#kino

12
1048

#filmy #kino #slask

#nostalgia #dobrekino

Jak już rodzina smacznie śpi, to odpalam sobie jakiś film. Postanowiłem po wielu latach wrócić do filmów Kazimierza Kutza. Tak zwana trylogia śląska uznawana jest często za dzieło jego życia. Zacząłem od "Paciorków jednego różańca". Film ten miał w moim rodzinnym domu status kultowy. Mój tata potrafił na pamięć całe dialogi, potrafił opowiedzieć co i gdzie było kręcone itd. Miał też szczęście, że poznał Kazimierza Kutza a nieco przypadkowo zawarta znajomość przerodziła się w powiedzmy małą zażyłość. Tyle mojej prywatnej historii związanej z filmami Kutza.


Film opowiada historię Karlika Habryki, emerytowanego górnika, którego dom podobnie, jak inne w okolicy ma zostać wyburzony, gdyż władze budują nowe osiedle bloków z wielkiej płyty. Habryka, jak inni, dostaje ofertę otrzymania mieszkania w nowym budynku ale nie ma zamiaru z niej korzystać. Postanawia, że wraz z żoną zostaną w domku. Władze na różne sposoby próbują z nim walczyć ale starszy pan jest nieugięty.

Film jest przede wszystkim świetnie zagrany. Główne role odtwarzają aktorzy amatorzy. Dzięki temu film ogląda się chwilami jak dokument lub materiał z ukrytej kamery. Całości dopełniają rewelacyjne sceny, jak np. chwytające za serce momenty palenia starych mebli niemal na środku ulicy, pełna ciepła relacja Habryki z wnukiem. Mimo dość ciężkiego wydźwięku film nei jest pozbawiony humoru a teksty rzucane przez Karlika potrafią rozbawić do łez.

Jest to obraz o świecie który odchodzi, o utracie swojego miejsca na ziemi, wierze we własne wartości, miłości i nieustępliwości. Jest to też film o strachu przed zmianą, przed nowym i nieznanym.

Klasyka polskiego kina.

60de0dab-512f-4cbb-ba23-e51fc31d61a6
DonMarudo

Dzięki za ten wpis - obejrzę, bo jakoś nigdy nie trafiłem na ten film.

Michot

@WatluszPierwszy A weź się nawróć, człowieku. Przecież w tym filmie nic się nie dzieje, brak fabuły i w ogóle. Deadpool lepszy xD

Piorun i podziękowanie. A Kutza warto sobie poczytać. Ładnie pisze.

tomwolf

@WatluszPierwszy Piękny film, często wracam, mój ulubiony ze ślunskiej trylogii...

Zaloguj się aby komentować

chimichangas

Coś podejrzane barwy tej gwiazdy śmierci, hmmm....

Chunx

@chimichangas aj waj

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Film "Putin" Patryka Vegi kosztował 14 mln dol. (blisko 58 mln zł). W Polsce nie tylko poniósł frekwencyjną klapę, ale też został zmiażdżony przez krytykę, która na portalu Filmweb.pl przyznała mu średnią 1,5 na 10. Film ruszył do międzynarodowych kin. Jednak dystrybucja w 60 krajach wcale nie polepszyła sprawy.

Jak podał portal Moviesroom, w Wielkiej Brytanii obraz w weekend otwarcia zobaczyło... 15 osób. Czy może być gorzej? No może, bo we Francji na film Patryka Vegi poszło... 5 osób.


#filmy #kino #putin

wombatDaiquiri

@Banan11 no i przekonałeś. Jestem koneserem chujowego kina.

Tyglys

Nie ma nic śmiesznego w cudzych porażkach i nieudanych inicjatywach, pomysłach, marzeniach... Poza rosyjskim państwem, ich porażki to miód na

Michumi

Fajnie. Nawet o tym nie słyszałem

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Dzemik_Skrytozerca

Na niektóre z nich nadal ciężko patrzec.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Bylem wczoraj w kinie na Mickey 17


Generalnie polecam, fajną grąa sktorska, nienajgorszy pomysl, momentami mocno przejaskrqwiony co wychodziło imo na plus


Mocne 8/10


#filmy #kino

koszotorobur

@Sweet_acc_pr0sa - krytycznymu pijakowi się nie podobało: https://youtu.be/FLze1JuaaqM

Sweet_acc_pr0sa

@koszotorobur obejzalem jego opinnie xD i wydaje mi sie ze podszedl do niego zbyt duzym BIASEM xD ja polecialem mocno w ciemno i bylem zadowolony z seansu

koszotorobur

@Sweet_acc_pr0sa - jakoś musi widownię podtrzymać więc leci ostatnio ze wszystkim po bandzie i polaryzuje więc trzeba brać jego recenzje z przymrużeniem oka.

Zaloguj się aby komentować

234 + 1 = 235


W #piechuroglada kolejna część trylogii Władcy Pierścieni.

----------

Tytuł: The Lord of the Rings: The Two Towers

Rok produkcji: 2002

Reżyseria: Peter Jackson

Kategoria: #fantasy

Czas trwania: 235 min

Moja ocena: 8/10


Drużyna pierścienia rozpadła się, a los wyprawy spoczywa w rękach Froda i Sama, którzy z pomocą stwora zwanego Gollumem starają się dotrzeć do mrocznej krainy Mordoru. W międzyczasie pozostała część drużyny stawia czoła złemu czarodziejowi Sarumanowi, który zawładnął umysłem króla Rohanu.


Druga część Władcy Pierścieni jest w dalszym ciągu solidną pozycją, jednak już nie tak bardzo jak część pierwsza. W otwierających ją scenach wracamy do walki z Balrogiem w podziemiach Morii, jednak nie jest to zwyczajne ich przypomnienie - pamiętam, że ten zabieg zrobił na mnie w kinie duże wrażenie. W dalszej części filmu, podobnie jak w Drużynie Pierścienia, możemy rozkoszować się wspaniałymi krajobrazami i niesamowitą muzyką, przy czym główny motyw Rohanu jest tak pięknie melancholijny, że zawsze dostaję gęsiej skórki, gdy tylko zabrzmią jego pierwsze nuty. Poza fantastycznym Viggo Mortensenem (Aragorn) najbardziej przykuwa uwagę Bernard Hill grający Theodena, a więc króla krainy słynącej z konnych jeźdźców. Jak dla mnie kradnie każdą scenę, w której jest. Gra subtelnie i w zaledwie kilka sekund jest w stanie przekazać masę informacji, nawet bez wypowiadania słowa (scena, w której po długim czasie znów chwyta w dłoń swój miecz jest fenomenalna). Poza tym jego postać jest skomplikowana i trudno go jednoznacznie ocenić. Większość filmu spędzamy w Rohanie i to ten wątek uważam za główny, jednak przeskakujemy z niego również do Froda i Sama, którzy zmagają się ze swoimi trudnościami, a także do Merrego i Pippina, którzy spędzają czas wśród entów. Właśnie te przeskoki są słabą stroną drugiej części, bo wybijają trochę z rytmu. Z minusów muszę jeszcze wspomnieć o efektach komputerowych, które zwłaszcza w przypadku scen z entami nie zestarzały się dobrze, a z tego co pamiętam nawet przy premierze trochę mnie raziły (chodzi w głównej mierze o sceny ruchu). Finałowa bitwa robi ogromne wrażenie, deszcz i mrok nadają świetnej atmosfery, widać ogromną pracę włożoną w choreografię i planowanie. Co tu więcej pisać - polecam gorąco wszystkim, którym spodobała się część pierwsza.


#filmy #kino #filmmeter

913b17e7-d3b4-42de-9e93-40df9cd6a4a5
Piechur

@bojowonastawionaowca No i nie dostajesz pioruna

Zaloguj się aby komentować

cebulaZrosolu

@aerthevist ja się nie wybieram

konto_na_wykop_pl

Po zwiastunie wydaje mi się, że to kolejna komedia z wciśniętym na siłę humorem. Poczekam na opinie o filmie. Dla mnie polska komedia skończyła się na "Poranku Kojota" i "Chłopaki nie płaczą".

aerthevist

@konto_na_wykop_pl i jeszcze Pieniądze to nie wszystko. Polską komedie pogrzebały ekranizacje Grocholi i inne romantyczne wynalazki (chociaż Planeta Singli wyszła spoko). Z drugiej strony film bazuje na internetowej paście epatującej absurdalnym humorem wciskanym na silę

Hilalum

@aerthevist szokujące jest dla mnie kręcenie filmów na podstawie czerstwych past. Co kolejne, ekranizacje memów? xd

aerthevist

@Hilalum to się nazywa dopasowanie do odbiorcy Jest popyt, więc jest podaż To nawet widać na Hejto

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

212 + 1 = 213


Czas na coroczne oglądanie Trylogii. Zapraszam do #piechuroglada

----------

Tytuł: The Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring

Rok produkcji: 2001

Reżyseria: Peter Jackson

Kategoria: #fantasy

Czas trwania: 228 min

Moja ocena: 9/10


Po tysiącach lat tajemniczy pierścień zaczyna manifestować swoją moc, starając się powrócić do swojego twórcy - potężnego władcy ciemności pragnącego władzy nad światem. Wyprawy mającej na celu jego zniszczenie podejmuje się dziewiątka ochotników.


Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że uczciwa ocena wynosiłaby teraz 8.5, ale zawyżam do pełnej. Kiedyś byłbym w stanie dać 10, skąd więc ten spadek? Oglądając Drużynę Pierścienia tyle razy nie sposób mi nie zwrócić uwagi na pewne mankamenty, które z czasem zaczęły psuć mi nieco odbiór i wyrywać z doświadczenia filmowego, a są to: Gimli sprowadzony wyłącznie do roli komediowej i będący ciągłym obiektem żartów, pozostawiające trochę do życzenia aktorstwo niektórych głównych postaci (Legolas, Merry, Pippin), starzejące się efekty komputerowe, które coraz bardziej kłują w oczy, nieco za dużo scen z płaczącym Frodem, a także TEN kadr. Mimo wszystko nie jest to w stanie przyćmić ogólnego wrażenia, jakie ten film robi. Jest to nie tylko świetne fantasy, co również wspaniała bajka. Wiele scen w dalszym ciągu sprawia, że dostaję gęstej skórki, choćby i na samą myśl o nich: początkowe wprowadzenie z narracją Galadrieli, spotkanie Gandalfa z Sarumanem, Balrog, walka z Uruk-Hai. Muzyka jest po prostu fenomenalna, motyw Mordoru do tej pory nucę sobie przy różnych okazjach. Zresztą to chyba jeden z ostatnich filmów, z których w ogóle pamiętam jakieś motywy muzyczne. Zdjęcia są olśniewające, w czym pomaga naturalne piękno Nowej Zelandii. Uwielbiam, ile czasu spędzamy w Shire, ciesząc się sielanką, poznając świat i bohaterów, nie spiesząc się zanadto i czerpiąc przyjemność z prostego życia, które jednak podszyte jest narastającym niepokojem i niewiadomą. Bardzo podoba mi się też mała skala finałowej bitwy, która pozwala w pełni wczuć się w sytuację i poczuć jej impakt. Klimat filmu jest nie do podrobienia, ale z pewnością nie byłby taki, gdyby nie idealne wręcz dobranie do roli Iana McKellena jako Gandalfa, Christophera Lee jako Sarumana, Cate Blanchett jako Galadrieli, oraz po prostu jedynego, niepowtarzalnego Viggo Mortensena jako Aragorna - niech mi ktoś tylko powie, że nie poszedłby za nim w najcięższa bitwę. Czy o kimś zapomniałem? Oczywiście, że nie. Sean Bean proszę państwa. Sean Bean i jego postać Boromira jest tym, co dodaje serca i duszy filmowi. Jako jedyny jest w pełni trójwymiarowy, ludzki i można się z nim utożsamić. To chyba najbardziej skomplikowana postać ze wszystkich filmów tworzących trylogię i przy każdym kolejnym odtworzeniu odczuwam do niego rosnącą sympatię i współczucie. Podsumowując, Drużyna Pierścienia jest filmem, który jest mocny w tak wielu miejscach, że drobne niedoskonałości nie są w stanie zepsuć jego ogólnego odbioru. Jest to film piękny, wzbudzający emocje, intrygujący, ale też zabawny. Zdecydowanie najlepsza część z całej trylogii i obraz, który już więcej nie ma szansy powstać, jedyny w swoim rodzaju. Polecam absolutnie wszystkim - tak @bojowonastawionaowca , Tobie również.


#filmy #kino #filmmeter

26f3b78f-5c39-49a8-95f9-552fcbcdf402
Dancake

Proszę cię, co roku? Raz na 3 miesiące wjeżdża, mocniej niż Kevin.

bojowonastawionaowca

@Piechur próbowałem pierwszą część, ale po prostu odpadłem, sorry :p

Piechur

@bojowonastawionaowca

Piechur

@bojowonastawionaowca Z ciekawości - w którym momencie spasowałeś?

radziol

@Piechur u mnie i tak pozostanie 10/10

Zaloguj się aby komentować

Próbuję przypomnieć sobie nazwę filmu. SF z lat bodajże 80 - 90. Akcja dzieje się na odległej planecie albo księżycu odległej planety. Kiedyś była to chyba kopalnia albo coś w tym stylu. W każdym razie był tam jakiś konflikt gdzie jedna ze stron używała takich małych robotów co wyglądały jak piła tarczowa śmigająca pod ziemią. Później się okazało, że (UWAGA SPOILER) nowszy model tych pił tarczowych to mały chłopiec z misiem który miał infiltrować bazę wroga i wszystkich zabijać. Tytuł filmu to było coś w stylu Jupiter 8 czy Syriusz 7

Pomoże ktoś?

#filmy #kino

Bigos userbar
pigoku

@Opornik absolutnie jedno z najlepszych jego opowiadań. Adaptacja filmowa jak na tamte czasy całkiem znośna, trudno oczekiwać po hollywoodzie arcydzieł.

Natomiast to jest największy żal jaki mam do filmowej branży, że mając znakomity materiał w ręku, np. świetne opowiadania Dicka, kręcą jakieś gówno starwarsy i baki o mutnatach. Zmieniły się realia CGI w filmach, można by kręcić wspaniałe rzeczy SF praktycznie bez ograniczeń. Diuna pokazała że można.

Opornik

@pigoku Nie mam na myśli CGI, klimat psuje to że to "w kosmosie" nie na ziemi, w oryginalnej wersji było dużo więcej dramaturgii, no i np. to że "sowietami" byli ludzie z europy zachodniej, podbitej przez ruskich.

Zaloguj się aby komentować

W zeszłym tygodniu pojawiła się informacja, że zmarł Gene Hackamana ,jego żona i pies. Znaleziono ich martwych w ich domu. Wstępnie wykluczono udział osób trzecich. Pamiętacie, prawda? No to teraz okazało się, że Gene (nie wiadomo w sumie czy żona i pies też) leżał taki martwy 10 dni. Dodatkowo wykluczona została najbardziej zakładana przyczyna śmierci, czyli zatrucie tlenkiem węgla.

https://naekranie.pl/aktualnosci/gene-hackman-zmarl-duzo-wczesniej-nowe-informacje-od-sluzb-1740822022

#filmy #kino

Bigos userbar

Zaloguj się aby komentować

202 + 1 = 203


Tytuł: Czy leci z nami pilot

Rok produkcji: 1980

Kategoria: Komedia

Reżyseria: Jim Abrahams, David Zucker

Ocena: 7/10


W poważnym niebezpieczeństwie znajduje się się samolot pasażerski. Jedyną nadzieją na ocalenie podróżnych jest były pilot wojskowy Ted Striker (Robert Hays), który przeżywa kryzys. Mężczyzna rozstał się z ukochaną Elaine Dickinson (Julie Hagerty), z którą spędził wiele szczęśliwych lat. Z sytuacji jest jednak wyjście... Elaine pracuje jako stewardesa na pokładzie samolotu, któremu grozi wypadek. Mimo że Ted ma uraz do latania, chęć odzyskania ukochanej i wielka miłość nakazują mu ponownie zasiąść za sterami.


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #Filmy #kino

08c96345-8944-4ad0-9db4-0b9aab0e556b
Michot

@Alezatoniedziela Napisałbyś chociaż kilka słów dlaczego w swojej kategorii (a właściwie we wszystkich kategoriach) jest to film wybitny. I dlaczego dziś już nikt takiego filmu nie nakręci.

Opornik

@Michot bo to jest film wybitny, tak jak piramidy hej hopsa są wybitnym dziełem architektury. Serio?

Michot

@Opornik Serio. Musiałbyś obejrzeć ze dwanaście razy, być z pnia z kultury amerykańskiej wraz ze znajomością języka, żeby zarejestrować większość smaczków i dowcipów. Nie wiem, czy ktoś dał radę wychwycić wszystkie nitki i wszystkie konteksty wymyślone przez Zuckerów.

Gustawff

W sumie to po co wrzucać opisy z generatora? Napisałbyś coś od siebie.

Felonious_Gru

@Gustawff generator jest do templatki i pilnowania licznika xD

Gustawff

@Felonious_Gru nie mam pojęcia co do mnie piszesz

Zaloguj się aby komentować

198 + 1 = 199


Nareszcie udało mi się wyjść do kina - zapraszam na wrażenia w miarę na gorąco w #piechuroglada

----------

Tytuł: The Brutalist

Rok produkcji: 2024

Reżyseria: Brady Corbet

Kategoria: #dramat

Czas trwania: 215 min

Moja ocena: 9/10


Żydowski architekt, uciekając przed prześladowaniami z powojennej Europy, trafia do USA, gdzie próbuje znaleźć dla siebie miejsce oraz sprowadzić żonę i siostrzenicę. W końcu jego talent zostaje dostrzeżony, a on rozpoczyna pracę nad nowym projektem.


Ostatnio dość głośno o tym filmie i uważam, że to bardzo dobrze. W natłoku obrazów o wątpliwej jakości, filmów bojących się wyzwań, odgrzewanych kotletów i zbytniego pośpiechu jest on ciekawym ewenementem. Jedną z rzeczy, która zapewniła mu z pewnością rozgłos, jest czas trwania oraz uwzględniona w nim przerwa. Był to ciekawy zabieg, ale czy konieczny? Zastanawiając się nad tym stwierdziłem, że jednak dobrze, że się tam znalazła. Film w żadnym momencie mnie nie nudził i nie czułem w ogóle upływającego czasu, jednak nie wiem, czy podobne odczucia miałbym bez tej przerwy. Dodatkowo, jako że oglądałem Brutalistę z kolegami, mogliśmy wykorzystać ten czas do podzielenia się wrażeniami i spostrzeżeniami, i było to całkiem fajne. A było się czym dzielić. Aktorstwo było na najwyższym poziomie i każdy, łącznie z postaciami drugo, a nawet trzecioplanowymi, robił świetną robotę. Adrien Brody niestety, albo stety, nadaje się do ról umęczonych, lekko zniszczonych. Bałem się trochę, że jego bohater będzie aż zbyt poturbowany, na szczęście okazało się, że miał swój charakter, dumę i siłę. Guy Pearce był absolutnie fantastyczny, wszedł w rolę odklejonego biznesmena jak w masło. To, co podobało mi się jednak najbardziej, to zdjęcia i dźwięk, czyli wykorzystanie medium filmowego tak, jak powinno się to robić. Ilość pięknych, robiących wrażenie kadrów, często i gęsto wypełnionych symboliką, pieściła moje zmysły. Muzyka i dźwięk potęgowały wrażenia, naprowadzały na mające nastąpić wydarzenia. Grało to ze sobą wspaniale. Fabuła jako taka nie była zagmatwana ani skomplikowana, co akurat uważam za duży plus, bo pozwalała skupić się bardziej na aspekcie emocjonalnym, niż na próbie zorientowania się kto jest kim i z kim. Zresztą równolegle do głównej historii, czy też może pod nią, płynęła inna opowieść - o wykluczeniu, strachu, cierpieniu, traumie. Co zatem mi się nie podobało? Pomimo tego wszystkiego nie wczułem się aż tak bardzo, nie poczułem większych emocji, jak np. przy Jutro będzie nasze. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego tak było. Głównie z tego powodu chciałem ocenić Brutalistę na 8 punktów, jednak po głębszym rozważeniu uznałem, że byłoby to zwyczajnie niesprawiedliwe, ponieważ po kilku dniach dalej o nim myślę. Cały czas odtwarzam w głowie różne sceny, słyszę główny motyw muzyczny, szukam znaczenia ukrytego za poszczególnymi gestami czy obrazami, mam uczucie, że oglądałem coś ważnego, i wiem, że jeśli tylko znajdę czas, to pójdę obejrzeć ten film ponownie. Polecam osobom cierpliwym i wrażliwym na piękno.


#filmy #kino #filmmeter

746a1480-1c54-420e-91f1-9557ca89f46a
Sofon

Zdecydowanie film roku! Tam nie ma słabych miejsc ani momentów, każdy kadr czemuś służy i coś pokazuje, tylko trzeba uważnie patrzeć i wyciągać wnioski bo jedna z najważniejszych rzeczy jest to że większość nie jest podana kawę na ławę i trzeba łączyć kropki

Zaloguj się aby komentować