#zycie

5
200
Tomeczki, chciałem się tu docenić, ponieważ nie stać mnie na to, by zrobić to przed samym sobą lub bliskimi, jestem raczej typem osoby, która zawsze jest z siebie niezadowolona. Moje studia I stopnia choć ciekawe i związane z moimi zainteresowaniami, były niestety stratą czasu. Mgr robiłem zaocznie z czegoś, co jest bliższe rzeczom, którym się zajmuję. Zacząłem od samego zera i nie było łatwo. Większość mojej rodziny jest wykształcona w konkretnej dziedzinie i szła "starym modelem", czyli jeden zawód, rozwój, dorobek, ja natomiast swoją krętą ścieżką, ale powoli widzę światełko w tunelu

Zaczynałem w 2019 roku jako konsultant ds sprzedaży w pośredniku biur turystycznych i zarabiałem minimalną + premie, które często były ucinane

W 2020 roku zacząłem pracę w fajnej branży jako handlowiec b2b (spotkania na zywo i teams) ale znów minimalna (2800 zł brutto) + premie, które na początku wynosiły 500-1000 zł

W 2021 roku dostałem podwyżkę i zarabiałem zawrotne 3800 zł brutto (przy minimalnej 3010 zł brutto) + premie. Tutaj sporo się nauczyłem, zyskałem pewność siebie, uczyłem się na błędach, złapałem lekkość w pracy i momentami szło zarobić nawet niecałe 6k z premiami, choć moja średnia to było coś nieco ponad 4k, bo rynek ciężki, a teren to głównie miasta 30-50-100k w województwie.

W 2022 roku świadom tego, że na początek będę stratny i skurczą się oszczędności, wyprowadziłem się do dużego miasta i zacząłem pracę w start upie i odrzuciłem lepszą ofertę finansową, bo widziałem tam duże szanse rozwoju i zbudowania czegoś od zera z teamem. Zarabiałem 5000 zł brutto bez premii. Po dokładnie roku rzuciłem to w cholerę, bo za dużo niepowodzeń tam było i chaosu. Straciłem rok, ale to była cenna lekcja

W 2023, teraz, zaczynam pracę jako Handlowiec B2B w fajnej branży, gdzie wpis do CV już waży (to mityczne IT) za 7000 zł brutto + premie. Więc realnie mogę tę kwotę zarabiać netto jak się wdrożę, na to przynajmniej bardzo liczę, a może i jak się uda, to więcej? Zobaczymy, podchodzę do tego z pokorą. Obecnie mam 27 lat.

Dlaczego piszę ten wpis? Bo może muszę spojrzeć na to "na papierze", może mam potrzebę się wygadać.

Przeszedłem dość ciężką drogę, na przekór radom z rodziny i także opinii zewnętrznych. Czasem koledzy patrzyli na mnie z politowaniem, kiedy ja ciągle mówiłem o jakichś mitycznych horyzontach i perspektywach, oni zarabiali zawsze więcej w państwówce (mundur, ale nie mówimy o szeregowych trepach) lub pracując w zawodach typu Operator CNC patrzyli czasem na mnie z uśmiechem pod nosem i politowaniem, bo nie rozumieli, że u prywaciarza/w korpo muszę się napracować i zaczekać aż dostanę dobrą szansę, zwłaszcza tam, gdzie reprezentujesz firmę i wybiera się ludzi z większym doświadczeniem. A znajomi to osoby też po studiach (ale pracujący w państwówce, nie znający realiów rynku), jak i bez ( tok myślenia: umiesz robić, to robisz i przy nadgodzinach zarabiasz).

Zawsze byłem typem dyskutanta, osoby dobrze czującej się w rozmowie, prezentacji, pisaniu, więc znalazłem chyba coś dla siebie i fajnie byłoby dalej się edukować i nawet podjąć jakieś studia. Choć miałem wsparcie w rodzinie, było mi ciężko zaakceptować czasem to ile zarabiam i dlaczego od razu nie robię czegoś super dla dużego korpo, bo np rodzina czy znajomi ze szkoły to osoby, które po studiach zaczęły od stażu a potem pracy dla jakiejś firmy na specjalistycznym stanowisku. Teraz powoli wszystko wychodzi na prostą i widzę dla siebie fajne perspektywy.

Teraz biorę sobie za cel wycisnąć ile się da z siebie w nowej pracy i podnosić dalej kwalifikacje, żeby w przyszłości móc założyć własną rodzinę i zapewnić jej wszystko, czego będzie potrzebowała. Trzymajcie za mnie kciuki.

#pracbaza #wyznanie #gownowpis #chwalesie #zalesie #takbylo #zycie #praca #rozwojosobisty
bojowonastawionaowca

@Lopez_ dobra robota, ważne że coś ruszyło z miejsca i czujesz się dzięki temu lepiej, tak trzymać :)

Ziutson

Typie, naprawdę dobra robota. Ja mając 27 (czyli bagatela 7 lat temu) dostałem zawrotne 3500 brutto i cieszyłem się jak głupi, bo poprzednie 3 moje firmy i 3 lata to było krążenie między 2 i 2,5.

Lata minęły, siadło 10k+ (choć wciąż psia mać brutto), człowiek się ohajtał i kupił dom. A to tylko ostatnie 3 lata. Więc uwaga, jesteś na bardzo zajebistym etapie z 7k brutto w tym wieku, pamiętaj że teraz to już raczej tylko lepiej.

DiscoKhan

@Lopez_ właśnie przez te stawki i chore wymagania walnąłem korpo w cholerę.


Jak się człowiek dobrze zakręcił to 5 koła na rękę na magazynie można wyciągnąć i nie siedzi się cały czas wydrążonym w stołek. Zaś można się rozwijać przy majsterkowaniu i się przebranżowić później, tak obecnie kombinuję.


Te stawki to jest ogólnie żart. Wiadomo, że na start cudów nie będzie ale żeby wymagać tytułu i dawać minimalną to już jest jak splunięcie w twarz.

Zaloguj się aby komentować

To, że nasz system edukacji jest zły, wiemy wszyscy. Wiemy także, że nie nadąża on za realiami rynkowymi, ale czy to takie trudne? Mam wrażenie, że nawet nie próbujemy. Należy zadać sobie pytanie, co dziś znaczą studia? Całe nic. Wykształcenie wyższe ma znaczenie w przypadku osób, które pracują w zawodach "regulowanych" - Fizjoterapeuta, Psycholog, Prawnik, Lekarz, Farmaceuta. Istotne są również dla inżynierów, architektów etc.

A co z ludźmi, którzy chcieliby mieć wykształcenie wyższe, natomiast ich studia nie dają im trampoliny na rynek pracy? Skoro istnieją rozmaite kierunki studiów, dlaczego nie mogą one odpowiadać realiom rynkowym. Dlaczego na uniwersytetach uczy się tyle nieistotnej teorii, bazuje się na lekturach z lat 70 i książkach napisanych przez uczących profesorów?

Na rynku jest naprawdę sporo bardzo dobrze płatnych zawodów, gdzie często brakuje dobrych specjalistów, natomiast żadna uczelnia (lub znikoma ilość uczelni) jest w stanie choćby w 30 % wyszkolić taką osobę. Dać jej odrobinę wiedzy, choćby zachęcić ją do pracy w danym sektorze i dać odpowiedź na pytanie "czy to dla mnie?".

Mamy masę bezsensownych kierunków, więc może zadbajmy chociaż o dobre specjalizacje i zatrudniajmy praktyków, którzy będą organizować ćwiczenia i warsztaty?

Problem jest taki, że mamy gro osób, które mają potencjał, ale nie mają szansy wykształcić się w danej dziedzinie. Oczywiście zgodzę się w 100 %, że najwięcej nauczysz się w pracy. Ale co jeśli nie masz możliwości znalezienia pracy, która da ci możliwość rozwoju i twoje plany skończą się na jakichś kursach, książkach i tkwieniu w tym samym?

Sam kończyłem 2 kierunki studiów. Pierwsze takie, które sobie kiedyś wymarzyłem, ale potem zacząłem myśleć portfelem i uznałem, że pewne umiejętności i taletny mogę wykorzystać lepiej. Zdecydowałem się na studia na Uniwerku bliższe dziedzinom Zarządzania/Marketingu. Opinia? Zrobiłem sobie tylko drugi papier, ale nic się nie nauczyłem. Teoretycznie mógłbym wybrać uczelnię w Warszawie zamiast tej z Trójmiasta (jestem z północy), ale za 10k/rok na ALK lub SGH, na co mnie wówczas nie było stać i teraz zresztą też mam inne wydatki.

Z perspektywy czasu bardzo żałuję, że nie studiowałem psychologii. Byłbym świadomym studentem i wiedziałbym, w jaką stronę pójść. Myślę, że dziś 70 % studentów idzie tam się zdiagnozować, albo uważa to za atrakcyjny kierunek humanistyczny, wobec (przepraszam) chujowej Polonistyki, Historii etc.

Obecnie chętnie poszukałbym jakościowych studiów z Psychologii Biznesu, Psychologii Społecznej, jakaś specjalizacja, która dużo nauczyłaby w takich tematach jak wywieranie wpływu, perswazja, analiza określonych zachowań człowieka, analiza mowy ciała. I wiecie co? Studia online - podziękuję, bo wiem, że teams+power point na odpękanie. Reszta to oklepany uniwerkowy bullshit bazujący na przepisywaniu podręczników i oglądaniu slajdów. Są jeszcze podyplomówki, gdzie w 99 % każda uczelnia ma ten sam program i ponownie są to oklepane rzeczy.

Jasne, że książki i materiały video w Internecie są super, ale bardzo zależy mi na warsztatach i ćwiczeniach. Uniwersytety powinny zacząć być praktyczne. Mamy też sporo programistów nauczonych na własną rękę, bo na Uniwerku wałkowali z nimi stos tematów, które nigdy w żadnej pracy się nie przydadzą.

W sumie wcale mnie nie dziwi, że w kraju rządzonym przez historyków, socjologów, politologów i niepraktycznych bajerantów, odeszliśmy nie tylko od nauczania podstawowych czynności technicznych (uderza to w poprawność polityczną), ale także przybraliśmy model nauczania w postaci przepisywania podręczników, uczenia się na pamięć i tak dalej.

Kluczowe pytanie brzmi. Po jaką cholerę utrzymujemy na państwowych uniwersytetach kierunki takie jak Filozofia, Kulturoznawstwo, Politologia, Turystyka, Wiedza o teatrze, Krajoznawstwo, Amerykanistyka i masę innych? Po prostu szkoda kasy z naszych podatków na coś, co jest niepraktyczne i po tych studiach pewnie 90-95 % osób będzie rozczarowanych swoim życiem zawodowym i będzie klepać denną robotę, jeśli nie ma pleców lub bogatych starych czy własnego biznesu.

Problemem już nie jest tylko sama oferta edukacyjna, to czasem wierzchołek góry lodowej. PROBLEMEM JEST TO, ŻE OD WCZESNEJ EDUKACJI SZKOŁY KOMPLETNIE NIE DBAJĄ O TO, JAKIE DZIECKO POSIADA TALENTY I DO CZEGO BY SIĘ NADAWAŁO.

Żyjemy w systemie, gdzie wzorowym uczniem nie jest ten, który ma pasję i kocha to co robi, ale ma 5 z Biologii, 5 z Chemii i 3 z innych przedmiotów. Wzorowym uczniem jest ten, który ma średnią 4,7 i ze wszystkiego jest w stanie się WYKUĆ, ale poza tym nic konkretnie go nie interesuje.

Obciążeniem psychicznym dla takiego dziecka, które rzutuje na jego wybory w przyszłości i poczucie własnej wartości są takie zachowania jak wyżej, któremu winny jest system i kadra nauczycielska. To trochę jak tresura idealnie posłusznego i niegroźnego solidniaka.

A TERAZ PYTANIE KLUCZOWE. O ilu wybitnych jednostkach w historii (a także zbrodniarzach!) słyszeliście, że "w szkole się nie wyróżniał, był cichy, nauczyciele za nim nie przepadali, skrywał swoje zainteresowania"? No bingo xD Jak do tego doszło i jak to się stało? Największy problem jest taki, że część osób po traumatycznych latach edukacji zżera chęć rewanżu, narcyzm i obsesja doskonałości, która często pcha ich w "ciemną stronę mocy". Któż by pomyślał, że taki cichy akwarelista z Wiednia, totalnie przeciętny człowiek, zbuduje wielkie imperium i rozjebie pół Europy? Zbrodniarz, lekoman i psychol, ale co by nie było, ile osób byłoby w stanie zostać zapamiętanym przez cały świat?

#przemyslenia #gownowpis #zycie #edukacja #szkola #studbaza #pracbaza #licbaza #studia #takaprawda
Nemrod

@Lopez_ Strasznie długie to masz, odpowiedź będzie krótsza: praktycy zwykle pracują w zawodzie i zarabiają więcej, niż by zarabiali na uczelni. Więc ten pomysł odpada. Dwa: wyższe jest często po prostu wymagane - prawdopodobnie jako dowód na to, że potrafisz się nauczyć absolutnie dowolnej głupoty. Praca w korpo? Wyższe wymagane. Pokazać dyplom, nawet się nie wgłębiali co to za studia i kierunek, ważne, że jest.

Gdzieś też trzeba kształcić ludzi od kultury, sztuki, filozofii i tej całej reszty. Świat to nie tylko technika. A możliwość znalezienia odpowiedniej pracy pewnie się przyczynia do odpowiedniego zainteresowania tym studiami - to raczej nie są lata 90., gdzie ludzie studiowali cokolwiek, byle studiować (i byle do woja nie wzięli).

Zaloguj się aby komentować

Zwykły dzień w ruskim mordorze

https://video.twimg.com/ext_tw_video/1720945927014273024/pu/vid/avc1/480x560/uS3F5Jwxy8khXeeI.mp4?tag=12

#rosja #heheszki #czarnyhumor #zycie
Bezkid

Powiedzialbym ze na ich standardy, nawet cywilizowanie.

smierdakow

Nawet od nich możemy się czegoś nauczyć

Zaloguj się aby komentować

#smierc #zycie #rodzina #rodzicielstwo #przyjazn
chcialbym tutaj podziekowac moim rodzicom. mojej rodzicelce oraz ojczymie, ktorego nazywam tata.
nie bede ukrywal, mialem latwo w zyciu. w szkole dobrze mi szlo, nie mialem nigdy problemow wychowawczych. o to zadbala moja samotna mama. nauczycielka z pasja do wiedzy.
moj ojciec pojawil sie pozniej, jak bylem w wieku ~13 lat. biologicznego nie pamietam. ale rzeczywisty stara sie, procz pasji do techniki tudziez natury, wpoic mi zasady: honoru, szczerosci oraz stanowczosci. zawsze powtarza "niech pukaja DO ciebie, nie PO ciebie".
moj bunt przyszedl bardzo pozno, w wieku az 20-kilku lat. zaluje go bardzo poniewaz prawie skonczyl sie dla kogos tragicznie. ale mialem ich.
nie odcieli sie ode mnie. teraz, jak mam 33 lata, chcialbym zatrzymac czas-marnieja mi w oczach i nie chce by odchodzili...
DiscoKhan

@ciri0x5a zawiść pan wzbudzasz tylko niepotrzebnie. Mieć kogoś kogo można nazwać tatą, w ogóle w swoim życiu, piękna rzecz. Nawet twojego strachu nie mogę umysłem objąć przed utratą, bo nie wiem jak to jest mieć w pierwszej kolejności.


Nie tutaj takie rzeczy powinieneś pisać, rodzicielce i tacie winnyś się tak uzewnętrzniać - aż do takiego stopnia, bo inaczej to zmarnowane słowa w zasadzie.

M_B_A

@ciri0x5a Niech perspektywa tego że wszystko się kiedyś kończy nie przesłoni Ci tego że masz ich i możesz z nimi spędzać czas. Proponuję w takich momentach umówić się z nimi na weekend czy coś i wykorzystać ten czas jak najlepiej.

Trismagist

@ciri0x5a Fajnie że piszesz na forum obrazkowym rzeczy których oni nigdy nie przeczytają dla kilku piorunów zamiast pójść do nich i im to po prostu powiedzieć.

Zaloguj się aby komentować

Rynek pracy w Polsce w pigułce. Bierzemy pod uwagę stanowiska specjalisty, pracując cały czas na tym samym stanowisku (bez awansów kierowniczych).

KROK 1: Zaczynasz pracę w firmie ze stawką (dla przykładu) 5000 zł netto

KROK 2: Pracujesz 2-2,5 roku , gdzie już poznałeś firmę, wiesz jak pracować, masz doświadczenie. Świat idzie do przodu, pensje też, ty młodszy nie jesteś. Mimo to po tym czasie dostałeś łącznie 700 zł netto więcej (ok tysiak brutto) wynikającą z podwyżek inflacyjnych.

KROK 3: Po powiedzmy 2,5 roku uznajesz, że to jest za mało i idziesz do kierownika. Twoja stawka początkowa to 5000 zł netto, a obecna 5700 zł netto. Twój przełożony uznaje, że okej, możesz dostać więcej, ale da ci 500 zł netto. I masz 6200 zł, bo to jest i tak o 1200 zł netto więcej niż 2,5 roku temu

KROK 4: Znajdujesz pracę, gdzie ktoś oferuje za to stanowisko z twoim doświadczeniem 8000 zł netto. A więc rzucasz wypowiedzenie

KROK 5: Twój pracodawca nagle ma olśnienie, że ty jednak zasługujesz na lepszą wypłatę XD I chce cię przekonać, żebyś został, spełniając twoje warunki.

A) Przyjmujesz je, ale potem czujesz, że ktoś patrzy ci na ręce i czujesz oddech na plecach, bo wykłóciłeś się o kasę
B) Odrzucasz ofertę i idziesz w nieznane za lepsze pieniądze, gdzie w sumie firma nie kłóciła się z tobą o stawkę na start.

Prawda jest taka, że w znakomitej większości przypadków, żeby zarabiać więcej, trzeba zmieniać pracę co 2-3 lata. Inna droga to wspinanie się po drabinie, co oznacza często nadgodziny, włażenie po cudzym garbie i lizodupstwo.

Ludzie nie chcą płacić więcej, bo lubią przyzwyczajenia, nie chcą, by inni szli masowo po podwyżki, poza tym nie widzą za bardzo sensu premiowania kogoś za pracę, jeśli nie dostał awansu na kierownicze stanowisko, a na końcu budzą się z ręką w nocniku, kiedy okaże się, że trzeba szukać kogoś od 0, kto będzie musiał się wdrożyć, a zawoła i tak więcej niż miał poprzednik.

#pracbaza #praca #pieniadze #zycie #korposwiat #takaprawda #gownowpis
Half_NEET_Half_Amazing

To ktoś potrafi wytrzymać w jednej pracy 2 lata? 😉

MasterChef

No i statystycznie ludzie zmieniają pracę co 2 lata, a dane są z przed paru lat.

lexico

@Lopez_ w Polsce zaczynasz jako spec od 3,5 k netto

Zaloguj się aby komentować

Jakie jest według was najbardziej przereklamowane miasto w Polsce pod kątem możliwości, jakości życia, pracy i zarobków?

Według mnie Gdańsk. Choć miasto jest naprawdę ładne, ceny nieruchomości są totalnie z kosmosu. Sam Bałtyk też nie jest morzem śródziemnym, żeby był to jakiś super czynnik, zwłaszcza że raczej mówimy o zatoce.

Poza tym, korzystać z uroków Gdańska można też mieszkając w Gdyni, która jest zdecydowanie tańsza. Jeśli chodzi o rynek pracy, Warszawa jednak nokautuje Trójmiasto. Poza tym jest jeszcze aglomeracja śląska, gdzie ceny mieszkań są dużo niższe, natomiast pracy jest od groma w różnych sektorach.

Problem jest też taki, że gro ofert dotyczy w Gdańsku mieszkań będących na totalnym wypizdowiu - Łostowice, Jasień i tak dalej. Trasa nie zahacza o SKM, a dojechać stamtąd do centrum (Wrzeszcz, Oliwa do pracy np) w godzinach szczytu to koszmar, chyba szybciej już dotrzeć do Tczewa, pracując w centrum Gdańska.

#nieruchomosci #trojmiasto #zycie #przemyslenia #gownowpis #pracbaza #pieniadze
Besteer

Poznań. Taka Bydgoszcz na sterydach. Mieszkania drogie. Robota niby jest, ale nisko płatna i wymagająca niskich kwalifikacji: magazyny, produkcja, itp. IT, consultingu, BPO, SSC, finansów jak na lekarstwo. Nic tu nie ma i się nie dzieje, wszelkie wydarzenia kulturalne, rozrywkowe, ogólnokrajowe to Warszawa, Kraków, Wrocek, Trójmiasto, Spodek w Katowicach. Odpływ ludzi, atomizacja i zlewaczenie społeczeństwa. Brak aglomeracji , jest Poznań, trochę dużych wioch dookoła i to wszystko. Do tego okolica nudna: Trójmiasto ma morze, Wrocław, Śląsk, Kraków góry, a Wielkopolska jest płaska jak stół, nudna, rolnicza i ciężko to nawet o lasy czy fajne jeziorka. Ponadto wszędzie stąd daleko, pół dnia jazdy samochodem.

Zaloguj się aby komentować

Ogólnie mam wrażenie, że im dalej idzie świat, tym ludzie są po prostu bardziej nieogarnięci i nie radzą sobie z takimi sprawami jak: jak budowanie trwałych relacji, branie odpowiedzialności za siebie i innych, radzenie sobie ze stresem i wyzwaniami dnia codziennego i tak dalej.

Dzisiejszy nowoczesny człowiek to 25-30 latek/latka będący/a w nieformalnym związku, nieposiadający/a dzieci, mający/a psa lub kota (którego nie traktuje jak pupila domowego, tylko jak dziecko), wynajmujący/a z partnerem/partnerką deweloperską klitkę (tutaj wyrazy współczucia dla kota), który żyje z dnia na dzień.

Z wygody? Z powodu nowoczesnego stylu życia? Z powodu realizowania swoich pasji?

Nie, najczęściej z bezradności i ze strachu przed jakąkolwiek odpowiedzialnością w życiu. Nadchodzi trend Piotrusia Pana. 30 is the new 20, jak to zaczynają mówić. 30 letni Maaurycy z kolorowymi dziarkami nie ma dzieci nie dlatego, że jest człowiekiem sukcesu i ma zawalony grafik, ale dlatego, że bachorem trzeba się zająć, a to go przerasta. Nie ma samochodu nie dlatego, że jest eko i lubi komunikację miejską, ale dlatego ,że auto trzeba ubezpieczyć, zrobić przegląd, naprawić, a to przecież wszystko zajmuje czas i jest STRESUJĄCE.

Za to stresujące nie jest granie w gierki na konsoli, palenie trawki, oglądanie porno i tak dalej. Poza tym, jeśli Maurycy fiknie, to wystarczy tupnąć nogą i Maurycy się STRESUJE.

Według mnie taki stary Janusz light-alkoholik w stylu 3 browary dziennie wieczorem pod sklepem i praca w kołchozie jest dużo bardziej życiowo ogarnięty niż 30 letni Maurycy Key executive brand manager 8.000 zł netto na B2B (!) + VAT XDD Po prostu jeden urodził się w powiatowym i wychował w latach 70-80 i robi co robi z braku perspektyw, a drugi miał bezstresowe wychowanie na Osiedlu Cynamonowym przy ulicy Kolorowej xD Można się śmiać, że Janusz jest uzależniony od browarów, ale chociaż nie upodla się waląc kreski do nosa w dyskotekowej toalecie :v Poza tym przez 20 lat na raty remontował dom, wychował dzieci i możesz na niego liczyć, a Maurycemu a) nie chce się b) nie ma czasu c) nie potrafi pomóc.

Sam nie jestem boomerem, mam 27 lat, ale jakieś zasady w życiu przyswoiłem. I jak patrzę na tych vifonów, co każde mniejsze życiowe wyzwanie jest dla nich S-T-R-E-S-U-J-Ą-C-E, to mi słabo. Potem próbuję się do nich przekonać, bo może ci ludzie mają swoje pasje, ale wtedy widzę Youtube, FAME MMA, Instagram i "melanżyk" i już nie mam ochoty xDD

Kurwa, bezstresowe wychowanie i bezstresowe spędzanie czasu wolnego xD

Może to straszny #gownowpis ten mój wywód i sam wpis ma radykalny wydźwięk, ale zadam jedno pytanie

Dlaczego ludzie wszystkiego się boją, a mężczyźni stali się takimi cipkami? To nie jest wstyd, że czegoś nie umiesz, choćby miało to być wkręcenie żarówki. To nie jest wstyd, że się czegoś boisz. To nie jest wstyd, że coś cię przerasta

Wstydem jest to, że nie chcesz się nauczyć, stawić czemuś czoła, pękają ci majty i uciekasz przed życiem do jakiejś nory, zamykając się w złotej klatce, bo tak jest nowocześnie, a życie wykraczające poza komfort hedonizmu jest STRESUJĄCE, a tak w ogóle to ciemnogród.

Dla porównania - mój tata nie nauczył mnie zbyt wiele, bo był bardzo zapracowany i nie bywał często w domu. Ale jak ja dziś czegoś nie potrafię, lub robię coś ślamazarnie, to mnie krew zalewa, a nie się stresuję i próbuję do skutku. Podobnie jest z każdą inną rzeczą. Po prostu sama myśl o jakiejś porażce jest nie do pomyślenia.

#zycie #takaprawda #bekazpodludzi #heheszki #przemyslenia #czytajzhejto
syriusz

@Lopez_ nie ma co mówić że mężczyźni stali się cipkami po prostu sie dostosowali, teraz są zupełnie inne wymagania niż za PRL, kiedyś wystarczyło że nie piłeś jakoś dużo i nie biłeś mocno i byłeś dobrym mężem, utrzymać rodzinę wbrew pozorom było łatwo bo wszyscy byli jednakowo biedni a więc jeśli pracowałeś to z pensji robotnika cała twoja rodzina żyła biednie jak na dzisiejsze czasy ale względnie normalnie jak na tamte bo wszyscy może oprócz partyjniaków których była garstka tak żyli, w dzisiejszych czasach aby być "prawdziwym mężczyzną" trzeba dalej wypełniać te patriarchalne wymogi jak zarabianie więcej od partnerki i wymogi które wykreowały komedie romantyczne czyli usługiwanie kobiecie, nie da się ich wypełnić bez odpowiedniego zaplecza w postaci bogatych rodziców a dodatkowo dochodzi do tego niestabilność związków skoro większość małżeństw kończy się rozwodami to nie opłaca się aż tak emocjonalnie inwestować w związek, ja na przykład nie wyobrażam sobie być w związku zbyt długo już byłem sam zająłem się swoimi rzeczami nie będę za was umierał na wojnie i zapierdalał 12 godzin dziennie nie mam co prawda kota nintendo kolekcji mangi i innych rzeczy dla spierdolin ale robię inne "nie przystające normalnemu chłopu rzeczy" nie mam zamiaru spełniać czyiś oczekiwań z dupy wyjętych niech ta cywilizacja upadnie i przepadnie nie jest warta niczego

koniecswiata

@Lopez_ 

Mechanizm projekcji, proszę bardzo, nie dziękuj: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Projekcja_(psychologia)

To co Ty myślisz o społeczeństwie, o ludziach, mężczyznach, kobietach, itd. nic nie mówi o rzeczywistości ani o tym jacy ci ludzie są, natomiast bardzo dużo mówi o tym kim jesteś, co o sobie myślisz, co wypierasz. Po prostu przeciskasz wszystkie wydarzenia w Twoim życiu przez filtr w swojej głowie - pewne doświadczenia zauważasz i odpisujesz sobie swoją narrację, inne ignorujesz, bo nie potwierdzają twojej tezy o rzeczywistości. Fajnie, że masz takie przemyślenia, to jest bazą do pracy nad sobą, narzekanie na innych ludzi nic nie zmieni. Pozdrawiam

Lopez_

@mrmydlo @koniecswiata @bartek555 @GordonLameman


https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1667982,1,chlopcy-30-czyli-faceci-jak-dzieci.read


Psychologowie alarmują: to już epidemia. Pokolenie 20-, 30-, a nawet 40-latków nie chce dorosnąć.


Metrykalnie dorośli, psychicznie i emocjonalnie dziecięcy, przedłużają swoją młodość fryzurą, casualowymi ciuchami, sposobem spędzania wolnego czasu, stylem życia. Nie zakładają rodziny i nie wyprowadzają się z domu. Ilość młodych dorosłych mieszkających z rodzicami to jedyny wskaźnik pozwalający statystycznie uchwycić skalę zjawiska kidultów. W Polsce to ok. 2,5 mln młodych ludzi do 35. roku życia. Prawie 44 proc. Jesteśmy na drugim miejscu w Europie, po Włoszech, gdzie mammoni to ponad połowa młodych dorosłych. Ale zjawisko dotyczy nie tylko Europy.

Zaloguj się aby komentować

Kolejny #gownowpis , ale trochę jestem przerażony tym, jak dzisiaj wychowują się dzieci i dokąd zmierza świat. Patrzę pamięcią wstecz (mam 27 lat) i jestem zdziwiony, że kilkanaście, może dwadzieścia lat mogło zmienić na świecie wszystko.

Dzisiejszy model życia tych, którzy chcą jeszcze mieć dzieci, to klitka w deweloperskim na wynajem lub kredyt, stresująca praca w korpo i dzieciak 3/4 dnia w żłobku. Potem jak podrośnie, to dostanie smartfona, tableta i rodzice będą go mieli w dupie. Nie przekażą mu żadnych zainteresowań, pasji, nie będą z nim spędzać chwil, które będzie pamiętał całe życie. Choć to skrajny i subiektywny obraz dzisiejszego świata, takich przypadków jest sporo. Bo co mu pokażą? Jak się wali kreski na melanżach lub zabiorą go Starbucksa albo drogiej knajpy? Mimo, że rodzice zarabiali dobrze, mój pies to był kundel bury, z którym tarzałem się na ziemi, a nie rasowa krzyżówka kojota z chomikiem za 5 tysięcy, którego psika się perfumami.

Chciałbym kiedyś swoje dzieci wychowywać w podobnych wartościach, jakich rodzice wychowywali mnie. Pamiętam też moich dziadków. Choć jeden z nich miał dużo, drugi mniej, to łączyło ich to, że twardo trzymali się swoich zasad i mocno stąpali po ziemi.

Byli takimi ludźmi, których dziś w młodszym pokoleniu ciężko spotkać i to nie kwestia idealizowania. Mieli po prostu wielką charyzmę, nie sprzedawali się za czapkę gruszek i byli w stanie przyjąć na klatę bardzo wiele (jeden dziadek był żołnierzem AK, drugi przeżył wojnę jako dziecko, a potem ciężko pracował całe życie, pokonał raka w zaawansowanym stadium).

My jesteśmy pokoleniem wygodnych mięczaków, ale nie będę się boomerskimi tekstami rozpisywać. Jeździłem z rodzicami na wakacje, jeździliśmy rowerami, nad jezioro, na ognisko, dziadek zabierał mnie na ryby, spotykaliśmy się całą rodziną w święta, biegałem po podwórku za piłką i z kijem w ręku. Rodzice wręcz studzili mój ogromny zapał do sportu, bo dzieciak co weekend jest całą sobotę i niedzielę na zawodach sportowych i nie ma go w domu (!)

O wartościach katolickich nie chcę wspominać. PiS je doszczętnie Polakom obrzydził, a sytuacja ekonomiczna tylko potęguje wszelkie złości. Dodam tylko, że dużo lepiej czułem się w życiu jako praktykujący (oczywiście nie amisz i nie z taką regularnością jak stare baby) katolik, aniżeli jak dynamiczniak w środowisku wielkomiejskim.

Moja teoria spiskowa jest taka, że globaliści powoli wykończają tradycje, wartości i wszystkie narody, bo co raz bardziej ludzie stają się podobni do siebie. Zdigitalizowani, antyludzcy, nieempatyczni i nieszczęśliwi.

#przemyslenia #gownowpis #takaprawda #zycie #korposwiat #bekazpodludzi #chrzescijanstwo #zalesie
ac0aff23-254e-41f3-a00a-6cce8329bb5e
cherryq

Jest takie powiedzenie: "Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy".

Skylark

Zamiast teorii spiskowej o globalistach, pomysl, ze moze religia sie tak ostatecznie skompromitowala niemozliwoscia poradzenia sobie z wyzwaniami XX wieku, ze pociagnela za soba - idac na dno - reszte tradycyjnych wartosci.


Od rozwoju technologicznego (ktory bardzo oddalil nas od w pelni poddanczych istot) po dwie wojny swiatowe (ktorych bezsensowne okrucienstwo, takie samo na calym swiecie, mocno podkopalo teorie o religijnych podstawach moralnosci), koscioly nie przystosowaly sie wystarczajaco (moze nie mogly?). Raczej trudno juz wierzyc w literalne slowo Boze, katolicy cos tam probowali krecic z interpretacja, ale to przeciez grubymi nicmi szyte.


A co do tego, jak Ty sie czujesz - wiele osob czuje sie lepiej w armii niz w cywilu. Nie wszystkim odpowiada maksimum indywidualizmu, ale tacy mieli tu raj przez tysiac lat, moze teraz kolej na inne pomysly?

Zaloguj się aby komentować

Rok temu przeprowadziłem się do dużego miasta. Za lepszymi perspektywami. W moim rodzinnym nie miałem źle - miasto średniej wielkości (przedział 80-120k), niczego mi w sumie nie brakowało. Praca nie była zła, choć trzeba było się namęczyć, by zarobić (praca w sprzedaży, wiadomo prowizje i podstawa nie takie jak w dużych miastach).

I czuję się wypłukany ze wszystkiego. Będąc na studiach zawsze wracałem w weekendy, potem mgr zaocznie. Teraz czuję co innego - pustkę. Wracam rzadziej. Zostawiłem tam wszystkich znajomych. Tu mam ledwie kilku ze studiów. Moja dziewczyna też nie jest stworzona do wielkomiejskiego życia.

Wiecie co jest najgorsze? Świadomość, że przyjechałem wziąć poniekąd udział w wyścigu szczurów. Teraz zacznę pracę w IT jako handlowiec. Niezła kasa, ale co z tego? Nie czyni mnie szczęśliwym. Nie interesuje mnie ta branża, ale jest dochodowa. Będę się trochę męczyć, ale trzeba poprawić byt. Paradoks, bo rok temu odchodziłem z roboty, która mnie interesowała, ale perspektywy rozwoju żadne, zarobki nawet dobre jak na średnie miasto, ale inflacja zaraz by zjadła. (Moja 1 praca w dużym mieście to rozczarowanie tak jakby kto pytał i po roku zmieniam)

Żyję ze świadomością, że na 100 % będę w ciągu kilku lat chciał tam wrócić. Może pracując zdalnie, może 1-2x w tyg dojeżdżając. Jestem ledwie ok 100 km od domu, a czuję się jak na emigracji. Brakuje mi wszystkiego, nawet głupiego krajobrazu nad rzeką.

Jak wracam, to wiadomo - do rodziców. I choć to mój dom rodzinny, to czuję się jakoś inaczej. Przez ostatnie 2 lata mieszkałem z dziewczyną na swoim. I to za tym chyba tęsknie, naszym pierwszym mieszkaniem, codziennym życiem, które toczyło się powoli, bez wielkomiejskiego zgiełku.

Jedyne o czym marzę, to złapać dobrą pracę, która umożliwi mi mieszkanie poza dużym miastem i wrócić do sibiei być szczęśliwym. Bez tych wszystkich wielkomiejskich trendów. Tylko ja, moi znajomi, rodzina, dziewczyna i to co kocham - sport, lasy, jeziora, krajobrazy, tanie gastro w moich rodzinnych stronach, małe lokalne podróże bez stania w korkach.

#zalesie #depresja #zycie #pracbaza #praca #takaprawda #gownowpis
ColonelWalterKurtz

Przeprowadziłem się z małego miasta do Krakowa (4 lata), później WWA. Nigdy bym nie wrócił. Ale faktycznie pierwsze 2-3 lata tęskniłem za Krakowem, myślałem o jakimś mniejszym mieście. Powrót do miasta rodzinnego z dobrą pracą wydawał mi się wgl błogosławieństwem (ceny nieruchomości!). Warszawę jednak pokochałem - trzeba się do dużego miasta przyzwyczaić, grać wg. jego zasad, poznać je. Za to jak już się to zrobi to jest cudnie. Jeżeli przeprowadzka to wgl na całkowite zadupie bez ludzi.


Wyżej pisali - po co galerie, teatry, muzea etc. skoro się i tak nie korzysta. To zależy od człowieka - ja właśnie korzystam i regularnie chodzę do ulubionego kina na niszowe filmy, do muzeów na oprowadzania kuratorskie, do filharmonii jak tylko mogę, na koncerty. W małych miastach takiej oferty nie ma. Nie ma szans.

Lopez_

@ColonelWalterKurtz Tyle, że mieszkałęm już w dużym jako student 3 lata na licencjacie i było spoko, ale nie tak żeby sobie tu ułożyć życie. I dalej tak samo myślę, a minęło kilka lat.

GtotheG

@ColonelWalterKurtz ja np. Nienawidze Warszawy, ludzie w wawie sa okropni. Mieszkalam tam krotko i nigdy nie wroce. Miasto totalnie nie dla mnie. Jakbym miala wybor moje male miasto rodzinne - 150 k, a wawa to bralabym na 100 % to male, rodzinne.

GtotheG

@Lopez_ duze miasta sa fajne jak masz 20 lat i duzo znajomych, albo chcesz sie uczyc. w kazdym innym wypadku srednie miasta sa lepsze do zycia. Szczegolnie jak masz gdzies przyjaciol. Ja np. Przez X przeprowadzek nie mam juz zadnego kregu przyjaciol. Mam jakies pojedyncze osoby, ale nigdy tak zeby wyjsc w wiekszej grupie znajomych. Z perspektywy czasu to najbardziej mi zal, ze nie dbalam o przyjaznie i gdybym miala gdzies super przyjaciol to juz bym sie z takiego miejsca pewnie nie ruszala.

pokeminatour

@Lopez_  niczego nie można być w zyciu pewnym a wszystko ma swoje wady i zalety.


Zostawiłeś tam wszystkich znajomych - nie wiem czy wiesz ale gdy ludzie kończą studia i zaczynaja prace na cały etat to nagle okazuje sie że nikomu nic sie nie chce, na nic nie mają czasu i zwyczajnie te znajomości sie konczą albo pomimo że mieszkacie w tym samym miescie to i tak widujecie sie bardzo rzadko, to naturalne. A gdy ci znajomi którzy pozostana gdy bedą mieli dzieci to będzie jeszcze gorzej.


Co do wyscigu szczurów to nie musisz sie do niego dołaczać, nie musisz robić/posiadać tego co modne, nie musisz konsumować na pokaz, pracować wiecej itp tak naprawde mozesz żyć tak samo jak w mniejszym mieście - bo twój żywot mało kogo interesuje i traktuj to jako zalete dzieki której możesz iśc pod prąd. Jedynie co to to że twojej dziewczynie może sie to nie spodobać.


Żyjąc w duzym miescie nie musisz mieszkać w centrum które jest nie do życia. Równie dobrze możesz znależc jakies okoliczne miasteczko z niska zabudową, parkami, lasami i tanią gastronomią i nadal pracować tam gdzie pracujesz, kosztem dłuzszego dojazdu.


Mamy troche wspólnego, też lubie zieleń, cisze spokój, niską zabudowe i wolniejsze tempo życia, tez przeniosłem się ze sredniego miasta i też hajs nie sprawia mi przyjemności. Zamiast wracać udało mi sie zrealizować strategie która powoduje że czuje sie zadowolonym ze swojego zycia.


Duże miasta to duże możliwości, dla wielu oznacza to hajs i konsumpcje ale ja wykorzystałem to w inny sposób.

Pracując w IT i żyjać oszczednie ( z natury mało wydaje) udało mi sie szybko kupic i spłacić kredyt na kawalerke, w sypialni Warszawy, z racji małej konsumpcji zmieniłem prace na inna spokojniejszą działke i do tego na cześć etatu

Dzieki temu:


  • mam dostep do dużego rynku pracy, minusem jest dojazd 1h komunikacja, ale połowa to metro wiec tak nie meczy.

  • pracuje na pół etatu 3 dni w tygodniu - optymalna ilość czasu pracy, hajs pozwalajacy oszczednej osobie na normalne zycie, do tego oszczednosci z czasów pracy w IT.

  • mam dostep krótkim spacerkiem do trzech róznych lasów a rowerem kilka km mogę dojechać do dwóch róznych zalewów.

  • Niska zabudowa, bloki do 4 pieter, troche domków, ulica dojazdowa, taka zabudowa nie męczy człowieka.

  • Gdy chce coś załatwić to załatwiam to wtedy gdy inni pracują, dzieki czemu unikam tłumów i hałasu.

  • Ceny usług w tym gastronomii są podobne jak w mniejszym mieście.


Zatem mogę smiało powiedzieć że udało mi sie połaczyć prawie wszystkie zalety mniejszego i dużego miasta, a do tego prowadzić tryb zycia który mnie satysfakcjonuje a jest niemozliwy w malym mieście - praca na pół etatu w małym mieście oznaczałaby smierc głodową, a nie pracuje w jakieś dobrze płatnej pracy ( na pół etatu wyciagam lekko ponad 2 tyś netto)


Nawet jeżeli planujesz wrócić to nie demonizuj dużych miast tylko staraj sie maksymalnie wykorzystać ich zalety, zarabiasz wiekszy hajs co nie oznacza że musisz go przepieprzyć by kupić chwilową dawke szczescia, ja radziłbym zbierać na wkład własny + wykończenie i wziać kredyt przed przeprowadzką gdy będziesz najwiecej zarabiał i miał umowe na stałe. Jest ogromna róznica w finansach pomiedzy wynajmem/kredytem na stałej stopie/ mieszkaniem u rodziców/ spłaconym kredytem

Zaloguj się aby komentować

Wczoraj odjebalam takie oto danie z krewetkami i doszlam do wniosku, ze jednak chce pozostac grubą singielką i jeść takie dania niż marnować życie na jakichś patałachów. Brzuszek mi mówi, że to dobra decyzja :3

#jedzenie #zwiazki #zycie
d2da631f-8b80-4936-8d99-2d8cb8fbb659
Gilgamesz

Uuu grubaska, ale jak tam chcesz

JaktologinniepoprawnyWTF

@GtotheG "i doszłam do wniosku"


Ciekawe co było napisane w tym wniosku, że tak na Ciebie podziałało XD

GtotheG

@JaktologinniepoprawnyWTF masz napisane wyzej w komentarzach

MasterChef

Ja bym jeszcze dojebal parmezanu, jak bywam we Włoszech, to co by za danie to nie było i tak napierdole parmezanu xd

GtotheG

@MasterChef mmm parmezanik.

Zaloguj się aby komentować

Jak miałem 16-18 lat to byłem strasznie edgy... czasem nadal mam takie momenty ehhh...

#przegryw #zycie
bbfab318-5336-45aa-957e-cffd5a3e4af9
gawafe1241

@Al-3_x byłeś jaki? Może nie mam jeszcze 30ki ale już nie czaję tej nowomowy gimbusów…

Al-3_x

@gawafe1241 Gimbusów już nie ma kolego. Umarli tak jak gimnazja. Teraz się mówi zoomerzy tak jak kiedyś się mówiło dzieci neostrady.

Odczuwam_Dysonans

@gawafe1241 to może właśnie jesteś za młody xD mi określenie "edgy" kojarzy się najbardziej z przełomem wieków i jakoś wtedy je poznałem. Bo w rzeczy samej popkultura wtedy była mocno... Edgy

Zaloguj się aby komentować

Mamy finisz moim zdaniem najbardziej obrzydliwej i agresywnej kampanii wyborczej w XXI wieku. Pominę już zmasowane ataki trolli na fora dyskusyjne. Najbardziej żenujące było to, że człowiek nie mógł spokojnie poczytać nic merytorycznego, bo wszędzie media, które murem stoją za konkretną opcją.

Wchodzisz sobie poczytać co jest grane w Polsce i widzisz artykuł "Kielecki czy Winiary? Donald Tusk testuje majonez" XD Za chwilę Węglarczyk na live Onetu mówi "Konfederacja chce strzelać do kobiet i dzieci, powiedzmy sobie to jasno" XD.

Z innej strony już nawet szkoda wspominać, bo TVP rzecz jasna bije ich wszystkich na głowę, gdzie w głównym wydaniu wiadomości pojawia się informacja, że prezes odwiedził Wypizdowo Dolne i wręczył wazon dla koła gospodyń wiejskich czy coś takiego.

Ta kampania idealnie pokazała, że nie ma mentalnie żadnych różnic między PO a PiSem ,jeśli chodzi o utrzymanie władzy i propagandę. Był moment w którym dosłownie czekałem na artykuł na Newsweeku, Wyborczej czy Onecie "Donald Tusk pusćił bąka i pachniał różami Naukowcy zgodni: To święty człowiek" XD

Warto wziąć jeszcze pod uwagę Konfederację. Jeszcze w latach 2019-2021 była to partia, która mówiła wiele rzeczy z sensem. Pierwszy przykład to fanpage Mentzena. Kiedyś pojawiało się tam dużo merytorycznych treści, wpisy były długie i zahaczały o wiele istotnych problemów, za posta potrafił dostać 20 tysięcy lajków. Jak jest obecnie?

GRILL, DOM I 2 SAMOCHODY DLA PRACUJĄCEGO POLAKA!!111 XDDD

I nie da się nic więcej czytać. Cała Konfederacja poleciała ostro w populizm i takie same obietnice co PiS czy PO, tylko odwrotne do socjalnych. I jaki jest z tego wniosek? Wniosek jest z tego taki, że gdyby nie prowadzili tak agresywnej kampanii, to pewnie zahaczyliby o próg, a tak realnie dostaną te 8-10 %, co jest małym sukcesem, biorąc pod uwagę, że wszyscy od PiSu do Lewicy chcieliby ich pogrzebać żywcem.

PO była kiedyś partią liberalną i musiała ostro skręcić w lewo i porzucić liberalne postulaty, bo tak chce naród
Konfederacja poszła ostro w populizm i agresywny przekaz, bo suweren jest za głupi na cokolwiek innego
PiS przebił największe granice absurdu, żenady i nie da się gorzej zarządzać tym krajem, niż robią to ci złodzieje.

Najgorsze jest to, że gdzieś tam w zakamarkach czyha Lewica, która jest HARD wersją PiSu jeśli chodzi o gospodarkę i zaorałaby doszczętnie klasę średnią i cały ten kraj, ale dziwnym trafem o gospodarce mówić nie chcą, wolą o kobietach, darmowych podpaskach, seksie, aborcji.

Niestety, prawda jest taka, że polski wyborca to najczęściej debil i trzeba mówić do niego jak do debila, obiecując mu wszystko jak debilowi, a potem ten debil i tak się nie upomni o swoje, bo ważne, że wygrała partia X, a nie partia Y.

#polityka #gownowpis #wybory #wiadomoscipolska #polska #takaprawda #zycie #konfederacja #bekazpisu
Wojbody

@Lopez_  W sumie w większości się zgadzam. Nie ma za dużo konkretów w tej kampanii, a szczególnie u 2 największych partii. Jedni idą z hasłami, że muszą odebrać władze PiSowi, a drudzy mówią, że muszą się utrzymać bo Tusk i Platforma sprzedadzą Polskę jak wygrają. I elo. Żelaznemu elektoratowi więcej konkretów nie trzeba.

GordonLameman

@Lopez_ Twierdzenie, że Lewica zaora klasę średnią to bzdura.

Ona sprawi, że bogatsi będą nieco mniej bogaci.

rabsztok

@Lopez_ więc zagłosuj na trzecią drogę. Mają rozsądne pomysły nie przegięte w żadną stronę a agresji w ich spotach i wypowiedziach jest jak na lekarstwo.

Zaloguj się aby komentować