Zdjęcie w tle
Mechazaba

Mechazaba

Twórca
  • 17wpisy
  • 53komentarzy

Każda osobista historia zasługuje na happy end. Nawet moja. A że postowałem wcześniej ze smutną historią, to chciałem oznajmić światu: jest bardzo dobrze.


Trzy zdania wstępu: wcześniej borykałem się, przez wiele lat, z zalewem negatywnych myśli na swój temat, który był przytłaczający, paraliżujący i oporny na terapię (mimo szczerych prób i nietrwałego sukcesu), leki, czy zmiany stylu życia. W końcu trafiliśmy z lekiem (pregabalina), działało to przez trzy tygodnie, a potem przestało i miałem wielki zjazd. Znowu spróbowaliśmy z pregabaliną, zmieniając resztę leczenia dookoła...


...i zadziałało. I to jak zadziałało! W końcu mogę powiedzieć "jest dobrze". Ba, jest bardzo dobrze!


Czekałem z tym postem celowo jakieś dwa tygodnie po tym jak mi lekarz powiedział "proszę już się nie martwić tzw. miesiącem miodowym, bo to widocznie już się nie powtórzy". Z radością donoszę, że lekarz miał rację, bo:

  • po raz pierwszy od kilku lat byłem w stanie się skupić na czytaniu książki,

  • gdy nie jestem zmęczony rozumiem dokumenty techniczne, których potrzebuję do pracy i jestem zdolny się uczyć,

  • mam szacunek do siebie na tyle, że nie poddałem się bez walki gdy np. durna baba w pociągu oznajmiła, że ona siedzi na moim miejscu i siedzieć będzie, bo ja jestem młody a ona nie ma miejscówki,

  • mój monolog wewnętrzny wrócił i mam nad nim większą kontrolę, potrafię uciąć myśl i ona potem nie wraca ze zdwojoną siłą,

  • gdy się czegoś boję, potrafię przeanalizować racjonalne podstawy tego strachu i wywnioskować, czy się jest czego bać,

  • wraca mi wiara we własne możliwości, marzenia i ambicje, a także szacunek do własnego siebie,

  • przyjaciel zwrócił uwagę, że zrobiłem postęp i mówię o sobie lepiej,

  • do tego stopnia się zaczynam przyzwyczajać do lepszej wersji siebie, że marudzę ww. przyjacielowi czasem "to chyba przestaje działać". A wtedy, kilka godzin później okazuje się że przegapiłem o godzinę dawkę bo zaczyna mi się włączać szum negatywnych myśli i zniekształceń poznawczych w głowie.


Co teraz?

  • Chcę schudnąć, wrócić na siłownię i robić pompki częściej niż rzutami w nudnych okresach w pracy, co teraz powinno być łatwiejsze (obiecuję pochwalić się postępami w degrubnięciu co jakiś kamień milowy, a jest co zrzucać).

  • Mam do nadrobienia całą masę fajnych filmów i książek, więc czeka mnie wspaniała przygoda z odkrywaniem ich

  • Chcę wrócić w pełni sił do pracy i udowodnić, dbając jednocześnie o siebie, że zaufanie mi było dobrą decyzją

  • Może za rok podejmę się realizacji pierwszego kroku z planów akademickich. Ale to na przyszłość, natomiast przygotowania do tego zaprocentują z całą pewnością, wiem o tym

  • Będę chciał zobaczyć, czy da się bez pregabaliny. Na pewno muszę sobie pewne rzeczy poukładać w głowie, żeby było to możliwe. Ale nie zamierzam odrzucać protezy, jeśli istnieje i mi pomaga.


Podziękować chciałem z tego miejsca Adalbertowi (nie chcę go wołać), za dobre słowo, wiarę w powrót do normalności i podtrzymywanie na duchu twarogiem, a także wszystkim, którzy wierzyli, że będzie lepiej. Dowiozłem!


Na koniec - ja wiem że Sanah jest ch... yyyy, nie jest dobrą piosenkarką. Przepraszam. Ale czuję się dosłownie tak: https://www.youtube.com/watch?v=KtT64JFNgvo&t=171s i cieszę się że nie jest jak na obrazku niżej


#gownowpis #chwalesie

b00bc09a-27f5-4de1-aefb-602cc0a037aa
AndrzejZupa

Git majonez mordo...dobrze sie czyta takie wrzuty. Jest moc! ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ

serotonin_enjoyer

Super chłopaku! Wiem jak sie czujesz bo tez kiedyś tego doświadczyłam. Nie myśl na razie o odstawianiu leków, bo nieraz mózg po prostu potrzebuje takiej protezy bo czegos mu brakuje. Mozna mieć w glowie wszystko poukladane a jakiś brak rownowagi w neuroprzekaznikach i tak cie będzie blokował. Jak długo bedzie dobrze to wtedy spróbuj z odstawieniem a jak sie nie uda to bierz leki i ciesz sie życiem.

Mechazaba

@serotonin_enjoyer Oj zdecydowanie. Planuję na pregabalinie spędzić minimum rok (myślę, że raczej dwa, bo jeśli plany akademickie się powiodą to mój stres się zwiększy razy dwa), o ile lekarz nie zarządzi z ważnych powodów inaczej (jeżeli powody nie będą ważne, będę protestował xD).


Fajne jest to, że to nie jest tak, że ten lek zastępuje coś. Ja się autentycznie na nim uczę, że jestem wartościowym człowiekiem, co zapewne sprawi, że za te dwa lata nie będzie potrzebny.

serotonin_enjoyer

@Mechazaba Trzymam kciuki żeby tak było. Będzie dobrze bo jestes wartościowym człowiekiem

Mechazaba

@Half_NEET_Half_Amazing To zachowam na razie dla siebie, bo niestety sprawa jest skomplikowana i to co opisałem wyżej to wierzchołek góry lodowej.

Kiedyś chciałbym o tym napisać, ale może bardziej literacko - ponoć dobrze piszę, kiedyś chciałem zrobić zbiór opowiadań na m.in. ten temat, jak powstanie coś co nie jest grafomanią to wtedy opublikuję.

I sorry za późną odpowiedź, niestety świat nie poczekał na to, aż będę zdrowy, nie miałem czasu wchodzić na Hejto

Zaloguj się aby komentować

pokojowonastawionaowca

@Mechazaba o co chodzi z soymilk?


A dobra wiem

Zaloguj się aby komentować

To jest mój ulubiony news dzisiaj.


Znany hotelarz, Władysław Grochowski, ogłosił program prorodzinny, a w nim m.in.:


Każda para, która w trakcie pobytu w jednym z 23 hoteli sieci Arche zadba o poczęcie dziecka, otrzyma gratisowe przyjęcie rodzinne związane z narodzinami np. chrzcinami, zorganizowane w jednym z naszych sal eventowych lub restauracji. Za to benefitów w postaci 10 tys. zł za każde urodzone dziecko mogą się spodziewać pracownicy firmy oraz nabywcy naszych mieszkań przez pięć lat od daty zakupu lokalu mieszkalnego na własne cele mieszkaniowe


https://www.money.pl/gospodarka/znany-hotelarz-zaplaci-za-narodziny-zadbaj-o-poczecie-dziecka-w-trakcie-pobytu-7199743282551392a.html


Znaczy powinszować kreatywności i brania sprawy "we własne ręce", ale jak oni będą to sprawdzać? Kalendarz i matematyka wyższa (a idźcie mi z tą regułą Naeglego) czy kamery?


W sumie chyba #heheszki i chyba #wiadomoscipolska - Panie Owco, dalej uczę się tagować

Atexor

@Mechazaba tak mi się skojarzyło. Wieki temu zrobiłem tego mema na wykopie, stwierdziłem że jednak usunę, ale i tak zrobili kopie i potem przeklejali go na kwejki i fejsy. Dowód, że w necie nic nie ginie xD

db5ec551-efa2-4f14-852c-229f10c5c18c
HmmJakiWybracNick

@Mechazaba

Było na peperku jako okazja XD

W komentarzach pisali, że w regulaminie mają zapis, że chyba jeżeli 300 dni przed porodem było się w hotelu, to można skorzystać z promocji XD

Mechazaba

@HmmJakiWybracNick O widzisz, czyli jednak metodą na kalendarz! A co jeśli wcześniak się urodził, albo ciąża przenoszona?

kodyak

Stawianie pały przez recepcjonistki pod warunkiem wystrzelenia w jakiejś kuciapce też miałoby branie. Jednak z drugiej strony nikt nie wie czy ta druga osoba bierze pigułki.


No generalnie strasznie to trudne w sumie nawet pod nadzorem i zacheta

Zaloguj się aby komentować

Wracając do gównowpisu sprzed tygodnia o tym, jak to do wszystkiego można się przyzwyczaić, włącznie z niską samooceną i zalewu negatywnymi myślami - do momentu, w którym nagle magiczna tabletka nie sprawi, że jest inaczej.


No to tak. Minął tydzień od podbicia dawki pregabaliny no i przerobiliśmy rollercoaster od nowa.

Pierwszy dzień - jak to dzieci w Starachowicach by zaśpiewały - "w Dubaju w hotelu, na swoim weselu, będę pijany, będę pijany" - znowu jakbym miał dwa promile.


Potem kilka dni następnych - znowu chad meds. Jak już przy muzyce popularnej jesteśmy - "Mam zielone, światło mam zielone, a w lusterkach żegnam cały ten stres, co gadają pal sześć!". Znowu będąc panem i władcą własnego umysłu, znowu myśląc zawczasu, a nie po fakcie, znowu nie bojąc się lęku, odzyskiwałem pewność siebie, samoocenę, wręcz godność. Wspaniałe uczucie po tych co najmniej trzech latach gówna.


No i potem - zjazd. No okazało się, że to wszystko chyba podziałało kilka dni, a potem zaczęło się znowu, od niefortunnego wydarzenia w pracy, które normalnie bym zlał. Nie zlałem. A fakt, że nie zlałem i nie byłem już w stanie zlać, spowodował, że się załamałem do takiego poziomu, że rozważaliśmy (choć żadna z opcji nie była potrzebna) - pilną wizytę u swojego lekarza, jakieś kryzysowe doradztwo psychologiczne, rzeczy w tym stylu. I byłyby one uzasadnione, ale na szczęście towarzystwo przyjaciela (niech mu wszystkie bóstwa tego świata błogosławią) i ratunkowe benzodiazepiny pomogły.


No i teraz jestem w punkcie wyjścia. Gdyby ktoś mnie zapytał, co czuję, to chyba smutek? Oczywiście zdaniem niektórych nieuzasadniony i wymyślam, bo dach nad głową mam, jeść nie wołam, pracę bozia dała to czemu Żaba marudzisz.


Marudzę, bo posmakowałem jak to jest, gdy jest dobrze. I już nie jest dobrze. Piekło trochę bardziej boli, gdy się do niego wraca, niż gdy się w nim stale jest.


No więc co dalej?

  1. Możemy, za zgodą lekarza, jeszcze raz podbić pregabalinę. Może to zadziałać, może być cykl trzeci rollercoastera. Czwartego nie będzie - trzecie podbicie będzie podbiciem do maksymalnej dawki. Szczerze powiedziawszy, po tym, co zaliczyłem, nie wiem nawet, czy chcę do tego rollercoastera wsiadać jeszcze raz, nawet biorąc pod uwagę szanse, które mam.

  2. Coś innego. Niestety, po ostatniej rozmowie z lekarzem i ostatnim zabiegu (oprócz pregabaliny, biorę także inne leki i to, jakie na ten moment zachowam dla siebie), który miał mnie "aktywizować" (jakbym nie miał zawalonego kalendarza od 8 do 23), a mnie usypia, trochę jestem w kropce. Bo myślę, że gość jest dobry, ale działa na niepełnych danych, a ja nie mam czasu mu ich przekazać, więc gość być może poczynia sobie założenia, które czasem są trafne, ale w wypadku ostatniej wizyty - jeśli to co mi powiedział to jego założenia - były mylne

  3. Słowo na T. Ja naprawdę podziękuję za wszelakich z Bożej łaski ekspertów psychologii. Przerabiałem kilku, zapewne problem jest ze mną, nie przeczę temu (nawet jeśli wmówienie mi tego to był zawoalowany gaslighting), ale Boże uchowaj od kolejnego eksperta, który będzie inkasował pieniądze, a będzie robił mniej ode mnie w kierunku tego, żeby cokolwiek zmienić. Lub będzie wiedział lepiej ode mnie, co chcę zmienić i będzie mniej elastyczny od upartego mnie na sugestię "moim zdaniem to nie to".

  4. Kiedyś mi pomogła książka "Optymizmu można się nauczyć", w oryginale "Learned optimism". Techniki tam zawarte podważania negatywnych myśli były bardzo skuteczne. Tylko tych myśli jest teraz tyle, że na wejściu do podważania mam ich kilka(naście) na minutę, a przeanalizować jestem w stanie jedną w 20 minut. To ja bym nic nie robił tylko analizował. Urlop mam wziąć?

  5. Jest bardzo podobna, choć bardziej kompleksowa książka "Overcoming low self esteem" Melanie Fennell, podejście stamtąd do mnie trafia i jest bardziej przekrojowe, ale nadal trudno mi na ten moment wykonywać ćwiczenia stamtąd - wszystko się zlepia w szarą masę i ciężko mi identyfikować sytuacje, o których ona mówi, a co dopiero podważać.

  6. Mogę produkować się z gównopostami w internecie. I tak internet jest już martwy. Ludzie zamiast do ekspertów chodzą do ChataGPT. A ten mówi ludziom na odwyku, żeby wzięli tylko ten ostatni raz i ludziom z myślami przeróżnymi, żeby poszli zwiedzać z bliska pociągi.

  7. Jeżeli ktoś by chciał zagrać na moich myślach ksobnych, spaść mi z nieba ze wspaniałą, odmieniającą życie poradą - to ja naprawdę chętnie przyjmę. Może czegoś w tym wszystkim nie widzę.


#gownowpis #zalesie

2006e388-8cde-469b-ad65-4efa099b947c
AdelbertVonBimberstein

@Mechazaba słowo na T, które działa

Twaróg.


A tak naprawdę to nie wiem bo nie mam pełnego obrazu więc co ja ci mogę pomóc. Więc zalecam twaróg i wysiłek fizyczny do odcinki, a jak nie masz nic do stracenia to powiem tak- na pewnym etapie w związku z samoakceptacją, spojrzeniem na wszystko z boku i pokochaniem siebie- pomogły mi grzyby.

Mechazaba

@AdelbertVonBimberstein To słowo na T zawsze w moim sercu.


Wysiłek fizyczny faktycznie pomaga. W sensie, jak się zajadę na treningu, to nie czuję nic zupełnie oprócz zmęczenia co jest lepszym stanem niż to, co jest na co dzień.


A co do grzybów - niestety, zdecydowanie odpada. Nie mówię, że ogólnie, są nawet jakieś badania na to (choć w powijakach), w moim konkretnym wypadku niestety zdecydowanie nie.

AdelbertVonBimberstein

@Mechazaba rozumiem i nie zachęcam- dla mnie to było narzędzie (chociaż mam kumpla, który traktuje to w szamańsko-mistyczny sposób) i jak to z narzędziem: jeden wbije gwóźdź a drugi przyjebie sobie w palec.

Zaloguj się aby komentować

Gepard_z_Libii

Nie masz siły, bo jesteś zmęczony, czy dopadła cię apatia?

Mechazaba

@Gepard_z_Libii Bardziej apatia. Jestem wyspany, fizycznie nic nie robiłem specjalnego, umysłowo odreagowałem, działo się obiektywnie niewiele więc emocjonalnie też raczej nie.


Domyślam się w sumie, co to jest. Ale to zostawię pod innym postem, bo nie chcę psuć humoru obrazkowego. Może przygotuję jakiś gównowpis na ten temat.

Gepard_z_Libii

@Mechazaba U każdego działa to podobnie, im mniej energii wydatkujesz, tym mniej jej masz, im więcej przyjemności sobie dostarczasz, tym gorzej się czujesz, i na odwrót.

najlepsze lekarstwa na wyrwanie z apatii, to złość, i działanie, gniew pozornie nie jest czymś dobrym, ale najbliżej mu do stanu apatii, i ma w sobie ładunek energii potrzebny do ruszenia dupy

Z_buta_za_horyzont

Taki cebulowy automat to by się w każdym markecie przydał – i jeszcze do pomidorów .

Mechazaba

@Z_buta_za_horyzont Pomidory mogłyby się zgnieść i potłuc, ale wiem! Ziemniaki!

Z_buta_za_horyzont

@Mechazaba Ziemniaków nikt nie maca tak jak pomidory i nie wbija w nie paznokcie .

mannoroth

@Mechazaba dobre, nie za suche, takie prima sort

Zaloguj się aby komentować

radziol

@Mechazaba przedmiot kojarzący się z przepychem

Zaloguj się aby komentować

To zabawne, do ilu rzeczy można się przyzwyczaić.


Od kilku lat towarzyszyła mi cała masa lęku i negatywnych myśli na swój temat. Po prostu istna powódź w mózgu: jesteś beznadziejny, do niczego się nie nadajesz, nic nie umiesz, na c⁎⁎j w ogóle próbujesz cokolwiek zmienić. I tak cały czas, 24/7. Powodowało to, że byłem zalęknionym świata, stale się obwiniającym o wszystko człowiekiem - a ponadto zalew tych myśli skutkował problemami z koncentracją, co tylko pogłębiało problem ("widzisz, za głupi jesteś nawet żeby książkę przeczytać").


Podejmowałem różne próby: a to farmakoterapia, a to psychoterapia, jakieś książki samopomocowe, może stoikiem zostanę (choć bliżej mi do nihilizmu - ten też nie pomagał), a to medytacja, muzykoterapia, a może zimne prysznice zacznę brać. Nic. Sprawie nie pomagał fakt, że miałem też inne problemy zdrowotne (te zostawię dla siebie).


Uznałem, że tak musi być i to znormalizowałem. Na kilka lat. Ale cóż, stał się cud.


Zupełnie przypadkiem, w związku z próbą poprawy tych problemów zdrowotnych, dostałem pregabalinę. No i po pierwszym tygodniu, gdzie zachowywałem się jak rozeuforyzowany pijany debil, okazało się że nie tylko tamte problemy zdrowotne uległy poprawie, ale i mój mózg po prostu, przepraszam za wyrażenie, zamknął ryj - w sensie pozytywnym. Przestałem stale sobie wyrzucać, moja samoocena zaczęła się poprawiać, a zdolności poznawcze dzięki temu uległy poprawie.


Trwało to jakieś dwa tygodnie, a potem powrót do smutnej codzienności z negatywnymi myślami. Ale lekarz podłapał trop, że coś jest na rzeczy, uznał, że tak nie może być i kombinujemy z tą nieszczęsną pregabaliną - że może większa dawka zadziała, że może augumentacja, że może damy radę inaczej, choć nie jest przekonany do tego że ta "magiczna" tabletka zdziałała w 24 h więcej dla mojego dobrostanu psychicznego, niż 3 lata na terapii.


Tak czy inaczej, po tych kombinacjach zdaje się, że mój mózg, znowu przepraszam za wyrażenie, stulił pysk. Zobaczymy, czy znowu mój wielki dobrostan na, jak to ja mówię, "gigachad tabletkach", potrwa dwa tygodnie, czy tym razem będzie to bardziej utrwalone.


Mam nadzieję, że życie teraz stoi przede mną otworem (choć niestety domyślam się, który to otwór). Po istnym rollercoasterze emocjonalnym związanym z mózgiem to krzyczącym "EJ MECHAZABA JESTEŚ DO D⁎⁎Y CZŁOWIEKIEM", to będącym cicho i pozwalającym mi się skupić, planuję wrócić do wielu rzeczy, które zarzuciłem w wyniku komplikacji wszelakich. Ale stopniowo, spróbuję najpierw wrócić na siłownię i może jakieś cardio zacząć robić, takie, które lubię.


Takimi rzeczami, mam nadzieję, będę się chwalić w przyszłości. A na razie mam dwa pytania:

Na okoliczność, gdyby nie było lepiej: czy rzuca Wam się w oczy coś, czego nie wypróbowałem powyżej, żeby sobie pomóc? Poleganie tylko na magicznych tabletkach może być zgubne, choć na ten moment chyba konieczne.

Gdyby jednak było dobrze: marzy mi się powrót do czytania, ale nie chcę zaczynać "z wysokiego C", choć mam dużo ciekawej (i dołującej) literatury faktu na półce wstydu. Czy mógłbym prosić o jakąś polecajkę, coś lekkiego, najlepiej może zbiór opowiadań/reportaży żebym nie miał poczucia wstydu, gdybym nie dokończył?


(W sumie nie wiem jak to otagować, #gownowpis ?)

395a3146-533d-46f9-8dba-d3bc02d0cf5f
AdelbertVonBimberstein

@Mechazaba u mnie poradził Twaróg i nauczenie się mówienia tym myślom : zamknij ryj. Zamykają.


Testosteron też mi pomógł.

Mechazaba

@AdelbertVonBimberstein Właśnie badałem jakiś czas temu poziom testosteronu. Jest za niski, ale może mieć na to wpływ masa innych czynników, które trzeba wykluczyć zanim się wezmę za suplementację witaminy T


A co do mówienia tym myślom "zamknij ryj": no niestety jest ich tyle, że nie dawałem rady i tonąłem w nich. Jedyne, co było jakkolwiek skuteczne to podważanie ich na drodze logicznego rozumowania i szukania kontrargumentacji. Tylko produkuj się z logicznym myśleniem, jak na wejściu jest ich 10 na minutę, a logiczne myślenie potrzebuje kilku minut per myśl na ogarnięcie tego.


Twaróg oczywiście zajebisty. Aż sobie chyba zjem pudełko klinka.

cebulaZrosolu

@AdelbertVonBimberstein jakiego miałeś teścia zanim wszedłeś na trt?

myoniwy

@Mechazaba I know what you feel bro.

I tak jak pisze @AdelbertVonBimberstein mówienie do tych myśli pomaga, mi psycholog kazała znaleźć imię dla tego wewnętrznego krytyka. I faktycznie coś w tym jest że jak powiesz mu właśnie "zamknij ryj" albo "japa tam koniu" to pomaga.

cebulaZrosolu

@myoniwy takie rzeczy działają, ja mam taki jeden patent na "demony przeszłości" wizualizacje. Nie wiem może to pojebane co napisze ale u mnie działa to może sobie ktoś przeczyta i u niego też zadziała.


Więc jak dopadają mnie jakieś gówno wspomnienia to wyobrażam sobie linie z kółkiem na środku, to co po lewo to przeszłość, to co po prawo to przyszłość a kółko to teraz xD mówię sobie, że nie mam na to wpływu co nie jest w kółku i...


I nakurwiam z trampoliny na bańkę w to kółko i wpadam do wody z zajebista rafa koralową i se tam nurkuje xD


Ogólnie wizualizacja nurkowania na rafie koralowej mnie uspokaja, nawet jak usnąć nie mogę to sobie takie nurkowanie wyobrażam i odlatuję szybko xD


A teraz możecie dzwonić po panów z kaftanem xD

RogerThat

@Mechazaba Dino Buzzati "60 opowiadań". Lekkie, z morałem, no i możesz przerwać w połowie książki, bo to tomisko to zbiór 60 opowiadań.

Tak jak wspominali wyżej, mówienie na głos do myśli i je⁎⁎⁎ie po nich. Mam taki filmik fajny o tym mówiący, ale tu się nie da ich wrzucać. Mózg to tylko narzędzie, cały czas musi mieć zajęcie, więc wymyśla. Nie jesteśmy mózgiem. Czemu czasem nie współpracuje? Może kwestia potrzeb. Może właśnie brakuje mu gaby. Mojemu brakuje innych rzeczy pewnie, ale ja spożywam czasem alkohol, więc mu gabe stymuluję. Gaba to neuroprzekaznik, jak serotonina czy dopamina. Piszę w razie, jakbyś nie był tego świadom, ale po takim czasie leczenia nie podejrzewam tego. Pozdrawiam.

AdelbertVonBimberstein

@RogerThat odstawienie alkoholu pokazało mi dopiero skalę problemu, rozwiązałem to sam ale alkohol nie był odpowiedzią bo on sprawia, że problemy wrócą i zajebią ci w pysk podwójnie.

Mechazaba

@RogerThat Książkę - Sześćdziesiąt opowiadań - właśnie zamówiłem, zapowiada się obiecująco, pięknie dziękuję!


Masz rację. Zauważyłem, że właśnie z tymi nieszczęsnymi myślami to jest najgorzej jak jestem niedostymulowany - np. w pracy mam przestój. Salwowałem się robiąc po prostu pompki w tym czasie, do czego mam nadzieję wrócić po okresie niestabilności, bo pompki zawsze spoko.


Co do GABA - pregabalina jest gabapentynoidem, biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia z np. alprazolamem to coś jest na rzeczy z tym co mówisz, natomiast alkohol nie jest czystym agonistą/dodatnim modulatorem allosterycznym (tak to się po polsku nazywa?), tylko rozwala wiele neuroprzekaźników, więc tutaj ostrożnie.


Liczę na czasowe wyrównanie tego tabletkami, z naciskiem na czasowe, bo widzę, że wymuszenie przez tabletki bycia odważnym i zdolnym do stawienia czoła własnym demonom mnie leczy w takim sensie, że nie czuję się już "zalany" i mam odwagę powiedzieć szybko "nie, zamknij pysk, to nie jest wcale tak"

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

24 875 150 - 150 = 24 875 000


Czasem jak mi się bardzo nudzi to robię pompki do momentu, kiedy przestanie mi się nudzić. Dzisiaj było dużo spotkań w pracy, więc naciułałem 10 serii po ile się dało.


#pompujwpoprzekziemi

Byk

Witamy i prosimy o więcej


Często Ci się w pracy nudzi?

Mechazaba

@Byk Przy tej ilości spotkań przez Teamsy to niedługo będę robić w tysiącach xD

Zaloguj się aby komentować

Z drobnych rzeczy, które mnie cieszą: to bardzo dobrze, że Medycyna Praktyczna przemianowała jakiś czas temu ramkę "Wybrane dla Ciebie" na "Ważne tematy"


#humorobrazkowy #heheszki

fb6d00b9-9dd6-480b-8021-19ffa0b8b0a4

Zaloguj się aby komentować

Gdyby cieśle budowali domy tak, jak programiści tworzą programy, to pierwszy dzięcioł, który by nadleciał, przyniósłby koniec cywilizacji

-- drugie prawo Weinberga, rzekomo (okazuje się, że pochodzenie cytatu samo w sobie jest ciekawe)


Wyobraźcie sobie. Mieszkacie w Wielkiej Brytanii i pracujecie dla tamtejszej poczty - nie na szczycie hierarchii firmowej, ale macie własną placówkę, zatrudniacie pracowników, robicie coś pożytecznego i robicie to dobrze, uczciwie, rzetelnie. Złego słowa nikt o Was do tej pory nie powiedział.


Więc idziecie do biura, słuchając przeróbki znanego wiersza o nocnym pociągu pocztowym w wykonaniu Aphexa Twina a tam jesteście proszeni na dywanik przez samego Dyrektora Regionalnego.


Dalsze słowa wprowadzają Was w takie osłupienie, że nic z nich nie rozumiecie. Poza "malwersacje finansowe", "przywłaszczyłeś", "duże sumy pieniędzy", "audyt komputerowy". Mówicie, że to nieprawda, ale równie dobrze moglibyście się tłumaczyć, że nie jesteście kosmitami.


No i, oczywiście, padają słowa "zwolnieni bez wypowiedzenia" i "zarzuty karne", po czym eskortuje Was policja na zewnątrz budynku prosto na komisariat.


To, jak straszna jest to historia, determinują trzy fakty, o których po kolei. Po pierwsze: macie rację. Nic nie przywłaszczyliście.


Po drugie, w takiej sytuacji stanęły setki pocztowców z Wielkiej Brytanii. Niekoniecznie wszyscy słuchali Aphexa Twina, reszta się zgadza. Część z nich zmuszona była do pokrycia fikcyjnych strat z własnej kieszeni. 236 osób skazano na więzienie, jak się okazało - niesłusznie. Historię powiązano także z trzynastoma dokonanymi skutecznie samobójstwami.


Jak więc do tego mogło dojść? Odpowiedzią było tragicznej jakości oprogramowanie, którego brytyjska poczta używała do księgowości. Oprogramowanie to - Horizon, autorstwa Fujitsu - po prostu źle liczyło. Dla ciekawych, w formie mema, fragment programu w pseudokodzie z raportu odnośnie jakości tego oprogramowania. Raport był druzgocący:

Pomimo że fragmenty EPOSS (systemu Horizon - przyp. red.) są dobrze napisane, istotne sekcje są kombinacją niskiej jakości projektu technicznego, złego programowania i nieprzemyślanych korekcji istniejących błędów. Negatywny wpływ tych czynników będzie narastał tak długo, jak kultura PINICL (zespół odpowiedzialny za produkt - przyp. red.) pozostanie niezmieniona. Wynika to częściowo z natury/rozmiaru zadania naprawy błędów i częściowo z jakości i profesjonalizmu pewnych członków zespołu.


Oficjalny raport poczty brytyjskiej jednak ubiera to w bardzo łagodnych słowach:

1.3 Przed uruchomieniem [systemu], niektórzy pracownicy Fujitsu odkryli że Legacy Horizon był zdolny do produkowania danych, które były fałszywe. Doprecyzowując, pracownicy ci byli świadomi, że oprogramowanie mogło pokazywać zyski lub straty na kontach oddziałów lub placówek, które były iluzoryczne, nie rzeczywiste.


1.5. W 2010, Legacy Horzion został zastąpiony wersją (...) Horizon Online. (...) Tak jak poprzednik, Horizon Online również, od czasu do czasu, był dotknięty błędami, problemami i defektami, które objawiały się pojawianiem zysków i strat (...) które były iluzoryczne.


Skazanych uniewinniono, część z nich w procesie cywilnym otrzymała odszkodowanie. A co z winnymi?


Trzeci fakt: Fujitsu ma się dobrze. Horizon dalej jest wykorzystywany przez pocztę brytyjską ( https://www.bbc.com/news/articles/cgm8lmz1xk1o - stan na 2025 r.).


Zainteresowanych szczegółami odsyłam do bardzo dobrze uźródłowionego i opisowego artykułu na angielskiej Wikipedii: https://en.wikipedia.org/wiki/British_Post_Office_scandal


PS: Przepraszam jeśli źle taguję, ale nie mam pomysłu na lepsze tagi niż te niżej

#programowanie #wielkabrytania #ciekawostki

a92a6769-6c2e-4d9b-aae8-b809b1f70b45
kodyak

Jest cos takiego jak odbiór programu przez klienta. Klient podpisuje się tam że uważa że program który widział i przetestował działa poprawnie i może go już odebrać

Mechazaba

@kodyak Jest, chociaż w latach 90, w których system powstawał, mogło to nie być normą - no ale powinien być w wypadku Horizon Online, z XXI wieku. Zasadnym jest oczywiście zapytać o to, jak wyglądał odbiór w tym wypadku.


Pytanie, jakimi testerami dysponowała poczta, ile było czasu na odbiory i jakie procedury testowe wdrożono. Bo wydaje mi się, że procedurą testową mogło być "sam prezes poklikał, po czym powiedział, że mu się podoba"

kodyak

@Mechazaba no to widzisz. Masz winnego

mordaJakZiemniaczek

Najbardziej nieudolni są w tej historii mimo wszystko śledczy, którzy uznali, ze 236 osób robi dokładnie takie same wały.

Mechazaba

@mordaJakZiemniaczek Zauważ, że w tej historii - o zgrozo - mógł to być sukces. Wystarczyło, że program pokazywał "ten wziął do kieszeni, tamten wziął do kieszeni" - bez szczegółów, jak. No i cyk podwyżka i awans dla kierownictwa od systemu, bo skutecznie zapobiegli setkom przypadków defraudacji!


A gwarancje procesowe? Na co komu gwarancje procesowe, jest komputer, przecież Pan widzi, że komputer powiedział, że Pan ukradł, to Pan ukradł.

Marsjanim

Im więcej się o tym przeczyta, tym wychodzi że to grubsza sprawa.


Ogółem to szefostwo Post Office się chwilę zastanowiło jak ten ich biznes działa, i doszło do wniosku że... Takie franczyźniane biuro pocztowe to słaby pomysł na biznes jest, kto by się do tego zapisał? Trzeba włożyć w to trochę pieniędzy, a przychody marne. Ile da się na tym zarobić?

Dla takiego pana Johna z Upper Sconeshire to jak najbardziej dobry pomysł, poczta przecież zawsze będzie coś tam robić, można jakieś graty posprzedawać na poczcie, stała fucha i można tak robić do emeryturki i jest średnio, czyli super. Ale jak jest się panem Johnatanem z Londynu, dyrektorem poczty i zarabia tam krocie, to przecież nie będzie się człowiek fatygował i harował w nieludzkich warunkach wydając ludziom kwity żeby dostać śmieszne pieniądze co miesiąc.


No to szefostwo wymyśliło - ewidentnie tylko nieuczciwi ludzie się będą pchać w to i podkradać z kasy albo robić jakieś inne wałki. I dlatego powstał system Horizon, nie po to żeby poczta sprawniej działała albo żeby to mądrzej administrować, tylko żeby znaleźć dokładnie kto i ile kradnie i pociągnąć ich do odpowiedzialności.

I zaraz po odpaleniu systemu znaleźli to czego szukali. A przecież skoro według nich to tylko złodziej by się taką pracą zajął, no i znaleźli tych złodziei, no to elegancko! A po co sprawdzać skoro wyniki im pasują? Systemu do sprawdzenia że wszystko się zgadza przecież nie zamówili, a jakby nie dostali wyników no to Fujitsu ma problem bo system zrobili popsuty.


No a pan John co nigdy pensa nie ukradł teraz się musi ciągać po sądach bo tak wymyślił dyrektor z poczty.


A, no i oczywiście bonus na koniec. W brytyjskim systemie prawnym komputery się nigdy nie mylą i z góry jest założenie że są sprawne i trzeba im wierzyć, chyba że są ewidentnie popsute, więc jak komputer mówi że ukradłeś to ukradłeś. A wglądu do kodu źródłowego lub umiejętności do tego sprawdzenia to pan John z okienka na poczcie nie będzie miał, bo po co jemu. Czyli jednak złodziej!

Zaloguj się aby komentować

Ludzie mi powiedzieli, że za mało się chwalę, więc spróbuję


Okazało się, że dzisiaj stuknęły dwa miesiące bez e-papierosa \o/


E-papieros był moim narzędziem regulowania stresu i zadymiania wszystkich pomieszczeń, w których byłem. I to naprawdę już w ilościach potężnych. Amatorską matematyką przeliczając ilość nikotyny na zwykłe papierosy - trzy paczki dziennie i to nie jakichś cienkich RGD tylko Winstonów czerwonych setek (no i jak brakowało e-papierosa w mordzie, to gdzieś paczka-dwie dziennie zwykłych papierosów szły i ograniczało mnie tylko "jezu, ale to śmierdzi, a smakuje jak..."). Ktoś mnie zdenerwował w pracy - buch, ktoś mnie zdenerwował poza pracą - trzy buchy, coś się zepsuło - tryb odkurzacza.


Mam niestety doświadczenie z rzucaniem palenia. Dwa razy próbowałem - raz się skończyło absolutnym koszmarem i zjazdem nastroju w takie okolice, że mi grono przyjaciół natychmiast kazało zacząć znowu palić. Drugi raz się udało nieco lepiej, ale ciągnęło mnie za każdym razem, gdy stres w pracy wracał - a było tego stresu dużo (i niepotrzebnie), więc po pół roku niepalenia, gdy mieliśmy tydzień absolutnego kałsztormu, się ugiąłem i ogłosiłem "idę na papierosa". W związku z tym, spodziewałem się że będzie źle i że w sumie może mniej bolesnym pomysłem byłoby zostanie fakirem.


Pierwszy tydzień był ciężki (cytując siebie z tamtego tygodnia, "mam ochotę bić ludzi"), ale jakoś dałem radę, spodziewałem się że będzie gorzej. Byłem uzbrojony w Desmoxan i telefon do lekarza, jakby znowu było jak za pierwszym razem. Z Desmoxanu korzystałem przez pierwszy tydzień. A potem, jakoś tym razem... po prostu o tym wszystkim zapomniałem, jakbym nie palił nigdy. Nawet nie wraca mi ochota na to, żeby zapalić, gdy jestem bardzo zestresowany. Czasem sobie pomyślę "ot, a może bym zapalił?". A potem "a może nie?". I tak to się toczy.


Rewolucji nie ma. Może trochę lepiej mi się cardio robi. Może teraz jak nie mam "protezy" zarządzania stresem to jestem zmuszony korzystać z lepszych mechanizmów w tym celu. Ale z takich niewątpliwych plusów: kilka stów w portfelu więcej, nie kaszlę już cały czas, mniej czasu zmarnowanego (czasem muszę być w pracy no i wtedy weź się ubierz, odbij na bramkach, zejdź, zapal, wróć). No i jeszcze jeden gigantyczny plus - nie jestem zależny od substancji chemicznej, która mi nic nie daje, a jedynie niszczy zdrowie.


Z minusów to być może przez to będę żył dłużej. Chciałbym przeprosić za to ZUS. Najwyżej jak mi to zacznie przeszkadzać to przestanę się rozglądać, przechodząc przez ulicę.


Porada na dziś: jak nie paliliście, to nie palcie. A jak paliliście, to też nie palcie. Nie znam osoby, która by żałowała, że nie pali.


Śmieszny obrazek w podziękowaniu za przeczytanie


#chwalesie #epapierosy

38135f95-4a26-4c50-8300-d927a5b18d84
Byk

Rzucanie palenia na wielkim propsie, a te zakichane e-fajki jeszcze tylko utudniły ludziom podjęcie decyzji.


Bardzo mi się podoba to zdania:

,,No i jeszcze jeden gigantyczny plus - nie jestem zależny od substancji chemicznej, która mi nic nie daje, a jedynie niszczy zdrowie."

Mechazaba

@Byk Tak! Pamiętam takie mądrą wypowiedź jednej pani z poradni rzucania palenia przy szpitalu onkologicznym - że e-papierosy reklamowano często jako "półśrodek w rzuceniu palenia", powołując się na badania, że łatwiej je rzucić.


Nie dość, że okazało się to prawdą tylko częściowo - m.in. dlatego, że e-papierosa można palić w zasadzie trybem ciągłym, wciągając szalone ilości nikotyny - to ta pani powiedziała, że w wypadku innych uzależnień rzadko się spotyka ludzi uzależnionych docelowo od czegoś, co miało być terapią substytucyjną - na zasadzie że "nigdy nie paliłem fajek, zacząłem od e-papierosa".


Przynajmniej tyle, że zapytany o zdrowie tego zawsze mówiłem "najzdrowiej nie palić". I tego się będę trzymać!

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować