TL;DR - w Polsce prościej wyrzucić gruz do lasu, niż oddać do lamusowni i nie chodzi o pieniądze.
Po remoncie zostało mi trochę płytek. Chcąc zachować się jak człowiek, wpakowałem je do bagażnika i jadę do lamusowni. Dopiero na miejscu dowiedziałem się, że muszę okazać dowód opłat za wywóz śmieci. Chciałem nawet zapłacić na miejscu za utylizację, ale okazuje się, że tak mogą tylko firmy, a nie jakiś tak szary Kowalski.
No dobra, po dłuższej chwili grzebania w telefonie znalazłem emaila z rozliczeniem. Następnie okazało się, że "eee ale takie rozpakowane to tylko w worku na gruz". Czaicie? Czyste, nieużywane płytki, tylko paczka była już otwarta i lamusownia nie przyjmuje. Musiałem dymać na drugi koniec Krakowa, do drugiej lamusowni, która łaskawie przyjmuje takie otwarte paczki.
To chyba nie powinno tak działać.
W Polsce prościej jest to wyrzucić do lasu, a potem zrobić fotkę i zgłosić przez mObywatela, że ktoś wyrzucił, bo fatygując się do miejsca przeznaczonego do utylizacji takich odpadów trzeba być gotowym na biurokrację i utrudnianie przyjęcia tych odpadów. Bo biurokracja jest ważniejsza niż środowisko.
#zalesie #krakow #smieci #polska #kurwamac