@Hasti Ehh. Ludzie to gamonie i co byś nie robił to mierzą własną miarą.. Pomagasz? Pewnie dlatego, że chcesz mieszkanie! Ich oszczędności! Cokolwiek!
Mój ojciec był najmłodszy z rodzeństwa, wszyscy wyfrunęli wcześniej i to tak minimum 100km od domu.. Zawsze miałem dobry kontakt z kuzynostwem, którzy przyjeżdżali do dziadków bo nie analizowaliśmy „konfliktów” dorosłych, ktore zresztą nigdy się nie uzewnętrzniały..
Mieszkałem i wywchowywałem się z dziadkami do 12 roku życia, rodzice „dorobili się” kawalerki 35m w tym samym mieście, a dziadkowie - jeszcze młodzi i sprawni zostali sami na trzech pokojach..
Ja miałem wpojone, że należy o nich pamiętać i się interesować „bo tak być powinno” i w sumie dalej tak uważam.
Dziadki sobie radzili, my (a głównie ojciec) remontowaliśmy, woziliśmy ich do lekarzy, zakupy, sprzątanie, wożenie do ciotek i na cmentarze..
Rodzina zjawiała się od święta.
Niczego nie oczekiwałem, nigdy nie planowalem tu osiąść, ale zdarzyło się - na 18ste urodziny przepisali mi mieszkanie - bo „dzielić na 30 osób to nie ma sensu”.
Nic mi tak w życiu nie zrobiło pod górkę jak ten „prezent” 😅
Nie rościłem sobie do tego żadnych praw, ja uczyłem się, studiowalem - oni sobie sprawnie żyli i nigdy nawet nie poczułem, że to „moje”..
W końcu zaczęli chorować poważnie.. Dziadek podobnie jak u Ciebie, tracił świadomość, w nocy przewracał się w toalecie, albo ubierał się i szedł do dawnej pracy, ledwo mogąc się zwlec z łóżka..
Miałem niecałe 25 lat, a po pracy i weekendowych studiach chodziłem do nich na „dyżury” z rodzicami - noce nieprzespane, wiele rzeczy wyparłem, inne zapomniałem przez uzależnienia bo sobie nie radziłem..
W oczach wujow i ciotek, którzy czasem podrzucili środki higieniczne jestem jakimś sępem.. Nikt nie wie co przeżywaliśmy, gdy dziadek nie mógł się sam umyć..
Ostatecznie byłem u nich w mieszkaniu przy obi zgonach.
Dom opieki? Absolutnie! A Ty byś chciał tak skończyć?!
Tak. Ja bym wolał żeby moje dzieci, a tym bardziej wnuki nie miały takich traum.
No, ale dostałem mieszkanie na prowincji, które zblokowało mi wszelkie formy dotacji od państwa, uziemiły na prownicji „bo przecież nie sprzedasz chyba spuścizny!” (Nie narzekam, aczkolwiek tak jak inni z rodziny chciałem mieszkać w wielkim mieście), więc musiałem!
Po latach, w sumie niedawno dopiero dowiedziałem się, że mają z tym problem.. i mam to gdzieś - kuzyni i kuzynki dalej trzymają kontakt, ale wujostwo totalnie się odcięło.
Nie było warto nic a nic - a i tak bym przy nich został.
W sumie sorry za wylew, pewnie bez składu, ale gorszy mam czas, inne problemy, a temat jakoś takie fleszbeki przywołał. Puenty chyba nie ma, poza tym, że życie to suka