Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem

🎁 4. edycja #rozdajo na #ksiazki pod patronatem #kzp! 📘

Weź udział
AdelbertVonBimberstein

@zed123 nie pamiętam kiedy ostatnio miałem zakwasy (doomsy tak w ogóle). Po prostu jak dziobiesz ile wlezie to nie mają czasu się zrobić.

cebulaZrosolu

@AdelbertVonBimberstein @zed123 ja bym nawet powiedział, że czasem ich brakuje:)

AdelbertVonBimberstein

@cebulaZrosolu noooo ale za to ostatnio mam czasami takie przetrenowanie ogólnie systemu nerwowego, zwłaszcza jak robię jakieś mocne shrugi albo lateral raises 2 serie failure a druga jeszcze 4x dropset i do failure wszystko, że ledwo rękami ruszam- wtedy czuję, że żyję ale nie następnego dnia xD

A_a

@zed123 why not both?

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@zed123 możesz się dorobić jednych zakwasów robią drugie zakwasy. A najlepsze w tym zdaniu jest to, że nieważne które gdzie wstawisz, to to zdanie i tak jest prawdziwe xD

Zaloguj się aby komentować

cebulaZrosolu

@kubex_to_ja a bo byś se wyrwał jak człowiek tą ósemkę, to leczyć Ci się zachciało.

kubex_to_ja

@cebulaZrosolu ja bym to wyrwał w chuja, ale dentysta był innego zdania i teraz będzie robił drugi raz, kurwa jak nasi budowlańcy drogowi xD nie chodzi o to by zrobić tylko, żeby robić

Tomoe

@kubex_to_ja ja nie mam 3 i 4 czeka na eksmisje jak tylko wyjdzie

Dildorsz

Rel. Ta sama kolejność. A zeby mogą wyjść drożej od auta .

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#strangerthings #seriale

S4E4 Dear Billy

Na lotnisku, przed hangarem Fish'n'Fly stoi An-2 Antek, o nr CCCP-42641 w ramach #ciekawostki ten samolot został zbudowany w PZL Mielec

#samoloty

PrzylecialWiekszySamolot

@jarezz to już drugi polski akcent w tym sezonie

jarezz

@PrzylecialWiekszySamolot jak skończę ten sezon to zapytam

Zaloguj się aby komentować

Jutro idę na badania lotniczo-lekarskie, więc postanowiłem trochę napisać o tym co mi jutro sprawdzą, jak to zrobią, ile skasują, jak bardzo dobrym zdrowiem muszę się wykazać oraz kiedy muszę tam wrócić.


Na #drogadokokpitu opowiadam o swojej (nadal trwającej) historii zostawania pilotem samolotu pasażerskiego. Znajdziecie tutaj mieszankę typowego bloga, ciekawostek o #lotnictwo i #samoloty oraz praktycznych informacji dla osób, które również chciałyby podjąć takie wyzwanie, np. ile to wszystko mnie kosztuje, a także ile trwa.


Pamiętam swoją pierwszą wizytę w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej na warszawskim Żoliborzu...


... ale ta historia zaczyna się wcześniej.


Kiedy jeszcze chodziłem do gimnazjum, to był tam taki Paweł. Nie ma on znaczenia dla tej historii. Znaczenie ma to, że planowałem wówczas ubiegać się o przyjęcie do liceum działającego przy Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Był to taki okres, w którym przeplatałem szkolne starania o średnią, czytanie o Dęblinie, zabawę symulatorami lotniczymi z dowiadywaniem się jak najwięcej informacji, które mogą mi się przydać. Wśród faktów, które chciałem ustalić były między innymi te dotyczące wymaganego stanu zdrowia. Słyszałem, że ten powinien być w zasadzie wzorowy, a kandydaci odpadają z powodu najmniejszych uchybień. Dowiedziałem się m.in., że istnieje maksymalna długość "pleców", gdyż warunkuje to ogólną zdolność do utrzymania krwi w górnej części ciała podczas większych przeciążeń. Aby rozwiać swoje wątpliwości zrobiłem przebieżkę po lekarzach, którzy unisono orzekli, że w zasadzie to nic mi nie jest... ale nie są w stanie powiedzieć czy przejdę badania w Dęblinie. Nikt też nie zmierzył mi tych pleców. Żaden z nich nie zajmował się bowiem medycyną lotniczą, a ja nawet nie wiedziałem wówczas o istnieniu tzw. lekarzy-orzeczników. Nie martwiło mnie to, jako że takie najbardziej podstawowe obawy miałem wówczas uspokojone. Ostatecznie nie złożyłem papierów do Dęblina ani na etapie szkoły średniej, ani studiów wyższych. Bynajmniej nie z powodu tego, że nie miałem odpowiednich "pleców" (których to nie miała stara wspomnianego Pawła, jak to się wtedy żartowało). Dlaczego? Nie wiem nawet. Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wiem jednak, że badania do klasy Z1A (najwyższa wojskowa) są bardziej restrykcyjne od badania na klasę 1 (najwyższa cywilna).


Wracając do mojej pierwszej wizyty w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej na warszawskim Żoliborzu.

Była to jesień roku 2017. Zbliżał się początek szkolenia teoretycznego do licencji PPL (licencja pilota turystycznego). Aby takową otrzymać, należy wykazać się zdrowiem umożliwiającym wystawienie orzeczenia lotniczo-lekarskiego klasy 2 (spośród 3.). Ubiegałem się jednak o zaświadczenia klasy 1, którego wymaga się od pilotów zawodowych. Powodem było to, że chciałem od razu sprawdzić, czy ja w ogóle jestem w stanie zostać pilotem zawodowym, zanim jeszcze zacznę wydawać ciężkie pieniądze. Uważam, że jest to podejście warte polecenia.


Takie badania dzielą się na trzy rodzaje - badania wstępne, takie celem przedłużenia, jak i wznowienia orzeczenia. Zasadniczo to najbardziej wymagające (i najdroższe) są te wstępne. Obejmują też najwięcej badań.


Pamiętam jak stawiłem się w WIMLu około 7 rano. Wówczas założono mi teczkę, wręczono "checklistę" badań, które mam wykonać i skasowano mnie na bodaj około 1000 nowych, polskich złotych. Obecnie (grudzień 2025) taka przyjemność kosztuje 2100 zł. Badania okresowe kosztują za to 900 zł i o taką sumę będę jutro lżejszy.


Miła pani poinformowała mnie, że świetnie trafiłem, albowiem tego dnia, grupowo badania załatwiają podchorąży z Dęblina, a jako że jest to ośrodek wojskowy - mają oni pierwszeństwo przed cywilami. Na korytarzu było nas ponad 30 osób, a ja dzierżyłem najniższy priorytet. To znaczy ja i pewna dziewczyna, której tożsamości, ni wyglądu nie pamiętam. Wiem, że poznaliśmy się przed badaniem morfologii krwi i jakoś się już potem przecinaliśmy tego dnia w różnych kolejkach. Jako cywilcioty mieliśmy każdorazowo dużo czasu na rozmowę.


No właśnie, morfologia i mocz to pierwsze badanie. Nie potrafię szczegółowo opowiedzieć co tam jest oznaczane. Od któregoś roku podobno m.in. narkotyki, ale nie jestem pewien. W 2017 roku gabinet zabiegowy mieścił się jeszcze w innym pomieszczeniu, gdzie wisiał taki naprawdę chamski plakat gołej baby. Sądząc po stylistyce tej pani, to pochodził jeszcze z przełomu lat 80. i 90. Pytałem pielęgniarkę czy to na pewno nie jest warsztat samochodowy Cytryn & Gumiak. Wyjaśniła mi, że podobno ma to podnosić ciśnienie pilotów i zapobiegać omdleniom. Mówię zupełnie szczerze - tak naprawdę było. Obecny gabinet urządził ktoś, komu omdlenia są obojętne, albowiem gołej baby brak.


Które z badań jest następne? A to już w zasadzie zależy od pacjenta. Po kompleksie szpitalnym można się dość swobodnie poruszać (czasem zbyt swobodnie, o czym będzie dalej) i samemu sobie zdecydować o kolejności. Ma to pewien sens - kolejki rozkładają się w miarę równomiernie.


Okulista przy badaniu wstępnym sprawdza widzenie barw i trójwymiaru za pomocą dość typowych metod (książeczka z cyframi etc.). Przy badaniach okresowych nie ma takiej potrzeby. Sprawdzana jest ostrość widzenia bez oraz z korekcją wzroku. Okulista zagląda także do dna oka oraz robi komputerowe badanie wzroku. W jego ramach sprawdzane są wartości ciśnienia w obu gałkach ocznych, które zawsze wychodzą mi za wysokie. Z tego względu musiałem mieć kiedyś dodatkowo wykonaną tomografię nerwu wzrokowego. Zrobiłem ją prywatnie i doniosłem wyniki. Mam bodaj dość grubą rogówkę i komputer daje takie wyniki, ale okulista - nomen omen - nie widzi problemu.


Laryngolog sprawdza przegrodę nosową (nie musi być idealnie prosta, ale trzeba swobodnie oddychać). Zagląda też do gardła i do uszu. Na koniec badania każe stanąć przy drzwiach i szepcze jakieś słowa, które trzeba powtórzyć. Ostatnie z tych badań - trochę chałupnicze - wydaje się być mało potrzebne, albowiem wcześniej trzeba zrobić audiogram, gdzie sprawdza się progi słyszalności różnych częstotliwości. To badanie przechodzę zawsze z idealnymi wynikami, tj. mój słuch - w odróżnieniu od wzroku - dalece przekracza średnią populacyjną. W czasie tych badań sprawdza się także grubość i reaktywność(?) błony bębenkowej i czasem także prawidłowość działania błędnika.


Każdorazowo należy przejść EKG, które potem opisuje kardiolog. Mierzy on także ciśnienie i tętno. Należy przejść się także do chirurga, który sprawdza postawę, pyta o operacje, ewentualne blizny itd.


W czasie oczekiwania w kolejkach należy wypełnić dwie ankiety. Pierwsza dotyczy ogólnego stanu zdrowia, a druga stanu psychicznego. Pytają o przebyte choroby, obciążenia rodzinne, narażenia na choroby zakaźne, nastrój, poziom stresu itd.


W pewnym momencie należy udać się do pracowni RTG i wykonać zdjęcie klatki piersiowej. Problem w tym, że pracownia znajduje się w innym budynku niż pozostałe gabinety, a dotarcie tam korytarzami jest dość skomplikowane. Teoretycznie można iść jak człowiek zewnętrzem, niemniej dwa razy wybrałem inaczej i skończyłem średnio. Raz zawędrowałem w takie miejsca tego szpitala, że napotkani po drodze ludzie mówili już w innym języku, a ja czekałem tylko aż wyskoczy jakiś strażnik graniczny i zarzuci mi nieuprawnione przekroczenie granicy państwowej. Za drugim razem - w szczycie pandemii - przypadkowo wszedłem do miejsca oznaczonego jako "STREFA BRUDNA - ZAGROŻENIE EPIDEMIOLOGICZNE". To było jeszcze na długo przed Omicronem - wtedy panowała psychoza, a ja czekałem tylko aż wyskoczy jakiś człowiek w pełnym kombinezonie i skończy się to dla mnie dwoma tygodniami kwarantanny. No naprawdę nawigowanie po podziemnych korytarzach WIML wymaga zdanego egzaminu z General Navigation.


"DMUUUCHAJ!!!" krzyczała pani, u której miałem spirometrię. "TERAZ!!! DO KOŃCA!!!". Naprawdę wkładała całą siebie w ten zawód. I tutaj - będąc już na samym końcu badań - dostałem ryzyko negatywa. Pani bowiem spojrzała na wynik mojej spirometrii i oświadczyła, że ona tego nie widzi żebym dostał 1 klasę. Pytałem czy to już przesądzone, na co odparła, że raczej tak. Nie poczułem wtedy chyba nic szczególnego. Wydaje mi się, że byłem w fazie zaprzeczenia i po prostu nie dopuściłem do siebie takiej infromacji. Przy wyjściu z gabinetu napotkałem tamtą - także niskopriorytetową - koleżankę. Przekazałem jej informację o tym, że nie dostanę 1 klasy zdrowia, na co ona odparła, że również się tego nie spodziewa z uwagi na spirometrię. Udaliśmy się razem do lekarza orzecznika, który podsumowuje dzień badań wydając lub odmawiając wydania orzeczenia. Okazało się, że oboje otrzymaliśmy 1 klasę, a pan orzecznik powiedział, że pani od spirometrii często straszy kandydatów w ten sposób, ale on nie rozumie dlaczego. W każdym razie pani i tak już jest na emeryturze.


Orzeczenie wydaje się w kilku kopiach. Jest to kartka formatu A4 z pieczątką i informacją ile badania będą ważne. 1 klasa wydawana jest na rok, a w przypadku osób po 40. r. ż. na pół roku. Klasa 2 na 5 lat. Jest jeszcze klasa 3, ale dotyczy ona innego personelu - zasadniczo kontrolerów ruchu lotniczego. Za moich czasów latanie szybowcem wymagało tylko świadectwa kwalifikacji, które dość łatwo otrzymać, tj. wymogi są podobne jak do prawa jazdy.


Co jest dyskwalifikujące? Nie jestem lekarzem, więc proszę się tutaj jakoś szczególnie nie sugerować. Szczególnie, że niektóre choroby mogą być przeszkodą, ale nie muszą. Zależy np. od jej postaci, przebiegu. Np. przebyty epizod padaczkowy w dzieciństwie może nie być problemem. Jeśli chodzi o wszystkie klasy, to zasadniczo różne odmiany daltonizmu mogą stanowić przeszkodę. Podobnie niektóre choroby oczu, jak stożek rogówki. Często cukrzyca wymaga zaopiekowania i braku ryzyka nagłej utraty przytomności. Należy mieć także ogólnie dobry stan krążenia, co może rodzić problemy u starszych osób. Znam byłego pilota 737, który stracił badania lotniczo-lekarskie z uwagi na przebyty przeszczep serca. Wierzę jednak, że kiedyś pozwolą mu wrócić, szczególnie że to naprawdę fantastyczny człowiek. Bezwzględnie dyskwalifikuje schizofrenia, nawet leczona i bez remisji. Największym zmartwieniem - szczególnie w dzisiejszych czasach - bywa kwestia ostrości widzenia. Wzroku nie trzeba mieć idealnego, a nawet bardzo dobrego. Ja mam taki średni. Cierpię na krótkowzroczność i astygmatyzm. Jednakowoż dzięki korekcji widzę na tyle dobrze, że okulista nie dostrzega - hehe - ryzyka, że kiedyś z tego powodu nie będę mógł latać zawodowo. To ważne, albowiem pilotem samolotu komunikacyjnego można być nawet do 65. r. ż., a są pomysły żeby podwyższyć ten wiek do 70 r. ż.


Tak, że życzcie mi powodzenia żebym nie zaspał i aby wszystko było dobrze. No i żeby podchorąży z Dęblina nie przyjechali.

Ravm

Spirometria. To moja pielęgniarka musi być po tej samej szkole. JESZCZE, JESZCZE MUSISZ!

Dopiero szwagier (na szwagra można zawsze można liczyć) mi naświetlił, że to nie chodzi o to żebym dmuchał dopóki ona przestanie się drzeć tylko żebym nie wciągnął powietrza zanim nie skończy się badanie.

Dla jasności: nie jestem pilotem tylko astmatykiem

Czarmiel

Powodzenia! No i żeby podchorąży z Dęblina nie przyjechali 😉

haalo

Ja w tym roku badania LL na 2. klasę robiłem w Czechach. Szybko, przyjemnie, tanio, wszystko, co istotne było zbadanie. Po tym, jak poprzednio straciłem miesiąc w środku sezonu szybowcowego czekając aż orzecznik z GOBLL spojrzy na wyniki badań od okulisty, które musiałem uzupelnić (bo tam każdy dostaje zestaw badań jakby miał lecieć na Marsa) stwierdziłem, że jak nie będę absolutnie musiał, do polskich lekarzy nie pojadę.

Zaloguj się aby komentować

5214 + 28 = 5242


Ciężki dzień w pracy, popołudniowa drzemka i perspektywa 2 dni na regenerację, sprawiły że dzisiaj pokręciłem nieco mocniej. Po raz kolejny potwierdziła się teza, że brak formy najmocniej się odczuwa na podjazdach, 5% mnie mocno męczyło xD

#stacjonarnyrownik

72a03a16-4faf-4351-9bd9-114a0ba400ae
onpanopticon

@Furto brak formy, brak paliwa i przetrenowanie. O tym podjazdy mówią w sumie już na ich starcie nie oszukasz

Zaloguj się aby komentować

Cybulion

Bo my jestesmy jedna wielka Familyja

Zaloguj się aby komentować

Alembik

@roadie Boże, jakie miodne.

Zaloguj się aby komentować

onpanopticon

@Alembik tak, poznaję po twarzy

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Coś wam opowiem.


Trzy lata temu dostałem zaproszenie pewne targi jako wystawca. Zaproszenie jakich wiele, bo takich targów trochę się odbywa. Branża ogólnie deco, ale też cała alejka funeralna.


Nie byłem zainteresowany, zwłaszcza że to nie w Polsce, ale też przez to, że niespecjalnie miałbym na tamten moment co pokazywać. Wąski zakres działalności i to jeszcze skupiony na takim rodzaju, który poza granicami modny nie jest, więc totalnie bez sensu. Choć oczywiście odrzucałem też takie z kraju, które mogłyby mieć sens, ale no nie ten moment.


W każdym razie. Jak zwykle swoim łamanym angielskim poprosiłem, żeby wysłali maila, żebym sobie zerknął, tak z ciekawości, ale i spławienia.


Po jakimś czasie przyszedł kolejny mail, żebym potwierdził, iż przyjeżdżamy i że nasze stanowisko jest opłacone. Mówię, wtf, nic nie płaciłem i tak też napisałem.


No i jakaś tam mini afera u nich, bo ktoś mnie przyklepał, ktoś wrzucił w pdfy zarządowi, ktoś coś poksięgował źle, a już za późno odwoływać.

Zostałem więc poproszony, czy mógłbym w razie jakichś pytań mówić oficjalnie, że nie stawiliśmy się na targi z własnej winy lub przyczyn niezależnych, ale nie organizator. I że nasze logo tam dadzą etc. Dlaczego? Bo wydrukowali już wszystkie mapki z rozpiskami, wszystkie pdfy poszły na maile, jakieś bilbordy ponaklejane gdzie też logo jest xD


No to zgodziłem się. Trudno, mnie to w sumie rybka.


Po tych targach znowu mail, że jeśli mam ochotę to mogę przygotować im materiały do prezentacji 3D, bo zrobili jakieś wirtualne zwiedzanie "post factum" i że jest u nas puste, ale można przygotować. No to gdzieś tam się pobawiłem, trochę zamówiłem zewnętrznie i z czystej zajawki zrobiliśmy rendery. Rzeczy których ja w ogóle nie robię xD Aczkolwiek mógłbym i w planach są, więc w sumie niech będą.


Dochodzimy do clue całej historii. Od tego momentu co jakiś czas dostaję dość intratne i ciekawe propozycje biznesowe, zarówno z Polski jak i zza granicy. Typu zajęcie się wystrojem świątecznym sieci hoteli, jakichś jarmarków, czy ostatnio pewnego wieżowca na huczne otwarcie xD


No i do tej pory nie miałem możliwości realizacji takich cudów. Jednakowoż niewiele mi brakowało, ot głównie kwestie logistyczne i podjęcie współpracy z innymi firmami na zasadzie praktycznej, a nie tylko teoretycznie na kartce. No i to sobie w wolnym czasie ostatnio robiłem, przez telefon gadałem na rowerze i nim też do wielu potencjalnych podwykonawców jeździłem. Mam już zaklepane nawet choinki giganty, więc mogę swobodnie ogarnąć jakiemuś miastu takie na rynek i przystroić.


I w przyszłym roku planuję w któreś takie wejść i sprawdzić się w praktyce z dużym klientem A z czasem może i spróbować tych, gdzie trzeba startować w przetargu. Niemniej po tym jak wyglądały i realizacje i ostateczne kwoty i ilu było oferentów (nieraz jeden i jeszcze 3x odrzucany, bo nie umiał spełnić warunków) - to sporo z nich wygrane od ręki na horrendalnych przebitkach.


No otwarło się trochę furtek i liczę, że uda się przez nie przejść, bo im więcej tych propozycji tym bardziej było mi szkoda. Szczególnie, że jak mówiłem, blokadą nie było samo wykonanie ozdób i projekty, bo to i tak robimy, a logistyka, doświadczenie i brak podwykonawców. Trochę się cykam, ale to dobrze, to znaczy że będzie śmiesznie A cykam tylko ogarnięcia całości, bo nie samego rezultatu - te sobie oglądałem wielokrotnie i w większości się śmiałem, bo hmm… no niezbyt piękne xD Na bank bym się nie chwalił na ich miejscu.


#firma #didntreadlol

Fafalala

Ale to żyćku potrafi napisać scenariusz za Ciebie. Fajowo, gratuluję tego przypadku, który pozwolił Twoim tworom wypłynąć na szerokie wody. :)

Ravm

Te choinki giganty to @myoniwy i @Zielonywewszystkim Ci wykopywali? Zaczyna się mi to wszystko kleic powoli.

Dzika_kaczka_bez_dzioba

Czemu robisz hajs, życzę powodzenia i oby do przodu

Zaloguj się aby komentować

1719 + 1 = 1720


Tytuł: Sztuka obsługi penisa

Autor: Gryżewski Andrzej i Pilarski Przemysław

Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora

Format: e-book

Liczba stron: 360

Ocena: 6/10


Skończyłem właśnie „Sztukę obsługi penisa” i mam lekki niedosyt. Spodziewałem się jakiegoś większego „wow” po tym, co się o tej książce słyszy, a wyszło po prostu poprawnie. Niby spoko, bo to forma wywiadu-rzeki, więc leci się przez to mega szybko, ale spodziewałem się czegoś więcej.

O czym to w ogóle jest? W skrócie to taki techniczno-psychologiczny przegląd wszystkiego, co dotyczy męskości. Autorzy (seksuolog i dziennikarz) biorą na warsztat tematy od czystej anatomii, przez higienę, po problemy z erekcją, przedwczesny wytrysk czy lęki związane z seksem. Rozprawiają się z masą mitów, które każdy z nas pewnie kiedyś słyszał, i tłumaczą, jak głowa wpływa na to, co się dzieje (albo nie dzieje) w gaciach.

Całość jest w formie rozmowy dwóch gości, więc czyta się to błyskawicznie i bez żadnej spiny. Nie powiem, dowiedziałem się kilku całkiem ciekawych rzeczy, ale ogólnie to bez szału. Taka solidna pozycja, żeby sobie przejrzeć, ale żeby to była jakaś rewolucja w życiu, to nie powiem.

Parę ciekawostek wpadło, ale liczyłem na jakieś większe uderzenie, a tu po prostu taka luźna gadka. Jest niby kontynuacja, ale chyba sobie chwilę odpocznę, zanim po nią sięgnę, bo jedynka mnie jakoś mocno nie zmotywowała do brania się za dwójkę od razu. Jak dla mnie spoko, ale bez fajerwerków.


#bookmeter #czytajzhejto

b5d87499-3421-414f-bb58-ea6380042f4b
JapyczStasiek

Czego się spodziewałeś? Według mnie książka w 100% jest o tym, o czym obiecuje być. Druga część jest mniej codzienna i omawiane są już bardziej niszowe problemy, ale za to Sztuka obsługi waginy jest też bardzo ciekawa

Harpersy

@JapyczStasiek masz racje, powinienem byl sie tego spodziewać, aczkolwiek po przeczytaniu kilku recenzji mialem jakies większe oczekiwania, sam nie wiem dlaczego

Stashqo

@Harpersy miałem podobne odczucia ale potem zfalem sobie sprawę, że to głównie przez to, że kierowana jest do szerokiego grona odbiorców, szczególnie młodych kobiet biorących swoją wiedzę z social mediów lub kolorowych portali. Jeśli ktoś choćby delikatnie zainteresował się tematem i obejrzał np. kilka wywiadów/podcastów z Masłowskim lub Niedźwiedzką to niewiele go ta książka zaskoczy.

Zaloguj się aby komentować

Miał być spokojny dzień, a wyszło szaleństwo- wszystko mi się zdezorganizowało.

XD


#galaretkanomore


  • Zjedzone: 5 200 kcal

  • Spalone: 4 800 kcal

  • Kroki: 33 000

  • Spacer: 6 km

  • Bieg: 16.5 km

#chlopskadyscyplina

#dobrenawyki


Jutro siłownia tak fest znowu i chciałem po południu iść na basen, nawet kąpielówki sobie kupiłem (bo stare z czasów jak byłem spaslakiem ) i okulary nowe, fajne Speedo.


Zobaczymy jak tam z moim pływaniem, czy może na triathlon się nadaję.


Dzieci ozdobiły choinkę, w ogóle się im nie wcinałem, całkiem ładnie.

#adelbertthemighty

112b8c0a-4a2e-4986-95b9-d215978387c8

Zaloguj się aby komentować

mles

@owczareknietrzymryjski czy nie ma już żadnych granic...?

395c4d29-eb57-418a-9e73-4f3d314bff63
Alembik

@mles Byłem ciekaw czy to wina filozofii nihilizmu i dostałem taką odpowiedź od Google AI.

1941997c-8c62-4436-8d7d-0c2bda4f5435
mles

@Alembik Übermensch von Hüttenkäse

Zaloguj się aby komentować

Dobra, będę trochę bardziej składnie to relacjonował i nie będę tagował #plywanie #naukaplywania żeby nie spamować (to ostatni raz). Jak ktoś ma ochotę czytać te smęty to będę wrzucał pod #plywajzsheppardem


2 kolejne wyjścia za mną, jedno sam, drugie z trenerką. Miałem zastępstwo z inną Julką. Chyba ta pierwsza nie bardzo powiedziała jej na jakim jestem poziomie bo najpierw mówiła żebym poszedł na 2m tor a jak jej powiedziałem, że jestem na etapie przezwyciężenia strachu przed deszczownicą w łazience to kazała mi się rozgrzać "przepłynąć jedną długość na plecach i brzuchu" co też musiałem jej szybko wyperswadować, że ja nie jestem w stanie się na powierzchni utrzymać a co dopiero płynąć No ale dobra:


Wziąłem tym razem deskę zamiast makaronu. To co mi wychodzi jako tako, to leżenie plecami na wodzie z deską. Nie tonę i potrafię sobie tak leżeć co jest dla mnie sporym sukcesem.


Problem mam natomiast z pracą nóg. Totalnie nie potrafię nimi machać tak, żeby pływać. Dziś z trenerką założyłe, płetwy i płynąłem do przodu ale niestety nie bardzo skumałem co robię nie tak bo potem bez znowu stałem w miejscu. Czasami też potrafiłem się kręcić w kółko.


Zdecydowanie najbardziej przeraża mnie pływanie na brzuchu, ponieważ od razu idę na dno z makaronem i deską. Boję się, że nie będę mógł zaczerpnąć powietrza. Mam wrażenie że to przez niski body fat. Widzę jak ludziom łatwo idzie leżenie na brzuchu ale zwykle to osoby z dużą ilością tkanki tłuszczowej. Trenerka mówi, że jestem bardzo ale to bardzo spięty. Zgadzam się, ciężko mi się wyluzować skoro myślę tylko jak się wodą nie zachłynsnąć. Ciężko mi się skupić na dwóch rzeczach na raz jak oddychanie i machanie nogami. Albo macham nogami a oddech mi się miesza, wydech ustami, wdech nosem albo skupiam się na oddychaniu i nogami macham byle jak. Nie wiem za bardzo jak pozbyć się strachu przed wodą, trochę mam wrażenie że Julka instruktorka założyła że skoro stary ze mnie chłop to można pominąć etap oswajania się z wodą...


No nic, zobaczymy jak pójdzie. Twierdziła, że jako takie płynięcie to nawet pół roku. NIe wiem czy to faktycznie tak czy chciała mnie pocieszyć

bandziorek

@Sheppard30 Ja się uczyłem pływać z kolegami i jako ciekawostka - najpierw nauczyłem się pływać pod wodą. Na początku też mega się bałem - pamiętam jak stałem na środku brodzika 80 cm głębokości i wydawało mi się że każda falka mnie przewróci i się utopię. Jak się uczyłem to też byłem mega szczupły co nie ułatwiało sprawy. Teraz pływam całkiem dobrze. Polecam takie ćwiczenie: idziesz do brodzika blisko ściany albo drabinki - żeby mieć świadomość że masz się czego złapać. bierzesz głęboki wdech i zwijasz się w kulkę - uda do klatki piersiowej, ramiona wokół nóg, pozycja embrionalna. I tak sobie lewitujesz w wodzie kilka sekund. Możesz trzymać się ściany jedną ręką. Jak to opanujesz to możesz próbować odbijać się od ściany pod wodą jak najbardziej wyciągnięty - ręce przed głową, tzw 'strzałka'. Daj znać czy coś pomogło

fisti

@Sheppard30 czytam wszystkie Twoje posty o nauce pływania i wierzę, że posiądziesz tę umiejętność. A nie ma tam jakichś silnych Oskarków, a nie Julek, żeby przytrzymali Cię tak, jak się uczy dzieci pływać? Podkładając ręce pod ciało, żeby nie lecieć samoistnie w dół, poczuć wsparcie i dzięki temu móc się rozluźnić?

Cinkciarz

@Sheppard30 niski body fat ma małe znaczenie. Dużo większą ma ilość powietrza w płucach. Masz tam czas żeby sobie poeksperymentować w basenie? Jeśli tak, to spróbuj się oswoić z byciem pod wodą, zobacz jak działa na ciebie, ile jesteś w stanie wytrzymac bez oddechu na płytkim(może nie minute czy dwie od razu, ale 30sek luźno). Ale najważniejsze - dopóki masz pełne płuca - zawsze sam wypłyniesz. To nogi toną, dlatego trzeba nimi kopać, ale trzeba złapać rytm, a od tego już masz instruktorki. Najważniejsze żeby się oswoić, bo bez tego robi się dużo niepotrzebnych rzeczy.

Nie poddawaj sie, będzie git

Zaloguj się aby komentować

@Yes_Man dostarczał danych na bieżąco, a ja podsumuję.


Z tego miejsca chciałbym podziękować @PanNiepoprawny za udostępnienie miejsca, narzędzi i, przede wszystkim, podnośnika.

@Yes_Man poza kamerowaniem zadbał o cukier na otarcie łez i luźną atmosferę.


Udało się wszczepić gniazdo sondy lambda, wszystko pasuje, nie pierdzi. Odkręciłem tylko mocowanie rury wydechowej, ale sam wydech pozostał przykręcony. Polecam tych użytkowników!


#macmajster #prestizowygruz2 #rover #sd1 #roversd1 #mechanikasamochodowa #diy #zrobtosam #niepoprawnyrover

de7a3065-bfeb-4784-8a46-a80b87d3467c
80ed27f7-63a6-434d-9628-6763598f8277
11a503ad-f563-4e1a-b402-a171b6275357
myoniwy

@macgajster Czekej, czekej, czy to już wtrysk będzie?

macgajster

@myoniwy nie wiem, ale chyba tak

dolchus

I ten kombinezon Rigips Czyli jak trzeba będzie auto wyszpachlować to też ogarnie? xD

macgajster

@dolchus ten kombinezon odziedziczyłem po tacie, ma jakieś 30 lat, mam do niego czapeczkę i jak najbardziej będzie w stanie obgonić także prace blacharskie/lakiernicze

cebulaZrosolu

@macgajster tymczasem @PanNiepoprawny : po c⁎⁎ja ja relacjonowalem montaż tych podnośników


( ͡° ͜ʖ ͡°)

PanNiepoprawny

@cebulaZrosolu nic z tych rzeczy

cebulaZrosolu

@PanNiepoprawny wiem wiem. @Yes_Man każdego jest w stanie przekupić tą swoją mieszanką ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

parabole

@l__p Mostek protetyczny na głowie? Bez sensu...


A tak serio, współczuję ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować