Rok temu przeprowadziłem się do dużego miasta. Za lepszymi perspektywami. W moim rodzinnym nie miałem źle - miasto średniej wielkości (przedział 80-120k), niczego mi w sumie nie brakowało. Praca nie była zła, choć trzeba było się namęczyć, by zarobić (praca w sprzedaży, wiadomo prowizje i podstawa nie takie jak w dużych miastach).

I czuję się wypłukany ze wszystkiego. Będąc na studiach zawsze wracałem w weekendy, potem mgr zaocznie. Teraz czuję co innego - pustkę. Wracam rzadziej. Zostawiłem tam wszystkich znajomych. Tu mam ledwie kilku ze studiów. Moja dziewczyna też nie jest stworzona do wielkomiejskiego życia.

Wiecie co jest najgorsze? Świadomość, że przyjechałem wziąć poniekąd udział w wyścigu szczurów. Teraz zacznę pracę w IT jako handlowiec. Niezła kasa, ale co z tego? Nie czyni mnie szczęśliwym. Nie interesuje mnie ta branża, ale jest dochodowa. Będę się trochę męczyć, ale trzeba poprawić byt. Paradoks, bo rok temu odchodziłem z roboty, która mnie interesowała, ale perspektywy rozwoju żadne, zarobki nawet dobre jak na średnie miasto, ale inflacja zaraz by zjadła. (Moja 1 praca w dużym mieście to rozczarowanie tak jakby kto pytał i po roku zmieniam)

Żyję ze świadomością, że na 100 % będę w ciągu kilku lat chciał tam wrócić. Może pracując zdalnie, może 1-2x w tyg dojeżdżając. Jestem ledwie ok 100 km od domu, a czuję się jak na emigracji. Brakuje mi wszystkiego, nawet głupiego krajobrazu nad rzeką.

Jak wracam, to wiadomo - do rodziców. I choć to mój dom rodzinny, to czuję się jakoś inaczej. Przez ostatnie 2 lata mieszkałem z dziewczyną na swoim. I to za tym chyba tęsknie, naszym pierwszym mieszkaniem, codziennym życiem, które toczyło się powoli, bez wielkomiejskiego zgiełku.

Jedyne o czym marzę, to złapać dobrą pracę, która umożliwi mi mieszkanie poza dużym miastem i wrócić do sibiei być szczęśliwym. Bez tych wszystkich wielkomiejskich trendów. Tylko ja, moi znajomi, rodzina, dziewczyna i to co kocham - sport, lasy, jeziora, krajobrazy, tanie gastro w moich rodzinnych stronach, małe lokalne podróże bez stania w korkach.

#zalesie #depresja #zycie #pracbaza #praca #takaprawda #gownowpis
nobodys

@Lopez_ W następnym roku przeprowadzam się do małego miasta i nie mogę się doczekać. Duże miasta mają swoje plusy i pewną wygodę, ale są też hektyczne i chaotyczne.

Zly_Tonari

@Lopez_ Coś w tym jest, pochodzę z wioski na skraju parku narodowego i wylądowałem w Katowicach, miałem podobne odczucia jak ty pierwsze 3 lata chyba. Ale jak już się ustawiłem to zostałem i na wioskę jeżdżę tylko jak mam czas podładować baterię.

Lopez_

@Zly_Tonari Jestem konserwą, więc będzie ciężej

HolenderskiWafel

Duże miasto jest fajne żeby pojechać na weekend i popatrzeć na wielkomiejskich ludzi, ale na co dzień też wolę mniejsze (byle nie za małe, 100k to takie minimum da mnie).

Śmieszą mnie też ludzie którzy "muszą" mieszkać w dużym mieście, bo są tam możliwości których nie ma w mniejszych miastach. No tak, są teatry, opery, kluby, festiwale itd. tylko że oni z tego nie korzystają ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

Lopez_

@HolenderskiWafel Stary, mój ukłon dla Ciebie, napisałeś dokładnie to, co myślę na co dzień. Ci ludzie mają coś, z czego i tak korzystają na ruski rok, a najczęściej jako ten "must have" podają restauracje, dyskoteki i inne tego typu rzeczy xD Poza tym, tak jakby teatru czy muzeum nie było w mieście 100k, skoro są.


Jak ktoś mówi, że dla niego knajpa to czynnik determinujący do mieszkania w korpomieście, to już wiem, że to zwykły robot.

ColonelWalterKurtz

@HolenderskiWafel @Lopez_ knajpa jako jedyny argument za dużym miastem to faktycznie słaby argument ale ja sobie obecnie nie wyobrażam życia bez zaplecza kuchni międzynarodowej. Nie chodzi tylko o same knajpy ale też sklepy, bazary etc. I są to bardzo często autentyczne miejsca prowadzone przez ludzi z obcych stron! To, że w WWA można czerpać garściami z kuchni całego świata jest dla mnie ogromnym plusem.


Jeżeli chodzi o ofertę kulturalną to też sorry - o taką ofertę jaką ma duże miasto w mniejszym ośrodku jest ciężko. Gdzie porównywać muzeum w mieście do 110k do muzeum w Wwa, Wro czy Gdańsku XD Jeżeli chcesz "odhaczyć" to muzea są ale to chyba nie o to chodzi, co?

HolenderskiWafel

@ColonelWalterKurtz co do restauracji niby masz racje, ale u mnie w Opolu(130k ludzi) są np. wloskie,gruzińska,indyjska,tajska, japońska, czeska. Więc mniejsze miasta też nadganiaja.

Co do muzeów to częściowo się nie zgodzę, bo wystawy stałe można zobaczyć odwiedzając miasto turystycznie. Natomiast duże miasta mają faktycznie lepsze wystawy czasowe

pokeminatour

@HolenderskiWafel Te możliwości to nie tylko knajpy czy dyskoteki, raczej mało kto znosi wielkomiejską zabudowe i korki z tego powodu. Porównując WWA z miastem 120k.

Rynek pracy :


  • niektóre zawody nie istnieją w mniejszych miastach

  • duża ilosc ofert i możliwość zmiany gdy wkurzy cię obecna praca - nie jestes uwiazany do jednej bądz kilku firm.

  • wiekszę wynagrodzenie i wieksza zdolność kredytowa, co z tego ze w mniejszych miastach są tansze mieszkania jeżeli przykładowo zarabiajać minimalna + kilkaset złotych nie masz zdolności na nic.

  • ilość pracy w niektórych branżach na tyle duża ze można sobie łapać nadgodziny, dodatkowe projekty, etaty w innych firmach.


Dostepność usług - chcesz coś załatwić w godzinach kiedy nie pracujesz ? W małych miastach niektóre knajpy potrafia być czynne od 7 do 15 nie mowiąć już o innych rzeczach typu lekarze, weterynarze, mechanicy, niektóre sklepy zreszta też.


Brak dostepu do lekarzy specjalistów - jest ich niewielu, dlugie terminy nawet prywatnie bez abonamentów. Masz abonament w którym możesz iść prywatnie do wybranego przez siebie lekarza jeżeli termin z abonamentu jest za długi, tylko co z tego jeżeli prywatnie za gotówke masz tak samo długie terminy. Brak konkurencji u lekarzy powoduje że możesz mieć do wyboru lekarzy z wiedzą sprzed 40 lat lub gburów którzy robią łaskę że cię przyjmą.


Komunikacja publiczna - możesz wychodzić nie patrzać na rozkład - za chwile i tak coś podjedzie. Możesz żyć bez samochodu (jak nie masz dzieci)


Ogólny krajobraz zapasci związany ze starzeniem sie społeczeństwa - średnia wieku mijanych osób na mieście jak srednia wieku wyborców PIS, zmniejszanie czestotliwosci komunikacji miejskiej bo mniej osób jezdzi.


mniejsze miasta są bardzo dobre dla osób które maja niskopłatny zawód - bo wszedzie bedą zarabiać minimalna lub sredniaków w popularnych zawodach stanowiących podstawe społeczeństwa - lokalnie praca dla nich będzie, a róznica w zarobkach moze powodować że nie opłaci sie przeprowadzka do dużego.

Dla specjalistów wąskich dziedzin, menadzerów/kierowników róznego szczebla, korpobiurw nie ma opcji na życie w mniejszym mieście.


Może akurat moje rodzinne miasto jest takie zjebane.

HolenderskiWafel

Komunikacja publiczna - możesz wychodzić nie patrzać na rozkład - za chwile i tak coś podjedzie

Nigdy o tym nie myslalem, ale faktycznie tak jest. A nawet jak sobie sprawdzam godzine odjazdu żeby nie czekać to autobusy i tak są spóźnione


Dla specjalistów wąskich dziedzin, menadzerów/kierowników róznego szczebla, korpobiurw nie ma opcji na życie w mniejszym mieście.

Jak ktoś ma robotę tylko w warszawie to jasne że tam musi mieszkać, ale raczej pisałem o ludziach którzy kończą studia i nie wyobrażają sobie wyjazdu z dużego miasta bo nie. Ja rozumiem że mają tam znajomych plus te powody które wypisałeś, ale no nie wszyscy mogą mieszkać w Wawie, Wroclawiu i Krakowie. Jak ktoś jest np. nauczycielem, no to w dużym mieście raczej się nie dorobi mieszkania. Chociaż z tego co wiem to "na szczęście" w duzych miastach teraz już brakuje nauczycieli, co jest korzystne bo wymusza wyższe pensje/większe etaty

Lopez_

@kodyak Wrócę, bo tu nic mnie nie trzyma. Mam tam kumpli, z którymi trzymam się po 10, z niektórymi nawet 15-20 lat. I kontakt mamy na co dzień na grupie. Oprócz tego rodzina, moje ulubione miejsca i tak dalej.


tu mam jednego ziomka, który też chce wrócić do swojej dziury za kilka lat. I to w sumie wszystko.


Aaa, dodam, że tam mam gdzie wracać i w co zainwestować, bo tu chyba tylko kredo na kurnik.

kodyak

@Lopez_ nie wrócisz.ja wracam już 10 lat

Lopez_

@kodyak No to ty, a nie ja. Poza tym, dlaczego miałbym nie wrócić? Daj mi argument. Przecież ja w dużym mieście się gówno dorobię :v


Idealny układ to hajs z dużego korpo i mieszkanie w mniejszym mieście.

kodyak

@Lopez_ żona zdobędzie pracę ty też. Może jeszcze jakieś dzieci i będzie ci żal bo jednak praca definiuje gdzie mieszkasz a wygoda dodajejne pytanie po co. Bo ciężko jest zrezygnować z latwjszego życia. Na starość zaczniesz być jeszcze mniej odwazny

Lopez_

@kodyak Ale to życie nie jest łatwiejsze, tylko trudniejsze. Poza tym, mamy wszystko zaplanowane tak, żeby dzieci nie urodziły się tu. Albo przynajmniej nie dorastały. Dajemy sobie 3-4 lata.


To życie tu jest trochę jak życie na emigracji. Ciężkie i nie na stałe.


A co do mojej kobiety, to ona w ogóle tu nie chciała przyjeżdżać i przy każdej kłótni mi mówi, że tylko marzy o tym by wrócić. A mi głupio się przyznać, że ja tak samo. Jesteśmy razem 6 lat.

kodyak

@Lopez_ dzieciaki się urodzą to sama będzie miała rodzinę a ty powoli pozapominasz o swoich kolegach bo nie będziesz miał za bardzo czasu się z nimi widywać. Czasami może spotkasz jak pojedziesz na święta.


Każde kolejne dziecko to szczęście ale też wieksz nakłady i koszty a chciałby się mieszkać na swoim a chciałoby się mieć samochód itd itp


Nie jest to emigracja bo jednak mówisz po polsku a do domu rodzinnego nie masz daleko.


Oczywiście jeśli będziesz miał dużo zapału i chęci to to zrobisz jak chcesz ale łatwiejsza droga jest właśnie taką niestety

Lopez_

@kodyak dzieciaki się urodzą to sama będzie miała rodzinę a ty powoli pozapominasz o swoich kolegach bo nie będziesz miał za bardzo czasu się z nimi widywać


Jestem co 2 tygodnie w domu, mam ziomków co mają dzieci i znajdują czas choćby raz na miesiąc na piwko i kebaba. Mamy stały kontakt. Już będąć na studiach wracałem na weekendy do nich, więc nie trafiłeś.

kodyak

@Lopez_ dobrze nie trafiłem... Do tej pory jedyne co jest pewne to zmiana

Budo

@kodyak po pierwsze to że nie Ty nie wrócisz, to nie znaczy, że on nie wróci. Posługujesz się błędną logiką. Po drugie, może przegapiłeś pandemię i epokę pracy zdalnej, ale teraz praca wcale nie przywiązuje cię do konkretnego miejsca na stałe.

kodyak

@Budo może przeczytaj wszystko co napisałem

ColonelWalterKurtz

Przeprowadziłem się z małego miasta do Krakowa (4 lata), później WWA. Nigdy bym nie wrócił. Ale faktycznie pierwsze 2-3 lata tęskniłem za Krakowem, myślałem o jakimś mniejszym mieście. Powrót do miasta rodzinnego z dobrą pracą wydawał mi się wgl błogosławieństwem (ceny nieruchomości!). Warszawę jednak pokochałem - trzeba się do dużego miasta przyzwyczaić, grać wg. jego zasad, poznać je. Za to jak już się to zrobi to jest cudnie. Jeżeli przeprowadzka to wgl na całkowite zadupie bez ludzi.


Wyżej pisali - po co galerie, teatry, muzea etc. skoro się i tak nie korzysta. To zależy od człowieka - ja właśnie korzystam i regularnie chodzę do ulubionego kina na niszowe filmy, do muzeów na oprowadzania kuratorskie, do filharmonii jak tylko mogę, na koncerty. W małych miastach takiej oferty nie ma. Nie ma szans.

Lopez_

@ColonelWalterKurtz Tyle, że mieszkałęm już w dużym jako student 3 lata na licencjacie i było spoko, ale nie tak żeby sobie tu ułożyć życie. I dalej tak samo myślę, a minęło kilka lat.

GtotheG

@ColonelWalterKurtz ja np. Nienawidze Warszawy, ludzie w wawie sa okropni. Mieszkalam tam krotko i nigdy nie wroce. Miasto totalnie nie dla mnie. Jakbym miala wybor moje male miasto rodzinne - 150 k, a wawa to bralabym na 100 % to male, rodzinne.

ColonelWalterKurtz

@GtotheG Każdy ma swoje preferencje i charakter. Może to nie dla Ciebie. Dwie moje kuzynki miały taki pomysł, żeby się do WWA przeprowadzić i obie po paru miesiącach się zawinęły pomimo, że miały pracę i jakoś im szło. Też coś im nie siadło.


Co do ludzi to wiadomo, że są różni. Ja mam grupę fajnych znajomych - zarówno przyjezdnych jak i tzw. prawdziwych warszawiaków. Jak ktoś jest bucem czy jakimś innym debilem to po prostu relacji nie utrzymuję. Uwierz mi, że poznawałem niby spoko ludzi i po 20 min wiedziałem, że ich nigdy już nie chce spotykać (i tak właśnie było:P).


Jedyne co w mnie wkurza to to, że ciężko się spotkać - każdy pracuje, ma rodziny, zajęcia, zobowiązania etc. Ale to chyba nie tyle kwestia rozmiaru miasta co etapu życiowego tzw. dorosłości.

ColonelWalterKurtz

@Lopez_ studia to inna bajka mam wrażenie. Ja np. na studiach uwielbiałem Kraków (i dalej twierdzę, że to idealne miasto na studia;P). Teraz żeby się tam przeprowadzić to chyba za karę. Natomiast na melanż dalej jeżdżę z przyjemnością.


Może po prostu duże miasto nie jest dla Ciebie stworzone.

GtotheG

@ColonelWalterKurtz mnie irytowała obsługa w każdym miejscu, byłam olewana x razy, bo ubieram się na luzie/nie stroję, więc tępe wieśniaki z obsługi chyba zawsze wychodziły z założenia, że nie mam pieniędzy, więc się skoncentrują na bogatszych klientach, gdzie ja np. zawsze zostawiam napiwek i to nie mały. Ilość chamstwa w usługach po prostu przebijała wszystko. Moim zdaniem miasto frustratów i życiowych przegrańców, naoglądają się Wojewódzkich w Lamborghini i marzą, że kiedyś będą na takim samym poziomie.


Ciężko się spotkać wszedzie, żaden mój znajomy nie ma rodziny, a zgadanie się graniczy z cudem.

ColonelWalterKurtz

@GtotheG moje doświadczenie jest całkowicie inne, praktycznie się z czymś takim nie spotkałem (może jestem aż tak prestiżowy LOL).

GtotheG

@ColonelWalterKurtz może jeszcze ekspedientka w sklepie mnie okradła xD miała mi wydać resztę, a ja nie zauważyłam, że nie wydała, wyszłam ze sklepu po obejrzeniu jeszcze kilku modeli butów, babka nic mi nie powiedziała. Dopiero w następnym sklepie się skapnęłam, że brak mi reszty. Wróciłam do sklepu x i baba powiedziała, że niby wiedziała, że wrócę Same miałam jakieś takie krzywe akcje.

GtotheG

@Lopez_ duze miasta sa fajne jak masz 20 lat i duzo znajomych, albo chcesz sie uczyc. w kazdym innym wypadku srednie miasta sa lepsze do zycia. Szczegolnie jak masz gdzies przyjaciol. Ja np. Przez X przeprowadzek nie mam juz zadnego kregu przyjaciol. Mam jakies pojedyncze osoby, ale nigdy tak zeby wyjsc w wiekszej grupie znajomych. Z perspektywy czasu to najbardziej mi zal, ze nie dbalam o przyjaznie i gdybym miala gdzies super przyjaciol to juz bym sie z takiego miejsca pewnie nie ruszala.

pokeminatour

@Lopez_  niczego nie można być w zyciu pewnym a wszystko ma swoje wady i zalety.


Zostawiłeś tam wszystkich znajomych - nie wiem czy wiesz ale gdy ludzie kończą studia i zaczynaja prace na cały etat to nagle okazuje sie że nikomu nic sie nie chce, na nic nie mają czasu i zwyczajnie te znajomości sie konczą albo pomimo że mieszkacie w tym samym miescie to i tak widujecie sie bardzo rzadko, to naturalne. A gdy ci znajomi którzy pozostana gdy bedą mieli dzieci to będzie jeszcze gorzej.


Co do wyscigu szczurów to nie musisz sie do niego dołaczać, nie musisz robić/posiadać tego co modne, nie musisz konsumować na pokaz, pracować wiecej itp tak naprawde mozesz żyć tak samo jak w mniejszym mieście - bo twój żywot mało kogo interesuje i traktuj to jako zalete dzieki której możesz iśc pod prąd. Jedynie co to to że twojej dziewczynie może sie to nie spodobać.


Żyjąc w duzym miescie nie musisz mieszkać w centrum które jest nie do życia. Równie dobrze możesz znależc jakies okoliczne miasteczko z niska zabudową, parkami, lasami i tanią gastronomią i nadal pracować tam gdzie pracujesz, kosztem dłuzszego dojazdu.


Mamy troche wspólnego, też lubie zieleń, cisze spokój, niską zabudowe i wolniejsze tempo życia, tez przeniosłem się ze sredniego miasta i też hajs nie sprawia mi przyjemności. Zamiast wracać udało mi sie zrealizować strategie która powoduje że czuje sie zadowolonym ze swojego zycia.


Duże miasta to duże możliwości, dla wielu oznacza to hajs i konsumpcje ale ja wykorzystałem to w inny sposób.

Pracując w IT i żyjać oszczednie ( z natury mało wydaje) udało mi sie szybko kupic i spłacić kredyt na kawalerke, w sypialni Warszawy, z racji małej konsumpcji zmieniłem prace na inna spokojniejszą działke i do tego na cześć etatu

Dzieki temu:


  • mam dostep do dużego rynku pracy, minusem jest dojazd 1h komunikacja, ale połowa to metro wiec tak nie meczy.

  • pracuje na pół etatu 3 dni w tygodniu - optymalna ilość czasu pracy, hajs pozwalajacy oszczednej osobie na normalne zycie, do tego oszczednosci z czasów pracy w IT.

  • mam dostep krótkim spacerkiem do trzech róznych lasów a rowerem kilka km mogę dojechać do dwóch róznych zalewów.

  • Niska zabudowa, bloki do 4 pieter, troche domków, ulica dojazdowa, taka zabudowa nie męczy człowieka.

  • Gdy chce coś załatwić to załatwiam to wtedy gdy inni pracują, dzieki czemu unikam tłumów i hałasu.

  • Ceny usług w tym gastronomii są podobne jak w mniejszym mieście.


Zatem mogę smiało powiedzieć że udało mi sie połaczyć prawie wszystkie zalety mniejszego i dużego miasta, a do tego prowadzić tryb zycia który mnie satysfakcjonuje a jest niemozliwy w malym mieście - praca na pół etatu w małym mieście oznaczałaby smierc głodową, a nie pracuje w jakieś dobrze płatnej pracy ( na pół etatu wyciagam lekko ponad 2 tyś netto)


Nawet jeżeli planujesz wrócić to nie demonizuj dużych miast tylko staraj sie maksymalnie wykorzystać ich zalety, zarabiasz wiekszy hajs co nie oznacza że musisz go przepieprzyć by kupić chwilową dawke szczescia, ja radziłbym zbierać na wkład własny + wykończenie i wziać kredyt przed przeprowadzką gdy będziesz najwiecej zarabiał i miał umowe na stałe. Jest ogromna róznica w finansach pomiedzy wynajmem/kredytem na stałej stopie/ mieszkaniem u rodziców/ spłaconym kredytem

Lopez_

@pokeminatour Wszyscy znajomi studia mają już za sobą poza jednym, lub w ogóle ich nie robili.


Dziwne jest to, że ludzie serio tracą kontakt przez zasiedzenie się na kanapie

Zaloguj się aby komentować