Zawsze jak dostanę zaproszenie do rekrutacji (po skasowaniu Linkedina częstotliwość znacząco się zmniejszyła, ale raz na kilka miesięcy coś się pojawia, głównie od znajomych/przełożonych z poprzednich miejsc pracy) na ciekawe stanowisko to powtarza się u mnie jeden schemat. Najpierw ekscytacja, dużo motywacji i chęci, po czym jak dojdzie do etapu aktualizacji CV — kompletne zwątpienie. I nawet nie chodzi o to, że mi się nie chce, tylko nagle moje doświadczenie wydaje mi się nieciekawe.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak rozłożę sobie to na czynniki pierwsze to wiem, że to uczucie jest raczej bezpodstawne — pracuje w swojej naprawdę wąskiej działce już prawie dekadę, mam "prestiżowe" firmy doradcze w CV (co w mojej branży jest zazwyczaj plusem), stosunkowo często występuje na konferencjach branżowych i mam jakąś tam rozpoznawalność, na rozmowach merytorycznych zazwyczaj wypadam bardzo dobrze, ale mimo wszystko syndrom oszusta mnie kompletnie paraliżuje do tego stopnia, że w większości przypadków rezygnuje z rekrutacji. Od rana siedzę nad aktualizacją CV i mam ochotę się poddać (bo czuje się jak kompletny debil), chociaż potencjalnie czekałaby mnie tylko jedna rozmowa z osobą, która chce mnie zatrudnić, a warunki też są spoko (na papierze ciekawszy projekt i około 40% więcej pieniędzy niż otrzymuje teraz).

Podobno syndrom oszusta jest dosyć powszechny — jak sobie z nim radzicie?

#gownowpis #zalesie #pracbaza
moll

@TheLastOfPierogi chcesz kakauko?


Popatrz w lustro, powiedz sobie, że jesteś zajebisty i popraw to cholerne CV

Lubiepatrzec

@TheLastOfPierogi Skoro wiesz, że Twój problem jest wyssany z palca, w dodatku powszechny a do tego w pełni zasługujesz na nową posadę, masz kompetencje i wiedzę to spinasz poślady, idziesz na rozmowę i rozwalasz system.

Just do it!

7689d00a-bd17-4a63-8932-29a811e444fc
koszotorobur

@TheLastOfPierogi - mam syndrom oszusta i po tym jak nauczyłem się go świadomie ignorować to życie stało się prostsze - nie jest to łatwe i na początku wymagało ogromnego nakładu energii, walki ze sobą i ciągłej kalibracji (wydawało mi się wtedy, że gwiazdorzę i źle się z tym czułem). Teraz przychodzi mi to bardziej naturalnie i już o tym tak dużo nie myślę.

Wydaje mi się, że warto wieżyc w siebie - co tak naprawdę jest tylko bardziej realnym spojrzeniem na siebie i swoje umiejętności.

GordonLameman

Z tym syndromem oszusta miałem podobnie. Wyleczyłem się z tego gdy zacząłem działać na zapleczu branży i poznałem „ekspertów „ na których kiedyś patrzyłem z podziwem.


Zobaczylem ich prace kilka razy i szczerze dziś już wiem, że to co robię to absolutna topka w Polsce.

a z tamtych ekspertów się po prostu śmieję.


niestety system rozliczeń w mojej urnie nie zachęca do udziału w konferencjach, więc mam lepszą rozpoznawalność wśród kolegów z branży niż potencjalnych klientów.


trzymam kciuki za Ciebie. Wątpić w swoją wiedzę, to nic takiego. Nie ma nic gorszego niż ktoś Big4 przekonany o swojej zajebistosci którego łapiesz na merytorycznych błędach. To zawsze awantura i sranie na szachownicę xD

zboinek

@GordonLameman O to to. Zobacz @TheLastOfPierogi to jest bardzo dobra rada. Sam mówis, że występujesz na konfach. Jak Cię tam nigdy nie wybuczeli, albo nie dostałeś mejlika od uczestników że pierdoliles takie głupoty, że nie dalo się słuchać to raczej znasz się na rzeczy. Moim zdaniem to też najlepiej porównywać się do ludzi z branży i samemu publicznie czelendzowac

Sezonowiec

To bardzo proste.

1. Najpierw rzucam robotę. (Zazwyczaj kiedy nie ma opcji na lepszy hajs)

2. Następnie biorę jakąś inną lepiej płatną fuchę.

3. Motywacyjne pierdololo omijam szerokim łukiem, a pewność siebie buduję w nowej pracy dochodząc do wniosku, że czas powtórzyć schemat.


W tym roku trzy roboty za mną. Udało się zarobić więcej niż w poprzednim. Uważam więc, że schemat działa. Niedawno dowiedziałem się, że mój poprzednik nie dawał sobie rady, a ja robię za tą samą stawkę co on. Jestem kurwa wściekły, bo zwlekają z podwyżką. A jak odejdę to wiem, że to nie ja będę żałować tej decyzji.

GordonLameman

@Sezonowiec 

To może działać na pewnym poziomie.


Ale jakbyś chciał zarabiać 200–300k rocznie to raczej nie zadziała.

mortt

@GordonLameman zależy od branży i klientów (programowanie to nie jedyna branża gdzie można działać zdalnie dla klientów z zagranicy) ale ogólnie się zgadzam

Sezonowiec

@GordonLameman tak. Na moim żałosnym poziomie to działa. Jako najemny robol zarabiam 200k/rok. Cel na 2024 to zbliżyć się do 300k PLN więc stawki trafiłeś. Szkopuł w tym że zarabiam w € bo w Polsce takie stawki są póki co poza zasięgiem dla mnie.

Nie wiem czym Ty się zajmujesz ale wnioskuję, że jest to jakaś wąska specjalizacja.

GordonLameman

@Sezonowiec 

IT?


tam się może da tak nomadować, ale u mnie się nie da.


Mocno patrzą na „lojalność” w mojej branży.

GordonLameman

@mortt 


racja, nie pomyślałem o zagranicy i tak dziwnej branży jak IT

Sezonowiec

@GordonLameman Nie IT, zupełnie coś innego. Ślusarstwo/spawanie/mechanika. Da się tak nomadować co uważam za duży plus. Masz rację, że nie w każdej branży to zadziała, ale mi akurat pomogło uwierzyć we własne siły.

Dzemik_Skrytozerca

@TheLastOfPierogi 


Uważam, że potrzeba Ci perspektywy innej osoby.

Poproś kogoś, by napisał z Tobą CV.


Jeśli nie czujesz się dobrze pracując z drugą osobą lub nie masz kogoś takiego, poproś chatGPT, by Ci napisał CV.


Następnie popraw pod kątem faktów. I upewnij się, że pierwszy paragraf dobrze oddaje to, co robisz.


Pamiętaj, że CV w najprostszej wersji to lista Twoich prac, czasem delikatnie spłycona do jakiegoś wspólnego mianownika.


Nie masz być zbawca świata, tylko być wystarczająco blisko oczekiwań.

Zaloguj się aby komentować