Zdjęcie w tle
TheLastOfPierogi

TheLastOfPierogi

Osobistość
  • 129wpisy
  • 711komentarzy

OC #herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra #codziennaIIIrzesza

Planowanie operacji "Barbarossa" - logistyka

Pod względem logistycznym sama kampania wiązała się z problemami logistycznymi większymi o rząd wielkości od wszystkich dotychczasowych operacji w historii wojen: pod wieloma względami zresztą także od wszystkich późniejszych operacji. W ofensywie wziąć udział miało 3,5 miliona żołnierzy, ponad pięć razy więcej niż miał ich Napoleon przekraczając Niemen w 1812 r. Ta ogromna masa, dysponująca setkami tysięcy koni i pojazdów musiała być zaopatrywana w czasie marszu ku celom, które leżały w odległości 950, 1100 i 1450 [linia Dźwina-Smoleńsk-Dniepr] kilometrów od pozycji wyjściowych Wszystko w kraju słynącym ze złych dróg, i w którym każdy metr torów kolejowych musiał najpierw zostać dostosowany do standardowego rozstawu szyn. Był to ponadto kraj, który dostarczał Rzeszy dużych ilości surowców strategicznych, od ropy po kauczuk. Dostawy te oczywiście miały zostać z chwilą rozpoczęcia kampanii przerwane.

Jednym z głównych zmartwień oficerów planujących tę ogromną kampanię było właśnie zgromadzenie wystarczających zapasów materiału wojennego. Jak zwykle największą trudność stanowiło określenie zapotrzebowania. To zależało jednakże od wielu nieprzewidywalnych czynników — w tym tempa prowadzenia operacji (co wpływało na zużycie paliwa), oporu nieprzyjaciela (co wpływało na zużycie amunicji), i oczywiści czasu trwania kampanii. Sztaby poczyniły wiele bardzo optymistycznych założeń. Przykładowo założono, że zużycie amunicji będzie na poziomie zużycia z kampanii na zachodzie i że Armia Czerwona zostanie rozbita na zachód od linii Dźwina-Smoleńsk-Dniepr. Mimo tak niskich szacunków zapotrzebowania wciąż trudno było zgromadzić niezbędne zapasy niektórych materiałów. Przykładowo, opon samochodowych było tak mało, że zastanawiano się nad zastąpieniem ich w niektórych pojazdach kołami o stalowych obręczach. Całkowicie wstrzymano produkcję gumowych podeszw do butów. Mimo ograniczenia bieżącego zużycia paliwa poniżej poziomu określonego przez armię jako niezbędne minimum, udało się zgromadzić zapas wystarczający tylko na trzy miesiące działań (w przypadku oleju napędowego na miesiąc). Operacje planowano rozpocząć w czerwcu, a już od lipca oczekiwano wystąpienia braków paliwowych. Sytuacji zaradzić miały dostawy z rumuńskich pól naftowych bezpośrednio do armii działających na Ukrainie. Nie można było nazbyt liczyć na wykorzystanie zdobycznych składów paliwa, gdyż w Związku Radzieckim stosowano paliwo o mniejszej liczbie oktanowej; niemieckie pojazdy mogły je wykorzystywać tylko po zmieszaniu go z benzolem, co wymagało specjalnej infrastruktury. Ponieważ przygotowania do "Barbarossy" wiązały się ze znacznym powiększeniem liczebności armii (liczbę dywizji pancernych powiększono z 9 do 19, pozostałych dywizji ze 120 do 180, a potem 207), prawie niemożliwe było zdobycie części zamiennych dla pojazdów z już istniejących jednostek. Problem ten zwiększał jeszcze fakt wykorzystywania przez niemiecką armię wschodnią 2 tysięcy różnych typów pojazdów; sama Grupa Armii "Mitte" potrzebowała ponad miliona różnego rodzaju części zamiennych. Kolejny problem stanowiła amunicja. Udało się ostatecznie sporządzić szacunkową ocenę, lecz nie co do zapotrzebowania, ale co do tego ile należało zabrać jej ze sobą. Oznaczało to jednakże, że armia niemiecka nie zgromadziła zapasu na dwanaście miesięcy walki, co zalecał dowódca armii zapasowej. Do ZSRR Niemcy wkroczyli zabierając ze sobą ledwie 2-3 Ausstattungen (jednostki ognia) oraz nieokreślonej wysokości rezerwę dla 20 dywizji. Można byłoby się spodziewać, że tak wielkie braki mogą skłonić niemieckich planistów do zanegowania sensowności całej kampanii. Stało się jednak inaczej, Niemcy łudzili się, że cele planowane na pięć miesięcy walk można będzie osiągnąć w ciągu czterech, czy nawet w ciągu ledwie jednego miesiąca. Wydaje się, że niemiecki Sztab Generalny utracił zdolność do rozsądnego rozumowania. Zamiast ograniczyć cele tak, by odpowiadały posiadanym środkom, zadecydowali, że pierwotne założenia były nazbyt ostrożne, i że uda się osiągnąć wyznaczone wcześniej cele łatwiej, niż przewidywano. (...)

Nie sposób powiedzieć, jak daleko w głąb ZSRR można było zapuścić się, wykorzystując zgromadzone ciężarówki. Zależało to od bardzo zmiennego czynnika zużycia paliwa i amunicji. Rozumiano jednakże, że rozbicie Armii Czerwonej możliwe było w odległości do 500 kilometrów od pozycji wyjściowych. Wszystkie plany OKH zakładały zatem, że odległość od granicy do Smoleńska można będzie pokonać jednym wielkim skokiem, po którym nastąpiłaby przerwa niezbędna na doprowadzenie linii kolejowych. Zakładając — skrajnie optymistycznie — że kolumny ciężarówek będą w stanie przebyć 1000-kilometrowy dystans w obie strony w ciągu sześciu dni (wliczając załadunek i wyładunek)*, dziennie można było dostarczyć 60 000:6 = 10 000 ton, czyli średnio po 70 ton na dywizję na każdą ze 144 dywizji. Ponad jedną trzecią stanowiłaby żywność. Spoglądając na problem z innej strony: każda z 33 dywizji szybkich (wraz ze służbami, sztabami itp.) potrzebowała dziennie około 300 ton zaopatrzenia. 

*Przy założeniu, że ciężarówki będą jeździć 10 godzin dziennie ze średnią prędkością 20 kilometrów na godzinę. Nie wzięto pod uwagę tego, że w danym momencie 20-35 procent pojazdów znajdowało się w naprawach

Martin Van Creveld "Żywiąc wojnę. Logistyka od Wallensteina do Pattona"

Ilustracje:
1 Pojazd w błocie, listopad 1941 (Bundesarchiv, Bild 183-B15500 / Britting / CC-BY-SA 3.0)
2 Powoz konny w błocie, rok 1942 (Bundesarchiv, Bild 101I-289-1091-26 / Dinstühler / CC-BY-SA 3.0)

8/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
79709763-ea8e-4c4b-9b4c-d74c71c83e2f
74a64a73-94e4-4dc9-a317-667a252c20d7
Opornik

@TheLastOfPierogi W Technika Wojskowa Historia jest masa takich tekstów, z różnych kampanii różnych stron. To są niewiarygodne liczby.

pszemek

@TheLastOfPierogi wow, biorąc pod uwagę Twój wrzut, to inwazja na ZSRR poszła Niemcom wprost znakomicie.

bori

@TheLastOfPierogi W sumie tego planowania logistyki to do końca wojny nie poprawili, Hasso von Manteuffel żalił się że ofensywę w Ardenach też na nierealnych założeniach zaopatrzenia oparli

Zaloguj się aby komentować

Firmy prywatne zaangażowane w funkcjonowanie obozu w Auschwitz cz. 2 - cyklon B

Kwestie budowlane stanowiły połowę problemów, przed którymi stanęło SS. Drugą były dostawy gazu. Cyjanowodór, zwany cyklonem (Zyklon), jest silną trucizną: śmiertelna dawka to jeden miligram na kilogram masy ciała. Cyklon dostarczano w puszkach, a użycie polegało na otwarciu i wsypaniu kryształków do komory gazowej, gdzie ulegała sublimacji. Miał on tylko jedną wadę: po trzech miesiącach nie nadawał się do użytku i dlatego nie można było gromadzić zapasów. Jako że Auschwitz był stacją końcową, zawsze w pełnej gotowości, konieczne okazało się dostarczenie sobie dostaw. 

SS nie produkowało cyklonu, przeto należało go pozyskiwać od firm prywatnych. Jego dostawcami były firmy chemiczne specjalizujące się w "zwalczaniu szkodników" (Schadlingsbekampfung) za pomocą gazów trujących. Cyklon był jednym z ośmiu produktów wytwarzanych przez te firmy zajmujące się fumigacją na dużą skalę: w budynkach, barakach i na statkach, odwszawianiem odzieży w specjlanych komorach (Entlausungsanlagen) oraz odwszawianiem ludzi, którzy ze względu bezpieczeństwa zakładali maski przeciwgazowe. (...)

Działalność przemysłu produkującego środki do tępienia szkodników determinowały trzy czynniki: struktura udziałowców, linie produkcyjne i kanały sprzedaży oraz mechanizm zbytu. Metodę tępienia szkodników przy użyciu gazu opracowała Deutsche Gessellschaft fur Schadlingsbekampfung mbH (Niemiecka Korporacja Zwalczania Szkodników), w skrócie DEGESCH. (...)

Cyklon wytwarzały dwie firmy: Dessauer Werke i Kaliwerke w Kolinie. Fabryka IG Farben (w Uerdingen) produkowała do niego stabilizator. Dystrybucję kontrolowała firma DEGESCH, która w 1929 r. podzieliła się światowym rynkiem z amerykańską korporacją Cyanamid. (...) Sprzedażą zajmowały się dwie firmy HELI i TESTA. Firmy działały na obszarach rozgraniczonych linią biegnącą od Cuxhaven przez Obisfelde do Plauen. Tereny położone na wschód od tej linii, w tym Auschwitz obsługiwała firma Tesch und Stabenow (TESTA). (...)

TESTA sprzedwała cyklon w różnych stężeniach. Faktury wystawione odbiorcom municypalnym i przemysłowym za fumigację budynków drukowano wraz z kolumnami opatrzonymi nagłówkami C, D, E i F, oznaczającymi stężenie substancji i jej cenę. Jak to zostało wyjaśnione w piśmie do władz Komisariatu Rzeszy Wschód, stężenie "E" było wymagane do wytępienia szczególnie odpornych szkodników, takich jak karaluchy, bądź do odymiania baraków drewnianych. Stężenie "normalne" - "D" - stosowano przy tępieniu wszy, myszy i szczurów w dużych, solidnych budowlach z pomieszczeniami umeblowanymi. Organizmy ludzkie zabijano w komorach gazowych cyklonem B. 

Ilości preparatu zamawiane przez Auschwitz nie były duże, choć zauważalne. W pewnych okresach pokaźnej części tych dostaw używano do gazowania ludzi. Gazu nie kupowała administracja obozu. Zamawiającym był SS-Obersturmfuhrer Kurt Gerstein, naczelny oficer do sprawy dezynfekcji w Urzędzie Szefa Higieny Waffen SS (Joachim Mrugowsky). Z zasady wszystkie zamówienia przechodziły przez ręce firm TESTA, DEGESCH i Dessau. Z zakładów w Dessau, producenta cyklony, dostawy wysyłano bezpośrednio do Wydziału do Walki [ze Szkodnikami] i Dezynsekcji Auschwitz (Abteilung Entwesung und Entseuchung).

Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich"

Ilustracje:
1 Puste puszki Cyklonu B
2 Schemat produkcji i dystrybucji Cyklonu B (Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich")
3 Dystrybucja Cyklonu (Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich")

7/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
6aec99e4-cd3a-4445-991e-9f4429f4a6cc
107a20e3-43b5-40c1-91f1-3394d2db3d9c
f12fa4c9-279b-4203-b04a-7e1e8ddda7c1
walus002

Genialne są Twoje wpisy dziękuję!

SZWIERZAK

Niemcy i Rosjanie- dwa najgłupsze narody Europy. Co by o Polakach nie mówić- nigdy nikt temu narodowi nie dał wmówić, że trzeba zabijać ludzi na skalę przemysłową.

Budo

@TheLastOfPierogi IG Farben było w to mocno zamieszane i cały koncern ma ogólnie mroczną przeszłość. Więcej było firm zamieszanych w machinę wojenną trzeciej rzeszy, chociażby koncern DAG, może o nim napiszesz jeszcze.

Zaloguj się aby komentować

Firmy prywatne zaangażowane w budowę obozu w Auschwitz cz. 1

(tym razem będzie tekst własny)

Budowami obozów zagłady zarządzała organizacja SS-Zentralbauleitung. Zatrudniała ona około 120 osób — architektów, inżynierów, techników etc. Prace ciesielsko-budowlana wykonywała zależna od SS firma DAW (Niemieckie Zakłady Zaopatrzenia Wojskowego). Budowa maszynerii zagłady w Auschwitz wymagała większych kompetencji, więc SS zatrudniła około 200 podwykonawców.

W budowę krematoriów i komór gazowych zaangażowanych było kilkanaście podmiotów. Ich listę wymienia Raul Hilberg w trzecim tomie "Zagłady Żydów Europejskich"

krematoria - projekt komory gazowej i budowa pieców:
J.A. Topf und Sohne, Erfurt
budowa krematoriów:
HUTA (Hoch - und Tiefbau), Wrocław, filia Katowice
Hermann Hirt Nachf., Bytom
W. Riedel und Sohn, Bielice
VEDAG (Vereinigte Dachpappen AG), Wrocław
odwadnianie:
Continentale Wasserwerkgesellschaft. Berlin
Tiefbauunternehmung "Triton", Katowice
dachy:
Baugeschaft Konrad Segnitz, Beuthen
Industrie-Bau AG, Bielice
kominy:
Robert Koehler, Mysłowice
hydraulika:
Karl Falck, Gliwice
wentylacja:
Joseph Kluge, Stare Gliwice
instalacje elektryczne:
AEG (Allgemeine Elektrizitatsgesellschaft), filia Katowice

Spośród wyżej wymienionych najważniejszą rolę pełniła firma J.A. Topf und Sohne (czyli J.A. Topf i synowie). Głównym biznesem firmy była budowa i sprzedaż instalacji browarniczych. W związku z rozpoczęciem wojny na wschodzie przedsiębiorczy właściciel wszedł w biznes krematoryjny, dostarczając piece między innymi do obozów jenieckich (pierwsze duże zamówienie złożone przez SS miało być dostarczone do obozu jenieckiego w Mohylewie). Biznes szedł na tyle dobrze, że główny inżynier, Kurt Prufer, otrzymał premie.

Pierwszą wizytę w Auschwitz Topf i Prufer odbyli 27.02.1942, gdzie zostali poinformowani, że dotychczas zbudowane piece sprawują się dobrze, ale nie są w stanie wytrzymać "dodatkowego obciążenia". Żeby sprostać tym wyzwaniom, inżynier Fritz Sander, opracował projekt pieca chłodzonego powietrzem, o możliwości pracy ciągłej.

Od stycznia do czerwca 1943 roku firma była zaangażowana w budowę Krematoriów II i III, projektując m.in. systemy wentylacji komór gazowych, piece krematoryjne, czy windy do przewożenia zwłok. Pierwszy projekt sprawował się wyjątkowo średnio, a krematoria psuły się często. W związku z tym firma opracowała kolejny model "ciągłej kremacji", mający przypominać działanie taśmy produkcyjnej. Zwłoki miały być pakowane do środka pieca pojedynczo przez otwór na górze i powoli zjeżdżać w dół (zaprojektowano trzy załamania, żeby spowolnić proces). Na samym dole pieca miały zostać popioły. Żeby zapewnić bezproblemowe działanie, piec nie posiadałby żadnych ruchomych części. Projekt nigdy nie wszedł w życie, SS zrezygnowało z usług firmy pod koniec 1943 roku ze względu na słabe działanie dotychczasowych rozwiązań.

31 maja 1945 Topf popełnił samobójstwo w okupowanym przez Amerykanów Erfurcie. Kurt Prufer został aresztowany i wypuszczony następnego dnia. Udało mu się dostać do siedziby firmy i zniszczyć dokumenty świadczące o jego zaangażowaniu w budowę obozu, zostawiając tylko te stawiające go w dobrym świetle (np. patenty na niektóre piece). Kiedy Erfurt przeszedł do sowieckiej strefy okupacyjnej, przez chwile robił interesy z Armią Czerwoną. Został aresztowany w roku 1946, w 1952 zmarł w gułagu.

Siedziba firmy przetrwała do dzisiaj, na elewacji znajduje się napis "Stets gern für Sie beschäftigt", który w luźnym tłumaczeniu oznacza "Pozostająć zawsze do usług". Firma używała tego zwrotu, kończąc każdą korespondencję z SS.

Na podstawie: Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich", Richard Foregger "Auschwitz: Technique and Operation of the Gas Chambers"

Ilustracje:
1 Piec w Buchenwaldzie konstrukcji firmy J.A. Topf und Sohne
2 Elewacja firmy J.A. Topf und Sohne
3 Patent na piec krematoryjny chłodzony powietrzem
4 Projekt pieca do ciągłej kremacji

6/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
43006b6f-e6c4-4fda-9575-729508cf9361
fb0a3675-7e0f-4692-b596-52d541945075
84cf46da-b282-49e1-9c0d-e1e70943b6d9
e52ade19-c08c-4fed-a90a-83dc080ee149

Co następne?

244 Głosów
SZWIERZAK

Super wpis i widac ze temat ciekawy bo ludzie chca wiecej. Dzieki za wpis i czekam na kolejna czesc

Zeterka

Gdzie mieli siedzibę w Breslau??

Topia

Sam fakt budowy krematoriów, to nie jest dowód na nic. Krematoria wykorzystuje się do utylizacji zwłok pochodzących z różnych źródeł, a nie tylko ludobójstwa. Mogli powiedzieć, że budują zwykłe krematorium, a że w czasie wojny trupów dużo, to i dostosowane do pracy ciągłej.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości chińska herbata Liu Bao 207 (rocznik 2006) z Guangxi Wuzhou Tea Factory, jednego z najlepszych producentów gatunku herbaty Liu Bao. Jest to jedna z największych ciekawostek w mojej herbacianej kolekcji (i prawdopodobnie jeden z mniej znanych styli herbacianych w Polsce) i dlatego czekałem z nią na specjalną okazję — tą okazało się przekroczenie bariery 100 postów na hejto.

No dobra, czym w zasadzie jest gatunek Liu Bao? Herbata przechodzi proces oksydacji tak jak herbaty czarne, następnie dojrzewa ona w stosach, po czym jest prasowana (w tym przypadku jest to spłaszczone gniazdo). Jeżeli technologia kojarzy wam się z pu erhem shu to zdecydowanie macie racje. Proces produkcji Liu Bao zainspirował fabrykę herbaty Kunning, która jako pierwsza produkowała gotowane pu erhy. Herbata Liu Bao jest tradycyjnym wyrobem regionu Kuangsi na południu Chin.

Gniazdo jest mocno sprasowane, oddzielenie liści (które mocno się kruszą) wymaga siły. Na powierzchni gniazda widać pojedyncze pączki, ale większość stanowią zdecydowanie liście przytopowe. Zapach suszu jest bardzo przyjemny, słodki, owocowo-karmelowy, w nucie tylnej jest trochę aromatów pu erha (zarówno gotowanego jak i surowego) - ziołowość, gleba i tytoń. Napar po przepłukaniu ma bursztynowy kolor, który przechodzi w jasną czerwień. Aromat naparu jest delikatny i znowu miesza w sobie dwa światy — herbat czarnych i pu erhów. Jest sporo miodu, słodu i suszonych owoców, ale z drugiej strony jest też szlachetny tytoń, orzechy, trochę piwnicy. Smak jest zdecydowanie jedyny w swoim rodzaju. Dominuje tu słodycz (znowu w stronę miodu i suszonej śliwki), kontrowana przez bardziej wytrawne aromaty typowe dla surowego pu erha. Co ciekawe, ciężko tutaj szukać aromatu pu erha shu, który był wyczuwalny w naparze. W smaku dzieje się dużo i herbata jest raczej degustacyjna, niż codzienna. Odczucie w ustach jest dosyć aksamitne, pełne z delikatną cierpkością na finiszu.

Liu Bao to dosyć niszowa, ale bardzo ciekawa propozycja dla wszystkich fanów pu erhów/herbat ciemnych, lub tych, którzy chcą się przekonać, jak zróżnicowany potrafi być świat herbaty.

Cena: około 20-25$ za 100 gramów, w zależności od rocznika

43/∞

#herbatacodzienna #herbata
623c92d1-7fc2-4049-b30a-43e6e94e8f03

Zaloguj się aby komentować

Testy psychologiczne nazistów przed procesem norymberskim cz. 1 - metoda badań i Julius Streicher

Program testów psychologicznych został w zasadzie zakończony przed rozpoczęciem procesu, gdy więźniowie wciąż przebywali w izolacji, tak więc prawdziwość wyników była zagwarantowana. Stosowano różne testy (test IQ, Rorschacha i Test Apercepcji Tematycznej). Najłatwiejszy do zwięzłego opisania, chociaż nie najważniejszy, był test IQ. 

Używałem własnej, niemieckiej wersji amerykańskiego testu IQ dla dorosłych Wechsler-Bellevue, eliminującej bądź skracającej te jego części, których przedmiotem były różnice kulturowe, jak słownictwo i informacje ogólne. (...)

Imię i nazwisko  - IQ
Hjalmar Schaht - 143
Arthur Seyss-Inquart - 141
Hermann Goring  - 138
Karl Donitz - 138
Franz von Papen - 134
Ericha Raeder- 134
Hans Frank - 130
Hans Fritzsche- 130
Baldur von Schirach- 130
Joachim von Ribbentrop- 129
Wilhelm Keitel- 129
Albert Speer- 128
Alfred Jodl - 127
Alfred Rosenberg- 127
Konstantin von Neurath- 125
Walther Funk- 124
Wilhelm Frick- 124
Rudolf Hess - 120
Fritz Sauckel- 118
Ernst Kaltenbrunner- 113
Julius Streicher- 106

Wyjąwszy Streichera, wyniki IQ wskazują, że przywódcy nazistowscy mieli iloraz inteligencji powyżej średniej (IQ 99-110), co tylko potwierdza fakt, że ludzie odnoszący sukcesy w jakiejkolwiek dziedzinie aktywności - nieważne, czy są to politycy, przemysłowcy, żołnierze lub zbrodniarze - właśnie taki iloraz mają. Musimy pamiętać, że IQ wskazuje tylko mechaniczną sprawność umysłu i nie ma nic wspólnego z charakterem lub moralnością, czy innymi zróżnicowanymi czynnikami, które prowadzą do oceny osobowości. 

Julius Streicher*

Prestiż społeczny Streichera osiągnął tak niski poziom, że inni zbrodniarze wojenni uznawali jego towarzystwo za nieodpowiednie. Jego lubieżna, perwersyjna umysłowość została najniżej oceniona w testach psychologicznych IQ; nawet obrońca zastanawiał się, czy antysemicka obsesja jego klienta nie wynikała z choroby umysłowej. Streicher został odpowiednio przebadany przez komisję psychiatryczną (...) Streicher wykorzystał badani do wygłoszenia kolejnych wykładów o antysemityźmie, pouczając psychiatrów w tej sprawie, tłumacząc zarazem, jak to poświęcił dwadzieścia pięć lat na studiowanie kwestii żydowskiej i wie na ten temat więcej niż ktokolwiek inny. Gdy lekarze poprosili go o rozebranie się do badania, rosyjska tłumaczka podeszła do drzi i odwróciła się tyłem do grupy. Streicher powiedział, mrugając znacząco: "O co chodzi? Jesteś wystraszona widząc coś ładnego?". Dziewczyna wzdrygnęła się ze wstrętu.

W rezultacie badania psychiatrzy orzekli, że choć cierpi na obsesję neurotyczną, nie jest chory psychicznie. 

14 listopada (cela Streichera)
(...)
"No tak, Goring i inni są przynajmniej skłonni przyznać, że był to straszliwy błąd, niezależnie od wszystkiego innego".
"Ach ten Goring! On nawet nigdy nie skonsumował swojego małżeństwa. [...]. Twk, wiem, że to Goring był odpowiedzialny za wykopanie mnie ze stanowiska gauleitera w 1940 roku, z powodu tej historii o jego dziecku pochodzącym ze sztucznego zapłodnienia. Nic na to nie poradzę. Muszę mówić to, co uważam za prawdę".

*polityk, gauleiter Frankoni (1929-1940) i wydawca tygodnika "Der Sturmer", wulgarnego i tabloidowego, który uderzał w najniższe instynkty (gazetą codzienną partii nazistowskiej był "Völkischer Beobachter"), a jego treści były przepełnione skrajną przemocą, pornografią i obrzydliwymi rysunkami. Od afery z Eddą Goring nie bierze udziału w polityce. W Norymberdze został skazany na śmierć (przyp. własny)

G. M. Gilbert "Dziennik norymberski" (to jedyny fragment odnośnie badań psychologicznych, który mam wynotowany — jeżeli chcielibyście przeczytać o kimś więcej z tej listy, to dajcie znać w komentarzu, skompiluje ciekawy fragment)

Na zdjęciu: 1. Julius Streicher; 2. Okładka "Der Sturmer" z 1934 roku

5/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
4d9a1a37-6bfd-4a56-896e-796a51340752
67ad720e-ac88-4ed9-b03e-b29a65cd1b93

Co następne?

155 Głosów
Sielski_Chlop

Swoją drogą ciekaw jestem czy to, że naziści z wysokim IQ zaczęli przyznawać jakoby to wszystko było straszliwym błędem, było skruchą czy cyniczną kalkulacją? I w ogóle jestem ciekaw czy pokładali wiarę w nazism i rasizm, czy byli od początku cynikami? A pośrednio czy osoby z wysokim IQ są w równej mierze podatne na wiarę, przyjęcie jakiejś ideologii, co przeciętna większość?

PornoKing

Skąd dorwałeś książkę cena 140 to przegięcie :/

Dzikie_oregano

Polecam książkę „Dragi i wojna”

Łatwo odjechać przy takich koktajlach. Bez dopisywania ideologii.

Zaloguj się aby komentować

Szukam ogarniętego trenera personalnego, który pomógłby mi popracować nad siłą pod sporty uderzane (aktualnie trenuje boks i niedługo zaczynam muay thai). Nie zależy mi na wynikach sylwetkowych. Najchętniej umówiłbym się na trzy-cztery treningi, żeby złapać technikę ćwiczenia, a później ćwiczyłbym na własną rękę. Macie kogoś do polecenia?

#silownia #warszawa
zemstakosiarki

Znajomy kiedyś zaczal na Legie chodzic i tam z kims sie umawial. Moze spróbuj tam zachaczyc, ewentualnie moge podpytac czy ma kogos do polecenia

Zaloguj się aby komentować

Akcesoria herbaciane, których możesz nie znać

Dzisiaj pokaże Wam mniej typowe akcesoria herbaciane (no nie oszukujmy się, zaparzacze i dzbanki znamy wszyscy). To chyba najciekawsze herbaciane gadżety, które obecnie posiadam. Bez zbędnego przedłużania, lecimy

Zdjęcie 1
Tutaj widzicie dwa narzędzia służące do rozłupywania herbat prasowanych. Po lewej jest to szpikulec, po prawej tradycyjny, drewniany nóż. Z użytkowego punktu widzenia szpikulce są znacznie wygodniejsze, zwłaszcza w przypadku mocnego prasowania.
Za nimi stoi worek do ciastek herbaty pu erh sheng (surowych). Dlaczego wymieniam tutaj tylko jeden rodzaj pu erhów? Otóż oba gatunki powinny być starzone w różny sposób. W przypadku surowej wersji herbaty wymagana jest wymiana powietrza, ciastko/cegła musi "oddychać". Wynika to z procesu produkcyjnego, w którym nie korzystamy z mikroorganizmów. W takim worku mieście się około 20 ciastek 200 gramowych. Trzymam tutaj herbaty, których nie pije na bieżąco, bo bardzo słabo przechowuj się w nim otwarte ciastko.

Zdjęcie 2
Tutaj jest jedna z moich komór do fermentacji pu erhów shu. Takie herbaty przechowujemy w warunkach, które sprzyjają rozwojowi mikroorganizmów żyjących na liściach herbacianych. Jednym z bardziej istotnym grzybem jest gatunek drożdży Blastobotrys adeninivorans — wytwarzają one enzymy (m.in. taninazę, która rozkłada bardzo powszechne w liściu herbacianym taniny). Oprócz tego znajdziemy tam grzyby z wszystkim doskonale rodzaju Penicillium. Żeby milusińscy się dobrze rozwijali, potrzebna jest odpowiednia wilgotność (ja korzystam z torebek Bovedy) oraz źródło mikroorganizmów. Żeby mieć ich pod dostatkiem, kupiłem bardzo starego (z lat '90 zeszłego wieku) pu erha niskiej jakości, który pokruszony leży na dnie komory fermentacyjnej. Na dno trafiają też wszystkie okruchy/pył herbaciany, który powstaje podczas parzenia. Ta konkretna komora jest eksperymentalna, wrzucam tam tanie pu erhy i patrzę co się stanie.

Zdjęcie 3
Na trzecim zdjęciu znajduje się plastikowy czajnik gunfu marki Kamjove do parzenia herbaty w stylu chińskim. Na górę sypie się herbatę, zalewa się ją wodą, a mały guzik na szczycie otwiera zapadnie, która pozwala na to, żeby herbata spłynęła do dolnej komory. Pojemność to około 150 mililitrów.
Obok znajduje się łyżeczka do herbaty. Tradycyjnie, w dawnych czasach kupcy kolonialni herbatę przechowywali w dużych drewnianych skrzyniach, a łyżeczka służyła do prezentacji próbek (stąd często takie łyżeczki były bardzo bogato zdobione). Łyżeczka mieści około dwóch gramów herbacianego suszu.

#herbatacodziennaekstra #herbatacodzienna #herbata
a64dd8ee-1216-443c-8960-68cb0f99bdbe
8d3ec26d-edd1-4602-9a50-5ded8df49b93
6be45a8a-9820-4416-ba9f-4a4dc2108460
Neminem

@TheLastOfPierogi Słyszałem opinie że surowe pu-erhy też można przechowywać w szczelnie zamkniętych pojemnikach z bovedą. Miałeś z tym jakieś złe doświadczenia? Ja od ponad pół roku trzymam w ten sposób i póki co jest ok.

Słyszałem też że postarzanie surowych pu-erhów w suchym klimacie jest bez sensu i nie starzeją się dobrze.

TheLastOfPierogi

@Neminem można, ale mam ich za dużo i zbankrutowałbym na Bovedach. W moim schowku mam (w zależności od pory roku) 62-65% wilgotności i to powinno styknąć

Zaloguj się aby komentować

Fundacja Hackenholta w obozie zagłady w Bełżcu

Zadanie obozu w Bełżcu było proste - zamordować jak najwięcej Żydów w jak najkrótszym czasie. Po wybudowaniu do lutego 1942 roku podstawowej infrastruktury Wirth zaczął eksperymentować z różnymi metodami osiągnięcia tego celu. Ostatecznie zadecydował się na mordowanie za pomocą tlenku węgla, czyli tą samą metodą co podczas akcji T-4. Sprowadzenie "czystego", fabrycznie wytwarzanego gazu stwarzało jednak spore trudności logistyczne i mogło budzić podejrzenia. SS-Scharfuhrer Lorenz Hackenholt, w czasie akcji T-4 kierowca i "dezynfektor", wpadł na pomysł podłączenia do komór gazowych silnika zdobycznego radzieckiego czołgu lub pojazdu opancerzonego. Niezależnie od tego, jakiego typu silnika faktycznie użyto - okazał się bardzo wydajny.

Fragment relacji Kurta Gersteina*:

Przed nami zobaczyłem coś w rodzaju łaźni ozdobionej pelargoniami, dalej małe schodki, a w środku po trzy pomieszczenia po lewej i prawej, o wymiarach 5 x 5 metrów i wysokich na 1,9 metra, z drewnianymi drzwiami jak do garażu. Na suficie jakiś żartowniś namalował Gwiazdę Dawida. Na frontonie budynku widniał napis "Hackenholt Stiftung"**

*17 sierpnia 1942 roku Kurt Gerstein, oficer techniczny SS, był mimowolnym świadkiem wszystkich etapów tej procedury, od początku do końca. Jego droga do Waffen-SS była bardzo nietypowa - Gerstein zgłosił się na ochotnika wyłącznie po to, by zdobyć wiedzę na temat programu eutancji, którego jedną z ofiar była jego szwagierka (...) Do Waffen-SS zgłosił się w 1941 roku. Przyjęto go - choć wydaje się to niewiarygodne - na podstawie referencji dwóch funkcjonariuszy Gestapo, którzy prowadzili przeciwko niemu dochodzenie. 
**Fundacja Hackenholta

Adrian Weale "SS. Historia pisana na nowo"

Na zdjęciu: SS-Scharfuhrer Lorenz Hackenholt

4/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
da643e84-4bf2-4947-818b-10539e696a53
szukajek

Lorenz Hackenholt (25 czerwca 1914 w Gelsenkirchen, uznany za zmarłego 31 grudnia 1945) – niemiecki mechanik, SS-Hauptscharführer, zbrodniarz hitlerowski.

Był członkiem załogi obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, później uczestniczył w akcji T4. W latach 1942–43 służył w obozie zagłady w Bełżcu, w którym odpowiadał za funkcjonowanie komór gazowych. Zaprojektował także komory gazowe w obozach w Sobiborze i Treblince. Zaginął w ostatnich dniach wojny; niewykluczone, że skutecznie ukrył się przed wymiarem sprawiedliwości.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości chiński pu erh shu aromatyzowany płatkami chryzantemy od nieznanego producenta. Herbata jest ze mną od +/- roku 2015/2016 i przeleżała na dnie pojemnika fermentacyjnego z innymi ciastkami (bo zwyczajnie o niej zapomniałem). Na odwrocie ciastka jest wybita data pakowania — lipiec 2014 roku, czyli pewnie możemy śmiało założyć, że liście mają ponad 10 lat. W przypadku takiej herbaty czas szkodzi, a nie pomaga, ale powinna być zdatna do picia.

Ciastko jest jednolicie wybarwione z widocznymi płatkami chryzantemy. Prasowanie jest luźne, do oddzielenia porcji nie trzeba używać noża/szpikulca. Sam zapach suszu jest bardzo delikatny — czuć piwnicę i kwiaciarnię. Napar jest jasnoczerwony, po stylu spodziewałbym się głębszego koloru. Aromat naparu jest bardziej zdecydowany. Jest dominująca piwnica i mokra gleba z nutą kwiatów. W smaku jest płasko — trochę aromatów typowych dla pu erhów i trochę kwiatowej słodyczy.

Można wypić, ale w sumie nie ma to specjalnie sensu.

Cena: nie pamiętam, chyba dostałem go gratis do zamówienia.

42/∞

#herbata #herbatacodzienna
dae442ab-b818-488d-8c98-0dc685f48327

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości malawijska herbata Malawi Thyolo Moto 2022 ze sklepu eherbata.pl Herbata pochodzi z plantacji Satemwa w południowym Malawi. Został on założony w latach '20 XX wieku, pierwotnie ziemia miała służyć do uprawy tytoniu. Właścicielem plantacji jest nieprzerwanie amerykańska rodzina Kay. Portfolio produktów jest dosyć typowe - oprócz produkcji herbat wysokiej jakości z dobrych liści, wytwarza również herbatę ekspresową w procesie CTC (crush, tear, curl). Herbata Malawi Thyolo Moto jest produkowana w tradycyjny sposób, gdzie suszenie liści odbywa się nad ogniem. W tym konkretnym przypadku do wędzenia wykorzystywane jest drewno gujawy.

Susz jest ładny, widać pojedyncze poskręcane liście i jednolite, czarne wybarwienie. Aromat jest bardzo mocny - na pierwszym planie pojawia się oscypek, tytoń, w tle majaczy ziołowa nuta (trochę mięty i rozmarynu). Napar jest bursztynowy. Jego aromat jest znacznie bardziej złożony. Na pierwszym planie znowu jest oscypkowa wędzonka, trochę słodkiego kadzidła, żywicy i suszu pod wigilijny kompot. W tle majaczy ziołowa, świeża nuta. Smak jest bardzo przyjemny i wbrew pozorom mało kontrowersyjny. Body jest słodkie, słodowe i wędzone. Smak oscypka jednak nie jest przytłaczający, tylko fajnie wkomponowuje się w całość. W tle jest sporo owocowości, żywicy i dymu tytoniowego.

Malawi Thyolo Moto 2022 to bardzo fajna wędzona herbata, która może być dobrym wstępem do gatunku. Całość jest zbalansowana, przyjemna i bardzo pijalna. Zdecydowanie nie jest to ekstremum jak w przypadku Lapsangów, czy herbat wędzonych torfem. Pewnie będę do niej wracał.

Cena: 18 PLN za 25 gramów.

41/∞

#herbata #herbatacodzienna
0232d11e-b432-4fc8-89cf-9b39928733f2
Endrevoir

Zabieram się do tych wędzonych herbat jak pies do jeża i nie mogę się przemóc.... Ale takie wpisy pomagają mi w końcu podjąć decyzję

TheLastOfPierogi

@Endrevoir z wędzonką jest ten problem, że się albo kocha, albo nienawidzi. Ale fajnie jest spróbować chociaż jednej w życiu, żeby mieć wyobrażenie, jak mogła smakować herbata przed wynalezieniem suszarek bębnowych. Jak lubisz Chiny to kusiłby Lapsang Suochong, ale to jest harda wędzonka. Ja bym proponował na początek albo wędzoną Japonię, albo Afrykę.

Sofie

Nie widziałam, że unowocześnienie procesu suszenia herbaty może aż tak wpływać na smak. Z uwagi że bardzo lubię czarna herbatę na pewno przetestuje.

@TheLastOfPierogi dzięki za podpowiedź co na początek

jedzczarnekoty

@TheLastOfPierogi o luju, uwielbiam piwa na słodzie wędzonym torfem, nie wiedziałem że herbata też jest

TheLastOfPierogi

@jedzczarnekoty jest, ale zazwyczaj już produkowana w Europie i dosyć rzadka :). Z takich ciekawostek, mam np. herbatę uwędzoną dymem z beczek po japońskiej whiskey:

https://www.mariagefreres.com/UK/2-smoky-nara-smoked-black-tea-japan-TP4292.html

Fingal

@TheLastOfPierogi mmm wędzonka. Może sobie jutro zaparzę. Swoją drogą. Piłeś tego najdroższego od nich Lapsanga z Tongmuguan? Nie jest taki mocny jak bardziej komercyjne wersje.

TheLastOfPierogi

@Fingal nie piłem. Nie jestem do końca fanem dymu z drzew iglastych, zdecydowanie bardziej wolę liściaste — moim faworytem jest cedr i dębowe beczki po whiskey (chociaż też tak nie do końca, bo np. mam herbatę wędzoną japońską sosną i jest mega — nawet dzisiaj ja piłem), ale jestem otwarty na eksperymenty. Może kiedyś wezmę jakąś małą próbkę, ale póki co mam jeszcze 50+ nieotwartych herbat do przerobienia.

Zaloguj się aby komentować

Proces norymberski — reakcje nazistów na filmy oskarżenia

(Filmy w linkach są NSFW i zdecydowanie 18+)

29 listopada

Film pokazujący okrucieństwa

Sesja popołudniowa: Goring, Ribbentrop i Hess wielce się ubawili odczytanym tekstem rozmowy telefonicznej Goringa z Ribbentropem w dniu triumfalnego wjzadu Hitlera do Wiednia, opisującym ptasim świergotem całą sprawę jako hecę. Potem, gdy komandor James Donovan* zapowiedział pokaz filmu dokumentalnego o nazistowskich obozach koncentracyjnych, sfilmowanych w stanie, w jakim odkryły je oddziały amerykańskie, wesołość w ławie oskarżonych raptownie ustała.

(Kelley i ja, rozmieszczeni na oby końcach ławy oskarżonych, obserwowaliśmy więźniów podczas pokazu filmu. Oto moje notatki sporządzone na gorąco w jedno-, dwuminutowych przerwach).

Schacht, sprzeciwiając się oglądaniu filmu, wstaje, a gdy proszę go o przesunięcie się, odwraca się, krzyżuje ręce i gapi się na galerię... Początek projekcji. Frank najpierw kiwa głową, poświadczając ważność [chwili]... Fritzsche (który nigdy wcześniej nie oglądał żadnych fragmentów filmu) już jest blady i siedzi w osłupieniu, gdy zaczyna się on od scen palenia więźniów żywcem w stodole... Keitel przeciera czoło, zdejmuje słuchawki... Hess gapi się na ekran i wygląda przy tym jak upiór... Keitel nakłada słcuhawki i patrzy na ekran kątem oka... Von Neurath ma pochyloną głowę, nie patrzy... Funk zakrywa oczy, wygląda jakby był w agonii, potrząsa głową... Ribbentrop zamyka oczy, odwraca wzrok... Sauckel wyciera czoło... Frank przełyka z trudem ślinę, mruga oczami, próbując powstrzymać łzy... Fritzsche ogląda intensywnie ze ściągniętym czołem, jak sparaliżowany siedząc na brzegu krzesła, najwyraźniej w męce... Goring wychyla się za barierkę, przez większość czasu nie patrzy, wygląda na wpół żywego... Funk coś mamrocze... Streicher jest czujny, nieruchomy, z wyjątkiem sporadycznego mrugania... Teraz Funk we łzach, wyciera nos, ociera oczy, patrzy w dół... Frick potrząsa głową na widok obrazu "gwałtownej śmierci"... Frank mamrocze: "Przerażające!"... Rosenberg wierci się, zerka na ekran, schyla głowę, rozgląda się, jak reagują inni... Seys-Inquart całkowicie stoicki... Speer wygląda bardzo smutno, ciężko przełyka... Obrońcy oskarżonych mamroczą teraz: "Na litość boską - potworne". Raeder ogląda, ani drgnie... Von Papen siedzi z rękami na czole, patrząc w dół, jeszcze nie spojrzał na ekran... Hess ogląda oszołomiony... pokazywane są stosy trupów w obozie pracy niewolniczej... Von Schirach obserwuje bacznie, oddycha z trudem, szepce do Sauckela... Funk teraz płacze... Goring wygląda posępnie, oparty na łokciu... Donitz ma spuszczoną głowę, nie patrzy już... Sauckel wzdryga się na widok pieca krematoryjnego w Buchenwaldzie... gdy pokazywany jest abażur z ludzkiej skóry, Streicher mówi: "Nie wierzę w to"... Goring kaszle... obrońcy ciężko oddychają... Teraz Dachau... Schacht wciąż nie patrzy... Frank gorzko kiwa głową i mówi: "Potworne!"... Rosenberg ciągle się wierci, pochyla do przodu, rozgląda wokół, wraca do dawnej pozycji, zwiesza głowę... Fritzsche blady, zagryza usta, naprawdę wygląda jak na mękach... Donitz ukrył głowę w dłoniach... Keitel teraz zwiesił głowę... Ribbentrop patrzy na ekran, gdy brytyjski oficer zaczyna mówić, że właśnie pochował siedemnaście tysięcy ciał... Frank gryzie paznokcie... Frick z niedowierzaniem potrząsa głową na wypowiedź lekarki opisującej leczenie i eksperymenty medyczne na więźniarkach w Belsen... Kiedy pokazywany jest Josef Kramer**, Funk mówi zdławionym głosem: "Ty brudna świnio!"... Ribbentrop siedzi z zasznurowanymi ustami, mrugając oczami, nie patrząc na ekran... Funk płacze gorzko, zatyka usta ręką, gdy nagie ciała kobiet wrzucane są do wykopu... Keitel i Ribbentrop podnoszą głowy na wzmiankę o spychaczu usuwającym ciała, oglądają to, a potem zwieszają głowy... Streicher po raz pierwszy okazuje oznaki niepokoju... Koniec filmu.

Po pokazie Hess rzuca uwagę: "Nie wierzę w to". Goring szepce do niego, aby siedział cicho, jego własna próżność zupełnie znika. Streicher mówi coś w tym rodzaju: "Może w ostatnich dniach [wojny]". Fritzsche replikuje pogardliwie: "Miliony? W ostatnich dniach? Nie.". Gdy więźniowie wychodzą gęsiego z sali, panuje posępna cisza.

*James Britt Donovan był jednym z oskarżycieli amerykańskich podczas procesu.
**SS Hauptsturmfuhrer Josef Kramer, komendant obozów koncentracyjnych m.in. Natzweiler-Struthof, Auschwitz II - Birkenau i Bergen-Belsen

19 lutego

Rosyjski film o zbrodniach

Sesja popołudniowa: Rosjanie pokazali swój film o zbrodniach, przerażający dokument na temat masowych morderstw, straszniejszy nawet od tego, który zaprezentowali Amerykanie. Stałem przy końcu ławy, gdzie siedział Goring, w półmroku przyglądając się więźniom podczas pokazu filmu.

Goring jest rozbawiony falstartem, film zaczął się od końca i rolka musiała być ponownie przygotowana; tłumi śmiech, rozgląda się przy tym jednak dookoła, aby sprawdzić, czu publiczność się śmieje... film rozpoczyna się znowu... Pokazywane są hektary ziemi usłanej ciałami jeńców rosyjskich, zamordowanych lub pozostawionych na śmierć głodową w terenie, gdzie zostali pojmani; narzędzia tortur; okaleczone ciała; gilotyny i kosze głów; ciała wiszące na latarniach, znalezione w odbitych miastach, gdzie działało gestapo; ruiny Lidic; kobiety szlochające i grzebiące zwłoki w masowych grobach; kobiety zgwałcone i pomordowane; dzieci z roztrzaskanymi głowami; krematoria i komory gazowe; stosy odzieży, bele kobiecych włosów w Auschwitz i Majdanku... Podczas tego wszystkiego Goring wciąż udaje, że czyta książkę, ziewając z nudy i od czasu do czasu czyniąc sarkastyczne uwagi do Hessa i Ribbentropa.

G. M. Gilbert "Dziennik norymberski"

Na zdjęciu: prezentacja filmu podczas procesu norymberskiego

3/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
ea993403-d10b-43b4-9a83-32cbd6e590af
Seele

o, byłem tam całkiem niedawno

e02f1767-d2ce-4ba4-ba0a-9212f7bddd6d
festiwal_otwartego_parasola

@TheLastOfPierogi dobry wpis, nie wiedziałem o tych notatkach, a są mocne, zwłaszcza jak się ostatnio zwiedziało muzeum schindlera

NiedyspozycjaRzeczywistosci

@TheLastOfPierogi Świetna robota. Dzięki za wpis.

Zaloguj się aby komentować

Przyszła nowa książka, będzie pieczone, jak tylko przyjdzie mi szyba do piekarnika.

Mój plan na najbliższe wypieki (powtarzam jeden przepis dopóki nie jestem zadowolony z wyniku):

  • Kommissbrot (vel. komiśniak) według normy Wehrmachtu z 1942 (nie ma go w tej książce)
  • chleb litewski/wileński z dużą ilością kminku (w Polsce nie jestem w stanie dostać dobrego zamiennika)
  • chleb borodiński/witebski

Btw. jest rozdział o polskich chlebach i nazwy są urocze. "Chleb misezany" pojawia się jeszcze kilka razy w książce, więc nie jest to literówka :D.

#chleb #pieczzhejto
0ba629de-87c6-4c86-85b4-0567ab80f462
3dd9533a-59a4-46ee-b1f4-998c22be81cf
marksizm_kulturowy

@TheLastOfPierogi co to na okładce?

Dzikie_oregano

@marksizm_kulturowy czorny chlib więzienny

TheLastOfPierogi

@marksizm_kulturowy czarny chleb z Ammerlander — Ammerlander Schwarzbrot

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości indyjska herbata Darjeeling Jungpana Muscatel Wonder SF 2022. Pochodzi ona z ogrodu herbaciana Jungpana w stanie Dardżyling. Sama historia ogrodu jest bardzo ciekawa i równie burzliwa. Założył go w 1899 roku Henry Montgomery Lennox. Następnie był on własnością G.W. O'Briana, który w 1945 musiał go sprzedać rządzącej Nepalem dynastii Rana. Od 1956 roku zarządzała nim indyjska rodzina Kejriwal. W 2017 roku została ona sprzedana firmie, która jest sporym graczem na rynku herbaty darjeeling Santosh Kumar Kanoria Group. Co ciekawe, do 2018 roku, do ogrodu nie prowadziła żadna droga samochodowa, ani linia kolejowa, więc gotowa herbata była przenoszona na plecach miejscowych pracowników (ścieżka istniejąca do dzisiaj jest wąska i wiedzie przez drewniany most, przypominający filmy z Indianą Jonesem). Herbata pochodzi z letniego zbioru w 2022 roku.

Susz wygląda ładnie, liście są zrolowane i jednolicie wybarwione. Zapach suszu jest bardzo przyjemny, jest muszkatel (raczej winogrona niż gotowe wino) w tylnej nucie pojawia się świeżość — mnie osobiście przypomina to mentol. Napar jest naprawdę ładny, dosyć intensywna czerwień z rubinowymi refleksami.

Zapach naparu jest rozczarowujący. Dominuje karmel, z odrobiną muszkatelu w tle jest nieprzyjemna, papierowa nuta. Najlepszym deskryptorem smaku będzie słowo "ulep". Jest bardzo, bardzo słodko. Picie przypomina ciumkanie karmelka obtoczonego cukrem. Poza tym jest trochę słodu, trochę winogrona i suszonych owoców. Bardzo słodkie body kompletnie dominuje i przytłacza całą resztę smaków. Słodycz zostaje przez dłuższą chwilę w ustach i mocno męczy. Poza tym odczucie w ustach jest bardzo przyjemne, aksamitne.

Jestem kompletnie na nie. Herbata może posmakować tylko fanom słodyczy (myślę, że Pan Janusz mógłby być zadowolony). Zdarzyło mi się pić blendy czarnej herbaty z kawałkami karmelu, które nie były tak przytłaczające. W takim budżecie oczekuje czegoś znacznie ciekawszego.

Cena: 16 PLN za 10 gramów.

40/∞

#herbata #herbatacodzienna
bf3f80d1-bdb3-4177-b9a1-c9e0e5000ec4

Zaloguj się aby komentować

Język potoczny w III Rzeszy

Ale znamionująca naszą grupę* zmiana sposobu mówienia nie polegała tylko na częściowym dostosowaniu się do rubaszności języka robotników. Przejmowaliśmy wyrażenia związane z porządkiem społecznym i z nawykami robotnika. Jeśli ktoś nie przyszedł do pracy, to nie pytano, czy jest chory, lecz czy jest "na zwolnieniu", bo dopiero wpisanie do rejestru chorych przez lekarza kasy chorych dawało prawo do chorowania. Na pytanie o zarobki odpowiadało się przedtem zwykle: zarabiam miesięcznie tyle i tyle albo: moje dochody wynoszą rocznie tyle i tyle. Teraz każdy mówił: przynoszę do domu trzydzieści marek na tydzień, a o lepiej zarabiającym powiadało się: ma grubszą kopertę. Jeśli mówiliśmy o kimś, że ciężko pracuje, to słowo "ciężko" miało wyłącznie znaczenie trudu fizycznego; chodziło o kogoś, kto taszczył ciężkie skrzynie albo pchał ciężkie wózki...

Obok tych wyrażeń zapożyczonych z normalnego języka robotników używano też innych, których źródłem był po części wisielczy humor, a po części konieczna w naszej sytuacji zabawa w chowanego. Nie można tu stwierdzić w każdmy przypadku z pewnośćią, o ile mają one tylko znaczenie lokalne, a o ile — by użyć określenia filologicznego — ogólnogermanistyczne. Nie mówiło się — zwłaszcza na początku, kiedy aresztowanie i obóz nie były jeszcze równoznaczne ze śmiercią — że ktoś został aresztowany, tylko że "wyjechał"; nie mówiło się "obóz koncentracyjny" [Konzentrations-lager] i nie używało jeszcze uproszczonego i powszechnego później określenia "kacet" [KZ], lecz "obóz koncertowy" [Konzertlager]. Groźne znaczenie specjalne otrzymał czasownik "zgłosić się" [sich melden]. Ma się zgłosić — znaczyło tyle co: ma wezwanie na Gestapo, a ze zgłoszeniem takim wiązało się zawsze maltretowanie, a coraz częściej zniknięcie na zawsze. Ulubionym pretekstem do takiego wezwania było, obok rzekomo zakrytej gwiazdy, oskarżenie o rozpowszechnianie zastraszających wiadomości. Na określenie tego powstał nawet czasownik greueln [opowiadać zmyślone historie budzące grozę]. Jeśli ktoś słuchał wiadomości nadawanych przez stacje zagraniczne (a było to na porządku dziennym), to pochodziły one z Kotzschenbroda. Kotzschenbroda były to w naszym języku po prostu Londyn, Moskwa, Beromunster i Freiheitssender [Radio Wolności]. Jeśli w jakąś wiadomość powątpiewano, to mówiło się, że pochodzi ona z radia ustnego albo z JMA, co znaczyło Judische Marchenagentur [Żydowska Agencja Bajek]. Mówiąc o tęgim urzędniku Gestapo, który miał w swojej kompetencji sprawy żydowskie w okręgu drezdeńskim, nazywało go się zawsze "żydowskim papieżem".

*Żydzi z mieszanych małżeństw żyjący na terenach III Rzeszy (przyp. mój)

Victor Klemperer "LTI - notatnik filologa"

Rozlewnych elukubracji tego typu jest dosyć, by wypełnić nimi całą tę książkę, ale zadowolę się jednym już tylko popisem — tym razem amatorskim. Pewien przewodnik w autobusie wiozącym grupę wycieczkową Kraft durch Freude* oświadczył uczestniczącemu w wycieczce towarzystwu, że jest teraz "zglajchszaltowane** z przyrodą"

*Siła przez radość, organizacja zajmująca się organizowaniem tanich wyjazdów turystycznych dla obywateli Rzeszy (przyp. mój)
** Gleichschaltung (czasami koordynacja) oznaczało ujednolicenie struktur państwowych i całkowite podporządkowanie ich partii nazistosowskiej. Samo określenie pochodzi z elektroniki — gleich oznacza: ten sam, schaltung: obwód (przyp. mój)

Richard Grunberger "Historia społeczna Trzeciej Rzeszy"

Na zdjęciu — Victor Klemperer w 1952 roku

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
d7ac05eb-2a1b-484f-a43a-dd5483f36eb4
DiscoKhan

@TheLastOfPierogi zakrzywienie języka do potrzeb politycznych... Szkoda, że nigdy się nie uczymy by na to uważać.


Ileż to minusów fostalem na Reddicie jak poważnie się pytałem czy ktoś może mi dokładnie zdefiniować racism, bo nie jestem Amerykaninem i u mnie w kraju wyrażenie ma inne znaczenie, niuanse mi uciekają. Ani razu nie dostałem porządnej odpowiedzi bez dziur, parę osób próbowało jakoś to tłumaczyć ale na przykład jak dawałem anegdotke od poznanego Botswańczyka który był w Stanach i ktoś go tam Afroamerykaninem nazwał (sic!) to czasoprzestrzeń była kompletnie zagięta. Wzruszenie ramion i oczywiście inkantacja zaklęcia by wytłumaczyć sobie sytuację, it's clearly because of racism in USA...

moll

@DiscoKhan przez chwilę u nas też próba była zastąpienia "murzyn" słowem "Afroamerykanin", ale ze względu na zdrowy rozsądek nie przeszło

DiscoKhan

@moll sam mnie ktoś naprostował, bo ten błąd popełniałem ale poprawnie piszemy Murzyn, zaszłość historyczna. Pomimo, że ewidentnie chodzi o kolor skóry i większy rozmiar litery tutaj by nie pasował to jednak słowo, błędnie określało narodowość. Chodziło przecież o Maurów. Dlatego poprawnie będzie:


Szedł białas i czarny przez las by oddać mocz. Jednak nie biały, to Murzyn rzucał dłuższy cień.

Zaloguj się aby komentować

Robię sobie prywatne wyzwanie czytelnicze na końcówkę roku 2023 i cały 2024. Planuje przeczytać jak najwięcej książek dotyczących III Rzeszy i Republiki Weimarskiej, ale niekoniecznie dotykających tematów stricte militarnych (chociaż pewnie takie również się pojawią).

Zasady, którymi kieruje się przy wyborze:

  • nie czytałem danej pozycji w ciągu ostatnich dwóch lat (stąd odpada np. "Historia społeczna III Rzeszy" Grunberga)
  • interesują mnie książki naukowe i popularnonaukowe, nie biorę pod uwagi beletrystyki
  • praca musi być pisana z punktu widzenia III Rzeszy. Dobrym przykładem jest "Zagłada Żydów Europejskich" Hilberga, która opisuje mechanizm z punktu widzenia nazistowskich Niemiec, nie skupiając się na ofiarach
  • w przypadku wspomnień interesują mnie tylko książki osób z kręgów władzy (politycznej lub wojskowej). Wyjątkiem są tutaj wspomnienia, które opisują jakiś ciekawy aspekt funkcjonowania III Rzeszy (jak np. "LTI — notatnik filologa" Klempera o języku III Rzeszy)
  • nie skupiam się tylko na historii, staram się złapać fenomen III Rzeszy z punktu widzenia różnych dyscyplin naukowych, dlatego na liście pojawiają się książki dotyczące prawa i ustroju, gospodarki, kultury, czy nawet psychologii
  • książki dotyczące historii wojskowości będą wlatywały, ale raczej interesują mnie działania strategiczne, niż operacyjne/taktyczne
  • książęk na liście jest sporo, podzieliłem je tematycznie. Nie jest to kolejność czytania i raczej też nie dam rady przebrnąć przez wszystkie.

Listę lektur wrzucam w pierwszym komentarzu (jeżeli czegoś nie ma, a wydaje Ci się, że może mi podejść — przyjmę każdą propozycję!).

Po co to robię — w wolnym czasie kleje sobie swoją giereczkę (tak btw. to była przyczyna mojej nieobecności na hejto) i staram się zrozumieć funkcjonowanie państwa totalitarnego z wielu perspektyw. Początkowo planowałem zrobić porównanie kilku różnych biografii Hitlera (bo mam praktycznie wszystkie z tych ocenianych najlepiej, czyli Festa, Bullocka, Kershawa i Ulricha, a Simms wychodzi pod koniec listopada), ale po przemyśleniu stwierdziłem, że potrzebuje szerszej perspektywy i generalnie nie za bardzo przepadam za biografiami jako gatunkiem, no i aspekt, nazwijmy go, rozrywkowym też ma znaczenie. Na własne potrzeby wynotowuje sobie niektóre fragmenty, więc w sumie mogę podzielić się nimi, wrzucając cytaty odnośnie jakiegoś tematu.

#codziennaiiirzesza — tag do czarnolistowania/subskrybowania. Raczej wrzutki nie będą codziennie, ale mam sentyment do taga herbacianego ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Na zdjęciu — moja półka z biografiami i książkami pewnego akwarelisty

-------------------------------------------------------------------------------------------

Nazizm, a socjalizm

Być może w celu podkreślenia jej antykapitalistycznego nastawienia oraz ustawienia się w jednym szeregu z podobnymi ugrupowaniami z Austrii i Czechosłowacji, w lutym 1920 r. partia zmieniła nazwę na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników, nieprzyjaźni jej komentatorzy wkrótce skrócili tę nazwę do słowa "nazistowska", podobnie jak wcześniej przeciwnicy Partii Socjaldemokratycznej skracali jej nazwę do słowa "sozistowska". Jednakże pomimo tej zmiany nazwy błędem byłoby postrzeganie nazizmu jako formy socjalizmu lub czegoś co zeń wyrosło. To prawda, jak wielu wskazywało, że jej retoryka częśto była egalitarna, że podkreślała potrzebę przedłożenia wspólnego dobra nad korzyści jednostki i że nierzadko opowiadała się przeciwko wielkiemu biznesowi oraz międzynarodowemu kapitałowi finansowemu. To prawda, że antysemityzm został kiedyś określony "socjalizmem głupców". Lecz już od samego początku Hitler mówił o sobie jako o nieprzejednanym przeciwniku socjaldemokracji oraz, początkowo w mniejszym stopniu, komunizmu: koniec końców "listopadowi zdrajcy". którzy podpisali rozejm, a następnie trakta wersalski wcale nie byli komunistami, lecz socjaldemokratami i ich zausznikami.*
"Narodowi socjaliści" pragnęli zjednoczenia politycznych obozów lewicy i prawicy. Argumentowali, że do tego podziału narodu niemieckiego doprowadziły manipulacje Żydów. Podstawą zjednoczenia miało być pojęcie rasy. Było to oddalone o całe lata świetlne od opartej na klasach ideologii socjalizmu. W pewien sposób nazizm był skrajną kontrideologią socjalizmu, jednak wiele zapożyczał z jego retoryki, od prezentowania się raczej jako ruch a nie partia, po silnie akcentowane potępienie burżuazyjnych konwenansów i konserwatywnej bojaźni. Pojęcie "partii" sugerowało związek z demokracją parlamentarną, stabilne działanie w ustanowionym ustroju demokratycznym. Jednakże w przemówieniach i propagandzie Hitler oraz jego zwolennicy na ogół woleli mówić o "ruchu socjaldemokratycznym", tak samo jak socjaldemokraci mówili o "ruchu robotniczym", a, szukając nieco dalszych analogii, feministki mówiły o "ruchu kobiet", podczas gdy orędownicy przedwojennego buntu nastolatków o "ruchu młodzieżowym". Ten termin kojarzył się z dynamiką i nieustannym parciem naprzód, ale również wyraźnie wskazywał na ostateczny cel, dążęnie absolutne, ważniejsz i bardziej ostateczne niż ciągłe kompromisy zwyczajnej polityki. Przedstawiając się jako "ruch" narodowy socjalizm, podobnie jak ruch robotniczy, afiszował się ze swoim sprzeciwem wobec szablonowej polityki oraz z zamiarem podważenia, a w końcu obalenia systemu, do działania w ramach którego początkowo był zmuszony. 

Zastępując klasę rasą, a dyktaturę proletariatu dyktaturą wodza, nazizm odwrócił pojęcia ideologii socjalistycznej. Połączenia prawicy i lewicy było zgrabnie symbolizowane przez partyjną flagę, osobiście wybraną przez Hitlera w połowie lat 20.: tło było jaskrawo czerwone, kolor socjalizmu, znajdowała się na nim czarna swastyka, znak rasistowskiego nacjonalizmu, uwieszczona w białym kole na środku flagi, tak więc całokształt był kombinacją czarnego, białego i czerwonego koloru, oficjalnej flagi imperium Bismarcka. Po rewolucji 1918 r. te kolory symbolizowały odrzucenie Republiki Weimarskiej i wszystkiego co sobą przedstawiała; lecz zmieniajć projekt i dodając swastykę, symbol stosowany już wcześniej przez rozmaite skrajne prawicowe ruchy rasistowskie oraz jednostki Wolnych Korpusów w latach powojennych, naziści dawali do zrozumienia, że chcą zastąpić Republikę nowym, pangermańskim państwem rasowym, a nie starym, wilhelmińskim status quo.

Pod konice 1920 r. początkowy nacisk Hitlera na atakowanie żydowskiego kapitalizmu został zmodyfikowany, aby objąć również "marksizm", czy też innymi słowy socjaldemokrację, a także bolszewizm. Okrucieńśtwa wojny domowej oraz terror Rosji Lenina robiły spore wrażenie, a Hitler mógł je wykorzystać, żeby podkreślić powszechny na skrajnej prawicy pogląd jakoby źródłem inspiracji rewolucyjnego wrzenia lat 1918-1919 w Monachium byli Żydzi. Niemniej nazizm mógł istnieć bez zagrożenie ze strony komunizmu; antybolszewizm Hitlera wynikał z jego antysemityzmu, a nie odwrotnie.

*Określenie "socjalizm głupców" oryginalnie "socjalizm głupich" - często przypisuje się przedwojennemu przywódcy socjaldemokratów Augustowi Bebelowi, lecz prawdopodobnie jego autorem był austriacki demokrata Ferdinand Kronawetter. Do lat 90. XIX znalazło się w powszechnym użyciu wśród niemieckich socjaldemokratów.

Richard J. Evans "Nadejście Trzeciej Rzeszy"

Chociaż nazwa Partii Nazistowskiej zawierała człon "socjalistyczna", Hitler był jeszcze mniej konkretny w kwestii "socjalizmu", jaki przewidział dla swych nowych Niemiec. Nie może to dziwić, jeżeli weźmiemy pod uwagę jego definicję "socjalisty", zaprezentowaną w mowie z 28 lipca 1922 r.:

"Ktokolwiek jest władny uczynić ze sprawy narodowej swą własną, w takim zakresie, że wie, iż nie ma większego ideału od dobrobytu jego państwa; ktokolwiek zrozumiał nasz hymn narodowy "Deutschland uber Alles" i we, że nic na świecie nie jest w jego oczach ponad te Niemcy ich naród i ziemię - taki człowiek to socjalista."

William L. Shirer "Powstanie i upadek III Rzeszy. Tom I Hitler i narodziny III Rzeszy"

#historia #ksiazki #hobby
72f95cb1-72e2-4bd6-a79e-c90b38c8f83b
smierdakow

@TheLastOfPierogi potrzebujemy każdej na bookmeterze, nie znikaj więcej

bojowonastawionaowca

@smierdakow o nie, muszę dodać swoje książki w końcu — a to już 13 książek przeczytanych od czasu ostatniej aktualizacji

Cerber108

Ciekawy zamiar i to co się za nim kryje.

bojowonastawionaowca

@TheLastOfPierogi Bardzo, bardzo ciekawy pomysł, będę obserwował! Od siebie mogę dodać jeszcze reportaż "Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji" - jak tytuł wskazuje, o tym, jak wyglądało tworzenie i kreowanie małych nazistów w procesie edukacji

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubkach gości japońska herbata kiszona Awa Bancha od niezawodnego sklepu eherbata.pl Herbata pochodzi z prefektury Tokushima w historycznej prowincji Awa. Człon "bancha" oznacza zieloną herbatę produkowaną z tych samych krzewów co sencha, ale niższej jakości. W przypadku Awa Banchy słowo to jest wypowiadane odrobinę inaczej, żeby podkreślić odrębność tego stylu.

Sam proces produkcyjny jest bardzo ciekawa — liście są zbierane w połowie lipca, w momencie kiedy są największe. Następnie są one gotowane do momentu utraty koloru, co niszczy enzymy odpowiedzialne za utlenianie. Następnie liście są ręcznie zwijane i ciasno upychane w dębowych beczkach, żeby odciąć dostęp powietrza. W środku zachodzi proces fermentacji mlekowej, a na końcu ukiszone liście są suszone.

Susz wygląda dosyć specyficznie, składa się z całych liści, niektóre z nich są delikatnie zrolowane, inne w pełni rozwinięte. Zapach jest kwaśny, odrobinę owocowy, kojarzący się z kiszonkami. Napar jest jasnozielony, z żółtymi refleksami. W aromacie naparu jest kwaśno, ale pojawiają się owoce — suszone jabłka i morele. Smak przy parzeniu w stylu europejskim jest bardzo delikatny, body praktycznie nie istnieje, w tle przebijają się aromaty suszonych i świeżych owoców oraz delikatna, owocowa kwasowość. Lepiej jest przy gotowaniu liści w niewielkiej ilości wrzątku przez około 10 minut. Smak robi się bardziej zdecydowany, pojawia się maślany tost, cierpkość i intensyfikuje się smak owoców i kwasowość.

Przerobiłem już dwie torebki Awa Banchy i mam z nią spory problem. Na początku byłem zachwycony, bardzo pasował mi nietypowy, owocowo-kwaśny smak naparu. Niestety, herbata znudziła mi się dosyć szybko i obecnie pije ją bardzo rzadko. Na dłuższą metę jest dosyć męcząca. Mimo wszystko uważam, że warto ją spróbować, chociażby po to, żeby zobaczyć, jak oryginalny smak może mieć herbata.

Cena: 42 PLN za 25 gramów.

39/∞

#herbata #herbatacodzienna
45157b1c-8926-4655-8c8b-3405191cd2ab
GtotheG

@TheLastOfPierogi brzmi intrygujaco. Lubie kwasne, musze sprobowac kiedys

Pan_Buk

@TheLastOfPierogi herbata.pl było już zajęte więc założyli cherbata.pl

Fingal

Robiłem ją jako gongfu i najbardziej mi się kojarzy z kwaśnymi piwami opartymi na lactobasilliusie.

TheLastOfPierogi

@Fingal to mega dobry deskryptor. Faktycznie, taki jabłkowo-morelowy aromat + kwasowość to wypisz wymaluj kwaśny saison.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubkach gości Darjeeling North Tukvar FF 2023 od niezawodnego sklepu eherbata.pl. Herbata pochodzi z indyjskiej prowincji Dardżyling, z ogrodu North Tukvar i jest mieszanką trzech różnych kultywarów używanych w tym regionie. Herbata została zebrana w marcu 2023, jest to First Flush (czyli pierwszy zbiór herbaty w danym roku). Herbaty FF są delikatne w smaku i zachowują sporo "zielonych" aromatów.

Fun fact na marginesie: wynika to z tego, że liście jeszcze nie zaczęły być konsumowane przez owady m.in. z gatunków Empoasca onukii i Empoasca flavescens. W momencie, kiedy sympatyczne insekty zaczynają podgryzać krzew, liście kurczą się i rolują — rolnicy z Dardżyling nazywają to zjawisko Kakreko Patti, co dosłownie oznacza poskręcany liść. W zmniejszonym liściu stężenie substancji aromatycznych jest wyższe. Dodatkowo herbaciany krzew nie przepada za byciem zjadanym na żywca i produkuje przeróżne substancje, które mają odstraszyć żerujące na liściach owady. Te dwa zjawiska odpowiadają za specyficzny, słodowo-muszkatowy smak drugiego zbioru herbaty z Dardżyling.

Ale do brzegu. Susz jest ładny i jednocześnie bardzo typowy dla herbat z tej prowincji. Liście są w całości, ładnie poskręcane. Warto zwrócić na wybarwienie — jest ono niejednolite, z jasnymi krawędziami i znacznie ciemniejszym środkiem liścia. To też bardzo typowa cecha herbat z Dardżyling, która wynika z procesu produkcyjnego. Stąd też niektórzy klasyfikują te herbaty jako coś pośredniego między zielonymi i czarnymi. W aromacie jest sporo masła i kwiatów polnych.

Napar jest bardzo jasny i delikatnie słomkowy. W aromacie jest sporo masła, słodyczy, świeżo skoszonej trawy i odrobinę kwiatów. W smaku dzieje się sporo, ale jest dosyć zwiewnie. W body jest dużo masła, karmelu (połączenie przypomina mi to trochę cukierki butterschotch). Kontrowane jest to sporą świeżością — tutaj jest sporo kwiatów, trawy, trochę poziomek. Wszystko jest ładnie zbalansowane i nie przytłacza słodyczą. Nie ma też, charakterystycznych dla Darjeelingów, smaków mineralno-rosołowych, tutaj mamy zdecydowanie drugi biegun. Odczucie w ustach jest dosyć gładkie (po raz kolejny — maślane), nie mamy tutaj nawet odrobiny cierpkości, nawet przy długim parzeniu. O ile osobiście lubię odrobinę tanin w naparze, to przy tej lekkości byłby to raczej minus.

To dosyć prosta, ale i szlachetna herbata dobrze oddająca to, o co tak naprawdę chodzi z tymi całymi Darjeelingami. Gdyby nie cena, to byłby to idealny punkt wejścia dla początkujących. Na pewno będę polował na rocznik 2024.

Cena: 18 PLN za 10 gramów.

38/∞

#herbata #herbatacodzienna
c186e282-0b40-44e3-acc2-a5449534dd0d
moll

Trochę drogo, chociaż wygląda ładnie

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubkach goszczą dwie wariacje na temat herbaty śniadaniowej* od francuskiej herbaciarni Mariage Freres — Breakfast Earl Grey i Empereur Chen-Nung.

Breakfast Earl Grey to wariacja na temat doskonale wszystkim znanemu blendu Earl Grey. Bazę herbaty stanowią dosyć drobno zmielone liście herbaty cejlońskiej. Aromat suszu jest bardzo cytrusowy, bergamotka przykrywa tutaj całkowicie zapach liścia herbacianego. Napar jest jasny, słomkowy. Body herbaty jest dosyć klasyczne jak na Sri Lankę — jest dużo chleba tostowego i karmelków. Gra ono zdecydowanie pierwsze skrzypce, praktycznie dominując cały aromat i smak herbaty. Olejek bergamotkowy jest oczywiście obecny, ale jakbym herbaty nie parzył, to stanowi on raptem akcent. Drobne mielenie powoduje, że herbata jest naprawdę mocna (to oczywiście kwestia indywidualna, ale dla mnie jest zbyt mocna) i zostawia dość nieprzyjemne, ściągające odczucie w ustach. Niestety, sprawia to również, że łatwo ją przeparzyć i wtedy robi się nieprzyjemnie cierpka.
Breakfast Earl Grey to herbata jednowymiarowa, niezbalansowana i niestety nudna. W moim przypadku trochę ratuje ją ćwiartka cytryny, ale zdecydowanie nie tego oczekuje od Earl Grey'a.

Empereur Chen-Nung prezentuje zupełnie inne podejście do tematu. Została ona nazwana na cześć legendarnego cesarza Chin Shennonga, który wedle mitologii miał odkryć sztukę parzenia herbaty w roku 2737 przed naszą erą. Koncepcyjnie nawiązuje ona do pierwszych metod przetwarzania liści — przed wynalezieniem suszarek bębnowych herbaty były zazwyczaj suszone bezpośrednio nad ogniem, stąd Empereur Chen-Nung łączy w sobie delikatną wędzonkę ze zdecydowanym, klasycznym smakiem czarnej herbaty. Herbaciarnia nie wyszczególnia kraju pochodzenia liści (co jest dla mnie sporym minusem, zwłaszcza w tej półce cenowej), rekomenduje napar jako dodatek do obfitego śniadania i sugeruje, żeby nie dodawać do niej mleka. Wizualnie herbata jest naprawdę ładna — liście są w całości, raczej nie ma w niej pyłu. W aromacie suszu jest sporo ogniskowej wędzonki, ale przebijają się też nuty herbaciano-kwiatowe. Napar jest bursztynowy z rubinowymi reflaksami. Jeżeli miałbym strzelać, to zarówno wygląd suszu jak i naparu przypomina mi herbaty z chińskiej prowincji Yunnan, ale nie przywiązuje się specjalnie do tej myśli. Aromat naparu ma więcej głębi — jest oczywiście wędzonka, ale kontruje ją landrynkowa słodycz, oraz dosyć nietypowe jak na gatunek nuty słodkich kwiatów. Pierwsze łyki naparu zostawiają gęste, wręcz oleiste odczucie w ustach. W smaku herbata jest naprawdę ciekawa — na pierwszym planie mamy tutaj landrynkowo-karmelową słodycz herbaty, która jest kontrowana przez bardzo przyjemną, leśną wędzonkę, a całość akcentuje taka kwiatowa słodkość (mnie osobiście kojarzy się z różą). Jeżeli lubicie herbaty wędzone z mlekiem, to można tutaj zdecydowanie go dodać.

Empereur Chen-Nung naprawdę mi podpasował. Może to być znakomite wprowadzenie do świata herbat wędzonych, bo jest dosyć łagodna. Miłośnicy mocniejszej wędzonki też znajdą tu coś dla siebie, bo zarówno w smaku, jak i aromacie dzieje się tutaj sporo. Na pewno jest to bardzo oryginalny blend.

Cena: Breakfast Earl Grey (100 gramów w puszce) - 17€
Empereur Chen-Nung (100 gramów w torebce) - 11€

36-37/∞

*czyli mocnej, dającej kopa i zazwyczaj dobrze idącej w parze z mlekiem/cytryną

#herbata #herbatacodzienna
f068ba40-4b70-4e11-82c7-1e5d037c1731
UmytaPacha

@TheLastOfPierogi WRUCIŁ!!! : DDD

Zaloguj się aby komentować

Pograłbym z kimś w nowe Diablo w kooperacji. Osobiście gram na PS5 (ale z włączoną multiplatformą), gram czarodziejką z buildem nastawionym na piromancję, obecnie poziom 20. Mikrofon oczywiście jest :D.
#diablo4 #ps5
gawafe1241

@TheLastOfPierogi ciekawi mnie jak to jest być tym drugim człowiekiem... Ja zawsze byłem tym pierwszym - singleplayer only, rozkoszowanie się fabułą... Po co druga osoba? Jesteś ekstrawertykiem? Płakałeś podczas C19 że umierasz w domu bo chcesz z kimś wyjść? Bo ja wtedy czułem że żyję.

Zaloguj się aby komentować

Muszę kupić prezent na komunię i padło na Switcha Lite. Zastanawiam się nad grą, ma być przeznaczona dla dziewczynki, wiek 9-10 lat. Wydaje mi się, że Marian 3D World + Bowser's Fury jest takim bezpiecznym zestawem (no i to zawsze dwie zróżnicowane gierki), ale to będzie pierwsza konsola obdarowywanej i gdzieś kiełkuje mi myśl, że gra może być za trudna i może jednak warto pójść w coś łatwiejszego w stylu Yoshi Crafted World/Kirby and the Forgotten Land. Za tym przemawia też fakt, że ze sprzętu pewnie będzie korzystała jej siostra, w wieku 5 lat. Macie jakieś doświadczenie w kwestii gier dla takich odbiorców?
#nintendoswitch #gry
Greenzoll

@TheLastOfPierogi wez nintendo online expansion pack dla niej w subskrypcji na tok, bedzie miec dostep to katalogu dziesiatek klasykow na wczesne konsole

Tendonin

@TheLastOfPierogi dla dziewczynek w tym wieku ja bym kupił Just Dance, będą się świetnie bawić a do tego będą się ruszać

AndrzejZupa

Lite to tylko handheld...do niczego nie podłączysz.

Tendonin

Przegapiłem ten szczegół.

OP nie kupuj Lite, dopłać do normalnego.

Kubilaj_Khan

@TheLastOfPierogi ok ale to ona chce tego switcha? Dziewczynki nie lubią grać w gry. Ja np swojej córce ostatnio kupilem Kindla bo lubi czytać. I jest spoko.

Zaloguj się aby komentować