#naczteryrymy
Wybaczcie za zwłokę, właśnie wróciłam do domku z roboty ;_;
Temat: jestem na to za stara (lub za stary)
Rymy: roboty - złoty - zmęczenia - pragnienia
#zafirewallem #poezja



Czytam na #bookmeter, piszę w kawiarence #zafirewallem, o wodzie przypominam w #codziennepiciu
#naczteryrymy
Wybaczcie za zwłokę, właśnie wróciłam do domku z roboty ;_;
Temat: jestem na to za stara (lub za stary)
Rymy: roboty - złoty - zmęczenia - pragnienia
#zafirewallem #poezja

wracam se z roboty
a żul do mnie "królu złoty"
padam ze zmęczenia
a on pada z pragnienia
Zaloguj się aby komentować
Mam ostatnio smaka na ryby
Czasami chciałabym być ukleją
Co nie przejmuje się, że wichry wieją
Że walają w kniei stare drzewa
A gałęzie giną w suchych kostrzewach
I nie narzeka na ceny paliwa
Nie martwi się, że złe będą żniwa
Że trzeba wystrzegać się podłych złodziei
Nic z tego nie rusza małej uklei
Jak ryba bez zmartwień bym sobie żyła
Bez ocen innych ryb, że chuda, otyła
Że czoło me marszczy wieczna sromota
Bo nie inwestuję w lokaty i złota
Tymczasem z talerza zerka seriola
Skończyła się strasznie jej rybia rola
Bo dała się złowić na haczyk nęcący
Robakiem smaczniejszy los obiecujący
#zafirewallem #nasonety #poezja #tworczoscwlasna #diriposta
PS. A sonet powstał w odpowiedzi @splash545 — może dziebko stoicki nawet wyszedł


Koleżanka ma jakiś pociąg do ryb, tak mi się wydaje. Nie naoglądałaś się w młodości za dużo Małej Syrenki może?
@Wrzoo faktycznie dosyć stoicki.
Eh, taką ukleją to też bym, nie powiem, że nie.
Zaloguj się aby komentować
638 + 1 = 639
Tytuł: Ogniem i mieczem
Autor: Henryk Sienkiewicz
Kategoria: Powieść historyczna
Wydawnictwo: Wolne Lektury
Format: e-book
Liczba stron: 982
Ocena: 8/10
Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/244204/ogniem-i-mieczem
Trochę mnie tu nie było, ale złożyły się na to dwa czynniki. Pierwszy: nowa praca, więc mniej wolnego czasu; drugi: zabrałam się za "Ogniem i mieczem", które pochłonęło mnie po całości.
Od razu się przyznam — nie jestem jak @sireplama i nie czytałam Trylogii Sienkiewicza jako szóstoklasistka; ale może to i dobrze, bo pewnie nic bym z niej nie zrozumiała i nie zapamiętała. Nie czytałam jej w zasadzie nigdy, i było to dla mnie jakimś takim powodem do wstydu. A że od jakiegoś czasu chętniej sięgam po klasykę i nadrabiam zaległości, to zdecydowałam się ruszyć i tę kobyłę.
"Ogniem i mieczem" opowiada o czasach powstania Chmielnickiego (XVII wiek), o bitwach i oblężeniach z nim związanych (Żółte Wody, Korsuń, Lwów, Beresteczko, Zbaraż), o stosunkach polsko-kozackich w tamtym czasie, o trudnej polityce wewnątrz kraju, ale też o braterstwie szlachciców i miłości, której wciąż są rzucane kłody pod nogi.
I ojej, co to była za lektura. Początki były ciężkie — język Sienkiewicza jest dla nas już lekko archaiczny, przez co pierwsze zdania trzeba było czytać po 2-3 razy. Bardzo pomocne były przypisy z ebookowego wydania tej książki od Wolnych Lektur, ponieważ nawet gdy pojęcie powtarzało się w kolejnych rozdziałach, to znowu dawano do niego przypis. Dzięki temu można za każdym razem sprawdzać, co oznacza "hadko" i "rankor", bo te słowa po prostu nie wchodzą do głowy.
Ciekawie jest spojrzeć na tę powieść przez pryzmat "Iliady" i "Odysei" — gdzieś mignęło mi, że Sienkiewicz czerpał z eposów Homera, i faktycznie da się wyczuć nawiązanie do nich. Mamy je chociażby w postaci dążenia Skrzetuskiego do odnalezienia Heleny, konfliktu Skrzetuski-Bohun, epickiego opisu walk, a także pewnej dozy humoru.
Cieszę się, że się przekonałam i sięgnęłam po tę książkę. W szkole nie miałam obowiązku jej przeczytania (a wiadomo, status lektury zabija radość z czytania większości książek), zaś teraz mogłam ją odkryć na własnych warunkach, pośmiać się, czasem zapłakać i pomyśleć, że ten Bohun faktycznie nie taki zły, choć łobuzem strasznym był. Polecanko.
Prywatny licznik (od początku roku): 20/52
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #lektura #sienkiewicz


@Wrzoo Czytałam cała trylogię jeszcze w czasach szkolnych ale bardzo mi się podobało. Wchodziło jak dobre fantasy
@Wrzoo jezusmariapeszek... Co ja Wam tam bajdurzyłem po piwkach?!
Ja Krzyżaków czytałem jako gówniak, nie trylogię :] I to było we wczesnej podstawówce - 7, 8, 9 lat, tak plus minus.
Aczkolwiek pamiętam, że w przedszkolu za Małego Księcia i Winnetou się zabrałem.
A co do zrozumienia co czytam, to za wytłumacza służyła, maltretowana co dwie minuty, mama xD
@Wrzoo Dziwna kategoria książek. Jak poleżą to się robią lepsze, dużo smaczniejsze. Jak oni robią takie książki? xD
Zaloguj się aby komentować
Kiedy moderator Hejto smieszkuje razem z Tomkami na Hejto
#owcameme #bojowonastawionechrupki #heheszki


@Wrzoo czyżby kolejny sposób moderacji na dorobienie paru groszy na boku?
@Wrzoo owca się uśmiecha tylko jak kogoś krzywdzi.
Zaloguj się aby komentować
@Wrzoo Nie może zabraknąć

@Wrzoo A dzie pacha?
Zaloguj się aby komentować
Padło na mnie, to szybkie rymy:
Temat: on i ona
Rymy: Łebie - Ciebie - dzika - publika
#naczteryrymy #zafirewallem

Oto plaża w pięknej Łebie -
Właśnie tu zabrałem Ciebie.
Sandu Ciorba, bomba dzika,
A w rytm pląsa już publika.
Bo nie tylko owce
To było w Łebie:
ty mnie, a ja ciebie;
potem - z rozpędu - ja jeszcze dzika
a ciebie - z rozpędu - cała publika.
Byliśmy kuńmi w Łebie
Napalałem się na ciebie
Gdy biegałaś, byłaś piękna i dzika
Tego zdania nie podzielała tratowana publika
Zaloguj się aby komentować
#ciekawostkimedyczne
Aniridia to zaburzenie polegające na niewykształceniu się tęczówki, czyli struktury mięśniowej regulującej ilość światła wpadającego do oka. Może mieć podłoże genetyczne albo spontaniczne. Dotyka 1 na 40 000-100 000 ludzi.
Defekt ten wiąże się z wieloma problemami i stanowi poważne ryzyko dla zmysłu wzroku osoby nim dotkniętej. Aniridii może towarzyszyć zaćma, oczopląs, amblyopia (tzw. leniwe oko), woloocze (czyli powiększenie gałki ocznej). Osoby nią dotknięte cierpią zwykle na światłowstręt.
Leczenie przyczynowe nie istnieje, natomiast kilka lat temu dopuszczono do użytku sztuczne tęczówki, które minimalizują światłowstręt i poprawiają estetykę. Z uwagi na częstość występowania jaskry wykonuje się u osób z aniridią zabiegi usuwania jaskry. Poza tym stosuje się okulary przeciwsłoneczne i soczewki mające chronić oczy.
Na zdjęciu po lewej — oko dotknięte aniridią bez tęczówki, po prawej — oko zdrowe.
#medycyna #oczy #choroby


@Wrzoo o, Riddick
Zaloguj się aby komentować
#uxplakaljakuzywal
"Jaki jest mój ulubiony kolor? No Chopin, oczywiście, choć lubię też Daikokaten."
Kiedy szukałam w necie informacji, ile kolorów rozróżnia ludzkie oko, liczby wahały się od 160 do aż 10 milionów.
I choć nasze mózgi lubią grupować podobne kolory tak, by łatwiej je przetworzyć (np. brązy, czerwienie, żółcie), to z jakiejś przyczyny sklepy internetowe chcą umożliwić nam filtrowanie przy pomocy pełnego spektrum barw — na przykład 330. W końcu 330 znajduje się bliżej tej dolnej granicy rozróżnianych kolorów, co nie?
Żarty żartami, ale niedziałające i nieprzemyślane filtry to zmora mniejszych ecommerce'owych graczy.
Klient nie ma czasu na przeglądanie całej gamy produktów — jeśli nie udostępnimy mu dobrego filtrowania, nie tylko nie znajdzie tego fajnego produktu, który chcemy mu sprzedać, ale też odbije się i zacznie szukać towaru gdzieś indziej.
I choć niezadbanie o odpowiednie opisy oraz parametry do filtrowania przyniesie chwilową korzyść w postaci zaoszczędzonego czasu przy wprowadzaniu produktu, to odbije się to na wyższym bounce rate i porzuconych koszykach.
A gorsze chyba jest tylko to, że wraz z rozwojem sklepu, naprawienie tego błędu zajmie o wiele więcej czasu — bo najprawdopodobniej będziemy mieć więcej produktów do aktualizacji.
Co robić?
1. Zadbać o dobrą architekturę informacji już na początku istnienia sklepu.
2. Jeśli nie udało się tego zrobić na początku jego istnienia, to naprawić ten błąd jak najszybciej.
3. Używać filtrów zrozumiałych dla klienta. W opcji na bogato świetnym rozwiązaniem jest stworzenie ich na podstawie testów z klientami, np. w postaci sortowania karteczek. W opcji budżetowej — zobaczyć, jak robi to konkurencja i wyciągnąć wnioski.
4. WAŻNE: poinformować wszystkie osoby wprowadzające produkty do sklepu o konieczności odpowiedniego tagowania produktów (unikając przy tym tworzenia niepotrzebnych nowych filtrów).
5. Nie używać nazw kompozytorów jako nazw kolorów.
#ux #webdesign #ecommerce #IA #architekturainformacji


@Wrzoo Tymczasem Allegro zmieniające parametr Rozmiar z ogólnego dla 2137 kategorii ze słownikiem mającym ok. 1000 elementów do specyficznych dla każdej kategorii z ograniczonym słownikiem po raz chyba piąty w ciągu kilku lat... by za kilka miesięcy znów zmienić zdanie XD

@Wrzoo Te formularze do wybierania kolorów to chyba największy rak przy kupowaniu ubrań przez internet. Przewijanie przez całą listę zastanawiając się co muszę jeszcze zaznaczyć żeby zobaczyć wszystkie granatowe marynarki.
Najgorzej jeżeli przy tym 3/4 strony się odświeża ilekroć dodam jedną opcję w filtrze.
Ja zrobiłem kolorki, jedynie jak się wybierze zielony to pokazuje też niebieski z żółtym. dx
W ogóle nazywanie kolorów na podstawie obrazków to ciężki temat. Jak mam herby i generuje paletę to generator czasami wrzucić zielony dla niebiesko-żółtego herbu jak dobierze za małą paletę.
Zielony? Wrzuci jakiś #1ba672 co jest jakieś morskie i trzeba jakoś sklasyfikować hex na nazwę z bazy i trzeba liczyć odległości od potwierdzonych kolorów i dać najbliższą.
W moim przypadku błędem jest użycie generatora palet dla herbów, trzeba wszystkie kolory próbkować osobno żeby zrobić rozdział na żółty i niebieski porządnie.
Klasyfikacja koloru to trudny temat uxowo i programistycznie.


Zaloguj się aby komentować
#czytelnikplakaljakczekal — dramat w czterech aktach bez widoków na kulminację
Jest sobie takie wesołe wydawnictwo jak Świat Książki. Świat Książki wydaje m.in. ładną serię klasyki literatury polskiej i obcej. Być może widzieliście je na półkach księgarni — wyróżniają się wzorzystymi okładkami, niektóre zaś mają też barwione albo złocone brzegi.
No i jakoś w ubiegłym roku zauważyłam, że w ramach tej serii ma być wydana jedna z moich ulubionych powieści, czyli "Chłopi". Premiera 24 kwietnia 2024. Spoko, luzik. Poczekam.
No ale niestety, nie dla chłopki "Chłopi". Świat Książki leci sobie ostro w kulki akurat z tą jedną pozycją.
Premiery ciekawszych książek, które chcę kupić albo przeczytać, zwykle zapisuję sobie w kalendarzu. I, no niestety, wydawnictwo to zdecydowało się znowu zmienić termin w zasadzie w ostatniej chwili. Już łudziłam się trochę, że 26 marca (podany we wrześniu ubiegłego roku) okaże się tym ostatecznym, no bo ile można przekładać? Co więcej, sprawdzałam ten termin bodaj w poniedziałek — jak byk stało 26 marca.
Mamy 26 marca, i co? I pstro — premiera przełożona została kolejny raz. Znów na wrzesień.
O dalszych terminach będę meldować.
#ksiazki #ksiazka #swiatksiazki #zalesie


@Wrzoo bo najlepsza jest wersja Grega ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
546 + 1 = 547
Tytuł: Web accessibility. Wprowadzenie do dostępności cyfrowej
Autor: Wojciech Kutyła
Kategoria: Informatyka
Wydawnictwo: Helion | OnePress
Format: książka papierowa
Liczba stron: 232
Ocena: 7/10
Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5184466/web-accessibility-wprowadzenie-do-dostepnosci-cyfrowej
Książka typu "branżowa" — jest to poradnik dotyczący projektowania stron i aplikacji pod kątem accessibility, czyli dostępności. W świetle dyrektywy EAA (European Accessibility Act), która wchodzi w życie już w tym roku, książka może mieć kluczowe znaczenie dla "spóźnialskich" w temacie dostępności.
Nie jest to jednak książka dająca gotowe rozwiązania i wskazująca, co i jak konkretnie ma wyglądać. Ma ona na celu głównie zmianę sposobu myślenia osób zajmujących się tworzeniem produktów cyfrowych (programistów, designerów, UX-owców itp.) tak, aby wziąć pod uwagę dostępność już na samym początku procesu projektowego oraz w trakcie dokonywania wszelkich iteracji.
Jako wprowadzenie jest bardzo dobra. Mi brakło trochę mięska, ale autor podpowiada kierunki, gdzie można owe mięsko uzyskać.
Minusem tej książki są linki w przypisach. Autor zdecydował się każde ze źródeł przekierować przez swój skracacz linków, przez co nie jesteśmy w stanie poznać kontekstu danego przypisu. Przykładem będzie tu gwiazdka przy słowie "yolo". Zaintrygowana, co może się kryć pod tym linkiem, przepisałam go ręcznie na telefonie i okazało się, że... przekierowuje on po prostu do hasła "YOLO" na Wikipedii. Mogłabym uniknąć straty czasu na przepisywanie tego linka, gdyby autor umieścił w przypisie URL bezpośrednio z Wikipedii (albo chociaż informację o tym, do czego dany link odnosi).
Prywatny licznik (od początku roku): 19/52
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #accessibility #ux


@Wrzoo fajna ta okładka, klimatyczna

Zaloguj się aby komentować
539 + 1 = 540
Tytuł: Wyszło jak zwykle... Rozbrajająca historia Polski
Autor: Krzysztof Pyzia
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Bellona
Format: książka papierowa
Liczba stron: 302
Ocena: 3/10
Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5109457/wyszlo-jak-zwykle-rozbrajajaca-historia-polski
Ta książka nosi dwa znamiona bestii: jest z wydawnictwa Bellona i znalazłam ją na bookcrossingowej półeczce w bibliotece. Pan Krzysztof podobno prowadzi poranną audycję w Radiu ZET — być może to też jest znamieniem bestii, ale nie słucham tego radia, więc nie wiem. No, ale pomyślałam sobie, że hej, to książka z ciekawostkami historycznymi, co tu może pójść nie tak?
Niestety, dużo. Pomijam kwestię ciekawostek — są, jakie są. Niektóre znałam, niektórych nie. Jednak... wyobraźcie sobie polskie kabarety w formie książkowej. To generalnie ta książka przedstawia sobą ten typ "rozrywki" dla dziadersów.
Pan Krzysztof nie włada, niestety, zbyt wyrafinowanym poczuciem humoru. Jeśli początek książki ma być tym, co wciągnie czytelnika, to pan Pyzia postawił na "seks, ruchanie, k⁎⁎⁎sy, czy chodzi o penis" z absolutnie najbardziej boomerskimi żarcikami, jakie da się powtórzyć setny raz.
Cytując:
A do tego Walezy uwielbiał nosić żółte i pomarańczowe berety. Można by rzec, że był to zatem Pierwszy Moher RP!
"Seks to piękna sprawa, kocham coraz mocniej, Ciebie ciągle w łóżku chcę...", kojarzycie? Nie, to nie Kochanowski. Zresztą... Pewnie nie znacie tych słów, wiadomo. W końcu to tekst piosenki disco-polo, a przecież w naszym kraju nikt nie zna disco polo, dopóki na weselu nie poleje się wódka. Nagle wszyscy dosrają olśnienia i tańczą oraz śpiewają...
Gdy Emnilida chciała coś załatwić u męża, to jakby to powiedzieć... Wieczorem nie bolała jej głowa. O tak, to dość dyplomatyczne określenie.
I tak dalej, i tym podobne. Od poziomu tego humoru, który autor próbuje wcisnąć wszędzie, swędzą zęby. Dodajmy do tego multum literówek i błędów, pomieszane akapity, przypisy w niewłaściwych miejscach, dziesiątki "..." na końcach zdań i okropne poczucie straty czasu na tę lekturę. A temat wdzięczny i ciekawy.
Prywatny licznik (od początku roku): 18/52
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto


@Wrzoo jak nazwać odwrotny TBR? xD
@Wrzoo nie oceniaj książki po okładce, mówią, ale ja bym tej książki nawet na wyprzedaży w namiocie w miejscowości nadmorskiej nie wzięła (a mam tendencję do odwiedzania tychże w okresie wakacyjnym). Już z daleka jedzie pazdzierzem. No i faktycznie jest jak w tytule książki, pewnie miało być dowcipnie i ze swadą, a wyszło jak zwykle... Niemniej podziwiam za wytrwałość w czytaniu tego i za to piorun
@Wrzoo Wystarczy, że z Bellony. Tego, k⁎⁎wa, śmietnika orientującego się wyłącznie na kasę. Bez granicy żenady.
Zaloguj się aby komentować
#uxplakaljakuzywal
Onboarding na komputerze o onboardingu na telefonie mówiący o onboardingu na komputerze? A jakże.
Jakiś czas temu LUX MED (czy tylko ja byłam przekonana, że ich oficjalna nazwa to "LUXMED", a nie "LUX MED"?) odświeżył interfejs portalu pacjenta. W związku z tym pojawił się też onboarding. I to o nim będzie dziś mowa.
Gwoli wyjaśnienia, onboarding to proces, w którym prezentujemy użytkownikowi podstawy poruszania się po interfejsie naszego produktu tak, by szybko załapał i wdrożył się w jego korzystanie. Zazwyczaj pokazujemy w nim główne elementy strony/aplikacji i zachęcamy do ich wypróbowania.
Formy onboardingu bywają przeróżne — opisy tekstowe, dymki, karuzele, czeklisty, gamifikacyjne wyzwania. Możemy od razu przedstawić wszystkie kroki, albo wyświetlać je progresywnie w miarę odkrywania interfejsu przez użytkownika.
Dobry onboarding zachęca użytkownika do skorzystania z niego (no chyba, że mamy do czynienia z przeciwnikiem instrukcji wszelkich, bo instrukcje są dla słabych). Instrukcje w nim powinny być krótkie, jasne i klarowne, dopasowane do faktycznego interfejsu produktu.
Onboarding LUX MEDu przyuważony przez mojego męża jest zaś przykładem nieco konfundującego wprowadzenia. Wyświetla się on w wersji na komputer, a przedstawia... ekran komórki.
Copy również mogłoby być usprawnione. W mojej ocenie na etapie onboardingu nie musimy mówić o tym, gdzie znaleźć opcję oceny pracy specjalisty. Co więcej, w opisie znajdujemy słowo "klikając", kojarzone wyłącznie z myszką. Nie muszę mówić, że to samo słowo użyte jest w onboardingu na telefonie, do którego zwyczajowo myszki nie używamy.
Brak iksa do zamknięcia popovera również nie cieszy — użytkownik chcący pominąć naukę szuka go intuicyjnie w prawym górnym rogu. Zauważenie i odczytanie "Pomiń" w lewym dolnym rogu zajmuje więcej czasu, co na przykład w sytuacji stresowej (potrzeba pilnego umówienia wizyty) może zwiększać stres użytkownika.
Stworzenie dobrego onboardingu wymaga iteracji i testów zwłaszcza w przypadku aplikacji z branży medycznej — a więc takiej, z której korzysta szerokie spektrum użytkowników, w tym osoby mniej biegłe w obsłudze produktów cyfrowych i potrzebujące dostosowania aplikacji do swoich ograniczeń. Należy podejść do tego tematu z empatią, wyrozumiałością i skupić się na tym, kto i w jakich sytuacjach będzie z niego korzystał.
#ux #uxdesign #onboarding #webdesign


słowo "klikając", kojarzone wyłącznie z myszką
@Wrzoo Ja w sumie używam tego słowa też w kontekście telefonu. Aż się musiałem zastanowić jak poprawnie inaczej to powiedzieć. Dotknij?
Co do reszty się zgodzę, spoko wpis
@Wrzoo a czy nadal jak wybiorę piaseczno to nie ma dostępnych lekarzy, ale jak wybiorę Warszawę to są dostepni lekarze z Piaseczna?
@Wrzoo co byś użyła zamiast "klikając"?
Zaloguj się aby komentować
Dziś pierwszy dzień przymusowego urlopu, zatem rymy tematyczne:
Temat: szybkie wypo
Rymy: szefa - żegnanie - strefa - zadanie
#naczteryrymy #poezja #zafirewallem

Sporo wad u mego szefa
I z mrzonkami pożegnanie .
Czy mnie czeka szara strefa?
Jak mam zrobić to zadanie ?
Pierdolnąć szefa
na pożegnanie
to nie komfortu strefa,
lecz ostatnie zadanie.
Szybkie buzi w czółko szefa
Z kolegami pożegnanie
Za mną zapierdolu strefa
Dzisiaj relaks me zadanie.
Zaloguj się aby komentować
532 + 1 = 533
Tytuł: Inwazja uzdrawiaczy ciał. Na manowcach amerykańskiej medycyny
Autor: Matthew Hongoltz-Hetling
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Format: e-book
Liczba stron: 360
Ocena: 6/10
Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5167541/inwazja-uzdrawiaczy-cial-na-manowcach-amerykanskiej-medycyny
Ten reportaż z serii amerykańskiej Czarnego przedstawia nam sześcioro przedstawicieli współczesnego nurtu medycyny alternatywnej (lub szarlatanów, właściwe określenie do własnego wyboru). Książka ułożona jest w taki sposób, że główne rozdziały to początek, rozwinięcie, kulminacja i zakończenie; każdy z rozdziałów dzieli się z kolei na 7 części. 6 z nich poświęcone jest poszczególnym postaciom, a siódmy jest zawsze przedstawieniem szeroko pojętej "Ameryki" — tego, w jaki sposób władze i ludzie reagują na alt-med.
Główni bohaterowie? Mamy gościa sprzedającego laser leczący wszystkie choroby, innego gościa sprzedającego roztwór sody oczyszczonej leczący wszystkie choroby, gościa tworzącego w garażu suplementy diety z nie do końca sprawdzonych półproduktów leczących wszystkie choroby, parę religijnych fanatyków, którzy wierzą, że modlitwa leczy wszystkie choroby (w tym cukrzycę ich córki. Spoiler: nie wyleczyła akurat tej choroby), gościa podającego się za kosmiczne bóstwo, wciskającego ludziom roztwór wybielacza leczący wszystkie choroby, oraz Polkę od pijawek. Ona nie twierdzi, że leczą wszystkie choroby, ale jest bardzo zaangażowana w promowanie hirudoterapii i uznanie jej za legitną metodę leczniczą.
Czyli ogółem 5 szarlatanów + kobita od pijawek, a poza tym masy Amerykanów, którzy im wierzą, wydają na "leczenie" masę pieniędzy i umierają. Do tego polityka, Trump, bezsilne FDA.
Temat jest niezwykle ciekawy, ale książka ta ma dwie zasadnicze wady:
Autor podchodzi do wielu rzeczy z sarkazmem. I o ile po ludzku rozumiem tę reakcję, bo sama mam podobną na myśl o alt-medowych szarlatanach, to w reportażu takie coś po prostu się nie godzi.
Tłumaczenie — jest po prostu fatalne. Tłumaczka często kopiuje angielskie konstrukcje i wyrażenia, przez co nie da się tej książki czytać płynnie.
Ogółem czytadełko dobre minus, bo jednak autor włożył trochę pracy w research, a sama nie chciałabym poświęcić czasu na dotarcie do takich informacji w necie.
Prywatny licznik (od początku roku): 17/52
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #stanyzjednoczone #usa #ameryka


@Wrzoo z tym roztworem wybielacza, to słyszałam o matce desperatce, która dziecku autyzm rozcieńczonym Domestosem leczyła.
Zaloguj się aby komentować
#ciekawostkimedyczne
Zespół słonecznika - określany również jako samoistna padaczka światłoczuła to rzadkie schorzenie epileptyczne, charakteryzujące się specyficznymi napadami wywoływanymi przez światło. Podczas takich napadów osoby dotknięte tym zespołem odwracają głowę w kierunku jasnego źródła światła, najczęściej słońca, jednocześnie machając ręką przed oczami. Ten charakterystyczny ruch ręki jest skorelowany z nagłymi przerwami w świadomości.
Pierwsze objawy tego zespołu pojawiają się w dzieciństwie (częściej u dziewczynek) i obejmują początkowe skierowanie twarzy w stronę jasnego światła, po którym następują napady z machaniem ręką i zaburzeniami świadomości.
Obecnie nie ma standardowych testów laboratoryjnych czy klinicznych do diagnozowania zespołu słonecznika. Jednakże u osób z tym zespołem obserwuje się nieprawidłowe wyniki EEG z cechami charakterystycznymi dla padaczki uogólnionej.
Z racji braku kontrolowanych badań klinicznych oceniających skuteczność leczenia nie jest jasne, które leki przeciwpadaczkowe są najbardziej efektywne. Niektórzy pacjenci zgłaszają, że unikanie jasnego światła poprzez noszenie czapek z daszkiem, okularów przeciwsłonecznych czy specjalistycznych okularów spawalniczych może pomóc w redukcji częstości napadów. Inni zauważają, że skupienie się na konkretnych zadaniach w obecności jasnego światła może zmniejszyć częstotliwość epizodów machania ręką.
Wideo przedstawiające charakterystyczny objaw machania ręką przed twarzą:
https://www.youtube.com/watch?v=s-qInwHwy3o
#medycyna #choroby #padaczka

@Wrzoo jak byliśmy z młodym na EEG to pani technik nam tłumaczyła, że padaczka to też spektrum. I podpytywała o zachowania młodego, bo u niektórych dzieci objawia się to tylko chwilowymi "zawiechami". I najciekawsze, że nawet to znajduje odbicie w zapisie
Także padaczka to nie tylko te takie mocne napady
Z racji, że napad może być wywołany efektami stroboskopowymi, to wygląda jakby epilepsja sprawiała, że ciało wywołuje jej jeszcze więcej.
Chorobowe AI.
ja jak spojrze na slonce to kicham
Zaloguj się aby komentować
#ciekawostkimedyczne
Situs inversus, po polsku znany pod wdzięczną nazwą "zespół odwrócenia trzewi", to rzadkie schorzenie, w którym główne narządy wewnętrzne są rozmieszczone lustrzanie względem ich normalnej pozycji. Oznacza to, że serce, zamiast być umieszczone lekko po lewej stronie klatki piersiowej, znajduje się bardziej po prawej (dextrocardia). Inne organy, takie jak wątroba, śledziona czy żołądek, również są odwrócone.
Szacuje się, że situs inversus występuje u około 1 na 10 000 osób. W większości przypadków nie powoduje to żadnych objawów ani problemów zdrowotnych: układ i funkcje narządów pozostają zachowane i nie ma to wpływu na ich działanie. Natomiast u około 5–10% osób z tym schorzeniem mogą występować wady serca.
Osoby z situs inversus często nie są świadome swojego nietypowego ułożenia narządów (nawet przez wiele lat), aż nie zostaną poddane badaniom obrazowym z innych powodów.
Situs inversus może występować w dwóch głównych formach:
situs inversus totalis: pełne odwrócenie wszystkich narządów wewnętrznych.
izolowana lewokardia: serce pozostaje po lewej stronie, zaś inne narządy są odwrócone; ta forma jest występuje rzadziej i często wiąże się z wadami serca.
Ciekawostka: jeszcze rzadziej występującą odmianą tej przypadłości jest heterotaksja (Situs ambiguus), w ramach której rozmieszczenie narządów jest nieregularne. To z kolei może prowadzić do poważniejszych problemów zdrowotnych.
https://en.wikipedia.org/wiki/Situs_inversus
#medycyna #ciekawostki #bebechy



@Wrzoo kiedy twoje flaki zagrają uno reverse card

@Wrzoo olewaj system!
I potem zdziwko lekarza "ale ma pan(i) wielką śledzionę, taką to można zabić"
Zaloguj się aby komentować
@bojowonastawionaowca, kiedy tylko zrobi się trochę cieplej
#heheszki #owcaspam


@Wrzoo widać że jak robi się ciepło to już nie jest bojowo nastawiona tylko szczęśliwa
@bojowonastawionaowca toż to będziesz pacyfistyczną owieczką miłości po zdjęciu kubraczka zimowego ?
Zaloguj się aby komentować
507 + 1 = 508
Tytuł: Tai-Pan
Autor: Clavell James
Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo: Vis-a-Vis/Etiuda
Liczba stron: 752
Ocena: 7/10
Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/219516/tai-pan
Oj, zmęczyła mnie ta książka. A może raczej to ja ją męczyłam, bo przeczytanie jej zajęło mi dwa tygodnie.
"Tai-Pan" to druga książka z sagi azjatyckiej Jamesa Clavella, którego możecie kojarzyć przede wszystkim jako autora pierwszego tomu sagi, czyli "Shoguna". "Tai-Pan" nie ma w zasadzie nic wspólnego z "Shogunem" poza tym, że ma miejsce w Azji. W teorii główny bohater, Dirk Struan, wywodzi się z tej samej linii rodzinnej, co John Blackthorne, jednak nie jest to powiedziane w "Tai-Panie" wprost.
Tak czy inaczej, śledzimy tu losy Dirka Struana nazywanego Tai-Panem (był to tytuł nadawany głowom ważnych firm handlowych w XIX wieku w Chinach. Dirk zarządza firmą Noble House, i właśnie — wraz z innymi handlowcami — przejmuje na rzecz Korony Brytyjskiej pustą skalistą wysepkę zwaną Hong Kong, by zamienić ją w brytyjski port handlowy.
Dirk musi być w tym wszystkim niezwykle cwany, gdyż zarówno morze, jak i konkurencja nie są tu spokojne. Jego największym wrogiem jest Tyler Brock, lider kompanii Brock i Synowie, z którym łączy go przeszłość. Poza tym są piraci, piękne chińskie konkubiny, nieślubne dzieci, niecierpliwe czekanie na wieści z kraju toczonego cholerą, Amerykanie, Rosjanie, no i — naturalnie — Chińczycy w wersji oficjalnej oraz mafijnej. A na domiar złego, wciąż toczy się walka o władzę i dominację w handlu.
Choć ta książka mnie nie porwała tak, jak "Shogun", to jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Clavell potrafi zbudować świat. Jest tu mnóstwo wątków, postaci są złożone, wielowarstwowe i każda z nich ma własne cele, które pragnie osiągnąć, a przy tym autor operuje niesamowitym zasobem wiedzy z zakresu żeglarstwa, historii, funkcjonowania świata w tamtym okresie czasowym.
Jest to raczej "męska" książka i do pierwszej połowy akcja rozwijała się dość wolno, ale ostatecznie bardzo mi się podobała. Teraz krótka przerwa na krótsze książki, i pewnie znów sięgnę po kolejną książkę z tej serii.
Prywatny licznik (od początku roku): 16/52
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #shogun


Shogun bardzo mi się podobał. Tai-pan czeka w kolejce do odsłuchania.
Zaloguj się aby komentować
Chyba na mnie padło, dostarczam więc #naczteryrymy
Temat: spełnione marzenia
Rymy: biblioteczki - ucieczki - książkami - ptaszkami
#zafirewallem #poezja

Awantura w bibliotece XXII wieku
Poszło zwarcie i oszalał robot serii Bibli-0-teczki
grasuje między regałami, nie ma przed nim ucieczki
jak nie uciszy (na śmierć!), to zarzuci ludzi książkami
najgorzej będą mieli ci, co "ozdobili" książki ptaszkami
„Dariuszowi M.”
Biblioteczki nie sprawdzają się w trakcie ucieczki,
nie obronisz się książkami
przed rannymi ptaszkami,
pukającymi do drzwi z nakazami.
I twoje marzenia
biegną za tobą do więzienia.
Lecz nie stają rano do apelu,
stajesz Ty, przyjacielu,
mrucząc w przypływie szczerości:
art. 231 par. 1 i 2 k.k. , sprzeniewierzenie środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Wyszło trochę więcej niż 4, ale nie mogłem się powstrzymać...
Wjechał temat biblioteczki
W ramach od polityki ucieczki
Pewno zaraz zamiast książkami
Będą chwalić się ptaszkami xD
Zaloguj się aby komentować
#uxplakaljakuzywal
Wygląda na to, że od dawna nie kupowałam biletu na pociąg. Okazja nadarzyła się z okazji nadchodzącego #hejtopiwo w Warszawie. Ucieszyło mnie, że PKP Intercity wprowadziło znaczne zmiany, jeśli chodzi o zakup biletów — zarówno jeśli chodzi o stronę, jak i o potwierdzenie zakupu.
I to na potwierdzeniu zakupu biletu chciałabym się dziś skupić, bo początkowe pozytywne emocje z nim związane szybko opadły, gdy zaczęłam wczytywać się w jego zawartość.
Miłym zabiegiem jest przypisanie autorstwa tego maila pociągowi, którym jedziemy. Może nie jest to styl komunikacji, który preferuję, ale zwraca na siebie uwagę i przedstawia markę jako otwartą i pozytywną, bliską pasażerowi.
Niemniej już na etapie powitania mamy lekki zgryz, bo pociąg zwraca się do mnie pełnym imieniem i nazwiskiem w mianowniku. Nieformalne "Cześć" bije się tu z obecnością nazwiska, kojarzonąz oficjalnymi powitaniami. Dodatkowo brak wołacza boli moje filologiczne serduszko.
Również copy dotyczące miejsca nie jest dostosowane do biletu dla większej liczby pasażerów: "miejsce nr 74, 76". Ciekawe, co by było, gdyby miejsca znajdowały się w różnych wagonach.
Na koniec wisienka na torcie, czyli tabelkowy pasek postępu. Specjalnie pokazuję, jak to rozwiązanie wygląda na telefonie — ewidentnie było ono projektowane pod ekran komputera. Treść miejscami się nie mieści, obecność niektórych wartości jest z punktu widzenia pasażera nieprzydatna, umiejscowienie opcji zarządzania biletem jest nieczytelne i niewygodne. Osobiście przerzuciłabym liczbę porządkową oraz numer biletu do nagłówka nad tym paskiem postępu.
Wątpliwe jest też zastosowanie miejscami większego fontu (widocznego przede wszystkim w wersji na komputerze), służące zapewne wyróżnieniu najważniejszych elementów. Wygląda to jednak mało schludnie i utrudnia skupienie się na treści. O nieczytelnym logotypie w przypadku trybu ciemnego nie wspominam, bo ten problem jest nader częsty.
Pozytywnie oceniam natomiast aktualizację formy samego biletu. Cieszy mnie, że PKP wprowadza usprawnienia w tym kierunku — zwłaszcza bilet zasługiwał na więcej miłości
PS. Wciąż marzę, że nadejdzie dzień, gdy w polu wyszukiwarki na stronie PKP wpiszę "Dzielnicowo" i wyszuka mi stację "Pcim Dolny Dzielnicowo". Na stronie Intercity to już działa, więc jest nadzieja.
#uxwriting #ux #pkp #pkpintercity


@Wrzoo no I coraz bardziej czuję się zachęcony żeby pojechać na hejtopiwo
@Wrzoo
Ostatnio miałem "wątpliwą przyjemność" z PKP IC pierwsza klasa, przez całą Polskę.
Pierwsze primo, to w ramce biletu blabla PDF blabla urządzeniu blabla kontroli, zapomnieli wspomnieć, że przy kontroli biletów zakupionych online życzą sobie okazania dowodu osobistego - jakim prawem i po kiego siura?
Drugie primo, kible cót, mniut, malyna, nierdzewka i hajlajf, tylko brak papieru i mydła, a sprzątaniu zafajdanego sedesu nikt nie słyszał, syf i smród jak za PRL.
Zaloguj się aby komentować