Zdjęcie w tle
TheLastOfPierogi

TheLastOfPierogi

Osobistość
  • 129wpisy
  • 711komentarzy

OC #herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra #codziennaIIIrzesza

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości czarna herbata Darjeeling Rohini Jethi Kupi 2022 od niezawodnego sklepu eherbata.pl. Liście pochodzą z herbacianego ogrodu Rohini indyjskiego dystryktu Dardżyling położonego u podnóży Himalajów. Herbaty z tego regionu są unikatowe - po części jest to charakter pogody z dużą ilością mgieł i stosunkowo wilgotnym klimatem, częściowo ze względu na metodę zbioru. W skład dobrego Darjeelinga wchodzą małe liście przytopowe oraz nierozwinięte pączki liści. Zazwyczaj zbiera się je w proporcji dwa liście na jeden pączek. Charakter herbaty Darjeeling zależy od pory zbioru. Pierwszy z nich (zwany first flush) odbywa się między marcem i majem. Pierwsze Darjeelingi mają charakter świeży, kwiatowy, trochę łąkowy i generalnie są najbardziej cenione. Drugi zbiór (second/summer flush) odbywa latem. Herbata z tego zbioru jest cięższa, bardziej słodowa, z nutami win muszkatelowych. Na jej charakter wpływają... szkodniki. Krzew herbaciany nie przepada za owadami, które podgryzają liście (chodzi tu głównie o insekty z gatunku Empoasca flavescens, Helopeltis theivora, Scirtothrips dorsalis) i zaczyna wytwarzać terpeny, które odpowiadają za cięższe, słodkie nuty smakowe. Trzeci zbiór (third flush/monsoon flush) odbywa się miedzy wrześniem, a listopadem i jest zazwyczaj wykorzystywany do przemysłowej produkcji herbaty/tworzenia torebkowanych blendów "Darjeeling". W międzyczasie odbywają się pomniejsze zbiory większych liści wykorzystywanych do produkcji torebkowanych herbat bez oznaczenia miejsca pochodzenia.
Wizualnie jest nietypowo jak na herbatę czarną z wieloma zachowanymi, zielonymi liśćmi (pamiętajmy jednak, że określenie herbata czarna/zielona/biała są mylące, gdyż nie odnoszą się per se do koloru suszu herbacianego, a raczej do technologii produkcji. Herbaty Darjeeling z pierwszego zbioru są produkowane jak herbaty czarne, jednak ich charakterystyczną cechą jest dobrze zachowany zielony kolor części liści, który wynika z przerwania w odpowiednim momencie procesu ciemnienia enzymatycznego. Wśród herbacianych rabinów do dzisiaj trwają dyskusje, czy przez to jest to herbata czarna, czy raczej oolong, ale większość stoi na stanowisku, że mamy tu do czynienia z trochę zmodyfikowaną technologią produkcji herbaty czarnej). Herbata składa się z pojedynczych, ręcznie skręconych małych liści, ładnie rozwijających się w trakcie parzenia. Aromat suszu przypomina mi świeże siano, zapach łąki latem, czy w końcu polne kwiaty.
Po zaparzeniu napar jest bardzo jasny, barwy słomkowej, ze złotymi refleksami. Aromat naparu jest trawiasty, łąkowy, trochę mineralny z odrobiną kwiatów w górnej nucie. W smaku jest bardzo klasycznie jak na Darjeeling - na początku jest delikatnie i kwiatowo, w drugiej nucie wchodzi mineralność, warzywność (kojarzy mi się to trochę z bulionem warzywnym, ale bez obaw - jest to smak bardzo przyjemny). Body jest lekkie, a herbata ładnie rozwija swój aromat w ustach. Jest też delikatna cierpka kontra, więc trzeba uważać z czasem parzenia.
Darjeeling z ogrodu Rohini to bardzo klasyczna herbata z tego regionu. Jednocześnie, to dobry wstęp do sprawdzenia, czy odpowiadają nam takie herbaty. Jako miłośnik Darjeelingów mogę z całym sercem ją polecić.
32/∞
#herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra #herbata
a6313b1c-83ab-4f5a-b064-4d715babde7b
ranunculus

@TheLastOfPierogi miałem w tym roku nie kupować Dardżelingów bo w sumie niby je lubię, ale nie aż tak, no ale zamówiłem wczoraj w eherbacie co tam mają w tym roku ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Endrevoir

Nosz kurde polecilbys jakiegoś tańszego Dardżelinga bo się zabieram powoli do kolejnego zamówienia ale jeszcze nie oszalałem na punkcie herbaty żeby wydawać 90zl/50g herbaty:((

krzysiek34011

Dzięki za recke. Jakbyś mógł zrobić post o dobrych herbatach na początek tak do 25zl za 50g

Zaloguj się aby komentować

Nie będę ukrywał, że dzieje rewolucji francuskiej znam strasznie słabo i chciałbym chwycić jakieś dobre opracowanie, żeby nadrobić. Mam "Czarną księgę rewolucji francuskiej" i "Ludobójstwo francusko-francuskie: Wandea", ale chciałbym zacząć od monografii raczej obejmującej całość zjawiska z jego genezą, przebiegiem i w konsekwencjami.
Co byście polecili? Może być po angielsku.
#ksiazki #historia #ksiazkihistoryczne
Chougchento

@TheLastOfPierogi The Oxford History of the French Revolution Williama Doyle, ciekawa pozycja,choć sam nie dałem rady skończyć,bariera językowa mnie pokonała

schweppess

@TheLastOfPierogi Rewolucja francuska 1789-1794. Społeczeństwo obywatelskie duetu Baszkiewicz/Meller

rith

@TheLastOfPierogi Spróbuj może 'Historia Francji bez mitów" od pewnego Doktora nhab ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend cejlońskiej herbaty Breakfast Earl Grey od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Czym są herbaty śniadaniowe pisałem tutaj , więc bez powielania informacji uderzamy od razu w kierunku mięska. Dzisiaj trochę o przetwórstwie przemysłowym herbaty, więc wpis z gatunku #herbatacodziennaekstra
Wizualnie herbata składa się z drobno kruszonych liści herbacianych z nielicznymi przebłyskami złotych, również kruszonych tipsów. I tutaj mamy do czynienia z tematem rzeką, czyli dlaczego się kruszy/mieli herbaciane liście. No cóż, głównie dlatego, żeby ukryć słabą jakość surowca wyjściowego - stąd gorszej jakości herbaty często przechodzą proces przemysłowy znany jako CTC, czyli cut/crush, tear, curl (albo po polsku cięcie, kruszenie, zawijanie). Dzięki temu powstaje herbata składająca się z bardzo drobnych, ciasno zwiniętych kuleczek, które błyskawicznie oddają kolor i smak. Takie przetwórstwo herbaty jest szybsze (nie wymaga ręcznej obróbki takiej jak np. zwijanie całych liści), a całość wykonują maszyny. Przykład linii do CTC możecie zobaczyć na tym filmie . Około 80% produkowanej herbaty jest wykonywany w taki sposób.
Proces kruszenia, bądź mielenia występuję również w herbatach dobrych jakościowo. Najlepszym przykładem jest tutaj japońska matcha. Jest ona zmielona drobno, gdyż podczas zaparzania nie oddzielamy fusów od naparu, spożywając całość razem. W przypadku herbat śniadaniowych ma to jeszcze jeden cel - mocno pokruszony susz oddaje lepiej teinę, więc herbata "ma kopa". Drobno zmielona herbata łatwo się przeparza, więc trzeba pilnować czasu parzenia.
Aromat suszu jest mocno bergamotowy, podbudowany herbacianymi aromatami tostowymi. Napar jest bardzo ciemny, prawie czarny, z nielicznymi czerwonymi przebłyskami. W aromacie naparu jest sporo cytrusów, białego chleba, trochę nut konfiturowych. Smak jest intensywny i mi kojarzy się z chałką suto posmarowanym cytrusowym dżemem. Całość kontrowana jest przez gorycz i taninową cierpkość. Kojarzy mi się z mocnymi herbatami popularnymi w latach '90.
Breakfast Earl Grey to herbata, prosta, jednowymiarowa i dająca dużo energii. Jednocześnie jednak jest w swojej prostocie szlachetna. Świetna do przepłukania pożywnego, dużego śniadania, bez większej kontemplacji nad smakiem i aromatem.
31/∞
#herbatacodzienna #herbata
5cf4cdff-1729-4d25-97d8-335c17baa78e
obibok

Zawsze myślałem że herbata jest transportowana do Europy w workach. Na górze zostają liście a im niżej tym drobniejsze gónwo. A z tego co piszesz to podział na klasy następuje tuż po zbiorach, kiedy liśc jest nadal wilgotny.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Ale słabo się dzisiaj czuję. Trochę jak zombie. Niby wstałem rano, ubrałem się, poszedłem na spacer, ale brak mi jakoś sprawczości. Trzeci dzień na nowych lekach - boli mnie trochę głowa, ale tabletka pyralginy daję rade. Na spacerze dostałem jakiegoś dziwnego, dławiącego napadu lęku. Kusiło, żeby sięgnąć po benzodiazepinę, ale udało się odpuścić.
Ech, próbowałem coś poczytać, ale ze skupieniem średnio. No nic, trzeba zaufać lekarzowi, procesowi leczenia i powoli zbierać się do kupy.
Trzymajcie się Cumple i Cumpelki z problemami ze zdrowiem psychicznym!
#depresja
zuchtomek

@TheLastOfPierogi Tegoroczna wiosna jest póki co bardziej dołująca niż jesień i zima razem wzięte...


Trzymaj się cumplu!

Zaloguj się aby komentować

Chodźcie Czarno-Brązowi*, chodźcie walczcie z nami jak mężczyźni,
udowodnijcie swoim żonom za co dostawaliście medale we Flandrii.
Powiedzcie im jak na widok IRA uciekacie,
z zielonych, pięknych pól Killshandry**
Dzisiaj porozmawiamy o największej potyczce Irlandzkiej Wojny Niepodległościowej, czyli bitwie pod Crossbarry, gdzie 100 członków IRA upokorzyło ponad 1300 żołnierzy Essex Regiment i policjantów Royal Irish Constabulary (służących w trakcie konfliktu jako zmilitaryzowane dywizje pomocnicze). Znajomość poprzednich wpisów może być pomocna - z szacunku dla stałych czytelników staram się nie dublować informacji. Listę wszystkich moich wpisów o historii Irlandii zamieszczam na dole posta.
3 Brygada IRA z Cork była prawdziwym cierniem w boku dla brytyjskich sił w południowej Irlandii. Oddział pod dowództwem Charliego Hurley'a został zorganizowany w pod koniec roku 1919 lub na początku 1920. W szczytowym momencie służyło w nim trochę ponad 100 ochotników.
Pierwszym, wielkim zwycięstwem Brygady była zasadzka pod Kilmichael 22.10.1920. Charlie Hurley zorganizował lotną kolumnę 36 ochotników. Uzbrojeni w karabiny (każdy z bojowników IRA dostał tylko 35 pocisków), dwa domowej roboty granaty i kilka XIX wiecznych rewolwerów pomaszerowali w kierunku Dus a' Bharraigh i zajęli pozycje na wzgórzach górujących nad okoliczną drogą, którą regularnie przejeżdżał patrol RIC. Tom Barry, weteran I wojny światowej, w pożyczonym mundurze oficera IRA staje na środku drogi. Kierowca ciężarówki zwalnia myśląc, że ma do czynienia z brytyjskim oficerem. Na dźwięk jego gwizdka ochotnicy podzieleni na trzy drużyny otwierają ogień. Zasadzka okazuje się olbrzymim sukcesem - spośród 18 żołnierzy korony ginie 16, przy stratach własnych 3 ochotników.***
Ocaleni członkowie RIC mówią o setkach dobrze uzbrojonych żołnierzy IRA, którzy otworzyli do nich ogień. Żołnierze jednostek pomocniczych niechętnie opuszczają względnie bezpieczne miasta. Prasa tworzy sensacyjne artykuły o domniemanych masakrach przeprowadzanych przez członków IRA. Okupanci po raz pierwszy od wielu lat przestają czuć się bezpiecznie
Gdzie te szyderstwa i żarty, którymi nas zasypywaliście,
gdy nasi bohaterowie roku 1916 zostali straceni?**
W najbliższych miesiącach dochodzi do kilku potyczek m.in. 2.02.1921 brygada wydostaje się z brytyjskiego okrążenia Burgatia House. Niemal dwa tygodnie później szczęście się odwraca - zasadzka na wypełniony żołnierzami Essex Regiment pociąg w mieście Upton jest porażką. W wyniku starcia poważne rany odnosi Charlie Hurley, ginie 8 cywili i co najmniej 3 bojowników IRA. Zaczyna się "czarna seria" - w ciągu dwóch tygodni kilkunastu (niektóre źródła mówią o ponad 20) ochotników ginie bądź zostaje aresztowanych. 
Niektórzy myśleli o swoich matkach i żonach,
niektórzy myśleli o swoich rodzinnych, irlandzkich domach.
(...)
Kiedy wymaszerowali z Cork prosto ku swojej zgubie.
Wtem rozległ się rozkaz: "Chłopcy, bagnet na broń!",
i dzielni chłopcy z bagnetami ruszyli w bój.
Odważnie walczyli i umierali za ukochaną Irlandię,
samotnie w lasach Upton, walcząc za Sinn Fein****
Brytyjczycy triumfują. Stacjonujący w Cork pułk piechoty z Essex zbiera 1200 żołnierzy, RIC wystawia 120 policjantów. Ich zadanie jest proste - otoczyć i zniszczyć 3 Brygadę IRA z Cork. 19.03.1921 otaczają wioskę Crossbarry. Pierwszą ofiarą jest dowódca brygady Charlie Hurley, zabity w swoim łóżku około godziny 6:30. Brytyjczycy działają jednak zachowawczo, czekając na posiłki. Tom Barry dowiadując się o zasadzce od mieszkanki wioski, szybko mobilizuje 104 żołnierzy IRA. Około godziny 8 brygada zajmuje centralne skrzyżowanie w Crossbarry. Brytyjczycy, powoli osiągający centrum wioski zostają ostrzelani. Wymiana ognia odbywa się na bardzo krótkim dystansie, w ruch idą kolby i bagnety. Zaskoczeni żołnierze brytyjscy tracą około 15 ludzi, przy relatywnie niskich stratach IRA wynoszących 3 ochotników. Irlandczycy wykorzystują sukces i wycofują się w stronę Gurranereigh, wysadzając za sobą most nad rzeką Owenabue. Dowodzący pułkiem z Essex major Arthur Percival próbuje, widząc wycofujących się ochotników, bezskutecznie zorganizować pogoń.
Więc pamiętajcie o chłopcach z Crossbarry, 
którzy zmusili Brytyjczyków do ucieczki.
Dowodził nimi generał Tom Barry.
19 marca 1921 roku.*****
Ostatnią większą akcją bojową 3 Brygady IRA z Cork jest wysadzenie koszar RIC w Rosscarbery pod koniec marca 1921. Oddziałowi udało się jednak przetrwać do lipcowego rozejmu, siejąc terror wśród czarno-brązowych*, żołnierzy brytyjskich i członków RIC.
Tom Barry weźmie udział w wojnie domowej po stronie przeciwników Wolnego Państwa Irlandzkiego. Umrze 2 lipca 1980 w wieku 83 lat w swoim ukochanym Cork.
Spis ilustracji:
  1. Tom Barry
  2. Charlie Hurley
  3. Żołnierze 3 Brygada IRA z Cork
  4. Czarno-Brązowi i oddziały pomocnicze RIC
  5. Pomnik poświęcony Bitwie pod Crossbarry
Poprzednie wpisy o historii Irlandii:
  1. Powstanie Wielkanocne
  2. "Johnny I hardly knew Ye"
  3. Cathal Brugha
*Black and Tans - popularna nazwa brytyjskich ochotników, głównie weteranów I wojny światowej, pochodząca od charakterystycznego umundurowania
** fragment tradycyjnego rebel songu "Come Out Ye Black and Tans"
*** Ken Loach w filmie "Wiatr buszujący w jęczmieniu" pokaże bardzo podobną zasadzkę, jednak nie jest powiedziane wprost, że chodzi o Kilmichael. Fabularyzowany przebieg starcia różni się w szczegółach od tego historycznego.
**** fragment tradycyjnego rebel songu "The Lonely Woods of Upton"
***** fragment piosenki "The Boys of Crossbarry" zespołu The Paddy Boys
#pierogkulturalny #historia #ciekawostkihistoryczne #irlandia #historycznewiersze
4599e660-9dd6-4e77-9d8e-e17fca7dfbdc
5c955dd8-d8c6-462e-b6bc-b237060697fd
f91ffc1d-ef6b-4f0a-b922-436dfd6dddd7
d7d4b8e5-e24a-4d92-a621-cf94bdfba12d
01f04c5f-910e-4b75-9902-2edbc196b2ef

Zaloguj się aby komentować

Stary Ceannt i jego towarzysze walczyli jak lwy,
w South Dublin Union siali śmierć i zniszczenie,
Nacierający Brytyjczycy doskonale widzieli,
Zwłoki w mundurach khaki, ku chwale Irlandii*!
Wściekły, zagraniczny kapitan powtarzał,
"Dajcie mi godzinę i wykurzę ich stamtąd"
Kula z Mausera trafiła w jego szczękę
I zmarł od zatrucia ołowiem, ku chwale Irlandii*!
No dobra, to czas na opowieść o prawdopodobnie największym złodupcu w XX wiecznej historii Irlandii - Cathalu Brugha (jeżeli nie czytaliście tego wpisu to warto nadrobić - nie chcę dublować informacji). Urodzony w 1874 jako Charles William St John Burgess. W ruch republikański zaangażował się stosunkowo szybko i przeszedł dość standardową drogę od Ligi Gaelickiej, przez Irlandzkie Bractwo Republikańskie, a kończąc na paramilitarnych oddziałach Irlandzkich Ochotników.
Pierwszą, poważną akcją Cathala było zorganizowanie przemytu blisko półtora tysiąca karabinów Mausera. Broń przypłynęła prywatnym jachtem i przybiła do nabrzeża w Howth. Kąpany w gorącej wodzie Cathal zarządził rozładunek za dnia, co szybko sprowadziło gapiów na nadbrzeże. Do akcji wkroczyły oddziały policyjne Royal Irish Constabulary (RIC). Uzbrojeni w pałki funkcjonariusze byli wyjątkowo niechętni do starcia z grupą dwudziestu Irlandzkich Ochotników z bronią palną. Część z nich, po cichu, wspierało ruch niepodległościowy. Doszło do zamieszek, jednak Cathalowi udało się przeszmuglować całą broń.
W Powstaniu Wielkanocnym był zastępcą dowódcy 4 Batalionu Irlandzkich Ochotników, który w Wielkanocny Poniedziałek zajął teren South Dublin Union (nieistniejący dzisiaj zakład dla biednych, cierpiących na zaburzenia psychiczne i potrzebujących - ideą była aktywizacja przez pracę, więc miejsce miało charakter w połowie przytułku, w połowie warsztatu). Dowódcą batalionu był Éamon Ceannt. Zakład nie był w żaden sposób broniony przez Brytyjczyków, dlatego jego zajęcie nie nastręczało specjalnych problemów - poza pensjonariuszami i pracownikami, którzy na widok broni wpadli w panikę.
Informacje rozniosły się dosyć szybko, a do akcji ruszyły brytyjskie oddziały z koszar Richmond. Żołnierze, w większości irlandzkiego pochodzenia, myśleli że będą wykonywać zadania policyjne i w zwartej formacji ruszyli w kierunku South Dublin Union.
To nie byli weterani, a niedoświadczeni ochotnicy,
Grający słodką, mauserowską muzykę, ku chwale Irlandii!*
Brytyjczycy nie spodziewając się takiego oporu, zaczęli się przegrupowywać. Po chwili zaatakowali znowu, w ciasnych pomieszczeniach i alejkach zakładu dochodziło do walki na bliski dystans, zdarzały się również starcia na bagnety. Irlandzcy Ochotnicy wycofali się do budynku w którym mieszkały pielęgniarki - tzw. "Nurse Home".
Przez następne dwa dni nie działo się zbyt wiele - Armia Brytyjska skupiła się na oczyszczaniu reszty miasta. Irlandzcy Ochotnicy wykorzystali ten czas na ufortyfikowanie zajmowanego domu.
Decydujące natarcie zaczyna się w czwartek rano. Siły brytyjskie przy użyciu materiałów wybuchowych wysadzają jedną ze ścian "Nurse Home". W środku jednak nadziewają się na barykadę obsadzoną przez gotowych do walki powstańców. Zaczyna się walka na krótkim dystansie z użyciem broni krótkiej i granatów. Wtedy też Cathal Brugha zostaje kilkukrotnie postrzelony. Decyduje się osłaniać odwrót kolegów, przekonany że jego rany są śmiertelne. Trzymając w dłoniach rewolwer i śpiewając "God save Ireland" strzela do nacierających. Éamonn Ceant słysząc wciąż trwające walki zarządza kontratak. Irlandzcy Ochotnicy wypierają siły brytyjskie z "Nurse Home". Na miejscu znajdują wciąż żywego i walczącego Cathala. Odprowadzony na tyły budynku jest opatrywany przez pielęgniarki. Naliczają one ponad 25 ran postrzałowych. Ich usuwanie (wraz z wyjmowaniem kawałków materiału z munduru) trwa kilka godzin i jest przeprowadzane "na żywca". To jego koniec walki w powstaniu. Budynek SDU nie został zdobyty przez Armię Brytyjską, Powstańcy poddają się na wieść o upadku Głównego Urzędu Pocztowego. Walka Cathala została uwieczniona w piosence "Foggy Dew" księdza Cannona O'Neila.
Anglicy wygonili nasze Dzikie Gęsi**, choć małe narody mogą być wolne,
Ich samotne groby znaczą zatokę Suwła i Morze Północne, 
Och, gdyby umarli za Pearce'a, albo walczyli z Cathalem Brugha,
Spoczywają tam, gdzie śpią Fenianie***, w mglistej rosie
Przez najbliższy rok Cathal dochodzi do siebie. Zakłada mały zakład produkujący świeczki (który będzie prowadził równolegle z karierą polityczno-wojskową). Wstępuje do (nie)sławnej partii politycznej Sinn Féin. W powszechnych wyborach roku 1918 zostaje wybrany jako poseł reprezentujący Irlandię w Izbie Gmin. Jego udział w politycznym życiu Londynu kończy się jednak szybko - w styczniu 1919 posłowie Sinn Féin zakładają w Dublinie Dáil Éireann, rewolucyjny parlament Irlandii. Cathal zostaje nieoficjalnym prezydentem Republiki Irlandii na trzy miesiące. Na tym stanowisku zastąpi go wkrótce Eamon de Valera. Nasz bohater wraca do walki - zostaje głównym dowódcą zbrojnego ramienia Dáil Éireann - Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Wtedy popada też konflikt z drugim, bardziej znanym liderem IRA - Michaelem Collinsem.
Wojna o niepodległość Irlandii kończy traktat z 6.12.19121 - na jego mocy powstaje Wolne Państwo Irlandzkie z którego wycofują się wojska korony brytyjskiej. Ciężko mówić tutaj jednak o pełnej niepodległości, gdyż Irlandia zostaje brytyjskim dominium, którego głową jest monarcha brytyjski, a posłowie Dáil Éireann składają mu przysięgę wierności. Nie wszystkim Irlandczykom się to podoba - wśród dawnych towarzyszy broni dochodzi do podziału na zwolenników i przeciwników traktatu. Cathal Brugha staje po drugiej stronie.
Różnic nie da się zażegnać pokojowymi metodami. 26.06.1922 wybucha Irlandzka Wojna Domowa. Cathal Brugha jest odpowiedzialny za obronę centralnej ulicy O'Connell Street. Siły Wolnego Państwa Irlandzkiego powoli zajmują budynek po budynku. Większość przeciwników traktatu stara wycofać się z pułapki jakim stały się płonące domy. Cathal pozostaje na posterunku z garstką wiernych mu żołnierzy. 5.07 rozkazuje swoim ludziom kapitulacje. Sam jednak nie chcę się poddać. Wymachując swoim ukochanym rewolwerem, którym bronił się w 1916 roku, podchodzi do pozycji żołnierzy Wolnego Państwa Irlandzkiego na Thomas Lane. Pada strzał, który trafia Cathala w nogę. I w tym momencie kończy się jego szczęście. Pocisk przebija tętnicę, a Cathal Brugha wykrwawia się w kilka minut. Przeciwnikom traktatu nie udaje się osiągnąć swojego celu i wojna domowa kończy się po dziesięciu miesiącach. Irlandia wybije się na pełną niepodległość już w piętnaście lat później. Ale to temat na inną opowieść.
Lista ilustracji:
  1. Cathal Brugha
  2. Pamiątkowa tablica w miejscu śmierci
  3. "Nurse Home", część South Dublin Union
  4. Eamonn Ceannt
*Éirinn go Brách literalnie oznacza "Irlandia na zawsze". Zawołanie pochodzi od Zjednoczonych Irlandczyków, o których pisałem w ostatnim wpisie. Wersy pochodzą z tradycyjnej "irish rebel song" "Erin go Bragh"
**Dzikimi Gęsiami nazywano XVIII-XIX wiecznych żołnierzy Irlandzkich służących w armiach różnych krajów, głównie tych mających konflikt z Wielką Brytanią.
*** Fenianami nazywano zwolenników niepodległości Irlandii, początkowo mieszkających w USA (fun fact - Fenianie najechali pod koniec XIX wieku na Kanadę). W końcu, w ten sposób nazywano wszystkich zwolenników Irlandzkiego Republikanizmu.
Jak zwykle przypominam, że moje tłumaczenia powstają w myśl zasady, że są tłumaczenia albo wierne, albo piękne. Moje łączą wady obu rozwiązań xD.
#historia #pierogkulturalny #ciekawostkihistoryczne #irlandia #historycznewiersze
9142db2e-2a15-4715-bc71-d85d7b797580
d36d279a-9616-4c13-827f-a4f275ebf718
42ed3aab-b3c5-4dfd-b610-a72c7f9b3cd1
0d0bffdc-e9f7-4654-ae76-d430b9d96b81

Zaloguj się aby komentować

Strasznie lubię "Epitafium dla Sergiusza Jesienina" autorstwa Krzysztofa Marii Sieniawskiego. Tutaj mój ulubiony wykon z 1981 młodego trio Jacek Kaczmarski, Przemysław Gintrowski i Zbigniew Łapiński. Świetnie uchwycony jest tutaj styl poezji Jesienina z karczemną Moskwą, alkoholem i tym kontrastem z sielskim dzieciństwem na tej starej, cerkiewnej, wiejskiej Rosji. To smutna historia, ale daje mi jakieś ukojenie, w końcu mimo śmierci poety wciąż słychać rżenie bułanka, a wiatr każdego ranka myszkuje po połoninach.
Pomódl się, pomódl za Jesienina
Przeżegnaj wszystkie dalekie drogi
Wychyl wieczorem czareczkę wina
Ostatnie grosze rozdaj ubogim
(...)
Słyszysz, jak woła każdego ranka
Wiatr myszkujący po połoninach
Leci w dal z wiatrem rżenie bułanka
Pomódl się, pomódl za Jesienina
#jacekkaczmarski #poezjaspiewana #pierogkulturalny

Zaloguj się aby komentować

Nie masz rączek, nie masz nóżek, hura, hura,
nie masz rączek, nie masz nóżek, hura, hura,
ostał się jeno sam bezużyteczny kadłubek,
będziesz musiał żebrać na ulicy,
Och Johnny ledwo Cię poznałam!*
Czyli dzisiaj, zgodnie z wolą ludu, więcej Irlandii! A dokładnie porozmawiamy o powstaniach z przełomu XVIII i XIX wieku, Marii Konopnickiej, brytyjskiej kolonizacji Sri Lanki i wojnach kandyjskich, ale przede wszystkim o tym co zmieniło się w nas, że niegdyś humorystyczna piosenka zmieniła kompletnie swój wydźwięk.
Nastroje rewolucyjne końca XVIII wieku nie ominęły Irlandii. Amerykańska wojna o niepodległość i rewolucja francuska rozbudziły nadzieje na niepodległą Republikę Irlandii. Na znak zerwania z brytyjską tradycją noszenia peruk, nosząc charakterystyczną fryzurę zwaną cropped hair (krótko po bokach i z tyłu, długo z przodu). Stąd też przydomek Croppy Boys, albo po prostu Croppy. Sami zainteresowani nazywali siebie Zjednoczonymi Irlandczykami. Przewodził nimi Theobald Wolfe Tone (lub też Bhulbh Teón). 24.05 Zjednoczeni Irlandczycy zaczynają powstanie, znane później jako "Irlandzkie powstanie 1798", lub też bardziej poetycko: "Powstanie księżycowe". Drugie określenie pochodzi z ludowej ballady "Księżycowe powstanie" ("Rising of the moon")
"Powiedz mi Seanie O'Farrell, powiedz mi gdzie tak pędzisz"
"Uspokój się chłopcze, uspokój i posłuchaj" mówi podekscytowany
"Mamy rozkaz od kapitana, zbieraj się szybko
Potrzebujemy wszystkich pik podczas Księżycowego Powstania!"
Uzbrojeni w piki powstańcy nie mieli szans z brytyjskimi Czerwonymi Kurtkami posiadającymi muszkiety i działa. Powstanie kończy się w kilka miesięcy, nieliczni ocalali będą jeszcze kilka lat prowadzili walki partyzanckie. Zabici i pomordowani Irlandczycy są chowani w masowych grobach, które dzisiaj znane są jako croppy-holes. Brytyjskie reperkusje są surowe - powstańcy są deportowani do licznych brytyjskich kolonii, a w 1800 roku unia personalna między Wielką Brytanią, a Irlandią zamienia się w unię realną. Rząd w Londynie dąży do całkowitego podporządkowania sobie Zielonej Wyspy.
Kolejne powstanie wybucha pięć lat później w Dublinie 23.07.1803 roku. Robert Emmet (Roibeard Eiméad), jeden ze Zjednoczonych Irlandczyków, przygotowuje proklamacje niepodległości Republiki Irlandii. Zaczynają się lokalne walki, jednak nie dołącza do nich lud Dublina. Powstanie kończy się w dniu rozpoczęcia, a Robert Emmet zostaje osądzony i skazany na śmierć przez powieszenie. Maria Konopnicka, kilkadziesiąt lat później opiszę ją w wierszu "Pocałunek Roberta Emmeta"
Wscho­dzi ra­nek z ró­ża­nej świe­tli­cy...
Sta­nął Em­met u stóp szu­bie­ni­cy.
Sta­nął Em­met, poj­rzał się do świa­ta...
Nie­ma przy nim ni dru­ha, ni bra­ta.
— Hej, bra­to­wie! Hej, wy szcze­re dru­hy!
Jak świat pu­sty bez was, jaki głu­chy!
Nie­masz, komu ści­snął­bym pra­wi­cę,
Gdy mi przy­szło iść na szu­bie­ni­cę!
Sta­nął Em­met, poj­rzy się po nie­bie:
— Zie­mio-mat­ko, ginę, syn, za cie­bie...
Za twą wol­ność, na­ro­dzie mój, ginę
Sam — sa­mot­ny w ostat­nią go­dzi­nę.
(...)
Pod­niósł Em­met pło­ną­ce źre­ni­ce
Na wy­so­ką, czar­ną szu­bie­ni­cę.
— O Ir­lan­djo, tyś moją mo­dli­twą,
Ty pa­cie­rzem przed ostat­nią bi­twą!
Ja­kiś gwałt mu roz­prę­ża ra­mio­na:
— Lud mój chciał­bym przy­ci­snąć do łona!
Chciał­bym że­gnać... Chciał­bym raz ostat­ni
Czuć na ustach po­ca­łu­nek brat­ni!...
I po­chy­lił swą tra­gicz­ną gło­wę:
— Przez te rany... przez te Chry­stu­so­we...
I ostat­nim po­ca­łun­kiem bra­ta
Uca­ło­wał strasz­ne lico kata.
Głu­cho bę­ben zło­wiesz­czy ude­rza,
Pła­cze wol­ność swo­je­go ry­ce­rza;
Głu­cho gru­dę ci­ska­ją ko­pa­cze,
Zie­mia-mat­ka syna swe­go pła­cze.
Na tle wielkiej historii rozgrywa się akcja ballady "Johnny I hardly knew ya". Tytułowy Johnny poznaje swoją wybrankę i po krótkiej znajomości zostawia ją ciężarną, samemu salwując się ucieczką do brytyjskiej armii. Ta wysyła go na tajemniczą wyspę Sulloon (chodzi tutaj oczywiście o Cejlon, którego nazwa została zniekształcona). Możemy domniemywać, że wziął on udział w którejś z wojen kandyjskich, mających w pełni podporządkować Sri Lankę koronie brytyjskiej).
Gdzież są twoje łagodne oczy?
Hura, hura!
Gdzież są twoje łagodne oczy?
Hura, hura!
Gdzież są twoje łagodne oczy,
które tak skradły moje serce?
Dlaczego uciekłeś ode mnie i od dziecka?
Och Johnny ledwo Cię poznałam!
Sam temat kolonizacji Sri Lanki jest fascynujący. Pierwsi osiedlili się na jej wybrzeżu Portugalczycy. Syngalezi wycofali się w głąb wyspy tworząc Królestwo Kandy. Jednocześnie dogadują się z Holendrami, którzy przejmują wybrzeże. Holenderska kolonizacja jest do dzisiaj wspominana z delikatną sympatią - miejscowi byli dopuszczani do administracji kolonialnej, a Holendrzy zbudowali sieć kanałów, łącznie z najsłynniejszym "Holenderskim Kanałem" łączącym Colombo z Negombo. Jest on użytkowany do dzisiaj.
Pod koniec XVIII wieku Brytyjczycy zajmują wybrzeże, co niekoniecznie podoba się lokalnym mieszkańcom wyspy. Status quo trwa krótko, gdyż Wielka Brytania jest zainteresowana zajęciem interioru wyspy, który niesie za sobą obietnicę pól na których można uprawiać kawę ("herbacianą" wyspą Cejlon został pod koniec XIX wieku i ma to związek z Hemileia vastatrix, który niszczy znaczną większość upraw kawowych). Wybucha seria trzech konfliktów, znana później jako wojny kandyjskie.
I tu do akcji wchodzi Johnny. Podróż z Zielonej Wyspy na Sri Lankę była długa - nie było jeszcze kanału Sueskiego, więc okręt musiały płynąć wzdłuż wybrzeża Afryki. Po długiej podróży chłopak z okolic Athy trafia na egzotyczną, gorącą wyspę. Ciężko mi sobie wyobrazić jakim szkokiem musiało być dla niego to co zobaczył: słonie, kolorowe ptaki, dziwne drzewa i w końcu tubylców wyglądających zupełnie inaczej niż krajanie. I tutaj szczęście Johnny'ego się kończy. Wraca do słodkiego Athy bez rąk, nóg i oczu. Opuszczona kochanka zaczyna z niego kpić.
Gdzież są twoje nóżki na których uciekałeś
żeby zostać żołnierzem?
Faktycznie, już nie potańczymy 
Och Johnny ledwo Cię poznałam!
Och, jak cieszę się z twojego powrotu,
Hura! Hura!
Och, jak cieszę się z twojego powrotu,
Hura! Hura!
Och, jak cieszę się z twojego powrotu,
z wyspy Sulloon. 
Wstrząsające prawda? No cóż, na początku XIX wieku była to piosenka humorystyczna. I tu warto wrócić do eseju "Wielka masakra kotów" Roberta Darntona, oraz "Karać i nadzorować" Foucalt. Jeszcze na przełomie XVIII i XIX wieku stosowane były kary mutylacyjne, pozbawiające skazańca części ciała. Śmierć, kalectwo i wymyślna przemoc była wszechobecna - stosowało ją państwo wobec obywatela, obywatel wobec obywatela, czy w końcu żołnierz wobec żołnierza. Od najmłodszych lat ludzie widzieli koszmarnie oszpecone ciała skazańców, efekty chorób takich jak np. skrofuły, czy w końcu efekty przestępstw. Widząc jakieś zjawisko w codziennym życiu zazwyczaj się z nim oswajamy i staramy poskromić nasz lęk przed nim. Żartowanie jest całkiem niezłym sposobem na oswojenie lęku przed codziennością. Współczesność dosyć dobrze izoluje nas od śmierci, wojny, zwłok, czy tortur...
Moim ulubionym wykonanem "Johnny I hardly knew Ye" jest interpretacja poznańskiego zespołu Sąsiedzi Uderza on w zdecydowanie antywojenne tony. Wyobrażacie sobie zaśmiewać do rozpuku widząc kalekiego Johnny'ego?
Lista ilustracji:
  1. Pieczęć Zjednoczocznych Irlandczyków
  2. Portret Roberta Emmeta
  3. Portret Theobalda Wolfe Tone'a
  4. Maria Konopnicka
W następnym odcinku lecimy na wschód.
*wszystkie tłumaczenia są mojego autorstwa, chciałem wyeksponować humorystyczny charakter pierwowzoru, znowu w myśl zasady, że są tłumaczenia albo wierne, albo piękne. Moje łączą wady obu rozwiązań xD.
P.S. mam teraz sporo wolnego czasu i trochę zapału do takiej pracy - jestem otwarty na różne formy współpracy (komercyjne i niekomercyjne), a pisanie takich mini-esejów sprawia mi dużo frajdy.
#historia #ciekawostkihistoryczne #pierogkulturalny #irlandia #historycznewiersze
988e443c-12f4-45e9-92af-c3a467c4780d
7f559cdb-c24a-46b6-bdc5-24a60b8e9b27
1cbdcc09-f22b-45c9-949a-ffdf73c6e4ca
1dee7e49-eca1-4d6e-999b-c379e1a88bc4
tripplin

bardzo mocny plusik za Sąsiadów, uwielbiam ten zespół i kawał dobrej roboty jaki robią z polską sceną folkowo-żeglarską

Zaloguj się aby komentować

 Zawsze, gdziekolwiek na ziemi Zielone barwy są żywe,
zmieniają, zmieniają się wszyscy:
rodzi się piękno straszliwe.*
"Wielkanoc 1916" William Buttler Yeats
No to teraz przenieśmy się na zachód, do Dublina w roku 1916. Irlandia od wieków jest okupowana przez Koronę Brytyjską. W połowie XIX wieku dochodzi do tragedii Wielkiego Głodu Ziemniaczanego, która spowoduje milion zgonów oraz masowy exodus Irlandczyków, głównie do USA. Nie jest to bynajmniej klęska celowo wywołana przez władzę w Londynie, jednakże bierność lokalnych oficjeli nie poprawia dramatycznej sytuacji. Trafiający do Nowego Yorku w czasach wojny secesyjnej dostają prosty wybór - służba wojskowa w armii Unii w zamian za amerykańskie obywatelstwo i poletko ziemi uprawnej. Konfederacja równie chętnie przygarnia irlandzkich uchodźców (chociaż ze względu na blokadę morską marynarki Unii, jest ich znacznie mniej). Tak jak w przypadku Polaków walczących w różnych armiach zaborczych, oddziały irlandzkie ścierają się również ze sobą (co ciekawe najbardziej znana potyczka - tj. walka 69 Pułku Piechoty z Nowego Yorku z 14 Pułkiem Piechoty z Georgii pod Fredricksburgiem w 1862 roku jest fantazją scenarzystów filmu "Bogowie i generałowie"). Zostało to uwiecznione w kilku piosenkach takich jak "Paddy Lamentations" (wykonywaną drzewiej przez Sinead O'Connor, czy wykorzystaną w filmie "Gangi Nowego Yorku"), "The Fighting 69th", czy mój ukochany "Lament Of The Irish Emigrant" Williama Richardsona Dempstera
Żegnam cię na zawsze,
Moja Mary, prawdziwa miłości!
Ale nie zapomnę cię, kochanie,
W kraju, do którego jadę;
Mówią, że jest tam chleb i praca dla wszystkich,
I że zawsze świeci tam słońce;
Ale nie zapomnę starej Irlandii!
(...)
I często w tych wielkich, starych lasach
Siadam i zamykam oczy,
I moje serce znów wraca
Do miejsca, gdzie pochowana jest Mary;
I wydaje mi się, że widzę ten pieniek,
Gdzie siedzieliśmy obok siebie,
I wiosenne zboża, i jasny majowy poranek
Kiedy zostałaś moją żoną!
Na skutek Wielkiego Głodu umiera bądź emigruje 25% populacji Zielonej Wyspy. Sytuacja polityczna robi się coraz bardziej napięta, a nieliczni irlandzcy polityce walczą zaciekle o podstawową autonomię - tzw. Home Rule. Jednocześnie, równolegle rozwijają się organizacje paramilitarne. W 1913 roku powstają Irlandzcy Ochotnicy (Óglaigh na hÉireann), której charakter jest zbliżony do lwowskiego Strzelca. Powstaje również Irlandzka Armia Obywatelska prowadzona przez Jamesa Connolly'ego o charakterze socjalistycznym. Gdy wybucha I wojna światowa irlandzkie oddziały są nader chętnie wykorzystywane w walkach. Symbolem tego poświęcenia (które Irlandczycy będą współdzielili z Australią i Nową Zelandią") jest bitwa pod Gallipoli - w tym głównie desant w zatoce Suwła, czy walki pod Sud El Bar. W ograniczonym stopniu domowy ruch niepodległościowy jest wspierany przez Niemców (w roku 1916 na plaży Banna wysadzą jednego z irlandzkich działaczy Rogera Casementa, wraz z niewielką ilością karabinów).
W wielkanocny poniedziałek, 24.04.1916 rozpoczyna się Powstanie Wielkanocne. Powstańcy maszerują w równych szeregach przez centrum miasta, gdzie na schodach Głównego Urzędu Pocztowego zostanie odczytana Proklamacja Niepodległości Republiki Irlandzkiej, a na dachu wywieszone są dwa sztandary - republikański tricolor (który jest dzisiejszą flagą Irlandii) oraz zielona flaga ze złotym gwieździstym pługiem (symbol Irlandzkiej Armii Obywatelskiej). Wśród jej sygnatariuszy znajdziemy trzech poetów - nieformalnego dowódcę powstania Patricka Pearse (skądinąd fascynującą postać - mam nadzieję, że bohater któregoś z przyszłych wpisów), Thomasa MacDonagh oraz Josepha Mary Plunketta, który został wyciągnięty ze szpitalnego łóżka w dniu powstania (odbywał rekonwalescencję po operacji tarczycy). Ksiądz Cannon O'Neil w utworze "Foggy Dew" (który stał się symbolem powstania, jej najbardziej znane wykonanie możemy znowu przypisać Sinead O'Connor) opisał to tak:
Nad Dublinem dumnie powiesili flagę wojenną, 
Och, lepiej było umrzeć pod irlandzkim niebem,
Niż w Suwła, czy Sud el Bar.
(...)
Wtedy brytyjscy Hunowie, z ich armatami, 
Wypłynęli spośród mglistej rosy.
Co ciekawe, piosenka przez tych ponad 100 lat przeszła sporo ewolucji i dzisiaj sposób w jaki jest śpiewana wskazuje na sympatie i antypatie polityczne wykonawcy.
Dublińczycy witają powstańców szykanami i w większości nie dołączają do walk. Przez pierwsze dwie noce trwa regularny szaber okolicznych sklepów, którego nie udaje się opanować. Brytyjczycy reagują szybko, sprowadzając do miasta posiłki. Wśród nich jest cysterna z browaru Guinessa, z wyciętymi otworami strzelniczymi. Powstańcy, pomimo początkowych, lokalnych sukcesów, po tygodniu Patrick Pearse poddaje ostatnie oddziały. Idący do niewoli powstańcy, maszerujący przez centrum miasta, są obrzucani kamieniami przez okolicznych mieszczan.
Brytyjczycy organizują szybki sąd i skazują 16 osób na śmierć za zdradę. Wśród skazanych są praktycznie wszyscy dowódcy powstania. Plutonu egzekucyjnego uniknie tylko Eamonn de Valera, gdyż posiada on amerykańskie obywatelstwo. Wyroki są wykonywane błyskawicznie w więzieniu Kilmainham. Patrick Pearse prosi o to, żeby nie zasłaniano mu twarzy - chce widzieć swoją śmierć. James Connolly zostaje rozstrzelany przywiązany do krzesła, gdyż rana nogi uniemożliwiła mu stanie pod murem. Noc przed egzekucją Joseph Plunkett bierze ślub ze swoją wieloletnią miłością Grace Gifford (która tej samej nocy przechodzi na katolicyzm). Państwo młodzi, w ramach wyjątku, otrzymali 20 minut dla siebie po samej ceremonii. O tym wydarzeniu opowiada piękna piosenka "Grace"
Grace, przytul mnie i pozwólmy tej chwili trwać, 
zabiorą mnie stąd nad ranem i umrę.
Wraz obrączką ofiarowuje ci całą swoją miłość,
nie spędzimy wspólnie życia, więc czas się pożegnać.
I nagle, ku zaskoczeniu wszystkich - rodzi się piękno straszliwe. Ludność Irlandii jest wstrząśnięta reperkusjami. Niechętni Powstaniu mieszkańcy zaczynają cichy opór - jego symbolem jest trójkolorowa wstążka wpinana w elementy garderoby. Jednym z przebudzonych jest późniejszy noblista, William Butler Yeats. Mimo niepodległościowych poglądów, nie wziął on udziału w walkach, uważając że Irlandia powinna wybić się na niepodległość pokojowo. Jego "Wielkanoc 1916" jest krzykiem buntu przeciwko niesprawiedliwości oraz wyznaniem winy - braku wiary w przywódców Powstania.
Zbyt długi czas poświecenia
Może zmienić serce w kamień.
O, czemuż nic się nie zmienia?
Przemiana to Nieba zadanie.
A nasze- szeptać imiona,
Jak matka nazywa swe dzieci
Gdy dziatwa bieganiem zmęczona
W snu krainę wreszcie uleci.
Czy to zmierzch ziemię ogarnął ?
Nie, nie, to nie noc, to śmierć;
Czy ta śmierć była na darmo?
Bo Anglia wciąż wierzy w więź
Bo tyle mówili, zrobili.
Znamy ich sny i dosyć
Ze są martwi, chociaż śnili;
A co jeśli nadmiar miłości
Zawrócił im w głowie po raj ?
Wpisuję ich w ten wers:
McDonagh i McBride
I Connoly i Pearse
Bo i w przyszłości i teraz
Gdziekolwiek zieleń się nosi
Wszystko, wszystko się zmienia
Straszliwe piękno się rodzi**
Dowódca powstania Patrick Pearse, miał powiedzieć kiedyś, że: "Czarna róża wyrośnie na krwi męczenników" (czasem w tradycji irlandzkiej róża jest synonimem Irlandii). Wydaje się, że miał racje, mimo początkowej niechęci otoczenia - poświęcenie kilkuset powstańców spowodowało odrodzenie Irlandii. W roku 1919 rozpocznie się Irlandzka Wojna o Niepodległość, która doprowadzi do powstania Wolnego Państwa Irlandzkiego, ale to już temat na inną historię.
Jeżeli będziecie mieli okazję przejść się centralną ulicą Dublina - O'Connell Street, warto zatrzymać się na chwilę przed Głównym Urzędem Pocztowym i pomyśleć o tym jak kilkuset dzielnych ludzi może zmienić historię świata.
P.S. tłumaczenia bez przypisu są moje. Powstają w myśl zasady, że są tłumaczenia albo wierne, albo piękne. Moje łączą wady obu rozwiązań xD.
*przekład T. Wyżyńskiego
** przekład B. Dziedzic
#historia #historycznewiersze #pierogkulturalny #ciekawostkihistoryczne
fc346c78-dcb8-44cc-92c5-ab9a6eeec3c8
b138f4fc-4578-4371-91ee-09cc5da50aad
e49d0ece-6242-4777-b945-8d250f194a7b
e062c16d-09d0-4342-9d6d-50330222093a

Co dalej?

39 Głosów
Alky

Dlaczego irlandzcy hehe źli katole, głupie warszawioki i ukraińscy naziści uparcie umierają zamiast po prostu poddać się okupantowi, skoro brytole, szkopy i kacapy tylko się bronią i nie chcą wojny?

Man_of_Gx

Panie, jaki to jest dobry wpis to skali od góry brakuje.

Jest bardzo dobry film "Michael Collins" nie wiem na ile zgodny z faktami historycznymi ale jako film wart polecenia.


Gx

bojowonastawionaowca

@TheLastOfPierogi Pisz Pan więcej!

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości japońska czarna herbata Smoky Matsu od francuskiej herbaciarni Mariage Freres będącą najnowszym członkiem kolekcji Grand The Noir Fume Japon (dosyć ceniona przez herbaciarzy, rozchodzi się stosunkowo szybko). Herbata pochodzi z rodzinnego ogrodu herbacianego Makinohara (podobnież największy w tej części Azji), w prefekturze Shizuoka. Herbata jest uprawiana na zboczach góry Fuji. Gotowa herbata została uwędzona drewnem japońskiej sosny kuromatsu.
Opakowanie, które widzicie na zdjęciu wygrałoby w cuglach konkurs na absolutnie NAJGORSZE pakowanie herbaty w dziejach świata. Jest to tzw. koperta i wywodzi się z japońskiej tradycji prezentowej. W tzw. białe dni (miesiąc po walentynkach, 14.03) kobiety obdarowują mężczyzn różnymi drobiazgami - a kopertę herbacianą łatwo było wsunąć pod drzwi/do skrzynki na listy. W takiej kopercie znajduje się mocno sprasowany, próżniowo pakowany worek herbaty, więc po jednorazowym otworzeniu, trzeba herbatę gdzieś przesypać ze świadomością, że ledwo zmieści się z powrotem do koperty.
No dobra, ale przejdźmy do herbaty. Susz składa się z pojedynczych liści w całości, dość ładnie skręconych. Zapach przypomina nuty ogniskowe, no wędzonkę czuć od pierwszego niucha i przykrywa ona wszystko. Brązowy napar ma przyjemny kolor, z jasnymi refleksami. W aromacie zaparzonej herbaty dzieje się już więcej. Jest oscypkowa wędzoność, jednak podbudowana słodyczą. Body herbaty nie jest specjalnie wyklejające i całość jest dosyć lekka. Smak jest... szokujący. To nie jest uderzenie wędzonki jak w Lapsangu. To raczej przyjemna herbata czarna o fajnej, lekkiej podbudowie (bardziej w stronę biszkoptu niż ciężkiej słodowości) zakończona wędzonym posmakiem. Smaki się równoważą, dając przyjemne doświadczenie. Po aromacie suszu spodziewałem się doświadczenia z gatunku ekstremalnych, a otrzymałem przyjemną, wędzoną herbatę - zdecydowanie jest to dobry punkt startowy do świata dymionych herbat. Z radością śpieszę donieść, że nie wyczuwam opisywanego przez producenta smaku umami, za którym w herbatach nie przepadam.
Smoky Matsu to bardzo fajna herbata, ale dosyć grzeczna. Wypije ją z przyjemnością, ale do niej nie wrócę. Mam jeszcze jedną herbatę z tej serii - tym razem wędzoną japońskim drzewem cyprysowym, więc niebawem chętnie ją porównam. Na pewno będę też polował na nowości z tej serii.
30/∞
#herbatacodzienna #herbata
P.S. wczorajszy wpis na tagu był rodzajem żartu (no shit, Sherlock!), ale recenzja była oczywiście szczera (co ciekawe był to najlepiej piorunowany wpis, pomijając z oczywistych względów rozdajo. Nie jest to szokujące, no bo większość z nas zna żółtego Liptona. Natomiast do dzisiaj zastanawia mnie popularność numeru dwa, czyli Earl Grey'a Puerh - byłem przekonany, że to nisza w środku niszy, a zdobył prawie 50 piorunków). Nowych i stałych bywalców zapewniam, że formuła tagu nie zmieni się jakoś drastycznie dalej koncentrując się na herbatach względnie niszowych. Od czasu do czasu postaram się dodać jakąś recenzję herbaty marketowej - zwłaszcza takiej, którą mogę z czystym sercem polecić.
c0ab74c6-7953-4328-90dc-5542063bbf05
-nvm-

@TheLastOfPierogi zrobiłbyś kiedyś wpis o parzeniu/ zaparzaniu/ przygotowaniu herbaty?

Zaloguj się aby komentować

Swojego czasu miałem straszną wkrętkę na poezje poświęconą I wojnie światowej - chodziło mi dokładnie o to jak doświadczenie różnych armii, frontów, czy kampanii wpłynęło na późniejszą twórczość poetów (mam autyzm i czasem zawieszam się na bardzo specjalistycznym temacie + generalnie I wojna światowa mnie fascynuje bardzo). Żeby podać przykład - większość z nas miała pewnie okazje czytać wiersz "Ta, co nie zginęła" Edwarda Słońskiego i widzimy doświadczenie żołnierza Legionów Polskich będących formacją Austro-Węgierską na froncie wschodnim:
O, nie myśl o mnie, bracie,
w śmiertelny idąc bój
i w ogniu moich strzałów,
jak rycerz, mężnie stój!
A gdy mnie z dala ujrzysz,
od razu bierz na cel
i do polskiego serca
moskiewską kulą strzel.
Sądzę jednak, że niewielu z Was słyszało o "Błękitnym grobie" Milutina Bojića (w oryginale w łacince "Plava grobnica" lub "Плава гробница" jeżeli wolicie w azbuce. Nie znalazłem tłumaczenia w polskim internecie, ale też nie szukałem jakoś mocno).
Ale najpierw dla kontekstu kilka podstawowych informacji o serbskiej kampanii I wojny światowej. 28 lipca 1914 roku Austro-Węgry wypowiadają Serbii wojnę (casus belli: niewykonanie całości ultimatum po zabójstwie Franciszka Ferdynanda w Sarajewie), co powoduje uruchomienie szeregu gwarancji, sojuszy i rozpoczyna I wojnę światową (sam proces przekształcenia się tej wojny w konflikt o skali globalnej jest tematem na fascynującą opowieść). Stan armii serbskiej w przededniu konfliktu był opłakany - żołnierze nie otrzymywali butów, a prywatne rozpadały się podczas forsownych marszy (niektóre relacje mówią wręcz o piechurach maszerujących boso). Wszystko wskazywało na to, że niewielka Serbia jest skazana na porażkę. 12.08.1914 rozpoczyna się ofensywa wojsk Austro-Węgier, które napotykają zacięty opór. W toczącej się między 15 a 24 sierpnia 1914 roku bitwie na górze Cer wojska serbskie odnoszą jedno z najbardziej spektakularnych zwycięstw w historii I wojny światowej. Kluczowym momentem bitwy było nocne starcie we wsi Tekeriš, gdzie doszło do starcia na bagnety. Serbski bohater narodowy generał Stepa Stepanović zmusił armię austro-węgierską do odwrotu. Było to pierwsze zwycięstwo Ententy odniesione w I wojnie światowej.
Zwycięstwo było jednak okupione potężnymi stratami ludzkimi i zaopatrzeniowymi których pozbawiona przemysłu zbrojeniowego Serbia nie zdążyła w porę odbudować. 7 października 1915 roku wojska niemieckie i austro-węgierskie rozpoczynają kolejną ofensywę. Tydzień później dołącza do nich armia bułgarska. W tej sytuacji Marszałek Radomir Putnik, głównodowodzący armii serbskiej zarządza odwrót przez Czarnogórę i Albanię. I tu zaczyna się historia odysei i Błękitnego Grobu na wyspie Korfu.
Odwrót był dramatyczny. Bałkańskie drogi był w większości nieutwardzone, a październik roku 1915 okazał się naprawdę zimny. Brakowało jedzenia, a drogi były zapchane uchodźcami. Do wybrzeża morza Adriatyckiego docierają nieliczni. Sojusznicy nie pozostawili ich jednak samych sobie, stopniowo ewakuując wojskowych i cywilów, rozmieszczając ich na greckich wyspach - głównie najbliższej Korfu. Warunki sanitarne wśród stłoczonej ludności były tragiczne, więc szybko wybucha epidemia. Korfu dotyka tyfus. I tu pojawia się apokryficzna wersja historii wiersza - pierwszy widok, który Milutin Bojić miał zobaczyć po przybyciu na Korfu to wrzucane do morza Adriatyckiego ciała towarzyszy broni owinięte w pogrzebowe całuny. Prawdopodobnie jednak, poeta był już na wyspie tuż przed szczytem epidemii. W przeciągu dwóch miesięcy zmarło około 25% uchodźców, którzy z braku miejsca zostali pochowani w błękitnych wodach morza Adriatyckiego.
Zatrzymajcie się, cesarskie galery! Schowajcie swoje wiosła!
Przepłyńcie po cichu!
Nad żałobną mszą, którą prowadzę, pośród nocy,
nad tą świętą wodą.
Tu na dnie morza, pośród sennych muszli,
Gdzie glony pokryte torfowym mchem zagrzebane,
leży cmentarz bohaterów, leży brat obok brata,
Prometeusze nadziei, Apostołowie smutku.
(...)
Zatrzymajcie się, cesarskie galery! Na znak szacunku!
Przepłyńcie po cichu!
Nad żałobną mszą, którą prowadzę, której nie widziały niebiosa
Nad tą świętą wodą.*
Poecie udało przetrwać się epidemię. Zmarł dwa lata później, w greckich Salonikach na gruźlicę. W sumie Serbia, w skutek I wojny światowej, utraciła 27% populacji. "Plava grobnica" pozostaje jednym z najważniejszych serbskich wierszy o I wojnie światowej.
Jeżeli będziecie mieli szansę pojechać na wakacje na Korfu to warto na chwilę spojrzeć na Błękitny Grób i pomyśleć o kilkunastu tysiącach dzielnych żołnierzy, którzy zmarli setki kilometrów od domu.
Możecie dać znaka, czy taki kontent Was interesuje ;).
*wiersz jest dużo dłuższy, ale myślę że to dosyć charakterystyczny fragment
#historia #ciekawostkihistoryczne #historycznewiersze #pierogkulturalny #grecja
4f3f1369-3c91-477e-ad4c-14241697663c
de6c1463-8f50-4d6f-afc4-40bc936e4b6a
TheLastOfPierogi

P.S. podobno są tłumaczenia albo wierne, albo piękne. Moje łączy wady obu rozwiązań xD

AureliaNova

Ojej, spoko hobby

Mnie uderzyła różnica pomiędzy tym, a wierszami z Frontu Zachodniego (dziękuję Pan Indy Neidell) - tutaj rycerskość i strzał w serce, a tam było Passchendaele

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Yellow Label od producenta herbaty Lipton (część grupy Unilever). Jest to najpopularniejszy blend czarnej herbaty na świecie, produkowany od końca XIX wieku. Użyte liście herbaciane drzewiej pochodziły z Indii i Kenii, obecnie producent nie podaje miejsca pozyskania. Producent deklaruje, że wszystkie ogrody herbaciane są prowadzone w duchu zrównoważonego rozwoju (oraz należą do Rainforest Alliance, organizacji proekologicznej). No dobra, to pora wziąć się za bary z prawdziwą legendą!
Technologia produkcji Yellow Label jest dosyć unikatowa - połamane liście nasączane są herbacianą "esencją", dlatego też herbata oddaje kolor przy pierwszym kontakcie z wodą. Aromat suszu jest... no nie ma go wcale. Czuć dość intensywnie zapach torebki. Po zaparzeniu jest trochę lepiej - w zapach wyczuwam głównie bardzo delikatną, jednowymiarową słodowość. Kolor naparu jest ciemno-brązowy, nie ma tych obiecanych słonecznych refleksów (ale, co warto podkreślić, kolor jest największą zaletą tego blendu xD). W smaku mamy do czynienia z delikatną słodyczą oraz niezbyt przyjemną taninową cierpkością i olbrzymią wodnistością. Body praktycznie nie istnieje. Jest ekstremalnie nijako, trochę jak w przypadku herbaty zaparzonej o ten jeden (albo i dwa) razy za dużo.
Yellow Label to naprawdę słaba herbata, nawet biorąc pod uwagę niską cenę. Na rynku, wśród marketówek, znajdziecie znacznie lepsze propozycje w podobnym (lub nawet niższym budżecie). Ja Liptona zostawiam dla zarządu ;).
29/∞
#herbatacodzienna #herbata
7200ec9f-5e63-4fd0-aec5-57a114537a42
CoryTrevor

Moim faworytem wśród czarnych herbat z torebek jest Tylos.

Czemu

@TheLastOfPierogi dawaj nazwy lepszych a nie

Koplet

Bardzo polecam te herbatki. Najpierw trafiłam na er geja w kauflaku, a ostatnio zamówiłam te zestawiki z aledrogo. W herbatach czarnych jak TET, Ahmad, Irving itd zaczął przeszkadzać mi posmak... słomy? Takiego sianka. A w tych bazylarzach tego nie ma. Jestem leniuchem, dlatego nie kupuję sypanek, tylko torebki. A i czasami lubię troszkę ekstrawagancji w postaci herbatki smakowej, i co zauważyłam - jak herbata jest mocno aromatyzowana jakimś ścierwem, to paradoksalnie dobrze smakuje xD bazylarze mają niby naturalne aromaty i w związku z tym smak nie jest bardzo intensywny, powiedziałabym, że czuć ino taką nutkę smakową. Przekonałam mózg, że to je dobre, że tak ma być i jes git

678c5c39-fb9c-4b75-84d1-e66121f01820

Zaloguj się aby komentować

Wzięło mnie na wspominki i odkopałem kilka książek z autorskimi dedykacjami jakie zebrałem przez te kilkanaście lat. Najbardziej cenie te, które były poprzedzone rozmową, albo chociaż zamienieniem kilku zdań z autorem. Poniżej kilka moich ulubionych:
  • dedykacje Grzegorza Swobody w Batoche 1885 i Dublin 1916. Pewnie większość z Was pozycji i autora nie kojarzy (poza fanami Historycznych Bitew Bellony i historii Irlandii). Byłem wtedy nastolatkiem, a spotkanie z autorem przerodziło się w kilkugodzinną rozmowę. Mogę śmiało powiedzieć, że to właśnie Grzegorz Swoboda rozpalił we mnie miłość do historii. Później przez jakiś czas zdarzało nam się wymieniać maile. Miałem zupełnie inne poglądy (zarówno polityczne, jak i te związane z interpretacją pewnych wydarzeń historycznych), ale każdy mail to była prawdziwa uczta. Pan Grzegorz był intelektualistą w starym stylu, z bardzo szerokimi zainteresowaniami, który podrzucił mi wiele pozycji, które ukształtowały mnie jako człowieka. Autor zmarł w 2021 roku.
  • dedykacja prof. Kuleszy w HaBeku o wojnie peloponeskiej. Dedykacja pochodzi z przedsprzedaży, chociaż autora miałem okazję poznać. Podziwiam długość, fajnie dobraną sentencję, oraz to że została wykonana piórem. No zdecydowanie jest to kilkanaście poziomów wyżej niż bolące paluszki Wolskiego #pdk
  • "Tracę ciepło" Orbitowskiego - moja mama była z Łukaszem na piwie, a ja bardzo chciałem mieć dedykację w "Widmach" (które uwielbiam i uważam za jedną z lepszych polskich książek fantastycznych XXI wieku). Pech chciał, że akurat pożyczyłem je koledze, więc szybko poleciałem do Empiku kupić jakąś książkę, której jeszcze nie miałem - trafiłem akurat na "Tracę ciepło". Trochę wstyd, ale do dzisiaj jej nie przeczytałem xD
  • "Krall" - udało mi się przypadkiem złapać Panią Hannę we "Wrzeniu świata" (warszawska kawiarnio-księgarnia założona przez Mariusza Szczygła) i dosłownie zamienić dwa zdania. Resztę autografów dozbierała mi moja mama.
  • "21:37" Mariusza Czubaja - niestety nie mam zdjęcia, bo kryminały oddałem mamie. Dedykacja również ogarnięta przez moją mamę, z dość fajnym żartem (którego nie przytoczę, bo nie chcę go spalić). Przy następnej wizycie postaram się cyknąć zdjęcie.
Z takich ciekawszych rzeczy mam również śpiewnik Jacka Kaczmarskiego z autografem autora (ale zakupiony już w tym stanie więc nie uwzględniam), czy "1859 dni Warszawy" z dedykacją prof. Bartoszewskiego.
Macie swoje ulubione książki z dedykacjami?
#ksiazki #hejtoczyta #pierogkulturalny
938ec4f3-a027-4c01-a849-e2439081d8a0
c1b4286b-cbb9-4068-97d6-084acb2ab533
68d4e3d8-c909-4b15-94b8-38ecfd03e1a9
76f2d65d-08f6-421c-a96b-03eb3c10c02a
smierdakow

@TheLastOfPierogi a kim jest Twoja mama, że ma takie znajomości?

TheLastOfPierogi

@smierdakow pisarką . W sumie cała rodzina od strony mojej mamy pisała i strasznie żałuje, że mimo kilku lat prób pisanie strasznie mnie męczy i nie wychodzi.

Merenbast

Ja mam dwie książki z autografem profesora Niwińskiego może kiedyś się pochwalę

StrongSilentType

@Merenbast Orbitowski najlepszy git. Mam jego sześć książek, wszystkie z autografami. Mam taką tradycję, że przynajmniej raz w roku idę na spotkanie autorskie z nim.

TheLastOfPierogi

@Merenbast kurczę zazdraszczam strasznie! Z archeologii mam chyba tylko dedykację od prof. Andrzeja Buko w "Świcie Państwa Polskiego"

@StrongSilentType potwierdzam, raz spotkałem i jest on świetnym człowiekiem! Btw. którą książkę Orbitowskiego lubisz najbardziej?

Tomoe

Michał Gołkowski z Andrzejem Łaskim

c3c356f6-0f77-4070-9cba-0be6356cc92e

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Orient - Thé des Prophètes z serii LES CALLIGRAPHIES DU THÉ od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Kolekcja jest inspirowana kulturami herbacianymi świata, na puszcze widnieje napis "herbata" w języku hebrajskim. W tym przypadku mamy do czynienia z inspiracją szlakiem mirry i kadzidła (zwanego czasem szlakiem wolności), który łączył Arabię z Rzymem i światem śródziemnomorskim. Skład blendu jest nieznany, wiemy tylko, że użyto do niego owocu granatu.
Wizualnie susz składa się z długich skręconych liści (które prawdopodobnie odpowiadają za herbaciane body) wymieszanych w równych proporcjach z drobniejszymi, połamanymi herbacianymi liśćmi. Blend zawiera również czerwone, małe kawałki owocu granatu oraz płatki kwiatów ślazu. Zapach suszu jest zdecydowanie orientalny - ciężki, słodki, trochę korzenny i odrobinę owocowy w górnej nucie. Tak jak w przypadku innych herbat od Mariage Freres jest to raczej europejska fantazja na temat smaku i zapachu odległych krain, niż próba ich odtworzenia (początkowo takie podejście mnie drażniło, obecnie zacząłem je doceniać bo to kontynuacja XIX wiecznych trendów i spójna kontynuacja historii tej legendarnej herbaciarni).
Napar jest ciemno-brązowy, miejscami przechodząc w czerń. Zapach naparu jest znacznie delikatniejszy niż suszu. Jest dalej kadzidłowo, ale przebija się również wyraźnie owocowa nuta. Body jest ciężkie i wyklejające. Pierwszy łyk to mocne uderzenie kadzidła - perfumiarze przepadający za ciężkimi, arabskimi klimatami zdecydowanie będą zadowoleni. Wszystko kontrowane jest przez owocową słodycz. Bardzo lubię owoc granatu, ale nie jestem w stanie go wyczuć - nuta owocowa to bardziej takie tutti-frutti. Z nut herbacianych wyczuwam drobną cierpkość na finiszu.
To na pewno dobry blend, ale mnie nie zachwyca. Jest dla mnie zbyt perfumowany, a za mało herbaciany. Jednocześnie, nie mogę go ocenić źle bo dokładnie spełnia obietnice z opisu. Raczej pójdzie w świat, chociaż z pewnością zostawię sobie złotą, świecącą puszkę.
28/∞
#herbatacodzienna #herbata
29582e36-756d-47af-ba07-c68f57a18953
kosik

@TheLastOfPierogi


Lubię te ładne puszki na herbaty. U mnie problem jest taki, że zawsze mi żal je wyrzucać, tylko co z nimi zrobić po czasie

TheLastOfPierogi

@kosik ja mam problem w drugą stronę - mam sporo herbat w torebkach, a z puszek się jednak łatwiej korzysta. Mam też oczywiście nieśmiertelną puszkę herbaciarną ze wszystkimi śrubami i innymi "przydasiami" do której nigdy nie zaglądam :D.


Część herbaciarni sprzedaje też "wypełniacze" do puszek w cenie o te kilkanaście złotych taniej i to jest jakaś metoda :).

ranunculus

@TheLastOfPierogi u mnie dziś zielona putuo cha, odkopałem z szafy, kupiona chyba z 2 lata temu i zaskoczyło mnie, że jak na tak starą zieloną jest wciąż smaczna

9e8b056b-817a-46b5-bcb9-aa421f6cff2a
TheLastOfPierogi

@ranunculus nice! Z ciekawości, jak przechowywana? Mam wrażenie, że szczelne torebki strunowe dają najlepszy efekt :).

ranunculus

@TheLastOfPierogi w kartonowym pudełeczku i w środku woreczek (ale otwarty, najwyraźniej już kiedyś ją piłem)

Konto_tylko_do_filtrowania_tresci

@TheLastOfPierogi słyszałem pozytywne opinie na temat herbat tej firmy

TheLastOfPierogi

jeżeli chodzi o takie herbaty w stylu europejskim to mój numer jeden. Jak będziesz miał okazję to koniecznie spróbuj (niestety są ciężko dostępne w Polsce), najlepiej chyba zacząć od popisowego blendy Marco Polo (kiedyś recenzowałem go na tagu ;) ).

Zaloguj się aby komentować

Chciałem zapisać się do nowego psychiatry prywatnie i oniemiałem. Ceny rzędu 300-400 PLN w przypadku lekarzy ze skończoną specjalizacją to absolutnie norma (Warszawa here), a do bardziej obleganych lekarzy trzeba czekać dosyć długo. Niby są wizyty online, ale tym razem chciałbym pójść stacjonarnie. Kiedy ostatnio zapisywałem się na pierwszą wizytę w 2019 to za 400 PLN miałbym konsultacje z profesorem xD
Trzymajcie się Chłopy i Dziewuchy z problemami ze zdrowiem psychicznym!
#depresja #zdrowiepsychiczne
Wyrocznia

@TheLastOfPierogi to teraz spójrz sobie ile np. wynosi obecnie minimalna w Polsce to będziesz wiedział czemu cena za wizytę to już 400 zł.

TheLastOfPierogi

@Wyrocznia oczywiście to istotny czynnik, ale ceny usług innych lekarzy (chodzę równolegle prywatnie do diabetologa i konsultacje utrzymują się raczej w cenie 250-300 PLN) nie wzrosły tak drastycznie. Psychiatrów w Polsce jest po prostu za mało patrząc na tle UE. Wykres jest z 2017 roku (dane Eurostatu jbc), ale szkolenie psychiatry to 6 lat studiów i wedle internetu 5 lat specjalizacji, więc sytuacja się raczej drastycznie nie zmieniła. Polska psychiatria potrzebuje rozwiązań systemowych na cito.

074efc9e-ddac-440b-9d9f-6c8069e7079e
Outline

@Wyrocznia Nie żadna kurwa minimalna, tylko jak jest popyt, terminy odległe, mało dobrych specjalistów to cena leci w górę i nie ma tutaj żadnej filozofii bo to prawo rynku.

GtotheG

@TheLastOfPierogi moja koleżanka właśnie też jakiegoś wygooglowała i też 400 zł... była w szoku. Ja nie jestem bo ostatnio ginekologa potrzebowałam na cito i mój "stary" ginekolog biorący kiedyś 250 teraz bierze 400. Myślę, że za niedługo trzeba będzie po prostu chorować aż się umrze, bo pomocy się człowiek nie doczeka

TheLastOfPierogi

@GtotheG a później będzie załamywanie rąk i żale gadających, politycznych głów, że młode Polki umierają na raka szyjki macicy/raka piersi, bo za późno chodzą do lekarza i nie dbają o profilaktykę. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że dla wielu kobiet wizyta u ginekologa (zwłaszcza te pierwsze) jest traumatyczna i wolą to zrobić prywatnie, olewając legendarny poziom obsługi klienta NFZ.

Kismeth

Obecnie prywatna służba zdrowia w pakietach typu luxmed, medicover, enelmed to patologia jak NFZ 15 lat temu. NFZ obecnie to już zakład pogrzebowy praktycznie. Jak się teraz chce obsługę lekarską na poziomie prywatnej te 10-15 lat temu to trzeba szukać ekskluzywnych klinik z wizytami zaczynającymi się od 400-500 złotych u specjalisty.


Przerabiałem z córką z atopowym zapaleniem skóry -20-23 lekarzy prywatnie i 2 na NFZ. Nikt nie pomógł, dziecko męczyło się z półtora roku. W końcu pomógł właśnie lekarz, którego na NFZ nie ma wcale i ma własną klinikę. Od 3 lat spokój, perfekcyjnie dobrane leczenie, choć każdy mówił że to nierealne. No ale wizyta 400zł, a na początku wizyty co 2 tygodnie i systematycznie zmniejszane dawki inwazyjnych lekarstw, później co miesiąc -dwa obecnie co drugi kwartał już tylko w zasadzie kontrolnie.

TheLastOfPierogi

@Kismeth o dermatologia to też ciekawa działka. Mam łojotokowe zapalenie skóry, które w dużym skrócie objawia się brzydkimi, łuszczącymi się zmianami na twarzy i głowie i jest przewlekła. Jest to choroba powodowana przez grzyby i generalnie zazwyczaj dostawałem dużą dawkę sterydów, leków przeciwgrzybicznych etc. Pomagało na miesiąc, dwa i całość wracała. W końcu poszedłem do polecanej dermatolog, który zaczęła od pytania, którego nie zadał mi nikt nigdy: "Czym pan myje twarz?". Dostałem oczywiście leki, ale przede wszystkim cały schemat pielęgnacji - czym myć twarz, jakiego kremu używać na co dzień, co zrobić jak zaczną pojawiać się pierwsze zmiany. Byłem na dosłownie dwóch wizytach i zredukowałem problem prawie do zera - głównie dzięki prewencji i dobrze dobranych kosmetykach.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości czarna herbata afrykańska Kenia Imenti Tippy 2023 od niezawodnego sklepu eherbata.pl. To już druga herbata z rocznika 2023, którą opisuje na hejto. Pierwsze herbaty z danego rocznika są czasem nazywane "herbatami lotniczymi" (od sposobu transportu do Europy, chociaż głównie określenie to jest używane do herbat z indyjskiej prowincji Darjeeling). Z ciekawostek mogę dodać, że na cześć pierwszych lotniczych dostaw herbaty, francuska herbaciarnia Mariage Freres stworzyła blend "Aviateur".
Kenijskie herbaty przez lata były kojarzone głównie jako składnik żółtego Liptona, ew. mieszanki English Breakfast Tea. Jest to opinia bardzo krzywdząca, bo zdarzają się tutaj herbaty prawdziwie wielkie (tak jak recenzowana wcześniej Kenia Silver Needle 2022). Wizualnie herbata jest bardzo ładna i składa się z czarnych, ładnie zrolowanych dużych liści w praktycznie równej proporcji z nierozwiniętymi herbacianymi liśćmi (tzw. tipsy - łatwo je poznać po złotym kolorze). Zapach suszu jest intensywny i ciężki - ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Aromat jest bardzo słodki, trochę chlebowy, trochę karmelowy (no i oczywiście - słodowy). Od początku wręcz czuć, że jest to mocarz.
Napar jest ciemny, brązowy z delikatnymi rubinowymi refleksami. Aromat naparu oddaje to co zapowiadał susz. Jest intensywnie, bardzo słodko. Jest zdecydowanie ciężej niż w przypadku herbat śniadaniowych. W nozdrza uderza zapach biszkoptu, chałki, czy generalnie słodkich wypieków. W górnej nucie jest trochę kwiaciarni, ale na granicy autosugestii. Body nie jest aż tak wyklejające, jak sugerowałby aromat, ale dalej jest to kategoria ciężka. Smak jest... zaskakujący. Nie ma tu tego ciężaru z aromatu, a w ustach rozwijają się delikatniejsze nuty kwiatowe. Smak jest fajnie złożony, zaczyna się od słodkiej nuty dobrej chałki, przechodząc powoli w cięższą słodowość, żeby na końcu rozwinąć aromaty róży i lawendy.
Rzadko trafiam na czarną herbatę, która zachwyca mnie od pierwszego kubka - zazwyczaj potrzebuje kilku "na rozruch". Tutaj mamy do czynienia z miłością od pierwszego zaparzenia. To herbata wielka, złożona i bardzo satysfakcjonująca. Warto dać jej szansę.
#herbatacodzienna #herbata
27/∞
f7d128f9-d28d-4141-aa63-729a4c0bbd96
ranunculus

@TheLastOfPierogi będę niedługo u nich zamawiał to będzie trzeba sprawdzić, widziałem że jeszcze jakieś kenijskie nowości mają

TheLastOfPierogi

@ranunculus z nowych zbiorów mam jeszcze Kenia Mountain Black 2023, ale akurat polosowało się z kartonu Imenti :D. Nie będę ukrywał, że Kenia wyrasta na mój herbaciany kraj numer 3 (osobiście moja lista wyglądałaby tak: Chiny, Indie i na miejscu 3 ex aequo Sri Lanka, Kenia i Japonia, z delikatnym wskazaniem na Afrykę ze względu na unikatowy charakter) i polecam bardzo wszystkim fanom czarnej herbaty.

TheLastOfPierogi

@ranunculus btw. piłem wczoraj Kenia Silver Needle z 2022 i dalej jest wybitnie. To jedyne igiełki, które mi smakują (a nawet więcej - uwielbiam je!), głównie dzięki tym cytrusom w smaku. Na pewno nie jest to herbata do picia codziennie, ale jak masz ochotę na coś degustacyjnego to sprawi Ci ona dużo radości.

Zaloguj się aby komentować

Ech, zagrałbym sobie w jakieś papierowe RPGi, bo zazwyczaj byłem jedynym MG w grupie. Znalezienie grupy, nawet przy założeniu, że nie oczekuje tylko roli gracza, ale bardzo chętnie sam coś poprowadzę dla drużyny jest ciężkie (nawet przy założeniu grania online).
Kiedyś próbowałem przez grupy Facebookowe, ale w żadnym innym fandomie nie trafiłem na taki poziom toksyny. Doświadczenie w mistrzowaniu mam głównie w Wampirze, Pendragonie/Paladins, Never Going Home, czy Alienie (z moim ulubionym motywem kosmicznego PRLu na terenie UPP xD), a mega chciałbym poprowadzić Eclipse Phase. Generalnie jako MGka kręcą mnie najbardziej motywy polityki, spisków i historii. Z drugiej strony, jako gracz, nie jestem wybredny i przyjmę wszystko co nie jest dedekami lub jesienną gawędą xD.
Gdzie szukacie drużyny (jeżeli oczywiście nie macie stałej)?
#rpg #grybezpradu
StrongSilentType

@TheLastOfPierogi grałem na przełomie lat 90 i 00. W Warhammera i DnD z ekipą z podwórka, jak pojechałem na studia to myślałem że sobie pogram a tu gówno jedno wielkie. Teraz by sobie człowiek pograł to kompletnie nie ma z kim a i z czasem ciężko.

TheLastOfPierogi

@StrongSilentType ooo Panie, to piąteczka bo zaczynaliśmy w tym samym czasie (pierwsza sesja 1996 rok), ja z ekipą z podstawówki. Najpierw było Śródziemie Gra Fabularna (z legendarnym opisem krytyków typu poślizgnięcie się na żółwiu), później pierwszy wojenny młotek, Wiedźmin Gra Wyobraźni, Dzikie Pola i Neuroshima. Miałem stałą ekipę aż do końca liceum i w zasadzie każdą niedzielę spędzaliśmy na jakiejś sesji. Na studiach nie było nikogo chętnego, parę lat temu próbowałem zainteresować ludzi z roboty, poszukać randomów na fejsie, no ale nie zaiskrzyło.

StrongSilentType

@TheLastOfPierogi w zasadzie jak nie mieszkasz w mieście wojewódzkim to pewnie ciężko będzie kogoś ogarnąć. 12 lat mieszkałem w Stolicy Rogali i jak próbowałem gdzieś się zakręcić w jakichś klubach fantastyki to zwykle byli tam zamknięci na wszystkich freaki, ciężko było coś tam nowego ogarnąć, a moi kumple ze studiów nie byli kompletnie zainteresowani. I tak zostałem z trzema podręcznikami, które wiozlem z rodzinnego miasta i ani jednej przegranej minuty xD

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty English Breakfast Tea od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Czym są herbaty typu śniadaniowego pisałem w tym poście, więc w telegraficznym skrócie - Angielska herbata śniadaniowa jest prawdopodobnie najbardziej znaną herbatą świata, chociaż większość populacji kojarzy ją po prostu jako "herbata czarna". Herbaciany savoir vivre mówi jasno - jeżeli ktoś poprosi nas o kubek herbaty czarnej to podaje mu herbatę typu Breakfast.
English Breakfast Tea to zaklęta w kubku historia imperium nad którym nie zachodziło słońce. Chociaż Mariage Freres nie podaje skąd pochodzą składowe, to tradycyjnie jest to mieszanka herbat z Cejlonu, indyjskiej stanu Assam (obie odpowiedzialne za mocne body) i Kenii (słodycz, głębia). Czasem również znajdują się w niej herbaty z Yunnan chociaż to raczej rzadkość. Herbata śniadaniowa ma dobrze smakować z mlekiem lub cytryną (czyli musi być dosyć intensywna, żeby dodatki jej nie przykryły) oraz dobrze spłukiwać obfite angielskie śniadanie.
No dobra, to czas zmierzyć się z legendą. Wizualnie nie jest to herbata specjalnie atrakcyjna - liście są połamane (co jest niejako cechą gatunkową herbat tego typu) z wyraźnie widocznymi dwoma innymi rodzajami liści. Aromat suszu jest naprawdę mocny, chlebowo-słodowo-herbaciany. Po zaparzeniu otrzymujemy bardzo ciemny napar o intensywnym smaku. Jest bardzo słodko, trochę ziołowo, ale jednak balans jest położony w stronę słodowości. Body jest naprawdę fajne i pozostawia przyjemne odczucie w ustach. Herbata będzie się dobrze komponowała z wytrawnym śniadaniem.
Nie będę ukrywał, że nie przepadam za opisywaniem tak "prostych" herbat. Z drugiej strony, dobry blend typu śniadaniowego to podstawa herbacianej kolekcji (chyba, że Wasi bliscy przepadają za różnymi herbacianymi "wynalazkami"). Mimo prostoty jest to herbata szlachetna, która dobrze posłuży jak codzienny koń roboczy.
A jak już jesteśmy przy #herbatacodzienna to łapcie idealny przepis na herbatę z cytryną. Po pierwsze - najwięcej cytrynowego aromatu jest w żółtej części skórki (z kolei białe albedo daje nam gorycz, której bardzo nie chcemy). Już w sklepie będąc możemy delikatnie poskrobać cytrusa i sprawdzić, czy spełnia nasze standardy aromatyczne. Niestety, skórka jest również mocno woskowana, więc jeżeli nie chcemy spożywać wosku i mieć brzydkich plam na powierzchni herbaty to musimy ją wyszorować za pomocą szczotki, pod bieżącą wodą. Następnie cytrynę kroję w ćwiartki (plasterki mają niekorzystne ratio aromatycznej skórki do kwaśnego wnętrza). Ćwiartka jest idealna na duży kubek herbaty 250 ml. Cytrynę dodajemy zawsze po wyjęciu fusów, żeby nie przyswajać za dużo glinu. Kiedy napar ma temperaturę 70-80 stopni wyciskam ćwiartkę do środka i wrzucam pozostałości do kubka. Herbatę należy spożyć raczej szybciej niż później, bo wspominana wcześniej gorycz albedo przechodzi stosunkowo szybko do naparu.
#herbata
26/∞
ebde980a-39da-47a2-8057-5a9642b4f710
PaczeIok

I często te 50g starcza na niewiele bo esencji malutko, nie naciąga

Zaloguj się aby komentować

Przydałaby mi się druga opinia psychiatryczna dotycząca leczenia depresji, a wyjątkowo nie chce mi się serfować po ZnanymLekarzu, więc chętnie przyjmę polecanki (chodzi o default city, czyli #warszawa )
Generalnie moja sytuacja nie jest jakaś uber skomplikowana, ale jestem średnio zadowolony z obecnego leczenia. Moim problemem jest depresja, która towarzyszy mi przez całe dorosłe życie (już kilkanaście lat), autyzm i lęk uogólniony. Reaguje na leki dobrze (aż za dobrze xD) i większe dawki SNRI wprowadzają mnie w manię, więc siedzę na 150 mg wenlafaksyny i 100 mg kwetiapiny, ale nie bardzo redukuje to lęki.
Bardzo zależy mi na kimś, kto na wstępie nie będzie mnie bombardował benzodiazepinami, bo przez autyzm i geny (połowa rodzina to alkoholicy) mam mocną tendencję do uzależnień (i brak silnej woli) i nie chciałbym sobie dokładać kolejnych problemów xD.
#depresja #autyzm
www_h

Druga opinia dotycząca leczenia depresji za pomocą farmakoterapii czy ogólnie leczenia?

TheLastOfPierogi

@www_h ogólnie leczenia zdecydowanie. Jestem po pół roku terapii behawioralno-poznawczej (pomogła mi, nawet bardzo w niektórych aspektach, ale dalej czuje że jestem blisko punktu wyjścia. Mój obecny psychiatra mówi, że jeżeli uderzać dalej w terapię to raczej psychodynamiczną). Nie będę ukrywał, że mam ekstremalny problem z mówieniem o sobie, swoich emocjach, przeżyciach (łącznie z wpadaniem w mutyzm), więc potrzebuję terapeuty z którym złapie flow. Rok temu próbowałem zacząć terapię, ale dwóch terapeutów wycofało się słysząc, że mam Aspergera i trochę mnie to podłamało.


Zaczynam się również zastanawiać nad dziennym oddziałem psychiatrycznym (żeby w bezpiecznych warunkach dobrać farmakoterapię, bo przy ostatniej manii od leków prawie się zabiłem w wypadku samochodowym i od tego momentu przestałem w ogóle jeździć), ale nie do końca wiem, czy w moim przypadku to pomoże. Obecny lekarz odradza, dlatego też chciałbym poznać drugą opinię :).


Powoli czuję, że przy obecnym leczeniu dochodzę do ściany i od roku 2019 jest naprawdę ciężko (z krótkimi kilkumiesięcznymi przerwami na remisję).

Zaloguj się aby komentować

Ej, macie pomysł czym w kontekście XII/XIII wiecznych Niemiec jest „mieszczańska rodzina radziecka”? Pojawia się to kilkunastokrotnie w kontekście pochodzenia braci Zakonu Krzyżackiego. Książka to „Zakon Krzyżacki” Hartmuta Buckmanna wydanie z 2002 roku (tłumaczenie z niemieckiego). W polskim internecie cisza, to błąd w tłumaczeniu?
#historia #mediewistyka #sredniowiecze #pytaniedoeksperta
b58874b1-8951-44a8-ad83-f5e0efab28c5
Half_NEET_Half_Amazing

@TheLastOfPierogi

zaciekawiłem się, w wiki takie coś podają:


W okresie PRL zaczęto posługiwać się przymiotnikiem radziecki, który w polszczyźnie funkcjonował w innym znaczeniu od okresu staropolskiego (został on po raz pierwszy odnotowany ok. 1455-1460 roku w znaczeniu „związany z funkcją radcy miejskiego”[17]), przy czym forma sowiecki była tępiona przez komunistyczną cenzurę (Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk), natomiast używana powszechnie w wydawnictwach emigracyjnych i podziemnych. Odgórne narzucenie formy radziecki odnotował już w 1950 Stanisław Westfal[18].

TheLastOfPierogi

@Half_NEET_Half_Amazing strzał w dziesiątkę! Dokładnie taki jest kontekst - chodzi o rodziny ministeriałów Rzeszy. W sumie tłumacz poleciał archaizmami. Jesteś 100% Amazing Cumplu!

Zaloguj się aby komentować