Wczoraj moją była żona przyjechała do mnie z dzieckiem na kawę xD dodam że dziecko urodziło się w trakcie małżeństwa ale nie jest moje. Ma j⁎⁎⁎na tupet #przegryw #zwiazki
#zwiazki
Zaloguj się aby komentować
No i tak się życie toczy. Dowiedziałem się wczoraj, że moja dziewczyna jakoś na początku października dała koledze z roboty. I jak w innych ciężkich szczegółach życia już nie mojej "ukochanej", powiedziała mi o tym wspólna przyjaciółka. Ja pitolę, ta baba to jest jeden wielki dramat, szkoda tylko, że ja musiałem uczestniczyć w tej tragedii.
#zalesie #przegryw #zwiazki nie wiem jak to jeszcze otagować.
@Zjedzon Przykro mi
Z plusów, to już wiesz że masz dobrą przyjaciółkę
Podziwiam, że się jesteś w stanie tym podzielić i jeszcze trzymać nerwy na wodzy. Teraz to nic nie wniesie, ale tak naprawdę, jeżeli ona ma inteligencję na poziomie dawania chłopakom z pracy.. to już niedługo będziesz widział wiele pozytywów tego, że masz to za sobą
@Zjedzon A jesteś pewien tej informacji od przyjaciółki? Wiesz, baby są wobec siebie złośliwe, nie można im do końca ufać.
Zaloguj się aby komentować
Na rynku świń sytuacja nadal beznadziejna xD
#zwiazki #aplikacjerandkowe

@TenTypTakMa po trzech dniach to usunąłem ostatnio XD
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj #hejtonalewki , termin wrzucony w kalendarz, Różowa zaakceptowała i cacy.
No jednak nie, a było to tak:
R: to o której planujesz wrócić z tego spotkania?
Ja: dramatycznie-zdziwiona mina okraszona dłuższą ciszą.
Jadę tam pić alkohol więc zapewne jutro.
R: cisza, przerywana piorunami które wydobywają się spod włosów
I teraz mamy sytuację jak na obrazku
#zwiazki


@Yes_Man
Dziewczyno zawistna no żesz k⁎⁎wa mać
Nie po to z kumplami poszedłem na piwo
Żeby z nimi gadać
Cztery broksy to nie dużo
Na takiego chłopa
Dlatego potem ta ćwiartucha
Była przymusowa
@Yes_Man najlepszy stan, przynajmniej nie będzie dzwonić po nocy xD
@Yes_Man zaakceptowała więc to jej problem ze zmienia zdanie.
Zaloguj się aby komentować
Początek wielkiej miłości?
Ona chce skraść jego serce, jego namiętna odpowiedź ją przytłacza.
Jak ktoś nie zna języka, to uprzejmie informuję, że ona mu ten nóż chciała wbić w serce, a przynajmniej tak się odgrażała.
Dzięki @Alembik i @CHVOS
https://m.sadol.pl/ukrainka-z-nozem-w-pociagu-vt617344.htm
#heheszki #humorobrazkowy #zwiazki #milosc #namietnosc #ukrainka #breakyourownnews


Ona chciała skraść jego serce, on był tak zauroczony że już chciał się do niej wprowadzać z walizką.
@Opornik Pacyfikacja prawie w stylu Steve'a Rambo..
"Ona chce skraść jego serce, jego namiętna odpowiedź ją przytłacza."

Zaloguj się aby komentować
@mannoroth "śmieci same się wyniosły" tak to było? XD
@mannoroth Wszystko mi o niej przypomina...
Zaloguj się aby komentować
Trzeba przyznać że Fisher Price umie w zabawki. Różowa prała pluszaki i szczeniaczek poleciał razem z resztą do pralki uzbrojony w baterie. Temperatura prania 40 stopni, potem suszenie w suszarce automatycznej. Korozji brak, co prawda baterie zdechły po tych procesach, ale po założeniu nowych wszystko działa. Parafrazując kawał: pierze się pierze ino się nie wyrzymo ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
#zabawki #zwiazki


@Yes_Man moja matka przed pojawieniem się wnuków postanowiła odświeżyć zabawki otrzymane po rodzinie. I tam były małe pluszaczki teletubisiów, które gadają jak się zewrze dwa styki na ich dupach (np. dłonią). No i poszły do prania i schly na balkonie. Cały czas drąc mordy (bo sama wilgoć zwierała styki) i tak dyndaly dobrą dobę.
Sąsiedzi musieli pierdolca dostawać. Ale zabawki przeżyły i jeszcze długo na tych samych bateriach działały. Porządne sztuki.
@Yes_Man a powiem ci, że nie zgadzam się. Mamy dwie sztuki i w każdej z nich coś się popsuło samo z siebie. Wizualnie w idealnym stanie, ale część przycisków nie działa.
@Yes_Man Jak jestem szczęśliwy że już zapomniałem o takim misiu xD
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Typek jest z babą 9 lat, są zaręczeni od 5. Typek zrywa z babą. Baba zaczyna spotykać się z przyjacielem swojego byłego narzeczonego - on na to idzie. Słucham opinii ekspertów. Dodam, że podczas trwania związku baba i przyjaciel typka nic ze sobą nie kręcili.
#zwiazki #kobiety #mezczyzni
Niby wszystko gites, ale miałbym raczej problem, żeby utrzymywać kontakt z tamtym kolesiem w takiej sytuacji.
W czym problem? Nie widzę nic niepokojącego
Teraz już po ptokach…generalnie słabo z jego strony
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Lamb - Gorecki
https://youtu.be/5Bwy2XSbk3Q
#love #milosc #zwiazki #muzyka #lamb
#opornikjestnajebany - tag do blokowania.

@Opornik bardzo fajny utwór!
Zaloguj się aby komentować
#zwiazki #rodzina
-Kochanie zjesz kanapkę z pasztetem?
-Nie nie, dzisiaj zjem sam
@beer_man może chciał dadać "chleb" na końcu, ale nie zdążył
Zaloguj się aby komentować
#zwiazki #rozowepaski #pytanie
Czy ktoś jest lub był w związku z kimś np kto pracuje w biedronce lub z kimś z Ukrainy, zarabiając tym samym powiedzmy 9.000?
Z jednej strony bardzo mi się podoba dziewczyna, z drugiej obawiam się, że będzie miedzy nami przepaść o plany na przyszłość i dalszy rozwój zawodowy.
Pytam serio, nie troluje, jest wyżej moje zdanie odnośnie myślenia portfelem.
Pamiętaj o chorobach wenerycznych
Liczy się poziom intelektualny a nie wykonywana praca. Ktoś może mieć prosta robotę a przy tym być mega inteligentna osobą. "Dalszy rozwój zawodowy" - większość osób również tej mitycznej klasy średniej z korpo się nie rozwija, osiągasz poziom specjalisty i robisz swoje i jak masz się dalej rozwinac ? Skoro nad tobą są stanowiska kierownicze dla nielicznych ? Co do przepaści w planach - to zależy jakie oboje macie podejście, to że dobrze zarabiam nie musi oznaczac zaraz życia na nie wiadomo jakim poziomie i przepalania hajsu.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować

@RACO to chyba @entropy_
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Ankieta tylko dla mężczyzn! (ale nikt tego nie sprawdza)
#glupiehejtozabawy #pasjonaciubogiegozartu #zwiazki #motoryzacja #heheszki
Gdybyś mógł wybrać pomiędzy nową dziewczyną, a nowym samochodem to wybrałbyś:
@zuchtomek ja to bym chciał jakieś fajne I6/V6/V8 z hybrydą plug-in, ale która realnie przejedzie te 150-200km (nie według WLTP) i naładuje się w 30 minut od 10% do 80%
@zuchtomek Nie znam się.
@zuchtomek a opcja LPG?
Zaloguj się aby komentować
@Yes_Man ja miałem podobnie, wyjebałem część "już nie schudnę" na PSZOK po czym wziąłem i schudłem
@Yes_Man To moja żona w weekend robiąca porządek w ubraniach + dwie duże torby podróżne “do wystawienia na vinted”. 4 worki na śmieci do PCK i dwa na szmaty do garażu
@Yes_Man Facet ma łatwiej, szczególnie z własnym domem. Poza garniakami to większość łachów ma stały cykl: wyjściowe (czasami z dodatkowym krokiem niedzielne/codzienne) > po domu > robocze > szmaty do smarów itp > kosz (na pszok nie da rady bo usmarowane).
Spróbujcie to zrobić z damską elegancką bluzką czy sukienką
Zaloguj się aby komentować
Jak to się mówi lepiej późno niż później. I nauczyliśmy się z żoną wzajemnie wspierać by mieć czas na sport.
Ja ją wyganiam żeby chodziła biegać (jak nie ma motywacji), ona mi napisze coś miłego, żarełko zrobi żebym sobie zjadł jak wrócę z gymu. Nie musi bo sam sobie gotuje, ale ona chce to fajnie
#zwiazki #hejtokoksy

@cebulaZrosolu moja po przyuczeniu, też mi już serduszkuje zdjęcia i pisze ładne komentarze xD
@cebulaZrosolu w ogóle to poka tego tricka xD
Zaloguj się aby komentować
Trochę prywaty dla Państwa do oceny
Ja i moja partnerka mamy zupełnie inne podejście do spędzania czasu z rodziną — jej rodziną. Zapraszam do dyskusji xD
Małe tło:
Moja rodzina od zawsze była „rozproszona”. Ojciec mieszka na południu, mama nad morzem, rodzeństwo w różnych miejscach, a ja przez ponad 10 lat żyłem za granicą. Widywaliśmy się zaledwie raz, dwa razy do roku. Chciałem częściej, dlatego wróciłem do Polski i zamieszkałem w centrum kraju. Teraz odwiedzam rodziców około cztery razy w roku, jestem na wyciągnięcie ręki. Relacje są dzięki temu znacznie bliższe, zwłaszcza z tatą.
Nasza rodzina ma raczej „outsiderskie” podejście do życia — każdy ceni sobie bycie samemu ze sobą, co nie oznacza żadnej niechęci do świata, a raczej radość ze spokoju. Od zawsze szanowano u nas wolność drugiego człowieka. Więzy rodzinne były ważne, ale jeśli nie miałem na coś ochoty, nikt mi niczego nie narzucał — ani religii, ani filozofii życia, ani nawet posiłków. Byli, kiedy ich potrzebowałem, ale naszym znakiem rozpoznawczym było samostanowienie. Dziś świadomie decyduję o byciu blisko, ale to moja decyzja, nikt mnie do tego nie zmuszał. Tak mamy do dzisiaj. Do tego warto dodać, że głębię odczuwamy poprzez jakość bycia ze sobą, nie ilość. Z Mamą i Tatą rozumiemy się, uważam, na wielu płaszczyznach - intelektualnej, emocjonalnej, duchowej. Nie potrzebujemy do tego częstotliwości. A jak już jestesmy blisko - np. mieszkałem ostatnio u mojej mamy przez 2 miesiące jako 3x latek i mieliśmy równe 0 kłótni, fajne rozmowy i chill. Rodzice mają po 72 lata.
Podejście rodziny mojej partnerki:
Jej rodzina jest inna — żyją jak jedna wspólnota. Rodzice, dziadkowie i rodzeństwo mieszkają dom w dom, za nimi jest las i rzeka. Spędzają razem czas niemal codziennie, prowadząc wiejski styl życia. Moja partnerka jest outsiderką, wyprowadziła się do miasta, mimo że rodzice postawili jej dom zaledwie 20 metrów od rodzeństwa — nie chciała tam mieszkać, wybrała życie 20 minut od wsi.
Mi osobiście nie przeszkadza, jak ktoś żyje i jak często spotyka się z rodziną. To ich wybór. Jednak kiedy zaczynają się spotkania „rodzinne”, okazuje się, że mamy zupełnie inne standardy.
Ja widywałem rodzinę raz do roku, a cztery razy to dla mnie 400% normy. U partnerki z kolei dzwoni się do siebie codziennie — z prośbami o umówienie lekarza, zakupy online, spotkania itp. Spotkania rodzinne są bardzo częste: urodziny wszystkich krewnych, imieniny, rocznice, święta, dzień babci i dziadka, a do tego wesela, chrzciny, odwiedziny, noclegi u nas i u nich, obiady trwające nawet 8-24 godziny, bo "zostańcie na noc".
Dla mnie to jest totalna abstrakcja. Rozmawiając z partnerką, powiedziałem jej, że pochodzimy z dwóch różnych światów w tej kwestii, ale nie mam problemu się dostosować i pójść z nią na najważniejsze imprezy. Nie jesteśmy ufoludkami, a ja - bardzo lubię towarzystwo ludzi. Jak nic ode mnie nie chcą w szczególności.
Jednak na chwilę obecną wygląda to tak: idziemy na urodziny w sobotę i wracamy w niedzielę, a już w poniedziałek po pracy słyszę: „rodzice pytają, czy idziemy w weekend na kręgle”. W środę „babcia ma urodziny za 3 tygodnie”, dzień później „w sylwestra jedziemy na cztery dni w góry z nimi, czy nie?” i tak non stop. Czuję się, jakbym dostał obuchem w głowę. Totalne przebodźcowanie. I to jest już kompromis, bo o wielu propozycjach mi nie mówi. Przypuszczam, że słyszałbym o jej rodzinie, lub jej rodzinę, codziennie. Najbardziej wymęczające jest to ciągłe mówienie "nie". Jak dosadnie mówię to może widzimy się raz w miesiącu z nimi. Jakbym nic nie mówił to widzielibyśmy się co chwilę.
Nie wyobrażam sobie mieszkania na stałe w promieniu 150 km od nich, bo po prostu nie chcę z nimi spędzać tyle czasu. Mam do nich dystans, nie oceniam, po prostu nie dzielimy klimatu. Tak, jak cenię wieś, tak pochodzę z wielkomiejskiego, nieco artystyczno-biznesowego otoczenia. Rozmawiamy w inny sposób, to na pewno. Ale oni są śmieszkami i ja jestem śmieszkiem więc się lubimy razem pośmiać i na pewno lubimy sie jako ludzie. Wolę jednak widywać się 4-6 razy do roku lub raz na dwa miesiące — wtedy jest spoko, inaczej zaczynam tracić do nich sympatię.
Pytanie do Was:
Jak wygląda to u Was w związkach? Czy mieliście podobne przemyślenia? Jak powinna wyglądać ugoda między dwojgiem partnerów, gdy pochodzą z diametralnie różnych środowisk i rodzinnych standardów?
Pytam, bo wiem, że zarówno ja, jak i moja partnerka, pochodzimy ze skrajnie różnych środowisk. Więc nasze opinie są nieco spaczone.
Dodam tylko, że ogólnie jestem totalnym luzakiem tak długo, jak się nie wymusza czegoś na mnie, a obecna sytuacja zakrawa już o "wymuszanie", bo partnerka chce żebyśmy byli wszyscy blisko. Ja nie chcę. Nie potrzebuję ich i nie chcę, żeby traktowali mnie jak kolegę, jak syna. Do tego dochodzi ważna sprawa. Są to ludzie, którzy z wielkim trudem rozumieją "nie" wypowiedziane przez innego człowieka. Właściwie nie mają takiego słowa w swoim słowniku. A ja mam i brzmi bardzo dosadnie, i co najdziwniejsze, najbardziej zaskakujące dla nich - "nie" u mnie oznacza po prostu "nie", a nie "spróbuj inaczej to sie zgodzę".
Przed chwilą dostałem zapytanie czy jedziemy z nimi na sylwestra. W międzyczasie (przed sylwestrem) 2 oficjalne spotkania + święta. Jesteśmy po 3 oficjalnych spotkaniach w ostatnich 2 miesiącach i jakichś dodatkowych. Jestem o krok od bardzo solidnego wkurwienia się.
#zwiazki #kiciochpyta
Więzy rodzinne mogą być oparte o relacje krwi albo mogą rozwinąć się na bliskie relacje osobiste. W odniesienie do twojego opisu, u ciebie relacje rodzinne nie rozwinęły się ponad to co wynika z relacji krwi. Dostałeś podstawowy pakiet opieki i wytworzona została podstawowa relacja krwi. Nie wytworzyła się bliska relacja osobista. Także jak masz zrozumieć i dogadać się z osobą pozostającą w bliskiej relacji ze swoją rodziną?
Zadając takie pytania pokazujesz, że nie rozumiesz na czym polega budowanie związku. Więc odpowiem: na integrowaniu się, czyli im dwoje ludzie jest do siebie bardziej podobnych - tym łatwiej zbudować im bliską relację. Dotyczy to wszystkich cech osoby: od higieny, przez nawyki do światopoglądu. Im więcej różnic (np. katoliczka/ateista, wege/mięso, prysznic 3xtydzień/codziennie, zmywa/odkłada, wydaje/oszczędza, itd.) tym większy kompromis z obu stron żeby związek utrzymać. Zwróć uwagę, że piszę utrzymać a nie pogłębiać. Jeżeli bliskie relacje rodzinne partnerki to jest dla ciebie aż taki problem, to zmień sobie babę na samotniczkę odciętą od rodziny. Albo wypracuj kompromis, tak jak we wszystkich innych kwestiach was różniących. To będzie dotyczyć każdego aspektu życia. Jak to zrozumiesz to nie będziesz musiał pytać obcych ludzi w internecie co zrobić ze swoim życiem.
Każda inna odpowiedź w stylu: "powinieneś się do niej dostosować" albo "ty masz swoje standardy i nikt nie może od ciebie wymagać"... to jest pierdolenie ludzi którzy nie rozumieją na czym polega budowanie związku.
Zacny wątek który ciekawie opisałeś.
Ja widziałem się z rodziną mojej byłej partnerki kilka razy (<10) w przeciągu 6 lat. Gdzie tylko raz to było spotkanie przy kawie, takie zapoznawcze.
Ona w tym czasie była u mnie na święta lub niedzielne obiadki.
Ani ja ani ona nie wymuszaliśmy na sobie nawzajem spotkań z naszymi rodzinami.
Nie wiem czy to było "zdrowe" lub "normlane" ale było zgodne i nigdy nie było z tym jakichś problemów.
Są to ludzie, którzy z wielkim trudem rozumieją "nie" wypowiedziane przez innego człowieka.
@Afterlife Stawiam tezę, że takie ich podejście do "nie" manifestuje się głównie w przypadku odmów odwiedzin. Jest to odbierane przez nich osobiście, bo dla nich spędzanie wolnego czasu w sposób przyjemny to właśnie w rodzinie, do tego Twoja partnerka została wychowana w takich wzorcach i teraz nagle ktoś odmawia - no to pewnie nas nie lubi.
Miałem podobną sytuację z moją byłą, dla niej spotkania z rodziną były (są) najlepszą rozrywką, a dla mnie w dużym natężeniu stawały się nudą i torturą. Ja lubię sobie pogrzebać w komputerze nad własnymi projektami czy chociażby poczytać książkę. Lubię towarzystwo a także lubię (lubiłem wtedy) się napić, ale w ograniczonym stopniu, wystarczy mi powiedzmy raz na dwa tygodnie. Ona odwrotnie, jakby mogła, to by codziennie spotykała się z rodziną. Innymi słowy ona regenerowała się na takich spotkaniach, a spędzanie czasu samemu ją dołowało, ja odwrotnie, dołowało mnie zbyt wiele spotkań i odżywałem w swoim "me time".
Nie pomagała tematyka rozmów, ja ze swoimi znajomymi to mieliśmy nieraz jakieś rozkminy, zastanawialiśmy się jak coś funkcjonuje, czy to w społeczeństwie, czy np. w nauce. W przypadku jej rodziny było odwrotnie, gadania było co niemiara, ale tematyka najpłytsza z możliwych, np. tak szczegółowe relacjonowanie prozaicznych wydarzeń, że chwilami lepszą rozrywką wydawało się walenie głową w ścianę.
To są fundamentalne różnice, na które nie ma (protstego) rozwiązania. Wdrukowaną w dzieciństwie przyjemność sprawiają Wam różne rzeczy.
Z jej punktu widzenia to też nie jest łatwe, bo każde spotkanie z rodziną, na które chciałaby Ciebie zabrać, poza tymi tradycyjnymi typu święta, to jest dla niej negocjacja i niezrozumiały opór.
A Twój wkurw też nie zmaleje, ja jako osoba bliższa charakterem Tobie też zaczynałem się denerwować tylko czytając to, do jakiej ilości spotkań ona chciałaby Cię nakłonić.
Kompromis taki, z którego oboje będziecie mniej lub bardziej niezadowoleni oczywiście jest możliwy, tylko pytanie, czy to niezadowolenie będzie znaczące, wpływające na samopoczucie na co dzień. Jeśli dla Twojej partnerki każda wizyta, na którą się nie wybierzesz będzie wywoływała negatywne emocje, możliwe, że podsycane jakimiś uwagami, całkiem możliwe, że biorącymi się ze szczerej chęci spotykania się z Tobą jej rodziny, to z czasem zacznie szkodzić relacji.
Z moją ex byłem w czasie, gdy prowadziłem firmę, kilkuosobowe biuro. Poza sprawami firmy miałem do kilkudziesięciu telefonów dziennie od klientów i kontrahentów, są ludzie, których to nakręca, mnie to męczyło na dłuższą metę, a z kolei w domu czekała mnie kolejna paplanina, która nie była dla mnie przyjemna po całym dniu właśnie gadania. Więc początkiem końca było m.in. to, że zostawałem w biurze pod pozorem natłoku pracy, a tak naprawdę się relaksowałem, regenerowałem baterie.
Dla kontrastu miłość mojego życia, niestety również ex (powody rozstania to osobna historia), opowiadała mi o swoich przemyśleniach, których nie miała codziennie, i wtedy nie paplała, tylko jedną z naszych rozrywek było np. wspólne czytanie książek, czasem innych, czasem tych samych, ale razem w jednym pomieszczeniu, z okazjonalnym muśnięciem się czy np. propozycją zrobienia herbaty oraz czasem rozmową o treści książek, nawet jeśli czytaliśmy coś innego, to na przykład analizowaliśmy daną sytuację czy zachowanie bohatera. Uwielbiałem jej słuchać i nie mogłem się doczekać, kiedy po pracy znajdę się w domu. To drastyczna różnica w porównaniu z tym, że będąc w związku z kimś innym wolałem siedzieć sam w biurze, niż z tą osobą w domu. Obawiam się, że jesteś w podobnej sytuacji, gdy bycie w związku zaczyna bardziej męczyć niż cokolwiek innego.
Masz temat do poważnej rozmowy, spróbuj powstrzymać wkurw i postaraj się na spokojnie przekazać, że rozumiesz jej zajawkę spotkaniami, ale trudno Ci coś poradzić na to, że spotkania z jej rodziną w dużej częstotliwości Cię męczą.
Zaloguj się aby komentować











