Zdjęcie w tle
Dziwen

Dziwen

GURU
  • 793wpisy
  • 7395komentarzy

Kiedyś wszyscy znikno...

Właśnie ukończyłem Dispatch i muszę przyznać, że faktycznie ta gra jest warta tego hype'u, jaki dostała, choć z pewnością nie spodoba się każdemu. Jedną z moich ulubionych produkcji tego gatunku, czyli przygodówka z wyborami to The Wolf Among Us i Dispatch chyba dorównuje, o ile nie przebija ten poziom.


Warto zaznaczyć, że nie dla wszystkich to będzie "gra", bo realnie to zbiór minigierek i masy decyzji, a nie realna kontrola nad postacią. To, co cieszy i odróżnia Dispatch od produkcji nieistniejącego już studia Telltale, to fakt, że te wkurzające przerywniki da się wyłączyć. Czyli jak postać ma skoczyć, to już nie trzeba reagować na ekranie, tylko można oglądać po prostu cinematica. W Batmanach chyba było tak, że żeby utrzymać uwagę gracza, jak Bruce coś miał robić, to np. trzeba było przesunąć palcem po ekranie switcha w kierunku akcji i tak po kilkanaście razy podczas jakiejś sceny. Tu można wybrać, czy chcecie QTE, czy nie.


O co chodzi w Dispatch? W zasadzie o wysyłanie "superbohaterów" na misje. Robert przestał być superbohaterem i dostaje swój zespół złoli, których trzeba nawrócić. Taki trochę Suicide Squad, tylko tu nikt raczej nie umiera. No o ile nasze decyzje do tego nie doprowadzą. Każdy członek zespołu zaczyna ze swoimi dość niskimi, ale charakterystycznymi cechami i podczas gry, o ile dobrze nam pójdzie i misje okażą się sukcesem, będą zdobywać poziomy i nowe umiejętności, które potem sprawią, że coś będzie łatwiejsze. Każdy odcinek podzielony jest na dość typową strukturę, w której zaczynamy od przerywników filmowych, Robert siada do komputera, tam ogarniamy wysyłanie ludzi i hakowanie, by znowu zakończyć przerywnikami filmowymi. Decyzji do podjęcia jest sporo, choć nie każda diametralnie zmieni przebieg wydarzeń. Zakończeń jest pewnie kilkanaście, zależnie jak chcemy to liczyć, choć nie każde będzie się diametralnie różniło od innych. Decyzje podczas całej gry wyznaczą główny motyw, a my będziemy mogli wpłynąć na lekką jego zmianę na końcu.


Jak zwykle w tego typu grach po każdym z 8 odcinków mamy podsumowanie naszego dnia, zarówno "w pracy", jak i decyzji z uwzględnieniem tego, ile procent graczy dokonało podobnych wyborów. Nie ukrywam, całkiem fajnie było zobaczyć, że coś zrobiłem lepiej, niż 100% graczy. Mały boost do czegoś. xD


Dispatch ukończyłem w jakieś 10h, bo to trochę jak oglądanie serialu podzielonego na 8 odcinków, a ja lubię binge watching i jakoś poszło.


Zrzuty ekranu nie są moje, bo podczas gry często trudno jest o nich pamiętać. Sporo się dzieje, a czasu na podjęcie decyzji nie ma za wiele. Jak ktoś nie mówi płynnie po angielsku, to też raczej bym odradzał. Przynajmniej póki nie będzie spolszczenia.


W kategorii takich gier dałbym 9/10 i odjął jeden tylko za niepotrzebne sceny... Nazwijmy to rozbierane, choć jedna w sumie podchodziła pod soft porn, albo nawet nie taki soft. Wiem, że niektórzy takie rzeczy lubią, a ja raczej wolę skupiać się na całej reszcie. Zwłaszcza jedna scena jest tak trochę z d⁎⁎y, chyba na początku 3 odcinka. Zwłaszcza, że niby cały czas powinniśmy śledzić perspektywę Roberta, a dostajemy inną osobę, chyba tylko po to, by nas przekonać, że pewien "romantyczny" wybór jest bardziej kanoniczny, niż inny.


A no i głosy postaci były całkiem spoko. Nie wszyscy są aktorami głosowymi, bo za część zespołu, który wysyłamy odpowiadają "osobistości internetowe". Ja tych ludzi nie znam poza jednym, który podkładał głos pod Sonara i on chyba wypadł najgorzej. Cała reszta znośna, a niektórzy jak na brak doświadczenia, fantastyczni - np. Waterboy moim zdaniem był świetnie "zagrany głosem".


#gry #grykomputerowe #dispatch #dziwengrawgry #telltale

f12d4267-daae-47e9-9850-c017cf122984
39f4b08c-003c-4c10-919a-edb2eb2ef8d4
b17a8f80-7e2b-47f1-b7f0-dab0d9153a99
e2fa8473-7045-45e0-ac7c-cacf2c2aaa7c
a5398d56-e778-450f-9d55-c6a5e56af547

Zaloguj się aby komentować

TREK TO YOMI

to dość unikatowa gra. Po ukończeniu Ghost of Yotei nie byłem do końca gotowy, by pogodzić się z końcem "samurajskiej podróży", a taka klimatyczna przygoda 2.5D wydawała się intrygująca. W jednej z ocen zauważyłem, że ktoś stwierdził, że wizualnie ta gra wygląda tak, jakby każdy zrzut ekranu, zrobiony w dowolnym momencie wyglądał, jak wycięty z kadru jakiegoś filmu Kurosawy i coś w tym jest.


Na screenach niżej macie jakiś przykład, choć jak zwykle hejto je mocno skompresuje, więc dodam jakieś losowe graficzki tutaj w pełnej rozdzielczości. Ogólnie zrzuty ekranu nie dadzą takiego dobrego rozeznania, bo tu sporo rzeczy miga, rusza się, mamy ziarno filmowe, czy wiatr.


Trek to Yomi opowiada historię samuraja, który w dość liniowy sposób podąża śladem bandytów odpowiedzialnych za śmierć jego mistrza z czasów dzieciństwa. Na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się prosta, ale z czasem okazuje się, że skrywa kilka ciekawszych zwrotów akcji - jednego z nich celowo tu nie zdradzę.

W grze pojawiają się wybory, choć mają raczej formę "wybierz jedną z trzech opcji na ekranie", niż złożonych decyzji wynikających z naszych działań. Mimo to w kluczowych momentach możemy zdecydować o motywacji i celu bohatera, co wpływa na zakończenie i nadaje historii nieco większej głębi.


Gdybym miał opisać klimat Trek to Yomi, wrzuciłbym do jednego kotła Samuraja Jacka - i to dosłownie, bo niektóre kadry wyglądają jak wyjęte wprost z tej animacji - dorzucił odrobinę Limbo wzbogaconego o elementy 3D, do tego dołożył sterowanie momentami przypominające stare odsłony Resident Evil, a całość polał gęstym sosem klasycznego japońskiego kina samurajskiego. Efekt? Pod wieloma względami to po prostu przepiękna gra.


To, co w Trek to Yomi naprawdę kuleje i to mocno, to system walki. Szkoda, bo potencjał jest. Nie chodzi o to, że nie da się tu poczuć satysfakcji: jeśli lubimy szperać w poszukiwaniu ukrytych w lokacjach ulepszeń, to z czasem nasz bohater będzie potrafił sporo wytrzymać i wykonać całkiem efektowne kombosy. Problem w tym, że gra zdaje się celować w klimat soulslike - trudny, oparty na parowaniu i unikach - a żeby taki model działał, gracz musi czuć pełną kontrolę nad postacią, a losowość powinna być minimalna.


Tutaj niestety wszystko wydaje się trochę… przypadkowe. W teorii parowanie wymaga odczekania, aż broń przeciwnika zacznie błyszczeć. W praktyce ten sygnał wizualny często nie ma wiele wspólnego z momentem, w którym gra oczekuje naszej reakcji. Akcja na ekranie bywa źle zsynchronizowana z tym, co powinniśmy zrobić na padzie czy klawiaturze - i to jest jedna z najczęściej powtarzanych uwag wśród graczy.


Problem szczególnie narasta w późniejszych etapach, gdzie odległości między kapliczkami zapisu robią się bardzo duże, a gra stawia przed nami grupy kilku czy nawet kilkunastu przeciwników naraz. To nie znaczy, że stanie przed nami niewykonalna misja, ale może się pojawić frustracja. Dlatego warto sobie trochę pomagać: na przykład szybki cios z obrotu działa znacznie lepiej niż zwykły szybki atak. Co w praktyce oznacza, że czasem opłaca się stać do wrogów plecami i odwrócić z ciosem. Trudne, nienaturalne, ale gdy zaczyna wychodzić, daje zaskakująco dużo satysfakcji.


Ogólnie uważam, że od strony samego doświadczenia Trek to Yomi jest niesamowitą grą. Niezbyt długą, bo przejście jej zajęło mi około 6h, ale to chyba dobrze. W sensie czasem fajnie jest siąść do czegoś, co nie wymaga 40h+ i ma w miarę liniową progresję, zwłaszcza, jak ma tak unikatowy styl.


Ogrywałem na początku na #nintendoswitch 1 i tam tej gry nie polecam. Utrata jakości wizualnej to jedno, ale to, co trudno obejść, to przycinki, jakie zdarzają się przy zmianie lokacji. Często zdarzało się, że traciłem połowę życia, zanim gra stawała się na tyle płynna, bym mógł walczyć z rywalem, co stał przy drzwiach lub przejściu.


Jako, że mi się spodobała stylistyka, kupiłem ten tytuł też na Steamie i tu nie mogę się do niczego przyczepić. W obu wersjach mamy opcję na język polski, a postaci mówią po japońsku.


A no i polecam ustawić sobie gammę tak, jak gra zaleca. W tym tytule to kluczowe, by móc w 100% docenić doświadczenie.


Czy polecam? Jak zwykle, nie wiem. Z pewnością nie jest to zły wybór, jak ktoś ją złapie na przecenie. Sam wydałem chyba ekwiwalent 20zł x2 i nie żałuję. Dużo zależy od tego, jaki macie stosunek do tego, co opisałem o systemie walki. Mamy 4 poziomy trudności do ustawienia, które da się zmieniać w locie, choć ten najłatwiejszy wcale nie oznacza, że nagle zaczniemy wymiatać. Sam zaczynałem na trudnym, po 2 akcie zmieniłem na normalny, a kończyłem na najłatwiejszym, bo mam wrażenie, że za bardzo bym się frustrował powtarzając pewne walki po naście razy nie koniecznie z własnej winy. Cała reszta jest dość niepodrabialna i tam leży siła tego tytułu.


Nie wiem czy kogokolwiek to zainteresuje, ale jak zwykle to moje 3 grosze. xD

#gry #steam #trektoyomi #kurosawa #samuraje #samurajjack #grykomputerowe > #dziwengrawgry <

8d7fde1c-5952-4c17-b49b-4d376992389c
dd5ff1a9-55ee-4f3a-b193-d38dba117626
d94b5a39-941f-4c1e-836a-cbd4d22627b9
384a1dea-075c-481c-a69d-62b4b6771e94
1fb08b06-bf0d-4b1b-a34c-5df4e7dd8d01

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Którym @entropy_ dzisiaj jesteś? U mnie 6, bo głowa boli od czasu, kiedy wstałem. XD


#ktorymjestes < i cyk, tag do blokowania bo stać nas na to. Inwestycja, która się nie zwróci. XD


#pytanie #hejtomeme #memy

5f264cb0-ff7d-4606-9010-0507f07b365c
9146d18e-da4f-4478-8a4f-86388d01b53c
6aac8b53-b6ca-4479-99bd-d48dfc7e2e01
00da5d4a-ddf0-4085-ad74-e33488a7aa50
1376c3a6-71bb-4395-8520-9341b20bc853

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj trochę inaczej. Wybieracie pasujący obrazek i piszecie czemu pasuje do waszych ostatnich ~ 30 dni, a ja wam daję piorunka za odwagę. XD


U mnie ze względu na zmiany w firmie i wiszącą opcję utraty roboty, coś pomiędzy 1, a 7, bo z jednej strony jest uczucie, że muszę się dostosować pod nową muzykę i wyginać jak wonsz, a z innej, że to co robię to tak naprawdę serenada grana za pomocą dupska, czyli rzeczy na wyrost lub na pokaz. XD


#ktorymjestes < tag do blokowania i obserwowania. Bo czemu nie?


#czerstwyhumor #heheszki #pytanie

8c9231c0-6b5d-41f0-9829-3379067aba6a
cyberpunkowy_neuromantyk

@Dziwen


6, gdzie młotkową jest depresja, z którą niecały miesiąc temu zacząłem w końcu walczyć za pomocą psychotropów.

Zjedzon

@Dziwen 6, dziewczyna sobie uroiła, że jej już nie kocham i że ją rzuciłem tylko jeszcze jej nie powiedziałem

DexterFromLab

@Dziwen 7 bo jak wypije rano mocną kawę to się staram śpiewająco. Wszystko pasuje.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj inne. Którym @suseu dzisiaj jesteś? U mnie twarda 2. W ogóle pierwszy przymrozek w roku. XD


#ktorymjestes < i cyk, tag do blokowania bo stać nas na to. Inwestycja, która się nie zwróci. XD


#pytanie #hejtomeme #memy

Bydzie niszowe, bo pewnie wszyscy właśnie kawkę robią. XD

f6a5223f-49da-4519-abe9-26d72729a8f2
Giban

Znów 4. Młody przyszedł i mnie wkurwia xD

WujekAlien

@Dziwen 7, dziś mam same spotkania, które mogły być mailem

Zaloguj się aby komentować

Giban

4. Sezonowiec zatrudniony na magazyn nie przyszedł i ja na magazynie jestem

SignumTemporis

@Dziwen 5, bo przed chwila wstałem z lozka. Tylko kurde słońca brakuje oczywiście

sireplama

@Dziwen 1... I to mocno...

Zaloguj się aby komentować

W sumie miałem pisać recenzję Ghost of Yotei, ale czas nie z gumy, to pomyślałem, że zostawię tylko kilka groszy, które w sumie nie starczą nawet na ciągutkę. A jednak wyszła gruba recenzja. Kurde.


Ghost of Yotei opowiada historię najemniczki, która po 16 latach wraca do "domu", by zemścić się na 6 osobach, które - gdy była dzieckiem - w brutalny sposób zamordowały jej rodzinę, a ją samą zostawili na śmierć. Zaczęła od "węża", którego zabiła w brutalny sposób, przypłacając to stanem bliskim śmierci. Mimo wszystko przeżyła i stała się w oczach zwykłych ludzi Onryo, czyli duchem zemsty.


GoY dla mnie to chyba jedna z najpiękniejszych gier w jakich przyszło mi spędzić bodaj 40h, a historia na tyle ze mną rezonowała, że realnie oczy robiły się miejscami mokre. Widziałem w internecie - po ukończeniu - sporo krytyki tych aspektów, co nie ukrywam, mocno mnie zdziwiło. To nie fabularne Clair Obscur, ale... Kurde, coś w tym jest. W teorii mamy tu zwykłą historię zemsty dziecka, któremu zabito rodziców i brata, a w praktyce drogę głównej bohaterki, którą musi przebyć, by móc podjąć decyzję, czy warto. No i jak pewnie się domyślacie, przesłaniem tej gry będzie, że zemsta po trupach nie popłaca, ale tu jest coś więcej. Możliwe, że mój odbiór fabuły zależy od tego, jak dużo tego kontentu pobocznego ukończyłem, zanim dotknąłem wątki główne. Chyba przez to odniosłem wrażenie, że prawie każda misja, czy kontrakt "łowcy głów" kryje za sobą wskazówki na temat głównego wątku, w którym motywacja pewnych postaci pozostanie nieodkryta. Dostaniemy pewne wskazówki, ale to nie jest historia w której złol zostanie przedstawiony wielowymiarowo - że zaczniemy się z nim zgadzać. Nie. Raczej gra podsuwa wskazówki, a to my decydujemy w co będziemy wierzyć.


Brakuje mi tego w grach. Opcji, że nie musimy wiedzieć absolutnie wszystkiego. Dostajemy płótno i kilka kształtów głównych i sami musimy zapełnić luki. Odniosłem też wrażenie, że pewne aktywności miały dość metaforyczne znaczenie, jak oswajanie samotnego wilka, który wraz ze zwiększaniem się stada, stawał się coraz bardziej przyjazny, podobnie jak Atsu - główna bohaterka.


hejto pewnie skompresuje screeny niżej, które robiłem w trybie wydajności, bo jednak wolę 60fps, a nie chciało mi się zmieniać ustawień na jakość za każdym razem - tutaj i tutaj znajdziecie dwa które wrzuciłem na inny hosting, by nie było kompresji. Nie do końca rozumiem jak ktoś może nazwać taką grafikę słabą, a krąży w necie taka opinia. Nie grałem w nic, co by ją przebiło w ostatnich latach i głównie chodzi tu o spójność tego, co widzimy. Dla przykładu silniki które korzystają domyślnie z DLSS, czy FSR mają tendencje do szarpania tego, co jest oddalone i nakładania tekstur. Tutaj absolutnie wszystko wygląda jak jedna wielka całość. Do tego paleta barw jest po prostu piękna.


Walka jest miodna, choć jest pewna wada i jest nią AI podczas skradania. To jedna z tych gier w których jak kogoś zabijecie po cichu i jego ciało znajdzie inna osoba, to po chwili będzie to miała na końcu pleców i wróci do swojej rutyny. Na pocieszenie podczas walki to AI zachowuje się już bardzo dobrze i co ciekawe zależnie od poziomu trudności będzie zachowywać się inaczej. Tak, w tej grze poziomy trudności nie określają tylko ile wrogowie zadają obrażeń, ale też zmienia ich sposób ataku i poruszania.


Przed premierą sporym echem odbijały się zarzuty, że olaboga, baba samurajem i w ogóle "woke" i niektórym tak już zostało nawet po premierze. Czy słusznie? Nie. Atsu nie jest samurajem, tylko najemnikiem, wyrzutkiem. Nie żyje według kodu. Obecnie to chyba moja 2 ulubiona protagonistka z gier i nie umiem wyjaśnić dlaczego. Chyba przez drogę jaką przebyła.

Wątków rozumianych przez niektórych jako "woke" nie ma tu w ogóle. To nie jest gra o tym. Nie ma ani jednej dziwnej wzmianki, nic nie jest wymuszone. Nawet maruderzy powinni być zadowoleni, choć pewnie nie będą.


Chyba najważniejsze jest to, że to raczej nie będzie gra dla każdego. Jest powolna, a wątek główny w przeciwieństwie do wielu innych tytułów nie goni. Nie musimy nikogo ocalić, nie musimy się spieszyć. Dlatego w pewnych momentach nawet dostajemy prośbę, by się zatrzymać na chwilkę. Pomyśleć o tym, co robimy i co widzimy. Stąd te moje przemyślenia, że istnieje tu jakaś mniej widoczna warstwa fabularna pod tym wszystkim.


W grze pojawia się też legenda o pierwszym shinobi, jako mini misja poboczna, gdzie dowiadujemy się poniekąd co stało się z Jinem po wydarzeniach z GoT.


Czy polecam? Nie wiem. U mnie to 9.5/10, ale już potrafiłem udowodnić, że gust mam inny od ogółu. Ogrywałem na standardowym #ps5 .


#ghostoftsushima #ghostofyotei #playstation #gry

2b722e86-63a5-4a44-a9f2-033c431cf6d2
8327719d-99a2-4300-8036-36937a7950d1
30d88d9f-ca7b-4445-bc19-1cf8be079b65
b57e787f-f3a7-4c90-bfcf-8765f50dc932
61c5ebc9-9ab2-4588-84f8-e78d544a34d2
Alembik

@Dziwen Chłopy co grają w gierki zesrywają się teraz ciągle, że protagonista jest kobietą.

Ech, co za po⁎⁎⁎⁎ne czasy wojny płci.

Dziwen

Jin w GoT układał haiku, a Atsu gra na Shamisenie i rysuje. Obie opcje dają minigierki z tym związane, z których ta pierwsza jest mniej ambitna, a rysowanie polega na pociąganiu palcem po padzie w wyznaczony sposób, by powstawały kształty. W kilku ważnych momentach sami wybierzemy słowa piosenek, które upamiętnią jakieś wydarzenia, trochę jak Jin układał haiku, ale tu realnie ktoś to zaśpiewa.

4b341d8c-6079-469e-8fb4-b93b1375d2b5
d4d35703-6661-4461-bae6-46794da02b60
d29ff576-b1cd-4163-a8be-be17068a6b0c
FodiJoster

Super się czytało. Suckerpunch chyba zawsze dowozi. Taki mniej popularny, równie dobry, a może nawet lepszy brat Naughty Dog.

Zaloguj się aby komentować

Ragnarokk

@Dziwen Dodajmy, że w dalszej części książki Geralt sam przyznaje, że postawa jak w tym cytacie jest bardzo głupia Jest to ironiczne, bo wielu używa tego zdania jak argumentu że zamiast podjąć decyzje się nie robi niczego

Zaloguj się aby komentować

rith

@Dziwen to są właśnie te detale ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Użytkownik na skuterze ratuje owcę przed pożarem.

hejto, 24 października 2025


#heheszki #perypetiedziwena #hejtomeme i bez wątpienia #manacieopowiesci , bo o @Rozpierpapierduchacz i @bojowonastawionaowca i @Yes_Man bo jemu podkradłem zdjęcie tutaj. A kontekst jest tutaj.

Na więcej rysowania nie pozwoli kontuzja, a chyba nawet i to odchoruję. XD

4bdfa77a-3230-4f8c-a508-c87e7dd5f053

Zaloguj się aby komentować

Tak się czuję wychodząc dzisiaj do roboty. W sensie jeszcze nie wyszedłem, ale mentalnie już jestem gotowy. Prawie. XD


#alezwieje hotel #zalesie i #sowapogodzinach , a po części #gownowpis bo #wiejejakwkieleckim

1bfec51c-88f5-4578-88e2-1c9662f00ceb
MsHyde

@Dziwen rano duło prawie jak na zdjęciu, ale za to popołudniu lało jak z cebra

¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯

Zaloguj się aby komentować

malodobry

dobrze że w tym wieku to już skleroza wchodzi, przeczekam że 2 lata i będę drugi raz czytał po raz pierwszy

Legendary_Weaponsmith

Life before death!

Dobre na depresję.


W sumie to depresja to często złe nawyki myśleniowe. A dobrych uczymy się z religii, kulturu, sztuki jak np. te książki.

Statyczny_Stefek

@Dziwen jednak to zrobił xD

Zaloguj się aby komentować

1468 + 2 = 1470


Tytuł: Rytm Wojny tomy 1 + 2

Autor: Brandon Sanderson

Seria: Archiwum Burzowego Światła

Kategoria: Fantasy

Wydawnictwo: Mag

Format: Audiobook

Ocena: ??/10 paciorków duszy


Rytm Wojny to wyjątkowo trudna książka do oceny. Właściwie dwie książki, bo mówimy przecież o polskim wydaniu podzielonym na części, choć fabularnie nie ma to większego sensu. Trudność wynika głównie z jej nierówności. Górki potrafią sięgać wyżej niż w poprzednich tomach, ale doliny są tak głębokie, że momentami to najsłabszy fragment całego Archiwum Burzowego Światła. Mimo to, wciąż przebija dla mnie poziom większości innych autorów.


Jak zwykle postaram się opisać swoje wrażenia bez spoilerów.


W poprzednich recenzjach wspominałem, że Dawca Przysięgi zamyka pewien rozdział tej opowieści. Nie chodziło mi o to, że bohaterowie kończą walkę, a raczej o to, że po poznaniu kluczowych faktów i rozwiązaniu głównych wątków, przechodzimy do kolejnego etapu historii Rosharu. Rytm Wojny tylko mnie w tym utwierdził, bo tym razem akcja nie zaczyna się jak wcześniej tuż po poprzednim tomie, lecz rok później. I ten przeskok w czasie - dla mnie - kompletnie rozbił początek książki. W filmach obowiązuje zasada "pokaż, nie mów". Tu przez ten przeskok zabrakło właśnie tego "pokazania". Zamiast uczestniczyć w wydarzeniach, słyszymy o nich z drugiej ręki, przez co tracą emocjonalną siłę. Niektóre zmiany w bohaterach wydają się nielogiczne i niezasłużone, jakby ktoś im zresetował rozwój. To powodowało u mnie dysonans poznawczy, bo zamiast progresu, dostajemy regres. Tak bardzo mnie to irytowało, że przerwałem słuchanie na miesiąc, mniej więcej przy 25% książki.


Gdy do niej wróciłem okazało się, że potem jest lepiej, choć musicie wiedzieć, że ja nie jestem wielkim fanem Sandersona. Nie znam innych jego książek, nie zagłębiam się fanatycznie w lore. Moje zainteresowanie dotyczy tylko Archiwum. Dlatego pewnie doceniłem te części, których nie doceniają fani, jak 3 i 4. W nich skupiamy się dużo bardziej na jednej lokacji i bohaterach, których polubiłem. Ich przeżycia, walka, również ta wewnętrzna z zaburzeniami staje się czymś ciekawym. Opis depresji jest tak dokładny, że aż trudno nie było widzieć w niej swojej przeszłości, swoich wspomnień, a mówimy przecież o świecie fantasy.


Jednym z największych minusów Rytmu Wojny jest brak poczucia zagrożenia. Po zakończeniu Dawcy Przysięgi spodziewałem się wojny totalnej, a tymczasem dostajemy głównie drobne potyczki i niewielką stawkę. Śmierć nie jest wszechobecna, a wrogowie tracą dawną grozę. Dopiero z czasem napięcie rośnie, a końcówka sprawia, że stawka wzrośnie do poziomów nieosiągalnych w poprzednich tomach. Szkoda tylko, że trzeba było na to tak długo czekać. No i jeszcze te spoilery, które Sanderson sam wrzuca w swoje teksty - cholera wie, po co. Czasem fajnie byłoby wiedzieć tyle, co nasi bohaterowie, ale Brandon wrzuca cytat na początku rozdziału, który dosłownie jest spoilerem i trudno się w takim przypadku nie wkurzyć.


Z negatywnych rzeczy mogę też wymienić coś, co dla wielu osób, które odłożyły tę serię po Dawcy Przysięgi, może okazać się pozytywne. Rytm Wojny jest pisany tak, by przypominać o ważnych wydarzeniach z poprzednich książek. Dlatego trudno się tu zgubić, nawet jak ktoś zapomniał akcję z poprzednich tomów, ale ma to też negatywny aspekt. Jeżeli tak jak ja, nadrabiacie szybko te książki, Rytm Wojny będzie wkurzał powtarzaniem czegoś, co wy nadal pamiętacie. Mnie to mocno wkurzało, choć rozumiem po co to było. Chyba sporym problemem było to, że najczęściej przypominanie następowało w dialogach, które brzmiały tak, jak pisane przez słabych autorów. Nienawidzę, gdy postać A mówi do postaci B coś w stylu: "A pamiętasz kochanie, jak kilka lat temu zrobiłam to i to, z takimi konsekwencjami" "A no tak, pewnie, że pamiętam i stało się to i to dalej". Serio mam wrażenie, że było przynajmniej kilka takich dialogów i nadal mnie to wkurza.


Rozczarowały mnie też retrospekcje. W poprzednich tomach dodawały głębi, zaskakiwały i miały realne znaczenie dla teraźniejszości. Tutaj są słabsze, dotyczą wydarzeń, które już po części znamy, więc zniknął element tajemnicy. Ostatnia scena jest miła, ale to nadal najsłabsze retrospekcje w całym Archiwum.


Ale... Rytm Wojny nie jest taki zły, jak może się wydawać po tej ścianie tekstu wyżej, czego i tak nikt nie przeczyta. Zwroty fabularne są jednymi z lepszych w serii. Były miejsca, gdzie miałem łzy w oczach, były takie, gdzie w pozytywny sposób gotowałem się ze złości. Jeżeli pewnych postaci było zbyt mało w Archiwum, tu najprawdopodobniej dostaną coś do roboty, a jedna kompletnie zmieniła to, jak patrzyłem na jej punkt widzenia. Są takie rzeczy, które poniekąd mieliśmy przed oczami, ale dopiero tutaj nabiorą sensu i będziemy mieć taki "o kurna" moment. Serio, Sanderson może lubi spoilery, ale to jak potrafi zaskoczyć jest niesamowite i nie ma żadnej opcji, że wpadniecie sami na to, co wam pokaże pod koniec tego tomu. No, chyba że macie szczęście, albo diagram.


Te mocne strony całkowicie zrekompensowały mi wcześniejsze rozczarowania. Dlatego nie wystawiam oceny - nie potrafię. Rytm Wojny jest jednocześnie genialny i frustrujący, ale ta genialność wygrała. Przez większość czasu było dobrze, a pod koniec - wspaniale.


A no i fajnym aspektem jest to, że na dobrą sprawę dostajemy bohaterów z obu stron, którzy nie są do końca jednoznaczni. Pod tym względem ta część miała mojego ulubionego "złola", a może dwóch. Jeden, który poniekąd był metaforą depresji, a inny, zdawał się być czymś więcej, niż tylko osobą na służbie "tych złych". Lubię jak "złol" ma własną moralność, która nie zgrywa się w 100% z "zespołem" dla którego gra i tu coś takiego dostajemy. Poprzednio mam wrażenie, że pod tym względem było dość prosto. Złol był złolem, którego nie dało się lubić. Tu potrafiłem być w szoku poznając prawdziwą motywację takiej postaci.


Nadal uznaję, że do cieszenia się Archiwum Burzowego Światła nie jest wymagana znajomość Cosmere, czyli innych serii autora. Tak, są wzmianki o innych światach, a nawet postaci, które z nich pochodzą, ale można je w spokoju odkrywać tutaj, a jak was zaciekawią, sięgnąć po ich dedykowane książki.



Moje bezspoilerowe recenzje z uniwersum ABŚ:

Droga Królów

Słowa Światłości + Tancerka Krawędzi

Dawca Przysięgi

Odprysk Świtu



#bookmeter > #dziwensieodchamia < #ksiazki #archiwumburzowegoswiatla #brandonsanderson #cosmere

fb0f035c-8134-4975-8dca-1122902aaf33
sireplama

Nie jestem w 100% pewien, ale chyba jesteś groopie tego cyklu

Zaloguj się aby komentować

3t3r

@Dziwen widze celowo kolegi nie tagowales

bori

@dziwen Wrzucanie memów bez wołania zainteresowanego to tylko siusiaczki robią xD

Zaloguj się aby komentować

Ja czekający aż @Statyczny_Stefek doda wpis o tym, jak bardzo w pytę jest #archiwumburzowegoswiatla , żebym mógł dodać przerobioną grafikę świadków Jehowy i napawać się kolejnym małym sukcesem mojej misji nawracania na dobre #ksiazki . XD

d785f429-474f-42c4-a3c8-3654c75fd159
661f81b9-cd9e-40b3-9b92-220d983134e6
bori

@Dziwen Dobrze że ja się nie dam nabrać!

Zaloguj się aby komentować

W sumie jak mi wczoraj mignął ten filmik z informacją, że ktoś będzie dobrze wspominany, to absolutnie nie pomyślałem, że chodzi o Daniela. Razem z Wasylem Iwanczukiem stworzyli dla mnie jeden z najbardziej emocjonalnych szachowych momentów, jakie pamiętam - nie jestem najstarszy, to może znacie inne. Na filmiku możecie zobaczyć, jak Iwanczuk walczył o to, by pokazać, że mimo wieku nadal może, a Daniel Naroditsky, by udowodnić po raz kolejny, że Kramnik* nie miał racji, oskarżając go o oszukiwanie w partiach internetowych. Wasyl przegrał tę partię bo skończył się jego czas.


Widziałem, że dodaliście już info o jego śmierci, ale chciałem też dodać swoje 3 grosze. Mam tylko nadzieję, że jeżeli to faktycznie wina tego, co z jego życiem robił Kramnik, to nie zachowają dla siebie przyczyny śmierci i pokażą gdzie może prowadzić to co robi nawet z bardzo młodymi zawodnikami ten szaleniec.


Danya zdawał się być jedną z najmilszych postaci tego środowiska. Szkoda, że tak to się skończyło, a przecież miał zaledwie 29 lat.


#szachy

* Kramnik jest byłym mistrzem świata, który w pewnym momencie oszalał i zaczął uznawać, że każdy kto z nim wygrywa, o ile ma niższy rating, na 100% oszukuje. Nadal mimo swojej memiczności ma spore grono akolitów, którzy prześladują zwłaszcza te bardziej znane "ofiary" jego "procedury".

entropy_

@Dziwen co do c⁎⁎ja.

Szkoda chlopaka

8d2c6735-2451-41d5-a84a-d6d07139f19a

Zaloguj się aby komentować

Atexor

@Dziwen Pasta o serwerowni wersja Hejto xD

bartas

@Dziwen piekna malpka xd

Zaloguj się aby komentować