#tajwan

1
105

66 + 1 = 67

Prywatny licznik: 0+1=1


Tytuł: U.S.-Taiwan Relations: Will China's Challenge Lead to a Crisis?

Autor: Ryan Hass, Bonnie Glaser, Richard Bush

Kategoria: non-fiction

Wydawnictwo: Brookings Institution Press

Format: e-book

ISBN: 9780815740346

Rok: 2023

Liczba stron: 184

Ocena: 8/10


Kontynuacja serii książek o Taiwanie. Tematyka książki bieżączkowa — napięcia w obszarze Tajwanu wynikające również (ale nie wyłącznie) z rywalizacji amerykańsko-chińskiej, niemniej format zdecydowanie bardziej ekspercki niż generalny: bardzo dużo konkretów i faktów. Mimo niecałych 130 stron tekstu czytanie trochę czasu zajęło.


Sama struktura też bez zakończeń: pierwsza część "wprowadzająca" w temat z podłożem historycznym aż po inaugurację prezydentury Tsai Ing-wen w 2016 roku, druga część to bardzo dobra i konkretna synteza wydarzeń kolejnych 6-7 lat w warunkach postępującej asertywności Chin i dynamicznej polityki amerykańskiej, zaś ostatnia część to wyciąganie wniosków dla amerykańskiej polityki przez pryzmat m.in. kilku (z nieskończonej puli) możliwych scenariuszy rozwinięci sytuacji.


Bardzo mnie zadowoliło, że autorzy nie skoncentrowali się na nieuchronnej wizji wojny o Tajwan, co (IMO niestety) jest regułą, przede wszystkim w środowisku wojskowym. Mimo że możliwości zachowania pokoju w kwestii Tajwanu się zdecydowanie zawężają, to wciąż możliwe jest pozostanie w obszarze, gdzie pokój będzie najbardziej opłacalnym wyjściem dla każdej z trzech stron i żadna z nich nie będzie zmotywowana do jego zerwania. Kluczem zdaniem autorów jest bliższa współpraca Ameryki z decydentami tajwańskimi i rozumienie ich potrzeb, a nie wygłaszanie komunikatów mających zadowolić antychińskie nastroje.


Dla mnie osobiście parę wartościowych myśli, jak chociażby ta, że Chiny nie mają w zwyczaju "uciekać do przodu" przed konfliktami wewnętrznymi w postaci wywoływania wojny i zjednoczenia w ten sposób społeczeństwa; historia Chin bardziej motywuje liderów do skupienia się na wewnętrznych potrzebach stabilizacji. I na koniec duży plus za polecenie kolejnych kilkanastu książek o Tajwanie do kolejki czytelniczej


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #tajwan #politykazagraniczna #chiny #slusarstwo

#owcacontent <- do blokowania moich wpisów

fa7ddc97-99a7-4d55-8196-edaab0f2da1d

Zaloguj się aby komentować

Trismagist

@GucciSlav Gwałt to nie jest miłość.

Mechanik_rowerowy

Tajwańczycy nie do końca zgadzają się z tym pierdolollo.

Zaloguj się aby komentować

1294 + 1 = 1295

Prywatny licznik: 41+1=42


Tytuł: Taiwan in Dynamic Transition: Nation-Building and Democratization

Autor: Ryan Dunch, Ashley Esarey

Kategoria: nonfiction

Wydawnictwo: University of Washington Press

ISBN: 9780274711659

Liczba stron: 256

Rok: 2020

Ocena: 7/10


Zbiór esejów poświęconych budowaniu poczucia narodowego i demokracji na Tajwanie, jednakże mocno nierówny. Były takie świetne (o demokracji na poziomie lokalnym), były dobre (Rewolucja Słoneczników czy o skandalach w wojsku), ale były też słabe (o karze śmierci). Niemniej sumarycznie wysoka ocena, parę kolejnych puzzelków dołożonych do obrazu w mojej głowie.


I tak na razie się kończy moje tajwańskie flow na ten rok, przyszły rok będę kontynuował w tej tematyce, bo (nie)stety źródła z poprzednich książek nie ułatwiają ograniczania źródeł W całym roku przeczytane 42 książki, co niby jest jak na mnie przeciętnym wynikiem, ale patrząc na to, że w 3 kwartale dosyć mocno się zablokowałem, to i tak czuję się zadowolony z rezultatu. Najważniejsze, że zacząłem ruszać książki z czytnika, bo i tak tamtejsza kolejka sięga 1200 tytułów, które warto będzie kiedyś nadrabiać xD W przyszłym roku będzie więcej Azji, daję słowo!


#bookmeter #ksiazki #tajwan

#owcacontent

6d05f429-0e40-4a16-a15d-f6df1bf26c45
l__p

@bojowonastawionaowca chciałeś abyśmy dobili do 1200, a będzie 1300!

Zaloguj się aby komentować

1293 + 1 = 1294

Prywatny licznik: 40+1=41


Tytuł: The Tiger Leading the Dragon: How Taiwan Propelled China's Economic Rise

Autor: Shelley Rigger

Kategoria: nonfiction

Wydawnictwo: Rowman & Littlefield Publishers

ISBN: 9781442219588

Liczba stron: 236

Rok: 2021

Ocena: 10/10


Dobra, jestem nieobiektywny, ale trudno, zakochałem się w autorce (mam nadzieję, że narzeczona nie czyta). No ale błagam, jak nie doceniać wplatania wątków z Toy Story jako wstępy rozdziałów w książce o takiej tematyce? Książka zawiera absolutnie wszystko, czego potrzebowałem na ten moment, wzbudziła we mnie sporo pytań, po czym historia wyszukiwania zdecydowanie napęczniała (nie takimi treściami, o jakich myślicie zboczeńcy).


Co tu mamy? Historię i praprzyczyny wzrostu gospodarczego w Tajwanie, próba znalezienia przyczółku na chińskiej ziemi przez tajwańskich przedsiębiorców w specjalnych strefach ekonomicznych w momencie przekształceń gospodarczych ChRL, obszary gdzie się rozwijali, jakie są ich przewagi konkurencyjne, przykłady paru przedsiębiorstw, które osiągnęły sukces (Foxconn wszyscy kojarzą, ale np. firmy ogarniające produkcję butów sportowych dla Nike, etc. typu The Pou Chen Group czy Feng Tay), metody, jakimi Chiny chciały ograniczyć rozwój tajwańskich przedsiębiorstw i wesprzeć swój biznes, etc. Generalnie cała relacja gospodarcza pomiędzy obiema stronami została naprawdę kompleksowo opisana.


Więcej nie będę mówił, czekam z przyjemnością na ostatnią książkę pani Rigger w mojej kolejce — ale to już na przyszły rok zostanie.


#bookmeter #ksiazki #tajwan #chiny #gospodarka

#owcacontent

3ef44267-58ef-4d6e-a6d3-adf32dcf7d0c

Zaloguj się aby komentować

1292 + 1 = 1293

Prywatny licznik: 39+1=40


Tytuł: From Opposition to Power: Taiwan's Democratic Progressive Party

Autor: Shelley Rigger

Kategoria: non-fiction

Wydawnictwo: Lynne Rienner Pub

ISBN: 9781555879693

Liczba stron: 232

Rok: 2001

Ocena: 9/10

Hehe, prawie 9/11 2001 XD


Tytuł zdradza wszystko: książka o tajwańskiej demokratycznej partii DPP - od zalążków jako ruch dangwai (dosłownie 'poza partią' - w domyśle poza Kuomintangiem) przez formalne założenie partii aż do zdobycia władzy poprzez wygraną w wyborach prezydenckich 2000 roku. Sporo też bardzo dużo szczegółów o tym, jak sama partia jest zbudowana i jak wyglądają procesy zachodzące w partii. Mówię w czasie teraźniejszym, mimo że książka jest z 2001 roku — naprawdę zaskakujące jest to, jak niewiele w tych procesach się zmieniało, bo na bieżąco to sprawdzałem. W zasadzie jedyne co formalnie przestało istnieć to w 2007 roku frakcje wewnątrzpartyjne, niemniej nieformalnie one wciąż trwają.


Przyznam szczerze, że do pewnego momentu coś mi nie klikało w autorce - ale jak już weszło, to nie oderwałem się aż do końca. Bardzo ciekawe wnioski, których wcześniej nie zauważyłem - że mimo tego, że DPP wygrała kilkukrotnie wybory prezydenckie, to zazwyczaj (za wyjątkiem nieco nadzwyczajnych lat 2016 i 2020) wynikało to z podzielenia się głosów wyborców sprzeciwiających się postulatom DPP - bo już w parlamencie tej większości nie ma (zarówno w roku 2000, 2004, jak i 2024). To pokazuje, że wciąż duże grono wyborców na Tajwanie sprzeciwia się tej partii i gdyby nie fakt jednoturowych wyborów prezydenckich, zdecydowanie nie osiągnęłaby takiego sukcesu. A to wszystko nawet pomimo zdecydowanego ograniczenia proniepodległościowych poglądów, które partia przeszła w połowie lat 90. ubiegłego wieku w ramach wyciągania wniosków z porażek wyborczych.


Może i nie będę do tej pozycji wracać, ale zdecydowanie pomogła dopasować parę puzelków do siebie w ocenie tajwańskiej polityki - stąd taka, a nie inna ocena


#bookmeter #ksiazki #politykazagraniczna #tajwan

#owcacontent

e36fd132-3e94-4fbb-bf8e-848adc88226b

Zaloguj się aby komentować

1284 + 1 = 1285


Tytuł: The Struggle for Taiwan: A History of America, China, and the Island Caught Between

Autor: Sulmaan Wasif Khan

Kategoria: nonfiction

Wydawnictwo: Basic Books

ISBN: 9781541605046

Liczba stron: 336

Rok: 2024

Ocena: 9/10


I cyk, świetne dopełnienie poprzedniej książki. Tym razem skupienie się wyłącznie na okresie nowożytnym, odkąd Japonia została zmuszona do wycofania się z Tajwanu i wyspa stała się wyłącznie tematem wewnątrzchińskim (ze wsparciem Ameryki).


Począwszy od 1945 roku i kolonizatorskiego podejścia Republiki Chińskiej zmagającej się z wojną domową na kontynencie, przez incydent 228, zdławienie oporu i zaprowadzenie Białego Terroru (wzmocnionego przez ucieczkę rządu nacjonalistów na Tajwan), przez bardzo intensywne lata 70. pod względem dyplomatycznym, aż po demokratyzację Tajwanu i wzmacnianie się Chin, jak i również ichniejszych roszczeń wobec wyspy. Nacisk na wydarzenia wewnętrzne i zewnętrzne dosyć dobrze rozłożony, w zależności od okresu, którym książka się zajmowała. Znakomita synteza tych 80 lat, bez których nie da się zrozumieć bieżącej sytuacji politycznej wokół wyspy.


Kiedyś wyląduje w fizycznej wersji na mojej półce tajwańskiej, jest tego warta.


#bookmeter #ksiazki #historia #tajwan

#owcacontent <- do blokowania moich wpisów

cc0caeb5-f08a-4737-a24d-36c9da2b9a7a
Vakarian

@bojowonastawionaowca Ty się zastanawiałeś czy tag dobije do 1200 książek w tym roku, a zaraz sam zrobisz 1300 xD

bojowonastawionaowca

@Vakarian zostały mi już tylko 3 xD

Zaloguj się aby komentować

1282 + 1 = 1283

Prywatny licznik: 37+1=38


Tytuł: Rebel Island: The Incredible History of Taiwan

Autor: Jonathan Clements

Kategoria: nonfiction

Wydawnictwo: Scribe US

ISBN: 9781957363745

Liczba stron: 320

Rok: 2024

Ocena: 8/10


O, i to jest książka, która powinna wejść na pierwszy ogień jeśli chodzi o moją znajomość Tajwanu. Bardzo dobre podsumowanie historii wyspy pod znakiem 三年一反、五年一亂 (co 3 lata powstanie, co 5 lat rebelia). Co mnie bardzo cieszyło w tamtym momencie, w końcu sporo więcej miejsca dla wydarzeń sprzed 1945 roku, na czele z walkami kolonizatorów Tajwanu z ludami tubylczymi, końcóweczce dynastii Ming w postaci Królestwa Dongning (z Koxingą na czele) czy bardzo krótkotrwałą Republiką Formozy z 1895 roku (próbując wykorzystać moment zakończenia wojny chińsko-japońskiej).


Świetne źródło wiedzy historycznej o Tajwanie i dobra podbudowa pod skupienie się na nowożytności wyspy. Jedyny minus za brak map, baaaardzo by się przydały, żeby lepiej rozumieć co się działo w przeszłości.


#bookmeter #ksiazki #historia #tajwan

#owcacontent <- do blokowania moich wpisów

608043e5-64b4-40f8-bd4a-17a1ff6eaa3a

Zaloguj się aby komentować

1280 + 1 = 1281

Prywatny licznik: 35+1=36


Tytuł: Democratizing Taiwan

Autor: J. Bruce Jacobs

Kategoria: nonfiction

Wydawnictwo: Brill Academic Pub

ISBN: 9789004221543

Liczba stron: 305

Rok: 2012

Ocena: 6/10


No to jedziemy Końcówka roku stanęła u mnie pod znakiem Tajwanu — ot stwierdziłem, że warto nadrobić nieco wiedzy o tym PAŃSTWIE (walcie się zbuntowane prowincje na kontynencie). Pierwsza książka w temacie była nieco losowo wybrana spośród wszystkich tajwańskich książek na czytniku — jak się okazało, niestety. Myślałem, że z grubsza historia najnowsza Tajwanu jest mi znana, ale z perspektywy czasu zdecydowanie tak nie było.


Oto bowiem autor, o ile jeden rozdział poświęcił wstępowi do tajwańskiej demokracji (wcześniejszymi uwarunkowaniami politycznymi, gospodarczymi i społecznymi, które umożliwiły osadzenie stabilnej demokracji na wyspie), o tyle skupiał się przede wszystkim na okresie przekształcania Tajwanu w demokrację - czyli począwszy od objęcia władzy przez Lee Teng-huia, przez prezydenturę Chen Shei-biana, aż po początek władzy Ma Ying-jeou. Bardzo szybko na jaw wyszła jedna z wad tej książki - autor zdecydowanie zbyt dokładnie i przyziemnie opisywał wydarzenia polityczne z tego czasu. Do tego stopnia, że kilka stron podczas opisywania każdej z kampanii wykorzystywał na opisywanie haseł wyborczych używanych w kampaniach poszczególnych kandydatów w poszczególnych mediach. Po jednym razie po prostu zacząłem omijać te fragmenty, bo po prostu bez większego kontekstu było to męczące.


Brakowało mi też wystarczającego kontektu, żeby wyłapywać dostatecznie często drugą, w mojej opinii największą wadę tej książki. Autor był w swoim opisie zdecydowanie jednostronny: z bardzo dużą sympatią wypowiadał się o partii DPP, a z bardzo dużą krytyką wobec partii Kuomintang (w największym skrócie ta druga sprawowała władzę od początku istnienia Tajwanu jako samodzielnego bytu, zaś ta druga była sformalizowanym ośrodkiem sprzeciwu wobec tejże władzy, finalnie w 2000 roku zdobywając niepełnię władzy). I tak na przykład o przyczynach wygranej w wyborach prezydenckich w 2000 przez DPP autor nie skąpił słów, ale już o przyczynach porażki DPP w 2008 roku (i niemalże porażki w 2004) wiele słów nie padło Szkoda, że nie była to moja x książka o Tajwanie, ale i tak nie żałuję przeczytania, bo w opisywaniu bieżącej (ówcześnie) polityki była dosyć dokładna.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #tajwan #politykazagraniczna

#owcacontent <- do blokowania moich wpisów

c8d2314a-07c9-4a8c-a67d-6795144d5ae4

Zaloguj się aby komentować

Po co wewnątrz budynku Taipei 101 umieszczono wielką stalową kulę o wadze 660 ton?


Tajwan znajduje się w obszarze aktywnym sejsmicznie, a dodatkowo regularnie nawiedzanym przez huragany - nie wydaje się to więc idealna lokalizacja na budowę drapacza chmur.

Jednak architekci opracowali konstrukcję budynku w taki sposób, aby nie próbowała wytrzymywać na siłę z żywiołem, a wręcz przeciwnie - poddawała się wszelakim wibracjom i naprężeniom.


Wspomniana 660-tonowa kula (ok. 1/10 masy całego budynku) to element całego systemu tłumiącego, który ma za zadanie balansować wieżowiec podczas przechylania. Zawieszona jest na 16 grubych linach, na wysokości 400m pomiędzy 87. a 92. piętrem. W efekcie budynek spokojnie wytrzymuje trzęsienie ziemi o magnitudzie nawet 7,2, czy wiatr 200km/h.


To genialne inżynieryjne rozwiązanie sprawia, że 509-metrowy wieżowiec jest w trakcie trzęsień ziemi jednym z najbezpieczniejszych budynków na wyspie.


Jak działa system w praktyce - wklejam filmik w komentarzu.


#architektura #budownictwo #tajwan #ciekawostki

d2eb4b11-696c-4c28-bbea-ff324ee118a1
20aa9df1-f95d-4dd6-bed7-16dc7a7bda96
d104b695-554a-4a0d-adc2-7426354683ed
Gilgamesh

@festiwal_otwartego_parasola na filmiku jest, że waży 728 ton, kto mówi prawdę ?

festiwal_otwartego_parasola

@Gilgamesh też miałem tę zagwozdkę, ale 728 waży cały system TMD razem z tymi linami, siłownikami itp

Cinkciarz

@Gilgamesh 728 jest brutto

GrindFaterAnona

@festiwal_otwartego_parasola ani ten filmik ani ten opis nie tlumaczą jak to działa

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #azja #chiny #tajwan #historia #zwiazki #slub


MINGHUN - CHIŃSKIE MAŁŻEŃSTWA ZMARŁYCH


Tradycja zaślubin zmarłych, praktykowana jest od trzech tysięcy lat głównie w prowincjach Shanxi, Shandong i Hebei. Początkowo dotyczyła małżeństwa między dwoma zmarłymi osobami, później dopuszczano też ślub zmarłego z osobą żyjącą.


Skąd ten pomysł? Dla Chińczyków życie pozagrobowe jest odzwierciedleniem ziemskiego. Duchy mieszkają w domach, jedzą, używają pieniędzy. Stąd wziął się obyczaj palenia specjalnych papierowych banknotów jako ofiary składanej przodkom. To taki rodzaj pieniężnego transferu w zaświaty.


A co ma robić mężczyzna, który odszedł z tego świata nim się ożenił? Ponieważ nie spełnił obowiązku przedłużenia rodu, nie może być szczęśliwy ani spełniony. W dodatku jest bardzo samotny i to przez wieczność! Dlatego istnieje ryzyko, że będzie niepokoić i nawiedzać żyjących krewnych. Żeby temu zapobiec, należy wyprawić mu ślub z martwą kobietą a potem pochować ich w jednym grobie.


Minghun jest też urządzane, kiedy zmarłymi są narzeczeni albo ludzie planujący zaręczyny. Śluby par, które zginęły razem w wypadku, odbywają się nie tylko w Chinach, ale również w Malezji, czy Tajlandii. Rodziny wypełniają w ten sposób ich wolę odrodzenia się w życiu pozagrobowym jako mąż i żona.


Jeżeli zmarły był kawalerem, bliscy szukają mu towarzyszki wśród niedawno zmarłych panien. Dawniej dla rodzin tych dziewcząt była to też szansa zapewnienia jej szczęścia, bo niezamężną kobietę w chińskim patriarchacie „wymazywano” ze społeczeństwa. Po śmierci nikt nawet nie składał jej ofiar.


Znalezienie odpowiedniej „panny młodej” było zawsze trudne i kosztowne. Mniej zamożni ratowali się używając do ceremonii zaślubin lalki, ale oczywiście nikogo takie rozwiązanie nie zadowalało. Dzisiaj powierza się to zadanie swatkom, które każą sobie słono płacić. W 2016 roku stawka sięgała 150 tysięcy yuanów czyli 21 tysięcy dolarów. Przy takim popycie prochy lub ciała stają się cennym towarem. Dlatego zdarzają się przypadki bezczeszczenia świeżych grobów a nawet uprowadzania i morderstw kobiet. W 2021 roku głośna była sprawa pracownika domu pogrzebowego, który ukradł urnę z prochami internetowej celebrytki na zlecenie rodziny marzącej o znanej „synowej”. Za taki proceder grożą w Chinach surowe kary łącznie z wyrokiem śmierci, ale do wykradania zwłok i zabójstw na tym tle wciąż dochodzi.


Ciekawa jest też metoda szukania męża dla zmarłych kobiet na Tajwanie. Do czerwonej koperty rodzina wkłada pieniądze, zdjęcie nieboszczki, kosmyk jej włosów, czasem obcięty paznokieć. Następnie kładzie kopertę na drodze i czeka aż podniesie ją jakiś mężczyzna. Jeśli jest to kawaler, automatycznie staje się kandydatem na zięcia. Naturalnie może odmówić, ale według przesądu przynosi to wielkiego pecha. Dlatego będąc na Tajwanie na wszelki wypadek niczego nie podnoście, chyba, że jesteście już w związku.


I na koniec - gdybyście myśleli, że to tylko azjatyckie rytuały - pośmiertne śluby zdarzały się i w innych rejonach świata. Esesman Franz Kutschera, nazywany katem Warszawy, został zabity w słynnym zamachu w 1944 roku. Jego pogrzeb stał się jednocześnie uroczystością zawarcia małżeństwa z ciężarną narzeczoną, która przy trumnie przyrzekała mu wierność. W tym przypadku chodziło o zabezpieczenie przyszłości dziecka. Hitler wydał dyrektywę, w której zezwalał na małżeństwa poległych żołnierzy, pod warunkiem, że panny młode były czyste rasowo. Obecnie opcję ślubu ze zmarłą osobą dopuszcza na przykład prawo we Francji.




Źródło: fanpejdż Mały Deszcz na FB

fa1cda9d-2216-4766-adf9-d3b9b404c953
GrindFaterAnona

Obecnie opcję ślubu ze zmarłą osobą dopuszcza na przykład prawo we Francji.

@AndzelaBomba przeciez to nie ma sensu. zawarcie małżeństwa rodzi skutki prawne, a nieboszczyk nie moze wyrazić swojej woli

GazelkaFarelka

@GrindFaterAnona Chyba jest obwarowane właśnie tym że trzeba udowodnić, że zmarły miał taką wolę, mieli zamiar się pobrać (np. byli zaręczeni, planowali wesele np. za rok a narzeczony/narzeczona niespodziewanie zmarła). Nie jak w Chinach, że ktokolwiek. Najczęściej chodzi właśnie o kwestie mających się narodzić dzieci.

eloyard

Pogański kraj, pogańskie obyczaje...

Pan_Buk

@AndzelaBomba Fajne zdjęcie. Jakby zmarły obserwował ich spoza swojego ciała i mówił: "co oni odpierdalają?!"

Zaloguj się aby komentować

Oolong milky - W sumie to ciężko sklasyfikować herbatę oolong, widziałem już klasyfikację jej, jako herbatę zieloną, jako herbatę czerwoną, ale jest też często określana herbatą szmaragdową, lub niebiesko-zieloną. Samego, czystego oolonga piłem na Tajwanie i mnie, jako fana mocniejszych aromatów zwyczajnie nie porwał, smakował bardzo nijako.


To co chciałbym opisać to jednak specjalna wersja tej herbaty. Oolong milky to niefermentowana, półoksydowana herbata, której liście podgrzewa się, aż do ususzenia ich. Następnie miesza się ją z mlekiem/kremem (pozdrawiamy króla i jego poddanych) i zamyka w komorze, aby susz odpowiednio nasiąkł aromatem. Najczęściej spotykany produkt to liście zwinięte w kuleczki, które się rozwijają przy zalaniu.


Herbatę zalewa się wodą o temperaturze 90-92 stopni na czas ok. 2-4 minut. Ja parzę nawet parę minut dłużej (moc bejbe). To co się wysuwa na czele to bardzo fajny zapach, taki śmietankowy, lekko waniliowy? Barwa jasna, zielono-żółta zmieniająca się później w ciemniejszą, bardziej bursztynową i zawiesistą. W smaku jak herbata zielona, tylko bardziej kremowa, do ciacha będzie git. Oolong milky jest podobno spalaczem tłuszczu, dlatego równoważę obecną degustację podjadając czekoladę pistacjową.


Zdjęcie ukradzione z internetu. Trzeba było pilnować.


#herbata #hejtoherbata #chiny #tajwan

93839b0a-65d4-4c54-afd6-762cbe21b51b
Konto_serwisowe

Uwielbiam na upał w wersji cold brew.

Zielczan

@Earl_Grey_Blue moja ulubiona herbata

Endrevoir

@Earl_Grey_Blue Oolongi to zupełnie odmienny "rodzaj" herbaty, więc nie można ich kategoryzować jako herbaty zielone, czy tym bardziej czerwone(pu'ery). Wszystko się tutaj rozbija o proces tworzenia herbaty.


A powiedz mi jakiego oolonga piłeś na Tajwanie? Jasny czy palony? To tak naprawdę 2 różne herbaty o zupełnie innym smaku. Wgl zazdraszczam wizyty na Tajwanie, marzy mi się wyjazd tam. Jako wielki fan tajwańskich jasnych oolongów byłbym tam w niebie

Earl_Grey_Blue

@Endrevoir Szczerze to nie wiem Raczej jasne. Piłem oolongi w restauracjach, czy hotelach, ale i od mnichów prosto z kranika w Fo Guang Shan (na zdjęciach). Wszystko było po prostu opisane jako oolong. Wiele sobie obiecywałem po plantacjach herbaty w pobliżu Taipei, ale w dniu, gdy miałem je zobaczyć rozłożył mnie... covid.

03621733-b648-42ac-b24d-106dd58b9930
17516055-20ab-436e-8439-02d8b6fce246
331f0c73-ec07-45a7-882f-849509d3f928
Endrevoir

@Earl_Grey_Blue Oolong z kranika.... rewelacja!!


Z tego zdjęcia z herbatą, po kolorze bardziej mi to wygląda na palonego. Jak będziesz miał możliwość, spróbuj jasnego, dla mnie są najlepsze!

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Chyba nie ma co się martwić inwazją na Tajwan, skoro Chińczycy przez 3 dni nie potrafili poradzić sobie z kilkoma dronami nad lotniskiem, bo w ufoludki oczywiście nie wierzę (jakby co to randomowe zdjecia z internetu w tym wideo). Wyjątkowa niekompetencja. Widać, że Chińczycy to militarnie tacy ruscy, tylko, że bardziej się kryją


https://www.youtube.com/watch?v=lLu24_hI_7M


#chiny #tajwan #wydarzenia #swiat #wojna