Zdjęcie w tle
TheLastOfPierogi

TheLastOfPierogi

Osobistość
  • 129wpisy
  • 711komentarzy

OC #herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra #codziennaIIIrzesza

Wszystkim, którzy swojego czasu polowali na dosyć rzadką książkę (i osiągającą cenę kilkuset złotych): “Wampir. Biografia symboliczną” Marii Janion spieszę donieść, że właśnie ukazało się wznowienie (dzięki wydawnictwu słowa/obraz terytoria), które kosztuje ~80 PLN.

#ksiazki #kultura
4554d7ad-726c-41b1-b0af-278756a9da61
def

Dzięki, nie szukałem, ale kupiłem

SuperSzturmowiec

cos więcej o tej ksionszce?

cotidiemorior

@TheLastOfPierogi dzięki, kupie i poczekam aż znowu urośnie xDD

Zaloguj się aby komentować

Znacie czekolady marki Zotter? Właśnie przetestowałem dwie z nich GrammelNussn (mleczna z bekonem i orzechami) oraz Sautanz Specktackle (mleczna nadziewana ganache z krwią malinową, orzechami i skwarkami). Poniżej moje wrażenia:

GrammelNussn

Słowo Grammel oznacza skwarki, nussn to orzechy. Czekolada ma jednolite nadzienie, łamie się z ładnym trzaskiem, pachnie słodko-orzechowo. W smaku czuć słodką kuwerturę oraz orzechowe nadzienie z nutą umami. Nadzienie jest słodkie, odrobinę mięsne (ale w ślepym teście bym tego nie poznał). To, co jednoznacznie wskazuje na bekon to takie nieprzyjemne, śliskie odczucie w ustach o smaku smalcu. Zdecydowanie nie jest to zabawa do powtórzenia.

Sautanz Specktackle

Sautanz to wieprzowina, drugi człon to gra słowna opierająca się o podobieństwo słowa speck (boczek) i słowo spektakel (scena). Tak jak w poprzednim przypadku, czekolada łamie się z ładnym trzaskiem, zapach jest słodki, czekoladowy z odrobiną malin. Smak jest tutaj bardziej złożony, krew malinowa jest kwaśna, słodka i trochę metaliczna (pierwsze skojarzenie to czernina z owocami suszonymi), orzechy to w zasadzie takie standardowe nadzienie z orzechów laskowych, skwarki są bardzo drobno zmielone i trzeszczą w zębach. Tak jak poprzednio, po przełknięciu zostaje takie nieprzyjemny smalcowy filtr. Zdecydowanie nie jest to coś do powtórzenia.

Cieszę się, że skosztowałem, ale do tych smaków nie wrócę nigdy więcej. Na szczęście inne czekolady Zotter są znacznie smaczniejsze, a oferta jest naprawdę bogata. Na szczęście inne smaki są znacznie lepsze. 

(zdjęcia ukradzione od producenta, moje wyszły koszmarnie nieostre — nawet wstyd je wrzucić w komentarz).

#jedzenie #czekolada
5627a44d-e4e2-4166-bb60-9da41118a3d1
b8daff5e-949b-468b-86a8-b4f57e1a3cbe
Endrevoir

Kto takie aberracje wymyśla w ogóle....


Aż mi się przypomniał odcinek Przyjaciół gdzie Rachel zrobiła na deser przekładaniec malinowy z mięsem mielonym i groszkiem xD

Zaloguj się aby komentować

Luksemburska strefa okupacyjna 1945-1955

(tym razem będzie tekst własny)

Po II wojnie światowej terytorium Niemiec zostało podzielone na cztery strefy okupacyjne — amerykańską, francuską (oddzielnym bytem zarządzanym przez Francję był również Protektorat Saary), brytyjską i sowiecką. W ramach poszczególnych zon istniały mniejsze jednostki takie jak polska, norweska, czy chociażby belgijska strefa okupacyjna. Najmniejszą z nich była luksemburska strefa okupacyjna.

Wielkie Księstwo Luksemburg zostało zaatakowane przez III Rzeszę 10 maja 1940 roku. Księstwo nie posiadało regularnych sił zbrojnych, ich odpowiednikiem był Corps des Gendarmes et Volontaires (Korpus Żandarmów i Ochotników) składający się z jednej kompanii żandarmerii i jednej kompanii ochotniczych sił pomocniczych. Na granicy służbę wartowniczą pełnili ochotnicy, podczas operacji rannych zostało 6 żandarmów, 1 żołnierz, a 76 członków korpusu zostało wziętych do niewoli. Księżna Luksemburga, Szarlotta, udało się na emigrację, najpierw do Francji, później do Kanady, a na końcu do Londynu, tworząc rząd na uchodźstwie. Luksemburg był uważany za część tzw. Wielkich Niemiec (Großgermanisches Reich) i w związku z tym polityka okupacyjna III Rzeszy była nastawiona na bezwzględną germanizację. W kraju działał ruch oporu.

Księstwo zostało wyzwolone we wrześniu 1944 roku. Podczas ofensywy w Ardenach Niemcy próbowali opanować miasto Vianden, bronione przez Luksemburski Ruch Oporu. Między 15 a 19 listopada 1944 roku 30 partyzantów stawiało zacięty opór 250 żołnierzom Waffen SS. Niemcy odstąpili od próby zdobycia miasta. Życie stracił jeden członek ruchu oporu i 18 żołnierzy Waffen SS. W tym samym miesiącu Luksemburg wprowadził powszechny pobór tworząc Gwardię Wielkiego Księstwa i dwa bataliony piechoty, w których służyło łącznie 2150 ludzi.

Luksemburska okupacja Niemiec rozpoczęła się między 11 a 13 listopada 1945 roku. Elementy 1 batalionu piechoty okupował Saarburg, a 2 batalion piechoty zajął Bitburg. Jednym z najciekawszych zarządzeń okupacyjnych był obowiązkowy salut luksemburskiej fladze — każdy niemiecki mężczyzna widząc ją miał zdjąć czapkę i pochylić głowę. Jednocześnie rząd Luksemburga wysunął żądania terytorialne obejmujące teren 544 kilometrów kwadratowych. Ostatni luksemburscy żołnierze opuścili Bittburg w roku 1955. W 1959 luksemburski rząd w zamian za 58 300 000 marek wycofał żądania terytorialne i podpisał traktat graniczny z Republiką Federalną Niemiec.

Ilustracje:
1 Luksemburska strefa okupacyjna
2 Żądania terytorialne rządu luksemburskiego

12/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia
c5cade44-c81d-4378-a1f3-a7835d365d0a
33f530a3-bcae-4cd6-a0fd-5afd13597833
UmytaPacha

@TheLastOfPierogi codziennyhitler wrucił! : D

32481bc7-e51b-48ea-818f-95269403c8d0

Zaloguj się aby komentować

Dla fanów strategii: bardzo dobra promocja zaczęła się na stronie Slitherine/Matrix Games, która obejmuje cały katalog (a część gier jest bardzo rzadko przecenianych jak np. seria Gary's Grigsby, czy Combat Mission). Przy zakupie od razu otrzymuje się kod na Steama. Osobiście mogę polecić:

  • Panzer Corps 2 - współczesny klon Panzer Generala (taktyczna strategia w realiach II wojny światowej) niedawno wydane zostało DLC wieńczące tzw. Grand Campaign (czyli bardzo długą kampanię Wehrmachtu zaczynającą się na wojnie domowej w Hiszpanii, a kończącą na hipotetycznym DLC 1946), która zapewnia dobrych 150+ godzin gry. Próg wejścia jest niewielki, gra z rodzaju "easy to learn, hard to master").
  • Distant Worlds 2 - kosmiczny 4X, bardziej złożony od Stellaris (zawiera np. niezależne od gracza cywilne statki kosmiczne, czy bardzo rozbudowane drzewko technologii), umiarkowany próg wejścia (warto przeczytać bardzo dobry tutorial Scott's Guide to DW2)
  • Gary's Grigsby War in the East 2 - bardzo złożona strategia turowa dotycząca wschodniego frontu II wojny światowej w skali dywizyjnej (chociaż symulacja dokonuje się na poziomie pojedynczego pojazdu). Niedawno wyszedł bardzo duży update całkowicie zmieniający Order of Battle/templatki dywizji. Próg wejścia jest bardzo wysoki, przed grą warto przeczytać manual lub obejrzeć tutorial na youtubie
  • Shadow Empire - 4X w postapokaliptycznym świecie. Gra operuje na niesamowitym poziomie szczegółowości - tworzona planeta ma swoją grawitację, ciśnienie atmosferyczne, wilgotność powietrza (co wpływa na osiągi broni, czy np. możliwość wykorzystania samolotów), woda na planecie ma swój odczyn, zasolenie, zawartość metali (co wpływa na możliwość uprawy roślin, czy otrzymywania surowców), uprawiane rośliny mają wartości odżywcze etc. Próg wejścia jest bardzo wysoki.
  • seria Combat Mission - strategia z system wego (co minutę włącza się pauza, którą wykorzystuje się na wydawanie rozkazów) lub czasem rzeczywistym. Generalnie gry wyglądają koszmarnie, za to oferują bardzo wysoki poziom symulacji (każdy wystrzelony pocisk jest symulowany oddzielnie, każdy żołnierz ma swoje statystyki, zauważony wróg musi zostać zaraportowany radiowo, żeby reszta oddziału mogła go zobaczyć). Osobiście gram w tytuły dotyczące II wojny światowej, ale jedna z odsłon opowiada o fikcyjnym (na moment wydania) konflikcie między Rosją i Ukrainą wspieraną przez NATO, a społeczność stworzyła mody dotyczące trwającej obecnie wojny.

https://www.matrixgames.com/inventory/special

#strategie #grystrategiczne
rakokuc

To ja od siebie jeszcze polecę Commander: The Great War. Gra wygląda jakby legendarną Panzer Generals przenieść w czasy I Wojny Światowej.


Jeśli ktoś się zdecyduje, od razu polecam pobrać mod Potzblitz, ponieważ bez niego gra jest mocno średnia. Z kolei z modem robi się z niej prawdziwa perełka, chociaż głównie dla koneserów turówek na hexach.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Tsarevna od francuskiej herbaciarni Kusmi. Jest to jedna z dwóch bożonarodzeniowych pozycji w portfolio tej firmy, która jest dostępna tylko raz w roku (i co ciekawe, za każdym razem w innej, kolekcjonerskiej puszce). Muszę przyznać, że nie jestem wielkim fanem tego blendu. Pojawia się zatem pytanie — dlaczego go kupiłem? Otóż tegoroczna puszka bardzo mi się podoba i chciałem ją mieć.

Susz herbaciany jest naszpikowany różnego rodzaju przyprawami w dużych kawałkach (rozpoznaje korę cynamonu i skórkę pomarańczy, w składzie jest jeszcze kardamon i lukrecja) oraz aromatyzowana aromatem waniliowym. W zapachu jest bardzo piernikowo — jest sporo przypraw korzennych, słodyczy, a całość jest przełamana aromatem kandyzowanej skórki pomarańczy. Napar jest miodowo-bursztynowo. W jego aromacie wybija się przede wszystkim cynamon (bardzo kojarzy mi się z gumą do żucia Big Red), ale są też inne przyprawy i nuta pomarańczy. Nie będę ukrywał, że zapach suszu jest jednak bardziej kompleksowy i przyjemniejszy. W smaku jest słodko, piernikowo z dużą ilością ściągającego, cierpkiego cynamonu. Nut herbacianych nie wyczuwam, są one przykryte przyprawami.

Czy warto? Moim zdaniem tylko pod warunkiem, że jest się fanem tego konkretnego blendu (jest bardzo popularny i miłośnicy twierdzą, że dosyć unikatowy), piernika w płynie, albo kolekcjonuje się herbaciane puszki. W każdym innym przypadku warto sięgnąć po tańsze świąteczne mieszanki, albo stworzyć takową samodzielnie.

Cena: 108 PLN za 120 gramów

48/∞

#herbata #herbatacodzienna
05a8ac42-4cfb-4f8e-956e-80ff4263730d
UmytaPacha

@TheLastOfPierogi where zjarany kot z dredami?

Zaloguj się aby komentować

Dawno nie grałem z nikim online i chętnie bym to nadrobił. Wkręciłem się w gry w style escape roomów (jak The Room, czy House of the da Vinci), a w część z nich trzeba grać w minimum dwie osoby. Poza tym mam kilka pozycji, które mają tryb solo, ale błyszczą w multiplayerze i jestem ciekawy różnicy.

Jeżeli nie mam znajomych, to gdzie szukać osób, żeby w takie tytuły pograć (nawet niekoniecznie w polskim internecie, po angielsku też mogę)? Jest jakiś discord/reddit dla osób bez znajomych, którzy mają ochotę pogierkować?

W szczególności chodzi mi o takie tytuły:

  • cała seria We were here
  • Escape simulator
  • Unboxing the Cryptic Killer
  • Stellaris/CK3 (ew. reszta od Paradoxu)
  • Snowrunner
  • Steel Division 2 (tutaj mi bardzo zależy, bo gra jest głównie pod tryb wieloosobowy a te wielkie bitwy robią wrażenie).

#gry #snowrunner #kiciochpyta
Sweet_acc_pr0sa

@TheLastOfPierogi pewnie na disco reach LFG do każdej gry prędzej czy później znajdywalem na takowych stała ekipę do grania

Zaloguj się aby komentować

Zawsze jak dostanę zaproszenie do rekrutacji (po skasowaniu Linkedina częstotliwość znacząco się zmniejszyła, ale raz na kilka miesięcy coś się pojawia, głównie od znajomych/przełożonych z poprzednich miejsc pracy) na ciekawe stanowisko to powtarza się u mnie jeden schemat. Najpierw ekscytacja, dużo motywacji i chęci, po czym jak dojdzie do etapu aktualizacji CV — kompletne zwątpienie. I nawet nie chodzi o to, że mi się nie chce, tylko nagle moje doświadczenie wydaje mi się nieciekawe.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak rozłożę sobie to na czynniki pierwsze to wiem, że to uczucie jest raczej bezpodstawne — pracuje w swojej naprawdę wąskiej działce już prawie dekadę, mam "prestiżowe" firmy doradcze w CV (co w mojej branży jest zazwyczaj plusem), stosunkowo często występuje na konferencjach branżowych i mam jakąś tam rozpoznawalność, na rozmowach merytorycznych zazwyczaj wypadam bardzo dobrze, ale mimo wszystko syndrom oszusta mnie kompletnie paraliżuje do tego stopnia, że w większości przypadków rezygnuje z rekrutacji. Od rana siedzę nad aktualizacją CV i mam ochotę się poddać (bo czuje się jak kompletny debil), chociaż potencjalnie czekałaby mnie tylko jedna rozmowa z osobą, która chce mnie zatrudnić, a warunki też są spoko (na papierze ciekawszy projekt i około 40% więcej pieniędzy niż otrzymuje teraz).

Podobno syndrom oszusta jest dosyć powszechny — jak sobie z nim radzicie?

#gownowpis #zalesie #pracbaza
GordonLameman

Z tym syndromem oszusta miałem podobnie. Wyleczyłem się z tego gdy zacząłem działać na zapleczu branży i poznałem „ekspertów „ na których kiedyś patrzyłem z podziwem.


Zobaczylem ich prace kilka razy i szczerze dziś już wiem, że to co robię to absolutna topka w Polsce.

a z tamtych ekspertów się po prostu śmieję.


niestety system rozliczeń w mojej urnie nie zachęca do udziału w konferencjach, więc mam lepszą rozpoznawalność wśród kolegów z branży niż potencjalnych klientów.


trzymam kciuki za Ciebie. Wątpić w swoją wiedzę, to nic takiego. Nie ma nic gorszego niż ktoś Big4 przekonany o swojej zajebistosci którego łapiesz na merytorycznych błędach. To zawsze awantura i sranie na szachownicę xD

Sezonowiec

To bardzo proste.

1. Najpierw rzucam robotę. (Zazwyczaj kiedy nie ma opcji na lepszy hajs)

2. Następnie biorę jakąś inną lepiej płatną fuchę.

3. Motywacyjne pierdololo omijam szerokim łukiem, a pewność siebie buduję w nowej pracy dochodząc do wniosku, że czas powtórzyć schemat.


W tym roku trzy roboty za mną. Udało się zarobić więcej niż w poprzednim. Uważam więc, że schemat działa. Niedawno dowiedziałem się, że mój poprzednik nie dawał sobie rady, a ja robię za tą samą stawkę co on. Jestem kurwa wściekły, bo zwlekają z podwyżką. A jak odejdę to wiem, że to nie ja będę żałować tej decyzji.

Dzemik_Skrytozerca

@TheLastOfPierogi 


Uważam, że potrzeba Ci perspektywy innej osoby.

Poproś kogoś, by napisał z Tobą CV.


Jeśli nie czujesz się dobrze pracując z drugą osobą lub nie masz kogoś takiego, poproś chatGPT, by Ci napisał CV.


Następnie popraw pod kątem faktów. I upewnij się, że pierwszy paragraf dobrze oddaje to, co robisz.


Pamiętaj, że CV w najprostszej wersji to lista Twoich prac, czasem delikatnie spłycona do jakiegoś wspólnego mianownika.


Nie masz być zbawca świata, tylko być wystarczająco blisko oczekiwań.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty St Petersburg od francuskiej herbaciarni Kusmi. Ale od początku. Późna jesień i zima to dla mnie czas herbaty z mlekiem. Czas na sprawdzenie, która z moich herbat będzie najlepiej smakowała jako bawarka. Na pierwszy ogień wybrałem mieszankę czarnej herbaty aromatyzowaną olejem bergamotkowym oraz aromatami czerwonych owoców i karmelu. Nie jestem fanem stosowania aromatów, nawet tych naturalnych. Nie jest to kwestia jakiejś specjalnej niechęci do tego składnika, po prostu preferuje herbaty, których smak bierze się z dodatków i/lub olejków. Dlaczego? Bo zazwyczaj są mniej intensywne.

Susz jest ładny, mocno poskręcany, ciemny i jednolicie wybarwiony. W aromacie jest sporo słodyczy — zarówno herbacianej jak i karmelowej. Gdzieś w tle majaczy nuta owocowa, ale jest dosyć delikatna. Napar jest dosyć ciemny, z ładnymi refleksami. Zapach gotowej herbaty jest bardzo przyjemny, chociaż intensywny. Jest karmel i kandyzowane owoce. Aromatów herbacianych zupełnie nie wyczuwam. W smaku jest dosyć nijako. Jest karmel, który przykrywa w zasadzie wszystko, jest trochę chlebowej słodyczy i odrobina niespodziewanej cierpkości, która kontruje całość. Nut owocowych nie wyczuwam.

Herbata z mlekiem (w proporcjach 3 części herbaty, 1 część mleka): Aromat jest bardzo fajny, kojarzy mi się z Werther's Original z owocowym twistem. W smaku jest podobnie — śmietanka, karmel, trochę cierpkości. Naprawdę fajna bawarka.

Podsumowując, St Petersburg nie sprawdza się jako blend typu Earl Grey (za mało tutaj bergamotki), natomiast może podpasować komuś, kto lubi słodkie, karmelowe herbaty. Bawarka była bardzo przyjemna. Patrząc całościowo jest to jednak herbata, której nie kupię ponownie.

Cena: ~23 PLN za 20 gramów (kupiona w zestawie 5 miniaturek)

47/∞

#herbata #herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra
9885dc9c-89e3-4973-af86-09d63c5d9dad
daec059c-13f7-4f3e-a576-28bf36f1f6e8
Anty_Anty

Myślałem że ja świruje z herbą ale jednak nie

83dd6139-098d-4bfb-b2e7-0aa11ea4fa07
GtotheG

@TheLastOfPierogi kusmi jest mega dobra tylko hmmm parzyli mi kiedys w firmowym sklepie i byla wow, a w domu jak parzylam to byla dobra, ale juz nie az tak smaczna i do dzisiaj rozkimniam czy to byla kwestia wody czy czegos innego.

ranunculus

@TheLastOfPierogi w bawarkowym temacie, kiedyś na wykopie ktoś zachwalał do mleka Lapsang Suochong, trochę z niepokojem spróbowałem i okazało się zaskakująco dobre

Zaloguj się aby komentować

Zaczynam XCOM2 i do końca nie wiem jak podejść do kwestii DLC. Zacząć podstawkę, podstawkę + Aliens Hunters + Shen’s Last Gift, War of the choosen, czy War of the choosen + poprzednie DLC? A może w ogóle zacząć od moda Long war of the choosen?

Czytam dyskusje i głupieje, bo opinie są skrajnie różne. Nie przeszkadza mi przejście gry więcej niż raz (nawet jeżeli fabuła się specjalnie nie zmienia), o ile są różne ścieżki/rozgałęzione misje.

Biorę po jednym martwym kosmicie z konta każdej drużyny i słucham państwa.

#gry #xcom2 #kiciochpyta
rakokuc

@TheLastOfPierogi jeśli o mnie chodzi, to Long War mi się akurat podobał w obu częściach, ale chyba najlepiej zacząć od War of the Chosen + DLC bez żadnych modów, a dopiero na drugi raz doinstalować sobie LG. Dzięki temu drugie podejście ma trochę inny klimat i gra się ciekawiej/lepiej, bo pojawia się coś nowego.

Zaloguj się aby komentować

Leczenie psychiatryczne w Armii Niemieckiej

W pierwszych latach II wojny światowej, w dobie kampanii bliztkriegu, z natury krótkich i mało intensywnych, chorych psychicznie było niewielu. Ich liczba wzrosła jednak po rozpoczęciu inwazji na ZSRR. Generalizując, doradca psychiatryczny przydzielony do 2. Armii Pancernej (dawniej dowodzonej przez Guderiana), doszedł do wniosku, że okresy bez oczywistych "efektów" lub "wielkich wydarzeń", okresy oczekiwania i walk na małą skalę — również z niedogodnościami dnia codziennego — były ciężkim brzemieniem dla żołnierzy.

Typowo niemieckie podejście do przypadków nerwicy spowodowanej walką (psychoneurozy) przejawiało się tym, że nie uznawano ich za oddzielną kategorię, ale raczej opatrywano kwantyfikatorem "przypadków psychiatrycznych", co oznaczało po prostu przypadki wymagające opieki psychiatry. Przypadki psychiatryczne były podzielone w następujący sposób: ranni (żołnierze, którzy oprócz widocznych fizycznych ran mieli uszkodzony system nerwowy), przypadki "neurologiczne" (żołnierze, którzy choć nie odnieśli ran fizycznych, wykazywali objawy uznawane za efekt "wstrząsu" lub "kontuzji" odniesionych w walce lub w wyniku wypadku). Były także przypadki czysto psychiatryczne — czysto, ponieważ objawy wydawały się niepowiązane bezpośrednio czy pośrednio, z obrażeniami fizycznymi.

Jeżeli doświadczenia doradców psychiatrycznych przydzielonych do Grupy Armii Południe mogą stanowić jakąkolwiek wskazówkę, około jednej trzeciej wszystkich przypadków psychiatrycznych zaliczało się do tej trzeciej kategorii. Kategoria ta była z kolei podzielona na dwie podkategorie, z których interesuje nas tylko pierwsza, znana jako "psychogenni". Stanowiła 43% ogółu przypadków czysto psychiatrycznych*. Spośród 121 żołnierzy, którzy zostali sklasyfikowani jako psychogenni w okresie trzech miesięcy, tylko 11 (9,1%) uznano za cierpiących na nerwicę lękową spowodowaną działaniem nieprzyjaciela, a większość z nich posiadała podobno niestabilne i neuropatyczne charaktery**. Ujmując to inaczej: wśród około pół miliona żołnierzy Grupy Armii Południe, 844 znalazło się w ciągu tych trzech miesięcy pod opieką psychiatryczną, a jedynie 14,3% z nich zostało zdiagnozowanych jako cierpiących na — używając amerykańskiej terminologii - "psychoneurozę" (psychoneurosis).

Leczenie wszystkiego rodzaju schorzeń psychiatrycznych, niepowiązanych w oczywisty sposób z uszkodzeniami organicznymi (w tym przypadki paraliżu, utraty mowy i słuchu, ślepoty, drgawek, skurczów i niemożliwości chodzenia), dokonywano z reguły w szpitalu polowym (Feldlazarett) bezpośrednio za linią frontu. Leczenie polegało na uspokajaniu pacjenta poprzez mówienie do niego w stanowczy, lecz przyjacielski sposób lub też na dawkowaniu środków uspokajających. Po okresie nie dłuższym niż osiem dni w łóżku pacjenci przechodzili przez stopniowo trudniejszy program wymagających ćwiczeń wojskowych. Następnie czekał ich odpoczynek w domu ozdrowieńców, z którego większość powracała do swoich jednostek zupełnie wyleczona.

Pacjenci, którzy nie reagowali na to leczenie, byli ewakuowani do szpitala wojskowego (Kriegslazarett), znajdującego się na danym TDW [Teatrze Działań Wojennych — przyp. mój]. Leczenie polegało tam na "faradyzacji", czyli aplikowaniu prądu elektrycznego słabszego niż w przypadku elektrowstrząsów, ale wystarczająćo silnego, by wywoływać ból. Inne formy leczenia obejmowały, w zależności od okoliczności, stosowanie kardiazolu (narkotyku powodującego gwałtowne skurcze ciała) i hipnozy. Jednakże za skuteczne uważano nie same środki, ale raczej związaną z ich stosowaniem sugestię, jak np. wywoływany elektrycznością skurcz sparaliżowanej nogi, przekonujący pacjenta, że może on chodzić, powodujący zarazem wystarczająco dużo bólu, aby pacjent nie chciał powtórzyć tego doświadczenia. Żeby ułatwić sugestię, chorzy nie byli grupowani w oddzielnych salach, lecz rozdzielani pomiędzy oddziały neurologiczne zwykłych szpitali wojskowych, gdzie ich odsetek nie powinien normalnie przekraczać 30%.***

Bez względu na zastosowane metody, były one z pewnością bardzo skuteczne — do 85% leczonych w jednym ze szpitali dla którego dostępne są statystyki, powróciło do służby. Tylko nieliczni, których nie udało się wyleczyć, byli wysyłani na leczenie do Strefy Wewnętrznej, przy czym trafiali wtedy do szpitali odległych od ich miast rodzinnych, gdzie nie mogli ich odwiedzać krewni. Co więcej, w żadnym przypadku nie zwolniono żołnierza ze służby z tego powodu. Kiedy zawodziły inne sposoby, zamykano ich po prostu w zakładach psychiatrycznych.

*Pozostałe 57% stanowili schizofrenicy, osoby z depresją, epileptycy, uzależnieni od narkotyków i przypadki "wyczerpania nerwowego" po przebyciu choroby. W US Army większość z nich zakwalifikowana byłaby jako przypadki "psychozy".
** Pozostałe 90,9% stanowili ludzie (często lekko opóźnieni w rozwoju), których objawy stanowiły reakcję na brak satysfakcji z pracy, oraz "silna liczebnie" grupa złożona głównie z osób starszych, których "krnąbrne charaktery wymagały środków dyscyplinarnych, a nie medycznych, by zaadoptować je do rygorów służby wojskowej"
*** "Faradyzacja" obejmowała najwyraźniej działanie prądu pod natężeniem 100 miliamperów, dawkowanego przez 2-3 minuty

Martin Van Creveld "Siła bojowa. Wehrmacht i US Army w latach 1939-1945"

Ilustracje:
1 Wyczerpani żołnierze, Ukraina 1943
2 Szpital psychiatryczny i wojskowy w olstzyńskim Kortowie
3 Ofiary schorzeń psychicznych w Afrika Korps (Martin Van Creveld "Siła bojowa. Wehrmacht i US Army w latach 1939-1945")

11/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki #psychiatria
e9383574-612c-4a1d-8f2f-96ce3487df80
2ceda4b5-ebd9-4f27-b09e-38d5b4cacf50
705d5055-c411-40f2-960c-ccec7aa7ccc7
FulTun

Komentarz usunięty przez moderatora

cotidiemorior

@FulTun przecież w tym komentarzu nic złego nie było, odbija wam jak na wypoku @hejto ?

Zaloguj się aby komentować

Przyrodni brat Adolfa Hitlera i jego piwiarnia w Berlinie

Adolf Hitler nie lubił słuchać o przyrodnim bracie. Alois Matzelsberger, później uznany oficjalnie jako Alois Hitler, został kelnerem i przez sporą część życia wikłał się w kłopoty z prawem Heiden odnotowuje, że w wieku 18 lat młodzian został skazany na pięć miesięcy więzenia za kradzież, a gdy miał 20 lat, odsiedział kolejne osiem miesięcy za recydywę. W końcu przeprowadził się do Niemiec, gdzie wpadł w następne tarapaty. W 1924 r., gdy Adolf Hitler usychał z bezczynności w więzieniu, sąd w Hamburgu skazał Aloisa na pół roku więzienia za bigamię. Heiden pisze, że później przeniósł się on do Anglii, gdzie szybko założył rodzinę, którą później porzucił.

Objęcie władzy przez narodowych socjalistów oznaczało dla Aloisa nadejście lepszych czasów. Otworzył na przedmieściach Berlina bierstube (niewielką piwiarnię), a tuż przed wybuchem wojny przeniósł ją na Wittenbergplatz w modnej dzielnicy miasta. Chętnie odwiedzali ją nazistowscy funkcjonariusze, a w początkach wojny, gdy brakowało jedzenia, jej spiżarnie były syto zaopatrzone. Zachodziłem tam od czasu do czasu. Alois zbliżał się do sześciedziesiątki, był korpulentnym, prostym i dobrodusznym mężczyzną, który powierzchownością nie przypominał słynnego przyrodniego brata. Prawdę powiedziawszy, wyglądał jak setki innych właścicieli małych piwiarni w Niemczech czy Austrii. Interes szedł mu dobrze i Alois niezależnie od przeszłości ewidentnie cieszył się dostatnim życiem. Bał się tylko jednego: że przyrodni brat w chwili napadu wstrętu lub gniewu, cofnie mu licencję. W maleńkiej piwiarni mówiło się czasami, że kanclerz i Fuhrer Rzeszy ubolewa nad istnieniem owej pamiątki skromnego pochodzenia jego familii. Pamiętam, że sam Alois nigdy nie dawał się wciągnąć w rozmowy o przyrodnim bracie. Była to roztropna postawa, choć niezwykle irytująca dla tych z nas, którzy próbowali dowiedzieć się czegoś o pochodzeniu człowieka, który zdążył już ruszyć na podbój Europy.

William L. Shirer "Powstanie i upadek III Rzeszy. Tom 1. Hitler i narodziny III Rzeszy"

Ilustracje:
1 Alois Matzelsberger/Hitler

10/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
9cf7209b-5e76-435b-8f1f-c930206174d3
Hans.Kropson

Dlaczego Aloisa nie wzieli do wojska w czasie I wojny swiatowej?

Kategorie "d" mial?

TheLastOfPierogi

@Hans.Kropson AFAIK - tuż przed I wojną światową był w Irlandii i Wielkiej Brytanii, w 1914 zrobił sobie hazardowe turnee po Europie, a wielką wojnę spędził w Niemczech (mając austriackie obywatelstwo). Miał też kilka wyroków na koncie, ale nie wiem jak to wpływało na pobór w k.u.k. Armee.

Hans.Kropson

@TheLastOfPierogi Wyroki za "niepłacenie alimentów" czy kradzież nie zwalniają z wojska.

W sumie 11 mln Niemców i 8 mln obywateli Austro-Węgier zostało zmobilizowanych w I wojnie światowej.

Niemcy mogli go wydać Austriakom.

Tytanowy-Owsik

@TheLastOfPierogi bez wąsa to jak Cezary Pazura ( ͡° ͜ʖ ͡°)

UmytaPacha

@hejto mam #codziennaiiirzesza w obserwowanych, dlaczego wpis nie pojawił mi się w powiadomieniach ani obserwowanych?

DLATCZEGHO?

15577a18-0f21-4226-9900-302e7d8ddb47
walus002

Mi się normalnie pokazało w powiadomieniach

UmytaPacha

@walus002 u mnie się zawsze pokazuje a teraz nie, aż zaczęłam szukać czy literówka się w tag nie wkradła

Zaloguj się aby komentować

Ciekawostka z serii Historyczne Bitwy od Bellony.

Jako tom 341 wyszło "Lenino 1943" Kamila Anduły, jest to druga książka o tej bitwie (w 1983 wyszła książka Kazimierza Sobczaka, był to tom numer 8). Taka sytuacja zdarzyła się tylko raz w serii i dotyczyła bitwy jutlandzkiej - "Bitwa Jutlandzka 1916" Zbigniewa Flisowskiego (tom 54) i "Jutlandia 1916: Bitwa morska" Geoffreya Bennetta (tom 183). Druga książka jest o tyle ciekawa, że to jedna z dwóch w tej serii, którą napisał zagraniczny autor (wcześniej był "Łuk Donu" Petera Szabo, tom 84).

Mam nadzieję, że to początek trendu i książki dotyczące II wojny światowej wydane w czasach PRLu doczekają się uwspółcześnienia.

#ksiazki #ksiazkihistoryczne
a90b88ce-1c61-41dc-b3a0-0ea718aa940f
3fd370e5-4be9-4012-886a-70ec645689a3

Zaloguj się aby komentować

Rozglądam się za nowymi butami do biegania i szukam polecajki. Biegam +/- 5 km, kilka razy w tygodniu, 90% po asfalcie/bruku i na tym samym treningu wykonuje też zazwyczaj trening skakanką. Mam stopę neutralną. Jestem big boi 187/84. Nie mam ambicji, żeby startować w zawodach, czy bić swoje rekordy — zależy mi tylko na przyjemności z biegu.

To na czym mi zależy to zerowy drop, sensowna amortyzacja, dużo miejsca na palce (bez ostatniego przeżyje). Moim absolutnym faworytem są buty Altra Torin 6, które spełniają wszystkie te kryteria. Z takich innych, które mi podeszły (ale mają oczywiście inną charakterystykę) to Nike Free Flyknit 4.0 (przez długi czas moje ulubione buty, ale już koszmarnie zajechane, bo korzystałem przez 8 lat. Mam też Nike Free Run 5.0, ale są dla mnie o półkę niżej).

#bieganie #butydobiegania
Zly_Tonari

@TheLastOfPierogi wygodne zapasowe brooks gts 23 ale maja drop 10mm, mam też hoki archai maja 5mm dropu i są mega wygodne. W obu parach biegam do 10km, powyżej zakładam asiki jak większość chyba ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

TheLastOfPierogi

@Zly_Tonari muszę kiedyś stestowac Brooksy, słyszałem dużo dobrego. Ja biegam tylko 30-40 minut (roadwork pod boks amatorski to 3-4x9 minut), przebiegłem kiedyś maraton i już nie mam żadnych biegowych ambicji niestety xD

AndrzejZupa

Chyba nie ma nic lepszego niż te Toriny...

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości cejlońska czarna herbata Blackwood OP. Wybór nie jest przypadkowy, wczoraj omawiałem herbatę ze Sri Lanki w wersji budżetowej, więc dzisiaj czas na droższą markę. Herbata pochodzi z ogrodu herbacianego Blackwood, znajdującego się w prowincji Uwa na południu wyspy. Skrót OP to tzw. scoring herbaty (czyli sposób oceny jakości), w tym przypadku oznacza on Orange Pekoe, czyli cały mocno zwinięty liść.

Wygląd suszu jest ładny, liście w znacznej większości są całe i jednolicie wybarwione. I tutaj pierwsza ciekawostka — na zdjęciu numer dwa znajduje się porównanie herbaty Blackood OP (po lewej) i Jones (po prawej). Różnica w wyglądzie jest bardzo niewielka, delikatnie różni się odcień i Jones ma odrobinę więcej połamanych liści. W ślepym teście na pewno nie byłbym w stanie rozróżnić jednej od drugiej. Aromat suszu jest bardzo przyjemny, owocowy, słodki. Napar jest bursztynowy. Sporo dzieje się w jego aromacie — na początku jest sporo nut owocowych, uderzających w dżem, które przechodzą w skórę, tytoń, kadzidło i drewno. Herbata ma kompleksowy smak, dosyć zbieżny z aromatem. Sporo jest tutaj nut ostrych — pieprzu, skóry, drewna, oraz owocowo-dżemowych. Kontruje to body, które jest słodkie, maślane, a odczucie w ustach aksamitnych. Cierpkości nie stwierdzono.

Obie herbaty są, mimo pewnych podobieństw, inne. Jones to fajna herbata codzienna, która sprawdzi się ze wszelkimi dodatkami. Blackwood OP to napar degustacyjny, z dosyć zniuansowanym smakiem, fajnie prezentujący to jak dobre mogą być cejlońskie herbaty. Czy warto zapłacić za niego dziesięć razy więcej? Moim zdaniem tak, ale to oczywiście kwestia indywidualna.

Cena: 24€ za 100 gramów

46/∞

#herbata #herbatacodzienna
f086d281-f45e-430b-b319-cfdfd8b60359
07f5e526-4e9e-4790-b20a-fd78feaa367e
ErwinoRommelo

Bywalem czasami w tym sklepie,naprawde bardzo fajny panel herbat maja, drogo tam troche ale od czasu do czasu sobie pozwole.

TheLastOfPierogi

@ErwinoRommelo z ciekawości, w jakim mieście? Mój faworyt to Le Marais w Paryżu, pomysł z restauracją z daniami z herbatą jest ekstra, słodycze w kawiarni też robią robotę. Niestety, ceny segment premium+.

ErwinoRommelo

@TheLastOfPierogi dokladnie w tym w Marais, punkt przy Louvrze jest sredni bo nastawiony na turystyke, ciezej dla takich noobow jak Ja wypytac sprzedawcow o rady, w sumie te rady nie potrzebne bo i tak zawsze biore czarne lekko cytrusowe w tym rosyjskim stylu. Slodyczy nie testowalem zabardzo za slodkim nie przepadam.

Zaloguj się aby komentować

Jakby ktoś planował kupić nowe DLC do Stellaris (Astral Planes) to warto się wstrzymać do hotfixa, bo Paradox zaliczył kolejny fatalny launch i na tę chwilę sporo osób nie może go odpalić.

#paradox #stellaris
TheLastOfPierogi

Ale za to recenzje są bardzo dobre, podobno jeden z lepszych dodatków i zdecydowanie największe narracyjne DLC z bardzo rozbudowaną fabułą.

Acrivec

bo Paradox zaliczył kolejny fatalny launch

@TheLastOfPierogi to jest oczywiste. Jak zaliczą czysty launch to będzie warto o tym wspominać.

TheLastOfPierogi

@Acrivec wygląda na to, że padł rekord, nawet jak na standardy Paradoxu xD

DiscoKhan

@TheLastOfPierogi nie no, rekord to chyba był w Victorii 3. Teraz jest wersja 1.5, możliwe, że jak DLCka wydadzą w marcu to gra z nim będzie taka jaka powinna być w dniu premiery xd

HollyMolly

Znów miliony monet za content na kilkadziesiąt MB?

Ech, prędzej czy później i tak pewnie wydam, uwielbiam stellarisa.

TheLastOfPierogi

@HollyMolly recenzje są raczej pozytywne, ciężko porównywać do poprzednich DLC, podobno eventy są bardzo rozbudowane i każdy można przejść na kilka sposobów, więc regrywalność ma być większa niż w przypadku Ancient Relics, czy fatalnego First Contact. No i nowe Originy wyglądają bardzo fajnie. Dodatek tworzyło nowe studio, podobno jest świeży.

HollyMolly

@TheLastOfPierogi Najpierw każesz wstrzymywać się do hotfixa, a teraz mi reklamujesz jakbyś zgarniał procent od każdej sztuki.

Zlituj się, bo naprawdę kupię, a do Świąt miałem plan nie wydawać na pierdoły.

Zaloguj się aby komentować

Jednym z najfajniejszych momentów w tym hobby jest odkopanie z głębi kredensu herbaty, o której istnieniu zapomniałem jakiś czas temu. Jeszcze lepszy jest moment, kiedy okazuje się to być totalny unikat i ciekawostka.

Tutaj herbata oolong Shui Xian w dosyć nietypowej formie, bo prasowana w ciastko. Do tego naprawdę dojrzała, bo data prasowania to rok 2012. Herbata pochodzi z prowincji Fujian, jest uprawiana w paśmie górskim Wuyi Shan.

#herbata #herbatacodzienna
9126ff30-05ef-42a7-826f-c60f0eb5f528
f7bcaeb4-bdd0-49ab-961f-b10ed6cad8e2
GtotheG

@TheLastOfPierogi co Ty masz tyle tych herbat skitranych? XD ja to bym sie to w sumie bala pic juz po takim czasie, chyba, ze je przechowujesz w dobrych warunkach - sucho, chlodno, ciemno.

TheLastOfPierogi

@GtotheG kupowałem sporo w Chinach i o niektórych zapomniałem xD. Na szczęście zachomikowane mam same herbaty, które dobrze znoszą dojrzewanie, więc nie ma tutaj żadnego ryzyka. Chłodno i ciemno jest, sucho nie bo pu erhy wymagają odpowiedniej wilgotności ;).

GtotheG

@TheLastOfPierogi a to nie rozwinie sie na nich grzyb?

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości cejlońska czarna herbata Jones. Historia marki sięga roku 1912, a proces wytwarzania można prześledzić na filmie udostępnionym przez producenta.

Susz składa się z pojedynczych liści, wybarwienie nie jest jednolite. Herbata jest mocno wysuszona, jeżeli jej nie ważymy, to warto sypnąć trochę więcej niż zazwyczaj. Aromat suszu jest przyjemny, chociaż jednowymiarowy i bardzo herbaciany. Napar jest bursztynowy, stosunkowo ciemny jak na czarną herbatę. W jego aromacie dzieje się już więcej — dalej jest słodko, tostowo, chociaż wyczuwalna jest też świeża, cytrusowa nuta. Smak jest bardzo charakterystyczny dla herbat cejlońskich. Jest sporo słodu, jasnego chleba, maślanej słodyczy, ale całość jest zrównoważona i nie wykleja. Odczucie w ustach jest gładkie, nie ma taninowej cierpkości.

Jones jest bardzo fajną, budżetową herbatą, która sprawdzi się na co dzień. Dobrze nada się do picia z cytryną, czy mlekiem, ale jak ktoś lubi, to można też dodać przyprawy i zrobić z niej własny blend. Moim zdaniem stoi o klasę wyżej niż większość herbat w torebkach w podobnym przedziale cenowym.

Cena: 9 złotych za 100 gramów

45/∞

#herbatacodzienna #herbata
401e5215-4fcc-4744-8c9f-c75e1102bda0
TheLastOfPierogi

@Gracz_Komputerowy kurde, 50 piorunów przy jednym odświeżeniu to chyba nigdy nie miałem

82d62d08-dd62-4756-bc88-10111616bb84
Gracz_Komputerowy

@TheLastOfPierogi Bo bardzo wartościowe wpisy tworzysz. Człowiek na co dzień zapomina o takich małych przyjemnościach, które czynią życie lepszym. A tak to sobie poczytam, wybiorę i sam kupię co mnie zainteresujeI fajnie, że też na tańsze produkty patrzysz.

Zaloguj się aby komentować

Konflikt pomiędzy Christianem Wirthem (komendant obozu zagłady w Bełżcu), a Rudolfem Hossem (komendant obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau)

Metoda zabijania gazem ewoluowała trzema odrębnymi kanałami, z których każdy następny był bardzioej zaawansowany od poprzedniego. Najpierw samochody, w których używano tlenku węgla, później komory gazowe, w których stosowano ten gaz, wreszcie kryształki zawierające cyjanowodór (cyklon). Zalety cyklonu jako zabójczego gazu stały się znane. Jeszcze podczas budowy komór gazowych do Auschwitz przybył znakomity gość z Lublina SS-Brigadenfuhrer Globocnik, aby zapoznać się z nową metodą. Odkrycie Hossa stanowiło bowiem bezpośrednie zagrożenie. 

Konflikt ten osiągnął punkt krytyczny w sierpniu 1942 r., gdy zastępca Eichmanna Gunter oraz naczelny oficer ds. dezynfekcji Kurt Gerstein wizytowali Bełżec. Przywieźli ze sobą około 90 kg cyklonu i byli gotowi zmienić sposób gazowania w komorach, tj. zastąpić tlenek węgla cyjanowodorem. Niechciani goście pozostali na miejscu, aby obejrzeć procedurę gazowania, która tego dnia trwała szczególnie długo (ponad trzy godziny), ze względu na defekt silnika wysokoprężnego. Ku zakłopotaniu i poniżeniu Wirtha Gerstein mierzył czas stoperem. Stanąwszy wobec najpoważniejszego w swej karierze kryzysu, Wirth odłożył na bok dumę i poprosił Gersteina, aby "po powrocie do Berlina nie proponował żadnego nowego typu komory gazowej". Gerstein wyświadczył mu tę przysługię i polecił zakopać [puszki z] cyklonem, powołując się na preteskt, jakim miała być [rzekoma] utrata jego właściwości [toksycznych].

Od tej pory Hoss i Wirth stali się wrogami. Komendant Auschwitz nawet po wojnie mówił z dumą o swoich "ulepszeniach". Z kolei Wirth traktował Hossa pogardliwie jako nowicjusza, określając go mianem "niezdolnego ucznia". Pojawiła się zatem klasa "założycieli" i "pionierów" rozwiązań masowego zabijania. Architekci ośrodków zagłady zażarcie ze sobą konkurowali.

Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich"

Ilustracje:
1 Christian Wirth
2 Załoga Auschwitz. Od lewej: Richard Baer, dr Josef Mengele, Rudolf Hoss

9/∞

#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania

#historia #ksiazki
9f1c7699-b8ab-4ff8-9ee9-7ad948761bf9
9c6a8164-95e4-4974-b45a-521d8e6f3ef4
bojowonastawionaowca

@TheLastOfPierogi Where #codziennaiiirzesza

TheLastOfPierogi

@bojowonastawionaowca strasznie zarobiony jestem, mam nadzieje, ze uda się w tym tygodniu.

Zaloguj się aby komentować

Pewnie jestem jak Internet Explorer, ale w Biedronce są przecenione serki wiejskie ze Skyrem (150 gramów za 2,49) z bardzo fajnymi makrosami.

W 100 gramach:
Kalorie - 56
Białko - 11 g
Tłuszcz - 0,4 g
Węglowodany - 2 g

Smakowo szału nie ma, ale do zjedzenia.

#dieta #hejtokoksy
bdf007ef-fc07-4d32-9871-77cf7d4d9179
myoniwy

Kiedyś się nabrałem na jogurt ze skyrem.

Miałem po nim awersję do produktów mlecznych przez kilka miesięcy.

panek

@myoniwy a ja lubię

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Russia - Thé des Tzars z kolekcji Les Calligraphies du Thé od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Seria ma odzwierciedlać herbaciane tradycje różnych krajów lub krajów, tym razem padło na Rosję (na tagu była już recenzja francuskiej i izraelskiej odsłony). Mieszanka bazuje na czarnej herbacie z dodatkiem płatków bławatka, olejków cytrusowych oraz autorskiego olejku bergamotowego, który obok czarnych puszek, jest znakiem rozpoznawczym tej herbaciarni.

Susz herbaciany jest ładny, składa się z poskręcanych liści i niebieskich płatków. Producent nie podaje pochodzenia herbaty (co zawsze jest olbrzymim minusem), ale skoro Rosja to zdecydowanie powinna być to czarna herbata z Chin. Susz pachnie naprawdę bardzo ładnie — jest sporo cytrusów, trochę nut kwiatowych i wanilia. Napar jest bursztynowy, z delikatnymi, czerwonymi refleksami. W aromacie naparu jest sporo słodowych nut herbacianych, wybija się również cytrusowość, bergamotka.

Smak jest prosty i bardzo konserwatywny. W body jest sporo nut typowo herbacianych, chlebowo-słodowych, trochę karmelowych, z kontrą w postaci świeżości cytrusów. W tle jest trochę polnych kwiatów. Cierpkość jest nieobecna, trzeba się bardzo postarać, żeby herbatę przeparzyć. To zdecydowanie herbata śniadaniowa, która dobrze będzie komponowała się z dodatkami (żeby pozostać w klimacie rosyjskiej tradycji herbacianej — konfitury, cukier, czy cytryną).

Lubię blendy koncepcyjne i zdecydowanie Thé des Tzars jest bardzo dobrym listem miłosnym do rosyjskiej tradycji herbacianej. Z drugiej strony, jest to zdecydowanie herbata prosta i jednowymiarowa. W moim przypadku to jednorazowy zakup.

Cena: 27€ za 100 gramów

44/∞

#herbatacodzienna #herbata
9bd745f8-f63f-41b7-bd0d-9697fe59f6dd
Fingal

Tyle pieniędzy za nią. To aż boli xD

TheLastOfPierogi

@Fingal  herbaty MF są bardzo nierówne. Zdarzają się pozycje wybitne (np. wędzonki, czy blendy na Darjeelingach), które są warte swojej ceny, Earl Grey'e są IMHO najlepsze na świecie, a są też herbaty do bólu zwyczajne. Przy kilkuset pozycjach ciężko o same sztosy, niestety. W tym przypadku ból nie jest aż tak duży, bo przynajmniej puszka zostanie xD Z drugiej strony, nigdy nie trafiłem na coś bardzo niepijalnego od Mariage Freres. No i wiadomo, marka kreuje się na bardzo luksusową, więc tak też się pozycjonuje cenowo.

Zaloguj się aby komentować

Następna