoł foto chyconych ryb to som się odpisywoł:


Nooooo piykno fisza! Zarozki idzie poznać żeś jest richtig dobry rybiorz

a potym mioł uciecha i się asił jak to go chwolom na forum.


#pasta #slaskiememy #slask #slonskagodka

DiscoKhan

@SilesiusMaximus szajsburza powinna wejść na stałe do Polskiego słownika xD

jajkosadzone

Pasta o ojcu wedkarzu po slasku

panbomboni

Złoto! Co tam złoto, węgiel!

Zaloguj się aby komentować

... tej żółtej mordy nie pomyliłbyś z nikim innym

-pociąg ruszył

-kałmuk rzucił się przez cały wagon by cię przywitać

-nadepnął przy tym na głowę pewnego współwięźnia

-było mu wszystko jedno bowiem nie żył

-zaczął opowiadać ci swoją historię

-wycofał się razem z niemcami za odrę

-niedopałkiem papierosa rzuconym nieopodal magazynu zrównał z ziemią kawał umocnień

-zanim ktokolwiek zaczął go podejrzewać, porzucił mundur i ruszył na wschód by cię odnaleźć

-głodny zatrzymał się we wsi

-okazało się, że jego dawni koledzy po fachu opiekowali się samotnymi kobietami i ich majątkami po tym jak wszyscy mężczyźni tajemniczo zniknęli

-jego egzotyczna twarz zwróciła na niego uwagę...

-opowieść skośnego przerwał głośny wystrzał artyleryjski niedaleko pociągu

-wyjrzałeś przez szczelinę między deskami

-zobaczyłeś dobrze znane ci miasto powiatowe

-bohaterska armia czerwona kręciła tam film z wyzwolenia miasta

-które miało miejsce pół roku temu...

-kobieta wołająca o pomoc z okna walącej się kamienicy była dość czytelnym znakiem tego, że mieszkańcy nie zostali poinformowani o manewrach

-żołnierze otworzyli drzwi wagonu celem załadowania kolejnych skazańców

-siedzący obok ciebie staruszek o szaleńczym wyrazie twarzy podjął próbę desperackiej ucieczki

-stojący na peronie "sokiści" wybili mu jednak ten pomysł z głowy...

-ołowiem

-pociąg ruszył ponownie i w niezręcznej ciszy osiągaliście czwartą gęstość w wyładowanym po brzegi wagonie

-czekała was długa podróż

-atmosfera nieco się rozluźniła gdy w czelabińsku wyładowano zwłoki

-kałmuk musiał pozbierać sobie larwy na zapas

-długa i męcząca droga dobiegła końca

-jednak miałeś co do tego mieszane uczucia

-wygoniono was z wagonu i ustawiono w kolejce do przesłuchania

-fakt, że odbywało się dopiero na miejscu nie wróżył niczego dobrego

-człowiek którego właśnie wynoszono zdawał się tego nie rozumieć

-jego trud już skończon

-nadeszła twoja kolej

-postanowiłeś nie utrudniać śledztwa

-przyznałeś się zanim przeczytali ci zarzuty

-oficer śledczy zdawał się nie być zadowolony z tego, że chcesz odebrać mu przyjemność z przesłuchania

-dostałeś podwójny wpierdol

-następnie przydzielono cię do pracy w lesie

-podobno latem była całkiem znośna

-rok temu lato na kołymie wypadało we wtorek

-odebrałeś swoją racje chleba i poszedłeś do baraku zregenerować siły

-pryczę jak dawniej dzieliłeś ze skośnym kolegą

-godzina piąta minut trzydzieści kiedy pobudka zagrała

-badawczo włożyłeś rękę pod łóżko celem znalezienia butów

-które ktoś za⁎⁎⁎ał

-a ty musiałeś w dziurawych onucach po lesie zapierdalać

-praca polegała na załadunku i transporcie drewnianych bali

-po powrocie postanowiłeś rozpocząć śledztwo w sprawie butów

-był akurat czas posiłku, więc zagadałeś do kucharza

-ten bez namysłu odesłał cię do żyda, łagrowego lichwiarza

-żyd lichwiarz, no shit sherlock xD

-w całym obozie nie było rzeczy, która przynajmniej raz nie została u niego zastawiona

-zanim odszedłeś opowiedział ci o swojej ostatniej transakcji z lokalnym biznesmenem

-no wiesz anon ostatnio kupiłem od niego coś nietypowego

-?

-ubezpiczenie czy jakoś tak, to taki zakład o duże pieniądze, że coś mi się stanie, w każdym razie tak to zrozumiałem

-i pamiętaj anon, żeby odzyskać buty musisz dać coś w zamian

-nie miałeś nic na wymianę, więc nawet nie próbowałeś

-mijały tygodnie, a z nimi przyszły mrozy

-zdesperowany zdecydowałeś chwycić się brzytwy

-zgłosić kradzież

-wymknąłeś się z posiłku i udałeś do kanciapy klawiszy

-gdy miałeś już chwycić za klamkę ktoś wymierzył ci potężną lepę w potylicę

-upadłeś twarzą do ziemi

-jak zaczynasz od kablowania, to wiesz gdzie skończysz?

-leżałeś w bezruchu

-dostałeś jebanego flashbacka z przeszłości

-ta lepa...

-...to może być tylko...

-...nie to niemożliwe

-odwróciłeś się i spojrzałeś w oczy brodatego mężczyzny w średnim wieku

-anon?

-tata?

-podniósł cię i zaprowadził do swojego baraku

-był małomówny jak zwykle

-dał ci swoje buty i powiedział, że musi już iść

-zanim odszedł wręczył ci zniszczoną książkę

-strona tytułowa była wytarta

-książka zdawała się być czymś w rodzaju tutorialu dla skazańców

-czytałeś w wolnych chwilach

-po kilku dołujących rozdziałach natrafiłeś na bardzo ciekawy akapit

-uświadomił ci, że w obozie też można prowadzić interesy

-zauważyłeś jak w rogu baraku twój znajomy z pracy w lesie wymienia flaszkę samogonu za złotą obrączkę

-say no more

-gdy następnego dnia jechaliście saniami do roboty postanowiłeś zagadać

-no wiesz kumie słyszałem, że jesteś człowiek interesu

-spojrzał na ciebie z byka i złapał za szyję

-komu donosisz, kumie?

-n-n-n-nikomu, m-m-m-mam małe doświadczenie w tym biznesie, m-m-mogę pomóc

-zwolnił uścisk

-nie ufam ci, więc zaczniesz od nadstawiania karku, jak cię złapią to...

-przejdź do sedna

-na miejscu będzie czekać wydrążona kłoda ze znakiem

-jakim?

-nie odpowiedział, zsuną się z sań i sturlał ze skarpy w wielką zaspę

-nikt nawet nie drgnął

-poczułeś się odpowiedzialny by dokończyć jego dzieło xD

-odnalazłeś kłodę z wyrytą gwiazdą

-gdy pilnujący cię strażnik był zajęty podpisywaniem się moczem na śniegu wydobyłeś flaszki i schowałeś pod kufajką

-po robocie przemknąłeś się do baraku i schowałeś trunki pod pościelą

-teraz trzeba było je spieniężyć

-kałmuk został twoim pośrednikiem w zdobywaniu klientów

-latarnia jego intelektu nie świeciła zbyt jasno, wiec nie budził podejrzeń

-udało ci się spieniężyć pierwszą partię

-pojawił się pewien problem

-jak zdobyć kolejną?

-tym razem musiałeś się wybrać do żyda

-pracował jako kwatermistrz w magazynie

-nie zastanawiając się długo wyruszyłeś w delegacje

-kiedy przekroczyłeś próg powitał cię znajomy głos

-czego chcesz robaku, odzyskać buty?

-z cienia wyłonił się znajomy stary rebe z nieco krótszymi jednak pejsami

-sytuacja zrobiła się już za⁎⁎⁎⁎ście dziwna

-czyżby szekle zza obrazu jego matki złączyły jakoś wasze losy?

-łączysz wątki

-nazbyt przyjazne powitanie sugerowało, że nie wiedział o zajściach na waszym zadupiu

-czyżby ruscy wywieźli go przed przybyciem niemców?

-sprowadzają mnie interesy

-zanim do nich przejdziemy musisz odpowiedzieć mi na jedno za⁎⁎⁎⁎ście ważne pytanie, co działo się pod moją nieobecność?

-przełknąłeś ciężko ślinę i zacząłeś palić głupa opowiadając o tym jak z narażeniem życia opiekowałeś się jego córką podczas okupacji

-rebe przestał bawić się pejsami i zamyślił się

-w takim razie myślę, że możemy się jakoś dogadać

-po chwili targowania podjęliście decyzje o współpracy

-lichwiarz zajmował się zamówieniami, a ty razem z kałmukiem odbiorem i dystrybucją

-z czasem miałeś tyle pieniędzy żeby opłacać pracowników i samemu nie nadstawiać karku

-po dwóch miesiącach dostałeś przydział do kuchni

-pracujesz z poznanym wcześniej kucharzem

-niewiele mówi o sobie ale raczej nie podejrzewasz go o zdrowy rozsądek

-wiesz tylko, że jest studentem w władywostoku

-wasza współpraca nie trwa długo

-by wypłacić pieniądze z polisy u rebe wylał na siebie wrzątek

-zmarł dwa dni później

-podpisując cyrograf z diabłem można wygrać, z żydem już nie xD

-zostajesz nowym szefem kuchni

-możesz wybrać sobie pomocnika

-postanawiasz odwdzięczyć się staremu i oszczędzić mu pracy na mrozie

-on postanawia pomóc ci w prowadzeniu biznesu

-okazało się, że tajniki destylacji nie są mu obce

-jego samogon okazuje się tak dobry, że przestajecie importować z zewnątrz

-wkrótce rebe rozpoczyna eksport poza gułag

-dniami ojciec pomaga ci w gotowaniu, a ty nocami pomagasz mu przy rozlewaniu cennego trunku

-nadrabiacie stracone lata

-pewnej nocy jednak zostajecie nakryci przez klawisza

-odruchowo wręczasz mu butelkę

-od teraz pracujecie legalnie płacąc strażnikom płynną daninę

-wiosną przybywa kolejny transport skazańców

-w progu baraku staje bosy mężczyzna w podartej koszuli

-obraz nędzy i rozpaczy

-to nikt inny jak bardzo dobrze znany ci ruski gieroj

-podobno znaleziono przy nim butelkę coca-coli i oskarżono o antysowiecką agitacje

-jako były enkawudzista ma ciężkie życie w obozie

-gdy głód staje się nie do zniesienia pozbywa się resztek godności i prosi cię o pomoc

-zatrudniasz go w dystrybucji

-zostaje pachołkiem kałmuka

-dwa miesiące później wraz z kolejnym transportem więźniów przybywają niepokojące wieści

-wszyscy mówią o czystkach, które mają się niedługo odbyć

-mają dotknąć obcokrajowców i więźniów politycznych

-postanawiacie działać

-po zmroku organizujecie naradę

-spotykacie się całą piątką w magazynie

-obmyślacie plan ucieczki

-największym problemem są strażnicy

-osuszając kolejne butelki wymieniacie się pomysłami

-kiedy skośny przyjaciel otworzył kolejną flaszkę rozweselacza i już przykładał ją do ust...

-...ku zdziwieniu innych stary rzucił się na niego i wydarł mu ją

-po czym spojrzał na zgromadzonych i ciężko dysząc odpowiedział:

-to metanol

-po chwili doznaliście olśnienia

-w przyszły piątek miała nastąpić zmiana załogi w obozie i z tej okazji strażnicy organizowali imprezę pożegnalną

-wasze zadanie polegało na dostarczeniu odpowiedniej ilości samogonu

-nadszedł dzień ucieczki

-dostarczyłeś klawiszom odpowiednią ilość metanolu

-w służbowym baraku zebrali się niemal wszyscy strażnicy

-sroga inba zaczęła się w najlepsze

my nie drogniem w baju

za stalicu swaju

nam radnaja maskwa daraga

unisztożym wraga

-z czasem śpiewy przycichły

-po dwóch godzinach nie było słychać już nic

-teraz czas na was

-rebe zorganizował transport za zgromadzone przez was pieniądze, a reszta ekipy zdobyła prowiant i narzędzia potrzebne do sforsowania ogrodzenia

-przed wami był kilkudniowy marsz na wschód do portowego miasta magadan

-w porcie miał czekać na was kuter

-zanim do niego dotarliście spotkaliście siedzącego na brzegu oceanu chłopaka pijącego piwo

-gdy was zauważył wyjął z plecaka pokaźnych rozmiarów kamerę, włączył i zagadał

-miał na głowie charakterystyczną kanciatą czapkę zdradzającą jego pochodzenie

-priwiet ja student z polszy, dziełam reportaż o rasiji

-skierował kamerę na żółtą mordę waszego towarzysza i zaczął mówić coś do kamery

-spotkałem jakuta, który przyjechał do magadanu ze swoimi kolegami

-kałmuk bardzo się obraził za nazwanie go jakutem

-dziwny podróżnik odprowadził was do portu zadając jakieś dziwne pytania

-pacany ja awtostopem prez rasiju a patom do ameriku, można z wami dalasza na wastok?

-nie zdradzając swojej polskości wsiadłeś na kuter i odpowiedziałeś, że wy tylko na ryby i że stąd nie pływają statki do ameryki

-on zrezygnowany stwierdził, że czas wracać do polski

-odbiliście od brzegu i wyruszyliście w dalszą drogę

-gdy reszta poszła spać rebe wziął cię na stronę

-wyciągnął pistolet i wycelował ci w serce

-myślisz, że nie wiem co zrobiłeś?

-pociągną za spust

-rozległ się huk

-o dziwo żyjesz

-stary zasłonił cię swoim ciałem i upadł na ciebie

-zanim rebe wystrzelił kolejny raz rzucił się na niego twój skośnooki przyjaciel

-wywiązała się walka

-an-n-n-non, żałuje, że ci niczego nie przekazałem, pozwól więc, że...

-splunął krwią na ziemię

-ughhh... zacier jabłkowo-ziemniaczany w proporcjach ...ughhh... 2:1

-osunął się i wypadł za burtę

-kałmuk chwile jeszcze walczył z rebe po czym pociągnął go za pejsy i wbił nuż w brzuch

-upadł na pokład

-owinęliście go siecią ze sporymi metalowymi obciążnikami i rzuciliście na pożarcie rurkowcom

-z kajuty wyszedł gieroj obudzony całym zajściem

-wymierzyłeś mu potężnego luja i stracił przytomność

-wynieśliście go na brzeg najbliższej wysepki i zostawiliście jedynie flaszkę samogonu oraz pistolet rebe z jedną kulą

-otarłeś łzy i wróciliście na pokład

-odpłynęliście ku wschodzącemu słońcu

#pasta

55e0689f-b616-477b-831d-fe9372a5f419
KLH

Nie przypomina wam nikogo??

jimmy_gonzale

@KLH mi przypomina jakieś upośledzone dziecko. A jeśli mówisz o srutinie, to tak - widać w nim buriata czy innego gada.

exprenpn

Dobrze się czyta ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Kulisy transferu Kane'a do Bayernu Monachium


Gdy Anglik dowiedział się na lotniku, że Levy zmienił zdanie i blokuje jego transfer chwycił za telefon i włączył się do negocjacji:


- Nagraj sobie tę wiadomość, bo nie będę powtarzać ty j*** ż***** kutwo - ja lecę do Monachium po puchary, a ty zostajesz w Londynie i brandzlujesz się w Audi Cap, capisci?

* * *

Na szczęście lot do Monachium organizował bawarski klub. Gdy to zadanie powierzyć Levyemu to Kane doleciał by do stolicy Bawarii tak jak Emiliano Sala do Cardiff.

* * *

Levy widząc, że nie zatrzyma Kane'a chciał chciał użyć Bayraktara, ale uświadomiono go, ze Beckenbauer dostał w spadku po dziadku w Wermachtu spory zapas pocisków V-2, które niechybnie spadną na White Hart Lane, jeśli Levy będzie próbował nadal sabotować transfer Anglika.

* * *

Zmęczony sagą transferową Kane szybko w nowym domu. Przyśniło mu się, że w rozpoczynającym sezonie srogo zrewanżuje się Levemu. Jednak gdy się obudził uświadomił sobie, że Tottenham nie gra w ogóle w europejskich pucharach ¯_(ツ)_/¯


#pilkanozna #transfery #premierleague #tottenham #bundesliga #bayernmonachium i trochę #pasta

9b0675fc-268b-455e-a67b-5467b711fc6e

Zaloguj się aby komentować

-bądź mno

-anon lvl 19

-1 września 1939

-mieszkasz w polsce b

-dziura zabita dechami

-z łóżka zrywa cię komunikat nadawany przez radio

-łączysz wątki

-wojna

-gdy polska wzywa moim honorem jest walka

-zakładasz onuce i biegniesz do drzwi

-gdy już łapiesz za klamkę ojciec wymierza ci blachę w potylice

-on: wykształcony człowiek,emerytowany oficer, weteran bitwy warszawskiej staje w drzwiach i zagradza ci drogę

-ty: debil wyrzucony ze szkoły, zakała rodziny i jego jedyny syn patrzysz się na niego pytająco

-zawsze zazdrościłeś mu fejmu jaki zdobył przy obronie stolicy

-twoją matkę też wyrwał na swoje odznaczenia...

-... a ta zmarła rodząc ciebie

-nienawidzi cie za to

-jak miałeś sześć lat kazał ci jeździć na koniu bez siodła licząc na to, że spadniesz i skręcisz sobie kark

-kiedyś nawet kupił ci łyżwy i miał nadzieje, że utoniesz w jeziorze

-ty na złość uparcie trzymałeś się życia

-dziś gdy mógł cię posłać na śmierć postanowił, że zada ci o wiele bardziej bolesny cios

-piętno tchórza, który przesiedział wojnę w piwnicy będzie się ciągnąć za tobą aż po grób

-przez następne dni słuchałeś komunikatów radiowych o klęskach polskiego wojska

-doszedłeś do wniosku, że fajnie byłoby jednak przeżyć tę wojnę

-zacząłeś doszukiwać się pozytywów

-jakby nie patrzeć zostałeś sam ze wszystkimi loszkami we wsi

-ktoś musiał je przecież pocieszać kiedy ich wybrankowie byli na wojnie xD

-zacząłeś zarywać do żydówki 9/10 mieszkającej po sąsiedzku

-w tedy jednak twoje życie przypomniało ci znowu, że jesteś przegrywem

-jej ojciec rebe lvl over 9000 z pejsami do ziemi, lokalny magnat powiedział, że prędzej rozda swoje szekle

biednym niż odda swoją córkę jakiemuś polakowi robakowi żyjącemu z emerytury ojca

-smutna_żaba.ww2

-przez następne dni siedzisz w pokoju i ze łzami w oczach słuchasz radia

-17 września 1939

-do polski wkraczają wojska radzieckie

-nic nie trzyma cię już w domu

-dochodzisz do wniosku, że odechciało ci się żyć

-to twoja ostatnia szansa by chociaż umrzeć godnie

-LANCE DO BOJU, SZABLE W DŁOŃ

-wykorzystując nieobecność starego wybiegasz z domu żeby zaciągnąć się jako ochotnik

-w pośpiechu nadepnąłeś na leżące przed domem grabie

-luj w czoło zwala cię z nóg

-światło gaśnie

-budzisz się w łóżku z bandażem na czole

-nie wiesz ile dni tak leżałeś

-słyszysz walenie w drzwi

-w progu staje jakiś ruski gieroj i oznajmia staremu, że jako intelektualista wygrał wycieczkę do lasu

-po chwili wynosi go dwóch śmierdzących pachołków

-nawet nie myślisz o tym żeby nadstawiać za niego karku

-do tej pory nie sądziłeś, że brak matury ci kiedyś pomoże xD

-najbliższe miesiące spędzasz jedząc ostatki ziemniaków i cebuli z piwnicy

-pewnego chłodnego popołudnia gdy siedzisz w przy kominku ktoś wbiega do twojego domu

-twoim oczom ukazuje się jakiś kałmuk o nieprzeciętnie tępym wyrazie twarzy

-twoja zapyziała chata zdaje się być dla niego jakimś niepojętym miejscem wyprzedającym cywilizacyjnie jego

rodzinną jurtę o tysiąclecia

-nie mogąc odnaleźć się w tym zagadkowym miejscu błądzi małymi skośnymi oczkami po kątach

-nagle rzuca się na leżącą gdzieś na stoliku kostkę mydła i zaczyna szarpać ją zębami niczym kawał słoniny, po

czym wybiega w popłochu

-następnego dnia dowiadujesz się, że dostał takiej sraczki w czołgu, że oskarżono cię o sabotaż

-decyzje o przydzieleniu cię do kompanii karnej przypieczętowało wiszące na ścianie w twoim domu zdjęcie starego z

naszym kochanym marszałkiem

-zemścił się c⁎⁎j zza grobu

-na czas gdy wojska znajdowały się w spoczynku zostałeś osadzony w obozie jenieckim

-w miejscu gdzie nawet strażnicy wbijali z głodu zęby w ścianę, wszy na twojej głowie zdawały nie jedyną porcją

białka na jaką mogłeś liczyć

-swoją ciepłą kufajkę przegrałeś w karty ze znanym ci już kałmukiem

-teoretycznie to wygrałeś jego buty ale to on miał karabin, a ty byłeś więźniem

-wkrótce i on znalazł się po twojej stronie płotu

-gdy wybrał się z oddziałem do pobliskiej wsi aby trochę się zabawić nażarł się znalezionych w ziemiance sfermentowanych jabłek

-na⁎⁎⁎⁎ny zasnął z bronią w ręku i przypadkowo odstrzelił lewe jądro kaprala, który w tym czasie dzielnie

przesiąkał miejscową kobietę ideą komunizmu

-teraz musiałeś dzielić swoją pryczę z tym kretynem

-po nocach nie możesz spać bo śmierdzi od niego jak z odbytu jaka

-gdy już szczęśliwie zaśniesz on wyjada twoje wszy

-w końcu nadchodzi nieuniknione

-niemcy wypowiadają wojnę związkowi radzieckiemu

-w obozie pełna mobilizacja

-obaj zostajecie przydzieleni do oddziału saperów

-ruszacie na front by zająć odcięte od zaopatrzenia niemieckie umocnienia

-nie dostajecie broni, wasze zadanie polega na tym by przebiec przez pole minowe i je rozminować aby utorować

drogę waszym oddziałom

-czując na plecach lufy karabinów szykujecie się do szarży

-stojący za waszymi plecami oddział mający za chwilę posłać was na śmierć zostaje trafiony pociskiem artyleryjskim

-ogłuszony padasz na ziemię

-czujesz, że ktoś cię podnosi

-to twój skośny przyjaciel

-ciągnie cię za sobą gdzieś w las i wręcza ci zdobycznego mosina

-zmyślna to konstrukcja, gdy już skończy ci się amunicja (o ile ją kiedykolwiek miałeś) możesz rzucić nim jak

włócznią

-przejmujesz inicjatywę

-po kilku dniach i nocach marszu po lasach i polach docieracie do twojego domu

-o dziwo twój dobytek nie został rozgrabiony

-we wsi następuje zmiana dekoracji

-niemcy zaczynają wywozić twoich sąsiadów z pejsami

-w odwecie za dawne krzywdy donosisz, że twój sąsiad ukrywa w piwnicy rodzinę tego rebe, którego córka ci nie dała

-w dowód wdzięczności niemcy pozwalają zająć ci jego majątek

-za szekle znalezione w salonie za obrazem jego matki kupujesz spirytus w mieście powiatowym i otwierasz bar

-kałmuk przebrany w garnitur twojego ojca robi za kelnera

-twój bar zostaje uznany za obiekt o wielkim znaczeniu strategicznym

-w asyście żołnierzy przydzielonych ci jako ochronę porywasz wszystkie loszki we wsi, które dały ci kosza w

gimnazjum i otwierasz burdel na poddaszu

-twój przybytek jest odwiedzany przez cały stacjonujący nieopodal garnizon

-zyskujesz aprobatę niemców

-jesteś pierdolonym al capone na tym zadupiu

-profit

-sielanka trwa dosyć długo

Was wollen wir trinken,

sieben Tage lang.

Was wollen wir trinken,

so ein Durst.

-niestety sytuacja na froncie zmienia się

-oddalone o 30km na wschód miasto powiatowe zostaje zajęte bez walki

-dostawy spirytusu ustają

-bohaterska armia czerwona okupiła zdobycie miasta śmiercią zaledwie jednego żołnierza..

-...był tak ucieszon z zajęcia znajdującej się w mieście gorzelni, że wpadł do kadzi ze spirytusem

-stacjonujący niedaleko niemiecki garnizon szykował się do odwrotu

-pewnego ranka w progu twojego lokalu stanął twój skośny przyjaciel ubrany w szary mundur

-oznajmił, że zaciągnął się do wermachtu i w południe odjeżdża z niemcami

-gdy wyciągnął ręce by uściskać cie na pożegnanie strącił przypadkiem stojącą na stoliku lampę naftową

-wszystko momentalnie zajęło się ogniem

-wybiegliście na zewnątrz

-patrzyłeś jak dzieło twojego życia płonie

-nie czułeś złości bo wiedziałeś, że z nadciągającymi nieprzeliczonymi dziećmi stalina, wszystko i tak by

przepadło

-pożegnałeś więc kałmuka i wróciłeś na stare śmieci

-z okna ojcowizny patrzyłeś jak twój przybytek urządzony w domu starego rebe trawi ogień

-dręczyło cię jednak dziwne uczucie

-miałeś wrażenie, że o czymś zapomniałeś

-wojska radzieckie wkroczyły do wsi

-w kilka dni nastąpiła ponowna zmiana dekoracji w całej okolicy

-obudził cię dźwięk wyważanych drzwi

-w drzwiach stanął znany ci już ruski gieroj

-wywlekli cię z domu i zaprowadzili do obozu, który wzorem niemców rozbili w pobliskiej szkole

-gdy byłeś tu poprzednik razem byłeś pod wrażeniem przesadnej wręcz dbałości o porządek

-dziś nie było tu drewnianych wychodków

-każdy srał tam gdzie właśnie przebywał

-sala gimnastyczna w której ulokowane było wojsko tak jebała gównem, że przetrzymywanie cię tam jawnie gwałciło

konwencje genewską

-kilka miesięcy spędziłeś w niewoli

-w końcu podjęto decyzje w twojej sprawie

-strażnik odprowadził cię do bydlęcego wagonu na pobliskiej stacji kolejowej

-sybir

-gułag

-siedząc w zatłoczonym wagonie na drewnianej podłodze wyczekując ostatniej podróży w swoim życiu dostałeś nagłego olśnienia

-znalazłeś odpowiedź na niedające ci spokoju pytanie

-teraz jesteś już pewien

-już wiesz, że o czymś zapomniałeś

-loszki, które trzymałeś pod kluczem na poddaszu swego przybytku

-zamyślony dostrzegłeś po przeciwnej stronie wagonu znajome spojrzenie

-tej żółtej mordy nie pomylił byś z nikim innym

-ale to już inna historia

#pasta

09f9d043-b6db-4a9e-ac30-690925d3cc9b
jajkosadzone

Jedna z najlepszych past ever.

jiim

Boże i tu to gówno przypełzło.

Vargtimmen

@jiim faktycznie, nikt cię tu nie zapraszał, sio!

monke

@Vargtimmen proszę wrzucić pozostałe części!

Vargtimmen

@monke chyba tylko część druga istnieje, zaraz wrzucam.

Zaloguj się aby komentować

wchodzi cejrowski do murzyna

-DZIEŃ DOBRY

-DZIEŃ DOBRY #!$%@? PO POLSKU NIE ROZUMIESZ?

-DAJ MI TO CO MASZ W RĘCE

-NO DAJ

-PROSZĘ PAŃSTWA TO JEST MURZYN

-HEHE PATRZCIE JAKI GŁUPI xD

-DOBRA IDZIEMY DALEJ

- O! A TU MAMY ŚCIANĘ. KOJARZĄ PAŃSTWO NA PEWNO ŚCIANY POLSKICH DOMÓW? GRUBE, SOLIDNE CEGLANE.

- A TU ŚCIANA Z GUWNA. SRAJĄ DO WIADRA, PROSZĘ PAŃSTWA, WSZYSCY Z WIOSKI DO JEDNEGO I POTEM, PAN SIĘ PRZESUNIE, RĘKAMI TO NABIERAJĄ, MIESZAJĄ ZE SŁOMĄ I, UWAGA STOPIEŃ, I LEPIĄ ŚCIANY.

- I TO SIĘ PROSZĘ PAŃSTWA TRZYMA. JEST SOLIDNE, TANIE W BUDOWIE I CO NAJWAŻNIEJSZE! SPEŁNIA SWOJĄ FUNKCJĘ. A W POLSCE? NO W POLSCE JAK W LESIE.


a wojciechowska, #!$%@?

-chlip chlip ta Kobieta ma tak ciężko

-#!$%@? patriarchalna Afryka

-ehhh tak by sobie chciała chodzić na disco i dawać d⁎⁎y

-a nie może

-dajcie wzruszającą muzykę

-trzymaj się mbubu

-będę do ciebie pisać

-kocham cię ehhh


#pasta #wykop

9121aa3d-a992-4e58-b34e-30ded4f01775
Rollnick2

@sireplama możesz być pierwszy

sireplama

@Rollnick2 nie kus diable...

Zaloguj się aby komentować

Zastanawiacie się jak kibice wnoszą race na stadion. Otóż juz wam mówię. Jadę kiedyś na mecz, parkuje sobie na parkingu pod Torwarem, patrzę a tu grupka łysych sebixów wypina tyłki, a inny ładują tam ogromne ilości rac. Większość z nich była solidnie przecwelona w więzieniu więc poważne ilości pirotechniki zostały ukryte w odbytach wyklętych. Później dzieje się rzecz nieprawdopodobna, jeden z gniazdowych Legii wbija i wypina tyłek, a grupka ultrasów pakuje mu tam wielką oprawę ze świnią (Legia - Aktobe). Myślałem że się nie zmieści, ale nic z tych rzeczy, zapakowali całość, a później do odbytu weszło 13 osób z zakazami stadionowymi krzyczac ciągle "chodźcie śmiało jest nas mało".


#pasta #heheszki #kibice #legia #zaglebie #facebookconten

eastwestrocker

Dobra pasta z rana jak smietana

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@Pindorek dostałem kiedyś za to bana na wykopie. Domyślam się, że od jakiegoś legniosty.

Srajto

Wszystkich kiboli powinno się wywieźć na wyspę i niech tam się na⁎⁎⁎⁎iają aż zostanie tylko jeden, wtedy ustawić go na podium, wręczyć medal, pogratulować i zastrzelić.

Zaloguj się aby komentować

Czasami rano, stając przed biurowcem, zastanawiam się, kiedy popełniłem błąd. Co takiego stało się w moim krótkim życiu, że porzuciłem chęć podboju kosmosu na rzecz siedzenia codziennie przez osiem godzin w rakiecie zrobionej ze szkła, betonu i stali, która co prawda nigdy nie oderwie się od ziemi, ale za to mnie każdego dnia wypycha na orbitę wyścigu szczurów? Kiedy przestałem się interesować gwiazdami, a jakimś trudnym do ogarnięcia zrządzeniem losu zaintrygowały mnie tabelki w Excelu?


Myślę o tym, wchodząc do windy. Czasami wyobrażam sobie jeszcze, że wcale nie jadę na piętnaste piętro, aby przesiedzieć w boksie najlepszą część dnia, tylko zmierzam na czoło rakiety, którą ruszę na podbój wszechświata. Te myśli są jak słodkie, kolorowe pigułki, które czasami zagłuszają trudne do zaakceptowania poczucie, że coś mnie w życiu ominęło.


Kiedy drzwi windy się otwierają, wszystko znika jak sen złoty, a ja uśmiecham się krzywo do pierwszych napotkanych osób. Odpowiadają mi uśmiechem, choć w ich oczach widzę to samo – łzy albo resztki niespełnionych marzeń migoczące w jeszcze sennym spojrzeniu. Zaraz to rozpuszczą w kawie, zrobię to samo.


Myślę sobie, że jak wrócę do domu, to poczytam książkę o astronomii. Karmiąc się tym łatwym do spełnienia marzeniem jestem bardziej wydajny. Marzenia są dobre. Czuję, że powinienem je mieć i od czasu do czasu spełniać, choć to nie zawsze ja będę na tym najbardziej korzystał. 


#pasta #pracbaza #praca

be1f3308-8958-4cb9-9fe0-cbeb10f0564e
Kremovka

Ta tekst brzmi jakby napisał go Dakann do odcinka Piątku

hellgihad

@MlodyMarketingowiec Nic straconego, no chyba że masz już z 60 na karku Ja nigdy rakiet budować nie chciałem i mam to szczęście że wylądowałem w życiu mniej więcej tam gdzie wylądować chciałem ale zawsze fascynowała mnie fizyka i kosmos. I chociaż z matmy jestem tępy to jakieś lżejsze pozycje lubię sobie poczytać.

Polecam np. Astrofizykę dla zabieganych Neil deGrasse Tysona albo Krótką Historię Czasu Hawkinga (wbrew pozorom bardzo przystępna).

No i jeszcze za⁎⁎⁎⁎sty kanał na YT PBS Space Time - ale tam już trzeba trochę ogarniać, ja czasem nie kumam nic ale i tak oglądam bo mnie jarają jakieś ciemne energie i porypany świat fizyki kwantowej xD

Usyrak

@MlodyMarketingowiec że tak zapytam z czystej ciekawości i dla rozkminy. Ile masz lat?

Usyrak

@Kremovka niby jak? Jak napisał że pracuje

Zaloguj się aby komentować

#pasta


Jest to opowieść o najbardziej chyba spektakularnej grupie hackerskiej w historii Netu oraz najgenialniejszym hackerze wśród seniorów. Pan Jan S., bo o nim mowa, zaczął się co prawda interesować komputerami dopiero w wieku 68 lat, lecz efekty jego zainteresowań przerosły jego najśmielsze oczekiwania.

Ale zacznijmy od początku.

- Pamiętam jak dziś. To było w 1987 roku... byłem właśnie wtedy na poczcie po swoją emeryturę (u pani Halinki z 3 okienka), kiedy po raz pierwszy zobaczyłem komputer. Stal na biurku przykryty pokrowcem - wspomina pan Jan. Wtedy jeszcze nic nie wskazywało na to, że komputery staną się życiowym hobby pana Jana.

- W roku 1989 w bibliotece wojewódzkiej, gdzie często zaglądałem, też były już komputery... pamiętam, że po raz pierwszy (i ostatni) usiadłem wtedy przed klawiaturą. Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić, więc najpierw przeczytałem cztery razy to, co było napisane na monitorze. Potem jakoś już poszło... Tego samego dnia wypożyczyłem książkę o rosyjskich maszynach cyfrowych, z której dowiedziałem się co to jest bit i bajt oraz kto to jest Lenin.

Od tej pory zaczął się intensywny okres w życiu pana S. Cale dnie spędzał w czytelni pochłaniając książki o komputerach, systemach operacyjnych, sieciach komputerowych, ale nie tylko. W kręgu zainteresowań pana Jana znalazła się również telefonia i budowa modemów, co zresztą zaowocowało w późniejszym czasie rewolucyjnymi metodami stosowanymi przez grupę "Sendbajt" Ale nie uprzedzajmy faktów. Na początku 1989 roku poznał pan S. niejakiego Mieczysława R., również emeryta, który większość życia spędził na instalowaniu sieci telefonicznych oraz pracy na Strowgerze. Mietek (jak o nim mawiał pan Jan) był wtedy zgorzkniałym 64 letnim emerytem, dysponował jednak dużą wiedzą praktyczną i dlatego właśnie pan Jan postanowił zawrzeć z nim spółkę w celu wyciągnięcia od niego możliwie dużo wiedzy (być może już wtedy istniały w głowie Jana S. zarysy szatańskiego planu, który później przyniósł sławę jemu oraz grupie "Sendbajt").

Kolejny rok pan Jan spędził razem z Mietkiem na dalszym intensywnym szkoleniu w bibliotekach i nie tylko. Prenumerata "Bajtka" otworzyła mu oczy na wiele zagadnień o komputerach, o których dotąd nie wiedział nic. Nieodzownym elementem życia stały się nocne rozmowy z Mietkiem przy kubku kakao, w czasie których prowadzili ożywione dyskusje a to o plikach, a to o systemach Dos, Unix, a to o protokołach sieciowych lub modemowych. Czasami w domu pana Jana pojawiała się także pani Bożenka - żona pana Mietka. Przygotowywała im kakao i przysłuchiwała się o czym rozmawiają. Czasem też zadawala pytania, które jednak nie zawsze miały sens.

Gdzieś tak w sierpniu 1990 pan Jan stworzył swój pierwszy program - był to generator liczb losowych totolotka napisany w basicu commodore 64. Niestety program istniał tylko na kartce z notesu, a to z tego prostego powodu, iż pana Jana nie było stać nawet na najtańszy komputer 8 bitowy. Później przyszła nauka assemblera. Okazało się, że pan S. ma do tego nadzwyczajny talent. Już po miesiącu nauczył się wszystkich rozkazów procesora 8086. Po kolejnych 3 miesiącach żmudnej nauki miał opanowane wszystkie przerwania i był w stanie pisać i debuggować programy w assemblerze i to jedynie za pomocą kilku kartek papieru kancelaryjnego i ołówka z gumką. Kiedy pan Jan dowiedział się już dostatecznie dużo o komputerach i systemach operacyjnych przyszła pora na gruntowne studiowanie sieci, zwłaszcza rozległych. W ciągu pół roku intensywnego wkuwania połączonego z ćwiczeniami praktycznymi pan Jan zdobył tak wiele informacji, że mógł np. zakodować dowolny tekst na ciąg znaków ASCII, po czym zamienić to na ciąg zer i jedynek oraz podzielić na pakiety wyposażone w sumę kontrolną, bity stopu, parzystości i takie tam. Po wielu treningach okazało się, że potrafi on z pamięci podać 1kB plik binarny (ewentualnie zaszyfrować go np. metodą xor w czasie rzeczywistym). Pan Mietek także nie próżnował - na polecenie pana Jana zbudował specjalny aparat telefoniczny z dwoma mikrofonami oraz z trzema słuchawkami.

Mówi pan Jan:

- Tak pod koniec roku 1991 miałem już dużo wiadomości i wiedziałem dokładnie czego chcę. Chciałem dostępu do niezliczonych zasobów wiedzy zgromadzonej na wszystkich komputerach świata. - Mówiąc to pan Jan wzrusza się bardzo i widać, że silnie to przeżywa.

- Przełomem był styczeń 1992. Czytałem właśnie o najnowszych metodach modulacji sygnału w paśmie telefonicznym, kiedy wpadł Mietek z nowym "Bajtkiem". Była tam opublikowana lista wszystkich BBS-ów w Polsce. Postanowiliśmy sprawdzić te numery. Ponieważ ja nie mam telefonu, ubrałem się ciepło i poszliśmy nie opodal do automatu. Wg "Bajtka" w naszym mieście były 3 BBSy. Drżącymi rękoma wykręciłem numer pierwszego BBSu i w chwili gdy chciałem wrzucić żeton Mietek powstrzymał mnie i sam energicznie przywalił w aparat centralnie od frontu. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, ale nie było czasu na wyjaśnienia, gdyż w tym momencie nastąpiło połączenie, a ja w słuchawce usłyszałem dzikie piski o dużym natężeniu wpadające wprost do mego ucha. W pierwszym odruchu wypuściłem słuchawkę z ręki, ale zaraz się opamiętałem i Mietek podał mi słuchawkę znowu. Tym razem bylem już przygotowany i starałem się rozróżnić poszczególne dźwięki. W młodości byłem między innymi muzykiem jazzowym, więc od razu wyłapałem częstotliwość nośną na 1200 Hz. Słychać było regularne sekwencje pisków. Powtórzyło się to w sumie sześć razy i modem po drugiej stronie się wyłączył. Czasu nie było dużo, ale już po tym pierwszym połączeniu zorientowałem się, że mam do czynienia z jakimś modemem 2400 a także rozpoznałem rodzaj modulacji. Za chwilę wykręciliśmy ten sam numer raz jeszcze i tym razem spróbowałem nawiązać łączność. Gwizdanie do mikrofonu niewiele pomogło, więc wpadłem na pomysł, żeby Mietek wymawiał "aaaaaaaa" na częstotliwości ok 2400 Hz a ja w tym czasie wydawałem odpowiednie piski w celu przeprowadzenia handshake'u oraz uzyskania połączenia z komputerem odległym z prędkością przynajmniej 300 bps. Próbowaliśmy jakieś 4 razy zanim się to udało. Jednak po odebraniu wiadomości wstępnych oraz zalogowaniu się do BBSa jako anonymous połączenie zostało przerwane, ponieważ Mietek zaniósł się nagle straszliwym kaszlem. Mnie zresztą też rozbolało gardło od wydawania pisków, oraz ręka od notowania zer i jedynek. Prace także utrudniał fakt, że musiałem jednocześnie nadawać i deszyfrować dane. Należało zdecydowanie opuścić budkę i udać się do domu w celu obmyślenia innej strategii, zwłaszcza, że wokoło zebrał się tłumek młodych osób przyglądających się nam dość dziwnie. No cóż, to moje pierwsze połączenie z modemem było może niezbyt udane ale za to wiele się nauczyłem.

Co robił pan Jan S. w następnych dniach? Otóż zdał on sobie sprawę, że w pojedynkę z Mietkiem wiele nie zdziałają. Potrzebowali pomocy fachowców. Na pierwszy ogień poszła pani Bożenka, która jako regularna bywalczyni coniedzielnej mszy świętej dysponowała odpowiednim głosem, z którym pan S. wiązał duże nadzieje.

- Pani Bożenko, pani będzie pełniła w naszej grupie funkcję generatora fali nośnej.

- Ło Jezu! A co to jest? W imię ojca!

- Spokojnie pani Bożenko, to nic trudnego, niech no pani powie "aaa".

- Aa

- Ale tak długo "aaaaaa" i tutaj, do mikrofonu proszę.

- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

- Dobrze. No widzi pani? Trudne? Nietrudne. Panie Mietku, odczytał pan częstotliwość na oscyloskopie?

- Niewiarygodne! Dokładnie 2400 Hz panie Janie!

- Fantastycznie! Jest pani najstarszym generatorem fali nośnych telefonicznych na świecie.

- No wie pan?

- Żartowałem, he he.

- Panie Janie a jak będzie się nazywała nasza grupa?

- Już to przemyślałem, proponuję "Sendbajt". Może być ?

- Eee. Dobra.

W kolejnych dniach pan Jan pokazywał pani Bożence jak ma się zachowywać generator fali nośnej, zwłaszcza w przypadku renegocjacji połączenia oraz zakłóceń na linii. Pan Mietek przechodził intensywny kurs HTMLa (oczywiście w wersji zerojedynkowej). Po tygodniu do grupy "Sendbajt" dołączyła jeszcze pani Wanda - dobra znajoma pani Bożenki, która wg niej śpiewała najgłośniej i najpiękniej w całym kościele.

- Bardzo dobrze! - ucieszył się pan Jan - pani będzie naszym nadajnikiem oraz modulatorem!

- Ale nic nie wiem! Nie umiem! - płakała pani Wanda.

- Jak to nic ? Niech pani powie "pi pi pi pioooupipaupioiopppipipiapappe pi pi"

- pi pi pi pioooupipaupi... jak było dalej?

- ...oiopppipipiapappe pi pi ...jeszcze raz!

- pi pi pi pioooupipaupioiopppipipiappe pi pi ...dobrze?

- Opuściła pani jedno pa, ale korekcja błędów modemu odbiorczego powinna sobie z tym poradzić. Poza tym doskonale. Panie Mietku!

- Słucham.

- Proszę przebudować nasz aparat tak aby drugi mikrofon był połączony szeregowo z pierwszym poprzez układ, który pan zaprojektuje tak, aby sygnał z drugiego mikrofonu modulował sygnał pierwszego fazowo, amplitudowo lub częstotliwościowo w zależności od położenia przełącznika p3... Druga słuchawka ma mieć dodatkowy filtr środkowoprzepustowy na 1200 Hz ...zresztą tu ma pan wstępny projekt.

- Jasna sprawa, tylko co z tymi krokodylkami, zostają jak są ?

- Tak, i niech pan skołuje jakieś 50 metrów czarnego kabla telefonicznego.

- To się da zrobić.

Następny tydzień upłynął na przygotowaniach. Pan Jan zarywał noce symulując na kartce małą siec ethernet na sześć komputerów. Bawił się kopiując pliki między stanowiskami lub uruchamiając programy na serwerze. Zabawa ta kosztowała go co prawda dwie ryzy papieru do kserokopiarek, ale jego wiedza o działaniu sieci wzrosła niepomiernie.

- Nasza pierwsza akcja? No cóż, to było w piwnicy naszego bloku. Około godziny 23:00 zaopatrzeni w latarki, hackomat (jak nazwaliśmy nasz przyrząd) oraz koszyk na ziemniaki i torbę na kompoty zeszliśmy do piwnicy. Mietek od razu odszukał skrzynkę z napisem >TP< i wyjął z torby pęk kluczy. Po chwili nasz hackomat był na linii i mieliśmy dialtone. Wg planu najpierw wykręciłem numer do naszego znajomego BBSu. Panie zajęły miejsca przy mikrofonach, Mietek przyłożył swoją słuchawkę do ucha, ja swoją i przygotowałem papier i kredki (ołówki mi się już wtedy skończyły) Pierwsza próba zalogowania się nie powiodła, ponieważ pani Wanda z wrażenia krzyknęła do mikrofonu i zdalny modem nas rozłączył. Jednak za drugim razem udało się doprowadzić do połączenia, co prawda tylko 120 bps, ale jak na początek to chyba i tak nieźle. Mietek szybko załapał, o co chodzi, później już sam odbierał i deszyfrował wiadomości. Dzięki temu ja mogłem się zająć przetwarzaniem danych. Naprawdę byłoby z nami krucho, gdyby nie to, że Mietek pożyczył od swojego syna kalkulator. To był taki prosty kalkulator, ale miał co trzeba, tzn. dodawanie i mnożenie. Kiedy już się zalogowałem do systemu pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było przejęcie praw menedżera BBSu wg mojej metody obmyślonej z pół roku wcześniej. Nie spodziewałem się, że pójdzie aż tak łatwo. Niestety po 15 minutach połączenia pani Bożenka nie wytrzymała i powiedziała, że nie może dłużej krzyczeć "aaaa", że ona też chce być procesorem i inne takie bzdury. Przez nią zerwaliśmy takie świetnie zapowiadające się haczenie. Ale nic to. Zdążyłem i tak skasować większość plików systemowych. Kiedy Mietek doprowadził swoją żonę do porządku i mogliśmy już kontynuować postanowiliśmy spróbować czegoś innego. Połączyliśmy się z serwerem dosyć dużej firmy L*** z naszego miasta. Okazało się, że mają aktywne konto guest. Nic prostszego. Po wejściu do systemu w ciągu 5 minut zdobyłem uprawnienia roota i ku mojej nieopisanej radości okazało się, że serwer ma łącze z Inernetem. Niedowierzając sprawdziłem całą kartkę obliczeń, czy się nie pomyliłem czasem przy dodawaniu liczb ujemnych w systemie ósemkowym, bo z tym miałem zawsze trochę kłopotu. No ale wszystko się potwierdziło. Zakryłem mikrofon ręką i krzyknąłem do Mietka: Udało się! Jesteśmy w Internecie! Niestety nasze panie wytwarzały taki zgiełk, że prawdopodobnie mnie i tak nie uslyszał. Ale ja już bylem tam gdzie chciałem być zawsze. Pierwsze, co zrobiłem do połączyłem się z serwerem firmy Seagate Technologies (znalem dobrze ich system operacyjny z jednej książki) i włamałem się na stronę WWW. Nie tracąc czasu przekazałem pałeczkę naszemu specowi od HTMLa , czyli panu Mietkowi, sam zaś zająłem jego miejsce. Tak jak się umówiliśmy wcześniej Mietek dokonał zmian bezpośrednio w kodzie html przy pomocy edytora dysku na serwerze. Teraz trudne zadanie czekało panią Wandę. Musiała nadawać przez 20 minut tekst naszego manifestu...

Kolejne miesiące płynęły grupie "Sendbajt" szybko. Po pierwszych sukcesach na stronach WWW próbowali włamywania na amerykańskie serwery wojskowe i rządowe, co było od zawsze skrytym marzeniem Jana S. Niestety, pomimo poprawienia (na skutek zaprawy członków "Sendbajt") parametrów transmisji (dochodziła ona do 1200 bps ) nie dało się w dalszym ciągu ściągać większych plików binarnych. Rekordem grupy był download kodu źródłowego do Internet Explorera v 2.0 (po włamaniu na serwer firmy Microsoft). Poprawiło to nawigację w sieci www, gdyż pan Mietek nauczył się tego kodu na pamięć i robił po prostu za przeglądarkę (jak było trzeba to szkicował na kartce jpgi i gify, żeby każdy mógł podziwiać szatę graficzną danej strony). Tymczasem pan Jan zaliczał coraz to nowe miejsca www, haczył i ewentualnie niszczył serwery internetowe jeden za drugim. Jednym słowem grupa rozwijała się i z dnia na dzień stawała się w Sieci coraz bardziej popularna. Na wszystkich administratorów padł blady strach. Większość z nich zaczęła do wymiany informacji używać tradycyjnej poczty snail-mail, do tego stopnia byli sterroryzowani przez członków grupy "Sendbajt". Oczywiście przez cały ten czas grupa korzystała podczas uprawiania swego procederu z różnych numerów telefonów, początkowo sąsiadów z bloku, ale później pan Mietek wynalazł świetne miejsce koło przedszkola dwie ulice dalej. Chodzili tam więc nocami, wpinali hackomat i siadali w krzakach, z daleka od ludzi.

Pewnie się spodziewacie, że w końcu policja nakryła grupę "Sendbajt" i zirytowani admini ukamienowali za miastem jej członków, względnie Jan S. wylądował w więzieniu jak przystało na hackera-legendę? Otóż nie. Działalność grupy trwałaby zapewne po dziś dzień, gdyby pan Jan nie odkrył nowej pasji życiowej - mianowicie wędkarstwa. No niestety bez pana Jana grupa "Sendbajt" szybko się rozpadła. Spotykają się jednak czasem w piwnicy jak za starych czasów i przesiadują na IRCu lub pan Jan ściąga sobie stronki o wędkarstwie. Poza tym są szczęśliwi. Admini też, że cala sprawa przycichła... Nadal wydaje im się, że ich systemy są dobrze zabezpieczone i mogą spać spokojnie. Niech śpią...

MikeleVonDonnerschoss

Pamiętam jak dziś. To było w 2004 roku... czytałem tę pastę w tipsomaniaku

wonsz

@szponovic kurła sendbajt, emacsem przez sendmail

Zaloguj się aby komentować