#grykomputerowe

4
312

#6 Sim City 4 (PC)


Kiedy spojrzałem na datę wydania Sim City 4 strzyknęło mi w krzyżu, bowiem od premiery czwartej odsłony tego uznanego city buildera minie niedługo 20 lat. W dzisiejszym wpisie będzie o grze, która w głównej mierze zdeterminowała gatunek i była dla innych wzorem do naśladowania. Do czasu.


Sim City 4 to dzieło Maxis Software, a będąc precyzyjnym EA Maxis. Gra zadebiutowała w 2003 roku i była kontynuacją znanej już wtedy serii gier Sim City. Po całkiem niezłym sukcesie poprzedniczki, twórcy postanowili wyciągnąć ze swojego produktu to co najlepsze i podnieść to do potęgi entej co koniec końców przyniosło fantastyczne efekty. W nasze ręce trafił rozbudowany city builder, który dawał popalić nawet najbardziej zagorzałym fanom serii - i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Od początku.


Po wejściu do gry witał nas ekran regionu - dość rozległego obszaru podzielonego na mniejsze i większe prostokąty. Każdy prostokąt był osobną planszą, na której mogliśmy wznieść swoje miasto... a w zasadzie miasta, bo system regionu gwarantował nam możliwość budowania kilku miast, które mogliśmy łączyć za pomocą dróg i torów kolejowych, a podłączenie do siebie przewodów wysokiego napięcia bądź wodociągów pozwalał na wymianę sprzedaż/kupno rozmaitych usług. W przypadku większych miast, które nie mieściły nam się w obrębie jednego "prostokąta" - sąsiednie prostokąty mogliśmy traktować zwyczajnie jako jego przedłużenie, a ograniczeniem był tylko i wyłączenie ekran logowania podczas przechodzenia tam i z powrotem. Sam rozległy region (domyślnie dostępny był np. Nowy Jork, Londyn, Los Angeles) był żywym organizmem i tak na przykład budowa silnie rozwiniętego przemysłowo miasta po jednej stronie regionu sprawiał, że w pozostałej jego części zapotrzebowanie na przemysł będzie mniejsze. Nic nie stało na przeszkodzie, by każde miasto specjalizowało się w jakiejś materii, bo mieszkańcy dosyć płynnie poruszali się po całym regionie.


Tu należy wspomnieć, że regiony mogliśmy dowolnie tworzyć i modyfikować te istniejące. W grze dostępny był tzw. tryb boski, czyli mogliśmy w dowolnym momencie, niczym za boskim sprawunkiem: modyfikować teren, wyrzeźbić dolinę, poprowadzić rzekę, a na to wszystko nawciskać drzew i jeszcze zasymulować postępującą erozję. Będąc cierpliwym i poświęcając temu trochę czasu mogliśmy w sumie zrobić wszystko.


Sama budowa miasta to m.in.: budowa dróg i autostrad, wyznaczanie miejsc mieszkalnych, usług, przemysłu oraz działek rolniczych, wznoszenie budynków użyteczności publicznej, policji, straży pożarnej, szpitali, szkół, bibliotek etc. Niestety wszystko na tym świecie kosztuje, więc musieliśmy stale monitorować nasz budżet, tak, aby co miesiąc wskazywał nam, że miasto zarabia, a nie traci. Do dyspozycji mieliśmy kilka narzędzi: nakładanie nowych podatków, przepisów i regulacji - jedne pozwalały nam na zarobek kosztem np. bezpieczeństwa (mogliśmy dopuścić bądź zabronić np. hazardu), inne natomiast całkowicie na odwrót - mogliśmy np. wymusić na mieszkańcach instalację systemów przeciwpożarowych co pochłaniało trochę simoleonów (ichniejsza waluta) ale dawało nam częściową gwarancje, że pożarów będzie trochę mniej niż zwykle.


Naszym postępom stale przyglądali się doradcy. Było ich kilku, a każdy z nich specjalizował się w innej branży. Zwracali oni uwagę co można poprawić i zmienić. Chyba nigdy nie udało mi się doprowadzić do sytuacji kiedy gość od transportu był zadowolony, ale jego zaanimowany portret był przynajmniej odpowiednim wskaźnikiem tego, że trzeba działać w tym kierunku.


I jak już zbudowaliśmy to swoje wspaniałe miasto, mogliśmy wrócić do boskich mocy i zrzucić na nie kilka klęsk - meteoryt? Inwazja obcych? Może delikatne muśnięcie piorunem w największy budynek w mieście?


Do gry wydano dodatek pt. Rush Hour. Był on niejako przedłużeniem podstawki, dodawał nowe środki transportu, pozwalał na kontrolowanie pojazdów (aut, helikopterów, łodzi) i zwiedzanie naszego miasta jako jeden z jego mieszkańców.


Gra to istny majstersztyk, do którego zachęcam wrócić nawet dziś. Gra jest nieco ograniczona przez system siatki, na której budujemy, ale na to są modyfikacje, które pobierzecie z fanowskiego zakątka w internecie. Na pewno nie wspomniałem o wszystkim, bo gra miała tyle świetnych rozwiązań, że przywołanie ich zajęłoby mi wieki. Ciekawostką jest, iż mogliśmy importować Simów do naszego miasta z gry The Sims a potem śledzić ich poczynania itd.


No i muzyka. Tego soundtracku nie da się podrobić. Żadna inna muzyka nie pasowałaby do tej gry tak dobrze.


I tu w zasadzie mógłbym zakończyć mój wywód na temat Sim City 4 i się z Wami żegnać, ale jest jedna rzecz, którą w przypadku tej serii należy dopowiedzieć, a jest to temat kontynuacji tzw. Sim City (5) z roku 2013. I tu już nie będzie pozytywnie.


Wydana w 2013 roku kontynuacja dosłownie zabiła ta serię i pogrzebała ją w przykrym stylu. Na początku gra wymagała stałego dostępu do internetu. Wycięto rozbudowane regiony, a na ich miejsce wrzucono ziemie, które współdzieliliśmy z innymi graczami. I czasami od tych graczy byliśmy mocno zależni. Miasta były niewielkie, a gra wydawała się obca. Twórcy kusili nas ficzerami, o które nikt nie prosił, a wkrótce potem pojawiło się Cities Skylines. I pies był pogrzebany.


Za tę profranacje EA należy się splunięcie w twarz.


Śmierć tej serii jest dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem. EA próbowało nas jeszcze kusić wersją mobilną xD ale na nie wiele się to zdało przy tytule Paradoxu, który był otwarty na graczy i pozwalał na modyfikacje swojego tytułu. Głęboko wierzę, że Sim City kiedyś powróci w lepszym stylu.


Klasycznie:


https://store.steampowered.com/app/24780/SimCity_4_Deluxe_Edition/?l=polish - steam w wersji Deluxe (z dodatkiem Rush Hour)


https://community.simtropolis.com/ - fanowskie forum z modyfikacjami, dziełami innych graczy


https://community.simtropolis.com/files/file/28544-sc4-launcher/ - tu customowy launcher, pozwala np. uruchomić grę w większych rozdzielczościach


https://open.spotify.com/album/6rfFxDdAyBumxZpT6lJDsO?si=9UMvSLvBQE2OY4VLVwCoPA - soundtrack


// Ten post jest częścią prowadzonej przeze mnie serii dostępnej pod tagiem #staregry gdzie przywołuję starsze tytuły z przeszłości, w które miałem przyjemność grać i które na zawsze zakorzeniły się w moich growym umyśle.

8d777ace-5b87-49de-b311-945dc177708b
Nebthtet

@hubby po dziś dzień dla mnie żadna gra nie dociągnęła do poziomu jakości SimCity 4. Logika Cities Skylines jest inna - SimCity to symulacja miasta i jego mechanizmów, a Cities Skylines to symulator budowania miasta (a z działaniem tegoż już inna sprawa). Seria SC była oparta na logice agentów.

hubby

@PanHeniek The Settlers będzie wkrótce

@Nebthtet Jestem tego samego zdania.

Nebthtet

@hubby oj z Settlerami to Ubi ostatnio tak dało d⁎⁎y... ale z żalami poczekam na kolejny wpis

Zaloguj się aby komentować

#5 Anno 1503: The New World


W moim zestawieniu #staregry nie mogło zabraknąć oczywiście Anno. Druga część serii opatrzona tytułem Anno 1503: The New World zabierze nas do czasów świetności kolonializmu gdzie wzniesiemy swoje włości naprzykrzając się przy tym innym zamorskim władcom.


W sumie jest mi głupio w ogóle tłumaczyć czym jest Anno ale z grzeczności dla osób, które mogły nie mieć okazji zagrać - jest to ekonomiczna strategia czasu rzeczywistego, w której na pierwszym planie mamy motyw założenia kolonii na nowych, nieznanych dla nas dotąd lądach. Rozpoczynamy z łajbą wypchaną towarami i żeglujemy w poszukiwaniu ziemi obiecanej, na której wkrótce założymy własną kolonię. Z małej kolonialnej osady wkrótce powstanie miasto, a jego mieszkańcy staną się bardziej wymagający co zmusi nas do pozyskiwania coraz to nowszych towarów. Niektóre z nich pozyskamy tylko za sprawą handlu z europejskimi rywalami, ale zdarzyć się może, że spotkamy rdzennych mieszkańców i tak na przykład indianie sprzedadzą nam tytoń, a eskimosi trochę wielorybiego tranu.


W grze istnieje aspekt militarny choć jest on ograniczony do minimum. Spory rozwiązujemy raczej dyplomatycznie, a konflikty toczą się na morzu, choć nic nie stoi na przeszkodzie by wytrenować armię i dokonać małego desantu. Bitwy toczą się na zasadzie papier-nożyce-kamień czyli mamy kilka jednostek, które kontrują się wzajemnie. Nic nadzwyczajnego.


Gra pozwala na grę dla pojedynczego gracza oraz grę sieciową, choć z sieciówką różnie bywało i pamiętam, że sam miałem problem z nawiązaniem stabilnego połączenia, a gra lubiła się wysypywać w losowych momentach. Taki jej urok.


To co podobało mi się w 1503 to między innymi fajna jak na tamte czasy oprawa graficzna, sympatyczny soundtrack przygrywający w tle oraz tajemnice i mechaniki, które trzeba było odkryć samemu. Poza tym fajnie było zwiedzać wysepki i nawiązywać kontakt z rdzennymi mieszkańcami tych wysp, których charakter jak na taki tytuł był dość różnorodny. Fajne były też detale wszystkich tych wiosek - np. pośród indiańskich tipi mogliśmy zobaczyć kolorowe totemy albo "kowboja" przywiązanego do palika czekającego na pożarcie.


Żałuję, że Anno 1503 i w sumie kolejne tytuły z tej serii pozostały względem mechaniki ograniczone do wysepek, bo jest to w dużej mierze ograniczenie, które ciężar gry zrzuca na ocean i okręty. Gdyby w grze pojawiły się kontynenty i stały ląd, to wierze, że aspekt militarny byłby bardziej zacięty, a tak - na jednej wyspie, na której założono kolonię, inny gracz nie może już tego zrobić. Jest to właściwie ograniczenie narzucone mechaniką przez samych twórców.


Polecam z całego serca. Później gra doczekała się wielu kontynuacji i jeśli miałbym poszukiwać nowszego bliźniaka dla 1503 to byłoby to z pewnością Anno 1404. Jeśli więc nie chcecie się bawić w odpalanie 1505 na nowym sprzęcie, a chcecie poczuć ducha gry, to odpalcie sobie 1404 i też będziecie zadowoleni.


https://www.gog.com/pl/game/anno_1503_ad - link do klasycznej 1503 na gogu


https://www.gog.com/pl/game/anno_1404_gold_edition - link do 1404 w złotej edycji. Venice pozwala na grę multi ale nie daje gwarancji czy oficjalne serwery działają do dziś. ~ Roku temu działały.


// Ten post jest częścią prowadzonej przeze mnie serii dostępnej pod tagiem #staregry gdzie przywołuję starsze tytuły z przeszłości, w które miałem przyjemność grać i które na zawsze zakorzeniły się w moich growym umyśle.

cace9025-8d92-4bc2-91f6-0ba9a3874681
libertarianin

@hubby nawet więcej powiem, u mnie jest promka - anno 1800 jest za 82,47 zł

czak

@hubby Anno świetna seria, jedna z moich ulubionych. Zagrywam się w to od lat. Najlepsza część to zdecydowanie 1404.


W 1503 jest akurat mocno zmodyfikowana mechanika (nie ma podatków zarabiamy sprzedając towary w sklepikach)


W 1800 nie pogram, nie mam takiego kompa co by to uciągnął.


Taka ciekawostka o serii, może ktoś nie wie, w poszczególnych częściach suma cyfr zawsze daje 9

libertarianin

@czak 1800 ma aż takie wymagania?

Zaloguj się aby komentować

#4 Cezar III (PC)


W niedzielnym wpisie przypomnimy sobie o grze Ceasar III, w której posiadanie w dzieciństwie wszedłem za sprawą magazynu Click! z lipcowego wydania w 2004 roku. Gra iście kultowa, która w dużej mierze przyczyniła się do polubienia przeze mnie ekonomicznych aspektów gier strategicznych.


Cezar III to jak sama nazwa wskazuje trzecia część serii, wydana w 1999 roku jako strategiczno-ekonomiczny city builder autorstwa Impressions Games. I jak dobrze się domyślacie, bądź przynajmniej gdzieś tam wyczuwacie - wspomniane studio stoi też za tak kultowymi tytułami jak na przykład Faraon i Zeus.


W grze wcielamy się w nowo mianowanego gubernatora, któremu przyjdzie wybudować od podstaw kilka rzymskich miast. Będziemy budować drogi, wznosić rzymskie budowle i odpowiadać za bezpieczeństwo i prawidłowy byt naszych mieszkańców. Gra była w dużej mierze oparta o system dróg, którymi poruszali się generowani przez nasze konstrukcje obywatele. Np. wybudowanie świątyni sprawiało, że wychodził z niej kapłan, a ten, podążając według pewnego schematu naszymi drogami "roznosił" wiarę przechodząc obok domostw. Kluczem do sukcesu więc było takie skonstruowanie miasta by możliwie tanim kosztem zoptymalizować miasto i doprowadzić je do osiągnięcia określonych celów - najczęściej populacji. Przechodząc do kolejnego etapu mamy do wyboru dwa scenariusze: pokojowy oraz militarny.


I właśnie - w grze nie zabrakło aspektu militarnego, choć był on tak naprawdę cieniem całej machiny gospodarczej, z którą przyjdzie nam się zmierzyć. Możemy co prawda poprowadzić nasze armie w boju, ale całość opiera się tylko na poruszaniu nimi w określony sposób kiedy na horyzoncie załopocą wrogie sztandary. Wilk syty i owca cała.


O ile pierwsze misje są banalnie proste, nad kolejnymi trzeba czasami naprawdę pogłówkować, a gra lubi się mścić na naszym niedbalstwie, którego łatwo się dopuścić. Czasami również jesteśmy zaskakiwani zdarzeniami np. zostaniemy poproszeni o wysłanie określonej ilości towaru dla Cezara, bądź nasze miasto dotknie zaraza. Musimy na bieżąco monitorować potrzeby mieszkańców i spełniać ich zachcianki.


Poświęciłem tej grze dużo wolnego czasu i pochłonęła mnie wielokrotnie na całe dnie. Polecam Wam z całego serca, szczególnie, że część fanowska nie śpi i już przygotowała dla nas modyfikacje, które rozwijają koncept postawki i pozwalają na grę w nowszych systemach, z większą rozdzielczością i większą płynnością animacji. Szczegóły znajdziecie poniżej:


https://www.gog.com/pl/game/caesar_3 - oryginał z goga


https://github.com/Keriew/augustus - augustus, czyli fanowska modyfikacja, która usprawnia rozgrywke, naprawia błędy etc.


https://www.youtube.com/c/GamerZakh/videos - GamerZakh, kanał youtube, który doszczętnie wyczerpał z tej gry 110% gdzie możecie sobie obejrzeć grę i jakie ma zasady


// Ten post jest częścią prowadzonej przeze mnie serii dostępnej pod tagiem #staregry gdzie przywołuję starsze tytuły z przeszłości, w które miałem przyjemność grać i które na zawsze zakorzeniły się w moich growym umyśle.

ef4c5262-6160-42ef-a1d4-7cd0342ea5ea
pescyn

całą masę rzeczy zawaliłem przez tą grę bo "jeszcze 5 min. i biorę się za x" - czuje się oszukany bo przez to moje życie mogło być inne!

Zapiety

Mnóstwo czasu poświęciłem na wersję z Kleopatrą

PanHeniek

@hubby JA wiem, że nie ta część ale.. "More plebs are needed"

Zaloguj się aby komentować

Eh, pamiętam jak 12 lat temu, w 2010 roku przeglądałem jak gówniak YT na neostradzie 10 Mbps i patrzyłem co tam ciekwego. Przypadkiem natknąłem się na tą serię letsplay Minecrafta. Jak pierwszy raz oglądałem te filmy to nie chciałem uwierzyć że ktoś zrobił taką grę. Losowa, olbrzymia mapa? Prosta mechanika? Można robić co się chce, kopać każdy kamień i przestawiać gdzie indziej? Potem, gdy pierwszy raz odpaliłem Minecrafta też w wersji alfa wszystko było ciekawe. Każdy kamień, najmniejsza jaskinia, dziura, każda góra, plaża, wszystko było niesamowite.


Szkoda, że po 12 latach kiedy wracam do MC (regularnie bardziej lub mniej) to już nie ma takiej ekscytacji. Gra zrobiła się skomplikowana, dodano wiele mechanik, człowiek zapomniał frajdę jaką dawała ta podstawowa, prosta wersja gry.


Jeśli macie ochotę, odpalcie playlistę, oddajcie się nostalgii i nasiąkajcie klimatem:


https://www.youtube.com/watch?v=4bh4EexJO4I&list=PLE005D335B57338D1

sebkek

@NrmvY Gram od czasów pierwszej alphy. Jeszcze nie dawno wracałem do MC po każdej większej aktualizacji, żeby pograć przez miesiąc - dwa, aż do ostatniego Nether update.


Uważam że ostatnie aktualizacje powodują, że dla pewnej, zwłaszcza starszej grupy graczy, którzy nie mają po kilka godzin dziennie na granie, gra przestała być atrakcyjna.


Na przykład, Nether update spowodował, że czas potrzebny na znalezienie fortecy wydłużył się kilkukrotnie, a Caves & Cliffs doprowadził do tego, że dużo ciężej znaleźć sensowne ilości diamentów.


Rozumiem, że dla osób, które mają dużo czasu na granie w gierki, mogą to być fajne wyzwania, ale dla takiego starucha jak ja, niestety powoduje to, że gra wydaje się strasznie mozolna. Może jeśli dodadzą jeszcze inne ciekawe struktury do Netheru, jaskiń i gór, gra się stanie bardziej grywalna - teraz wydaje mi się strasznie pusta, mimo wszystkich nowych elementów, jakie dodali.


Próbowałem grać w starsze wersje - ale one są już dla mnie nudne, bo znam je od podszewki.


Tak, czy inaczej, uważam że jest to jedna z najlepszych i najbardziej przełomowych gier, jakie powstały.

Jean

@the_good_the_bad_the_ugly nie jesteś za stary tylko możliwe że spoglądasz na tą grę powierzchownie. Ja również nigdy w Minecrafta nie grałem ale fenomen tej gry rozumiem, wyobraź sobie że można tam zrobić praktycznie wszystko, nawet takie rzeczy jak działający kalkulator czy nawet komputer.

the_good_the_bad_the_ugly

@Jean Ok, ale dla mnie gra musi opowiadać jakąś historie. Mniej lub bardziej złożona. Takie sandboxy nudzą mnie po kilku godzinach maks.

Zaloguj się aby komentować

#3 Kozacy: Powrót na Wojnę


Dzisiaj będzie o prawdziwym kozaku, a był nim swego czasu tytuł, który budził podziw ilością jednostek na polu bitwy. Kozacy: Powrót na Wojnę to w zasadzie samodzielny dodatek do pierwszej części Kozaków: Europejskie Boje. Najbardziej kompletny i uzupełniony o nowe nacje, scenariusze i jednostki.


Kozacy to strategia czasu rzeczywistego osadzona gdzieś pomiędzy XVI a XVIII wiekiem. Przejmujemy kontrolę nad jedną z 17 dostępnych nacji i zmagamy się na obszernych polach bitew z dość wymagającym przeciwnikiem komputerowym bądź z innymi graczami w grze sieciowej. Początkowa faza gry opierała się na budowie zaplecza gospodarczego gdzie wydobywaliśmy surowce (drewno, kamień, złoto, węgiel, żelazo) oraz uprawialiśmy plony, które żywiły naszą armię. Brak któregoś z kluczowych surowców powodował niemałe problemy: brak żywności sprawiał, że jednostki zwyczajnie umierały, brak złota powodował, że jednostki buntowały się i traciliśmy nad nimi kontrolę, z kolei brak chociażby żelaza mógł doprowadzić do sytuacji, kiedy jednostki korzystające z broni palnej... nie mogły wystrzelić.


Jak już uzbieraliśmy surowce i zrekrutowaliśmy odpowiednie oddziały, mogliśmy rzucić je od razu na przeciwnika jako samodzielną hordę... bądź sformować z nich pełnoprawne oddziały tuptające w rytm bębenka, w który uderzał podążający za wojakami, niestety bezbronny i bogu ducha winny dobosz. Prócz wojsk lądowych mieliśmy do dyspozycji także okręty. Kto grał ten wie jakie spustoszenie siała Victoria - ogromny okręt flagowy, kosztujący miliony surowców, który niszczył wszystko co się ruszało niemalże z kilometra


W grze mamy dostępnych kilkanaście scenariuszy z zadaniami do wykonania oraz pojedynczą kampanię, która w zasadzie przez cały okres jej trwania jest samouczkiem, który prowadzi nas za rękę.


Pamiętam, że najwięcej radości z gry - paradoksalnie - przynosił dość rozbudowany edytor map, który wyróżniał się dosyć ciekawą cechą, mianowicie pozwalał na tworzenie mapy i grę w czasie rzeczywistym! Mogliśmy kontrolować wszystkie nacje, zmieniać stan surowców, zmieniać ukształtowanie terenu, budować natychmiastowo budynki i spawnować sobie kolejne oddziały. Tak naprawdę edytor map pełnił rolę piaskownicy, w której spędziłem najwięcej czasu, a który dawał dużo możliwości. Mogliśmy chociażby ustawić naprzeciwko siebie armie złożone z setek żołnierzy i kontrolować bitwę po każdej ze stron. Pamiętam nawet, że z kumplami utworzyliśmy system turowy, podczas którego każdy z nas kontrolował swoją nację i miał określoną ilość ruchów, które mógł w swojej turze wykonać.


Jako dzieciak lubiłem sobie dodawać do tych swoich zabaw jakąś fabułę, konkretne jednostki odgrywały jakieś role i generalnie dawało to dużo funu, tym bardziej, że gra odpalała się na moim leciwym sprzęcie, a ilość jednostek jakby nie miała żadnego znaczenia dopóki tysiące muszkietów nie zagrały tango w tym samym czasie.


Jeśli chcecie zagrać, to gorąco zachęcam do spróbowania Cossacks 3, wydanej w 2016 roku kontynuacji, która jest duchowym spadkobiercą Powrotu na Wojnę - do tego stopnia, że gra jest niemalże identyczna. Zmieniła się tylko oprawa graficzna, dodano scenariusze i nowe kampanie, ale jakby się temu przyjrzeć, to dalej stary dobry kozak i co ciekawe - dalej z wybitnym edytorem map Tym bardziej polecam część trzecią ze względu na zintegrowanym ze steam lobby multiplayer gdzie możecie bawić się ze znajomymi.


https://store.steampowered.com/app/333420/Cossacks_3/ - tu znajdziecie nowych Kozaków


// Ten post jest częścią prowadzonej przeze mnie serii dostępnej pod tagiem #staregry gdzie przywołuję starsze tytuły z przeszłości, w które miałem przyjemność grać i które na zawsze zakorzeniły się w moich growym umyśle.

08070909-1f95-4c38-9839-ba78da5ccc92
ellisha_231

@PanHeniek American Conquesta to nawet potem GSC miało dodać do Stalkera w charakterze smaczka... Jest też i Fallout, ale ćśśś - nie będę spoilerować tym, którzy dopiero idą do Zony!

ellisha_231

@PanHeniek nie będę spoilerować na forum, mówiłam x) ale powiem tak: jeśli chodzi o Fallouta, to warto rozejrzeć się po Dziczy.

Zaloguj się aby komentować

Wszystkich amatorów pecetów dużych i małych zapraszam do uczestnictwa i współtworzenia społeczności PCMR. Tu mamy miejsce, by pogadać o buildach, ponarzekać na ceny kart graficznych, zastanawiać się, co knują AMD, nVidia oraz Intel, czy podzielić się "branżowymi" memami.


Bawcie się dobrze - a jeśli macie sugestie odnośnie zasad społeczności (co warto wg was tam dodać) - piszcie.


Oby nasze FPS były zawsze wysokie, a temperatury niskie


Zapraszam! -> https://www.hejto.pl/spolecznosc/pcmr

7e28abfb-d26c-4127-a21e-b39c93cdf2d0
pescyn

A będzie Klan Atari?

Nebthtet

@pescyn jasne, czemu nie

Demoscenę też dodałam.

Zaloguj się aby komentować

#2 Cultures 2, Wyprawa na Północ, Ósmy cud Świata


Tym razem na warsztat bierzemy serię gier, które zajmują w moim serduszku szczególne miejsce. Mowa o serii gier Cultures, które na naszym rynku dostępne były kolejno według części pod nazwą: Cultures 2, Wyprawa na Północ i Ósmy cud Świata (było jeszcze Cultures 1, ale nie odwołuję się do niego, ponieważ nie miałem z nim do czynienia). Seria dosyć specyficzna, ponieważ mimo, że tytuły wydawane były oddzielnie, była to tak naprawdę ta sama gra, która różniła się od siebie dostępną kampanią oraz dołączonymi scenariuszami. Technicznie - pod względem rozgrywki, grafiki etc. był to ten sam produkt, być może z trochę lepszym AI w Wyprawie na Północ i Ósmym cudzie świata.


O czym mówimy? Cultures (tak będę nazywać wszystkie wymienione tytuły) to strategia czasu rzeczywistego, w której przejmujemy kontrolę nad grupką wikingów. Gra opiera się głównie na budowie prężnie rozwijającej się osady, w której będziemy wznosić budowle napędzające kolejne gałęzie naszej wikińskiej gospodarki. Co ciekawe, nasi wikingowie obdarzeni są imieniem, a wykonując określone czynności zyskują doświadczenie. I tak, wiking przydzielony do pracy na farmie - siejąc i zbierając plony - uzyska doświadczenie, które pozwoli mu na pracę w młynie. Kiedy zmieli odpowiednią ilość mąki, będzie mógł zostać zatrudniony jako piekarz etc. W tym samym czasie jego poprzednie "posady" obsadzamy innymi ziomkami, którzy wypełniają lukę w całej produkcji. Stwarza to niesamowicie ciekawy mechanizm, podczas którego, utrata kluczowego wikinga może doprowadzić do tragedii. A do utraty wikinga wystarczy czasami mały spacer po lesie.


No właśnie: żeby nie było tak łatwo, każdy z naszych wikingów ma potrzeby. Musi się wyspać, musi zjeść, porozmawiać z innymi wikingami. Na początku naszym źródłem utrzymania będą leśne jagody, które szybko się kończą. Jeśli nie zagwarantujemy mieszkańcom szybkiej dostawy żywności, to Ci będą szukać jedzenia coraz dalej... a to zazwyczaj źle się kończy.


Dla utrzymania porządku w osadzie musimy zapewnić sobie stały dopływ nowej krwi. Przydzielamy mieszkańcom domy, a ich samych łączymy w małżeństwa, co pozwoli nam dosłownie - spłodzić nowe potomstwo. Po krótkiej scence miłosnej do naszych domów nadlatuje wesoły bocian i zrzuca dzieciaka na ziemię. Dzieciak potrzebuje czasu na dorośnięcie, a kiedy osiągnie odpowiedni wiek - może zostać przydzielony do odpowiedniego zawodu.


Profesji jest kilkanaście, a praca w każdej z nich otwiera drogę do kolejnych. Zbieracz gliny wkrótce stanie się garncarzem. Zbieracz kamienia rzuci kilof i stanie się kamieniarzem wyrabiając bloki kamienia, a drwal zostanie cieślą. Idziemy dalej: garncarz po wylepieniu kilkunastu bloków gliny będzie mógł stworzyć dachówki. Kamieniarz z kanciastych bloków zacznie wyrabiać marmur, a cieśla zamiast drewnianych narzędzi wystruga nam... chociażby łódź, którą popłyniemy odkrywać nowe ziemie.


Surowców jest całkiem sporo i zbieramy je skrupulatnie w magazynach. Tak naprawdę aspekt gospodarczy gra tutaj pierwsze skrzypce, choć nie zabrakło elementu militarnego. Każdego cywila możemy posłać do koszar gdzie zostanie dzielnym wojakiem. Wojaków wyposażamy w sprzęt. I tak, nasz stary druh cieśla może w przerwie na struganie łodzi wystrugać nam parę ostrych włóczni, a kamieniarz, który znudził się już blokami marmuru i od dawna pracuje jako kowal - wyrzeźbić parę ostrych mieczy. Nie zapomnijcie tylko założyć butów. Wspominałem chyba, że myśliwy może stać się szewcem i szyć buty i inne wdzianka, prawda?


Do dyspozycji w każdej z części mamy kilka scenariuszy oraz kampanie fabularne. Scenariusze to zazwyczaj motyw pt. pokonaj wszystkich wrogów, zbierz jako pierwszy X surowca - choć zdarzają się też wyjątki gdzie mamy małą fabułę i cel (np. uratowanie księżniczki). Kampania skupia się na postaciach tzw. heroesach. Głównym bohaterem serii jest Bjarni, z którym będziemy podróżować po całym świecie. Przygód jest co nie miara, a największe wrażenie robił na mnie zawsze Ósmy cud Świata, w którym rozpoczniemy wędrówkę po siedmiu monumentach, które będziemy wznosić i naprawiać.


Gra posiada tryb dla pojedynczego gracza oraz sieciowe multi. Tytuł jest dostępny na steamie, choć na nowych systemach potrafi płatać figle (np. po zminimalizowaniu gry i po powrocie do niej mamy graficzną kaszkę z mleczkiem). Mimo to odpala się w wysokich rozdzielczościach i jest niesamowicie grywalna.


Wiecie nad czym bardzo ubolewam? Że nikt nie pokusił się na odświeżenie tego tytułu. Jest świetny, ma genialny koncept i jak cholera nadawałby się do gry multiplayer. Niestety, steam nie wspiera gier po sieci i musimy kombinować z hamachi Mimo wszystko do dziś gra pozostaje jedną z moich ulubionych.


https://store.steampowered.com/sub/63734/ - tutaj Wyprawa na Północ oraz Ósmy cud Świata

https://www.culturesnation.pl/news.php - tutaj fanowskie forum na którym znajdziemy poradniki, materiały, nowe mapy i scenariusze


// Ten post jest częścią prowadzonej przeze mnie serii dostępnej pod tagiem #staregry gdzie przywołuję starsze tytuły z przeszłości, w które miałem przyjemność grać i które na zawsze zakorzeniły się w moich growym umyśle.

d6dfcac9-fa50-4347-8397-f434a81c5003
SCC

@hubby O, moja siostra w to grała. A parę lat później się spięła i przeszła ją od początku do końca. Ja lubię gry strategiczne, ale do Cultures jakoś nie za bardzo mogę się przekonać.

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia