Zdjęcie w tle
Archiwum Burzowego Światła

Społeczność

Archiwum Burzowego Światła

6

W tej społeczności staramy się pisać o wrażeniach ze świata Roshar, bez spoilerów. Wiem, to może być ciężkie, ale damy radę

Czytając Słowa Światłości kilka lat temu inaczej zapamiętałem tą książkę, byłem świeżo po Pieśni lodu i o ognia, więc Archiwum było dla mnie grzeczną high fantasy. Teraz odsłuchując na nowo dostrzegam nowe szczegóły, wątki Shallan są dla mnie o wiele ciekawsze, intryga z nią związana jeszcze lepsza. I rozbawił mnie jednocześnie zaintrygował temat srania w zbroję xD nigdy o tym nie myślałem ale tak na prawdę to pole bitwy musi strasznie śmierdzieć łajnem. Taki żołnierz jedzący byle co, idzie w szeregu do bitwy i nagle chce się mu zrobić dwójkę. Toj tojkow jeszcze nie wymyślili a dziesiętnik czy tym bardziej setnik nie puści cię za potrzebą, tego nawet w szkole nauczyciele nie chcieli robić.

#gownowpis

bori

@zjadacz_cebuli No bez przesady. Idąc tym tokiem myślenia to dużo miejsc i dzisiaj by śmierdziało łajnem.

Zaloguj się aby komentować

1570 + 1 = 1571

Tytuł: Wiatr i Prawda cześć 2

Autor: Brandon Sanderson

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: MAG

Format: książka papierowa

Liczba stron: 767

Ocena: 9/10

Ależ to był finał!

Świetne zakończenie opowieści. Książka trzymała poziom, umiejętnie dozowała emocje. W kluczowych momentach niemożliwe było odejście od lektury. A kulminacja miała wszystko: wypowiadanie przysiąg, odrzucanie przysiąg, walkę i wiele więcej. Koniec końców okazało się że Sanderson miał wszystko bardzo dokładnie ułożone, bo znaczenie miały pozornie mało ważne sceny. Wielki ukłon za całą opowieść i czekam na dalsze tomy bo na pewno będę czytał!!!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #archiwumburzowegoswiatla

3f5c17ab-f77c-424d-a29e-1c7dc7e5d0ce
TomAsh

Jakos tak nie wiem, uwazam, ze bylo OK ale bez fajerwerkow. Droge Krolow i Slowa Swiatlosci wspominam lepiej. Nie jestem fanem tego co Sanderson zrobil z Kaladinem. W szczegolnosci tego jego chodzenia za Szethem i robienia mu terapii psychiatrycznej Najlepiej to mi sie czyta wczesnego Sandersona, od czasu od czasu wracam do Mgly Zrodzonego czy Rozjemcy a te jego najnowsze ksiazki sa po prostu OK.

Zaloguj się aby komentować

1468 + 2 = 1470


Tytuł: Rytm Wojny tomy 1 + 2

Autor: Brandon Sanderson

Seria: Archiwum Burzowego Światła

Kategoria: Fantasy

Wydawnictwo: Mag

Format: Audiobook

Ocena: ??/10 paciorków duszy


Rytm Wojny to wyjątkowo trudna książka do oceny. Właściwie dwie książki, bo mówimy przecież o polskim wydaniu podzielonym na części, choć fabularnie nie ma to większego sensu. Trudność wynika głównie z jej nierówności. Górki potrafią sięgać wyżej niż w poprzednich tomach, ale doliny są tak głębokie, że momentami to najsłabszy fragment całego Archiwum Burzowego Światła. Mimo to, wciąż przebija dla mnie poziom większości innych autorów.


Jak zwykle postaram się opisać swoje wrażenia bez spoilerów.


W poprzednich recenzjach wspominałem, że Dawca Przysięgi zamyka pewien rozdział tej opowieści. Nie chodziło mi o to, że bohaterowie kończą walkę, a raczej o to, że po poznaniu kluczowych faktów i rozwiązaniu głównych wątków, przechodzimy do kolejnego etapu historii Rosharu. Rytm Wojny tylko mnie w tym utwierdził, bo tym razem akcja nie zaczyna się jak wcześniej tuż po poprzednim tomie, lecz rok później. I ten przeskok w czasie - dla mnie - kompletnie rozbił początek książki. W filmach obowiązuje zasada "pokaż, nie mów". Tu przez ten przeskok zabrakło właśnie tego "pokazania". Zamiast uczestniczyć w wydarzeniach, słyszymy o nich z drugiej ręki, przez co tracą emocjonalną siłę. Niektóre zmiany w bohaterach wydają się nielogiczne i niezasłużone, jakby ktoś im zresetował rozwój. To powodowało u mnie dysonans poznawczy, bo zamiast progresu, dostajemy regres. Tak bardzo mnie to irytowało, że przerwałem słuchanie na miesiąc, mniej więcej przy 25% książki.


Gdy do niej wróciłem okazało się, że potem jest lepiej, choć musicie wiedzieć, że ja nie jestem wielkim fanem Sandersona. Nie znam innych jego książek, nie zagłębiam się fanatycznie w lore. Moje zainteresowanie dotyczy tylko Archiwum. Dlatego pewnie doceniłem te części, których nie doceniają fani, jak 3 i 4. W nich skupiamy się dużo bardziej na jednej lokacji i bohaterach, których polubiłem. Ich przeżycia, walka, również ta wewnętrzna z zaburzeniami staje się czymś ciekawym. Opis depresji jest tak dokładny, że aż trudno nie było widzieć w niej swojej przeszłości, swoich wspomnień, a mówimy przecież o świecie fantasy.


Jednym z największych minusów Rytmu Wojny jest brak poczucia zagrożenia. Po zakończeniu Dawcy Przysięgi spodziewałem się wojny totalnej, a tymczasem dostajemy głównie drobne potyczki i niewielką stawkę. Śmierć nie jest wszechobecna, a wrogowie tracą dawną grozę. Dopiero z czasem napięcie rośnie, a końcówka sprawia, że stawka wzrośnie do poziomów nieosiągalnych w poprzednich tomach. Szkoda tylko, że trzeba było na to tak długo czekać. No i jeszcze te spoilery, które Sanderson sam wrzuca w swoje teksty - cholera wie, po co. Czasem fajnie byłoby wiedzieć tyle, co nasi bohaterowie, ale Brandon wrzuca cytat na początku rozdziału, który dosłownie jest spoilerem i trudno się w takim przypadku nie wkurzyć.


Z negatywnych rzeczy mogę też wymienić coś, co dla wielu osób, które odłożyły tę serię po Dawcy Przysięgi, może okazać się pozytywne. Rytm Wojny jest pisany tak, by przypominać o ważnych wydarzeniach z poprzednich książek. Dlatego trudno się tu zgubić, nawet jak ktoś zapomniał akcję z poprzednich tomów, ale ma to też negatywny aspekt. Jeżeli tak jak ja, nadrabiacie szybko te książki, Rytm Wojny będzie wkurzał powtarzaniem czegoś, co wy nadal pamiętacie. Mnie to mocno wkurzało, choć rozumiem po co to było. Chyba sporym problemem było to, że najczęściej przypominanie następowało w dialogach, które brzmiały tak, jak pisane przez słabych autorów. Nienawidzę, gdy postać A mówi do postaci B coś w stylu: "A pamiętasz kochanie, jak kilka lat temu zrobiłam to i to, z takimi konsekwencjami" "A no tak, pewnie, że pamiętam i stało się to i to dalej". Serio mam wrażenie, że było przynajmniej kilka takich dialogów i nadal mnie to wkurza.


Rozczarowały mnie też retrospekcje. W poprzednich tomach dodawały głębi, zaskakiwały i miały realne znaczenie dla teraźniejszości. Tutaj są słabsze, dotyczą wydarzeń, które już po części znamy, więc zniknął element tajemnicy. Ostatnia scena jest miła, ale to nadal najsłabsze retrospekcje w całym Archiwum.


Ale... Rytm Wojny nie jest taki zły, jak może się wydawać po tej ścianie tekstu wyżej, czego i tak nikt nie przeczyta. Zwroty fabularne są jednymi z lepszych w serii. Były miejsca, gdzie miałem łzy w oczach, były takie, gdzie w pozytywny sposób gotowałem się ze złości. Jeżeli pewnych postaci było zbyt mało w Archiwum, tu najprawdopodobniej dostaną coś do roboty, a jedna kompletnie zmieniła to, jak patrzyłem na jej punkt widzenia. Są takie rzeczy, które poniekąd mieliśmy przed oczami, ale dopiero tutaj nabiorą sensu i będziemy mieć taki "o kurna" moment. Serio, Sanderson może lubi spoilery, ale to jak potrafi zaskoczyć jest niesamowite i nie ma żadnej opcji, że wpadniecie sami na to, co wam pokaże pod koniec tego tomu. No, chyba że macie szczęście, albo diagram.


Te mocne strony całkowicie zrekompensowały mi wcześniejsze rozczarowania. Dlatego nie wystawiam oceny - nie potrafię. Rytm Wojny jest jednocześnie genialny i frustrujący, ale ta genialność wygrała. Przez większość czasu było dobrze, a pod koniec - wspaniale.


A no i fajnym aspektem jest to, że na dobrą sprawę dostajemy bohaterów z obu stron, którzy nie są do końca jednoznaczni. Pod tym względem ta część miała mojego ulubionego "złola", a może dwóch. Jeden, który poniekąd był metaforą depresji, a inny, zdawał się być czymś więcej, niż tylko osobą na służbie "tych złych". Lubię jak "złol" ma własną moralność, która nie zgrywa się w 100% z "zespołem" dla którego gra i tu coś takiego dostajemy. Poprzednio mam wrażenie, że pod tym względem było dość prosto. Złol był złolem, którego nie dało się lubić. Tu potrafiłem być w szoku poznając prawdziwą motywację takiej postaci.


Nadal uznaję, że do cieszenia się Archiwum Burzowego Światła nie jest wymagana znajomość Cosmere, czyli innych serii autora. Tak, są wzmianki o innych światach, a nawet postaci, które z nich pochodzą, ale można je w spokoju odkrywać tutaj, a jak was zaciekawią, sięgnąć po ich dedykowane książki.



Moje bezspoilerowe recenzje z uniwersum ABŚ:

Droga Królów

Słowa Światłości + Tancerka Krawędzi

Dawca Przysięgi

Odprysk Świtu



#bookmeter > #dziwensieodchamia < #ksiazki #archiwumburzowegoswiatla #brandonsanderson #cosmere

fb0f035c-8134-4975-8dca-1122902aaf33
sireplama

Nie jestem w 100% pewien, ale chyba jesteś groopie tego cyklu

Zaloguj się aby komentować

1326 + 1 = 1327


Tytuł: Odprysk Świtu

Autor: Brandon Sanderson

Seria: Archiwum Burzowego Światła

Kategoria: Fantasy

Wydawnictwo: Mag

Format: Audiobook

Długość: 7h

Ocena: 8/10 szczęściosprenów


Odprysk Świtu to druga krótka (176 stron) opowieść, która rozwija Archiwum Burzowego Światła o wątki poboczne, prawdopodobnie istotne w przyszłości, ale trochę odbiegające od głównych tomów i tych głównych postaci. Chronologicznie dzieje się między Dawcą Przysięgi a Rytmem Wojny i opowiada o wyprawie na tajemniczą wyspę. Tym razem fabuła skupia się na niepełnosprawnej kobiecie dowodzącej całą ekspedycją, która musi udowodnić swoją wartość mimo sceptycyzmu załogi.


Historie poboczne różnią się od głównej serii stylem narracji - tutaj akcja jest bardziej liniowa, bez retrospekcji czy skakania po czasie i miejscach. Lecimy od punktu A do punktu Z, co stanowi świeże urozmaicenie wobec rozbudowanych, wielowątkowych tomów. W Tancerce Krawędzi takie uproszczenie nie wyszło najlepiej - sama opowieść była nudna i momentami wręcz infantylna, a dopiero finał ratował całość. Odprysk Świtu jest inny: czerpie z interludiów znanych od pierwszego tomu, ale jednocześnie przynosi całkiem nową historię. W przeciwieństwie do Tancerki, tutaj nie znajdziemy powtórzeń - tam niemal 20% książki było dosłownym przepisaniem interludium Zwinki ze Słów Światłości, tu Sanderson całkowicie od tego odszedł i wyszło to na plus.


Największy minus to decyzja o bardzo szybkim zdradzeniu jednej z tajemnic. Jednym z wątków jest próba ustalenia, kto sabotuje wyprawę. Niestety autor ujawnia sprawcę wprost, pokazując scenę jego narady ze "wspólnikami". W efekcie intryga przestaje być zagadką „kto za tym stoi?”, a zamienia się w oczekiwanie, kiedy bohaterowie odkryją coś, co czytelnik wie już od dawna. To zdecydowanie osłabia napięcie. Owszem, najważniejszy pozostaje motyw samej wyspy, ale przyjemniej byłoby samodzielnie rozgryźć spisek niż patrzeć, jak bohaterowie powoli do tego dochodzą.


Moje drugie zastrzeżenie dotyczy ceny. Nie rozumiem, czemu tak krótka książka i audiobook kosztują niemal połowę tego, co znacznie obszerniejsze tomy główne. Odprysk Świtu jest na tyle ważny, że trudno go pominąć ale przynajmniej portfel ucierpi mniej niż przy Tancerce Krawędzi, bo tam to smutny obowiązek, a tu mamy mimo wszystko fajną historię. Polecam, bo to ciekawa, zaskakująco lekka opowieść z nutą nietypowego humoru. Herdazkiego. xD


-------

#bookmeter #dziwensieodchamia #ksiazki #archiwumburzowegoswiatla #abs #brandonsanderson #cosmere

1576e706-d842-4d48-965a-72dede9001b8
WujekAlien

@Dziwen wait, jak to 7h? Audiobook jest tak długi?

Zaloguj się aby komentować

1319 + 2 = 1321


Tytuł: Dawca Przysięgi część I i II

Autor: Brandon Sanderson

Seria: Archiwum Burzowego Światła

Kategoria: Fantasy

Wydawnictwo: Mag

Format: Audiobook

Ocena: 11/10 chwałosprenów


Kontynuując serię moich zupełnie nikomu niepotrzebnych recenzji książek z Archiwum Burzowego Światła, oto jestem. Ukończyłem Dawcę Przysięgi. Jak zwykle nie będę wchodził w spoilery (ze specjalnie oznaczonym wyjątkiem na samym dole), a jeśli już się jakieś pojawią, to z kategorii tych, które znajdziecie na okładce Drogi Królów, czyli pierwszego tomu serii. Dawca Przysięgi został w Polsce podzielony na dwie części, ale przyznam szczerze, że ocenianie ich osobno byłoby niesprawiedliwe - w takim układzie część II zawsze wypadałaby lepiej, bo to ona zbiera owoce akcji budowanej w części pierwszej. Dlatego sam nie bardzo wiedziałem, jak to oznaczyć na bookmeterze, będzie jako dwie książki, bo inni też tak to podzielili.


--------


Co właściwie znaczy być honorowym? Gdzie przebiega granica między dobrem a złem? Jedna z postaci już w poprzednim tomie stawiała sobie takie pytania, ale tutaj w Dawcy Przysięgi to właśnie one stają się osią całej fabuły. Świat się komplikuje i nie da się już po prostu powiedzieć: „my jesteśmy dobrzy, a oni źli”.


Dawca to dla mnie jak dotąd najlepszy tom całej serii - głównie dlatego, że tak wiele miejsca poświęcono w nim eksplorowaniu świata, a nawet światów, w tym też dylematów moralnych, czy samej istoty dobra i zła. To też pierwszy moment, w którym naprawdę zasadne staje się pytanie, czy warto wcześniej przeczytać Rozjemcę - inną powieść z uniwersum Cosmere. Wyjaśnię to niżej.


Ten tom przede wszystkim poszerza uniwersum i daje masę odpowiedzi, dzięki którym nawet te mniej ciekawe interludia z poprzednich części nabiorą więcej sensu. Już wcześniej autor zostawiał nam wskazówki, gdzie patrzeć i czego szukać, ale efekt, który można określić kolokwialnie jako „o k****”, pojawia się właśnie tutaj. I tak te odpowiedzi są naprawdę satysfakcjonujące, choć nie oznacza to, że wszystko już wiemy. Do pełnego obrazu daleko - i całe szczęście.


W Dawcy większy nacisk położono też na problemy wewnętrzne bohaterów. Ich przeżycia mają bezpośredni związek z fabułą całego Rosharu i prawami, które nim rządzą. W książce znajdziemy realizacje tematów takich jak trauma, uzależnienia, depresja, autyzm czy zaburzenia dysocjacyjne. I chociaż to mroczne fantasy, takie wątki mają tu swoje naturalne miejsce. Co ważne, sposób, w jaki zostały wplecione, wypada bardzo wiarygodnie - nie czułem ani sztuczności, ani przerysowania.


A co z Rozjemcą? Czytać przed?

Tu zdania są podzielone. Jedni wolą wiedzieć jak najwięcej i uniknąć zaskoczenia elementami, które wydają się nie pochodzić z Rosharu. Inni - i ja zaliczam się do tego obozu - wolą znać dokładnie tyle, ile wiedzą główni bohaterowie. Dzięki temu mogę samodzielnie ocenić, komu ufam, jaka jest motywacja danej postaci i kim ona tak naprawdę może być. To podejście daje mi satysfakcję, bo nie mam poczucia, że bohaterowie mogliby się zachować „lepiej” tylko dlatego, że ja już znam jakieś fakty z innych książek.


W skrócie: lubię odkrywać tajemnice razem z postaciami i Rozjemca czytany wcześniej mógłby mi to trochę odebrać.


Nie wiem czy jest sens pisać więcej, ale z pewnością ten tom jest warty uwagi, choć gusta bywają różne. Dla mnie najlepszy. Zobaczymy jak będzie dalej.

-------

#bookmeter #dziwensieodchamia #ksiazki #archiwumburzowegoswiatla #abs #brandonsanderson #cosmere


-------

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER


Jednym z moich ulubionych momentów, był ten, gdy Kaladin opowiada Syl o tym, że wie, dlaczego tak dobrze czuł się będąc blisko Shallan. Nie odpowiada wprost, tylko się uśmiecha i pokazuje jej kolorowy kamień, który zmienia barwy gdy pada na niego światło. Większość z nas wie, że chodzi o Tiena, jego brata i że był do niej podobny, ale ta historia ma głębsze dno. W jednym z listów od Duchokrwistych Shallan dowiaduje się, że jej brat polował na świetlistego w armii Amarama - z tego, co pamiętam, na rozkaz Niebiańskich. Tym świetlistym był właśnie Tien, który na tym etapie miał się uczyć tkać światło. Sam Sanderson to potwierdził.


SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

8a9b9d0b-4e56-4497-b00d-6cc7aa3e8df5
7d43f97f-c7de-4b8c-b1a9-026b2dee2efd
Fly_agaric

@Dziwen Od czego zacząć czytanie tej sagi? I jaka kolejność?

bori

@Dziwen Widzę potencjał na kolejne obwoluty

Romanzholandii

@Dziwen

Ten tom przede wszystkim poszerza uniwersum i daje masę odpowiedzi, dzięki którym nawet te mniej ciekawe interludia z poprzednich części nabiorą więcej sensu. Już wcześniej autor zostawiał nam wskazówki, gdzie patrzeć i czego szukać, ale efekt, który można określić kolokwialnie jako „o k****”

I tymi wskazówkami, tajemnicami, powiązaniami itd.... Mnie kupił

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

1309 + 1 = 1310


Tytuł: Wiatr i Prawda część 1

Autor: Brandon Sanderson

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: MAG

Format: książka papierowa

Liczba stron: 800

Ocena: 8/10


Jestem zdumiony że jako pierwszy wrzucam na tag piątą część Archiwum Burzowego Światła! 

Koniec świata za 10 dni, więc każda chwila jest ważna. Każda postać ma coś do zrobienia. Walki w książce jest naprawdę sporo, szczególnie dzięki POVovi Adolina, który był naprawdę fajny. Wątek Dalinara również spoko, wydaje się że z niego dowiemy się wszystkich tajemnic Rosharu. Wątek Kaladina i Szetha tym razem spokojny, ale również ciekawy bo poznajemy kolejną krainę. Czekam na drugą część i finał opowieści!


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #abs

4ef29d67-069e-42f7-a9ed-fc33c7f5acb0
Dziwen

@Endrevoir ja dopiero kończę Dawcę Przysięgi (2 książka). XD

Endrevoir

@Dziwen Najlepsze za tobą ale i tak waarto Ale przed 5 częścią warto nadrobić Elantris, Rozjemcę i Z Mgły Zrodzonego bo sporo jest tych nawiązań

zjadacz_cebuli

@Endrevoir chodzi o pewnego błazna?

Cerber108

Dlatego się "cieszę", że nic z Cosmere jeszcze nie czytałem. Teraz skończył pierwszą erę ABŚ, a zanim wyda 3 erę Imperium, to minie sporo czasu, a w międzyczasie może (a może nie) zabiorę się za wszystkie dotychczas wydane książki z uniwersum.

Orzech

Nawet fajne te dwa tomy, ale kurde, muszę zrobić odpoczynek od Sandersona bo nawet jak słuchałem na 1.25x to mnie czasem rozwalalo.

Zaloguj się aby komentować

SŁOWA ŚWIATŁOŚCI

Brandon Sanderson

seria ARCHIWUM BURZOWEGO ŚWIATŁA


Zastanawiałem się w sumie tak długo nad tym wpisem, że aż skończyłem po drodze Tancerkę Krawędzi i jestem w jakichś 10% Dawcy Przysięgi [liczę oba tomy razem]. No bo jak napisać o książce, która jest kontynuacją serii tak, by nie zalać was spoilerami i dać opcję na czyste podejście, przy jednoczesnym wyrażeniu swojego zdania? Spróbuję. Nie będzie tu żadnych spoilerów, obiecuję, choć zdradzę odrobinkę na temat Tancerki Krawędzi na samym dole w odpowiednio oznaczonym miejscu. W poprzedniej recenzji napisałem trochę więcej o tematyce Archiwum i tu jest utrzymana. Twarde fantasy, trochę średniowieczne z niekonwencjonalną magią i zagrożeniem, które może zniszczyć ludzkość.


SŁOWA ŚWIATŁOŚĆI

Dość długo przyszło mi się zastanawiać, co dokładnie sprawia, że przez te "cegły" płynę jak ciągnięty rzecznym prądem, a sporo mniejsze książki, nie mniej uznanych autorów powodują, że zamiast czytać/słuchać, lecę gdzieś myślami po chwili i zaczynam się gubić? Chciałem dać sobie chwilkę. Przerwać serię czymś mniejszym, innym, ale okazało się, że to nie takie proste. No i mam swoją odpowiedź czemu Archiwum jest takie burzowo świetne. Przez opisy. Te książki, a raczej Brandon ma to do siebie, że nie jest wylewny w tym, jak opisuje detale tego świata. Jedną z największych bolączek mojego dzieciństwa były lektury, które zamiast historii, oferowały niekończące się opisy izb, krajobrazów, czy samych bohaterów. Próby przebrnięcia przez takie pozycje kończyły się często frustracją, bo takie sekcje musiałem czytać po kilka razy, by je sobie w ogóle wyobrazić, a nawet jak to robiłem, to pojawiało się jedno, ważne pytanie: "Po co?". No i to jest coś, co moim zdaniem odróżnia książki Sandersona, a przynajmniej te, które przeczytałem. On opisuje tylko to, co jest naprawdę ważne. Gdy jakaś scena nie wymaga opisu ubrania rywali lub pomieszczenia w którym się toczy, on tego nie robi. Sporo miejsc i rzeczy tak naprawdę odkrywamy dopiero po czasie, z urywków opisów i w taki sposób nawet nie trzeba się nad nimi mocno zastanawiać, bo one po prostu stają się z czasem łatwe do zapamiętania. Słowa Światłości mają ponad 1200 stron lub 51h audiobooka i wiesz ile z tego bym wyciął? Maksymalnie 30-40 stron, czy jakąś godzinkę audio. Bo tu liczy się historia, droga jaką przebywa się z książką i dialogi, które wszystko kształtują. To jest coś, czego nie doceniałem w Czerwonym Świcie [inna niesamowita seria] i coś, co pokochałem w Archiwum. 


Dodatkowo Brandon wraz z kolejnymi książkami moim zdaniem zmienia coraz bardziej styl na taki, który staje się coraz płynniejszy. Jednym z większych krytycyzmów, jakie miałem po ukończeniu Drogi Królów, był fakt skakania po historiach opisywanych z punktu widzenia różnych bohaterów zbyt często, zostawiając czytelnika w zawieszeniu, po prostu zwalniając akcję i powodując lekką frustrację. W Słowach Światłości Brandon się trochę opanował i to zaczęło działać, a Dawca Przysięgi w ogóle już się nie boi długich segmentów o jednej postaci, dlatego mam wrażenie, że mimo podobnej objętości, ukończę go nawet szybciej, niż DK i SŚ. Podejrzewam, że to trochę kwestia tego ile osób miał do pomocy w sztabie, bo ten z każdym Tomem rozrasta się o masę nowych pomocników i doradców. 


To co dodatkowo wyróżnia te książki, od tych typowych - a przynajmniej takich, jakie zaliczyłem w przeszłości, to fakt, że nawet postaci poboczne mają osobowość i styl. Od Drogi Królów utrzymany jest trend do tego, by nawet bez dodatku w postaci "powiedział cicho IMIĘ" wiedzieć, kto to mówił. Trochę przesadzam, ale w 90% przypadków można to poznać po samym stylu napisania tych postaci. Każda ma coś, co sprawia, że są częścią świata, że nie są tylko narzędziami fabularnymi lub wydmuszkami o jednej osobowości w wielu ciałach. To jest świeże dla mnie. 


Dodatkowo motywacja postaci i ich zachowanie w zasadzie w ogóle nie zalatuje tym, że są traktowane, jako wspomniane narzędzia. Dam ci przykład, bo nie wiem czy to umiem dobrze opisać inaczej. Mamy główną postać, która musi coś zrozumieć, przemyśleć. Dlatego autor typowych książek wykorzystuje jakąś postać drugiego planu i zadaje odpowiednie pytania, które trochę zalatują sztucznością i w taki sposób osiągamy efekt. W tej serii do tej pory nie ma takich rzeczy -poza Tancerką Krawędzi, o której wspomnę za chwilkę. Tak, jak w Czerwonym Świcie, tu każda postać ma swoją logikę, ma swój rozum i nie służy jako wytrych dla scen, a raczej jako część świata, której autor nie nadużywa. Nie ma wychodzenia poza rolę tylko po to, by ułatwić sobie dotarcie do pewnych założeń autora.


Cała reszta sprowadza się w zasadzie tylko do tego, czy lubimy pewne postaci, czy też ich nie lubimy. Z pewnością trudniej będzie przetrwać pewne rozdziały, gdy trafimy na znienawidzoną osobę. Sam tak naprawdę miałem duży problem tylko z jedną postacią, ale pod koniec okazała się całkiem znośna [tak, znowu pocisk w Tancerkę Krawędzi]. 


Moim zdaniem Droga Królów i Słowa Światłości stanowią wspaniałą pierwszą fazę tego uniwersum i jestem przekonany, że jak ktoś boi się takiej inwestycji czasowej we wszystkie 5 tomów, to ukończenie nawet tylko 2 jest jak najbardziej akceptowalne, głównie dlatego, że zakończenie SŚ jest trochę bardziej otwarte. Droga Królów woła o kontynuowanie lektury, a Słowa Światłości dla mnie po części dają wybór. Masz już wiedzę o X, Y, Z, chcesz kontynuować? No i nawet przy odmowie uważam, że czasu nie zmarnujesz. Trochę jak przerwać The Last of Us po pierwszym sezonie. Wiadomo, że walka trwa, ale pewną część historii masz już odklepaną i nawet jak nie znasz pełnego zakończenia, to masz wystarczająco dużo, by się tym cieszyć. 


No i tak... Nie jestem w stanie krytykować tej serii. Może za zbyt duże skupienie na postaciach, które akurat nie są moimi faworytami, ale to rzecz w 200% subiektywna. Jestem przekonany, że inni polubią tych, których ja nie darzę szczególną sympatią. 


10/10 drużyn mostowych. Polecam chyba nawet bardziej, niż Czerwony Świt. 


------------------

TU BĘDZIE O TANCERCE KRAWĘDZI 

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że lektura tej książki jest niezbędna dla zrozumienia wydarzeń i postaci w przyszłości. Jeżeli nie chcesz mieć dysonansu, będziesz musiał się za nią zabrać, mimo że moim zdaniem jest tak nudna, że miejscami miałem ochotę zasnąć. Odlatywałem myślami dość często, a jedną z większych zbrodni [choć to takie moje personalne tetate], jest fakt, że interludium Tancerki w Słowach Światłości jest 1:1 powtórzone w jej dedykowanej książce i stanowi 20% jej objętości. Jak przeczytasz tę historię w SŚ, to potem i tak będziesz musiał to zaliczyć w TK, bo jestem pewny, że założysz sobie, że nie wszystko pamiętasz na tyle dobrze po jakichś 500 stronach głównej książki, by nie zgubić się w historii Zwinki. Zbrodnia nr 2, to niegrający dualizm tej postaci. Co w przypadku, gdy autor chce stworzyć postać małego dziecka, które z jednej strony zachowuje się jak małe dziecko i ma głupiutkie pomysły, ale w określonych momentach, gdy do sceny wymagana jest "dorosła logika", ona ją dostaje? Mnie to wybijało z immersji. To jest ten element o którym wspomniałem wyżej, że postać staje się narzędziem i tym miejscami była Zwinka. Narzędziem fabularnym. 


Ostatnie rozdziały sporo rekompensują i mocno rozszerzają lore tego świata, a główna bohaterka przestaje być irytująca. Przynajmniej na chwilkę. U mnie naciągane 6/10 i to głównie przez porządne zakończenie. 

------------------

#dziwensieodchamia < tu takie tetate so

#archiwumburzowegoswiatla #brandonsanderson #ksiazki

Pora piękna na dodanie, ale obiecałem sobie, że to wreszcie zrobię, nawet jak ma polecieć w niebyt. xD

50b2a4eb-c274-4b82-93f1-adf075447e45
b047cdb5-3f0f-4cb4-814a-eed552ed8f2e
GazelkaFarelka

@Dziwen

Dodatkowo motywacja postaci i ich zachowanie w zasadzie w ogóle nie zalatuje tym, że są traktowane, jako wspomniane narzędzia. Dam ci przykład, bo nie wiem czy to umiem dobrze opisać inaczej. Mamy główną postać, która musi coś zrozumieć, przemyśleć. Dlatego autor typowych książek wykorzystuje jakąś postać drugiego planu i zadaje odpowiednie pytania, które trochę zalatują sztucznością i w taki sposób osiągamy efekt.

Miałam te same skojarzenia, że autor nie traci papieru na dialogi pomiędzy postaciami, które opowiadają sobie rzeczy dla nich obojga oczywiste w stylu "jak ci wiadomo, mój drogi, mieszkamy w Polsce, w naszym kraju są cztery pory roku, w lecie świeci słońce i jest ciepło a w zimie pada śnieg i jest zimno". Z jednej strony to daje to początkowo taki efekt wtf i zastanawiasz się, czy nie zaczęłaś przypadkiem serii od jakiegoś środkowego tomu, ale z drugiej strony jest to naturalne i budujesz sobie w głowie ten świat wraz z kolejnymi rozdziałami.

Dziwen

@GazelkaFarelka o tak, świetnie to ujęłaś.

rith

@Dziwen ja to muszę poczekać jeszcze z rok i przeczytam wszystko trzeci raz.

Nie wiem czy mam ochotę na cały cykl o metalach, ale w sumie to jest on dość ważny w kontekście Cosmere

Dziwen

@rith mam wrażenie, że ten cykl by mi nie podszedł, ale chyba dam mu szansę. Nie wiem jeszcze. Z mgły zrodzony wydaje się dużo mniej ciekawy, niż Archiwum.

zjadacz_cebuli

@Dziwen nie wiem co w Twojej głowie siedzi, ale chłopie chciałbym mieć chociaż 10 procent umiejętności recenzowania i analizy jak Ty. Jeżeli będziesz dalej tak się pochłaniał to za niedługo ja będę się bał spoilerów xD

Dziwen

@zjadacz_cebuli nie no, chyba skończyłeś wszystkie tomy, a Brandon nie wyda chyba prędko nowego. To raczej nie ma się czego bać. xD

zjadacz_cebuli

@Dziwen mam jeszcze tomy do przeczytania

Zaloguj się aby komentować

DROGA KRÓLÓW

Brandon Sanderson

seria ARCHIWUM BURZOWEGO ŚWIATŁA


OCENA : 9.5/10 diamentowych broamów


Jak zawsze zaznaczę, że ja wielkim krytykiem nie jestem, a jak coś mi nie pasuje, to tego nie kończę i stąd moje oceny często są karykaturalnie wysokie. Innymi słowy piszę tylko o tym, co mi się podobało, chyba że mocno się rozczarowałem. W przypadku książek fantazy, to można powiedzieć, że jestem jaroszem - cytując Walaszka. 


Jakiś czas temu poczyniłem wpis o Drodze Królów, który nawet wysoko się poniósł i fajnie, że tak wiele osób napisało o swoich pozytywnych przemyśleniach na temat serii Archiwum Burzowego Światła, a kolega @zjadacz_cebuli stworzył nawet dedykowaną społeczność, z której pozwoliłem sobie skorzystać. Wtedy jak pisałem o tej książce, byłem w okolicy jej połowy (mówimy o trochę ponad 1100 stronach), a teraz ją ukończyłem i mogę napisać, że było tylko lepiej - przy okazji pokazując temu, którego pomijamy, że się nie pomyliłem. W zasadzie ostatnie 25% było po prostu niesamowite. No ale od początku. 


O czym jest Droga Królów?

To momentami brutalna powieść fantasy, będąca wstępem do rozbudowanego świata o własnych, nietypowych zasadach, choć umieszczona w szerszym uniwersum Sandersona, czyli Cosmere. Książka zaczyna się sceną z przeszłości, w której kilku Heroldów - obrońców ludzkości - łamie przysięgę i opuszcza ten świat. Wszyscy, poza jednym, znikają, zostawiając po sobie tajemniczą broń. Dopiero później dowiemy się, jakie to miało znaczenie.

Sama główna akcja książki toczy się w cieniu wyniszczającej wojny między dwoma królestwami, o ile tak mogę to nazwać, mającej miejsce na jałowych pustkowiach. Poznajemy ją z perspektywy trzech głównych postaci: niewolnika, członków królewskiej rodziny oraz młodej kobiety, która chce zostać uczoną i zdobyć wiedzę od potężnej mentorki. Każdy z tych wątków pokazuje inne oblicze świata i odkrywa kolejne zasady nim rządzące, a sceny będące w bezpośrednim sąsiedztwie często uzupełniają się nawzajem. Np. młoda kobieta odkryje coś, co lepiej pomoże zrozumieć następną scenę z niewolnikiem, potem on też wspomni o czymś ważnym dla historii członków królewskiej rodziny i to wszystko będzie połączone nawet zanim dotrzemy do dość oczywistego punktu, w którym połączenie będzie bardziej widoczne, bo bezpośrednie. To normalny zabieg w książkach, ale tu po prostu działa świetnie i dlatego o tym wspominam. 


To, co od początku przyciąga uwagę, to nietypowy system magii i unikalna fauna i flora. Nie ma tu elfów, krasnoludów ani zaklęć, które widzieliśmy już w setkach innych historii. Wszystko jest świeże i logicznie osadzone w realiach tego świata. Już pierwsza walka pokaże troszkę czym jest i jak działa burzowe światło. Jestem przekonany, że was też to lekko zaskoczy. 


Sanderson w tej książce potrafił mnie oszukać i to było naprawdę świetne uczucie. Wiesz, te momenty gdy jakaś scena widziana z innej perspektywy odsłaniała coś, czego człowiek absolutnie nie dostrzegał wcześniej. Wiadomo, typowy zabieg, ale tu zrealizowany tak, że gdy do człowieka docierało, o czym była "wcześniejsza wersja" jakiejś sceny, no ciarki na plecach. 


To, co miejscami mnie lekko frustrowało, to sam fakt, że autor bardzo lubił ucinać, jakby za szybko sceny w miejscach, które stawały się skrajnie interesujące. Zwroty akcji są tak długo czymś fajnym, jak nie mamy ich na końcu każdego rozdziału. Czekasz na jakieś wyjaśnienie, dostajesz je po wolniejszym wprowadzeniu, żeby ucięło się zaraz po momencie w którym staje się ciekawie. W kolejnej książce, którą już zacząłem mam wrażenie, że Brandon zrobił to lepiej. Tak trochę sobie tłumaczę jego przedmowę z Drogi Królów, w której zaznaczał, że pierwszy raz pisał tak długą książkę i sam do końca nie wiedział jak ją sformatować. To nie jest wielki problem, a zwyczajnie jedyna rzecz na minus dla mnie. Więcej grzechów nie pamiętam.


Ogólnie pokochałem te momenty, w których autor nie rzucał we mnie odpowiedziami, tylko dawał mi pole do tego, bym sam na nie wpadł. Takich miejsc w tej książce jest masa, choć każde potem zostanie rozszerzone i nie będzie opcji na to, że ktoś się zgubi, jak na coś nie wpadnie po drodze. 


Samo zakończenie mocno uderza z wielu stron. Ja byłem kompletnie zaskoczony naprawdę masą scen, a samo wyjaśnienie pewnych kluczowych dla fabuły wydarzeń zostawiło mnie z otwartymi ustami. Absolutnie świetny pomysł na to, jak to wszystko było połączone i aż bym tu chciał się pokusić o spoiler, ale nie mogę. Kodeks zabrania.


Nie wiem, czy z tego bełkotu da się coś zrozumieć, ale nie tak łatwo jest nie wejść w spoilery i wyjaśnić czemu ta książka jest dla mnie tak dobra, choć kolejna zapowiada się jeszcze lepiej. Tak więc oficjalnie DAJĘ ZNAK JAKOŚCI DZIWENA i polecam każdemu. xD

No i tak, wiem. Dałem tak wysoką notę, że pewnie w przyszłości braknie skali, ale ja tam się nie boję wychodzić wyżej, niż dopuszczalny limit. Wyrobimy radzieckie 150% normy, jak zajdzie taka potrzeba. xD

--------------

#dziwensieodchamia <

#ksiazki #archiwumburzowegoswiatla #brandonsanderson

9adad6d7-5592-4f8f-9293-ececea7d21a3
AndzelaBomba

Kolego, a czemu nie na #bookmeter ? 😛

Romanzholandii

A to się znów pochwalę

Sanderson w mym sercu jest na pierwszym miejscu.

a99b906e-7b51-4a1e-9fde-da6da202712d
bojowonastawionaowca

@Romanzholandii fanatyk Brandona Sandersona, cała najwyższa półka zawalona książkami

Romanzholandii

@bojowonastawionaowca książki już dawno mi się nie mieszczą. planuję w przyszłości przebudować salon by mieć półki na całą ścianę 8x3m

Zaloguj się aby komentować

Startuję ze swoją pierwszą społecznością, więc dopiero się uczę i bądźcie wyrozumiali. Wiem, że na tym portalu jest grono ludzi którzy lubią twórczość Sandersona więc można wrzucać swoje jakieś przemyślenia o całym Cosmare.


Szkoda, że nie ma funkcji spoiler alert ale to może się uda kiedyś osiągnąć

#fantastyka


No i od razu zapraszam @Dziwen i @kubex_to_ja bo ten pomysł dzięki wam mi wpadł


@rith Ciebie też zapraszam

cweliat

@zjadacz_cebuli jakieś 5-6 lat temu przeczytałem wszystko co było dostępne. Wyszło coś nowego? Wchłonąłem momentalnie, ale jakoś szybko przeszło

zjadacz_cebuli

@cweliat jutro ogarnę jak to wygląda aktualnie

rith

@cweliat tak, na początku tego roku wyszła 5 część- zakończenie pierwszego łuku fabularnego. Będzie jeszcze drugi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

kubex_to_ja

@zjadacz_cebuli dołanczam i łobserwuje

Dziwen

@zjadacz_cebuli zastanawiam się jak ogarnąć przepaść między takimi ludźmi, jak ja (ukończone 2 tomy), a tymi, co ukończyli wszystkie dostępne tomy, żeby ta społeczność trochę ożyła. Masz jakieś pomysły jak to rozruszać?

zjadacz_cebuli

@Dziwen szczerze, to sam się nad tym zastanawiam, już ostatnio nawet myślałem czy nie zacząć wrzucać jakichś fajnych fanartów tylko to też może być spoilerem. Dzięki, że wrzuciłeś też dzisiaj posta, jeszcze go nie czytałem ale naprawię błąd bo już raczej dzisiaj mam wolny wieczór.

Zaloguj się aby komentować