#iphone #apple
Po ponad dwóch miesiącach mogę się podzielić wrażeniami z użytkowania iPhone 16e. Czy kupiłbym go znów, gdybym wiedział, co sobą reprezentuje? Nie, zakupiłbym używanego iPhone 13 mini albo ostatniego SE, byle byłby niezniszczony, odesłałbym go na wymianę baterii i czyszczenie do jakiegoś sprawdzonego serwisu. I to nie chodzi o to, że iPhone 16e jest zły, jest po prostu duży i nijaki, w dodatku stracił wiele ważnych dla mnie cech, które były obecne w momencie zakupu mojego pierwszego iPhone, modelu 8.
Pulpit w iOS 17 czy teraz 26 jest bezsensownie skomplikowany, kosztem większej (ale wciąż mizernej) możliwości personalizacji. W iOS 13 było prosto, jeden ekran z widżetami, potem wszystkie apki. Żeby posortować je alfabetycznie, wystarczyło wejść w tryb układania ikon, a następnie potrząsnąć telefonem. Może nie intuicyjne, ale proste rozwiązanie. Kiedyś odblokowywałem telefon i już miałem główny ekran, dojście do ostatniej aplikacji wymagało trzy ruchy palcem, teraz jest osiem maźnięć po ekranie. Cóż, wolałem proste rozwiązania. Jedyne miejsce, gdzie mogę usuwać niepotrzebne ekrany, to centrum sterowania, to zrobili dobrze, szkoda tylko, że musiałem ręcznie odtworzyć to, co w starszym iPhone było dla mnie dobre.
Sama bryła telefonu jest nieprzyjemna do trzymania, zaokrąglone krawędzie z iPhone 8 lepiej sprawdzałyby się przy większym i cięższym telefonie. No i zamiana dyskretnego, małego przełącznika trybu wyciszenia na przycisk to pomyłka, do tej pory zdarza mi się mylić głośność z wyciszeniem, również zmiana funkcji przycisku bocznego nie przypadła mi do gustu. W moim odczuciu sam telefon raczej zbliżył się do chińskiej konkurencji, zamiast być dla niej wzorem.
No i to nieszczęsne USB-C, w poprzednim wpisie z pierwszymi odczuciami zostało mi wytknięte, że jestem frajerem, który wierzy w rozwiązanie "premium" od Apple, problem w tym, że sama budowa złącza USB-C względem Lightning, za którym tęsknię, jest gorsza dla tego rozwiązania. Ile kabli Lightning zepsułem przez 6 lat używania iPhone 8? Jeden, ten oryginalny padł po 5 latach. Ile kabli USB-C zepsułem przez te dwa i pół miesiąca? Trzy. Zdążyłem też zarysować obudowę telefonu od wkładania go na ładowarkę, wszak metalowa blaszka, otaczająca wtyczkę, ma tylko 0,15 mm grubości i ostre krawędzie. To się nie mogło zdarzyć ze złączem Lightning, bo miało zupełnie inną budowę. Samo wkładanie wtyczki USB-C do portu okupione jest cichym, ale słyszalnym, nieprzyjemnym pocieraniem plastiku o metal, na koniec słychać tępe stuknięcie. Po podpięciu wtyczki, czuć wyczuwalny luz we wszystkich kierunkach. W ósemce nawet po kilku latach, wsuwanie wtyczki w gniazdo było dużo przyjemniejsze, w końcu w gnieździe były ślizgi, które minimalizowały tarcie metalowego odlewu, a jeśli gniazdo było czyste, to cała operacja zakończona była przyjemnym kliknięciem, stąd złącze było luźne tylko w jednej płaszczyźnie. Czy zauważyłem jakieś zalety, względem portu Lightning, na przykład jego szybkość czy dostępność miejsc, w których mogę naładować telefon? No nie, dalej pliki przesyłam bezprzewodowo, a sam telefon ładuje tam, gdzie do tej pory, w samochodzie i przy łóżku. Za to mogę tam naładować też chińską latarkę, to jedyny plus. Oczywiście, złącze USB-C daje mi możliwość podłączenia do telefonu dwóch monitorów i machanie na nich dwoma myszkami, tak jak ktoś mi wytknął pod poprzednim wpisem, ale nie jestem typem człowieka, któremu staje na myśl o tym, że mogę tak zrobić.
Podsumowując - Apple wypłaszczyło swój pogląd na to, jak powinien wyglądać telefon, by zgarnąć dodatkowe kilka procent rynku. Ciekawe czy będzie to warte utraty tych kilku procent użytkowników, którzy wybierali te telefony, ze względu na ten charakterystyczny design? Zobaczymy.


























