Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubkach goszczą dwie wariacje na temat herbaty śniadaniowej* od francuskiej herbaciarni Mariage Freres — Breakfast Earl Grey i Empereur Chen-Nung.

Breakfast Earl Grey to wariacja na temat doskonale wszystkim znanemu blendu Earl Grey. Bazę herbaty stanowią dosyć drobno zmielone liście herbaty cejlońskiej. Aromat suszu jest bardzo cytrusowy, bergamotka przykrywa tutaj całkowicie zapach liścia herbacianego. Napar jest jasny, słomkowy. Body herbaty jest dosyć klasyczne jak na Sri Lankę — jest dużo chleba tostowego i karmelków. Gra ono zdecydowanie pierwsze skrzypce, praktycznie dominując cały aromat i smak herbaty. Olejek bergamotkowy jest oczywiście obecny, ale jakbym herbaty nie parzył, to stanowi on raptem akcent. Drobne mielenie powoduje, że herbata jest naprawdę mocna (to oczywiście kwestia indywidualna, ale dla mnie jest zbyt mocna) i zostawia dość nieprzyjemne, ściągające odczucie w ustach. Niestety, sprawia to również, że łatwo ją przeparzyć i wtedy robi się nieprzyjemnie cierpka.
Breakfast Earl Grey to herbata jednowymiarowa, niezbalansowana i niestety nudna. W moim przypadku trochę ratuje ją ćwiartka cytryny, ale zdecydowanie nie tego oczekuje od Earl Grey'a.

Empereur Chen-Nung prezentuje zupełnie inne podejście do tematu. Została ona nazwana na cześć legendarnego cesarza Chin Shennonga, który wedle mitologii miał odkryć sztukę parzenia herbaty w roku 2737 przed naszą erą. Koncepcyjnie nawiązuje ona do pierwszych metod przetwarzania liści — przed wynalezieniem suszarek bębnowych herbaty były zazwyczaj suszone bezpośrednio nad ogniem, stąd Empereur Chen-Nung łączy w sobie delikatną wędzonkę ze zdecydowanym, klasycznym smakiem czarnej herbaty. Herbaciarnia nie wyszczególnia kraju pochodzenia liści (co jest dla mnie sporym minusem, zwłaszcza w tej półce cenowej), rekomenduje napar jako dodatek do obfitego śniadania i sugeruje, żeby nie dodawać do niej mleka. Wizualnie herbata jest naprawdę ładna — liście są w całości, raczej nie ma w niej pyłu. W aromacie suszu jest sporo ogniskowej wędzonki, ale przebijają się też nuty herbaciano-kwiatowe. Napar jest bursztynowy z rubinowymi reflaksami. Jeżeli miałbym strzelać, to zarówno wygląd suszu jak i naparu przypomina mi herbaty z chińskiej prowincji Yunnan, ale nie przywiązuje się specjalnie do tej myśli. Aromat naparu ma więcej głębi — jest oczywiście wędzonka, ale kontruje ją landrynkowa słodycz, oraz dosyć nietypowe jak na gatunek nuty słodkich kwiatów. Pierwsze łyki naparu zostawiają gęste, wręcz oleiste odczucie w ustach. W smaku herbata jest naprawdę ciekawa — na pierwszym planie mamy tutaj landrynkowo-karmelową słodycz herbaty, która jest kontrowana przez bardzo przyjemną, leśną wędzonkę, a całość akcentuje taka kwiatowa słodkość (mnie osobiście kojarzy się z różą). Jeżeli lubicie herbaty wędzone z mlekiem, to można tutaj zdecydowanie go dodać.

Empereur Chen-Nung naprawdę mi podpasował. Może to być znakomite wprowadzenie do świata herbat wędzonych, bo jest dosyć łagodna. Miłośnicy mocniejszej wędzonki też znajdą tu coś dla siebie, bo zarówno w smaku, jak i aromacie dzieje się tutaj sporo. Na pewno jest to bardzo oryginalny blend.

Cena: Breakfast Earl Grey (100 gramów w puszce) - 17€
Empereur Chen-Nung (100 gramów w torebce) - 11€

36-37/∞

*czyli mocnej, dającej kopa i zazwyczaj dobrze idącej w parze z mlekiem/cytryną

#herbata #herbatacodzienna
f068ba40-4b70-4e11-82c7-1e5d037c1731
smierdakow

Ale chłop zrobił powrót!

UmytaPacha

@TheLastOfPierogi WRUCIŁ!!! : DDD

Zaloguj się aby komentować