Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Russia - Thé des Tzars z kolekcji Les Calligraphies du Thé od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Seria ma odzwierciedlać herbaciane tradycje różnych krajów lub krajów, tym razem padło na Rosję (na tagu była już recenzja francuskiej i izraelskiej odsłony). Mieszanka bazuje na czarnej herbacie z dodatkiem płatków bławatka, olejków cytrusowych oraz autorskiego olejku bergamotowego, który obok czarnych puszek, jest znakiem rozpoznawczym tej herbaciarni.

Susz herbaciany jest ładny, składa się z poskręcanych liści i niebieskich płatków. Producent nie podaje pochodzenia herbaty (co zawsze jest olbrzymim minusem), ale skoro Rosja to zdecydowanie powinna być to czarna herbata z Chin. Susz pachnie naprawdę bardzo ładnie — jest sporo cytrusów, trochę nut kwiatowych i wanilia. Napar jest bursztynowy, z delikatnymi, czerwonymi refleksami. W aromacie naparu jest sporo słodowych nut herbacianych, wybija się również cytrusowość, bergamotka.

Smak jest prosty i bardzo konserwatywny. W body jest sporo nut typowo herbacianych, chlebowo-słodowych, trochę karmelowych, z kontrą w postaci świeżości cytrusów. W tle jest trochę polnych kwiatów. Cierpkość jest nieobecna, trzeba się bardzo postarać, żeby herbatę przeparzyć. To zdecydowanie herbata śniadaniowa, która dobrze będzie komponowała się z dodatkami (żeby pozostać w klimacie rosyjskiej tradycji herbacianej — konfitury, cukier, czy cytryną).

Lubię blendy koncepcyjne i zdecydowanie Thé des Tzars jest bardzo dobrym listem miłosnym do rosyjskiej tradycji herbacianej. Z drugiej strony, jest to zdecydowanie herbata prosta i jednowymiarowa. W moim przypadku to jednorazowy zakup.

Cena: 27€ za 100 gramów

44/∞

#herbatacodzienna #herbata
9bd745f8-f63f-41b7-bd0d-9697fe59f6dd
zemstakosiarki

@TheLastOfPierogi Ty to jestes gosc!! Dzieki za twoje wpisy !!

Fingal

Tyle pieniędzy za nią. To aż boli xD

TheLastOfPierogi

@Fingal  herbaty MF są bardzo nierówne. Zdarzają się pozycje wybitne (np. wędzonki, czy blendy na Darjeelingach), które są warte swojej ceny, Earl Grey'e są IMHO najlepsze na świecie, a są też herbaty do bólu zwyczajne. Przy kilkuset pozycjach ciężko o same sztosy, niestety. W tym przypadku ból nie jest aż tak duży, bo przynajmniej puszka zostanie xD Z drugiej strony, nigdy nie trafiłem na coś bardzo niepijalnego od Mariage Freres. No i wiadomo, marka kreuje się na bardzo luksusową, więc tak też się pozycjonuje cenowo.

Zaloguj się aby komentować