Jechał ktoś z was kolejka wąskotorowa na Śląsku? Fajne to? Ktoś coś?
Co polecacie na jednodniową wycieczkę z łebkiem lvl 4? W tej dziurze znanej szerze jako Częstochowa nic nie ma
#wycieczki
Jechał ktoś z was kolejka wąskotorowa na Śląsku? Fajne to? Ktoś coś?
Co polecacie na jednodniową wycieczkę z łebkiem lvl 4? W tej dziurze znanej szerze jako Częstochowa nic nie ma
#wycieczki
@kubex_to_ja nie wiem jak twoje, ale moje w tym wieku uwielbiało wszelkiej maści kolejki wąskotorowe i tramwaje, im bardziej telepało tym lepiej
@Opornik zaproponowałem mu to, to nie chce
@kubex_to_ja a co chce?
Zaloguj się aby komentować
Zamek Lipowiec- ta wieża mnie pokonała kostka spuchnieta :/.To tak jest z młodymi nie wyjda na drabinkę i trzeba było targać.
#wycieczki #rodzicielstwo #zamek





Zaloguj się aby komentować
Chłopcy i dziewczęta, jedzcie ze mną karpatkę, bo wczoraj zakończyłem zbieranie szczytów w ramach Korony Gór Polski!
Przyznaję, nie jest to największe osiągnięcie mojego życia
No dobrze, sportowo nie jest to wyzwanie, powiedzmy to jasno. Pomijając najwyższe szczyty takie jak np. Rysy, Tarnica, Babia czy Śnieżka, to większość jest do zdobycia krótkim trekkingiem, a niektóre miały charakter nibyparkowy, gdzie zdarzyło się mijać rodziców z wózkami albo rodziny ubrane niedzielnie, idące na rodzinny spacer "po kościele". W szczególności cztery z nich (Skopiec-Skalnik-Chełmiec-Waligóra) zostały zaliczone jednego dnia, w ramach czterech odzielnych spacerów (podejście z parkingu na Skopiec to jakieś 10-15 minut
Polecam szanownemu koleżeństwu zmierzenie się z tym wyzwaniem. Chwilę zajmie, ale - w przeważnie płaskiej Polsce - oglądanie świata z góry to coś, co należy sobie serwować regularnie, bez wymówek.
#gory #wycieczki #koronagorpolski #pomyslnaweekend


@Statyczny_Stefek gratki!
Zaloguj się aby komentować
No dobrze, spróbujemy zrobić coś ambitniejszego o #slowenia - nie wiem czy wyjdzie z tego jakiś quality content, ale może przynajmniej "content".
Nie wiem jak w Waszym otoczeniu, ale ja w mojej bańce odnoszę wrażenie, że Słowenia (przynajmniej nie mylona ze Słowacją) jest nadal takim luźnym skojarzeniem: ktoś tam coś widział w sporcie, ktoś tamtędy jechał na urlop na Chorwację, może nawet nocował w trasie. Ale żeby tak więcej wiedzieć - to nie do końca.
Zatem zacznę od kilku #ciekawostki o Słowenii:
Słowenia jest niewielkim krajem, powierzchniowo podobnym do województwa podlaskiego (20k km²)
Mimo to jest dwukrotnie gęściej zaludniona od wspomnianego (100 osób na kilometr)
Skoro już o ludności mowa: jest ich niewielu - około 2,1 miliona, czyli tyle co Warszawa i ze dwa-trzy przylegające powiaty
Jest trzecim najbardziej zalesionym krajem UE: 61% to lasy
Ma trzykrotnie większe PKB per capita niż Polska
...i jest bardziej zadowolonym krajem - siedem oczek wyżej w rankingu niż Polska
Jest krajem z zaskakującym poziomem sportowym - ma sportowców w absolutnej światowej topce w bardzo wielu dyscyplinach (przypominam: ludności mają trochę więcej niż Warszawa!) - kolarstwo (Pogačar, Roglič, Mohorič, Novak, Urška Žigart), wspinanie (Janja Garnbret), siatkówka (kto śledzi, ten pamięta ciężkie boje), koszykówka (Dončič), skoki (rodzeństwo Prevc, Lanisek, Zajc)
Na terenie Słowenii znaleziono artefakt podejrzewany o bycie pierwszym instrumentem muzycznym stworzonym przez człowieka
Mają też najstarszą winorośl na świecie
I jedną z większych jaskiń udostępnionych turystom - jeździ tam nawet kolejka i występuje tam pewien rzadki płaz
Po słoweńsku spisany jest najstarszy tekst napisany w języku słowiańskim
No dobrze, to co tam robić i po co tam jeździć?
Przede wszystkim można spędzać #urlop aktywnie: miejsca dla siebie znajdą m.in. rowerzyści (szosa, gravel, MTB i downhill na trasach narciarskich), górołazi (ponad 10kkm szlaków, w tym najwyższy szczyt - Triglav - i jego via ferraty), narciarze (oczywiście), biegacze (też pewnie nikogo nie zaskakuje) i np. wspinacze (m.in. okolice Osp - jeden z topowych rejonów wspinaczkowych świata, chociaż raczej nie dla początkujących).
Kraj słynie też z wina i produkcji miodu (najwyższy wskaźnik pszczelarzy na 1000 osób w Europie). Posiada tylko 40 km linii brzegowej, ale da się tam również wypocząć stacjonarnie - na tym się nie znam, to sobie Czytelnik zgłębi samodzielnie.
No dobrze, tutaj zaczyna się nuda, będzie o mnie - można przestać czytać, dziękuję za uwagę.
Po co w ogóle tam pojechałem? Akurat napatoczył się długi weekend, a celem był #rower w #gory W Słowenii na dłużej do tej pory nie byłem, cel podpowiedział się sama, bo całkiem niedaleko granicy urodził się i mieszkał Tadej Pogačar, a po chwili szukania okazało się, że organizuje nawet swój event, polegający na wtarabanieniu się na szczyt Krvavec. A skoro już znalazł się punkt zaczepienia, to zrobienie planu na trzy dni było łatwe.
Być może będąc tak roztrenowanym jak ja (ostatnie trasy ponad 50km robiłem pół roku temu) powinno się zacząć od jakiegoś rozjeżdżenia na początek. Cóż, 1500 metrów na 50 km trasy to nie jest "rozjeżdżenie" a już na pewno nie "jakieś". Sztywniutkie podjazdy trzymające po 12-14% przez kilka kilometrów też na pewno nie pomogły - chociaż przynajmniej były krótsze niż (hehe) Monte Zoncolan. Trasa była krótka, ale wymagała podwiezienia się autem - akurat pan gospodarz miał dla nas wolny pokój i wpuścił nas do niego tuż przed 12:00 (ruszałem z Austrii), więc trzeba było wyrzucić graty, ubrać się, podjechać kawałeczek do parkingu przy cmentarzu (słoweńskie słówko na dziś: pokopališče) - i można zwiedzać.
Nie żebym widział wiele więcej niż moje przednie koło toczące się przez asfalt
Następny dzień to nie do końca regeneracja: sto kilometrów, 2500 metrów w górę. Trochę wspinania, trochę zjazdów po nawierzchni różnej, trochę szutrów (na oponkach 25c), dłuższy odcinek dnem doliny pod wiatr (na odcinku Bled-Krajn) i przerwa na bardzo przyjemne (i zimne) piwko 0% gdzieś pośrodku tejże doliny. Niby nic niezwykłego, ale jednak #czujedobrzeczlowiek Potwierdziło się, że w tych okolicach da się znaleźć tereny rowerowe dla każdego - po drodze choćby jechała kilkudziesięcioosobowa wycieczka emerytów (którą widziałem dwukrotnie, jechali jakąś pętlę w przeciwnym kierunku). Wygląda na to, że nie jest też obowiązkiem jeżdżenie po sztywnych ściankach, wolno szukać bardziej płaskich odcinków, nikt tego nie sprawdza.
No i w końcu - etap królewski. Akurat trafiliśmy na jakiś... kolarski event, więc trzeba było zmienić parking, bo na planowany nie wpuszczała już policja.
Trasa poprowadziła najpierw rozgrzewkowo przez jeden pagórek z kilkoma kilometrami szutru, a potem od razu główny cel, czyli Krvavec. Masa znaków ostrzegających o kolarzach, trochę ludzi (na szczęście zjeżdżających), napisy na asfalcie - widać że to często (i wyścigowo!) odwiedzany podjazd. Bardzo przyjemny, odcinków ponad 12% było niewiele, trochę dłuższych po 9-10%, a końcówka - z parkingu aż pod sam kurort narciarski - prawie po płaskim. Na górze restauracja, widać że wszędzie w standardzie jest piwko 0%, więc można bezpiecznie uzupełnić płyny.
Za podjazd daję pięć gwiazdek, więc jeśli ktoś planuje te okolice, proszę sobie koniecznie dopisać do listy! Do listy też warto dopisać podjazd pod przełęcz Volovjek - ten z kolei był pokonywany na tegorocznym Tour of Slovenia. Tu z kolei było milusio i pluszowo: tak 4-6%, miejscami odrobinkę bardziej stromo, tak akurat żeby nie schodzić z wygodnej kadencji 90 i cieszyć się widokami i dniem.
Końcówka trasy to - po pokonaniu szutrowego, stromego pagórka - prawie że płaski transfer do auta. Z przejazdem przez Rondo Tadeja
Czy warto było jechać tak? (Bo z Polski jednak kawałek, a długi weekend jest krótki)
Tak, zdecydowanie. Przyjemne widoki, sporo dróg do wyboru, trochę wpisów na climbfinder, każdy ułoży tam coś pod siebie. Gdybym miał tam jechać na dłużej, to albo na łamany rowerowo-maszerowany wyjazd, albo na dwie lub trzy bazy noclegowe, żeby zobaczyć więcej.
Widoki są bardzo ładne (o ile wyjedzie się z lasu, bo ich - jak pisałem wcześniej - jest wiele, więc jest gdzie szukać cienia). Słoweńcy - mili ludzie, praktycznie każdy mówi po angielsku, jest jak się dogadać. Układając trasy trzeba wziąć pod uwagę asfalty i to chyba jedyny minus całej zabawy: jeździłem sporo po mniejszych, lokalnych drogach, gdzie głównie jeżdżą mieszkańcy i rolnicy, więc na zjazdach można się spodziewać nierówności, dziur, ale i szutru (i to niezapowiedzianego, ot - 20 metrów), no i żwiru. Serio, nie wiem co oni z tym żwirem: większość zakrętów jest pięknie osypana jakby się ciągle bali śniegu i chcieli pozostać w gotowości. Na szczęście zjazdów w których można puścić hamulce i cieszyć się życiem też było niewiele, więc mocniejsze dohamowania w ostrych zakrętach nie były jakoś bolesne dla serca.
Sieć dróg rowerowych jest zadbana i pomyślana: na skrzyżowaniach są drogowskazy, nic nie kończy się w krzakach, nie ma wyjazdów na krawężnik albo jakiegoś dziwnego nadkładania drogi: wręcz przeciwnie - wjeżdżając ma się pewność, że się zjedzie, kilka razy oszczędziliśmy sobie przepychania się w korku, jadąc po królewsku puściutką DDR i mijając korek. Widać, że jest to kraj mocno zrowerowany, kierowcy też jeżdżą ostrożnie i nie ma ani trąbienia, ani dojeżdżania do koła, ani robienia głupot - wszyscy się szanujemy i chcemy sobie razem dotrzeć do domu.
No i na koniec - język słoweński. W mowie brzmi tak, jakby ktoś mówił polską gwarą trzymając w buzi dwa duże kamienie. Z kolei w piśmie... jest uroczy. Oczywiście większość napisów można zrozumieć, ale są też perełki, takie jak "pipa" (kran), wspomniany już cmentarz, "avtopralnica" (myjnia) i masa innych.
Jako że jeszcze nie łaziłem tam po górach z buta, wspinać też mi się nie zdarzyło, pewnie za jakiś czas tam wrócę, zaliczyć nowe #kwadraty bo wpadło ich prawie dwieście.
Dorzucam kilka fotek w komentarzach - nie umiem robić zdjęć, więc pewnie nikogo nie zachęcę, ale robię co mogę.
#podroze #wycieczka #wycieczki #gruparatowaniapoziomu


@Statyczny_Stefek byłem kilka lat temu.
W stolicy oprowadzali za nas za co łaska studenci. Smutna historia kraju, który przez większość historii nie był niepodległy, dużo musieli robić od zera.
Nie wiem czy nadal, ale ceny na stacjach były ustalane centralnie, więc bez różnicy gdzie się tankuje.
@Statyczny_Stefek dla mnie zrobiło się ciekawie od drugiej części wpisu. Piszesz więc, że na szosę to tak średnio dobre są te drogi? Szutry, żwir na zakrętach... Podejrzewam, że na Komoocie dało by się wytyczyć jakieś sensowne asfaltowe trasy.
@ovoc Nie, to nie tak: po prostu na zjazdach bywają ujeby i piach. Ale trzeba wziąć pod uwagę ze 1) jeździłem drogami raczej dla ruchu lokalnego (w tym: rolniczego) i 2) przejechałem tylko niewielki wycinek. Na bardziej popularnych terenach (Krvavec czy przełęcz Volovjek) asfalt był od dobrego w górę.
Planując trasy nie bawię się w Komoota - wystarczy mi RWGPS pod rysowanie i nawierzchnię (pomijając krótkie fragmenty, na dłuższe odcinki byłem gotowy), bo i tak nie lubię korzystać z cudzych tras. Wzoruję się na publicznych rankingach wartych uwagi podjazdów, zderzam to z wyścigami szosowymi i sklejam w kupę, często jakimiś podejrzanymi ściezynkami zamiast ładnie, asfaltem, na podstawie heatmapy.
@Statyczny_Stefek w hokeja tez dają rady. Kolejny utrzymali sie w Elicie w tym roku i w przyszlym znowu zagrają na MŚ. Zazdro w c⁎⁎j. Nie wiem jak oni to robią przy takiej liczbie osób
Zaloguj się aby komentować

W aplikacji mObywatel dostępna jest funkcja Bezpieczny Autobus. Dzięki niej rodzice mogą sprawdzić stan techniczny pojazdu i uprawnienia kierowcy, z którym będzie podróżowało ich dziecko, np. na kolonie.
W związku ze zbliżającym się sezonem wakacyjnym i wyjazdami Ministerstwo Cyfryzacji przypomina...
12 km na rowerku ( tak pol na pol w sumie xd ).
Piekielna gora, zamek leśna skała w szczytnej i potem żółtym szlakiem. Nie umiem tego tak zaznaczyc na mapy.cz xd
#wycieczki #cybulionjestinny






15 km na rowerku ( tak pol na pol w sumie xd ).
Czyli pchanie pod górę a w dół zjazd
@Z_buta_za_horyzont dokładnie :) szczegolnie ze wiekszosc zrobiona trasami pieszymi bo sa krotsze xd
Zaloguj się aby komentować
Internetowa mapa Questingu w Polsce.
A cóż to ten 'questing'?
„Powiedz mi, a zapomnę, pokaż mi, a zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem”
Ta konfucjańska zasada najlepiej podsumowuje sposób, w jaki każdy z naszych questów przekazuje wiedzę: przez zabawę, zaangażowanie i czystą radość uczenia się.
A więc questy to bezobsługowe gry terenowe - bezobsługowe w sensie, że sami (albo jeszcze lepiej ze znajomymi i dziećmi) możecie iść sobie na spacer, jechać na wycieczkę rowerową, lub skorzystać z podobnej aktywności połączonej z pierwiastkiem edukacyjnym oraz najczęściej w formie prostych zagadek.
Od siebie oczywiście polecam spacer W sercu Wzgórz Dylewskich, quest przebiega ścieżką dydaktyczną i jest powtórzeniem informacji zawartych na znajdujących się tam tablicach, na które z doświadczenia wiem, ze nie każdy poświęca czas na dogłębne czytanie (mi udało się go zrobić z pamięci, ale nie jest to też jakiś trudny poziom
Przygotowało go same #NadleśnictwoOlsztynek i dostają mój certyfikat jako materiał rzetelny (jeżeli mowa o tym queście bo inne sam dopiero będę sprawdzał)
Od teraz na pewno będę sprawdzał mapkę przed wyjazdami - polecam!
P.S. Podobno jest też appka, ale ja wolę drukować
#zuchwedruje #zuchpostuje #wedrujzhejto #turystyka #wycieczki #gryterenowe #questing #ciekawostki #mapy #polska



Tu quest "W sercu Wzgórz Dylewskich" w formie do wydruku - polecam na A3 https://www.olsztyn.lasy.gov.pl/documents/688368/50181579/QUEST+w+sercu+wzgorz+4DL.pdf/64e472aa-4ebf-3204-5196-8e490d069cd5
CC: @Cybulion bo wiem, że też się tu gdzieś szwęda
@zuchtomek ba, znam nadleśniczego, i razem czesto działamy w troche innej dziedzinie. Questa znam ;)
Zabawa jest spoko żeby zabrac rodzinke. Ja akurat górke znam doskonale. Kamieni nawiezli na polanke od groma.
@Cybulion *Nadleśniczą? Czy jak Danute nazwać? Nadleśniczym jest Kobieta :)
Zaloguj się aby komentować

Okolice Tarnowa są pełne pięknych krajobrazów, zabytków historycznych i miejsc, które warto zobaczyć. Dla tych, którzy szukają inspiracji na jednodniową wycieczkę przedstawiamy dziesięć interesujących propozycji na spędzenie dnia w pobliżu Tarnowa:

No i nadszedl czas na krotkie podsumowanie wyjazdu. Pierwsze wrazenie po przyjezdzie do Japonii to brak zaskoczenia zwiazanego z krajobrazem tutaj. Pomimo duzo wyzszej temperatury (we wrzesniu caly czas mielismy 35-36 stopni w cieniu) roslinnosc jest taka sama jak u nas. Jedynie zamiast zboza...
Dziś trochę przypadkiem zawitałem pod nieczynny klub Protector Brzeski. Miejsce, które kilkanaście lat temu tętniło życiem dziś zarasta trawą i zachodzi rdzą. Powoli czuć klimat urbexu.
#motocykle #wycieczki #clubbing



Komentarz usunięty
Komentarz usunięty
Zaloguj się aby komentować
Pierwsze proby ustrzelenia gwiazd plus do tego super miejscowka pod namiot. Jak na kompletnego amatora i foty z telefonu to mysle, ze calkiem znosnie wyszlo
#szkocja #astrofotografia #fotografia #wycieczki





@code_art gratuluje początków z #astrofoto
Zaloguj się aby komentować

Korea Północna wznowi w grudniu międzynarodową turystykę do miasta Samjiyon, a być może także do innych części kraju – podał Reuters, powołując się na agencję turystyczną Koryo Tours z siedzibą w Pekinie. Państwo nie jest otwarte dla turystów od wybuchu epidemii Covid-19 w 2020...
Schiehallion odbyty, akurat jak bylem z 10min od szczytu to mgla postanowila zrobic mi psikusa i nic nie bylo widac do okola, po 5min na szczycie stwierdzilem, ze nie ma co czekac, trzeba wracac i jak juz bylem z 10min w drodze powrotnej to oczywiscie mgla magicznie znikla xD. Plan byl zeby sie zmiescic w 3h i odziwo sie udalo ale musialem biec przez ponad 3km :D.
13/282 Munro zaliczone.
#gory #wycieczki #szkocja





Rok temu także miałem szczyt we mgle, właśnie myślę czy kombinować, czymś nowym czy wybrać się tam w słoneczny dzień
@conradowl Mimo, ze nie widzialem nic ze szczytu to mysle, ze Ben Lawers oferuje lepsze widoki ;). Ben Nevis bylem raz i tez we mgle, wiecej nie zamierzam tam isc bo ta trasa to nuda straszna no chyba, ze sie pojdzie z drugiej strony przez tzw. tower gap ale to juz hardkor. Chyba juz nie bede sie sluchal MetOffice...
@code_art kiedyś BBC Weather było extra, ale zjebali coś rok temu appkę...
Ja korzystam z met office i Webcam. Np Glenshee pięknie pokazuje. Szukam możliwie bliskiej kamerki online z okolicy i wiem czego się spodziewać.
Kiedyś insta było super, można było wpisać tag np #bennevis i dać „od najnowszych", często w popularnych miejscach ktoś dodał fotkę sprzed godzinki czy coś. Można było zobaczyć pogodę, trasę, czy jest błoto. Ale coś z dwa lata temu czy dłużej zrobili update i to zmienili. Debile. Najlepsza opcja Instagrama (dużo lepsza od atencyjnych lasek) została wywalona ehhh
Zaloguj się aby komentować

W tym materiale chciałbym pokazać cmentarzyska pociągów, które udało mi się w ostatnim czasie odwiedzić. Dla jednych takie miejsca są niesłychanie atrakcyjne i fascynujące, dla innych odpychające i przerażające. Ja zdecydowanie takie lokalizacje uwielbiam i dużym przeżyciem dla mnie, było...
Pogoda wczoraj dopisala to trzeba bylo sie ruszyc w gory, padlo na 3 szczyty: Beinn Ghlas, Ben Lawers i Meall Corranaich, ten drugi to dziesiaty najwyzszy szczyt Szkocji. Strasznie strome podjescia momentami ale jakos poszlo, zostaly mi jeszcze tylko 272 Munro zeby zdobyc je wszystkie
#gory #wycieczki #szkocja





Mam na liście do zaliczenia, w tamtej okolicy byłem tylko na Schiehallion i uważam, że ścieżka raczej łatwa.
Po wczorajszym Ben Lomond następne mam Ben Lawers na liście. Być może z kolejnym szczytem Beinn Ghlas właśnie. Mój piesek raczej nie wytrzyma kilku górek naraz, a i mi ciężko, zwłaszcza schodzić z balastem
Piękny był weekend, polecam Schiehallion stamtąd, a kawałek za Pitlochry Cairn Liath jest cudownym szczytem i można kontynuować dalej
@conradowl Schiehallion na liscie jest ale pewnie zostawie go na zime bo tak jak piszesz wyglada dosc latwo. Ladnie go czasem widac z Dundee przy dobrej pogodzie jak sie pojdzie na Sidlaws - wyglada jak piramida
Ben Lomond robilem calkiem niedawno z kumplem i przed wejsciem sobie pontonem poplynelismy na ta mala wysepke na srodku, ciekawe przezycie.
A wczoraj to kumpel z roboty odpuscil po Beinn Ghlas bo nogi mu odmowily posluszenstwa wiec tylko mu dalem kluczyki od auta i jazda dalej solo - ten trzeci szczyt to juz ledwo ledwo dalem rade bo jednak 3 razy wchodzic i schodzic tyle metrow to ogien.
Wlasnie patrze ten Carn Liath to warto by bylo tez 3 szczyty zrobic ale 22km do zrobienie to nie na moja aktualna kondycje xD
Zaloguj się aby komentować

Lahic to urokliwa wioska w górach Azerbejdżanu. Pamiętajcie o dobrym samochodzie! Czekają niesamowite widoki!
Lahic / Lahij to urocza górska wioska. Sam dojazd tutaj gwarantuje Wam przepiękne widoki! Zielone, niemal “pluszowe” wzgórza, kręte drogi, gdzieniegdzie wypasane owce czy kozy, które...

Droga SH20 to jedna z popularniejszych, widokowych szos nie tylko w Albanii, ale i na Bałkanach. Sprawdźcie, dlaczego warto ją odwiedzić!
Trzeba przyznać, że od momentu, w którym droga SH20 została w pełni wyasfaltowana, stała się ona jedną z większych atrakcji północnej Albanii. Aczkolwiek trzeba...
Pierwsza Familijna Przygoda Kajakowa organizowana przez moją skromną osobę zakończyła się pełnym sukcesem!
Ależ to było dobre! Aż muszę się pochwalić
22 osoby w tym 8 dzieci
8 kajaków
7 km
3 h na wodzie
ognisko z kiełbaskami
medale i dyplomy
Dopiero otworzyłem komputer po tym wydłużonym weekendzie więc wrzucam krótki post na pamiątkę.
Nasi młodzi, odważni, uczestnicy przetrwali przeróżne wodne wyzwania – od niegroźnych acz uciążliwych płycizn, przez mniejsze i większe kłody rzucane pod 'nogi', aż po wartkie kaskady wodospadów!! (no dobra, może nie aż tak dramatycznie, ale warto pomarzyć)!
Jestem na prawdę wdzięczny rodzicom za 'zaufanie', niektórzy mimo strachu i wątpliwości po raz pierwszy siedzieli w kajaku do tego z dzieckiem!
Nie dość, że spędziliśmy razem czas w pięknej scenerii natury, to jeszcze pokazaliśmy dzieciom jak spędzać go aktywnie co daje mi ogromną satysfakcję!
Mam nadzieję, że uczestnicy również spędzili wspaniały czas i zgromadzili mnóstwo fantastycznych wspomnień!
Ta Familijna Przygoda Kajakowa na pewno zostanie na długo w moich wspomnieniach (a przynajmniej do następnego razu
Organizacja wydarzenia dla takich uczestników to czysta przyjemność i satysfakcja!
Kto wie - może następne będzie już w pełni publiczne?
#chwalesie #tatacontent #wycieczki #podroze #kajaki #splywkajakowy #marozka #warminskomazurskie #mazury #przyroda





@zuchtomek Dyplomy, medale - widać napracowanie! Super! 😊
@Lubiepatrzec Taka 'pamiątka' dla maluchów, mam nadzieję, że umacniająca w pamięci pozytywne wrażenia
@zuchtomek Zazdro. Jak było z utrzymaniem tempa? Bez zgrzytów? Nikt nie musiał doganiać, nikt nie popędzał czy wyrywał się do przodu?
@Opornik Tempo stricte pod dzieciaki i od początku takie założenia były, więc wszyscy grzecznie pilnowali się nawzajem
Niektórzy byli pierwsi raz, z innymi rodzicami mamy już kilka wspólnych kilometrów w rękach i choć bez dzieci to jednak połowę składu miałem na tyle zaufaną, że puściłbym ich nawet z własnym dzieckiem
Pierwszą połowę szlaku płynęliśmy w miarę zbici i pilnowaliśmy żeby nikt nie zostawał sam.
Macham chyba już dość sprawnie więc pływałem między nimi i z każdym udało nam się spędzić trochę czasu i zamienić kilka słów.
Po przerwie w jednej z zatoczek, zrobiło się niestety trochę tłoczno i ciasno, więc zgrupowaliśmy się ponownie dopiero na końcowym jeziorze, ale nikt nie zostawał sam dłużej niż z 15 minut.
10:10 wchodziliśmy na wodę, a do celu dotarliśmy kilka minut przed 13:00.
Tempo w granicach 2,5km/h pewnie
@zuchtomek fajna sprawa... szkoda, że ja mam traumę do spływów, bo rodzice mieli moje zdanie w d⁎⁎ie i wsadzali w kajak na dwa tygodnie w deszcz, zimno i c⁎⁎j wie jaką pogodę, gdzie trzeba było wszystko nosić, rozpalać, myć, gotować, rozbijać samemu a ja miałem kilka lat xD
No i bez samochodów oczywiście, bo na co to komu.
Zazdro dla dzieciaków i nie czaję rodziców, którzy się czegoś takiego boją
@Budo no ja się staram stopniowo ;p w niedziele kajaki, w poniedziałek namiot :D
Ale zdecydowanie moje dziecko (lvl 4) woli póki co przyrodę niż np. sale zabaw.
Co do rodziców to może nie tyle, że się boją, ale w dużej mierze są aktualnie wygodni i myślą, że zabawkami i dodatkowymi zajęciami zapewnią wszystko, a w mojej opinii to sam czas spędzony z dzieckiem aktywnie jest wart ponad wszystko.
A tak w ogóle to też najlepiej bym zapakował kajak na tydzień i biwakował na dziko, ale właśnie nie chce zrazić córki ;p
@zuchtomek no i super robisz, że powoli. Oby tak dalej. Ja też wolałem (i nadal wolę) przyrodę, ale na spływ to już się nie wybiorę, dzięki
Zaloguj się aby komentować
Pamiętniki z wakacji
Czyli
Eurotrip
Odcinek 2
Nasz wyjazd opóźnił się o 45 minut bo Ziomeczek musiał poprawiać swoją brodę nową maszynką na 5min przed wejściem do samochodu. Rezultatem było to, że coś spieprzył i następne 40min ratował sytuację. Ja i moja żona jak nigdy spakowaliśmy się na podróż dnia poprzedniego i tylko z małym 20 minutowym poślizgiem władowaliśmy się z gratami i Psem do auta. Podjechaliśmy na parking Ziomeczka i czekaliśmy na niego już w aucie. Ziomek przyszedł o 7:45 i wyglądał całkiem normalnie ale sam ze swojego wyglądu nie był zadowolony i coś tam burczał pod nosem. Wyruszyliśmy w miarę dobrych nastrojach w stronę Cieszyna.
Po drodze do Cieszyna tankowaliśmy auto 2 razy, ze względu na ogromne spalanie i mały zbiornik LPG. Tylko raz przejechaliśmy z 30km na benzynie bo gaz skończył się przed stacją. W Cieszynie zatankowaliśmy się po raz ostatni polskim gazem, weszło go 3/4 zbiornika, co już nie wróżyło niczego dobrego.
Po zatankowaniu ustawiłem nawigacje na Siofok w Węgrzech. Mieliśmy w planie jazdę bezpłatnymi drogami żeby nie musieć opłacać winiet. Jak włączyłem nawigacje z opcją unikaj opłat spostrzegłem, że na trasie pokazują się płatne odcinki. Po kilku próbach bezskutecznej zmiany trasy na bezpłatną, Ziomek powiedział żebyśmy opłacili winiety bo Dirk Rossman stawia (przed samym wyjazdem dostał niespodziewaną premię wakacyjną w wysokości 1500zł więc miał prawo czuć się bogaty
Dojeżdżając do Czech złapałem czeskie radio i już w zagranicznym klimacie opuściliśmy Polskę. Czechy przywitały nas dobrymi drogami i fajnie stylizowanymi ekranami akustycznymi i tyle widzieliśmy bo po 50km wjechaliśmy na Słowację.
Słowacja po krótkiej chwili zrobiła na nas spore wrażenie bo wjechaliśmy w górskie krajobrazy. MŻ i Ziomeczek robili zdjęcia gór przez szyby samochodu a ja delektowałem się słowacką muzyką. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że super wyszło, że jak będziemy wracać z Chorwacji to na 2 noce zatrzymany się w Słowacji u podnóża góry Chopok. Na Słowacji tankowaliśmy się dwukrotnie a właściwie były to próby tankowania bo za pierwszym razem do auta weszło całe 5 i pół litra gazu a tankowanie zajęło jakieś 25minut, a zbiornik był pusty. Za drugim razem szczęście nam sprzyjało i przy samej granicy udało się wbić 30l czyli 3/4 zbiornika. Pomysłów co się stało było kilka, lecz stwierdziliśmy, że w najgorszym wypadku najwyżej dopłacimy i jak bogole będziemy jeździć spalając 20l/100km ale benzyny a co tam
Gaz skończył się jakieś 100km przed miejscem docelowym a trochę wcześniej samochód zaczął przy przyśpieszaniu wydawać dźwięki jak stary Ursus. Po szybkim reaserchu w internecie dowiedzieliśmy się, że na 90% popsuł się tylny most i poza utratą słuchu nic więcej nam nie grozi i powinniśmy szczęśliwie dojechać i wrócić. Ta awaria w połączeniu z problemami z tankowaniem trochę popsuła mi humor ale starałem się po pierwsze nie zamartwiać się rzeczami na które nie mam wpływu a po drugie nie chciałem psuć sobie humoru na urlopie. Stwierdziłem głośno, że co ma być to będzie, raczej jest to ten most i damy radę a z gazem to się zobaczy jak będą dalej problemy z tankowaniem to poszukam gazownika w Siofok albo w Puli na Istrii. Pogadaliśmy chwilę i jakoś wzajemnie udało się nam podnieść na duchu.
Ze względu na częste tankowania i ich długość na Słowacji, na miejsce dojechaliśmy po 19, wszyscy zmęczeni jak psy, oprócz Psa xd Wbiliśmy do wynajętego apartamentu i zrzuciliśmy rzeczy. Po szybkim prysznicu już nikomu nie chciało się wychodzić jednak zmusiliśmy się do tego i dobrze wyszło. Skierowaliśmy się od razu do Balatonu, kilka fot na brzegu i weszliśmy do ciepłej jak w wannie wody, tego dnia w Siofok temperatura wynosiła w dzień 34 stopnie. Jezioro to ma super dno, sam równiutki piasek. Zacząłem iść w stronę głębszej wody i gdzieś po 100m się poddałem, wody nie miałem nawet po szyję. Super miejsce dla dzieci i osób które nie umieją pływać, mi jednak nie przypadło do gustu bo jakoś ciężko mi się zmusić do pływania na płyciźnie. Popluskalismy się jednak jakieś pół godziny i po szybkim przebraniu w wynajętym lokum wbiliśmy do restauracji przy brzegu Balatonu coby spróbować słynnego węgierskiego gulaszu czy raczej zupy gulaszowej. Po zjedzeniu ruszyliśmy nadjeziorną promenadą na 50 metrowy diabelski młyn, fajnie że jest otwarty do północy. Widoki z góry nocą były całkiem przyjemne. W końcu zeszliśmy z atrakcji i udaliśmy się na zasłużony spoczynek.
A Wy lubicie sami organizować sobie wczasy wiedząc, że coś może pójść nie tak? Czy może raczej biuro podróży all inclusive i niczym się nie przejmować?
#wycieczki #podroze #eurotrip




@splash545 warto wspomnieć, że Siófok (czyt. Szjofok) to największa imprezownia nad Balatonem, a właściwie to chyba na całych Węgrzech
Byłem dwa tygodnie temu i potwierdzam temperaturę wody - wchodzi się, jest efekt schłodzenia względem powietrza, ale nic się nie kurczy! Co do podłoża piaskowego, to raczej określiłbym je piaskowo - mułowym. Z resztą źródłem nazwy jest słowiańskie słowo "błoto"
Jeśli jedzie się z dziećmi nad to bajorko, to warto wybrać południowy brzeg (dla tych mniej tekstylnych jest nawet cały kemping na zachodzie, w Balatonberény, przewodnik książkowy opowiadał
@macgajster No właśnie też czytałem, że jest tu imprezowania ale jak my szliśmy o 22 w stronę diabelskiego młynu 1,5km to wszystko właśnie się zamykało. Minęliśmy tylko z 3 czy 4 grupki chłopaczków z głośnikami bt no i otwarte były hotele 4 gwiazdkowe ale tam siedzenie przy kotlecie przy dźwiękach skrzypiec ciężko było nazwać imprezą
@splash545 a nie wiem, nie praktykuję tam wizyt nocnych, a zazwyczaj właśnie w niedzielę koło południa wyjeżdżam, więc trudno powiedzieć. Brzmi to jednak logicznie.
Zaloguj się aby komentować
Kolejna ciekawostka z podróży:
Słonecznik o smaku CEBULI I ŚMIETANY
Niestety się nie odważyłem
#wycieczki #litwa #podroze

Zaloguj się aby komentować