#amerykapolnocna

0
22

Zawodzenie jak z innego świata W wielu filmach, serialach czy nawet w utworach muzycznych wykorzystuje się niektóre charakterystyczne odgłosy ptaków dla stworzenia niepokojącej atmosfery. Zdaje się, że najbardziej znanym odgłosem tego typu, zestawianym najczęściej ze sceneriami mrocznych, leśnych ostępów i bagien, jest przeciągły głos nura lodowca (Gavia immer).


Nury z tego gatunku zamieszkują północne i centralne regiony Ameryki Północnej, południowe części archipelagu Svalbard i Islandii, a zimą są spotykane także u wybrzeży Europy. Jak widać, są w dużej mierze gatunkiem arktycznym, sezonowo migrującym do strefy umiarkowanej - jednak w realizacjach filmowych ich odgłosy bywają często wykorzystywane w scenach ukazujących także środowiska tropikalne czy nawet pustynne.


Nur lodowiec wydaje cztery podstawowe kategorie odgłosów, z których najbardziej charakterystyczna jest tak zwana skarga. To przeciągłe, dość ponure zawodzenie rozlegające się głównie wieczorami i nocą, które jest słyszalne z odległości nawet kilku kilometrów. To odgłos kontaktowy, dzięki któremu nury oznajmiają innym osobnikom przebywającym w okolicy, gdzie się znajdują. Inny charakterystyczny odgłos nura, również chętnie wykorzystywany w filmach, to tremolo lub tak zwany chichot - sygnalizuje on zwykle zaniepokojenie lub alarmuje o obecności drapieżnika, jest też wydawany podczas konfliktów terytorialnych i podczas lotu.


#ciekawostki #przyroda #natura #zwierzeta #ptaki #ornitologia #filmy #amerykapolnocna #arktyka

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

d2a6df1d-df41-47ed-a373-5409712428c4
suseu

@Apaturia Głos i oczka ma straszne a jednocześnie fascynujące

Apaturia

@suseu Z tymi czerwonymi oczami to kolejna ciekawostka: chyba wciąż nie do końca wiadomo, dlaczego nury lodowce mają taki kolor oczu. Z jednej strony, może to być element ich szaty godowej i może np. ułatwiać przyciągnięcie uwagi partnera. Z drugiej, podejrzewa się, że czerwone oczy pomagają nurom podczas nurkowania i wypatrywania zdobyczy pod wodą.


Tak czy inaczej, na pewno wyglądają klimatycznie

enkamayo

Bardzo klimatyczne te głosy!

Aleksandros

Chyba sobie ustawię jako dzwonek w telefonie, jak żona będzie dzwonić

Zaloguj się aby komentować

Mit boga z brodą. Czy Aztekowie naprawdę uznali Cortésa za Quetzalcoatla?

W historii funkcjonuje od lat kuszący, wręcz filmowy obraz: Hernán Cortés, hiszpański konkwistador, staje na wybrzeżu Meksyku w 1519 roku i zostaje powitany przez władcę potężnego azteckiego imperium jak długo oczekiwany bóg. Moctezuma II, zamiast bronić swojej stolicy, zaprasza obcych do pałacu i przekazuje im hojne dary. Dlaczego? Bo uznał, że Cortés to powracający Quetzalcoatl - bóg wiatru, nauki i cywilizacji, który według azteckich wierzeń miał odejść na wschód i kiedyś wrócić. Historia tak dobrze wpisuje się w symboliczny schemat "upadku przez złudzenie", że trudno się jej oprzeć. Ale coraz więcej badaczy podważa tę narrację. I mają ku temu bardzo solidne podstawy.


Napisałem to głównie dlatego, że znalazłem kilka artykułów w dużych gazetach, które podają ten mit, jako fakt historyczny. W rzeczywistości przynajmniej od 2003 roku uznaje się go za nieprawdę.


Głos sprzed wieków, czyli co naprawdę mówią źródła

Najstarsze relacje z czasu podboju Meksyku nie zawierają wcale informacji o tym, że Aztekowie uznali Cortésa za boga. Sam Cortés w listach do króla Karola V - napisanych zresztą z wyraźnym zamiarem usprawiedliwienia swoich działań - cytuje rzekomą mowę Moctezumy, w której ten przyznaje, że hiszpański monarcha jest jego prawowitym władcą, a Cortés działa w jego imieniu. Fragment ten, napisany w duchu politycznej autoreklamy, nie zawiera żadnej wzmianki o Quetzalcoatlu. W rzeczywistości brzmi bardziej jak deklaracja lojalności podbita retoryką podporządkowania, która dobrze wyglądała na papierze przesyłanym do Europy.


W jednym z fragmentów Cortés cytuje Moctezumę mówiącego: „Zobacz, że jestem z ciała i krwi jak ty i wszyscy inni ludzie, i jestem śmiertelny i materialny” . Gdyby Moctezuma rzeczywiście uznał Cortésa za boga, Hiszpan z pewnością by to odnotował, by wzmocnić swoją pozycję i legitymizować podbój.


Relacja Bernala Díaza del Castillo, jednego z żołnierzy biorących udział w ekspedycji, także milczy na temat boskiej identyfikacji Cortésa. Díaz, pisząc swoje wspomnienia w latach 60. XVI wieku, podkreślał wojskowy aspekt wyprawy i często przypisywał sukces armii hiszpańskiej nie boskiej interwencji, lecz sprytowi, determinacji i brutalności. W jego opisie Moctezuma jest raczej ostrożnym, nieufnym władcą, niż naiwnym kapłanem wpatrzonym w mit.


Dopiero późniejsze teksty, pisane przez hiszpańskich misjonarzy, zaczynają budować narrację o Cortésie jako rzekomym bogu. Najbardziej znany z tych źródeł to Florentine Codex, opracowany przez franciszkanina Bernardino de Sahagúna między latami 1540 a 1560. Oparty na wywiadach z miejscową ludnością, zawiera wersję przemowy Moctezumy, w której ten rzekomo oddaje władzę boskiemu przybyszowi. Problem w tym, że Sahagún pisał ponad trzy dekady po wydarzeniach i sam był mocno zainteresowany ukazaniem religii Azteków jako naiwnej, by skuteczniej uzasadniać chrześcijańską misję.


Historia napisana przez zwycięzców

Nowoczesna historiografia coraz śmielej kwestionuje autentyczność tej narracji. Camilla Townsend, historyczka specjalizująca się w źródłach rdzennych mieszkańców Ameryki, argumentuje w artykule „_Burying the White Gods_” (American Historical Review, 2003), że przekonanie, jakoby Moctezuma uważał Cortésa za boga, nie znajduje potwierdzenia w żadnym źródle bliskim czasowo wydarzeniom. Co więcej, jej zdaniem opowieść ta została skonstruowana po fakcie - i to niekoniecznie w złej wierze, ale raczej jako efekt kulturowego nieporozumienia, propagandy i tłumaczenia sobie katastrofy, której skali nie dało się racjonalnie pojąć.


Zarówno dla Hiszpanów, jak i dla podbitych ludów, ta wersja historii była po prostu wygodna. Dla konkwistadorów oznaczała legitymizację ich brutalnych działań - nie złamali potężnego imperium podstępem i przemocą, ale „odebrali” to, co było im rzekomo dane. Dla Kościoła była potwierdzeniem, że pogańskie religie były naiwne i słabe - skoro ich wyznawcy potrafili pomylić człowieka z bogiem. Nawet dla samych Azteków, a raczej tych, którzy przeżyli i musieli żyć w nowej rzeczywistości, mogło to być formą wyjaśnienia: nie przegraliśmy, bo byliśmy słabi - przegraliśmy, bo to była wola bogów.


Zamiast mitu: strach, polityka i wojna

Co zatem mogło rzeczywiście stać za zachowaniem Moctezumy? Zamiast wierzyć w cudowne proroctwa, lepiej spojrzeć na sytuację z perspektywy politycznej i psychologicznej. W 1519 roku azteckie imperium było osłabione, wewnętrznie skonfliktowane, a wiele podporządkowanych ludów - jak Tlaxcalanie - było gotowych sprzymierzyć się z każdym, kto obieca uwolnienie od danin i przymusowych ofiar. Cortés nie był bogiem - był wyrachowanym graczem, który wykorzystał te napięcia do własnych celów.


Moctezuma, z kolei, nie był naiwnym mistykiem, ale władcą próbującym zyskać na czasie. Dary, zaproszenia i grzeczności - często interpretowane jako dowód religijnego złudzenia - można też odczytać jako element politycznej strategii. Władca, który nie zna przeciwnika, może próbować najpierw go udobruchać. Niestety, ta strategia zawiodła.


Koniec z bajką

Mit Cortésa jako Quetzalcoatla jest jednym z najbardziej uporczywych fałszów, jakie przylgnęły do opowieści o podboju Ameryki. Żyje w muzeach, podręcznikach, filmach i anegdotach. Ale współczesna historia coraz wyraźniej pokazuje, że to nie boskość Hiszpana zadecydowała o losie Azteków, lecz broń, sojusze, choroby i polityczna rzeczywistość.


------------

Tekst powstał trochę pod test nowego sposobu dodawania wpisów, nad którym pracuję, trochę na wzór Imperium Romanum, gdzie muszę się skupić tylko na wyszukiwaniu i pisaniu, a skrypt wgrywa sformatowany tekst za mnie w określony dzień. Przynajmniej w teorii tak to powinno działać. Zobaczymy. TLDR: Testy na produkcji! xD


ŹRÓDŁA:

Pierwszy to plik PDF z dość ogólną wizją:

https://www.schoolshistoryproject.co.uk/wp-content/uploads/2017/01/AH-The-greatest-coincidence-in-history.pdf


Praca naukowa do której jest nawiązanie:

Burying the White Gods: New Perspectives on the Conquest of Mexico on JSTOR


https://www.ancient-origins.net/myths-legends-americas/quetzalcoatl-0014066/


No i różnie to możecie interpretować, ale w takich tematach lubię też wesprzeć się dodatkowo redditowym AskHistorians, a w tym przypadku:

https://www.reddit.com/r/AskHistorians/comments/hacu4k/did_montezuma_really_tought_that_cort%C3%A9s_was/ no i kilkoma podstronami w linkach z niego.


TAGI:


#apwdndziwen #apwdnfeature < tagi do obserwowania ciekawych wpisów


#aztekowie #historia #amerykapolnocna #ciekawostkihistoryczne #ciekawostki

49692dba-73a5-4ab2-9e7e-7d10b07a89fe
hejtooszukuje

@Dziwen przed żydem nie będę klękał

Zaloguj się aby komentować

[LT] MEKSYK

KATEGORIA: Wierzenia i obrzędy


ZAPOTEKOWIE, HOŁD DLA ZMARŁYCH I WSPÓLNOTA ZE ŚMIERCIĄ


Wiem, że pewnie powinienem to dodać za rok, żeby jakoś czasowo bardziej pasowało, ale wtedy na 100% bym zapomniał. Artykuł jest z 1 listopada, z meksykańskiego źródła, które będzie podane niżej, gdzie jest też TLDR.


Miejscowi w Xoxocotlán przygotowują się do towarzyszenia duszom swoich zmarłych przez całą noc przy ich grobach, zgodnie z obyczajem ludów zapoteckich.

---------------------


MOJE WPROWADZENIE

Zapotekowie to wywodząca się ze starożytności grupa etniczna zamieszkująca południowy Meksyk, głównie stan Oaxaca. Choć ich historia sięga setek lat przed naszą erą, ich kultura trwa do dziś, różniąc się od tego, co Europejczycy zwykle uważają za „meksykańskie” – zwłaszcza pod względem wierzeń i obrzędów. Dla Zapoteków śmierć jest naturalnym elementem życia, a obrzędy związane z nią mają charakter głęboko duchowy i wspólnotowy. Podczas gdy większość Meksyku obchodzi Día de Muertos w bardziej kolorowy sposób, zapoteckie rytuały są bardziej stonowane, mistyczne, łącząc w sobie zarówno elementy katolickie, jak i prekolumbijskie.


---------------------

Santa Cruz Xoxocotlán, Oaxaca. Wśród kwiatów, świec, zapachu kopalu (taka żywica) i aksamitek, rodziny z tej zapoteckiej miejscowości wypełniły mistyczny rytuał, podobnie jak ich przodkowie, czuwając przy zmarłych, oddając im cześć i spędzając, choćby kilka godzin, czas ze śmiercią.


Trzy cmentarze znajdujące się w centrum tej społeczności w regionie Centralnych Dolin, będącej częścią strefy metropolitalnej Oaxaca, zostały oświetlone ostatniego wieczoru października, gdy tylko słońce zaszło. Miejscowi przygotowują się do towarzyszenia duszom swoich zmarłych przez całą noc przy ich grobach, zgodnie z tradycją zapotecką.


Nie dalej niż dwa kilometry stąd, na wzgórzach El Gallo i Bonete, stoi majestatyczny Monte Albán – dawna stolica Zapoteków i jedno z najważniejszych miast Mezoameryki. Było ono świadkiem nocy pełnej mistycyzmu, w której przeplatały się elementy prekolumbijskie z katolickimi.


Z wzrokiem utkwionym w horyzoncie, doña Jovita Velasco, lat 67, czuwa nad grobem swojej babci Josefy Romero, jednej z sióstr i dwóch małych dzieci, w jednym z najstarszych cmentarzy w Xoxo, położonym w samym sercu miasta. Jovita mówi, że jej dzieci poszły na inny cmentarz, by czuwać przy innych zmarłych. Na tym cmentarzu od wielu lat nie zezwala się już na nowe pochówki; tu spoczywają przodkowie dzisiejszych mieszkańców.


W Santa Cruz Xoxocotlán - co w języku nahuatl oznacza „przy kwaśnych lub cierpko-słodkich owocach” - miejscowi zaczynają przygotowywać swoje ołtarze już od 30 października, ponieważ wierzy się, że dusze „aniołków” (zmarłych dzieci) przybywają o trzeciej po południu 31 października. Na ich przywitanie dzwonią dzwony kościelne i wystrzeliwane są fajerwerki.


Dusze dzieci odchodzą 1 listopada, a o trzeciej po południu przybywają dusze dorosłych, które opuszczają świat żywych 2 listopada, przy dźwiękach fajerwerków, dzwonów i muzyki.


Na cmentarzu San Sebastián panuje atmosfera nostalgii, może nawet smutku. Przy wejściu kapela gra muzykę żałobną, a w oddali słychać religijne pieśni, które nadają nocy czuwania jeszcze większej powagi.


W ruinach starej struktury świątyni wioski grupa młodzieży odmawia różaniec „Aurora”, który w tym przypadku dedykuje duszom błąkającym się bez celu oraz dwóm księżom pochowanym na tym cmentarzu.


Ten różaniec trwa trzy godziny i jest odmawiany w każdą niedzielę października o trzeciej nad ranem w świątyni Santa Cruz Xoxocotlán, na cześć Matki Bożej Różańcowej.


Don Miguel, jeden z przedstawicieli grupy, mówi, że młodzież prowadząca modlitwy służyła jako apostołowie podczas obchodów Wielkiego Tygodnia i przez cały rok mają obowiązek posługi w razie śmierci kogoś z lokalnej społeczności.


Ulice centrum Xoxocotlán zapełniły się turystami i straganami. Wśród odwiedzających można dostrzec Koreańczyków, Japończyków, Amerykanów oraz Europejczyków, którzy przybyli, by doświadczyć tego niezapomnianego wydarzenia.


Burmistrz, Inocente Castellanos Alejos, niedoszacował liczby turystów, przewidując, że tego wieczoru przybędzie między 15 a 16 tysięcy osób. Rzeczywistość zdecydowanie przewyższyła jego prognozy.


Długi dywan z piasku z wizerunkami czaszek prowadził do cmentarza Mitlancihuátl, drugiego co do ważności miejsca pochówku, gdzie atmosfera była bardziej festiwalowa.


Rodziny zgromadzone wokół grobów śpiewają, piją mezcal lub piwo i jedzą kolację. Panuje atmosfera święta, grobowce ozdobione są nowoczesnymi dekoracjami, które przyciągają uwagę zarówno miejscowych, jak i turystów.


Spotkanie między żywymi, a duszami zmarłych odbywa się w atmosferze wielkiej radości. To wyjątkowa, magiczna noc, podczas której czuwanie nad Duszami Zmarłych gromadzi tysiące osób – zarówno turystów, jak i lokalne rodziny.


ŚMIERĆ I ODDZIELENIE FIZYCZNEGO BYTU

Doktor antropologii i badacz z Instytutu Badań Estetycznych UNAM, Robert Markens, w rozmowie z El Sol de México tłumaczy, że śmierć jest oddzieleniem bytu fizycznego – momentem, gdy nasz fizyczny aspekt odłącza się od istnienia.


„Ciało umiera i zaczyna się rozkładać, ale jesteśmy świadomi, że istnieje coś, co ożywia człowieka – można to nazwać duchem, iskrą, która nas animuje, tym, co jest wieczne i przeżywa śmierć ciała. Śmierć to więc śmierć biologicznego ciała”.


Z jego perspektywy każda kultura ma swoje wyobrażenia o tym, co dzieje się z duchem. W kulturach Mezoameryki, w tym u Zapoteków, dusza jest stale obecna w domu, dlatego też w ich przypadku rytuały i ceremonie często odbywają się właśnie w domach.


------------[ TLDR ] -------------


Artykuł opisuje tradycyjne obrzędy ludów zapoteckich podczas Dnia Zmarłych w Santa Cruz Xoxocotlán w stanie Oaxaca, Meksyk. Rodziny przygotowują ołtarze, czuwają przy grobach zmarłych i oddają im cześć, łącząc elementy prekolumbijskie i katolickie. Obrzędy obejmują modlitwy, muzykę żałobną i celebrację z jedzeniem oraz napojami, a miejscowość przyciąga licznych turystów. Zapotekowie postrzegają śmierć jako oddzielenie fizycznego bytu od duszy, którą nadal czczą w domach, wierząc, że duchy zmarłych są zawsze obecne w ich życiu.


-------------------------------

W społeczności znajdziecie wszystkie wpisy, dlatego warto dołączyć, a tag tylko dla moich jest taki:

#apwdndziwen

-------------------------------

#ciekawostki #amerykapolnocna #meksyk #zapotekowie #wierzeniaizwyczaje


Błędy mogą występować. Tak po prostu. xD

Znalazłem zdjęcia alternatywne, bo te w artykule są zbyt małe i niewyraźne.


Źródło:

https://www.elsoldemexico.com.mx/republica/xoxocotlan-el-tributo-a-los-difuntos-y-la-convivencia-con-la-muerte-12807765.html

31e71a81-9115-4982-bc8f-a0b50f8fdcd3
acda3949-275f-4060-88e6-dc1483c2bc6c
f22c22e5-97e5-4d6c-a6dc-7e7a3ff5450a
bd41aa54-5c1a-491a-89ac-a5a2ce0e8e58
2146613b-aa14-49a5-a586-f72a17204626
CzosnkowySmok

W Meksyku nie lata się po grobach ale idzie się do tobie najbliższej osoby, bawi się, śpiewa, gotuje, je i pije w tym miejscu z najbliższą rodziną jak i z "sąsiadami".

Dziwen

@CzosnkowySmok no i to jest mega ciekawe, choć w tekście była wzmianka o tym, że czasem trzeba się rozdzielić, by nad każdą zmarłą osobą ktoś czuwał. Ogólnie po przeczytaniu tego artykułu mam wrażenie, że fajnie by to było zobaczyć.

CzosnkowySmok

@Dziwen akurat to zależy od rodziny czy regionu, tu opisujesz ludzi z południa. A to co napisałem to z miasta Meksyk, tak jak mi to koleżanka opowiadała.

Zaloguj się aby komentować

Następna