#podroze

43
4688

7. Neapol ma trzy zamki i ma też trzech, fundamentalnych świętych. Kolejność, w której te osobistości wymienię, jest zupełnie losowa, gdyż nie mnie rozsądzać ich rangi. Pierwszy – oczywiście święty January, którego krwi wspaniały cud, transmitowany na telebimach i w internecie miał dzisiaj miejsce. Neapol uratowany, świat będzie istniał. 


Drugim świętym, którego wizerunek jest praktycznie wszędzie jest Ojciec Pio. Ja wiem, że pochodzę z Polski. Jedyny słuszny i taki, któremu się buduje pomniki to Jan Paweł II. Jedyny prawdziwy papież pośród tych włoskich uzurpatorów. Ale ojciec Pio? Żeby miał aż taką nadreprezentację obrazów, pomników i czcicieli w Neapolu? Nie godzi się. Zupełnie się nie godzi. Znalazłem jeden, dosłownie jeden wizerunek naszego papieża pośród ogromu ojców Pio. 


A trzecim neapolitańskim świętym, czczonym na równi z Pio jest przenajświętszy Diego Maradona. Jego wizerunki, obrazy, odwołania są dosłownie wszędzie. Ba, jest kawiarnia mająca ołtarz poświęcony jego czci. W centralnym jego punkcie znajduje się relikwia. Włos z genitaliów Maradony. Czy prawdziwy? Właściciel kawiarni twierdzi, że on wierzy a ja muszę zdecydować jak głęboka jest moja wiara w świętego Diego Maradonę i sam ocenić autentyczność relikwiarza. 

#krystekwdrodze #podroze

197601b5-cb14-46f9-ade9-5ddc6eb70c56
c98284ed-7d32-4b07-9cf8-b25af905e536
41f50f7b-7d88-4c4b-a33a-1ffd006e9b60
6798cf9c-3d90-4c2e-a4c1-de998349d4c2
b5aadae8-e8a1-4fa3-9660-4b2126d6fcda
splash545

Po⁎⁎⁎⁎ne. xd

Zaloguj się aby komentować

Ledwo zdążyłem na przesiadkę, dobrze, że znam lotnisko w Bergen to wiedziałem gdzie biec xd

Jeee.. ane Wideroe.


Bagaż oczywiście do Gdańska nie doleciał... Ech, jakbym wiedział gdzie iść to bym zdążył na wcześniejszy pociąg, a tak to trzeba było szukać.


#podroze #lotnictwo #norwegia

42e20ec9-b948-4564-9b96-66e7ad5ed74e
bori

@AdelbertVonBimberstein Kuźwa, znowu jedzie

d6f24b31-aee3-4195-8d05-0ffeb0ae28ce
AdelbertVonBimberstein

@bori dobrze byś robił to byś nie poprawiał

Z_buta_za_horyzont

wiedziałem gdzie biec

To trening już zrobiony szkoda tylko, że bez obciążenia znaczy się bagaży .

AdelbertVonBimberstein

@Z_buta_za_horyzont plecak wypchany

Opornik

@AdelbertVonBimberstein już minęły dwa tygodnie?

Zaloguj się aby komentować

6. Na pamiątkę męczeńskiej śmierci świętego Januarego, nomen omen biskupa z Benewentu odbywa się doroczne, uroczyste nabożeństwo. Cała ceremonia ma miejsce w Katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zwanej również katedrą świętego Januarego. W tym wyjątkowym dniu (jak i kilku innych) ponad 1700 letnia krew ze stanu stałego przechodzi w płynny. Cud powtarza się rokrocznie, a w przypadku porażki w transformacji – zwiastuje nieszczęście. Czy to dla świata czy też Neapolu. Choć wiadomo: upadnie Neapol to i świat nie będzie miał żadnej sensownej przyszłości. Cud nie wydarzył się w roku 1944, gdy doszło do erupcji Wezuwiusza, a także podczas wizyty jedynego, prawdziwego papieża w 1979 r. sic!


Zmierzamy w kierunku kościoła. Jest około 9:30, trwa msza prowadzona przez arcybiskupa Neapolu - Domenico Battaglia. Na placu przed katedrą stoi niemały tłum ludzi. Niewątpliwie widać postęp i fakt podążania z duchem czasu. Mimo, że stoimy na szarym końcu – wielki telebim wraz z fantastycznym nagłośnieniem pozwalają uczestniczyć w nabożeństwie. Myślę, że przemiana stanu skupienia krwi, to jeden z niewielu cudów na świecie, który można zobaczyć na żywo. Ba, nie dość, że na żywo, to jeszcze jest transmitowany w internecie. Wot – technologia.


Pośród tłumów chodzi tradycyjny włoski sprzedawca kluczy świętego Januarego (It's I, Leclerc!), z którym spotkanie wygląda mniej więcej tak:

- klucze świętego Januarego! Klucze świętego Januarego!

- o, a co to jest? Co pan sprzedaje?

- sprzedaję klucze świętego Januarego w cenie euro za sztukę

- dobra cena. Ale czym one są?

- to klucze świętego Januarego

- ale co to jest? O co z nimi chodzi?

- TO KLU-CZE ŚWIĘ-TE-GO JA-NU-A-RE-GO! – odpowiada sylabizując powoli


Po dłuższym postoju na placu, usatysfakcjonowany kluczem świętego Januarego, który oczywiście jest super ważnym kluczem – stwierdzam, że warto może wejść do katedry. Mimo, że drzwi obstawione są przez le carabinieri (patrz zdjęcie poglądowe), to ludzie wchodzą jednymi drzwiami i odmienieni wychodzą drugimi. Podążamy ich śladem. Stajemy w kolejce do wejścia. Może z nas też uda się ulepić lepsze jednostki. Po komunii i zakończeniu nabożeństwa przychodzi czas na wielki finał. Arcybiskup bierze relikwiarz, potrząsa nim i… na naszych oczach dzieje się cud! Krew wraca do płynnej postaci. Neapol uratowany. Świat uratowany! Kapłan przechodzi z relikwiarzem wśród tłumów. Są zdjęcia, owacje, oklaski i ogromna ekscytacja, że potencjalna tragedia została odsunięta o przynajmniej jeden rok. Eh. Piękna to była chwila. Podniosła i mistyczna.

#krystekwdrodze #podroze

60eb3b64-05f6-4ee6-8e64-3a99c0ccdf00
c8015d18-f826-43dc-bdca-44c8183cc6b6
8ab8617e-e93f-45b7-b0e5-85bb8715a185
2f051318-1bc0-4412-9830-f940eac7c8cb
f85db6a9-8e22-41f8-882e-20ce8a32ce36
zuchtomek

@kr5t3k No i niech mi ktoś wytłumaczy, że te obrzędy nie są spuścizną pogaństwa


  • związanie losu miasta, a nawet świata z corocznym rytuałem

  • kult relikwii, magiczne właściwości krwi.

  • tłumne zgromadzenia z telefonami (no offence), trochę festyniarski charakter, zamiast 'uczestnictwa' i skupienia

  • obawa przed niepomyślnością w razie niepowodzenia rytuału.


BTW. To bardzo fajny klucz!

2cb55178-9e42-4eaf-8b19-60a7de52bf5d
kr5t3k

@zuchtomek Dla mnie się to podoba "Cud", który dzieje się na żywo. Nutka niepewności - uda się albo nie. Transmitowany on-line. Jak dla mnie jest to przeuroczy poziom absurdu. Tak, klucz jest świetny, choć wciąż nie wiem co otwiera

Tam jeszcze jeden smaczek się wydarzył. Na uroczystości, w pierwszym rzędzie obecny był inny Gennaro. Były, włoski minister kultury, który wsławił się romansem z influencerką. A zasłynął głównie tym, że pokazał się podrapany przez żonę, gdy sprawa wypłynęła xD

zuchtomek

@kr5t3k No mi jako festyn absolutnie nie przeszkadza, zastanawiam się jaki tu po prostu związek z chrześcijaństwem

Seele

January jest tylko jeden

#420

cd1fa073-eb42-401e-bec0-a2ed3ef5d01e
AdelbertVonBimberstein

@kr5t3k ja potrafię taką sztuczkę, że zamieniam Twaróg śmietankowy w czekoladowy.

Zaloguj się aby komentować

ludzie nie lubią wracać z urlopu z różnych powodów. Moim jedynym powodem jest zasrana polska czapa z chmur.


Wsiadasz sobie w słonecznym miejscu, lecisz i słonko obok się uśmiecha, a potem jest obniżanie pułapu, wylatujesz z szarej jak szmata szkolnej sprzątaczki chmury i już wiesz że to słonko zobaczysz na dłużej jakoś w kwietniu.


Echhhhhh....


#gorzkiezale #zalesie #pogoda #urlop #podroze

27b401db-d38c-4655-876b-ff0cec437c4a
WilczyApetyt

@Maciek ale też działa w drugą stronę. Ja już się jaram, że w styczniu będę uciekać od tej szaroburej pogody, okraszonej ciapą na drogach i chodnikach, by po kilkunastu godzinach lotu, rozkoszować się upałem przez kolejne 2 miesiące.

Wystarczy dobrze planować urlop. 😉

Maciek

@WilczyApetyt dlatego latamy w październiku

Zaloguj się aby komentować

5. Pora na tradycyjne włoskie śniadanie. Espresso z rogalikiem czy też innym małym zasładzaczem. Poranna porcja cukru, wraz z wyzwalaczem numeru dwa. Ta kombinacja ma wystarczyć do wczesnego popołudnia. Udajemy się (wszak pielgrzymi się udają, normalni ludzie by poszli) do cukierni Sfogliatelle Attanasio. Aleks pobiera numerek, idzie do kasy, zamawia coś, co za ladą nie jest w żaden sposób opisane, płaci i czekamy na swoją kolej. Nie ma wielkich tłumów, ale swoje odstać trzeba. Uśmiechnięta pani podaje nam 4 bułeczki. Z cukierni przechodzimy na drugą stronę ulicy. Tam – mała kawiarenka serwująca kawę. Siadamy na polu przy stoliku (mam nadzieję, że neapolitańczycy nie wychodzą na dwór!) i odpływam. Sfogliatelle to typowe ciastko / drożdżówka pochodzące z Neapolu. Przypomina ciasto filo, tylko zdecydowanie bardziej chrupiące. Zawartość? Ultra-słodki ser jak w serniczku, niestety bez rodzynek, choć ze skórą i kandyzowanymi cytrusami. Obłęd. Zakochałem się w tej chrupkości.


Z wnętrza kawiarni dobiegają pokrzykiwania. Młody chłopak próbuje coś zamówić, aczkolwiek jego język znacznie odbiega od włoskiego. Kelnerka żwawo gestykuluje próbując przekazać jak bardzo go nie rozumie i że ma w wielkim poważaniu jego nieznajomość włoskiego. Aleks chce pomóc i zagaja:

- mówisz po angielsku?

- nie

- po hiszpańsku?

- nie

- może po portugalsku?

- też nie - a może po polsku?

- nie

- po niemiecku?

- nie

- została mi tylko łacina. Znasz?

- nie

- to jakie języki znasz?

- serbski. Badum tssss!

Niby bycie poliglotą powinno pomóc w komunikacji. Niestety, okazuje się, że nauka języków jest zdecydowanie przereklamowana i nawet umiejętności Aleksa nie dały rady. Zaś przyjazd do Włoch ze znajomością „kompletnie bezużytecznego” języka, którym posługuje się około 12 milionów ludzi – definitywnie i w żaden sposób nie ułatwia zamówienia śniadania. Szczęśliwie – technologia i tłumacz w komórce już tak. A i gestykulacja swoje trzy grosze dołożyła.
#krystekwdrodze #podroze

c7247689-b887-46e4-9805-c5ba68676673
f96c7bda-3cf2-4624-91d0-02421fbe5173
2dfdfca1-b2f1-4d8c-b8c8-a4156f198623
9c0a3c89-ebac-4066-bdca-778c76065f49
db8bd562-9a9a-47b7-85a9-3580fbcd2613
LaMo.zord

@kr5t3k z jednej strony jak przypomnę sobie zapach na mercato przy stoisku rybnym to tak średnio, ale z drugiej tęskni człowiek za Neapolem...

Ehhh. Co za życie.

kr5t3k

@LaMo.zord Czy to tęsknota za wysokim poziomem abstrakcji i absurdu?

LaMo.zord

@kr5t3k czym? Przecież to takie "naturalne" tam było

Ale nie ma już tak jak dawniej z tego co słyszałem. Jak ja tam mieszkałem to pełna kulturka z sangrią za kierownicą i na skrzyżowaniu bez zwracania uwagi na jakieś tam światła się jeździło

3 w nocy człowiek w samych gaciach śpiewał z rodowitymi Włochami piosenki o wielkiej Italii i złych karabinach XD

Piękne to były czasy

Zaloguj się aby komentować

DzejZi

Fajnie. Miłej przygody. Fotony na twarz !

Hoszin

@Rzeznik chyba rurkę zostawiłem #pdk

kodyak

Przepraszam czy to miejsce na którym pan siedzi jest wolne. Mój gówniak chciałby przy oknie siedziec

Rzeznik

@kodyak nie, dość szybkie mi się trafiło

Zaloguj się aby komentować

#podroze #pytanie #hiszpania

Polska w zimie szarzyzną stoi i w związku z tym mam co roku doła. Tym razem postanowiłem z tym walczyć i zaplanować krótki wypad z rodziną w rejony, gdzie będzie przyjemniej. Niestety finanse i dni urlopowe nie pozwalają na przesadne szaleństwo. W zasięgu jest Hiszpania i tu pytanie - czy kalkuluje się robić krótki trzy-czterodniowy wypad? Celowałbym w Alicante, bo i ładnie z tego,c o wiem i woda i zima lekka (w granicach 20-15 stopni) i często słoneczna. Jedno, co mnie powstrzymuje, to właśni mała liczba dni, które moglibyśmy na taki wypad wykorzystać. Jeśli ktoś był na tak krótko w Hiszpanii niech daje sygnał

a04a0720-c605-4038-a065-42bf6f33c10b
Marcus_Aurelius

@WatluszPierwszy w Alicante polecam wsiąść w tramwaj i jeden dzień w jedną stronę pojechać - Villajoyosa - Altea (Benidorm omijać ). A potem w drugą - np. Torrevieja.


Poza tym Alicante jest moim ulubionym hiszpańskim miastem, także moim zdaniem warto właśnie tam. Dla mnie 3 dni to za krótko, ale jak kto woli, na pewno na to jedno miasto to więcej niż wystarczająco.

Villdeo

Leć do Alicante, ale zatrzymaj się gdzie indziej, ja byłam parę lat temu na przedłużony weekend w Cala d'Or i nie żałuję, plaże równie szerokie i piękne, a przynajmniej turystów znacznie mniej

pfu

Jak masz dobre połączenie to zawsze się kalkuluje ruszyć d⁎⁎ę, nawet na dzień czy dwa. W Alicante sporo brytoli ale samo miasto spoko, w okolicznych pipidowach gorzej. No i teraz mimo że ciepło to potrafi mocno popadać na południu, ale i tak warto

Zaloguj się aby komentować

4. Jedziemy do Neapolu na wielkie święto. Cud San Gennaro (świętego Januarego). Wysiadamy z autobusu. Odbieram telefon. Aleks łapie mnie za rękę i odpycha w pustą przestrzeń na płycie placu. Kończę rozmowę i pytam: - Co to było? - To jest Neapol. Jeśli nie musisz, nie wyciągaj telefonu. Gdy potrzebujesz go użyć, upewnij się, że nie ma wokół ciebie podejrzanych ludzi. – odpowiada Aleks - Co? Żartujesz sobie oczywiście? – pytam. - Nie, nie żartuję. Po prostu uważaj. Chodźmy na kawę i coś zjeść, bo widzę, że zbladłeś. Schowałem telefon w kieszeń. Upewniłem się, że plecak mam na plecach. Niby nic w nim nie ma, ale skoro trzeba uważać, to przynajmniej będę takie wrażenie sprawiał.

Przeszliśmy może z 300-500 metrów. Tuż obok nas – przebiega gość w kolorze afroamerykańskim. Na plecach targa zawiniętą płachtę. Coś na kształt złapanego za rogi prześcieradła wypełnionego niezidentyfikowaną zawartością. W tle - słychać dźwięk syren radiowozów. Mija nas drugi gość również biegnąc z czymś na plecach. Za chwilę przebiega jeszcze kolejnych trzech. Jest i policja. Dwóch funkcjonariuszy ‘la polizia noooo’ biegnie za nimi, a radiowozy próbują dotrzymać tempa w zakorkowanym mieście. Uciekinierzy nikną pośród tłumów w wąskich uliczkach. Funkcjonariusze wracają do radiowozów. Dzisiaj się nie udało. Co to było? Pościg za handlarzami podróbkami. Torebki, paski, perfumy i takie tam. Widziałem takie rolki na Instagramie. Chyba z Francji. Dzisiaj – na żywo w Neapolu, jakieś 15 minut od wyjścia z autobusu. Boże! Gdzie ja się znalazłem?!

Żeby domknąć etap pościgu – Aleks opowiada historię sprzed kilku lat. Tak jak i my dzisiaj – szli sobie z przyjacielem Leonem z dworca autobusowego. Zaczepił ich tradycyjny, neapolitański sprzedawca skarpet (It is I, Leclerc!) dźwigający ich całą ikeową niebieską torbę. Po długim żmędzeniu i negocjacjach udało się mu przekonać Leona do zakupu dwóch par, w cenie 2 euro. Po otrzymaniu banknotu 50 euro Leclerc rzuca torbę ze skarpetami i ucieka w popłochu zostawiając osłupiałych chłopaków z niebieską torbą na ulicy. Leon chciał 2 pary – otrzymał całą torbę. Można by pomyśleć – zapas na całe życie. Zrezygnowany – postanowił zabrać skarpety ze sobą do wynajmowanego pokoju. Torba ciężka, droga długa ale kosztowało go to 50 euro. Po dotarciu na miejsce – zaczął rozpakowywać torbę. I tu – niemałe zaskoczenie. Rzeczywiście, pełno było skarpet. Zapas nawet na dwa życia. Jeden mały szkopuł psuł radość z dokonanej transakcji. Wszystkie skarpety były koronkowo-pończochowo damskie.
#krystekwdrodze #podroze

e50cecfe-8df4-4c24-ac34-349887b5885e
5031c07d-ff68-48c7-beb1-2cea84f9cc58
0501dfcf-319e-4aa2-83ab-b3349c7e9eb8
d13e559e-dbb5-4bc7-a303-d2b975d81085
e4ebf6fc-45b3-4a04-8b6d-13bc36b5d7cf

Zaloguj się aby komentować

Niv

@Pol616 wygląda jakby mu się marzył czysty rasowo Sanok

aerthevist

@Niv Miau Furher, palujemy wszystkie psy

Zaloguj się aby komentować

FriendGatherArena

@RogerThat leżysz na Krecie? ah jo!

RogerThat

@FriendGatherArena na Korfu, a tam w tle to Albania

FriendGatherArena

@RogerThat jezus maria, tak miałem Korfu na mysli ale zamuliłem pozdrawiam i udanego wywczasu

Zaloguj się aby komentować

3. Benewento słynie z kilku rzeczy  i pomimo bycia małym miasteczkiem – naprawdę ma się czym pochwalić, mimo to od początku mojego pobytu nazywamy go „wioską”. Do tych większych rzeczy wrócimy później. Teraz wyjedźmy z miasta na moment.


Bardzo urzekło mnie rondo w drodze do Pietrelciny. Rondo jak rondo, czyż nie? A nie! Na jego wyspie znajduje się fenomenalna rzeźba mechanicznego Ojca Pio. Takiego, który tylko czeka aby zejść z piedestału i dokonać ostatecznego zniszczenia świata. Bądź walczyć jak Godzilla kontra Megaguirus. Pod figurą czcigodnego świętego w godzinach porannych uprawia się handel arbuzami. Oczywiście, gdy jest na nie sezon. Popołudniami a może i bliżej wieczora tradycją było, że sprzedawcy się zawijali. Ich miejsce zajmowały n*geryjskie panie świadczące wiadome usługi. Niestety. Aura Ojca najwyraźniej miała przerwy  w protekcji, gdyż doszło do kilku nieszczęść i porachunków pomiędzy pracowniczkami najstarszego zawodu świata. A może pomiędzy ich klientami lub o zgrozo opiekunami? Co za tym idzie – panie od dłuższego czasu przy rondzie nie pracują. Sezon na arbuzy też się skończył. Został już tylko Ojciec dumnie górujący nad rondem i wzbudzający słuszny postrach.


Po ekscytacji Mech-Ojcem ruszamy dalej, do samej Pietrelciny. Mała, urocza wioska mieszcząca się na wzgórzu, w której żyje około 3000 mieszkańców. Zasłynęła i stała się miejscem pielgrzymek dzięki Ojcu Pio, który tam się urodził. W zasadzie cała wieś żyje z turystyki i eksponowania wszystkiego co z nim związane. Jesteśmy poza sezonem, więc między uliczkami hula wiatr a tubylcy, którzy jeszcze stąd nie uciekli debatują w porze obiadowej. Zwiedzamy miejsca związane z ojcem i zachwycamy się skalą abstrakcji, którą serwuje się wiernym. Ot choćby relikwie II stopnia, na przykład wyeksponowany kamień. Napis nad nim głosi: „Kamień ten, służył w dzieciństwie małemu Franciszkowi jako poduszka”.


Oprócz Ojca dość popularnym świętym jest Carlo Acutis, po którym relikwią jest choćby konsola (ot, kościół idzie z duchem czasu). Carlo był wyjątkowy już za życia. Może nie spał jak Ojciec na kamieniu ale. Tu cytując Wikipedię: „Pamiętam, jak beształ tych spośród kolegów, którzy przechwalali się, że odwiedzają strony pornograficzne i czytają rzeczy, które mój syn uważał za ,,szkodliwe dla duszy’’, albo otwarcie przyznawali, że praktykują autoerotyzm” „Pamiętam, że niektórzy z jego przyjaciół chodzili na dyskoteki, zażywali narkotyki i pili alkohol. Wiele razy prosili Carla, żeby do nich dołączył, ale on nie cierpiał dyskotek. Anioł Stróż nieraz dawał mu znaki, przestrzegające przed niebezpieczeństwami, od których aż roi się w takich miejscach.


Z bólem stwierdzam, że niestety jedyny, słuszny i prawdziwy Papież, TEN Papież jest w okolicach zdominowany przez Ojca Pio. Zakonnik jest wszędzie a Papież praktycznie nie istnieje. Czy ci Włosi postradali zupełnie zmysły?! Jak w ogóle można pomijać jedynego prawdziwego papieża? No jak?!

#krystekwdrodze #podroze

db2594f0-df80-47c5-8ad8-42cd14072282
ecc75158-57ec-433b-94a4-379c1fb55f8b
f8e6618c-026d-4600-9737-0c7865e87462
c010d1e8-86e5-4f66-bbc6-97288769559e
6efa1305-1ce6-43a1-bc89-fed1f0253c17
k0201pl

@kr5t3k Pan z Peschichi (pomiędzy Peschichi a San Menaio) jak się dowiedział że my z Polski, to zapytał (po niemiecku) czy znamy Karola Wojtyłę, więc coś tam o Polsce wiedzą na tym półwyspie Gargano.

7dcad9d2-1d3b-450b-b317-f51d5e85130b

Zaloguj się aby komentować

2. Kolacja. Pizza zamówiona, piwo polane. Opowiadam o tym jak minęła mi podróż. Podchodzi do nas młody chłopak i mówi:


- Moja praca polega na tym, że jestem w takim pomieszczeniu. I tam – są obiekty, na różnych płaszczyznach i różnych poziomach. Ja te obiekty biorę i przemieszczam pomiędzy poziomami. Czasem obiekty są nieregularne, więc potrzebuję zewnętrznej pomocy do ich przemieszczenia.

[Co?! Gość pracuje jako biofizyk prowadząc tajne eksperymenty?]

- Nie bój się, nic ci nie zrobię [wyciągając dwa noże, tapeciaki z kieszeni]

[Co!!! Otwieram szeroko oczy, tym razem już z pełnym przerażeniem]


Jest ok. Naprawdę się nie bój. Choć po takich słowach przywitania też bym się bał. Szymon Suprematysta jest w porządku. Trochę nietypowy (tak, wiem jak to teraz brzmi) ale w porządku. – próbuje mnie uspokoić Aleks.


Wracamy do domu. Po raz drugi próbuję zapiąć pasy. Niestety. To punto ich z tyłu nie posiadało dwie godziny temu. Teraz też ich nie ma. Wtem, widzę jak przejeżdżamy z premedytacją na czerwonym świetle.

- Co to było?! – pytam z kolejnym już dzisiaj przerażeniem.

- Nic, czerwone. Było bezpiecznie przecież.

- Co?!

- Opowiem Ci pewną historię – zaczyna Aleks. Pewnie u was też tak jest, że żeby jeździć samochodem, należy przejść kurs. Uczysz się tych wszystkich znaków. Jak się zachowywać na drodze, kiedy i komu ustąpić pierwszeństwa. Rozumiesz po co są sygnalizatory i jakie znaczenie mają poszczególne kolory. I przeszedłem ten cały kurs. Kilkadziesiąt godzin teorii i jazdy po mieście. I na sam koniec, mój instruktor usiadł za kierownicą i mówi do mnie: „Widzisz to czerwone światło sygnalizatora? Ono zostało stworzone przez człowieka. A wiesz co dla mnie oznacza? Absolutnie nic! [i tu wcisnął gaz przejeżdżając na czerwonym]” Wtedy zrozumiałem, że znaki, zasady, światła mają sens ale nad nimi największe znaczenie ma zdrowy rozsądek. A przede wszystkim – sygnalizator stworzył człowiek. On nie znaczy nic!


- Aleks – ja chyba muszę odpocząć po tej podróży. Nie jestem pewien czy to, co się dzieje rzeczywiście ma miejsce.

- Zaraz ogarnę Ci łóżko. Ostatnio spał na nim Meksykanin przez miesiąc. Nie narzekał. Ty też powinieneś być zadowolony.

- Dzięki! A jakiś grubszy koc dostanę?

- Jest 28 stopni, na pewno chcesz?!

- Z Polski jestem. Nie zasnę bez.

- Jak sobie życzysz.

#krystekwdrodze #podroze

fab352b0-de13-4d10-809a-d5fc56046a9f
7dd82f41-9eb4-4aff-a2fc-84c5e453fc2c
adb68e69-bf45-4823-930f-68c2db2db38c

Zaloguj się aby komentować

1. Zostałem Janosikiem! Ultra Janosik Legenda, to niecałe 80km po tatrzańskich oraz spiskich szlakach. Miało być lekko i przyjemnie a sponiewierało i zniszczyło. Nasze góry w porównaniu ze słowackimi to pagórki. Ale ja nie o tym. Dobiegam na metę. Medal na szyję, pasem na d⁎⁎ę. Uśmiech, zdjęcia, flesze, fejm.

- Siema, masz może jakieś butelkowe piwo?

- Niestety. Tylko lane. Chcesz?

- Nie, muszę wrócić samochodem na nocleg.

- Masz rację. Szkoda ryzykować. Sobota. Na pewno gdzieś stoją.

- […co?…]

Ciekawe czy kiedyś mentalność jazdy i picia zniknie w tym narodzie. Przy weekendzie nie ryzykujemy, bo może stoją. A normalnie? Przecież to nie problem.


Kimka. Odbiór statuetki. Znów: zdjęcia, flesze, fejm. Zmęczon. I to bardzo. Zegarek mówi, że już dawno umarłem a wszystko jest tylko halucynacją. Docelowy wyjazd opóźniony o co najmniej 8 godzin. Cóż. Dam radę. Powrót do Krakowa. 60 minut przepakowywania. Samochód zatankowany do pełna. 15:15 wyjeżdżam. Do celu około 1800km. Polska – nuda. Czechy – nuda. Austria – o panie! Cóż za szczęście mnie spotkało, że Wiedeń przejeżdżam wieczorem. Ruch koszmarny. Wszystkie pasy ruchu tętnią życiem i ruchem. Mózg nie do końca już pracuje. Zatrzymuję się na noc gdzieś w ¾ Austrii. Może chociaż odrobinę się zregeneruję tak po zawodach jak i kilkuset kilometrach za kółkiem.

Dzień kolejny. Przekraczam granicę austriacką. Boże. Z ziemi włoskiej do Polski. A nie, wróć. W drugą stronę. Pierwszy raz jestem we Włoszech. Do celu jeszcze w cholerę. Wieczorem powinienem być na miejscu. Unikam zbędnych postojów, ładuję się espresso, wodą i bezołowiową. Oczywiście „self” wszak umiem zatankować. Ciekawe dlaczego pistolet nie ma blokady jak u nas. Żeby podnieść poziom upierdliwości samoobsługi? Przypadek?

Pierwsze zaskoczenie pojawia się na autostradzie. Zwężenie 4 pasów do wąskich 2. Ograniczenie do 50km/h. Wszyscy mnie wyprzedzają. Co najmniej 2x szybciej.


Drugie, podobne zaskoczenie przychodzi na ostatnich kilkudziesięciu kilometrach. Zwykła droga krajowa. Zwalniam na ograniczeniach. Słyszę klakson i samochody wyprzedzają mnie w zupełnie losowych miejscach jadąc zdecydowanie powyżej limitów. Jestem wyprzedzany na zakrętach, podwójnej ciągłej, skrzyżowaniu i wszędzie gdzie się da. Strasznie dziwne uczucie. U nas, w Polsce jest różnie. W Czechach było w miarę spokojne. W Austrii? Ordnung muss sein i to zdecydowanie bardziej niż w Niemczech. A tutaj? Nie wiem co się dzieje. Niby G8,  niby cywilizacja zachodniego człowieka a czuję się jak w Gruzji.

20:07 zaparkowałem u celu. Oczywiście stanąłem na miejscu oznaczonym żółtymi liniami. Czyli w złym kolorze. To miejsce dla mieszkańców. Ale to już mało istotny detal. Przeparkowałem na białe.


#krystekwdrodze #podroze


//Mam nadzieję, że się spodoba i będzie się dobrze czytać.

40925187-8efe-45cd-a6e7-9974efb33b2f
b4d12838-c2cf-4135-b8f9-dc5b49b2a05c
2fcbb242-3249-4536-a2c5-bf35ef40c478
9659bd61-2ac8-4de1-b7ab-c0551bef9d88
Fishery

@kr5t3k W Italii znaki drogowe to tylko sugestie. Jedyny znak zakazu to betonowa bariera. Poczekaj, trafisz do dużego miasta, wtedy zobaczysz co znaczy włoska szkoła jazdy. Pro tip na takie okazje: Ustal azymut i jedź. Nie przejmuj się znakami, światłami itp. Jedź. Koniecznie trąb. Nie wkurwiaj rowerzystów i skuterów: wyłamie Ci lusterko, pokaże faka i pojedzie.

kr5t3k

@Fishery O tym będzie w następnym wpisie Dziki kraj

modulator_serwisu

@Fishery jedź w małe miasteczka na obrzeżach Turynu - jak burmistrz Pierdziszowa - powie policmajstrom że kasy w budżecie mało to najważniejsze drogi i skrzyżowania Policmajstry obstawią.

Ciekawostka: wyprowadziłeś psa na spacer, wys*ane gów*o zebrałeś do woreczka i wyrzuciłeś do kosza.

zatrzymują Cię policmajstry - pytają o torebki na gów*a, nie masz, zużyłeś ostatnią - nie interesuje ich to że pies już się wysr*ł - jak nie masz torebki na gów*no to dostajesz mandat

Zaloguj się aby komentować