#folklor

0
6
Przywołówki (lub przywoływki) dyngusowe - zwyczaj wielkanocny niespotykany poza Kujawami, bardzo popularny w tym regionie do czasów II wojny światowej, a w niektórych wsiach nawet do lat 60. XX wieku.

Przywołówki odbywały się zawsze w niedzielę wielkanocną wieczorem. Polegały na tym, że chłopcy zbierali się w centrum wsi - czasem budowano tam w tym celu specjalną ambonę, ale czasem przywołujący wchodzili po prostu na dach karczmy lub innego budynku, lub wdrapywali się na wysokie drzewo - i "wywoływali" stamtąd głośno imiona mieszkających we wsi dziewcząt, często razem z rymowankami dotyczącymi wyglądu i charakteru panien. Przy okazji oznajmiali, ile wiader wody przeznaczą na oblanie danej panny w lany poniedziałek, a także wspominali, czy za daną panną "stoi" jakiś kawaler (czy się do niej zaleca).

Dziewczęta natomiast podsłuchiwały z ukrycia, wyczekując, czy ich imiona zostaną "wywołane" i w jaki sposób - bo panna mogła zostać "wywołana" w sposób miły lub niemiły.

Jeżeli któraś z dziewcząt miała już kawalera, zwyczajowo chodził on wcześniej do wywołujących i opłacał ich, by "wywołano" jego pannę w miły sposób. Jeśli jednak kawaler zaniedbał opłacenia wywołujących, lub panna nie miała kawalera i dodatkowo nie była we wsi lubiana, bywało, że usłyszała przykry wierszyk. Szydzono również ze starych panien, często w okrutny sposób - jednak w powszechnym przekonaniu i tak miało to być znacznie mniej przykre niż gdyby nie "wywołano" panny w ogóle.

Przykładowe wierszyki z kujawskich przywołówek - z Brześcia Kujawskiego:

Pierwszy numer ode dwora
Jest tam Marysia ładno, urodno.
Do róży podobno.
A niech się nie boi
Bo za nióm Wojtek stoi.
Cztyry kubły wody
Do jeji urody.

Inny:

Pierwszy numer ode dwora,
Jest tam dziewczyno ładno, urodno,
Do ludzi podobno,
Niech się nie boi,
Bo Józek Kornecki za nią stoi!

W "miłych" przywołówkach podkreślano często, że panna musi mieć wszystko co najlepsze, żeby po oblaniu wodą doprowadzić się do porządku: "grzebuszek perłowy do wyczesania", "chusteczka jedwabna do wycierania" i tak dalej:

Pierwszy numer od Inowrocławia
Jest tam ładna panna i urodna,
Na imię jej Bogna.
Potrza tam na niom szklankę wody,
Perfumów dla jej urody,
Grzbyszek do uczesania,
Lusterko do przeglundania
Niech się nic nie boi
Bo za niom Jasio Lewandowski stoi
Ten jom wykupi!

Inaczej było w przypadku wyszydzających wierszyków, jak w tym z Pikutkowa pod Włocławkiem:

Drugi numer ode dwora
Jest tam dziewczyna brzydka,
Nieurodna, do świni podobna!
Trzeba dla niej beczkę wody
Dla jej urody
Furę pyżu dla jej hanyżu
Worka do wycierania
Zgrzebło do czesania
Niech się niczego nie boi
Bo za nią jej koślawy stoi! 

Obecnie zwyczaj przywołówek jest praktykowany już tylko w Szymborzu (aktualnie dzielnica Inowrocławia) przez członków miejscowego Stowarzyszenia Klubu Kawalerów. Przywołówki szymborskie różnią się od tych organizowanych niegdyś w innych wsiach tym, że nie są organizowane spontanicznie, lecz celowo i mają ciągłość nie tylko w ustnej, ale i pisemnej tradycji. Od lat 60. XX wieku w przywołówkach nie ocenia się i nie krytykuje dziewcząt, tak jak było dawniej - podaje się tylko imię panny i nazwisko jej rodziców, określa, ile wody będzie na nią wylane i wymienia chłopaka, który ją wykupił, np.

U pani Kolasińskiej jedna panienka Danuśka, potrzeba na nią Bałtyk wody – Pachocki Zbigniew (1979)
U pana Witczaka jedna panienka Jadziuchna, potrzeba na nią konewkę wody – Zieliński Maciej (1987)

Pannom, za które złożono hojny "okup", obiecuje się buteleczkę wody pachnącej i jeden ręcznik haftowany.

W żartobliwy, a nierzadko złośliwy sposób "wywoływani" są też kawalerowie, którzy nie wykupili panny, nie złożyli datku na Komitet Stowarzyszenia i nie popierają tradycji przywołówek.

Zdjęcie: przywołówki w Szymborzu, pochód kawalerów, ok. 1965 r.

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #polska #folklor #tradycja #zwyczajne
0ad92881-146b-426c-899b-cae3f8ed305d
tmg

taki analogowy hejt, spermiarstwo i białorycerstwo sprzed ery Internetu , ale ciekawe

Zaloguj się aby komentować

Robaczy Księżyc

Dziś przypada pełnia, która w folklorze północnoamerykańskim jest tradycyjnie nazywana "Robaczym Księżycem" - ang. Worm Moon. Ta i podobne tradycyjne nazwy dla pełni Księżyca w cyklu rocznym, po raz pierwszy opublikowane w tzw. Almanachu Starego Farmera, nawiązują głównie do folkloru plemion Indian Ameryki Północnej.

Marcowa pełnia miała być "robaczą", ponieważ w tym czasie ziemia zaczynała rozmarzać po zimie - co powodowało, że dżdżownice stawały się bardziej aktywne i coraz częściej można było zaobserwować pożywiające się nimi ptaki. Według innej interpretacji, marcowe "robaki" to nie dżdżownice, a larwy chrząszczy, które na początku wiosny zaczynały wychodzić spod kory drzew i z innych zimowych kryjówek.

W innych tradycjach Indian Ameryki Północnej marcowa pełnia Księżyca bywała nazywana "Kruczym Księżycem", ponieważ koniec zimy miało zwiastować krakanie kruków; "Księżycem Śnieżnej Skorupy", ponieważ przeplatające się na początku wiosny cieplejsze i zimniejsze dni powodowały na przemian roztapianie się wierzchniej warstwy śniegu i ponowne jej zamarzanie; "Cukrowym Księżycem" ze względu na to, że wiosną rozpoczynało się pozyskiwanie soku klonowego; lub "Księżycem Bolących Oczu", ponieważ podczas wydłużających się wiosennych dni promienie słońca odbijające się od śniegu wydawały się szczególnie oślepiające.

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #folklor #ksiezyc
62bf5202-2b65-467c-8052-3fe850f79212

Zaloguj się aby komentować

Trzy Dni Kosa - w folklorze włoskim dni kosa (giorni della merla) to trzy ostatnie dni stycznia tradycyjnie uważane za najmroźniejsze Jeśli rzeczywiście trzyma wtedy mróz, ma to zapowiadać rychłe nadejście wiosny. Jeśli jednak w czasie dni kosa trwa ocieplenie, mówi się, że na wiosnę trzeba będzie jeszcze poczekać, bo niebawem powrócą mrozy.

Dni kosa wiążą się częściowo ze zjawiskiem "fałszywej wiosny" - kiedy po łudząco wiosennym ociepleniu, podczas którego rośliny zdążają już rozpocząć wegetację, nagle powracają mrozy i zimowa aura.

Nie wiadomo dokładnie, od kiedy w tradycji ludowej ostatnie dni stycznia wiązane są właśnie z kosem, jednak jednym z najstarszych świadectw tego powiązania jest fragment Boskiej komedii Dantego z początku XIV wieku. W Pieśni XIII Czyśćca jedna z pokutujących dusz wyznaje, że popadła w pychę niczym kos:

Z radości szał mię opanował nowy:
Wołałam wodząc oczyma po niebie,
»Teraz, o Boże, nie lękam się ciebie!«
Tak kos zdradzony ciepłym dniem zimowym,
Śpiewa, nie myśląc o zamrozie nowym.

Legenda o kosie ma we włoskim folklorze wiele wersji. Według jednej z nich styczeń miał kiedyś tylko dwadzieścia osiem dni, a kosy nie miały czarnych piór, tak jak teraz, ale były całe białe. Właśnie jeden z takich kosów - ku swojemu wielkiemu utrapieniu - był co roku dręczony przez styczeń. Gdy tylko opuszczał swoją siedzibę i wyruszał na poszukiwanie pożywienia, styczeń złośliwie mroził wszystko zimowych chłodem. Ptak nie mógł niczego znaleźć i wracał do gniazda zmarznięty i głodny.

Kos uznał w końcu, że starczy już tego prześladowania - jednego roku zgromadził zapasy jedzenia na cały miesiąc, tak, żeby wystarczyły do ostatniego dnia. Przez cały styczeń nie wyściubiał dzioba ze swojej kryjówki, a dwudziestego ósmego wyfrunął na zewnątrz i zaczął śpiewać, naśmiewając się ze stycznia, który w tym roku nie był w stanie wyrządzić mu żadnej szkody.

Styczeń poczuł się obrażony. Żeby się zemścić, pożyczył trzy dni od lutego i te dodatkowe dni wypełnił takim mrozem, śnieżycami i lodowatym deszczem, jakich nie było wcześniej przez cały miesiąc. Kos musiał szybko poszukać sobie schronienia, żeby nie zamarznąć - wypatrzył komin i tam się schował. Kiedy po trzech dniach pogoda się uspokoiła na tyle, że mógł bezpiecznie opuścić kryjówkę, okazało się, że jego pióra z białych zrobiły się czarne. Odtąd wszystkie kosy mają czarne pióra, a styczeń ma trzydzieści jeden dni zamiast dwudziestu ośmiu

W legendzie jest ziarnko prawdy. Odnośnie kosów o białych piórach, raczej nie były nigdy powszechne, ale niektóre osobniki rzeczywiście są częściowo lub nawet całkowicie białe. Natomiast styczeń nie zawsze miał trzydzieści jeden dni - według kalendarza rzymskiego miał ich dwadzieścia dziewięć. Zmieniło się to dopiero po reformie juliańskiej w 46 r. p.n.e.

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #folklor #zwierzeta #ptaki #przyroda #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #natura #pogoda #legendy
2bdef6de-e20a-482a-af7e-89c212cbbec8
79ac8737-2319-42bd-a949-b8d8d6ccfb15
niebylem

@Apaturia a białe kosy to nie są normalne kosy z bielactwem? Bo z tego co wiem to nie tak rzadko spotykane zjawisko u ptaków. Czytałem o tym kiedyś gdy widziałem białą kawkę.

Apaturia

@niebylem Tak, białe kosy nie należą do osobnego gatunku - to po prostu osobniki z leucyzmem lub albinizmem (leucyzm może przy okazji sprawiać, że ptak ma niecałkowicie białe upierzenie ).

Zaloguj się aby komentować

Wierne odwzorowanie anioła wg. opisów biblijnych:
936e3334-cf9c-4914-ad70-44061259191e
Chewsur w kolczudze i misiurce - góral z Gruzji, 1877.
Ze względu na swoją izolację chewsurscy górale zachowali wiele starodawnych zwyczajów (np. jeszcze w XX wieku obowiązywało prawo zemsty krwi i praktykowano porody w samotności), dialekt przypomina język ogólnogruziński w czasach średniowiecza, a miejscowe prawosławie przesiąknięte jest elementami kultów przedchrześcijańskich. Chewsurskie wsie mają charakter twierdzy – składają się z przylegających do siebie, zwartych, zwykle trójkondygnacyjnych, wież mieszkalno-obronnych o grubych ścianach i maleńkich oknach.
4038fcf1-683b-4130-a8aa-497c2bfdd151
Frasad

@Merenbast W 2022 pewnie rak samo wyglądają tylko zdjęcia w kolorze.

Merenbast

@Frasad To jadę do nich kupić jakąś fajną kolczugę i szabelkę

ten_kapuczino

@Merenbast ten po prawej wygląda jak Grigorij z Czterech pancernych

Zaloguj się aby komentować