@damw Co siedzi w głowach myśliwych uświadomił mi niedawno Marcin Kostrzyński. Obecnie jest on fotografem i autorem książek o zwierzętach, ale kiedyś sam był myśliwym. W ramach swojej pracy nagrywał także dla telewizji wywiady z przestępcami. I otóż jeden z psychopatycznych morderców, z którymi rozmawiała ekipa telewizji wyznał, że on niczego nie żałuje, że nadal by zabijał, bo jemu to po prostu sprawia przyjemność.
Kostrzyński z przerażeniem zdał sobie wtedy sprawę, że on także lubił zabijać na polowaniu i w którymś momencie nie sprawiało mu różnicy, czy zabija łanię czy dzika, czy inne zwierzę. Ważna była dla niego ta przyjemność z pociągnięcia za cyngiel, władza nad życiem i śmiercią, obserwacja jak zwierzę pada.
Dlatego ja jestem absolutnie przekonany, że myśliwi zdają sobie sprawę, że to nie dzika mają na celowniku, tylko np. człowieka. Mają broń zaopatrzoną w lunetę celowniczą, doskonale widzą w co mierzą! Po prostu pociągając za spust muszą coś ustrzelić, nieważne co. Chodzi o przyjemność z zabijania. Myśliwy wie, że sąd go potem usprawiedliwi, tłumacząc złą widocznością, czy nieumyślnym wypadkiem. Zresztą wielu sędziów także poluje wraz z myśliwymi.
Nie jestem ekologiem, bardziej niepokoi mnie ten aspekt psychologiczny polowania i zastanawiam się, jak należy badać myśliwych pod tym kątem.