#ksiazki

125
6848

1232 + 1 = 1233


Tytuł: Inwazja porywaczy ciał

Autor: Jack Finney

Kategoria: horror

Wydawnictwo: Vesper

Format: książka papierowa

ISBN: 9788377314791

Liczba stron: 244

Ocena: 7/10


Na szczęście ten Wymiar - w przeciwieństwie do poprzedniego - nie wywołał u mnie skrętu kiszek.

Mamy tutaj do czynienia z mniej standardowym podejściem do ukazania inwazji obcych. Nie uświadczymy agresywnych Marsjan dezintegrujących wszystko na swojej drodze, tylko niepozorne przejmowanie kontroli nad mieszkańcami pewnego obszaru.

Rzecz dzieje się w miasteczku Mill Valley w hrabstwie Marin w latach 70. Wszystko zaczyna się od kobitki twierdzącej, że jej wuj nie jest tak naprawdę jej wujem - niby każdy element znajduje się na swoim miejscu, ale intuicja mówi jej, że coś jest nie w porządku. Główny bohater - Miles Bennell - będący lekarzem, jednakże nie specjalistą od dolegliwości głowy, nie będąc w stanie jej pomóc, przekierowuje ją do znajomego profesjonalisty. I tak to się przez spory fragment książki toczy: coraz więcej osób relacjonuje podobne obserwacje, specjaliści zrzucają to na karb zbiorowej halucynacji i samospełniającej się przepowiedni aż wreszcie wszystko pozornie zanika. Jednakże Miles oraz znajomy pisarz Jack - z jednej strony mając rzekome twarde dowody na faktyczne istnienie inwazji, z drugiej bardzo sensowne wyjaśnienia fachowców - nie odpuszczają w drążeniu tematu i tym samym lądują w samym środku obcego przedsięwzięcia.

Mam wobec całego tego procesu trochę mieszane odczucia: z jednej strony faktycznie korzysta on wielce z niedoskonałości ludzkiej psychiki i skłonności do nielogicznych zachowań i toku myślenia (co jest istotnym elementem tej książki), ale z drugiej niektóre przykłady i kontrprzykłady są po prostu idiotyczne; w porządku, jestem w stanie zrozumieć pozorne pomylenie przez jedną osobę kokonu ze stertą szmat w piwnicy, ale jeżeli 4 osoby widzą ciało w garażu, to chyba im się to nie przyśniło? Również niektóre decyzje obsady, gdy akcja odrobinę się już zagęszcza, można zaliczyć do wątpliwych, ale to już chyba standard.

O dziwo na plus muszę zaliczyć wątek miłosny, co w starych sajfajach właściwie się nie zdarza. Brak tutaj typowych wujowych opisów w stylu "czułem jej jędrne bimbały przez cieniutką koszuleczkę". Nie, całość jest przedstawiona w stonowany sposób, brak niepotrzebnego epatowania szczegółami, sama relacja ma podbudowaną przeszłość, no i po prostu obie strony są zgodne.

Nie jest to może pozycja niesamowita, ale czytało się ją dobrze, większość elementów została zrealizowana poprawnie, więc stanowi dobry wybór na zajęcie kilku wieczorów.

A teraz deser: autor posłowia, Rafał Nawrocki, za przykład dzieła kultury kręcącego się wokół kordycepsów podaje The Last of Us. Serial. Nie grę, a serial. Do tego określa jego gatunek jako weird fiction. Niektórzy w swoim profesjonalizmie zapędzają się aż za daleko.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #jackfinney #wymiaryvesper #vesper #ksiazkicerbera

0d753ecb-f791-4d03-8feb-096c2637fa8e
AndrzejZupa

C⁎⁎j z recką! Daję pioruna za tytuł! 🙃

WujekAlien

@Cerber108 dzięki za polecenie, mam na półce od dłuższego czasu, ale nie było okazji się zabrać

Zaloguj się aby komentować

1231 + 1 = 1232


Tytuł: Afirmacja

Autor: Jeff VanderMeer

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Znak JednymSłowem

Format: e-book

Liczba stron: 304

Ocena: 7/10


Jest to mój 128 wpis na tagu #bookmeter i ostatni na tym tagu w tym roku, do zobaczenia w styczniu

Poniższa książka zamyka mój cel 128 przeczytanych książek w 2025 roku. Na pewno będę czytał dalej, ale odpuszczam sobie już swoje przynudne "mini recenzje".


Jako, że okazja jest ku temu podwójna, to tym razem pozwolę sobie na dłuższy wywód, z opisem trzeciego tomu i podsumowaniem najdziwniejszej trylogii, jaką kiedykolwiek czytałem.


Wciągnęła mnie ta trylogia, bardzo lubię takie enklawowe, dwuświatowe klimaty i do pewnego stopnia nie zawiodła moich oczekiwań. To finał, który zamiast "co, jak i dlaczego", mówi: to jest moja wersja wyjaśnienia, bierz i spadaj. VanderMeer domyka (choć po swojemu) opowieść trzema splatającymi się wątkami:

- Ghost Bird/(ta „inna”) Biolożka wraca w głąb Strefy, żeby sprawdzić, gdzie kończy się granica człowieczeństwa, a zaczyna coś nowego.

- Kontroler/John Rodriguez mierzy się z rozsypującą się instytucją i światem, w którym Strefa przestaje być miejscem na mapie, a staje się codziennością.

- Wątki z przeszłości: latarnik/Saul Evans i Dyrektorka/Psycholożka/Gloria - migawki świadomości i wydarzeń sprzed 12 ekspedycji, które podsuwają nam tropy co do źródeł "jasności", "tunelu", wieżo-latarni i jednego ze stworzeń strefy X - Crawlera.


To nie jest tom odpowiedzi - to tom powtórki. Powracają obrazy z pierwszej części (klaustrofobia, organika miejsca), ale przefiltrowane przez melancholię rozkładu świata od środka. Strefa X jest tu żywym organizmem - nie metaforą z przypisów, tylko realnym doświadczeniem, które zmienia ludzi nieodwracalnie. Najmocniej działa warstwa emocjonalna: pamięć, utrata, pogodzenie się z tym, że nie wszystko da się opisać raportem. Słabiej działa tempo i fragmentaryczność: jeśli ktoś czytał drugi tom z zaciśniętymi zębami, bo było w nim za mało Strefy X, to tu powinien poczuć ulgę… ale nadal bez katalogu faktów i wyjaśnień co się tu właściwie stało.


Plusy książki: powrót do samego serca Strefy X, pięknie niepokojący portret przemiany, domknięcia losów, które w 1 i 2 tomie wyglądały trochę jak luźne notatki. Minusy: brak twardych wyjaśnień i świadomie oniryczna konstrukcja - jeśli oczekujesz finału w stylu "oto schemat działania zjawiska", to nie dostaniesz go tutaj. Jest to do pewnego stopnia frustrujące i pewnie dlatego też autor zdecydował się na napisanie kolejnego tomu, nie wiem jednak, do jakiego stopnia będzie on kanoniczny w odniesieniu do trylogii. Na pewno sprawdzę, jak zostanie już przetłumaczony na nasz język.


Podsumowanie trylogii jako całości

- Tom 1 (Anihilacja) - klaustrofobiczna wyprawa w głąb: mocny klimat, zagadka, żywy krajobraz. To był ten moment, w którym odezwała się moja miłość do książek z konwencją enklawy/weird fiction.

- Tom 2 (Anomalia) - biurokratyczny thriller o tajemniczej instytucji wokół tajemnicy: ciekawy formalnie, ale dla mnie najsłabszy, bo Strefy X było jak na lekarstwo i to bez jej namacalności.

- Tom 3 (Afirmacja) - pomost między 1 i 2 tomem: powrót do Strefy X, a jednocześnie poczucie ciężaru wszystkich wcześniejszych prób jej oswojenia, a było ich aż 38. Finał bardziej emocjonalny niż informacyjny, ale dalej mi się podobał.


Jako zamknięta całość Southern Reach to opowieść o tym, że obca biosfera/siła/choroba świata nie musi być ani wrogiem, ani zbawieniem - jest przemianą, której nie umiemy nazwać i oswoić. VanderMeer rozkłada akcenty ryzykownie (od eksploracji, przez gabinetowe rozgrywki, po elegię), ale dzięki temu trylogia ma spójny nastrój i dłgi wydźwięk: zapamiętasz obrazy i emocje, nie wykresy i definicje. Jeśli juako czytelnik wchodzisz w trylogię po atmosferę i by zadawać pytania, dostajesz literacki komplet. Jeśli przychodzisz po odpowiedzi, finał pozostawi Cię z poczuciem, że najważniejsze było zaakceptować niewyjaśnione i przejść z tym do porządku dziennego.


TL DR - znakomita jedynka, ryzykowna dwójka, domykająca trójka - razem składają się na jedną z ciekawszych i najdziwniejszych współczesnych baśni ekologiczno-egzystencjalnych. Nie wszystko siada, ale to celowe: Southern Reach to nie równanie do rozwiązania, tylko doświadczenie, które zostanie z Tobą na dłużej.


To wszystko na dziś - Do zobaczenia w kolejnych wpisach w styczniu


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 128/128 - 100%

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

0be48589-679a-45c2-927d-8df177e5498f
AndzelaBomba

Dawaj resztę książek na tag, ktoś musi postować jak moll i Japycz odeszli 😛

Zaloguj się aby komentować

1228 + 1 = 1229


Tytuł: Głowa Kasandry

Autor: Marek Baraniecki

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: superNOWA

Format: książka papierowa

Liczba stron: 334

Ocena: 5/10


Zbiór opowiadań fantasy, SF, z którego o dziwo to tytułowe podobało mi sie najmniej. Najbardziej klimatyczne imo były te kosmiczne i bardziej "nowoczesne". Nic specjalnego imo, dużo ostatnio słychać na temat serialu z Dawidem Ogrodnikiem, wiec sięgnąłem, ale spodziewałem sie czegoś bardziej wow po zachwytach, ktore czytałem.


Pora na Problem Trzech Ciał


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #czytanie #ksiazki

a6f612c9-db11-4136-b421-854763a91266
kopytakonia userbar
Piechur

Mi się właściwie tylko Głowa podobała, a reszta tak sobie

kopytakonia

@Piechur no widzisz jacy z nas odmienni cumple

Zaloguj się aby komentować

1227 + 1 = 1228


Tytuł: Miasta do góry nogami

Autor: Joanna Lamparska, Piotr Kałuża

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Word Audio Publishing International

Format: audiobook

Liczba stron: 384

Ocena: 5/10


Zbiór krótkich reportaży o podziemnych miastach z różnych zakątków świata. Książka, z gatunku tych, o których mówi się: świetny pomysł, średnie wykonanie. Sam koncept opowiadania o odwróconych miastach - dosłownie i metaforycznie - działa całkiem nieźle: urbanistyczne tajemnice, ulice, które nie prowadzą tam, gdzie powinny, dzielnice rządzące się własną fizyką, a pod spodem tematy pamięci, trudnej histroii, strachu czy wykluczenia. 


Problem w tym, że te reportaże jadą po sinusoidzie, a może nawet na równi pochyłej: obok perełek trafiają się teksty przegadane, z końcówkami bez kopa albo z pomysłem rozciągniętym ponad miarę, gdzie całość można streścić 1 zdaniem. Jednocześnie mam wrażenie, że autorzy chcieli poświęcić każdej historii podobną objętość, przez co te wciągające zasuwają na łeb na szyję do końca, a te nudne są niemiłosiernie rozwleczone.


Mi to nie siadło. Szanuję za pomysł, ale dobór ciekawostek sprawił, że nie do końca całość ze sobą współgra. Też trudno, żeby tak było, gdy zbieramy razem historie z Wietnamu i ciasnych podziemnych klitek dla mieszkańców, którzy uciekają przed śmiercią na wojnie, razem z podziemnymi miastami Europejskich królów, papieży i władców, którzy podziemnymi tunelami chodzili na potajemne spotkania przeważające losy krajów, schadzki z kochankami i zamurowywali w podziemnych tunelach marudne żony.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 127/128

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

a0587f7e-38ba-40a0-a65f-8c6bd28e53c6

Zaloguj się aby komentować

1226 + 1 = 1227


Tytuł: Diamenty są wieczne

Autor: Ian Fleming

Kategoria: kryminał, sensacja, thriller

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Format: e-book

Liczba stron: 368

Ocena: 7/10


Fleming zwalnia tempo po trzech bardzo "kinetycznych" tomach i wrzuca Bonda w klimat przestępczego półświatka: mniej gadżetów i pościgów, więcej wnikania w siatkę, wtapiania się w tłum, podsłuchów i nerwowej gry pozorów. Zadanie 007? Wkupić się w łaski ludzi tworzących łańcuch przemytników diamentów i wymieniających afrykańskie brylanty na amerykańskie dolary. Na drodze - amerykańska mafia Spangów, para bezlitosnych egzekutorów Wint i Kidd, a z pomocą przychodzą: stary znajomy Felix Leiter (a właściwie to co z niego zostało po poprzednich tomach) oraz Tiffany Case - kontakt, który szybko staje się kimś więcej niż tylko trybikiem w maszynie.


Fabuła rozciąga się pomiędzy Londynem, Nowym Jorkiem, Saratogą i Vegas. Akcja co jakiś czas na chwilę przyspiesza, ale generalnie Fleming bawi się tu bardziej procedurą niż fajerwerkami. Co wychodzi książce na dobre, bo każdy przejaw bardziej ludzkiego oblicza Bonda działa tu świetnie: ironia schodzi o pół tonu, jest więcej zmęczenia, czujności, nawet niepewności. Relacja z Tiffany, jest czymś więcej niż łóżkową przygodą, a sceny z Leiterem dodają humoru i głębi temu uniwersum.


Minusy? Miejscami czuć dłużyzny - przy niektórych epizodach wyścigowo-hazardowych napięcie siada, a finał nie ma takiego pierdolnięcia, do jakiego przyzwyczaiły nas wcześniejsze tomy. Za to plusy to klimat amerykańskiego noir, galeria złoczyńców z krwi i kości i właśnie to - rzadziej pokazywane - bardziej kruche, ludzkie oblicze Jamesa. To tom, który bardziej szlifuje charakter protagonisty, niż rekordy w liczbie trupów zostawianych za sobą i dlatego czyta się go z przyjemnością.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 126/128

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

40baa32d-e487-494e-94ad-6d10f3638515

Zaloguj się aby komentować

Moi drodzy!


Pora na kolejne, ósme już, spotkanie Kawiarenkowego Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego (#klubczytelniczy)!


Dziś w centrum naszej uwagi znajdzie się:

"Wieczór Trzech Króli" Szekspira.

Propozycja @moll, która niestety już z nami na portalu nie śmieszkuje


Zapraszam was serdecznie do rozmowy w komentarzach! Podzielcie się swoimi przemyśleniami, emocjami, ulubionymi fragmentami lub tym, co was najbardziej zaskoczyło w tej książce.


Wołam @splash545 @Wrzoo @cyberpunkowy_neuromantyk @adamec @Yes_Man @kiri


#klubczytelniczy #dyskusja #ksiazki

b89ed574-f791-4fc8-81b5-ee04304a26da
l__p

Czy uczucia bohaterów (np. Orsina do Oliwii, Oliwii do „Cezaria”, Violi do Orsina) wydają się prawdziwe czy raczej komediowo przesadzone?

l__p

Czy finałowe „dopasowanie par” jest satysfakcjonujące, czy raczej wydaje się wymuszone?

cosbymzjadla

@l__p Finałowe rozwiązanie wyglądało na pisane w pośpiechu na kolanie jak ostatni sezon kasowanego serialu

l__p

Które wątki komiczne bawiły Was najbardziej, a które wydawały się nieco okrutne?

cosbymzjadla

@l__p Zabawne były próby swatania sir Andrzeja z Oliwią. Scena przed walką z Cezario, w której Tobiasz planował przedstawić go jako "lwa północy". Ogółem postaci drugoplanowe były ciekawsze od dwóch głównych par.

l__p

@cosbymzjadla zgodzie się, że postacie drugoplanowe były ciekawsze. Scena „pojedynku“ była dość komiczna 😅 prychnąłem też przy scenie z Malwolio i Pajacem/Ksiedzem Topasem

Zaloguj się aby komentować

lukmar

Ale banda smutasów w komentarzach xD

Co kto lubi, ja tam się nie zamierzam oddalać od wody.

ErwinoRommelo

@lukmar precie to beka, wiadomo ze ladnie tak popatrzec w falujaca linie horyzontu.

Alembik

@lukmar Szacun za lekturę

lukmar

@Alembik @Endrevoir, drugi raz czytam. Pierwszy był za małolata prawie 20 lat temu. Od początku roku, co którąś książkę brałem kolejną część Władcy. No ale już końcówka, zaraz będą pierścień rzucać. ;)

pszemek

Mieszkam nad morzem i bywam tam tylko jak są goście xd

lukmar

@pszemek u mnie w sezonie w sumie nie ma tygodnia, żebym nie był, jak nie pobiegać, to żagle w klubie na regatówkach, albo z sąsiadem do portu na jego żaglówkę, albo tak jak dzisiaj powylegiwać się z żoną.


Zimą ofc trochę rzadziej, ale i tak często chodzimy na spacery tam wtedy.

Zaloguj się aby komentować

1224 + 1 = 1225


Tytuł: Błękitny Horyzont

Autor: Wilbur Smith

Kategoria: literatura piękna

Wydawnictwo: Albatros

Format: książka papierowa

ISBN: 8373591184

Liczba stron: 672

Ocena: 10/10


Błękitny Horyzont to powieść przygodowa, opowiadająca o losach rodziny Courtneyów, zamieszkujących Przylądek Dobrej Nadziei na południu Afryki. Akcja toczy się w XVIII wieku, czyli czasach kolonialnych i niewolnictwa. Większa część powieści skupia się na postaci Jima Courtneya, jedynego syna Toma i Sarah Courtneyów. Poznajemy go jako młodego chłopaka, który za sprawą pewnego występku, musi błyskawicznie opuścić swój dom i wyruszyć w głąb lądu. Na kolejnych stronach przeżywamy wraz z Jimem i jego towarzyszami wiele wspaniałych przygód, ale stajemy też twarzą w twarz z trudnymi momentami, gdyż w buszu czyha na nich wiele niebezpieczeństw, a oddech wroga jest nieustannie wyczuwalny na karku.


Wilbur Smith ma fenomenalny styl pisania, jest on lekki i niezwykle przyjemny w odbiorze. Opisy natury i krajobrazów są barwne i doskonale działają na wyobraźnię. Z pewnością ma tu swoją zasługę fakt, iż autor większość swojego życia spędził w RPA, a więc de facto miejscu akcji powieści. Postaci przewijające się na jej kartach są autentyczne i przyjemne w odbiorze, ciężko nie nawiązać więzi choć przynajmniej z częścią z nich. Fabuła natomiast, to istny majstersztyk, jest tu absolutnie wszystko - przygoda, dojrzewanie, miłość, rodzina, ale też zło, nienawiść i zdrada.


Daję tej powieści najwyższą ocenę bez najmniejszego zawahania. Kocham ją i mam do niej duży sentyment. Czytałem ją już kilka razy, lubię ją sobie odświeżać co kilka lat, będąc na różnych etapach życia. Za każdym razem zaskakuje mnie w niej coś nowego, coś, czego nie dostrzegałem przy poprzedniej lekturze.


PS Jeśli kogoś zachęciłem recenzją do lektury, to bardzo się cieszę, ale proszę mieć na uwadze fakt, iż jest to tak naprawdę trzeci tom całego cyklu. Bezpośrednim prequelem Błękitnego Horyzontu jest Monsun, a jeszcze wcześniej są Drapieżne Ptaki. Piszę to, ponieważ w Błękitnym Horyzoncie występują miejscami spoilery, które mogą zepsuć przyjemność z czytania poprzedniej części, jaką jest Monsun. Musiały jednak one się w niej znaleźć, aby niezaznajomiony z Monsunem czytelnik zrozumiał pewne wydarzenia, a całość stanowiła logiczną całość.


Licznik prywatny: 10/12 #dwanascieksiazek


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

c0d152a2-67c8-4e14-926f-1fdcf26d2211
ciszej

@xepo w zeszłe wakacje przeczytałam 6 części tej sagi xd wciąga!

Zaloguj się aby komentować

1223 + 1 = 1224


Tytuł: Dziwne obrazki

Autor: Uketsu

Kategoria: kryminał, sensacja, thriller

Wydawnictwo: Czarna owca

Format: książka papierowa

ISBN: 978-83-8382-172-6

Liczba stron: 270

Ocena: 6/10


To właściwie jest bardzo rozbudowana zagadka umysłowa w formacie książki. Z każdą stroną poznajemy coraz więcej danych i możemy sobie rozwiązywać tajemnice śmierci kilku osób razem z naszymi bohaterami.


Trup ściele się gęsto, morderca zaciera za sobą ślady, pojawia się coraz więcej obrazków, które zamiast pomagać rozwikłać zagadki, utrudniają tylko sprawę.


Akurat w sam raz na plażę zamiast krzyżówki.


#bookmeter #ksiazki

33a5bd22-e9b7-4a4a-ba71-c65ac0779f28
owczareknietrzymryjski

@KatieWee czyli bardziej wypożyczyć z biblioteki niż kupić bo to jednorazowa akcja?

KatieWee

@owczareknietrzymryjski tak jest, ja mam z biblioteki właśnie

Zaloguj się aby komentować

1222 + 1 = 1223


Tytuł: Placówka

Autor: Bolesław Prus

Kategoria: klasyka

Wydawnictwo: Wolne Lektury

Format: e-book

Liczba stron: 276

Ocena: 7/10


Link do LubimyCzytać:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4801892/placowka


- Mamo, możemy mieć "Chłopów"?

- Mamy "Chłopów" w domu.

Chłopi w domu:


...tak można byłoby podsumować "Placówkę" Prusa. Książkę tę bardzo polecał mój mąż, który "Chłopów" nie czytał, ale stwierdził, że mi się spodoba.

No fajne to, takie nie za lekkie. "Placówka" jest opowieścią o kilku miesiącach z życia Józefa Ślimaka (wciąż nie mogę się pogodzić z tym, że nie nazywa się on Kamil Ślimak), chłopa żyjącego gdzieś na przełomie XIX i XX wieku w zaborze pruskim. Józef Ślimak wraz z rodziną, choć raczej niezbyt bogaci, to mają swą ziemię, dwie krowy i dwa konie, a także parobka i dziewuchę do pomocy. Spokój ich wsi zaburza przyjazd kolonistów niemieckich, którzy osiedlają się na okolicznym terenie. W okolicy ma też być budowana kolej żelazna, a dziedzic przebąkuje coś o sprzedaży gruntów.


Józef Ślimak jest archetypem polskiego chłopa: niezbyt rozgarniętego, zwlekającego z podejmowaniem decyzji, słuchającego się żony, księdza i dziedzica, a jednocześnie kombinującego, próbującego uszczknąć gdzieś coś dla siebie. Sam tytuł, "Placówka", ma też znaczenie symboliczne: Józef i jego skrawek ziemi są tą ostoją polskości w zaborze.


Mnie losy Ślimaka przedstawione w "Placówce" bardzo kojarzą się z historią Hioba — być może Prus miał taki zamysł, aby podoświadczać polskiego chłopa, w ten sposób pokazując tkwiące w nim dobro i patriotyzm. Józef Ślimak nie jest bohaterem idealnym, ale w pewnym momencie zaczynamy z nim empatyzować.


Do "Chłopów", ich estetyki, letniości "Placówce" daleko, ale fanom literatury okołowiejskiej wjedzie.


Prywatny licznik (od początku roku): 38/52


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto

7833ac65-1305-462c-a8b4-ceb217e68da2
Wrzoo userbar
splash545

No ja nie potrafię inaczej tego tytułu przeczytać. ლ(ಠ_ಠ ლ)

owczareknietrzymryjski

za każdym razem ja do @splash545 xD

91455eca-125e-474a-81f2-f6f4913bad2a
splash545

@owczareknietrzymryjski

938e7580-1c17-4cfc-9174-e50f9de4474a

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!


Wydawnictwo IX wyda zbiór opowiadań w serii Światy Wizjonerów. "Bajki pilotów" Andrzeja Miszczaka zaplanowano na wrzesień 2025 roku.


Jak wskazuje sam tytuł, a także idealnie oddająca treść okładka, czeka nas podróż do świata retro fantastyki, nawiązująca stylistycznie do pisarstwa Stanisława Lema – alternatywnie podchodząca do podboju kosmosu i rozwijania nowoczesnych technologii, a jednocześnie zadająca jak najbardziej współczesne pytania o dążenia ludzkości, o przyszłość i odpowiedzialność, o dojrzałość w kwestii radzenia sobie z nieoczekiwanym. Sam autor wspomina we wstępie:


„(…) kręciła się od dawna w mojej głowie myśl o takim Lemowskim stylu (oczywiście, znam proporcje, ten „styl” proszę odczytywać jako opisową wskazówkę) jako o studni, z której mógłbym zaczerpnąć. Rzecz jasna te myśli pojawiły się, kiedy coś już udało mi się opublikować (…) Postanowiłem spróbować zebrać te moje okołolemowe wycieczki literackie w jednym miejscu. Czytelnik znajdzie w tomie zarówno rzeczy starsze, już wcześniej publikowane, jak i nowe. Te starsze zostały mniej lub bardziej przeredagowane, zmieniły nawet tytuły.


Wróćmy do czasów nastoletnich (to do starszych fanów-czytelników) albo: zobaczcie, co kręciło dzisiejszych pięćdziesięciolatków, bo mam nadzieję, że udało mi się oddać klimat tamtych tekstów Lema albo opowiadań z łamów „Młodego Technika”. A czy się nie mylę, to pokażą recenzje i opinie”.


Zatem dołączcie do Loisa Yepesa, aby towarzyszyć mu w niezwykłych kosmicznych przygodach.


#ksiazkiwhoresbane  'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach

Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane

#ksiazki #czytajzhejto #sciencefiction #scifi #wydawnictwoix #andrzejmiszczak

0db9cfd6-89f3-4db4-9aad-2a3c57189487
Cekyo

-Mamo chcę Bajki robotów

-Mamy Bajki robotów w domu

Bajki robotów w domu:

Zaloguj się aby komentować

1219 + 1 = 1220


Tytuł: Ja, Ozzy. Autobiografia 

Autor: Ozzy Osbourne, Chris Ayres

Kategoria: Autobiografia

Wydawnictwo: In Rock Music Press

Format: książka papierowa

ISBN: 9788364373046

Liczba stron: 436

Ocena: 6/10


Nie jestem fanem autobiografii, dlatego dość długo zabierałem się za tę pozycję. Nie ukrywam, że zmotywowałem się z uwagi na zejście autora z tego łez padołu. W końcu też na jego twórczości kształtował się mój gust muzyczny. 


Książkę czyta się lekko. Od początku do końca miałem wrażenie jakbym spotkał Ozziego gdzieś w angielskim pubie i trafił na moment kiedy zebrało mu się na wspomnienia. Dostajemy sporo szczegółów z historii Black Sabbath, solowej kariery Johna, ale także kilka smaczków o innych, popularnych wtedy zespołach. Ale przede wszystkim mamy sporo opowieści (podanych co prawda tak, jak zapamiętał je Ozzy, czyli średnio) z jego życia prywatnego i kulis showbiznesu. Jak przystało - cała opowieść jest mocno rock’n’rollowa. Bywa śmieszno, straszno i żałośnie. Żałośnie dlatego, że tak naprawdę jest to też historia alkoholika i ćpuna, który na fazie, trwającej kilkadziesiąt lat, odwalał przeróżne chore i szalone rzeczy. Zastanawiają mnie dwie sprawy: jakim cudem dożył 77 lat oraz jak przez tyle lat na haju dowoził nowe albumy i występy na koncertach. Chyba tylko dzięki jego małżonce, bez której zgniłby w rynsztoku - co z resztą sam przyznaje. Nie wiem jak ta kobieta wytrwała z nim tyle czasu. Całość jego żywota idealnie podsumowuje powiedzenie: więcej szczęścia niż rozumu. Dlatego też ode mnie 6/10, ale bawiłem się przednio. Miłym dodatkiem są wkładki z przeróżnymi zdjęciami z albumu Ozziego. 


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

44ff411b-c820-4d3c-a523-6aa525e9e53b
ErwinoRommelo

Tez uwazam se srednia, poza poczatkami I kilkoma anegodtami to troche tak : cpalem i pamietam a potem cpalem i nie pamietam

zjadacz_cebuli

@the_good_the_bad_the_ugly mnie namówiłeś

the_good_the_bad_the_ugly

@zjadacz_cebuli cieszę się. Sama książka jest przyjemną pozycją. Była miłą odskocznią po dniu pracy.

hellgihad

@the_good_the_bad_the_ugly

jakim cudem dożył 77 lat oraz jak przez tyle lat na haju dowoził nowe albumy i występy na koncertach. Chyba tylko dzięki jego małżonce, bez której zgniłby w rynsztoku

Nie jesteś jedynym który sobie zadawał takie pytanie, i okazuje się że Ozzy był posiadaczem dziwnej mutacji genetycznej która pozwalała mu szybciej metabolizować alko i podobno też narkotyki

Jednocześnie czyniło go to o wiele bardziej podatnym na uzależnienia, tak że miecz obosieczny - https://www.discovermagazine.com/genes-addiction-or-why-ozzy-osbourne-is-still-alive-18106

Zaloguj się aby komentować

Pamiątki z Helu 😏, ceny na kiermaszach takie że grzech nie wziąć.

#hejtoczyta #ksiazki

PS. Po wielu latach postanowiłem dać polskiemu wybrzeżu szansę i kończąc backpackeski trip po Islandii spędzić na tutejszym kampie trzy dni. I ziobro zdziwienia, jakieś polskie robactwo zajumało mi z wspólnej toalety powerbank z kablem i ładowarką, całe szczęście że przedostatniego dnia więc nie ma dramatu, ale mam dość tego miejsca na kolejne dwie dekady.

f4c5ce9d-9953-45e0-bb84-250c6f5630f0
Eber

I takie pamiątki to ja szanuję!

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!


Państwowy Instytut Wydawniczy zapowiada nowy tom serii Rodowody Cywilizacji. "Mag. Sztuka magiczna od Fausta do Agrippy" Anthony'ego Graftona zostanie wyciągnięty z kapelusza 10 października 2025 roku. Wydanie w twardej oprawie liczy 288 stron, w cenie detalicznej 75 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.


Najnowsza książka Anthony’ego Graftona, wybitnego amerykańskiego historyka, dyrektora Programu Europejskich Studiów Kulturowych na Uniwersytecie w Princeton, to błyskotliwa, oparta na bogatych źródłach z epoki, a przy tym napisana z dużym ładunkiem humoru opowieść o słynnych renesansowych intelektualistach, takich jak Roger Bacon, Giovanni Fontana, Marsilio Ficino, Pico della Mirandola, Faust, Jan Tritemiusz czy Heinrich Cornelius Agrippa. Grafton osadza ich dokonania i losy w szerokim historyczno-ideowym kontekście, pieczołowicie rekonstruuje ich metody badawcze, źródła i koncepcje filozoficzne, nie pomijając uwarunkowań społecznych i politycznych. Wiele uwagi poświęca też ich osobistym aspiracjom, o ile bowiem dla jednych magia była sposobem na sprawowanie władzy nad światem, innym jawiła się jako ćwiczenie duchowe w drodze do samodoskonalenia. Barwne opisy działań tytułowych renesansowych magów – prowadzonych przez nich eksperymentów, spekulacji oraz krytycznej analizy i intelektualnego namysłu nad wynikami doświadczeń – składają się na fascynujące dzieło o źródłach nowożytnej nauki.


#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach

Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane

#ksiazki #czytajzhejto #piw #historia #rodowodycywilizacji #ceram #anthonygrafton

ec0c85ba-6c43-4828-9c9c-1ce7749849ce
bob-dylan

Ironia losu polega na tym że tej książki nie wydało Wydawnictwo Mag.

Zaloguj się aby komentować

1218 + 1 = 1219


Tytuł: Jak zbudować samochód

Autor: Adrian Newey

Kategoria: autobiografia, pamiętnk

Liczba stron: 420

Ocena: 9,9999/10


Ależ żałuję, że się skończyła, mam nadzieję że napisze kiedyś kontynuację. Adrian Newey jest absolutnym geniuszem, projektantem samochodów F1 i prawie w każdym zespole, w którym pracował, zaprojektował samochód, którego kierowca został mistrzem świata, lub zespół został mistrzem świata konstruktorów.

Książka obejmuje jego karierę od początku, aż po ostatnie mistrzostwo Vettela w Red Bullu. Osiągał sukcesy nie tylko w F1, ale trafił tam w zasadzie dzięki mistrzowskiej pracy w Indycar (czyli takie amerykańskie formuły które jeżdżą po jaju, bez zakrętów).

Mamy tu opowieści z prawie każdego sezonu, opisy trudności, z jakimi się spotykał, jak interpretował kwestie regulaminu F1 by znaleźć w nich luki, oryginalne rysunki jego nowatorskich rozwiązań technicznych, które w krótkiej przyszłości stały się standardem F1 (bo były na tyle dobre, że wszyscy je kopiowali). Mamy też opisy ślepych uliczek, czyli technologii, które się nie sprawdziły. Ot całość jest opisem wyzwań z jakimi się spotykał i jak je rozwiązywał. Genialnie mi się to czytało.

Mamy też kilka odniesień do życia prywatnego, czy relacji z kierowcami. Sporo jest też poświęcone Ayrtonowi, z którym przecież współpracował, a potem bronił się we włoskim sądzie przez oskarżeniem o nieumyślne spowodowanie śmierci. Jest zatem też analiza tragicznego wypadku z Imoli w 1994.

Chcialbym przeczytać kontynuację, która by wyjaśniała dlaczego większość bolidów w 2022 podskakiwała przy wyższych prędkościach, a dlaczego RedBull nie i jak na to wpadł.

Nie mogę się też doczekać opisu jak zaczął pracę w Aston Martinie i czym ten zespół zaszokował w 2026. Ale to jeszcze przed nami ;)


#bookmeter #ksiazki

76532c7c-54ed-4a13-a736-e1cf7187efbe
Patalizator

@ZohanTSW kupiłem kiedyś po angielsku na Amazonie i grzeje półkę do tej pory, ale Twój opis bardzo zachęca 😬

ZohanTSW

@Patalizator polecam mocno, chociaż po angielsku wydaje mi się to ciężką lekturą - po polsku musiałem się zatrzymać wielokrotnie i zastanowić, żeby zrozumieć o co chodzi w technicznych kwestiach etc, a po angielsku to jeszcze dojdzie słownik :P

Vakarian

@Patalizator @ZohanTSW czytałem po angielsku, tak - jest mocno technicznie, do tego często autor używa "fancy" słówek, ale w większości dawałem radę zrozumieć z kontekstu jeśli nie rozumiałem wprost

Zaloguj się aby komentować

1217 + 1 = 1218


Tytuł: Wielkie Kiedy

Autor: Alan Moore

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Echa

Format: e-book

Liczba stron: 432

Ocena: 8/10


Londyn, końcówka lat 40-tych ubiegłego wieku. Osiemnastoletni Dennis Knuckleyard pracuje w antykwariacie i dostając z pozoru proste zadanie odkupienia książek i przyniesienia ich do sklepu, trafia na powieść, której… nikt nigdy nie napisał. Ten paradoks otwiera mu portal do "Długiego Londynu" - ukrytej wersji miasta, gdzie magowie paktują z gangsterami, fikcja przecieka do rzeczywistości, a opowieści wspominane w innych książkach żyją własnym życiem i potrafią zmieniać świat. To pierwsza odsłona pięciotomowego cyklu, w którym Moore chce sportretować stolicę przez kolejne dekady XX wieku.


Największa siła książki jest miasto jako bohater. Moore prowadzi nas bocznymi ulicami, bramami, dziedzińcami i mitami powojennego Londynu, a język (w polskim przekładzie Wojciecha Szypuły) skrzy się barokową frazą, czarnym humorem i detalem, które tworzą niepowtarzalny klimat. Gdy Dennis schodzi coraz głębiej w równoległą topografię, czuć narastające napięcie: co jest jeszcze opowieścią, co przywidzeniem, a co już zaklęciem? Wszystkie postacie mają też swoje drugie dno i nie są tak jednoznaczne jak nam się z pozoru wydaje.


Fabuła ma smak miejskiej baśni kryminalnej: tajemnicza książka, sekrety ukryte w księgarskich półkach, cienie dawnych wojen i nowe sojusze półświatka. Moore bawi się konwencją "powieści o powieści", podrzuca intertekstualne żarty i sznurek tropów prowadzących do "miasta pod miastem". To wszystko robi wrażenie - i obiecuje szeroki, wieloczęściowy fresk. 


Minusy? Nierówne tempo. Środek bywa dociążony dygresjami i gęstą symboliką; jeśli wchodzisz tu po prosty urban-fantasy, możesz odczuć zadyszkę. Kilka scen prosiło się też o mocniejsze spięcie fabularne zamiast celebracji samej idei. Ale gdy tylko Moore przykręca śrubę, historia znów klika i wraca na właściwe tory. 


Świetny start cyklu - bardziej literacki niż gatunkowo grzeczny. Dla mnie 8/10 za atmosferę, koncept "miasta-palimpsestu" i za język, który robi z Londynu żywy organizm. Jeśli lubisz, gdy fantastyka przychodzi z mapą, szkłem powiększającym i kieszenią pełną mitów to dobrze trafiłeś. Do pewnego stopnia czuć tu vibe Przechrzty, więc jeśli jesteś fanem enklaw w miastach, tajemniczych stworzeń, legend i mitów, to tym bardziej jest książka dla Ciebie.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 125/128

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

6c21c1a3-bf10-4a8c-b904-924217a992b1
Cerber108

Na Katedrze też widziałem reckę. Dodałem do listy "właściwie czemu nie kupić?".

WujekAlien

@Cerber108 polecam, choć pewnie na wydanie całej serii trzeba będzie poczekać około roku

Cerber108

@WujekAlien e tam, czymże jest rok?

Zaloguj się aby komentować

1216 + 1 = 1217


Tytuł: Żywe istoty

Autor: Iida Turpeinen

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie

Format: e-book

Liczba stron: 304

Ocena: 7/10


Turpeinen pisze elegię o wymieraniu tak, jak lubię: opowiadając o udziale ludzi, ich wyborach i obsesjach. Osią opowieści jest krowa morska Stellera (zwana również Syreną i Manatem @Rozpierpapierduchacz) - zwierzę, które poznaliśmy i… błyskawicznie wybiliśmy. Przez trzy stulecia przewijają się różne głosy i miejsca: rosyjsko-amerykańska Alaska (poszukiwania zaginionego szkieletu), sale Muzeum Historii Naturalnej w Helsinkach (rekonstrukcja okazu), wyprawy uczonych i kolekcjonerów, którzy próbują "ocalić" gatunek przynajmniej na ekspozycji. Wspólny mianownik? Nasza nieposkromiona chęć katalogowania, posiadania i wskrzeszania tego, co sami zniszczyliśmy. 


Najmocniej działa tu forma mozaiki: krótkie sceny, zmiany perspektyw, powracające motywy (kości, szkielety, gabloty), a pod spodem jednostajne buczenie żałoby po utracie bioróżnorodności. Autorka nie moralizuje - pokazuje, jak naukowa ciekawość miesza się z próżnością, a muzealna "opieka" bywa tylko mocno spóźnionym listem z przeprosinami. To momentami proza przygodowa (mroźne morskie wyprawy zające odkrycia), momentami esej przyrodniczy o pamięci i winie. 


Tempo jest nierówne - fragmentaryczność i przeskoki czasowe potrafią rozproszyć napięcie, a część postaci zostaje ledwie naszkicowana. Parę razy wolałbym mniej narracyjnej mgły, więcej konkretu. Ale jako całość to inteligentna, pięknie napisana książka o tym, jak łatwo zamieniamy "żywe istoty" w zbiory kostnych eksponatów i jak późno uczymy się żałować.


Polecam zwłaszcza czytelnikom, którzy lubią literackie wyprawy łączące historię nauki z opowieścią o człowieku i naturze (klimat pokrewnego Richarda Powersa czy Davida Attenborough).


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 124/128

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

306d0207-7d6b-4ccd-a515-0b166dd39983

Zaloguj się aby komentować

sawa12721

Aż się boję pomyśleć ile by taki Bulbulator Diuny kosztował

Grzesinek

@Whoresbane No i sprawdziłem na ile nawigatorów wyceniają przy skupie.

6b7da7bc-0dbb-4b7e-947e-482c90118926
binarna_mlockarnia

@Whoresbane nie mają na stanie i cebulą na ofercie, żeby jej nie zamykać

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!


Wydawnictwo ArtRage zapowiada nowy tom serii Cymelia. "Tęcza Grawitacji" Thomasa Pynchona ma ustaloną premierę na 22 września 2025 roku. Wydanie w twardej oprawie z obwolutą obejmuje 863 strony, w cenie detalicznej 149 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.


Ostatnie miesiące II wojny światowej i pierwsze dni powojennego chaosu w Europie. Dlaczego wystrzelone na Londyn rakiety V-2 trafiają w miejsca, w których pewien amerykański oficer dokonuje podbojów sercowych?


Pynchonowskie opus magnum, kontrkulturowy mariaż Rainera Marii Rilkego ze słonikiem Dumbo, to apokaliptyczna opowieść o kresie cywilizacji, w której wojna tworzy porządek. Nie ma stref okupacyjnych, jest tylko Strefa – świat, w którym upadają wszelkie struktury, wymazywane są definicje i zacierane granice: między jawą i snem, techniką wojskową i nadprzyrodzonością, doczesnością i zaświatami. Dokonują się transgresje, a jedyną zasadą jest wszechobowiązująca kalwińska doktryna predestynacji, podział na zbawionych oraz skazanych na zagładę jak dodo, gatunek endemicznego nielota wybity na Mauritiusie do ostatniej sztuki przez holenderskich kolonizatorów.


Wśród ruin i dymów, obozowisk uchodźców i czarnorynkowych szajek, wśród agenturalnych spisków i obsesji trwa po bezdrożach Strefy paranoiczna pogoń za nieuchwytną ostatnią rakietą. Numer 00000 to zwieńczenie wszystkich rakiet, ostateczne narzędzie w służbie śmierci i zarazem nieodparty fetysz.


#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach

Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane

#ksiazki #czytajzhejto #literatura #artrage #thomaspynchon

7094d1d7-e880-40f9-bc26-857a3f00f87b
adamszuba

Ta książka jest niesamowita! Polecam, choć nie jest to łatwa lektura.

Zaloguj się aby komentować

#ksiazki #muzyka #punk


Grunt to bunt. Rozmowy o Jarocinie (cała seria)

Grzegorz K. Witkowski

In Rock 2011-2015


"Grunt to bunt. Rozmowy o Jarocinie" to seria czterech książek, które ukazały się w latach 2011-2015. Pierwsza z nich trafiła w moje ręce niedługo po jej wydaniu, a ostatnia z dużym opóźnieniem kilka lat temu. Obecnie książki dostępne są już chyba tylko na aukcjach na allegro i w antykwariatach. Każda z nich to zbiór rozmów, dłuższych bądź krótszych z muzykami, organizatorami i osobami związanymi z szeroko pojętą branżą muzyczną ale też, co dla mnie było najciekawsze, z uczestnikami Jarocinów, fanami zespołów, ludźmi którzy byli tzw. znajomymi królika. Czyta się to, mimo wad takich, jak literówki, doskonale. Można sobie dawkować i przerabiać np. jedną czy dwie rozmowy, żeby się nie zmęczyć tematem. Mnie lektura jednak wciągnęła na tyle, że o ile część pierwszą przeczytałem a później zrobiłem kilka lat przerwy o tyle pozostałe tomy wciągnąłem hurtowo, jak Maradona kreski dobrego koksu. Rzecz typowo wspominkowa, ale na szczęście ze znikomą dawką tzw. kombatanctwa. Mamy tu ludzi, którzy twierdzą, że Jarocin zmienił ich życie, ale też takich, którzy otwarcie mówią, że np. w ich karierze muzycznej był to przystanek jakich wiele i mają sporo ciekawszych rzeczy do opowiedzenia niż snucie wspomnień o jakimś tam festiwalu. Jest to świetne, bo dzięki temu można mieć pełen obraz tej imprezy. Rzecz jednak zdecydowanie dla miłośników muzyki. Pozostali poczują się zmęczeni tematem i raczej nie przerobią czterech dość opasłych tomów. Polecam, jako książki na lato, bo czyta się lekko i przyjemnie.

b921f928-e326-4786-acf9-b0735c2f5764
cebulaZrosolu

@WatluszPierwszy co Cię tak na książki o punku wzięło? Bo to już któraś z kolei jak kojarzę

WatluszPierwszy

@cebulaZrosolu Jestem tzw. starym załogantem. Pierwszy koncert zaliczyłem jak miałem 12 lat, a mam teraz 42. Dalej biegam na koncerty, zbieram płyty, słucham muzyki (nie tylko punka zresztą). Uwielbiam czytać od kiedy pamiętam. Naturalne jest to, że zbieram i czytam książki o muzyce. Tematykę mam w kolekcji różną, od jazzu przez rap do punka i metalu. Na razie wrzucam punkowe, bo ktoś na hejto (przepraszam, że nie pamiętam kto) mi zasugerował, żebym wklejał takie krótkie opisy.

onpanopticon

@cebulaZrosolu Nie pytaj czemu czyta punkowe książki, pytaj czemu jeszcze swojej nie napisał

Zaloguj się aby komentować