- woda zalała mi dom
- musiałem oddać 17k do urzędu skarbowego bo księgowy mi nie powiedział że 2 tygodnie na ryczałcie pozbawią mnie możliwości rozliczenia z małżonką za 11.5 miesiąca pracy na UoP
- dziś w nocy piorun strzelił mi w ten dom i spalił... No nawet jeszcze nie wiem co spalił bo czekam na elektryka.
Na zmianę albo targa mną wkurw albo wpadam w jakiś marazm. Ileż można? Znowu schudłem, a myślałem że zeszłoroczne 20kg w 3 miesiące wyczerpało limit.
Mam wrażenie że odkąd zmarł tata moje życie jest jakąś równią pochyłą. Im bardziej sie staram wyprowadzić odziedziczoną ruderę do stanu używalnego tym mocniej dostaje losowe kopniaki...
Nawet nie pytajcie czy ubezpieczony... Starałem sie wyprowadzić go najpierw na prostą w papierach, no ale nie zdążyłem przed nieszczęściem.
Nie mam siły, ręce mi opadają.
#zalesie



Dramat, mi Mama zmarła, ostatnie 5 tygodni to mogła by być spokojna żałoba, gdyby nie mieszkanie socjalne i domagająca się wizyt rodzinka z innego miasta w wieku 80+, no i kochani "urzędnicy"... "Czemu Pan od razu nie zawiadomił tego dnia, gdy nastąpił, zgon, jak tak można", wa mać.
Trzym się, te wkurwy jakoś mają prawo serii, jakoś se na prostą człowiek wyjdzie, ciul wi kiedy ofc.
@Barcol
Jak u mnie było "przejebane" - np poniedziałek - organizacja pogrzebu, wtorek - początek przeszukiwania domu (bo wiedziałem, że czas będzie gonił) to tylko skupiałem się na tym, co zrobić ,dziś, teraz, konkretnego dnia, to chyba jedyna rzecz, dzięki której przebrnąłem Maj.