#gory

60
1670

Siema,

Dzisiaj w #piechurwedruje opowiem o krótkiej trasie w sam raz na rodzinną wycieczkę. Zapraszam

---------

Szczyt: Żar (Pogórze Wielickie)

Data: 13 kwietnia 2024 (sobota)

Staty: 5.5km, 2h50, 185m przewyżyszeń


Pisałem już kiedyś o tej krótkiej wycieczce w ramach posta o kreatywnym spędzaniu czasu z dzieckiem, dzisiaj tylko trochę rozwinę temat.


Do Kalwarii wybraliśmy się z żoną, dzieciaczkami i babcią, żeby wykorzystać piękną, słoneczną pogodę na coś innego, niż siedzenie pod blokiem. Trasa z założenia miała być niedługa i z małą liczbą przewyższeń, tak żeby nie zajechać młodszej córy, którą miałem nieść w nosidle na brzuchu. Mój wybór padł na Kalwarię Zebrzydowską, ponieważ była niedaleko (ważny czynnik), ale też dlatego, że na trasie było kilka charakterystycznych miejsc, które idealnie nadawały się do naniesienia na mapę skarbów, którą przygotowałem dla mojej czterolatki.


Po dojechaniu na miejsce podrzuciłem zwiniętą mapę koło samochodu, także szybko została znaleziona i rozpoczęła się wyprawa tropem lądowych piratów. Młoda od razu złapała bakcyla i z podnieceniem pokazywała budynki, znajdujące się po drodze. Fantastycznie było oglądać, jaką radochę jej to sprawia, ale najważniejszą rzeczą było to, że w ogóle nie narzekała na bolące nóżki, zmęczenie czy nudę - a o to właśnie chodziło.


Trasa była bardzo przyjemna. Piękny, gęsty i intensywnie zielony las, rozświetlany przez ciepłe słoneczne promienie, był jak balsam dla zmysłów. Na całym odcinku do góry Żar były tylko dwa miejsca, w których było nieco stromiej - na początku, przed Kościołem Ukrzyżowania, oraz pod sam koniec, przy podchodzeniu na "szczyt". W tych dwóch momentach wolałem asekurować babcię, bo podłoże było nierówne, z wystającymi z niego głazami i kamieniami.


Wrażenia z wycieczki w każdym razie były fantastyczne. Po drodze było dość miejsc, żeby się zatrzymać (np. na obowiązkowe karmienie Robalka), a nawet zobaczyć jakieś widoczki z zaznaczonego na mapie punktu widokowego, który znajdował się nad małą skarpą powstałą chyba w wyniku osuwiska.


Podsumowując: trasa była przyjemna, niewymagająca, w sam raz na rodzinny spacer. Jednak pomimo, że Mysz szła dzielnie, wycieczka i tak zajęła dwa razy dłużej, niż pokazywały to mapy. Robalek pod koniec też już mocno się niecierpliwił i po raz kolejny okazało się, że jej limit na bycie spokojną w nosidle wynosi jakieś 2 godziny. I tak mogę śmiało polecić to miejsce: mi się podobało i uważam, że warto się tam przejechać na przyjemny spacerek.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #wycieczka #podroze #wedrujzhejto #pogorzewielickie #fotografia

d923e356-8ba4-4ac7-ac92-491b9b63393d
ddb9666d-f854-45ae-97a2-00ee3f84b5c2
41951743-f5af-408c-9ba4-26887051f773
2ab8c262-aaff-4d15-a604-31e56129a880
863d8b24-29f6-4adf-bf1e-e9234937196d
Vintorez

@Piechur a to akurat moje rewiry😉 to osuwisko o którym wspomniałeś to dawny kamieniołom, przy przejrzystym powietrzu widać stamtąd Tatry. Fajne miejsce na ognisko. Kawałek wyżej od tego miejsca znajduje się grodzisko "Bugaj" oraz ruiny zamku Skrzyńskich. W praktyce po Grodzisku nie ma ani śladu poza pamiątkową tablicą, a po zamku zostały może gdzieniegdzie kawałki murków sięgających do kostek. Czyli nic godnego uwagi dla oczu, ale świadomość że to tam było to juz COŚ:) na miejscu Grodziska robiliśmy rok temu noc kupały z obowiązkowymi białymi strojami, dziewczyny z wiankami i miód do picia, w tym roku może też się uda. Poza tym warto przy wizycie zwiedzić troszkę więcej kalwaryjskich dróżek, jest tego sporo u podnóży klasztoru, bardzo spokojne, zielone i zadbane drogi spacerowe sprzyjające kontemplacji. Tylko szukając ciszy i spokoju lepiej unikać większych świąt kościelnych bo bywa wtedy tłoczno w okolicy😉

Zaloguj się aby komentować

LeonardoDaWincyj

@A_a Ciekawe czy ten model by dał radę pod górę. Lepiej by było zastosować taki otwarty busik elektryczny, a jak nie ten to jakiś mocniejszy

854a4efd-0cc1-4b58-8a83-f1cc02b50466
Stashqo

@A_a j⁎⁎ać tych górali i ich zarobek. Już dawno powinni zrobić jakąś kolejkę linową na górę dla leniwego bydla i dla tych, którzy nie mogą wejść sami. Dla reszty co wchodzi pieszo zaorać ten asfalt żeby milej się wchodziło, górali pognać widłami, hej.

Marchew

Masa pojazdu wraz z pasażerami 3500kg,

g = 9,98

Średnie nachylenie 3,5*

Opory toczenia 800N

Średnia prędkość 20km/h

Dystans 6,1km (do Włosienicy),

Sprawność układu napędowego 0,9


Wychodzi całkiem ładnie, 5,52 kWh na wjazd.


Przy zjeździe to tylko odzysk energii,

Teoretycznie około 1,36 kWh (przy masie 2500kg)


Tak więc w bilansie całkowitym, jedyne 4,16 kWh per kurs. Wygląda ładnie. Jestem ciekaw wyników.

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Miały być Taterki - będą Taterki. To ostatni wpis dotyczący 2022 roku. Zapraszam i zachęcam do obserwowania #piechurwedruje 

---------

Szczyty: Ciemniak, Krzesanica, Małołączniak, Kopa Kondracka, Giewont (Tatry)

Data: 14 października 2022 (piątek)

Staty: 20.5km, 9h15, 1.560m przewyżyszeń


Kolejny rok z rzędu październik rozpieszczał świetną pogodą. W poprzednim miesiącu miałem zaplanowany dla taty urodzinowy wypad w góry, lecz z różnych przyczyn nie udało się go wtedy zrealizować, dlatego warunki tym bardziej mnie ucieszyły. Umówiliśmy się na wyjazd w piątek, zakładając, że na szlaku powinno być mniej ludzi, i z samego rana wyruszyliśmy do Kir.


Na miejsce dojechaliśmy sporo przed świtem i o godzinie 5 byliśmy już na szlaku. Szliśmy Doliną Kościeliska w stronę polany Zahradziska. Było dość mroźno, a z oddali rozlegało się zachrypnięte szczekanie. Doszliśmy do polany, na której za ogrodzeniem stało konkretne stado owiec, a na jej końcu ujadał potężnych rozmiarów owczarek podhalański. Przez głowę przeszła mi myśl, czy się na nas nie rzuci, ale gdy zbliżyliśmy się do niego trochę się uspokoił. Na poboczu leżał jego kolega, który obdarzył nas jedynie leniwym spojrzeniem i położył się dalej spać.


Doszliśmy do polany, z której rozpoczęliśmy wspinaczkę na Czerwone Wierchy. Podejście dawało w kość, było raczej stromo i momentami ślisko, bo kamienie pokryte były cienką warstwą lodu. Mrok grał jednak na naszą korzyść, bo nie widzieliśmy jaka jeszcze długa droga przed nami i zamiast się tym przejmować, stawialiśmy kolejne kroki. Niebo było praktycznie bezchmurne, więc co jakiś czas przystawaliśmy na znajdujących się na trasie polanach, żeby pozachwycać się małymi brylantami gwiazd rozsypanymi na czarnym firmamencie.


Tempo mieliśmy całkiem w porządku i już o 6:15 byliśmy pod Piecem. Zaczęło się przejaśniać i w oddali widać było Giewont wraz ze znajdującym się na nim krzyżem, który ciemnym konturem odcinał się od pomarańczowo-żółtego nieba. Ruszyliśmy dalej i po kolejnej godzinie marszu, który prowadził już odkrytym terenem, zatrzymaliśmy się na Chudej Przełączce, gdzie zrobiliśmy przerwę na posiłek i gorącą herbatę. Widoki były fenomenalne, z wierzchołkami szczytów liźniętymi ledwie pierwszymi promieniami dnia. Świetne warunki na drugie śniadanie.


Zaczęliśmy trochę marznąć, więc ruszyliśmy dalej. Do Ciemniaka został nam już tylko kawałek stromego podejścia. Dookoła leżały płaty śniegu, skały i trawa były pokryte białym szronem, ale poza tym warunki były fantastyczne, a widoczność idealna, także marsz sprawiał samą przyjemność.


Po Ciemniaku przyszła kolej na Krzesanicę, która jest najwyższym szczytem Czerwonych Wierchów. Ta część była zdecydowanie najbardziej zjawiskowa, a to dzięki stromej ścianie opadającej z północnej strony do Doliny Mułowej. Powtórzę to po raz kolejny, widoki były niesamowite i cały czas szliśmy uśmiechnięci i naładowani pozytywną energią. Szlak prowadził rzecz jasna rozsądny kawałek od przepaści, ale z daleka wyglądało to, jakby miało się iść samym jej skrajem.


Po dotarciu na szczyt naszym oczom ukazał się teren usiany małymi wieżyczkami z kamieni, które nadawały mu nieco pierwotny klimat, jakby trafiło się do miejsca, w którym odbywają się nieznane, pogańskie obrządki. Na jednej z kamiennych kupek pozostawiony był w kieliszkach jakiś eliksir dla strudzonych wędrowców, ale nie skorzystaliśmy z niego.


Udaliśmy się na Małołączniak, z którego według pierwotnego planu mieliśmy zejść niebieskim szlakiem do Przysłopa Miętusiego. Spojrzeliśmy jednak na zegarek, później na Giewont, który był już jak ja wyciągnięcie ręki, i stwierdziliśmy, że żal byłoby nie skorzystać z takiej okazji. Los dawał zresztą wyraźne znaki, że podjęliśmy dobrą decyzję, bo schodząc z Małołączniaka przeszliśmy zaraz obok stadka kozic tatrzańskich (były ledwie kilka metrów od nas), których nie byłoby nam dane zobaczyć, gdybyśmy poszli oryginalnie zaplanowaną trasą.


Ostatnim szczytem z Czerwonych Wierchów, na który weszliśmy tego dnia, była Kondracka Kopa. Wyglądała świetnie, bo jedna jej część była pokryta warstwą śniegu, podczas gdy na drugiej praktycznie go nie było. Po kilometrze nieprzyjemnego dla kolan schodzenia doszliśmy do Kondrackiej Przełęczy, w której zrobiliśmy kolejną przerwę na posiłek. W międzyczasie słońce zaczęło już przyjemnie grzać i mogliśmy w końcu zdjąć czapki i kurtki.


Ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem i po kilku chwilach dotarliśmy pod Giewont. Trasa na szczyt była jednokierunkowa i znajdowały się na niej łańcuchy mające ułatwić wchodzenie po stromej skale. Nie był to jednak odcinek ani specjalnie trudny, ani długi. Przede wszystkim cieszyło nas jednak to, że udało nam się nim wchodzić po sezonie i w miarę wcześnie (była 10:40), więc oprócz nas na Giewoncie była jedynie garstka osób - latem tworzą się tu wielogodzinne kolejki.


Po chwili spędzonej na rozkoszowaniu się panoramą Tatr zeszliśmy z góry odcinkiem do tego przeznaczonym, na którym również znajdowały się łańcuchy, i wróciliśmy do Kondrackiej Przełęczy, z której zaczęliśmy schodzić żółtym szlakiem do Doliny Małej Łąki. Myślałem, że stromy początek tej trasy był męczący, ale prawdziwa masakra zaczęła się niżej. Szlak prowadził wyślizganymi skałami, które ze względu na położenie na nienasłonecznionym zboczu były wilgotne i śliskie. Ten kawałek sporo nas spowolnił i raczej wolałbym nim już więcej nie schodzić.


Całkiem ładnym lasem doszliśmy jednak w końcu do doliny i piękną, rozległą Polaną Małołącką udaliśmy się do skrzyżowania szlaków znajdującego się na jej początku. Stamtąd czarnym szlakiem poszliśmy na Przysłop Miętusi, z którego udaliśmy się znów na polanę Zahradziska, z której przed świtem zaczynaliśmy wspinaczkę na Czerwone Wierchy. Po drodze pomoczyliśmy stopy w potoku, żeby zadość uczynić naszej małej tradycji, co stanowiło wisienkę na torcie całej wyprawy.


Z Kir wyjechaliśmy zmęczeni, ale w pełni usatysfakcjonowani. Wycieczka zakończyła się pełnym sukcesem, poszła wręcz lepiej, niż to pierwotnie zaplanowaliśmy. Uwielbiam takie momenty spontaniczności, bo zwykle wyglądają tak, jak gdyby cały wszechświat im sprzyjał i dawał znaki, że należy dać im się ponieść. Polecam tę trasę wszystkim górskim entuzjastom, którzy Czerwonymi Wierchami jeszcze nie szli.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #wycieczka #podroze #wedrujzhejto #fotografia #tatry

2d8917e8-b34d-4e89-9515-25c7c61f2951
4cf42dd2-c953-408f-9a9c-1ad6723603e1
fe76e13c-d119-452c-8fa6-86268087989e
14c230b3-bc52-4a7d-ada9-8e7ebe0ed034
034f5e8b-73b8-45a8-9cc6-22d02a3fe36d
ddavvvidka

Jaka piękna pogoda była, czy tylko ja tak mam że jak jadę w góry to jest deszcz i pełno chmur?

Piechur

@ddavvvidka Ja mam zawsze świetne warunki, więc jak nic kradnę z Twojej puli

AureliaNova

@ddavvvidka nie wiem, ale jak będziesz się znowu wybierać, to powiedz kiedy - chciałem jechać w tym roku, to będę wiedzieć, kiedy urlopu nie brać

mk-2

@Piechur uważaj na yeti, nie wyciagaj oscypka na szlaku!!! Chyba że z wyboru, ale w tym przypadku nic mi do tego xD

Zapster

Trasa mocna, ale pisać to ty nie powinieneś

Piechur

@Zapster Dzięki za feedback Jakieś sugestie? Format jest pamiętnikowy.

Zaloguj się aby komentować

Takie niedziele to ja lubię. Spontaniczny wypad na spacer, na który zebrałam się po 3 godzinach snu, ale przynajmniej nas burza na koniec złapała ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Trasa: Młyńczyńska - Modyń - Cichoń - Ostra - Jeżowa Woda - Młyńczyńska (11 km)


#gory #chillout #wedrujzhejto #beskidy #spacer

92059f2e-9826-4adc-b991-10cdd3ce8887
79b9b1f6-dfe2-4d64-879a-0a4b206292ac
32a78253-1711-4522-8e47-7d316e07ce54
7137481d-0946-4c00-9e45-ebef27f9f724
2c09ca89-d72f-41ae-b7d3-3f733e5b6aeb
ismenka

I jeszcze #smiesznypiesek (taki trochę z rodzaju „gapisz mi sie na bebech?” :D)

8cb5a0d0-c4a0-4d22-a56a-3086e5a2d26f
def

Nie chce Cie martwic, ale dzisiaj poniedzialek

SuperSzturmowiec

@def w górach czas płynie inaczej

ismenka

@SuperSzturmowiec @def no burza nas złapała i ciągle trzyma, help xD

Lubiepatrzec

Gapię ci się na bebech bo jest olbrzymi! 😁

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Spóźnione 13 podsumowanie wpisów z #piechurwedruje w ramach #poradnikpiechura

---------

73. Wpis: Mogielica

Wnioski:


  • Gorąco polecam wybrać się w góry jesienią, najlepiej w październiku, gdy mnogość barw jest największa.

  • Czasami najtrudniejsze w wycieczce jest znalezienie miejsca parkingowego, zwłaszcza, gdy decydujemy się na popularny kierunek marszu.


74. Wpis: Mogielica

Wnioski:


  • Nawet mimo zapowiadanych świetnych warunków zawsze mogą przytrafić się niespodziewane przeszkody w oglądaniu widoków (ale że pył z Sahary?!).

  • Warto wyciągać wnioski z poprzednich wypraw, by minimalizować ryzyko przy kolejnych (tutaj wyprawa z babcią, która zakończyła się bez wywrotki).

  • Nigdy nie należy pokładać stuprocentowego zaufania w nawigację.


75. Wpis: Mogielica

Wnioski:


  • Przy wycieczkach w górach (zwłaszcza w nocy, a jeszcze bardziej w nocy w zimie) lepiej nie rozdzielać się z towarzyszami podróży.

  • Rakiety śnieżne to fenomenalna sprawa na trudne warunki w świeżym, sypkim i głębokim śniegu.

  • Na rozgrzanie się najlepszy jest ruch.

  • Trasy zimą zawsze będą zajmowały dłużej, niż pokazują to mapy, zwłaszcza gdy szlak pokryty jest śniegiem.


76. Wpis: Turbacz, Kiczora

Wnioski:


  • Podczas wycieczek w listopadowe trzeba liczyć się z tym, że będzie błotniście.

77. Wpis: Ostrysz, Trupielec

Wnioski:


  • Z małymi dziećmi spokojnie można iść w góry na krótkie wyprawy, a to, czy dadzą radę przejść zaplanowaną trasę, zależy w głównej mierze od nas. Warto jednak pamiętać, że podany na mapie czas przejścia w przypadku maluchów lepiej pomnożyć przez 2 (a i tak może być dłużej).

  • Z własnych obserwacji, maksymalny czas wycieczki dla 8-miesięcznego dziecka to ok. 2h przebywania w nosidle, po których lepiej wrócić do domu.


78. Wpis: Durbaszka, Borsuczyny, Wysoka

Wnioski:


  • Kto rano wstaje, ten piękne widoki dostaje.

  • Zima w górach jest tym przyjemniejsza, im mroźniejsza.

  • Raczki powinny być obowiązkowym ekwipunkiem przy zimowych eskapadach, nawet jeśli całą wyprawę mają leżeć w plecaku.


-------

W dalszych częściach Tatry, nocne spacery i rodzinne wycieczki.


#gory #podroze #wedrujzhejto #pasja

1c2cadd2-cce4-447f-963d-be3d2a3692ba

Zaloguj się aby komentować

Cześć!

Przeglądam sobie oferty noclegowe na wakacje. Miałem plan pojechać na kilka dni w Alpy Julijskie do Słowenii (tam mam już z grubsza ogarnięty temat), po czym skoczyć na 7-8 dni w okolice Corvary/ Cortiny-Zuel we Włoszech (ten rejon gdzie Seceda i pokrewne) z naciskiem na łażenie po via ferratach. Był tam (we Włoszech) ktoś może w ostatnim czasie i mógłby polecić jakiś nocleg w rozsądnych pieniądzach i taki, gdzie nie będę tracić dziennie 3h na dojazdy na szlaki?

Czego nie szukam to wychodzą mi jakieś kosmiczne pieniądze za 8 nocy... Z góry dzięki za pomoc!


Swoją drogą - 7 dni na miejscu spokojnie wystarczy żeby obejść najciekawsze trasy + Secedę?


#wakacje #kiciochpyta #pytanie #wlochy #gory

Zaloguj się aby komentować

ciszej

@Lubiepatrzec I jak powrót? Bo chyba nie maszerujesz nadal na Klimczok

Lubiepatrzec

@ciszej nie, po szyndzielni wróciłem. Było ciemno, trochę zimno, wiało, coś łaziło obok szlaku i coś się na mnie gapiło a, że boję się trochę ciemności to było całkiem spoko

ciszej

@Lubiepatrzec czyli wycieczka więcej niż udana najstraszniejsze w nocnym lesie są wiewiórki i ptaki - hałasu robią niczym niedźwiedź

Zaloguj się aby komentować

#gory robię nocne wejście na #szyndzielnia a jak nóżka będzie podawała to może też #klimczok


W komentarzach postaram się robić relacje na bieżąco, także zapraszam.

b4636a57-7b6b-4c82-ad1d-9a46b03b9785
Lubiepatrzec userbar
Lubiepatrzec

Światła miasta nocą

0f9333cb-89e0-4906-b171-c6362a2e2926
Lubiepatrzec

Schronisko i panorama A ja idę dalej.

3d4545c7-910b-4e6c-a763-5f18abf5a33b
78ee63da-658b-4d80-a307-586fa57edee3
Pan_Buk

@Lubiepatrzec Musimy się kiedyś zgadać. Pozdrawiam!

Lubiepatrzec

@Pan_Buk również pozdrawiam

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Dziś powrót do zimowych klimatów i zarazem ostatni wpis dotyczący 2021 roku. Zapraszam na #piechurwedruje

---------

Szczyty: Durbaszka, Borsuczyny, Wysoka (Pieniny)

Data: 28 grudnia 2021 (wtorek)

Staty: 15km, 6h50, 650m przewyżyszeń


Ach, jak lepiej zakończyć rok, niż wyprawą w góry? Pod koniec grudnia, ponownie dzięki życzliwość mojej mamy, nadarzyła się okazja, żebyśmy wraz z żoną mogli skoczyć gdzieś wspólnie, a że zima ładnie trzymała, chciałem, żeby była to wycieczka z ładnymi widokami. Dość szybko nasunął mi się pomysł, żeby odwiedzić ponownie Wysoką, dzięki czemu żona miałaby kolejny szczyt do kolekcji w ramach #koronagorpolski . Wyznaczyłem trasę, dałem znać komu trzeba i już wczesnym rankiem jechaliśmy na dwa samochody do Jaworek wraz z żoną, tatą oraz dwoma moimi kolegami.


Po dojechaniu na parking szybko ubraliśmy stuptuty, rozdysponowaliśmy kijki i kwadrans po 7 ruszyliśmy w drogę. Mróz był okrutny, dwucyfrowy, i trzeba było szybko rozgrzać się marszem; minęło dobre 10 minut, zanim poczułem, że zrobiło mi się względnie ciepło.


Pierwszą część drogi musieliśmy przebyć chodnikiem wzdłuż drogi prowadzącej do Szczawnicy i dopiero w miejscowości Szlachtowa odbiliśmy na żółty szlak. Szliśmy zacienionym zboczem, ale słońce powoli zaczynało oświetlać białe zbocza leżące naprzeciw nas. Widać już było, że decyzja o przyjeździe w to miejsce była strzałem w dziesiątkę, klimacik był iście magiczny. Powietrze było bardzo mroźne, ale suche. Śniegu było po połowę łydki, był sypki i w ogóle nie przyklejał się do ubrań.


O 8:30 znaleźliśmy się pod Huściawą, gdzie szlak żółty łączył się z niebieskim. Co to był za widok. Wchodząc na grań naszym oczom ukazały się tatrzańskie szczyty skąpane w promieniach słońca, otoczone niczym ramką górami Magury Spiskiej. Musieliśmy zatrzymać się tam na dłużej, bo widoki po prostu były warte marznięcia.


Po dłuższej chwili ruszyliśmy dalej, krocząc w górę zbocza, znad którego wyłaniało się już słońce. Od tamtej pory zrobiło się już nieco cieplej (choć nadal było mroźno). Marsz sprawiał wszystkim bardzo dużo radości, często zbaczyliśmy z wydeptanej ścieżki tylko po to, by móc przebiec się po głębszym śniegu, który rozsypywał się na boki. Dzięki temu, że szlak prowadził odsłoniętą granią, cały czas mogliśmy podziwiać zachwycający ośnieżony krajobraz górski.


Po drodze zahaczyliśmy o schronisko pod Durbaszką, do którego trzeba było odbić ze szlaku i zejść kawałek niżej. Z jego dachu zwisały olbrzymie sople lodu i wyglądało bardzo przytulnie. W środku posililiśmy się i napiliśmy gorącej herbaty, po czym wróciliśmy na trasę. Przeszliśmy przez dwa znajdujące się po drodze szczyty - Durbaszkę i Borsuczyny - i znaleźliśmy się pod Wysoką.


Ten kawałek drogi był już bardzo stromy i równie bardzo oblodzony. Dałem swoje raczki koledze, reszta również założyła swoje nakładki, a ja asekurując się kijkami starałem się iść ostrożnie i nie zjechać na dół. Był to odcinek wymagający, ale na szczęście niezbyt długi, i wkrótce znaleźliśmy się na skalistym szczycie pokrytym grubą warstwą śniegu.


Widok zapierał dech w piersiach bardziej, niż lodowate powietrze, i do tej pory znajduje się pierwszej dziesiątce najładniejszych panoram, jakie było mi dane oglądać z różnych miejsc. Przejrzystość była idealna, sceneria bajkowa. Tatry wyglądały, jakby można było na nie wskoczyć (czego zdjęcia niestety nie oddają). W oddali widać było sterczący cycek Babiej Góry. Takie widoki można było tylko chłonąć i to też robiliśmy, starając się zapamiętać wrażenia i nastrój, jaki nastał. Zrobiliśmy sobie kilka pamiątkowych zdjęć, żona przybiła pieczątkę do #koronagorpolski , po czym zaczęliśmy schodzić jeszcze ostrożniej, niż wchodziliśmy.


Gdzieś przy skrzyżowaniu szlaku niebieskiego z zielonym poprosiłem towarzystwo, żeby na chwilę się zatrzymało, po czym wyjąłem kuchenkę turystyczną, garnek i przygotowałem nieprowadzącej części ekipy grzańca, bo taki fajny ze mnie gość. Po opróżnieniu butelki zaczęliśmy schodzić zielonym szlakiem przez rozległą polanę, która skryta była jeszcze w cieniu góry. Minęliśmy bazę namiotową, przekroczyliśmy zamarzniętą Kamionkę i zaczęliśmy zbliżać się do rezerwatu Wąwóz Homole.


I tu ponownie okazało się, że lepiej nie można było tej trasy zaplanować. Wąwóz przykryty grubą warstwą białego puchu wyglądał po prostu cudownie. Klimacik był bajkowy, jak z opowieści z Narnii: strzeliste drzewa iglaste posypane obficie śniegiem jak cukrem pudrem, wystające z ziemi skały i prowadzące między nimi schodki, małe mostki nad zamarzniętym potokiem, wysokie ściany skalne okalające to wszystko. Magia.


W końcu doszliśmy do wejścia na teren rezerwatu, które znajdowało się w Jaworkach. Parking był kilka kroków dalej, ale nie mogliśmy odmówić sobie z tatą i żoną tego, żeby tradycyjnie po wycieczce zanurzyć stopy w potoku. Był lodowaty, ale nie aż tak bardzo, jednak koledzy nie dali się namówić na ten zabieg.


Tym akcentem zakończyliśmy bardzo udaną wyprawę, z której mam wiele fajnych wspomnień. Polecam wszystkim tę trasę na zimę - bez sprzętu w postaci stuptutów i raczków się nie obejdzie, ale na prawdę warto.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #pieniny

2d69bc56-b422-4711-9f89-15d9ea60ad08
a7e63140-bf2c-4f1a-b46a-8a513e8c09b7
cb245d2b-f976-46ad-8384-77750d2f5d98
949c2fb4-4767-423f-acd5-e6874b37dac7
9bf3c90c-1219-44d8-8f9b-c736e64625e5
CzosnkowySmok

@Piechur nigdy nie byłem na szlaku w zimie

Piechur

@CzosnkowySmok Wrzuć to do bucket list na ten rok

CzosnkowySmok

@Piechur ja nie mam bucket list ¯\_(ツ)_/¯

Zaloguj się aby komentować

#gory #latarki #oswietlenie


Jakie oświetlenie zabrać ze sobą na nocne chodzenie po górach?


Czołówka czy coś więcej? Jakie zasilanie - baterie czy akumulatory?

Mam starą, chińską czołówkę ale to chyba za mało.


Wołam @Piechur i proszę o rady.

ec623f5a-fa74-49cb-aea5-84520520ea65
Lubiepatrzec userbar
emdet

@Lubiepatrzec w temacie chodzenia to w sumie się nie znam, ale w kwestii oświetlenia roweru to lubię mieć wszystko na akumulatory 18650 - nie dość że w razie czego mogę wymieniać pomiędzy latarkami, to jak bateria padnie to wystarczy że mam jedną na zmianę. A pojemność mają bardzo dużą.

Lubiepatrzec

@emdet ok czyli akumulator powinien starczyć na jedno wyjście.

emdet

@Lubiepatrzec wszystko zależy od mocy światła. Jedna z moich latarek na jednym akumulatorze 4000mah w najmocniejszym trybie świeci z 1-2h, w najsłabszym że dwa dni.

Piechur

Ja już kiedyś pisałem, że mam i w sumie polecam czołówkę Black Diamond Spot 400 . Głównymi zaletami są lekkość, wodoodporność, różne tryby świecenia, oraz to, że można dokupić do niej akumulator , czyli bazowo idziesz z aku, a w zapasie bierzesz paluszki na wszelki wypadek, bo można stosować wymiennie. Mi wytrzymuje całą noc na akumulatorze naładowanym na full, świecę 1/3 mocy + korzystam z opcji maksymalnego oświetlenia co jakiś czas (uruchamiana dotykiem palca z boku obudowy). Minusy to cena i to, że zjada jednak szybko baterie, więc pasuje dokupić akumulator, na którym działa już dłużej.


Chodziłem też z Mactronic Nomad i też jest bardzo spoko, na baterii trzyma dłużej niż Spot 400, ale żeby było fajnie, to trzeba jedną zmianę zrobić w nocy - i tu jest wyższość Spot 400 z dokupionym akumulatorem.


Z najtańszą z Decathlona też chodziłem, ale komfort był kiepski - noszę okulary i zwyczajnie było mi za ciemno. Poza tym szybko bateria schodziła.


Chodziłem też z taką chińską latarką i w sumie miała fajną opcje zooma/koncentracji światła, ale wraz z użytkowaniem akumulatory straciły moc i już po 2h dawała bardzo mało światła. Dodatkowo ciężkie gunwo.


Ogólnie, jeśli to pierwsza wycieczka w góry nocą, to chińska, którą masz, wystarczy w zupełności. Ja zwykle jeszcze biorę na wszelki wypadek zapas baterii i latarkę ręczną. Jak się zajawisz to możesz pomyśleć o czymś lepszym. Ogólnie bym polecał zacząć od wschodów słońca, żeby było przyjemnie, a full night zrobić w zimie jak spadnie śnieg, bo wtedy już nie ma odwrotu i się bakcyla łapie

Lubiepatrzec

@Piechur dziękuję. Poczytam na spokojnie o tych latarkach.

Piechur

@Lubiepatrzec Zapomniałem napisać, że mam jeszcze taką latarkę biodrową, to też fajna opcja, bo świeci pod nogi bezpośrednio.

lipa13

@Lubiepatrzec Trochę łaziłem nocami po górach i zdecydowanie polecam mieć i czołówkę i mała latarkę ręczną. W jasne noce nie potrzebujesz w zasadzie świecić bo księżyc i gwiazdy oświetlają szlak na tyle, że można sobie poradzić bez dodatkowego światła. Gdy jest ciemniej i trzeba wspomagać się latarką, ja wolę mieć ją w ręce - czołówka "daje po oczach" przez co trudniej przyzwyczaić się do półmroku i świecić sobie na trasę. Musisz obracać całą głową zamiast wykonać drobny ruch nadgarstkiem. Czołówka natomiast jest świetna gdy rozbijasz obóz nocą lub zatrzymujesz się na posiłek, wtedy obie ręce wolne są bardzo potrzebne. Ja preferuję latarki na wymienne baterie. Nie martwię się gdzie naładować akumulatory tylko kupuję w każdym napotkanym sklepiku kilka paluszków i mam problem z głowy.

Lubiepatrzec

@lipa13 ok, dzięki za rady.

Zaloguj się aby komentować

Po drodze na Rannerdale Knotts, 12h w pracy wczoraj i dzisiaj, 3 nad ranem w domu a budzik o 4:45, warto bylo

Nie wiem nawet ile zdjec zrobilem, ale zaraz po pracy bede ogarnial

#uk #fotografia #astrofotografia #gory #astronomia #mojezdjecie

Sony a7 + samyang F2.8 18mm

ISO 1000, F2.8, 8s.

c17e909c-a938-4ee9-8b5b-b2b63e52c6c1
Budo

@3t3r ja spróbuję dzisiaj ustrzelić, ale okno czasowe niewiekie, a sprzęt to mój telefon. Zobaczymy co się uda ugrać.

3t3r

@Budo panie u nas golym okiem w miescie wojewodzkim bylo widac xD Zona zrobila telefonem z ogrodka.

d2fa7baa-0e82-4f31-acbb-780d7c706613
koldspagetti

@Budo a to okno czasowe to jakie mamy?

nxo

@3t3r no to jest sztosik, trud sie opłacił, gratulacje;)

3t3r

@nxo dzieki, mam 100 zdjec do przejrzenia, dopiero z pracy wrocilem

Zaloguj się aby komentować

Jadę jutro w góry na Mogielicę, wyjazd z #krakow, mam jedno miejsce w samochodzie. Pogoda taka sobie, ale pieczątki do korony gór polskich trzeba zbierać.


Jakby ktoś chciał dołączyć to zapraszam.

#gory

4455365b-fb18-4ec0-a973-40c5ec6e5eb6
Piechur

Nie no, trochę błota tylko będzie, tak to warun super Udanej wycieczki.

3c863fe7-87d7-4f95-9cb7-515c3b94dcce

Zaloguj się aby komentować