#polityka #bialekolnierzyki #paliwo
Wczoraj nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy PKN Orlen przegłosowało uchwały, które dają zarządowi spółki zielone światło do wytoczenia powództw przeciwko Danielowi Obajtkowi oraz Michałowi Rogowi, byłemu członkowi zarządu. Chodzi m.in. o:
wydatki z kasy spółki na cele prywatne (słynne sztuczne zęby, wizyty w hotelach, restauracjach itp.),
działanie na szkodę spółki poprzez zaniżanie hurtowych cen paliw w drugiej połowie 2023 roku,
brak należytego nadzoru nad środkami przekazanymi spółce Orlen Trading Switzerland, co skutkowało ich prawdopodobną utratą (słynne przelewy na 1,5 miliarda PLN),
plus jeszcze inne rzeczy.
Łączna kwota dochodzonych roszczeń może sięgnąć nawet 5 miliardów złotych, ale oczywiście nikt rozsądny nie wierzy w to, że Obajtek z Rogiem byliby w stanie oddać tak astronomiczną kwotę. Nawet obecny prezes Orlenu stwierdził, że byłoby dobrze, gdyby spółka odzyskała chociaż wydatki na związane z korzystaniem z kart służbowych na cele prywatne (czyli np. wspomniane zęby).
No i tę wypowiedź obecnego prezesa można by interpretować jako przyznanie się do tego, że Orlen raczej nie ma wielkich szans na odzyskanie czegoś więcej niż tylko pieniędzy wydawanych niezgodnie z prawem na te restauracje, hotele i dentystę. Nie dlatego, że Obajtek nie ma majątku większego niż ta konkretna część roszczeń, bo akurat do biednych nie należy. Co prawda oficjalnie on sam, jako osoba, nie ma może jakichś imponujących aktywów, ale za to przeniósł większą część posiadanych nieruchomości, o szacowanej wartości kilkunastu milionów złotych (lub więcej) do fundacji rodzinnej. A majątku takiej fundacji nie trzeba wykazywać w oświadczeniu majątkowym. Co więcej, media już dawno ustaliły, że bliscy byłego prezesa Orlenu są lub byli właścicielami nieruchomości wartych około 35 milionów złotych – raczej wątpliwe, aby sami zarobili takie pieniądze, więc w grę mogły tutaj wchodzić darowizny, co potencjalnie otwierałoby drogę do odzyskania i tych aktywów.
Oczywiście przeniesienie majątku do fundacji rodzinnej nie chroni przed roszczeniami w 100%, bowiem taka fundacja w założeniu nie może być narzędziem do unikania odpowiedzialności za działania niezgodne z prawem. Tutaj problem moim zdaniem leży gdzie indziej: w wykazaniu, że Obajtek przekroczył granice dopuszczalnego ryzyka biznesowego, czym naraził Orlen na straty. Abstrahując od tego, że sam proces trwałby nie wiadomo jak długo (powoływanie biegłych, czekanie na ich opinie etc.), to były prezes Orlenu ma masę „podkładek” w postaci różnych opinii ekspertów, kancelarii prawnych itd., świadczących o tym, że nie przekraczał granic ryzyka. No i może nam się wydawać, że takie działania, jak przelanie 1,5 miliarda zł z Orlenu na konto szwajcarskiej spółki – córki OTS, a potem wytransferowanie ich na konto spółek – krzaków jako przedpłata za paliwa to jawna kradzież. Dla sądu, niestety, to nie musi być tak oczywiste. Tak więc chyba nie liczyłbym w tej sprawie na zbyt wiele, choć sam fakt postawienia przed sądem managera takiego szczebla to już byłoby coś...
















