@SignumTemporis no tak jest, tylko... tak szczerze? Patrząc na takie pierścienie władzy, czy częściowo wieśka i inne... to jakoś mi ich nie żal. Kiedy netflix się pojawiał na rynku, to się rozgłaszał hasłami, że będzie "lepszą kablówką", że będzie taniej, że będzie bez reklam, że będą jakościowe produkcje, że będą one w wysokiej jakości, a nie jakimś 480p-RIP-TS, że będzie sobie to można oglądać ile się tylko razy chce, w końcu doszła do tego cała kampania "sharing is caring", gdzie wprost namawiali ludzi do dzielenia się kontami, do mówienia, że nieważne gdzie jesteś, to po prostu jest twoje konto i czy jesteś u siebie w domu, czy na wakacjach na Hawajach, czy w podróży służbowej gdzieś w Tajlandii- logujesz się i oglądasz.
No... tak było. Na początku, jak netflix był niszowy, mały i nie miał przewagi na rynku. A potem wszystko się zjebało, skończyły się jasne zasady, skończyło się prokonsumenckie podejście, skończyło się traktowanie człowieka jak człowieka i teraz musisz odtańczyć jakiś popierdolony taniec deszczu i 20 razy ich zapewnić, że nie jesteś złodziejem mimo że na takiego wyglądasz, żeby łaskawie ci pozwolili obejrzeć to co w ich katalogu jeszcze zostało. A i to tak skonstruowane, że jak chcesz w cywilizowanej jakości obejrzeć, to cię ekstra ojebią na hajs. 2025 rok i podstawowa oferta z 720p, to jest kurwa śmiech w prosto w twarz.
A ludzie? Ludzie imo bardzo szybko się ogarną i jak sobie nie przypomną, to się nauczą czym są torrenty, warezy i jakie są adresy odpowiednich stron. Niby ciągle i ciągle się gada, że ooo teraz to młodzi już są od zera wychowywani przez korporacje na bycie posłusznymi frajerami do golenia, żeby nawet nie myśleli o piraceniu, ale tak szczerze? Jak byłem dzieciakiem, to już też to nie była ta "złota era" piractwa, to nie były lata '80, gdzie piractwo było opcją defaultową, bo nawet prawa autorskie u nas nie istniały, a jak stary szedł "kupować gry" to to oznaczało ni mniej ni więcej, że szedł na pobliski bazar, do z góry znanej wtajemniczonym miejscówki, gdzie się wybierało z katalogu, płaciło i przychodziło za pół godziny po kasetę, czy potem płytę. Ja jak byłem małym dzieciakiem, to to już były czasy mocno minione, wtedy się już gadało wszem i wobec, że piractwo jest be, że to kradzież, argument z chlebem, argument z samochodem i w ogóle moralność. Już wtedy piractwo było bardziej zamiatane, niż rozgłaszane i opcją domyślną było kupowanie oryginałów i na początku tak było. Pamiętam, jak tata mnie co jakiś czas zabierał do pobliskiego Media Marktu, żebym sobie wybrał grę. I to dla mnie też było naturalne- "chcesz grę, idziesz do sklepu i kupujesz, to jest jedyne miejsce, z którego możesz to dostać".
Nie zastanawiałem się nad tym, czy to jest normalne, czy nie, czy skądś indziej można to wziąć, czy nie. Tak po prostu było. No więc jak się w ogóle dowiedziałem o piratach? Ano... na osiedlu, gdzie kolega przyniósł płytę z Raymanem 2. A potem to już był crash course i jazda z tematem Czemu ta płyta jest taka jakaś "nieoklejona"? Czemu pudełko jest bez okładki i takie "cienkie"? Co to jest w ogóle pirat? To gry można mieć za darmo? A filmy i muzykę też? Jak się przegrywa płyty? Co to jest nero? Czym się różni cd-r od cd-rw? Czym w ogóle jest daemon tools, jakieś alkohole, jakieś clony xxl? Jak tego używać, jak montować wirtualne napędy? Czym są cracki? Skąd to brać? Jak to się instaluje? I tym sposobem po jakimś roku czasu za gówniaka, gdzie dostęp do komputera był na zasadzie pół godziny do godziny dziennie i "uczenia się" od kumpli na osiedlu i własnych prób w bardzo ograniczonym czasie (jednocześnie modląc się, żeby nie rozjebać systemu, bo ojciec szczęśliwy nie będzie- i tak się 2 razy nie udało xD) już wiedziałem wszystko i miałem co chciałem i to tylko w kosztach kupionego w osiedlowym kiosku cedeka. A to było w czasach, kiedy nowe gry kosztowały po 80-90 zeta, nie 300-350 jak dziś. A przy okazji zaraziłem się pasją do grzebania w sprzęcie, która mi została do dziś.
Więc imo to nie jest tak, że "dzisiejsza młodzież jest już bezradna, stracona i sobie nie poradzi, bo zostali wytresowani", chuja tam. Dzisiejsza młodzież tak samo jak my sobie bardzo szybko poradzi i znajdzie rozwiązanie. Albo jeszcze nawet łatwiej i szybciej, bo kiedyś to trzeba jeszcze było znaleźć kogoś, kto się w ogóle znał i cię wprowadził w ten świat. A dziś? Dziś masz w komórce internet 24/7, a i nawet tego nie musisz wertować, bo masz od cholery darmowych modeli AI, które ci wszystko wyłożą, włącznie z instrukcją zrobienia bomby jak ładnie poprosisz. Dzisiejsze dzieciaki jak już, to mają jeszcze łatwiejszy dostęp do tej wiedzy i wcale nie będą się wstrzymywać przed jej użyciem