Zdjęcie w tle
pietrodolan

pietrodolan

Twórca
  • 20wpisy
  • 142komentarzy
https://youtu.be/41SUp-TRVlg
Polecam wywiad o naszej przyszłości z AI (sztuczną inteligencją).
Po angielsku, z Eliezerem Yudkowsky'm - niestety jest sporo żargonu i technikaliów, ale warto posłuchać choćby dla części luźniejszych, bardziej filozoficznych wypowiedzi. Głównie o tym, dlaczego mamy przejebane, jeżeli natychmiast nie zatrzymamy dalszego rozwoju, dopóki w pełni nie zrozumiemy tego co tworzymy i jak to kontrolować. Fachowo nazywa się to "alignment problem" i Eliezer pracuje nad nim już ponad 20lat i jak widać z wywiadu ma raczej pesymistyczne rokowania dla naszej rasy.
Mnie niestety przekonuje jego tok myślenia i boję się beztroskiego hazardu przyszłością naszej planety, jaki w tej chwili uprawiają największe laby AI.
Od siebie jeszcze dodam, że gość jest szalenie ciekawą postacią, ekscentryczną (chciałbym wierzyć że trochę dramatyzuje niektóre wypowiedzi), racjonalistą do bólu (stworzył wspaniałe artykuły przyblizajace właśnie racjonalne myślenia - polecam google: "lesswrong sequences"), a jego prace badawcze dotyczyły m.in. teorii decyzji (stworzył functional/logical decision theory), twórcą książek sci-fi.

Zaloguj się aby komentować

TLDR na przykładzie sytuacji społecznej w USA moje luźne spostrzeżenia o tym jak nauka uderza w podstawy społeczeństwa i czemu konserwatyści przegrywają.
Najważniejszy towar eksportowy USA to kultura. Za jego pomocą, trochę przy okazji, docierają do nas echa rasowych tarć, które i w Polsce potrafią zakwitnąć (przypomnę tylko przemarsz w Poznaniu z kładzeniem się na ziemi, na fali protestów po śmierci George'a Floyda, który w naszym folklorze wyglądał dość osobliwie).
Niezależnie jakie są wasze poglądy i na ile zgadzacie się z kierunkiem tych zmian, bądź czy w ogóle was obchodzą - warto zdać sobie sprawę z jakich podstaw one wynikają i czemu dalsze napięcia społeczne, nie tylko rasowe, wydają się nieuniknione. I co to oznacza dla nas, Polaków, wciąż dość jednorodnego etnicznie i rasowo narodu.
O czym właściwie mowa? Tarcia społeczne w USA to temat rzeka, więc zacznę w tym wpisie od względnie mało kontrowersyjnego tematu, tj akcji afirmacyjnej (ang. Affirmative action), inaczej znanej pod wdzięczną nazwą "pozytywna dyskryminacja". Jej przykładem może być priorytetowe przyjmowanie mniejszości etnicznych (przykładowo Afroamerykanów lub Latynosów) na uczelnie wyższe (czyli de facto rasową dyskryminację pozostałych). Warto wspomnieć że wiele uczelni doczekało się pozwów, określając taką dyskryminację jako niekonstytucyjną.
Z czego to wynika i czy jest to sprawiedliwe?
Jasne, po części wynika to z wielu lat opresji, jakie dotykały m.in. czarną społeczność i silnego poczucia krzywdy. Ale jest też inny powód.
Chodzi o postępujące "specjalizacje" ras. Dobrym przykładem jest np sport, gdzie w niektórych dyscyplinach widać wyraźną różnicę w wynikach z podziałem na rasy (żeby wymienić kilka: bieganie, pływanie, koszykówka). Ale na sporcie się nie kończy, bo innym sztandarowym przykładem są wyniki Azjatów w naukach ścisłych, bądź statystyczne różnice w wynikach testow IQ.
Istnieje też ciekawe zjawisko psychologiczne, w którym oczekiwania otoczenia wzmacniają wyniki jednostki (np od murzyna oczekuje się wysportowania, od azjaty umiejętności liczenia, więc w tych dziedzinach będzie im dodatkowo lepiej szło). Ale czy można tłumaczyć te różnice tylko przyczynami pozabiologicznymi? Myślę że nie, choć trwają na ten temat emocjonalne debaty, podsycane przez polityków, popierane z obu stron różnymi badaniami.
I teraz najważniejszy wniosek: jeżeli jednak istnieje biologiczna różnica między rasami (jak wspomniałem, dodatkowo wzmocniona przez różne społeczno-kulturowe mechanizmy) to nie da się tworzyć równego i zdrowego społeczeństwa poprzez równe traktowanie ludzi z różnymi potencjałami w różnych dziedzinach. Upada fundamentalny paradygmat demokracji o równym traktowaniu każdego człowieka, jako przestarzały i nieprzystający - bo wtedy różnice społeczne się pogłębiają zamiast zacierać (przykładowo skazując czarnych na pracę fizyczną i sport, zostawiając azjatom i białym pracę umysłową). Jeżeli natomiast chcemy te różnice niwelować, to musimy "pozytywnie" dyskryminować (więc np właśnie promować murzynow/latynosow w nauce kosztem białych/żółtych. Wypadałoby też mieć jakieś programy sportowe skierowane do białych/Azjatów, ale szczerze nie mam pojęcia czy takie w USA na szerszą skalę istnieją). Stąd też może dość zauważalny odgórny nacisk na mieszanie się ras, niejako atakując problem u podstaw - nie ma różnic rasowych, jeśli same granice ras będą się zacierać.
Co to wszystko znaczy? Że ludzie nie powinni oczekiwać równego traktowania i że przestaje być ono logicznie uzasadnione, przynajmniej dopóki posługujemy się lewicowymi wartościami, gdzie nadrzędnym celem jest równość. Równość szans w tym wypadku nie wystarcza. O ile jesteśmy w stanie jasno stwierdzić przyczyny danych różnic (w opisanym przypadku skupiłem się na rasach, ale przecież to nie jedyna przyczyna - są inne o podłożu genetycznym i srodowiskowym, jak wzrost, wygląd, sytuacja ekonomiczna, miejsce zamieszkania, historia chorób, ...), o tyle jesteśmy w stanie te różnice lepiej mierzyć i kompensować. A chyba nikt się nie łudzi, że z postępującą technika będzie o to trudno.
Oczywiście ktoś słusznie zauważy, że dążenie do równości ponad wszystko nie jest optymalnym rozwiązaniem - dużo lepsza byłaby specjalizacja, ale wtedy wracamy do argumentu marginalizacji i nierównego dostępu do zasobów i atakujemy inny fundament społeczeństwa demokratycznego, tj prawo do samorealizacji.
Czy jest to sprawiedliwe? Odpowiedź zależy chyba od punktu widzenia i przekonań politycznych. Jeśli wolno mi puścić wodze fantazji, to uważam, że lepszym rozwiązaniem byłaby specjalizacja, gdzie różnice z niej wynikające bylyby kompensowane o podatek hamujący rozwarstwianie się społeczeństw. To, jak i normalizowanie różnic (np podkreślanie ich losowego charakteru), zamiast nagradzania "zwycięzców" i wytykania palcami pozostałych.
#rasizm #polityka #spoleczenstwo #filozofia
cweliat

Na podstawie tylko i wylacznie wlasnych doswiadczen (takze pewnie mozna to sobie o kant dupy rozbic) stwierdzam, ze glownie kwestie kulturowe maja znaczenie. Bedac na wakacjach otoczony przez roznych “majfrendow” mam wrazenie, ze to krok cywilizacyjny za Europa, tj. widzisz osobe czarnoskora, to mozesz minimum oczekiwac, ze bedzie sie zachowywal jak przecietny europejski nastolatek, czyli jak zjeb.

Z kolei w pracy mam pewien odsetek czarnoskorych i w wiekszosci to super osoby i pracownicy, od szeregowych po managerow.

Jedyna roznica miedzy nimi to de facto to, gdzie sie wychowali.

5tgbnhy6

@pietrodolan rownosc jest wazna kiedy stawiamy czlowieka przed majestatem prawa albo decydujemy czy dac mu sie szacunek nalezny istocie ludzkiej, ale to co bedzie mial, na jakim poziomie zyl powinno zalezec od tego czy inni ludzie dobrowolnie chca zaplacic za owoc jego pracy albo przekazac swoje zasoby bezinteresownie.

Ziemniakomat

@pietrodolan Byt określa świadomość. Poprawianie warunków materialnych, znoszenie stereotypów rasowych (zwłaszcza w kontekście uczestnictwa w procesie produkcji) i wyrównywanie szans moim zdaniem jest dobrym rozwiązaniem.


"Specjalizowanie ras" czyli rozwarstwianie w jakikolwiek sposób społeczeństwa śmierdzi podziałem kastowym, którego wprowadzenie ponownie w obecnych Stanach jak wciąż poprzedni podział na panów i niewolników jeszcze nie został w pełni posprzątany, to zły pomysł. Indie wciąż też mają problem z dawnym podziałem, na Facebooku można zreportować kogoś za obrażanie za przynależność do kasty, a ją można określać bodaj nawet na podstawie nazwiska.


Oczywiście ktoś słusznie zauważy, że dążenie do równości ponad wszystko nie jest optymalnym rozwiązaniem


Zależy kto ma jaki cel. Jeżeli kierujesz się utylitarnością to może nawet i podbój innych krajów jest optymalny. Powoli, ale to bardzo powoli, zbliżamy się do momentu, że w zasadzie mamy bardzo dobrą wydajność produkcyjną, a teraz trzeba w jakiś sposób dobrze podzielić się tortem, by ci z pustym talerzem nie wywołali wojny atomowej.

pietrodolan

@Ziemniakomat racja, że wydajność nie powinna być celem samym w sobie

Zaloguj się aby komentować

Nie Ukraina, ale mnie poruszyło. Rozmowa pomiędzy czeczeńskim dowódcą a rosyjskim pułkownikiem podczas (chyba) 1. bitwy o Grozny (data na filmiku raczej nieprawdziwa). Angielskie napisy
Z komentarza na YT "Alik died in the ambush while Turpal Ali died eight years later in prison. What we are hearing is the voices of ghosts spoken during a conflict that was fought long ago that have since been largely forgotten, the story of two men, once brothers who have since passed on, and the only memory of them left is this short conversation between two former brothers in arms and close friends who ends up fighting each other on opposite sides of a conflict. May both men rest in peace and meet each other as friends again."
https://www.youtube.com/watch?v=NnA552tMV8g
MaD

@pietrodolan bezsensowna wojna, jak każda... fajnie i ciekawie ten konflikt przedstawił w swojej książce 18letni rosyjski rekrut, Arkadij Babczenko - Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii, gorąco polecam

Zaloguj się aby komentować

Mam pytanie, które od jakiegoś czasu mnie nurtuje:
"Gdybyś był Bogiem, jaki świat byś stworzył, lub co byś w nim zmienił?" Lub inaczej, zakładając że istnieje stwórca: "co nasz świat mówi o nim i o nas. Jaki jest nasz cel?"
Polecam zatrzymać się na chwilę i napisać w komentarzu swoje przemyślenia, zanim przeczytacie moje własne, które mogłyby was nakierować na te same tory i zahamowac waszą kreatywność - bo to wbrew pozorom trudne pytanie.
.
.
.
Jak pozostawiliście swój koment to teraz napiszę co sam wymyśliłem:
Nie tak łatwo wyobrazić sobie lepszy i jednocześnie znacznie inny świat. Łatwo za to powiedzieć czego powinno być mniej (np bólu i cierpienia - przede wszystkim tego nie do zniesienia lub terminalnego, który niczemu nie służy, bo uczciwie trzeba przyznać, że istnieje też ból, który hartuje, wzmacnia i pomaga), a czego powinno być więcej (sprawiedliwości; szeroko rozumianej jakości życia tzn by dla większej ilości ludzi było ono piękną przygodą, a nie statystowaniem; może też obecności/opieki Boga). 
Jednak ciężko jest mi wymyśleć zupełnie inną wizję świata, która byłaby lepsza jako spójna całość. Życie bez wyzwań jest jak jedzenie bez smaku. Samo istnienie zła daje cel, bardzo przecież potrzebny w życiu. Inni ludzie też ten cel dają, ba, tworzą całą więź pojęć, których nie ma bez innych, jak dobroć - "nikt nie jest dobry w samotności". A piękno świata jest podkreślane przez jego gorycze - tak jak najlepiej smakuje jedzenie po okresie głodu, czy pierwsza miłość, tj ta nigdy wcześniej nie doswiadczona... 
Uczciwie tez trzeba powiedzieć, jeśli chodzi o surową ocenę naszego świata, że my sami stajemy się bardziej wymagający (co oczywiście z jednej strony jest na plus, bo pcha nas do postępu, ale z drugiej czyni nas, w skrajności, pełnymi pretensji i niezdolnymi do cieszenia się tym co przynosi zwykłe, dobre życie). Dużo w końcu zależy od naszej subiektywnej postawy - dla dwóch osób to samo życie może mieć zupełnie różną wartość.
Druga część pytania - "co nasz świat mówi o stwórcy i o nas":
Życie jest testem. Wymagajacym poligonem przez który mamy przejść, hartując się, ucząc i poznając wszystkie jego oblicza i nas samych. Ma nas poprawiać.
Czasem myślę, że odpowiedzią na moje egzystencjalne paradoksy jest wiara w pewnego rodzaju reinkarnację i poznawanie wszystkich odcieni życia, osiągając na końcu kompletną nirwanę, stan zrozumienia, kiedy to wszystkie te ścieżki i perspektywy łączą się z powrotem w jedną... Na pewno, jeśli istnieje dobry i wszechmocny Bóg, nasze życie nie kończy się tutaj - w końcu dla tak wielu jest raczej cierpieniem, podtrzymywanym przez naturalną chęć życia.
Patrząc na świat jak tego rodzaju test - trzeba przyznać że jest on dobrze przemyślany - bo co z nagrodą, tj niebem, za podążanie za cnotami wbrew temu światu, jeśli sam świat byłby tak zbudowany, że nagradzał by cnoty? Po cóż wtedy jeszcze obietnica nagrody? Jest jakaś głęboka wartość w podążaniu za dobrym życiem, wbrew pokusom zła. Wartość w takiej niezłomnej postawie, gdzie przeciwności nadają jej znaczenie i uświęcają taką osobę. Gdyby sam świat zawsze nagradzał takie osoby - czy nie tresowałby ludzi, zamiast budować ich charakter?
A może znacie jakieś książki bądź inne materiały (mogą być filozoficzne), które próbują odpowiadać na powyższe pytania?
tomasz.mintorski

|"zakładając że istnieje stwórca: "co nasz świat mówi o nim i o nas. "

Że jest chorym zjebem, który tworząc nas na swój obraz i podobieństwo, powołał do życia 7 miliardów kolejnych chorych zjebów.

Zaloguj się aby komentować

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Argonauci\_zachodniego\_Pacyfiku
"Argonauci Zachodniego Pacyfiku" Bronisława Malinowskiego - mini recenzja:
Sama książka bardzo dobra, rewolucyjna w swoich czasach, pozycja obowiązkowa wszystkich zainteresowanych antropologią, socjologią czy etnologią, jednak niekoniecznie dla osób spoza tych wąskich ram, bo mimo że napisana stosunkowo lekko i na ciekawy temat, to dotyka go od przyciężkawej, naukowej strony. Dlatego dla pozostalych polecam zatrzymać się na obszernym artykule na angielskiej Wikipedii, bo streszcza on na tyle dobrze wymianę Kula, tj przedmiot badań Malinowskiego, że raczej nie sięgnąłbym po książkę jeszcze raz. Mimo to wyciagnalem parę ciekawych rzeczy, np:
- Opisy magicznych formuł i opowieści i mitów, jako autentyczny obraz wierzeń i życia ludów "quasi pierwotnych" - Malinowski wiernie przytacza ducha tych ludów i dla mnie było to na pewno ciekawe w takim szerszym kontekście, również jako odbicie nas samych i naszych korzeni.
- Myśl ze str 395 o "dążeniu do jednolitości w zachowaniu" - ciekawa, stanowczo i odważnie postawiona (jak na badacza, który gdzie indziej jest raczej ostrożny w stawianiu wniosków) teza, która mówi coś bardzo fundamentalnego i jednocześnie prostego o nas samych - że normy etyczne w społeczeństwie tworzą się bezwładnie, przez naśladownictwo, tj normą społeczną nie jest to, co spełnia jakieś górnolotne kryteria (jak sprawiedliwość czy miłosierdzie), ale to co robią i jak postępują inni wokół nas. Czyli ujmując w mądre słowa - że zasada Kanta o imperatywie kategorycznym, jakkolwiek elegancka i intuicyjna, o tyle nie jest prawdziwa, a już na pewno nie w swoim "domyślnym" przypadku - jest zasadą którą warto się kierować, ale nie jest zasadą, którą ludzie kierują się "a priori".

Zaloguj się aby komentować

Niedawno słuchałem kłótni rodzinnej. Daruję wam szczegóły, ale wpadła mi wtedy do głowy pewna myśl.
Wydaje mi się, że, poza skrajnymi przypadkami, ludzie kłócą się, bo w emocjach nie potrafią rozdzielić trzech następujących rzeczy:
  1. to CO ktoś zrobił/powiedział i jaki miało skutek. Czyli to, jaka krzywda mnie spotkała, powód mojej złości na daną osobę i dlaczego uważam że postąpiła źle.
  2. DLACZEGO tak ktoś zrobił/powiedział - czyli jakimi intencjami ta osoba się kierowała. Czy na pewno chciała mi zaszkodzić, zrobić na złość? Jeśli nie jestem tego pewien, to warto założyć dobre intencje (albo przynajmniej taką ewentualność). Człowiek jest zresztą tak złożoną maszyną, że może mieć jednocześnie złe i dobre intencje (np przyjaciel, któremu na nas zależy, powodowany zazdrością, może nie chcieć w jakimś konkretnym przypadku naszego dobra) - wtedy warto, w miarę możliwości, skupiać się na wydobywaniu tych dobrych intencji, a nie wytykaniu złych.
  3. Moja reakcja na całą sytuację. Zawsze można spuścić powietrze i załagodzić skutki, jakie dana sytuacja ma na mnie i innych - zakładając że w ogóle zależy mi na tej osobie i chce dalej utrzymywać kontakt. Warto próbować przedstawić swój punkt widzenia na spokojnie, w sposób, który pozwoli jeśli nie przekonać do swoich racji, to przynajmniej nie wywoływać emocjonalnej reakcji obronnej i dopuści racjonalne myśli u drugiej strony.
Renard16

@pietrodolan

Warto próbować przedstawić swój punkt widzenia na spokojnie


w tym kraju już nikogo nie obchodzi punkt widzenia innych, każdy ma usta, ale uszy do słuchania to niewielu

Zaloguj się aby komentować

Co chwila czytamy o nowych badaniach, których wnioski wydają się być przełomowe. Na ile jednak są one wartościowe i na ile faktycznie powinny wpływać na nasz światopogląd?
Okazuje się, że nawet jeśli badanie wydaje się być rzetelne i uda się w nim ominąć powszechne pułapki i błędy poznawcze, to jego wyników często nie da się powtórzyć. Zjawisko to, znane pod nazwą kryzysu replikacji (ang. replication crisis), podaje w dalszą wątpliwość wiele opiniotwórczych badań, jak choćby słynny eksperyment więzienny Zimbardo, czy badanie posłuszeństwa wobec autorytetów Milgrama. Choć w obu przypadkach istnieją wątpliwości już o samą obiektywność badań i błędy w ich przeprowadzaniu, to w dalszym ciągu zdarza się przykładać do nich zbyt wielką wartość naukową.
Dodatkowo, istnieją silne przesłanki, że zjawisko replikacji nie ogranicza się do nauk humanistycznych (czyli np psychologii czy socjologii). Czy więc należy ignorować wszelkie nowe, potencjalnie przełomowe, ale jeszcze nie reprodukowane badania? A jak interpretować ich brak powtarzalności, gdy ten czasem będzie wychodzić na jaw? Póki co kryzys replikacji miał istotny wpływ na poprawę rygoru metod naukowych, przyczyniając się do powstania tzw. metascience. W końcu świadomość problemu nie powinna zniechęcać nas do nauki, a raczej zachęcać do jej poprawy. Prawda, jak to zwykle bywa, leży gdzieś pośrodku i, nawiązując wreszcie do załączonej wypowiedzi Bosaka, wyśmiewanie przez niego badań naukowych jako takich, czy podpierania się nimi w dyskusji niesie za sobą zarówno ignorancję jak i pewną zdrową intuicję.
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Replication_crisis#cite_note-Nature_5-25-2016-5
538d9b27-131b-4120-b547-12ff9b3a12ed
lgbt

@Azvex pięknie się zesrałeś, a twoja wypowiedź poza hejtem nie przedstawia wartości merytorycznej

Azvex

@lgbt haha smiechłem spadaj gościu na wykop. Tutaj nie potrzeba takich trolli

cec

@pietrodolan każdy fakt, gdy mu się odpowiednio długo przyglądać, okazuje się gówno prawdą

Zaloguj się aby komentować

Dziś o problemie o wielu nazwach: problemie sekretarki, problemie wyboru najlepszego obiektu, problemie łowcy posagu, czy wyboru kandydatki na żonę (ale można go odnieść do wielu innych życiowych sytuacji, jak np wyboru ścieżki kariery):
Klasyczny przykład takiego problemu to zagadnienie obsady stanowiska sekretarki. Na ogłoszenie o wolnym stanowisku sekretarki zgłosiło się N kandydatek. Z każdą z nich przeprowadza się wywiad oceniając jej przydatność i natychmiast po skończeniu wywiadu kandydatkę można bądź przyjąć (wówczas proces selekcji kończy się), bądź też odrzucić i przeprowadzić wywiad z następną. Nie wolno przy tym wracać do odrzuconych kandydatek.
Celem jest maksymalizacja prawdopodobieństwa wyboru najlepszej kandydatki.
Przedstawiony problem ma bardzo proste rozwiązanie optymalne: w skrócie - należy zawsze odrzucić N/e kandydatek (gdzie e to liczba Eulera i wynosi w przybliżeniu 2,7) . Przykładowo dla N=30 należy odrzucić 11 kandydatek. Następnie, z pozostałych kandydatek, wybrać pierwszą, która jest lepsza od wszystkich dotychczas przeglądanych (lub, gdy to nie nastąpi, wybrać ostatnią).
Przy takiej strategii prawdopodobieństwo wyboru najlepszej kandydatki, przy N dążącym do nieskończoności, wynosi około 36,8% (1/e).
Mój komentarz - o ile sam problem jak i jego rozwiązanie jest ciekawe, o tyle przykładanie go "1 do 1" do życiowych decyzji może nie dać efektywnych wyników. Pamiętajmy że warunki problemu są postawione wyraźnie, a życie jest jakie jest. Na przykład nie zawsze mamy do czynienia z losowym rozkładem "kandydatek". Często też nie znamy N, bądź podejmujemy decyzję na dłuższym odcinku czasu (a wtedy ocena tego co jest "najlepsze" może się dla nas zmieniać).
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Problem_sekretarki
inskpektor

Ten problem jest też opisany w książce 'Algorytmy. Kiedy mniej myśleć i ...'. Oczywiście polska szkoła tłumaczenia tytułów (i projektowania okładek) robi jej tutaj krzywdę :). Książka jest bardzo ciekawa i mimo że to publikacja chyba jednak pop naukowa (100 stron przypisów!) to moim zdaniem warta przeczytania. Jeśli kogoś interesuje szersze spojrzenie na metody rozwiązywania problemów, genezę algo, jak dzięki matematycznemu myśleniu wprowadzić porządek do rozwiązań - to polecam.

Zaloguj się aby komentować

Mam pytanie do @Rozpierpapierduchacz albo kogoś ogarniętego w temacie - wychodzę z psem pobiegać, ale że psiak nie dorównuje mi tempa to wymyśliłem że przypnę go w połowie biegu, w lesie do drzewa i zrobię wtedy 10 krótkich interwałów góra dół. Pies miałby wtedy czas trochę odsapnąć i mnie cały czas przy tym widzi ale jakoś po 2 razach zaczął w trakcie szczekać - jakby się bał że go zostawię? Ma ktoś pomysł co z tym fantem zrobić?
pietrodolan

@Rozpierpapierduchacz ale to nie wygląda tak, że ja go ciągnę za szyję całą drogą - w pierwszą stronę to on się wyrywa do przodu i ja muszę go spowalniać - po prostu jest spasiony (Labrador, nie moja wina, bo nie ja go karmię, jedynie wychodzę z nim na spacery) i po jakichś 30min już widać, że woli wolniejszy chód który nie jest kompatybilny z bieganiem (i wtedy też się do niego dostosowuję, zwalniam) - po prostu szukam sposobu, żeby mimo wszystko zgrać się lepiej, stąd pomysł z przywiązaniem do drzewa i jedyne co to chciałem zrozumieć czemu szczeka i czy mogę go jakoś "poprawić". Nie wiem skąd taki ton, jakbym sprawiał jakąś krzywdę psu wychodząc z nim pobiegać

kiri

@pietrodolan biegając z otyłym labradorem aż nie padnie niszczysz mu stawy.

Jeśli ci zależy na psie - zmiana diety plus spokojny, niewymuszony ruch, cwiczenia na wzmocnie mięśni etc. Zwłaszcza, że laby są najbardziej zagrożone dysplazja ze wszystkich ras

Man_of_Gx

@pietrodolan Powiedz właścicielom że jak nie zaczną odchudzać psa to nie będziesz z nim wychodził bo mu stawy polecą. 30 minut równego biegu to moim niefachowym okiem i tak dobry wynik dla labka.


Gx

Zaloguj się aby komentować

Tak, to znowu ten post o MŚ w Katarze.
Będzie krótko - oświadczam, że nie zamierzam oglądać mistrzostw - zero meczów, null gifów, ziobro wiadomości. Polecam to każdemu, kto ma szacunek do samego siebie, bo jeśli tylko lamentujesz i dalej popierasz swoim biernym udziałem i napychasz pieniądze tym, którzy odstawiają taką szopkę, to już jesteś niewolnikiem. Umówmy się - tu nie chodzi o samo kopanie balona.
DaugDemaro

@HrabiaKoniecpolski RIP bozo

bojowonastawionaowca

@pietrodolan Bardzo szanuję i łączę się w dokładnie takim samym postanowieniu, to jedna z największych fars, jakie tylko można było sobie wyobrazić. Szkoda czasu i środków na interesowanie się tym szambem.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiedzieliście, że MIT (najlepsza uczelnia techniczna na świecie) udostępnia masę kursów ZA DARMO na ich stronie:
https://ocw.mit.edu/search/
Jak znasz komunikatywnie angielski to jest to najlepsze źródło zdobywania wiedzy jakie przychodzi mi do głowy.
Oczywiście nie tylko MIT udostępnia otwarte kursy, wiele najlepszych uczelni (Harvard, Stanford, Yale,...), również o bardziej humanistycznych profilach też to robi - polecam przejrzeć sobie pod tym kątem sam youtube - przykładowo:
https://www.youtube.com/user/YaleCourses/playlists
Żyjemy naprawdę w pięknych czasach i to jest dla mnie główny powód, dlaczego warto uczyć się angielskiego
aceventura

@pietrodolan tak wiem, ja jako psycholog z zawodu w wolnym czasie uczę się dla włąsnej przyjemności w ten sposób matematyki, którą zawsze lubiłem, ale na studiach już jej nie miałem (oprócz statystyki). Teraz powtarzam praktycznie wszystko zaczynając od arytmetyki (bazuję na książkach Art of Problem Solving), bo chcę wyrobić sobie intuicję matematyczną i nauczyć się rozwiązywania problemów. Celem jest Calculus, bo póxniej mam zamiar zająć się Fizyką i Astronomią.

WielkiNos

@pietrodolan tak, wiedziałam.

warzone

@aceventura bardzo szanuję za takie podejście do matematyki.

Zaloguj się aby komentować

HejTO! Polecam świetną książkę która wprowadza w świat sztuki (głównie malarstwo, ale też rzeźba i architektura), tj przechodzi przez wszystkie okresy i próbuje wytłumaczyć czemu są ważne, co zrewolucjonizowały i jak należy je "czytać". Naprawdę świetna jakościowo pod względem treści jak i omawianych reprodukcji.
E.H. Gombrich - O sztuce:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/55469/o-sztuce
Przy okazji - znacie takie książki o muzyce, bądź literaturze? Tzn przechodzące przez najważniejsze nurty i tłumaczące je laikowi? Bardzo chciałbym na przykład zrozumieć współczesną muzykę klaszyczną (czy na przykład art jazz), a nie bardzo wiem z jakiego wiarygodnego źródła szukać takiej wiedzy.
frk

Nie rozumiem. Zrozumieć muzykę? W sensie tekst?

Swistunka

@pietrodolan Też polecam tą książkę. Co prawda nie czytałem całej tylko przygotowałem na jej podstawie prezentacje na mature z polskiego, ale to co czytałem było spoko.

pietrodolan

@frk w sensie zrozumieć co oznaczają dysonanse, co ma przekazywać np. muzyka klastrowa itd. Tzn nauczyć się ją "słuchać" tak jak słucha jej artysta i na podobnej zasadzie jak poznajesz sztukę współczesną (którą też można się "nauczyć"). Bo gdy słucham takiej muzyki jako laik to zazwyczaj słyszę tylko niepoukładany jazgot. Przy okazji wpadł mi właśnie taki poradnik o współczesnej muzyce klasycznej, jak przeczytam to dam znać "Reszta jest hałasem", Alex Ross

Zaloguj się aby komentować

Ciekaw jestem, czy są tu osoby zainteresowane efektywnym altruizmem, czyli pomaganiem opartym o dowody, nastawionym na maksymalizację "dobra" - innymi słowy - zagadnieniem "jak pomagać, by nasza pomoc nie szkodziła, ale miała najlepszy możliwy skutek"?
W skrócie tym właśnie zajmuje się ruch efektywnego altruizmu (EA, effective altruism)
Bogatym zbiorem tematów, które bezpośrednio i pośrednio dotyczą tego zagadnienia jest: https://80000hours.org/ (po angielsku)
Bardzo polecam również młodym, którzy np zastanawiają się nad wyborem studiów, czy przedmiotów na maturę: https://80000hours.org/career-guide/
Może ktoś tutaj chciałby poświęcić czas na luźniejsze lub bardziej konkretne dyskusje w tym kierunku, poczynając od pytania "jakie organizacje pożytku publicznego warto wspierać w Polsce"? I szerzej nawet - jak pomagać poza naszymi granicami, również na Ukrainie?
Brakuje bardzo w debacie publicznej w Polsce takiego podejścia, nieco bardziej utylitarnego, oderwanego od emocji. Sam utylitarystą nie jestem, ale patrząc z szerszego, chłodnego i naukowego punktu widzenia widzę wielką wartość w efektywnej formie pomocy. Polacy pomagają dużo, niestety wiele środków się marnuje i możnaby je wykorzystywać dużo lepiej, niż dotychczas. Być może są tu osoby, z którymi uda nam się stworzyć coś na wzór hejtowego think tanku?
jbc_wszystko

@pietrodolan Jestem zainteresowany żeby ludzie tak postępowali, ale sam nie kiwnę palcem, bo w sumie nie lubię ludzi.


@trojkat Altruizm i wszystkie pomocowe organizacje nie są nastawione na rozwój ludzkości tylko na doraźną pomoc w problemach. Często są nawet negatywnie nastawieni na rozwój, bo to wyzysk, a przecież musimy wykarmić Afrykę zamiast podbijać kosmos...

trojkat

@jbc_wszystko nie do końca bo np zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji czy konflikt nuklearny to nie coś z czym mamy obecnie do czynienia a są wymieniona jako jedne z głównych problemów.

https://80000hours.org/problem-profiles/

pietrodolan

@jbc_wszystko no właśnie mówisz o altruizmie i organizacjach działających tradycyjnie - wtedy owszem, często one wręcz tracą zasoby i działają skrajnie nieefektywnie bądź szkodliwie. Ale są też organizacje, na które są twarde dowody statystyczne i analiza, które mają bardzo wymierny wpływ nie tylko na otoczenie ale i na przyszłość. Jak znasz angielski to polecam spojrzeć na początek tu: https://www.givewell.org/charities/top-charities (chociaż te organizacje, choć bardzo efektywne, to jednak bardziej skupiają się na teraźniejszości, ale są i inne, które zajmują się np ryzykiem biochemicznym czy sztuczną inteligencją)

Zaloguj się aby komentować

Jakie macie ulubione formułki, które krótko wyczerpują temat? Moim ostatnio jest "szczucie cycem" o sposobie reklamy przez pokazywanie cycków
lubieplackijohn

@gacek Musisz być patronem za min 10 pln miesięcznie. Wtedy boostujemy Ci konto do Hejto Premium!

electric_miss

@gacek Premium jest za bycie patronem minimum 10zł, więcej szczegółów przedstawi @lubieplackijohn z nim trzeba to uzgodnić

electric_miss

@PanDemia musisz to zgłoście do moderatora @lubieplackijohn

Zaloguj się aby komentować

Zna ktoś dobry program (albo natywny sposób w windowsie), żeby robił backup wybranych folderów na pendrive'a i przy ponownych backupach żeby tylko aktualizował zmiany?
Sorry jak zły temat, ale szukam
radek-piotr-krasny

@GigaJanusz o jaka faza, musze obadac

wstreczyciel

@S2k0 @GigaJanusz Mam serwer plików Synology. na którym pracuję nad plikami. Ustawiłem backup na zewnętrznym dysku HDD podpiętym po USB i po jakimś czasie zorientowałem się, że backup się robi ale ja nie jestem w stanie odczytać i otworzyć tych plików z zewnętrznego HDD, bo to potrafi tylko system Synology.


A ja chcę mieć backup tych plików nie jako jakaś forma kompresji rozpoznawalna tylko przez system Synology tylko chcę móc je odczytać z tego HDD przeznaczonego na backup. Polecicie mi jakieś rozwiązanie?

Zaloguj się aby komentować

Bardzo dobry tekst Piotra Plebaniaka z Przeglądu Geopolitycznego, na który wpadłem parę lat temu, a który otworzył mi oczy na współczesny sposób prowadzenia wojny - nazwał i poukładał coś, co czułem tylko podświadomie i mgliście. Trochę naukowy język, ale warto się przedrzeć przez te hermetyczne pojęcia. Z abstraktu:
"Wytłumaczono przyczyny, dla których akcje jawne, a w szczególności konflikty toczone na płaszczyźnie militarnej tracą na znaczeniu w projekcji oddziaływań (ang. power struggles) w przestrzeni geopolitycznej. Z powodu niemożności odróżnienia zjawisk naturalnych od sztucznie wywołanych, ukrywania tożsamości aktora i udziału aktorów niepaństwowych (ang. non-state actors) kluczowe akty oddziaływania będą trudne do wykrycia lub nawet zdefiniowania czy uznania ich za akt wojny. Dążenia podmiotów do rozmycia rozliczalności (ang. accountability) i pozyskania wiarygodnej zaprzeczalności (ang. plausible deniability) powodują, że autorzy analiz geopolitycznych tracą możliwość posługiwania się aparatem zapożyczonym z nauk ścisłych i nieuchronnie coraz częściej zmuszeni są do opierania się na spekulacjach. Centralnym pojęciem artykułu jest asabijja, czyli m.in. zdolność do osiągania kolektywnych celów, którą autor uważa za decydującą w rozstrzyganiu konfliktów niejawnych, a zarazem za główny cel oddziaływania podmiotów wrogich."
http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-b3fc8111-7a15-4866-b39a-c71f13a8d237/c/XXVII-01-Plebaniak.pdf
Nebthtet

@pietrodolan dzięki za wartościowe znalezisko, będę sobie musiała poczytać wieczorem. Patrząc na samą bibliografię będzie to faktycznie adekwatne do obecnej sytuacji. I nie sposób zaprzeczyć prawdziwości przytoczonego fragmentu.

Zaloguj się aby komentować

Moje #mysliznadmuszli o relatywizmie moralnym:
Świat nie jest względny - nie u swoich podstaw. Tak samo jak istnieje obiektywna prawda, gdzie 2 + 2 = 4, tak istnieje też obiektywna i uniwersalna moralność.
Opiera się na uniwersalnych uczuciach i wrażeniach, jak szczęście, smutek, ból, cierpienie. Człowiek, niezależnie od kultury czy rasy, odczuwa ból jako zjawisko negatywne, niepożądane. Potrafi również dostrzec tą samą zależność u innych. Dlatego sprawianie bólu jest obiektywnie złe.
Problem ze znalezieniem moralnie właściwego wyboru często wynika ze złożoności sytuacji, której dotyczy. Zwykle dany nasz wybór niesie za sobą więcej niż jeden skutek, często skutki mają przeciwną dla nas wartość, stąd konieczność wartościowania wyborów i ich subiektywizowania na podstawie prawdopodobieństwa ich skutków.
Na pewno każdy nie raz pomyli się w wartościowaniu takich wyborów - wydaje się, że najlepszą drogą jest słuchać wewnętrznego głosu sumienia i postępować w zgodzie z nim - jeśli nawet postąpię źle, to tylko z powodu niedoskonałości mojego zrozumienia (którego rozwijanie jest też moim obowiązkiem), a nie z niedoskonałości woli.
Kluczem jest zrozumieć własne, szczere myśli i nie skupiać się na swoich egoistycznych chęciach i racjonalizowaniu złych wyborów.
Zapraszam do dyskusji
pietrodolan

@sullaf o relatywizmie moralnym? Dla niektórych nie ma obiektywnej prawdy, nie ma obiektywnej moralności - z tymi osobami chętnie bym podyskutował, ale jak nie widzisz punktu zaczepienia to rozumiem, że raczej się zgadzasz. To chyba dobrze

libertarianin

Ja podchodzę do świata bez overthinkingu. Nie ma co dawać ludziom zbędnych zakazów jak nikomu krzywdy potencjalnie nie zrobią, i nie rób drugiemu tego czego ty byś nie chciał.


A tak wogóle to moralnie chciałbym by homoseksualne małżeństwa mogły bronić przy pomocy broni swoje legalne uprawy marihuany. Ale to jeszcze się nie zdarzy w tym kraju tak prędko...

pietrodolan

@libertarianin z tą bronią to dla mnie jest śliski temat, bo jak kiedyś podobała mi się idea libretarianizmu, to jednak teraz uważam, że jest swego rodzaju intelektualnym skrótem i że świat jest bardziej skomplikowany, żeby upraszczać zasady w nim panujące do takiej prostej idei. Chodzi mi o to, że żyjemy w społeczeństwie i musimy zrezygnować z jakiejś części wolności dla dobra ogółu (oczywiśćie ważne jest, żeby tej wolności nie zabrać za dużo, ale to inny temat). strzelaniny w szkołach w USA pokazują, że powszechny dostęp do broni nie zawsze jest taki dobry, jak wielu chce go przedstawiać.

Zaloguj się aby komentować

Polecam świetny poradnik do planowania celów i wszelkich postanowień - co prawda do końca roku jeszcze kawałek, ale im wcześniej sie zaczniecie przygotować, tym lepiej dla was Zresztą poradnik nie trzeba stosować tylko do celów noworocznych.
Sam używam już 2 lata i mi pomaga - najbardziej rewolucyjnym i jednocześnie bardzo prostym pomysłem jaki z niego wyciągnąłem (choć nie jedynym) było priorytetyzowanie zadań jako sposobu na poradzenie sobie z brakiem czasu. W skrócie chodzi o wybranie paru najważniejszych celów, jakie w danym roku chcecie wykonać i zajęcie się nimi W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI.
Do pobrania w formie PDF (niestety po angielsku, ale jak będzie 100 błyskawic to mogę z grubsza przetłumaczyć):
https://alexvermeer.com/8760hours/
anervis

Super, pobieram. Mam właśnie problem z wzięciem się do regularnych ćwiczeń

Zaloguj się aby komentować

Następna