W sumie miałem pisać recenzję Ghost of Yotei, ale czas nie z gumy, to pomyślałem, że zostawię tylko kilka groszy, które w sumie nie starczą nawet na ciągutkę. A jednak wyszła gruba recenzja. Kurde.
Ghost of Yotei opowiada historię najemniczki, która po 16 latach wraca do "domu", by zemścić się na 6 osobach, które - gdy była dzieckiem - w brutalny sposób zamordowały jej rodzinę, a ją samą zostawili na śmierć. Zaczęła od "węża", którego zabiła w brutalny sposób, przypłacając to stanem bliskim śmierci. Mimo wszystko przeżyła i stała się w oczach zwykłych ludzi Onryo, czyli duchem zemsty.
GoY dla mnie to chyba jedna z najpiękniejszych gier w jakich przyszło mi spędzić bodaj 40h, a historia na tyle ze mną rezonowała, że realnie oczy robiły się miejscami mokre. Widziałem w internecie - po ukończeniu - sporo krytyki tych aspektów, co nie ukrywam, mocno mnie zdziwiło. To nie fabularne Clair Obscur, ale... Kurde, coś w tym jest. W teorii mamy tu zwykłą historię zemsty dziecka, któremu zabito rodziców i brata, a w praktyce drogę głównej bohaterki, którą musi przebyć, by móc podjąć decyzję, czy warto. No i jak pewnie się domyślacie, przesłaniem tej gry będzie, że zemsta po trupach nie popłaca, ale tu jest coś więcej. Możliwe, że mój odbiór fabuły zależy od tego, jak dużo tego kontentu pobocznego ukończyłem, zanim dotknąłem wątki główne. Chyba przez to odniosłem wrażenie, że prawie każda misja, czy kontrakt "łowcy głów" kryje za sobą wskazówki na temat głównego wątku, w którym motywacja pewnych postaci pozostanie nieodkryta. Dostaniemy pewne wskazówki, ale to nie jest historia w której złol zostanie przedstawiony wielowymiarowo - że zaczniemy się z nim zgadzać. Nie. Raczej gra podsuwa wskazówki, a to my decydujemy w co będziemy wierzyć.
Brakuje mi tego w grach. Opcji, że nie musimy wiedzieć absolutnie wszystkiego. Dostajemy płótno i kilka kształtów głównych i sami musimy zapełnić luki. Odniosłem też wrażenie, że pewne aktywności miały dość metaforyczne znaczenie, jak oswajanie samotnego wilka, który wraz ze zwiększaniem się stada, stawał się coraz bardziej przyjazny, podobnie jak Atsu - główna bohaterka.
hejto pewnie skompresuje screeny niżej, które robiłem w trybie wydajności, bo jednak wolę 60fps, a nie chciało mi się zmieniać ustawień na jakość za każdym razem - tutaj i tutaj znajdziecie dwa które wrzuciłem na inny hosting, by nie było kompresji. Nie do końca rozumiem jak ktoś może nazwać taką grafikę słabą, a krąży w necie taka opinia. Nie grałem w nic, co by ją przebiło w ostatnich latach i głównie chodzi tu o spójność tego, co widzimy. Dla przykładu silniki które korzystają domyślnie z DLSS, czy FSR mają tendencje do szarpania tego, co jest oddalone i nakładania tekstur. Tutaj absolutnie wszystko wygląda jak jedna wielka całość. Do tego paleta barw jest po prostu piękna.
Walka jest miodna, choć jest pewna wada i jest nią AI podczas skradania. To jedna z tych gier w których jak kogoś zabijecie po cichu i jego ciało znajdzie inna osoba, to po chwili będzie to miała na końcu pleców i wróci do swojej rutyny. Na pocieszenie podczas walki to AI zachowuje się już bardzo dobrze i co ciekawe zależnie od poziomu trudności będzie zachowywać się inaczej. Tak, w tej grze poziomy trudności nie określają tylko ile wrogowie zadają obrażeń, ale też zmienia ich sposób ataku i poruszania.
Przed premierą sporym echem odbijały się zarzuty, że olaboga, baba samurajem i w ogóle "woke" i niektórym tak już zostało nawet po premierze. Czy słusznie? Nie. Atsu nie jest samurajem, tylko najemnikiem, wyrzutkiem. Nie żyje według kodu. Obecnie to chyba moja 2 ulubiona protagonistka z gier i nie umiem wyjaśnić dlaczego. Chyba przez drogę jaką przebyła.
Wątków rozumianych przez niektórych jako "woke" nie ma tu w ogóle. To nie jest gra o tym. Nie ma ani jednej dziwnej wzmianki, nic nie jest wymuszone. Nawet maruderzy powinni być zadowoleni, choć pewnie nie będą.
Chyba najważniejsze jest to, że to raczej nie będzie gra dla każdego. Jest powolna, a wątek główny w przeciwieństwie do wielu innych tytułów nie goni. Nie musimy nikogo ocalić, nie musimy się spieszyć. Dlatego w pewnych momentach nawet dostajemy prośbę, by się zatrzymać na chwilkę. Pomyśleć o tym, co robimy i co widzimy. Stąd te moje przemyślenia, że istnieje tu jakaś mniej widoczna warstwa fabularna pod tym wszystkim.
W grze pojawia się też legenda o pierwszym shinobi, jako mini misja poboczna, gdzie dowiadujemy się poniekąd co stało się z Jinem po wydarzeniach z GoT.
Czy polecam? Nie wiem. U mnie to 9.5/10, ale już potrafiłem udowodnić, że gust mam inny od ogółu. Ogrywałem na standardowym #ps5 .
#ghostoftsushima #ghostofyotei #playstation #gry









