Dzieńdobrywieczór,
Skoro Pan @Cybulion zapomniał o nas. To wrzucam w ramach zastępstwa:
Temat: Jak mi się nie chce
Rymy: goła - brzdęka - czoła - klęka
#naczteryrymy #zafirewallem

Dzieńdobrywieczór,
Skoro Pan @Cybulion zapomniał o nas. To wrzucam w ramach zastępstwa:
Temat: Jak mi się nie chce
Rymy: goła - brzdęka - czoła - klęka
#naczteryrymy #zafirewallem
Rodzi się we mnie ta chęć wstrętna i goła.
Coś zrobię! Ambicji tamburyn we mnie brzdęka!
Ludzkość odmienię! Siebię! Świat schyli czoła!
Pod Lenistwa śmiechem Chęć gaśnie i klęka.
Czuję -w głowie myśl inna zgoła,
Coś tam bzyczy, dźwięczy, brzdęka.
"Z łóżka nie podniosę dziś czoła -
Nawet chór aniołów niech klęka!"
@fonfi Chociaż pensja moja goła
Miedzią mi w portfelu brzdęka
Nie pochylę nisko czoła
Polak głodny, lecz nie klęka!
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Już od poniedziałku, kiedy to nasza @UmytaPacha znalazła się, wrzucając beztrosko zdjęcie patyka, chodził mi po głowie komentarz do całej tej sytuacji. A skoro na zewnątrz aura nie sprzyja jeździe do pracy rowerem i moja uwaga, zazwyczaj całkowicie skupiona (w celu przeżycia) na innych uczestnikach ruchu, nie za bardzo ma co ze sobą zrobić, to postanowiłem spożytkować ją (tę uwagę) oraz czas spędzony w komunikacji miejskiej by ubrać komentarz w postać sonetu #diriposta w zabawie #nasonety.
Miłej lektury.
Lament spod Pachy
Wielkieś nam uczyniła pustki w trakcie zimy,
Swym zniknieniem Pacho, co enigmą owiane,
Tęsknotę obudziło za tchnieniem różanem,
I majonezu smakiem co z niego wciąż drwimy.
Poruszonych duszyczek hejto-portal cały,
Z nieobecności Twojej zmaga się torturą:
Czy owczą zniknęłaś tłamszona cenzurą?
Czy kruki i wrony Cię w lesie rozdziobały?
Duchacza gorącym przypiekamy woskiem,
(że winien zamętu krążyły pogłoski)
Lecz jemu w głowie tylko piórem pisanie.
Więc kiedy z nowego tygodnia nastaniem,
Pytasz beztrosko: "Fajny patyk, panowie?"
To powiedz - kurde - co mamy myśleć sobie?!
#zafirewallem
Komentarz usunięty
Zaloguj się aby komentować
„Wieczne pióro! Jaka to pretensjonalność!”
@Rozpierpapierduchacz zobacz jakie z nas pretensjonalne buce…
(Cytat ze „Schodami w górę, schodami w dół” Michała Choromańskiego, którą akurat czytam)
#piorawieczne

@fonfi Bohater. #czytanieramot
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Ponownie...
Bardzo miło jest mi poinformować szanownych gości w Kawiarni, że mamy "niedzielę wieczur", a zatem czas zakończyć trwającą dwa tygodnie (prawie) osiemnastą (słownie: 18) edycję zabawy #naopowiesci . Zadaniem w tejże, było napisanie opowiadania utrzymanego w konwencji literatury popularno-naukowej. Z zadaniem tym zmierzyły się trzy osoby:
niezawodny Pan @George_Stark z dwoma utworami: "Jak dziwnie płynie ta Wisła" oraz "Imperator"
równie niezawodna Pani @KatieWee w kontynuacji przygód Profesor Weatherfish i jej zdolnych inaczej uczniów
ja - piszący do Was te słowa z utworem "Po drugiej stronie"
(oraz prawie @moderacja_sie_nie_myje2 , który chyba się jednak rozmyślił)
Edycja ta była szczególnie przyjemna, choćby z uwagi na fakt, że poklepaliśmy się z panem @George_Stark po wackach. On mnie w "Imperatorze", ja jego w "Po drugiej stronie". Muszę jednak szczerze przyznać, że historia z utworu "Jak dziwnie płynie ta Wisła", będącego kontynuacją "Uniwersum Grudziądzkiego" pomogła mi skrystalizować i ubrać w słowa kiełkujący już wcześniej w mojej głowie pomysł, z którymi to słowami mieliście Państwo możliwość zaznajomić się dzisiaj w moim opowiadaniu.
Co nie zmienia faktu, że palmę zwycięstwa w tej, XVIII edycji przyznaję, zgodnie z głosami, pani @KatieWee . Historia profesor Weatherfish, akwarium profesor Wrzosinsky i egzaminy z gotowania na gazie u profesor Mollitz rozbawiły mnie do łez i uważam, że to zwycięstwo jest więcej niż zasłużone.
@KatieWee - gratulacje i czekamy z niecierpliwością na nowe otwarcie.
#zafirewallem #naopowiesci #podsumowanienaopowieści
Kurde! Zataczyliśmy krąg! Teraz pewnie będzie bildungsroman, który wygra koleżanka @moll !
Niemniej, koleżanko @KatieWee , serdeczne gratulacje, uff!
@KatieWee gratuluję zasłużonej wygranej.
@fonfi Niestety mi się nie udało nic napisać gdyż mając zasłużony urlop nie mam czasu na nic produktywnego xD
Gratulacje dla wszystkich realnych uczestników i dla zwyciezcy @KatieWee , bardzo fajne opowiadanka były w tej edycji
Zaloguj się aby komentować
Ależ mi pan @splash545 swoim fenomenalnym wierszykiem o bieganiu bez majtek przypomniał moją własną twórczość sprzed kilku lat.
Jak widać, męskie genitalia w zestawieniu z różnymi dyscyplinami sportowymi są tematem nad wyraz wdzięcznym do rymowania.
Mosznoplastyka
Nie mówi się o tym - bo nie wypada,
Jak jajka ułożyć gdy bibsy zakładam?
Czy bardziej na lewo, czy może na prawo?
Przekładam, poprawiam, oglądam z obawą,
I zmieniam spodenki, siodełka dobieram,
Lecz jajko w nogawce niezmiennie uwiera,
I kiedy po jeździe znów z bólu są syki,
To zostać pionierem chcę mosznoplastyki!
#zafirewallem #tworczoscwlasna #endorfiki i trochę #rower
@fonfi no cóż proza życia, znaczy się poezja życia.
Pływakom zdarza się łydki golić,
nie bardzo rozumiem co tu biadolić:
jeśli w pedalstwie przeszkadza ci moszna
to zawsze przecież uciąć ją można.
Nic mi nie dacie dzisiaj popracować, sportowcy cholerni! Nic!
@fonfi I co, wiesz już po latach jak najlepiej czy nadal zadajesz sobie pytanie?
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobry się z Państwem,
Zainspirowany kilkoma opowiadaniami, które pojawiły się pod tagiem #naopowiesci , a których bohaterami jest nasza zaginiona Pacha i Jerzy, postanowiłem rozwiązać tajemnicę zaginięcia tej pierwszej.
Przejrzałem wpisy, przeanalizowałem opowieści, prześwietliłem autorów i ich bohaterów i poniżej, w 1154 słowach, prezentuję Państwu najbardziej (w mojej subiektywnej ocenie) prawdopodobną wersję wydarzeń, które doprowadziły do tego, że Pani @UmytaPacha zniknęła i nie daje znaków życia.
Zapraszam do lektury.
--------------------------------------
Po drugiej stronie
Rozdział 1
Grudziądz, czasy współczesne
Otworzyła gwałtownie oczy. Jakaś myśl, nie - nie myśl - bardziej uczucie wyrwało ją z popołudniowej drzemki. Usiadła na kanapie z nieznośnym, niepozwalającym się bliżej zdefiniować wewnętrznym niepokojem. Zdała sobie sprawę, że to napięcie towarzyszy jej już od dłuższego czasu. Spróbowała określić w pamięci jakiś moment, miejsce lub wydarzenie, które mogłoby być powodem tego lęku - zupełnie bez powodzenia.
Zresztą pamięć też zdawała się płatać jej ostatnio figle. Coraz częściej miała wrażenie jakiś braków, dziur i niekonsekwencji. Ot chociażby dzisiaj. Pamiętała, że wybrała się z Jerzym na spacer nad Wisłę. Pamiętała, że chciała mu powiedzieć coś ważnego. Zdało jej się nawet, że wydusiła to z siebie. Ale zupełnie nie mogła sobie przypomnieć co to było. A z samego spaceru pamiętała tylko powrót mostem Bronisława Malinowskiego. I jakieś niewyraźne, mgliste wspomnienie wysokiego mężczyzny z psem na spacerze. A może tylko jej się to przyśniło…?
Pamiętała też jak kilka tygodni temu umówiła się z Jerzym w Głogowie. Kiedy to Jerzy przez nieznośny ból zęba, ból tak silny, że zaburzał mu nawet widzenie, błędnie odczytał wiadomość SMS i na spotkanie udał się nie do Głogowa a do Gorzowa. Koniec, końców, po wielu perypetiach, udało im się w końcu spotkać tutaj, w Grudziądzu.
— To było chyba w czasie apokalipsy cyfrowych zombie? Wtedy kiedy przestały działać wszystkie urządzenia elektroniczne? — zamyśliła się Pacha, po czym spojrzała ze zdziwieniem na trzymany w ręku, całkiem sprawny telefon komórkowy. — Chryste?! Czy to też mi się tylko przyśniło?!
Zdezorientowana potrząsnęła głową, żeby rozgonić niespokojne myśli. Może to tylko od majonezowego głodu? Już nie pamiętała, kiedy ostatni raz miała w ustach Kielecki. Jakby na potwierdzenie, żołądek zaburczał głośno, domagając się czegoś do jedzenie. Wstała, zarzuciła różową kangurkę i udała się do kuchni.
—Jerzy, chcesz kanapkę? — Zawołała szperając w lodówce za Kieleckim i jakąś wędliną.
Odpowiedziała jej głucha cisza. Pomyślała, że może kiedy drzemała Jerzy udał się w końcu do dentysty. I tak zbyt długo już zwlekał z tą gnijącą górną prawą ósemką. Albo może wezwali go do tych jego prac konserwatorskich na terenie Fortu Wielka Księża Góra. Zupełnie nie rozumiała, czemu te roboty były tak pilne. Jerzy spędzał tam większość czasu w ostatnich tygodniach, a na jakiekolwiek pytania związane ze swoją pracą, zbywał ją za każdym razem żartując z udawanym poważnym tonem, że to “tajny projekt kosmiczny pod kryptonimem Santa Maria”.
— Jasne, tajny projekt Agencji Kosmicznej w Grudziądzu. Przecież wszyscy wiemy, że nawet w Kenii mają lepszą Agencję Kosmiczną niż tutaj w Polsce. —pomyślała Pacha, dojadając kanapkę z jajkiem pod kołderką z Kieleckiego.
Wrzuciła talerz do zmywarki i siadła zamyślona przed komputerem. Zerknęła na skrzynkę pocztową, gdzie kilkanaście nowych wiadomości krzyczało z ekranu kolorowymi reklamami majonezów przeróżnych marek oraz nowych smaków Kubusia. Skasowała je wszystkie z obrzydzeniem. Dochodziła powoli godzina 20, więc włączyła hejto i zostawiła czekając aż pojawi się nowe wyzwanie w #naczteryrymy.
Rozsiadła się wygodnie na krześle, obejmując rękami podciągnięte pod brodę kolana, na które narzuciła kangurkę i pozwoliła myślom swobodnie krążyć, kiedy ona podziwiała wieczorną panoramę Grudziądza rozciągającą się za oknem. Gdzieś w oddali nad Wielką Księżą Górą, niebo raz na jakiś czas rozbłyskiwało dziwną łuną, żeby po chwili znowu skryć się w mroku.
Nagle wydało jej się, że w chmurach, wiszących nad horyzontem mignęła jej jakaś twarz. Wytężyła wzrok i ze zdziwieniem dostrzegła dziwnie znajomy zarys wielkich ślepi i… dzioba?! Przetarła oczy z niedowierzaniem ale mara nie zniknęła. Co więcej, stwierdziła z przerażeniem, że chmura z wytrzeszczonymi oczami, staje się coraz większa i pedzi prosto na nią. Zerwała się z krzesła i odskoczyła od okna dokładnie w momencie, kiedy szyba pękła i wpadła do środka w eksplozji odłamków.
Rozdział 2
Głęboka przestrzeń kosmiczna, dzień 1470 Nowego Kalendarza
@Dziwen siedział z nogami opartymi o błyszczący pulpit sterowniczy potężnej, międzyplanetarnej arki o nazwie Santa Maria. Przed nim, na wielkich monitorach o hiperrealistycznej rozdzielczości, pokrywających całą ścianę, rozciągała się zimna czerń kosmosu ,upstrzona migoczącymi punkcikami różnych systemów gwiezdnych. Sięgnął po kubek z parującą, gorącą kawą, który stał pomiędzy kolorowymi, dotykowymi wyświetlaczami. Obrazy na nich zdawały się żyć własnym życiem.
Na kolanach miał tablet, na ekranie którego w wielu okienkach przewijały się szybko dane. Upiwszy łyk kawy, Dziwen wrócił do pracy, a jego palce gorączkowo przemykały po klawiaturze.
— K⁎⁎wa! — syknął pod nosem — W sektorze Grudziądz.2025 znowu sypie się symulacja.
Dziwen, ze względu na swoje niezwykłe umiejętności został wybrany przez Centralną Agencję Kosmiczną na Głównego Kreatora co wiązało się ze stanowiskiem dowodzenia na Santa Marii. Wcale o to nie prosił. Ba! Nawet tego nie chciał. Ale wypadki potoczyły się po prostu tak szybko, że nie bardzo mieli jakąś alternatywę.
Inwazja zaczęła się niewinnie. W styczniu 2021 roku standardowych lat ziemskich. Wtedy to Bojowi Hejtochtoni, pod panowaniem Jej Magnificencji Bojowo Nastawionej Owcy Pierwszej (znanej też po prostu jako @bojowonastawionaowca), pojawili się na orbicie okołoziemskiej. Nie zareagowały żadne systemy wczesnego ostrzegania. Ot - w jednej chwili przestrzeń była pusta, w kolejnej zmaterializowały się ogromne, białe, przypominające puchate obłoki, statki.
Wtedy też zaczął w Internecie grasować, napędzany sztuczną inteligencją, wirus. Wirus o nazwie “hejto”. Wirus przybrał bardzo atrakcyjną dla ludzi formę niewinnego portalu, gdzie mogli oglądać śmieszne obrazki, czerstwy humor czy wesołe kotki. Wirus rozprzestrzeniał się w zastraszającym tempie, zarażając coraz więcej Ziemian, którzy spędzając coraz więcej czasu przed ekranami, zupełnie oderwani od rzeczywistości nie zauważyli nawet jak Hejtochtoni opanowują i kolonizują ich rodzimą planetę.
Tylko mała grupa grudziądzkich naukowców pod kierownictwem dr. Jerzego, świadoma zbliżającej się zagłady, stworzyła szalony plan ocalenia rasy ludzkiej. Projekt Santa Maria miał na celu wybudowanie międzygalaktycznej arki, na pokładzie której kilka tysięcy ludzi, zamkniętych w kapsułach hibernacyjnych, miało wyruszyć w podróż w poszukiwaniu Nowej Ziemi.
Co zaskakujące, plan zadziałał perfekcyjnie. Santa Maria wyrwała się z grudziądzkiego kosmodromu wybudowanego zaledwie w tydzień na terenie Fortu Wielka Księża Góra. Jak tylko arka znalazła się na orbicie, uruchomiono prototypowy napęd skokowy, który przeniósł uciekinierów gdzieś w nieznaną przestrzeń kosmiczną. Teraz sunęli przez zimną pustkę popychani klasycznymi silnikami plazmowymi.
Dziwen natomiast nadzorował symulację, która za pomocą odwróconej elektroencefalografii dbała o poprawną pracę elektromagnetycznych fal mózgowych zahibernowanych ludzi.
K⁎⁎wa! — powtórzył, kiedy zauważył że monitory na pulpicie rozjarzyły się na czerwono.
Wyprostował się na krześle i wywołał system raportowania. Przewinął słupki danych i znalazł to czego szukał. Oprogramowanie informowało o awarii jednej z kapsuł hibernacyjnych. Kapsuły o numerze 21.37.
Zerwał się z krzesła i popędził w kierunku hali hibernacyjnej jakby od tego zależało ludzkie życie. W sumie, to zależało… Wystukał kod dostępu na manipulatorze obok masywnych drzwi pancernej śluzy i jak tylko zwory ustąpiły popędził wzdłuż szeregu przeszklonych kapsuł, zerkając na tabliczki z identyfikatorami:
21.34…
21.35…
21.36…
21.37 - JEST!
Komputer sterujący rozpoczął już awaryjną procedurę wybudzania. Dziwen z niedowierzaniem zaczął gwałtownie zbliżać twarz do swojego tabletu z oprogramowaniem symulacji, żeby sprawdzić kto był w środku uszkodzonej kapsuły. Kiedy jego oczy i nos znalazły się dosłownie kilka centymetrów od ekranu, urządzenie wyślizgnęło mu się ze spoconej dłoni i upadło na podłogę, roztrzaskując ekran w drobny mak.
W tym monecie kapsuła otworzyła się, a leżąca z ciągle jeszcze zamkniętymi oczami kobieta, przerażonym głosem wyszeptała:
— DZIWEN?!
— Witaj Paszko - powiedział, próbując nadać swojemu głosowi spokojny ton.
1154 słowa
#zafirewallem #naopowiesci
@fonfi przekonuje mnie taka wersja. xd No i ładnie napisane.
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Dotarliśmy szczęśliwie - dla Państwa, i mniej szczęśliwie - dla mnie, do końca LXIII (słownie: 63) edycji zabawy #nasonety. Mniej szczęśliwie z tego tylko powodu, że kończąca się edycja obrodziła nam mnogością (15 sztuk) wspaniałych wytworów (głównie za sprawą Pana @George_Stark oczywiście), które to utwory muszę teraz podsumować.
Jak Państwu wiadomo, bo na pewno czytacie wstępniaki (czytacie, prawda? PRAWDA?!) obecna edycja była edycją “Walentynkową”, a zadaniem Państwa było mniej lub bardziej luźno krążyć wokół tematu miłości.
Miłości szeroko pojętej. Miłości namiętnej. Miłości romantycznej. Fatalnej, czy też platonicznej.
Sprawdźmy zatem, jak się to zadanie Państwu udało. Chociaż już teraz mogę powiedzieć, że zadając w przyszłości jakiś temat zapewne należało by się upewnić, czy mamy wspólną jego definicję…
----------------------------------- (TLDR -> przeskroluj do kolejnego separatora)
A oto co się wydarzyło:
Romantyczność by @George_Stark (
Jako pierwszy, jak zwykle niecierpliwie czekający w blokach startowych, uaktywnił się Pan @George_Stark , który nawiązując wstępem, tytułem jak i pierwszym wersem do ballady Adama Mickiewicza (który wielkim poetą był!) rozbudował “Cykl Grudziądzki” (celowo z wielkich liter) o kolejne wynurzenia. Wynurzenia w sensie literalnym. Zwłok z Wisły wynurzenia…
Patolove by @splash545 (
Chwilę potem przyszło nam się zapoznać z niepokojącą definicją miłości według pana @splash545 . Brutalne połączenie kiełby, grilla, fajek i taniego alkoholu, zagłuszane basami rapsów z głośników starego BMW znajduje szczęśliwe(?) zakończenie w “miłości literalnej”. Miłości pod postacią wulgarnego koitusa za blokiem na Ochocie. Jak powiadają “łobuz kocha najbardziej”, więc pozostaje nam tylko zazdrościć Pani @Patkapsychopatka tak oddanego partnera.
Twe włosy są wszędzie by @potato_fairy (
Debiut! Proszę Państwa - ale jaki?! Kosmaty! Literalnie i w przenośni. Pan @potato_fairy zwierzył nam się - gratulujemy odwagi - że przydała by mu się depilacja miejsc intymnych. Fakt, w miejscach depilowanych łatwiej jest utrzymać higienę osobistą i na pewno włosy wybranki serca nie będą się wtedy zaczepiać i plątać, co faktycznie może być, co najmniej niekomfortowe. Niech tajemnicą pozostanie natomiast kwestia, skąd te damskie włosy (jak rozumiemy z głowy, skoro farbowane) znalazły się w pańskim namiocie, Panie Bilbo…
Rzecz o zdrowym żywocie by @George_Stark (
Kolejny sonet to właściwie apel. Apel Pana @George_Stark do nas. Do mężczyzn w słusznym już wieku, bywalców portalu dla starszych ludzi. Poza regularnymi badaniami ciśnienia, unikania stresu, zachowania umiaru w jedzeniu i przestrzegania zdrowej diety, autor, słowami “unikaj kobiet i ich podkuszeń!” przekonuje nas żeby nie bać się miłości homoseksualnej, miłości męskiej i braterskiej. Piękne to wezwanie i ponadczasowe, jednak obawiam się że w takiej miłości również “serce z piersi aż się wyrywa”. Zatem jakby nie kochać to i tak skończymy z arytmią…
Luny z Heliosem tête-à-tête by @moll (
Po tych wszystkich - umówmy się - zdecydowanie subtelnych nawiązaniach do miłości romantycznej, walentynkowej, pojawia się Pani @moll ze swoim wspaniałym wierszem o ciałach niebieskich. I tak jak Kopernik był poruszył owe ciała, tak @moll porusza nas, a w pięknych słowach pozwala zachwycać się odwiecznym flirtem złotego słońca ze srebrnym księżycem, odważnego dnia z płochliwą nocą, tą niekończącą się, niewinną zabawą w berka. I nawet złośliwa autokorekta, która wzniosły firmament zamieniła na przyziemny wkład do drukarki 3D, w najmniejszym stopniu nie popsuła klimatu. Dziękujemy! - O takie wyobrażenie miłości nic nie robiliśmy.
Policja poetycka by @George_Stark (
Nie wiedzieć czemu, wydawało mi się, że każdy gość Kawiarni #zafirewallem , po swoim debiucie literackim niemalże z automatu dostaje licencję poetycką. Okazuje się, że Pan @George_Stark takowej nie ma. A przynajmniej tak twierdzi. Jeśli okazałoby się to prawdą to tłumaczyłoby to tę zdecydowanie odstającą od standardów, liczbę lirycznych publikacji. Proszę Państwa, to jest po prostu wołanie Pana @George_Stark o sformalizowanie jego statusu jako licencjonowanego poety, mogącego do woli posługiwać się i zasłaniać się “licentią poeticą”. No jasne - skoro Pan był tu pierwszy, to nie było wtedy nikogo kto mógłby tę licencję wystawić. Naprawimy to niedopatrzenie. Kiedyś…
Recydywa by @George_Stark (
Tym razem Pan @George_Stark maluje nam za pomocą literek, zgłosek, rymów i wielu zabiegów literackich, historię miłości tragicznej. Miłości dwojga spragnionych jej serc. Miłości nieakceptowanej przez rodzinę. Miłości, która niczym ta Romea i Julii musi trwać w ukryciu. W kurniku. Na szczęście historia bohaterów “Recydywy” nie kończy się tak tragicznie jak u Szekspira. W tej historii tylko on - główny bohater - doznaje uszczerbku. Uszczerbku na dumie i ewentualnie na ciele. Od sztachety. Bohaterka uszczerbku na szczęście nie doznaje, bo wszystkim wiadomo, że kobieta z zadartą kiecką ucieka szybciej niż mężczyzna ze spuszczonymi do kostek spodniami. Zwłaszcza biegnąc przez błoto.
Mój apel by @George_Stark (
I znowu apel. Nie, nie apel. Krzyk rozpaczy. Panie @George_Stark , wena nie jest studnią bez dnia. Wenę trzeba szanować. Jak się Weny nadużywa, to ona potrafi się zemścić. Bierze pod rękę Inspirację i obie oddalają się obrażone. Wtedy trzeba sięgać na zewnątrz i prosić innych o pomoc. Wiem, bo sam tam byłem. Nie raz. Na szczęście w Kawiarni jest wiele dobrych ludzi, którzy wyciągną pomocną dłoń, zainspirują, podrzucą temat, wers, pomysł. Najczęściej nieświadomie. Lub wręcz wbrew swojej woli, by potem ze zdziwieniem odkryć siebie w bohaterach naszych wytworów...
Niepewność by @moll (
Tym razem w utworze “Niepewność” od Pani @moll wyczuwamy jakąś tajemnicę wyrażoną urwanym słowem, fałszywym tonem, uciekającym wzrokiem partnera. Budzi to u autorki niepokój. Zatruwa jej myśli. Nie daje spać po nocach. Kobiecy umysł doszukuje się intryg, sekretów i doprowadza się na skraj szaleństwa. A przynajmniej, skoro moja małżonka tak reaguje, to “licentia poetica” pozwala mi tę projekcję przenieść na Panią @moll. Słusznie, bądź nie - nieistotne. Droga Pani @moll, na pewno nie ma się czym stresować i martwić. Chłop zapewne niespodziankę na Walentynki szykował…
Matka Polka by @George_Stark (
Na zawarte w wierszu “Mój apel” wołanie Pana @George_Stark o pomoc, nie pozostaje głucha Pani @moll. Skrupulatnie przemyślawszy to co chce powiedzieć i rozmyślnie dobierając odpowiednie, subtelne (po sprawa jest delikatna) słowa - postanawia zainspirować pisząc: “Aktualnie leżę plackiem na kolcach. Może być?”. A jak wiadomo “mądremu poecie dość po bzdecie” (to chyba jakoś inaczej szło…), więc tak oto codzienne perypetie życiowe Pani @moll stają się tematem kolejnego sonetu Pana @George_Stark.
Mój Opel by @George_Stark (
Był "Mój Apel" jest "Mój Opel". Niby jedna literka, jednak różnica kolosalna. Ale tym razem - nic dodać nic ująć - pan @George_Stark z głową kipiącą od ilości wytworów pomylił otomoto z hejto. Dlatego my możemy przeczytać ogłoszenie o sprzedaży Opla Astry, a użytkownicy otomoto zachodzą w głowę co to jest za marka “Sonet” i czy był on bity (Sonet nie @George_Stark) oraz czy licznik aby nie kręcony. A na końcu okazuje się, że i tak wszystkiemu winien pan @RogerThat.
Na Lubelszczyznę jechało się wówczas jakieś 10 godzin by @Wrzoo (
W tej edycji poezję prawdziwie romantyczną, subtelną czy sentymentalną przynoszą nam tylko i wyłącznie wytwory kobiece. W taką podróż, do czasów prawie zapomnianych, zabiera nas własnymi rękoma Pani @Wrzoo . Każdy wers z “Na Lubelszczyznę” odbieramy i rejestrujemy wszystkimi zmysłami. Czujemy zapach etyliny na CPNie, słyszymy jak Niedźwiedzki zapowiada najnowszy kawałek “Spalam się” Kazika w Trójce, czujemy na żebrach łokieć siostry na ciasnym, tylnym siedzeniu “malucha” i dajemy się zahipnotyzować kiwającemu się łebkowi pieska. Od tej karuzeli emocji, aż kręci się w głowie…
Porcelanowe gdyby by @fonfi (
Za to Pan @fonfi postanowił sobie podumać "co by było gdyby". Jednak pod przykrywką tego z pozoru bezsensownego gdybania (gdybanie jest zawsze bez sensu) chwali się bezczelnie swoim długim (i chyba) szczęśliwym pożyciem małżeńskim. Jak wiadomo, Pan @fonfi łasy jest na miłe słowa, więc liczy zapewne na gratulacje. Jednak wątpliwości budzą dwie kwestie. 1) co to za pożycie, skoro Pan @fonfi spędza noce przed komputerem, zamiast z małżonką w łóżku, 2) nazywanie swojej lepszej połówki “zołzą” (nawet w bezpośrednim sąsiedztwie wyznania miłości) jest w kontekście szczęścia co najmniej zastanawiające. Dlatego gratulacji na razie nie będzie.
Abominacja by @fonfi (
Jak widać nocne nasiadówki nie służą wysypianiu się. Dlatego wymęczony koszmarami sennymi Pan @fonfi z samego rana postanowił wsadzić kij w mrowisko i podzielić szanownych bywalców Kawiarni kwestią rodzynków w serniku. Jak nie majonez Kielecki to rodzynki. Jednak zupełnie mu to nie wyszło, ponieważ społeczność jest ponad to i żadnej burzy wywołać się nie udaje. Na szczęście. Jakbyśmy mało mieli jeszcze podziałów w tym kraju. W każdym razie już widzę te poszukiwania sędziego, który zechce dać rozwód z powodu rodzynka. Powodzenia! Panie @fonfi proponuję się raczej do rodzynka przekonać. Jak do Kieleckiego...
Karny Jerzy by @George_Stark (
Zestaw utworów "Walentynkowych" zamyka ponownie Pan @George_Stark. Zamyka poezją fekalną. I to proszę Państwa jest najlepsze domknięcie na jakie nie zasłużyliśmy, ale jakie mogliśmy sobie wymarzyć. Dalszy komentarz jest zbędny.
----------------------------------
No dobrze. Zakończmy więc tę LXIII edycję. Przeczytaliśmy 15 sonetów, z czego ponad połowa, bo aż 8, to dzieła Pana @George_Stark , który ewidentnie postanowił nas zdominować, licząc zapewne na pewną wygraną. I naprawdę niewiele brakowało, żeby tak się stało. Ale nie tym razem.
Zwycięzcą, a raczej zwyciężczynią LXIII (słownie: 63) edycji ogłaszam Panią @Wrzoo , której sentymentalna podróż otworzyła w mojej, a sądząc po liczbie piorunów śmiem twierdzić, że również w Państwa pamięci takie szufladki, o istnieniu których nie wiedzieliśmy albo zdążyliśmy zapomnieć. Otworzyła w sposób wielowymiarowy i wielozmysłowy.
Dziękuję Pani za to i gratuluję wygranej. Wyrazy współczucia.
Na koniec życzę Państwu wspaniałego wieczoru Walentynkowego, miłego weekendu i do zobaczenia w kolejnej edycji.
#nasonety #zafirewallem #podsumowanienasonety
@fonfi dziękujemy za piękną edycję i podsumowanie oraz gratulujemy urodzinowego prezentu koleżance @Wrzoo
Koleżanko @Wrzoo:
sto lat i lat sto!
I gratulacje.
***
Podsumowanie jest tak pięknie napisane, że uważam, że kolega @fonfi powinien wygrywać częściej. Zachwyciło mnie prawie tak bardzo jak lusterko wsteczne przy tylnej szybie samochodu w grafice ilustrującej wiersz naszej dzisiejszej jubilatki i triumfatorki.
Astra takiego lusterka nie ma.
@fonfi Jak to się stało, że o tym wpisie nie dostałam żadnych powiadomień - nie wiem.
Dziękuję.
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobry się z Państwem,
Jakaś myśl natrętna nie dawała mi zasnąć. A jak już dała mi zasnąć to przerodziła się w koszmary. Dlatego też, zaraz jak się obudziłem musiałem ją wyrzucić z głowy na papier. A konkretnie do excela.
Dla wszystkich z Państwa, którzy dzisiaj zabiorą swoje Walentynki na kawę z deserem, albo może nawet na romantyczny obiad zakończony słodkim łakociem, taka przestroga:
Abominacja
(czyli krótka historia rozpadu związku)
Zerwałem się z krzesła, usta zakrywam,
Do toalety w te pędy pomykam,
Bo rzecz to niezmiernie jest obrzydliwa,
Rodzynek znaleźć w kawałku sernika.
Kobieto, puchu, istoto złośliwa,
Zobacz! Już pełen się sedes zatyka,
A sernik torsjami się wciąż wyrywa,
I dreszcze mną trzęsą - niczym osika.
Ty zdaje się nie masz za grosz sumienia,
Jeżeli tak całkiem, bez wstydu cienia,
Rodzynkiem bezcześcisz z sera łakocie.
Wysoki Sądzie! Choć nie chcę - to muszę,
Bo u mężczyzny do serca przez brzuszek:
Z powodu rodzynka - o rozwód wnoszę!
_#nasonety #diriposta #zafirewallem _
Sernik należy akceptować w takiej formie w jakiej zesłał nam go los. Tu nie ma co grymasić, że z rodzynką czy bez rodzynki, tu trzeba wpierdalać.
No, panie @fonfi ,tego siania nienawiści to nawet nie skomentuję. Skomentuję za to wspaniałe słowa kolegi @splash545: jak już będę wielkim, sławnym i bogatym poetą, to otworzę własne wydawnictwo tylko po to, żeby wydać te Twoje Rozmyślania: dwójeczka. Pod warunkiem, że się tą myślą powyższą ta książka będzie zaczynać.
@fonfi Oj tak, rodzynki w serniku i srajtaśma źle powieszona to jedne z głównych powodów rozwodów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
Powoli zbliżamy się do końca Walentynkowej edycji zabawy #nasonety . Wypadałoby dorzucić jakieś #diriposta od siebie, prawda? Więc proszę - szczypta miłości, odrobina wspominek, ciutka sentymentu a wszystko oprószone lekką złośliwością.
Porcelanowe gdyby
Gdybym się wstydził Cię w szkole podrywać,
Gdybym nie znalazł Ci wtedy kolczyka,
Gdybym przestraszył się, żeś złośliwa,
Gdybym.. Choć może lepiej nie wnikać?
Gdybyś nie dała się w szkole podrywać,
Gdybyś posiała gdzieś indziej kolczyka,
Gdybyś nie była tak słodko złośliwa,
Gdybyś... Bez sensu ta polemika.
Bo nie wynika nic z tego gdybania,
Skoro serc naszych wspólnego drgania,
Za chwilę będzie dwudziestolecie.
I chociaż bywa - przyznać to muszę,
Iż myślę czasami, że Cię uduszę,
To kocham Cię - zołzo - najbardziej na świecie!
#zafirewallem #nasonety #diriposta
Swoją drogą macie jakąś stronke, która by ładnie podliczała sylaby w każdym wierszu tekstu?
@fonfi chyba sonecik będzie dziś odczytany drugiej połówce? Bo szkoda by było, żeby się taki ładny zmarnował.
Kurde, gość sonety po nocach przy świetle księżyca pisze i jeszcze mu wychodzi. Wilkołak jaki czy wąpierz? Albo i romantyk może?
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Dopiero co dwa dni temu (a pamiętam, jakby to było wczoraj) dzieliłem się z Państwem radosną nowiną jak to zostałem szczęśliwym posiadaczem dwóch piór Kaweco. Radosną dla mnie oczywiście. Ewentualnie dla tych z Państwa jeszcze, którzy potrafią i lubią cieszyć się cudzym szczęściem. Ledwie minęło 48 godzin a ja śpieszę do Państwa z kolejną nowiną. Również radosną. I również dla mnie.
Jak już słusznie zauważyliśmy w postach pod tagiem #piorawieczne , dzisiaj jest światowy dzień pisania piórem. Nie wiem czy pan chińczyk zrobił to celowo, czy całkiem przez przypadek ale pozwolił mi świętować ten dzień dwoma nowymi piórami. Piórami marki Jinhao. Piórami ceramicznymi. O piórach tych - to znaczy nie dokładnie tych - ale takich samych, ceramicznych, napisałem już jakiś czas temu więc nie ma co się nad nimi rozwodzić bo kto ma ochotę może sobie odkopać i przeczytać. Jednak jeden fakt wart jest podkreślenia. Mianowicie odebrawszy te dwa pióra z paczkomatu dokończyłem kompletowanie całego zestawu - “mini kolekcji” - składającej się z sześciu (słownie: 6) sztuk.
Jak się taki komplet prezentuje, pytacie? Ponieważ mówi się, że jeden obraz wart tysiąca słów, a nie mam sumienia zamęczać Państwa taką ilością moich wypocin (w tym celu, chętnych zapraszam do Kawiarni #zafirewallem ) niech więc za odpowiedź posłużą poniższe trzy fotografie. To będzie mniej więcej 3000 słów, czyli całkiem sensowne opowiadanie...



@fonfi Bardzo fajne zdjęcia
@fonfi no ładne, ale jakiś Chińczyk Ci po nich pomazał.
@fonfi Chłop co zrobił XD a myślałem, że jak dziś wydałem stówę na atramenty to zaszalałem... Pięknie Panie Fonfi... Z różnymi stalówkami? Ja się czaiłem na trzeci od lewej na zdjęciu raz, not gonna lie xD
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Zacznę od tego, co i tak już wszyscy wiedzą: piszę piórem. To znaczy wtedy kiedy nie piszę na klawiaturze - to wtedy piszę piórem. Wiecznym piórem. Moje ulubione, którym posługuję się w 9 przypadkach na 10 jest Waterman Carene. Ale jeżdżę też na rowerze. Do pracy na nim jeżdżę. No może nie tylko do pracy, ale w kontekście tego wpisu ten właśnie fakt, dojazdów do pracy, ma znaczenie. Wożenie takiego pióra w kieszeni, razem z innymi klamotami (nawet w etui) nie jest najszczęśliwszym pomysłem. Jest duża szansa, że takie pióro w kieszeni się zniszczy. No i często po przetelepaniu się przez wertepy użycie pióra w biurze wiąże się z czyszczeniem sekcji, stalówki i skuwki z wytrząśniętego atramentu. No po prostu szkoda tego Carene.
W związku z powyższym zapragnąłem wejść w posiadanie pióra “pracowego”. Nie to, żebym nie miał w domu kilku(nastu?) sztuk. Ale przecież żadne z nich, skoro są piórami “domowymi”, nie może stać się piórem “pracowym”. Tak po prostu nie wypada. Nie chciałem, żeby było to pióro drogie. Raczej takie z niższej półki, ale tym razem nie chciałem też żadnego chińczyka. A tak w ogóle to chciałem Kaweco. Bo jeszcze żadnego nie miałem.
To teraz mam dwa…
Jestem dumny z siebie, że nie dałem się podkusić Panu @Rozpierpapierduchacz, na zakup Kaweco Piston Sport Classic. A wierzcie mi - trzymałem je już w ręku. Głaskałem po stalówce, która niewinnie się do mnie uśmiechała nucąc “no dalej - bierz mnie!” Chociaż możliwe, że to piosenka IRY o tym właśnie tytule akurat w sklepowym radiu leciała. W każdym razie, grzecznie oddałem sprzedawcy Pistona mówiąc mu “nie tym razem, jeszcze nie tym razem”, …i zakupiłem dwie sztuki Classic Sport:
- Classic Sport Navy, czyli granatowe ze stalówką w kolorze złotym
- Frosted Sport Blush Pitaya, czyli różowe ze stalówką w kolorze srebrnym
Obydwa pióra w rozmiarze F.
No i muszę przyznać że mam mieszane uczucia. Uczucia takie jakie się ma widząc wydrapany na lakierze własnego samochodu napis: “jesteś bogiem seksu”. Już śpieszę wyjaśnić skąd u mnie takie uczucia.
Na pierwszy rzut oka pióra (a konkretnie ich plastikowe elementy) wyglądają na wykonane z materiałów kiepskiej jakości. Ot taki plastik-fantastik. Zobaczymy jak będą się sprawowały i zużywały. Zwłaszcza, że mam zamiar wozić je ze sobą na wspomnianym rowerze.
Obydwa pióra mają teoretycznie taką samą stalówkę, różniącą się tylko kolorem, ale ta złota pisze bardzo gładko, ślizga się po papierze. Natomiast ta srebrna delikatnie skrobie - tak jak lubię. Szkoda tylko że ta srebrna jest przymocowana do pióra różowego, które zakupiłem dla córki… Przy czym, co należy zaznaczyć, pomimo tej naprawdę mocno wyczuwalnej różnicy w tzw. feel, innych różnic nie ma. Linie są tej samej grubości, ilość atramentu zostająca na papierze też mniej więcej ta sama.
Pióra są lekkie. Serio - one praktycznie nic nie ważą. Jestem przyzwyczajony o piór ciężkich. PIsałem nawet tutaj o chińskich piórach ceramicznych, które ważą naprawdę sporo i to mi w ogóle nie przeszkadza. Lubię czuć wagę pióra w ręku. I tutaj te moje mieszane odczucia są najbardziej zauważalne. Bo z jednej strony mnie ta ich lekka waga drażni, a z drugiej strony, tak całkiem obiektywnie mówiąc pisze się nimi niesamowicie wygodnie i ta waga w ogóle w niczym nie przeszkadza. Taki mindfuck…
Tak czy siak cieszę się, że kolekcja powiększyła mi się o Kaweco. A nawet o dwa Kaweco. Jeszcze bardziej cieszę się, że córka zaczęła pisać piórem. A co do trwałości i tego jak się sprawdzają w dłuższej perspektywie - to czas pokaże.
Aha, jeszcze jedna cecha, która jest ewidentną zaletą - przynajmniej dla mnie. Kaweco Sport są na tyle malutkie, że mieszczą się w etui od okularów. I to razem z okularami…
#piorawieczne



@fonfi pióra ładne, rower też niczego sobie, ale opis!? Paaaaanie, majstersztyk
@fonfi A więc powiadasz, że na rynku matrymonialnym pojawiła się nowa dziewczyna, która pisze piórem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A tak na serio to granatowe ze złotymi elementami też za mną chodziło, bardzo lubię to połączenie kolorów, jedno z moich ulubionych, więc nie powiem, trochę zazdroszczę xD Aha, i nie słuchaj @Rozpierpapierduchacz , bo bredzi, srebrna stalówka nie będzie pasować i już, koniec kropka xD
A, byłbym zapomniał
tzw. feel
@fonfi @pingWIN wy to chyba z jednej wierzby gruszki jedli
FEEEEED
Zaloguj się aby komentować
157 743 + 23 + 23 + 24 = 157 813
Reszta pracdomów z zeszłego tygodnia. Ciekawe czy zbiorę się w sobie, żeby w bieżącym się w ten mróz zebrać...
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik #rower

@fonfi Ale widok upolowałeś
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobry się z Państwem,
Za każdym jednym razem, kiedy przyjdzie mi do głowy pomysł, żeby sobie pośmieszkować i napisać coś “dla jaj”, to jestem przez Państwa zaskakiwany. I piorunowany. W efekcie czego wierszyki, które swoją prostotą i płytkością tematów (jak Kenijska Agencja Kosmiczna czy Złoty strzał ) kalają moimi rękoma tak wysublimowaną formę jaką jest sonet, formę uprawianą przez Szekspira, Mickiewicza i innych wielkich poetów, to właśnie one zostają nagrodzone najzaszczytniejszym miejscem na podium. Jest to równie fascynujące jak miłe. A zatem jeszcze raz dziękuję za uznanie.
Ale przechodząc do rzeczy. Niniejszym otwieram kolejną LXIII (słownie: 63) edycję zabawy #nasonety . Edycję, którą z racji faktu, że finał swój będzie miała dokładnie 14 dnia lutego Anno Domini 2025, nazwać muszę nie inaczej jak “Walentynkową”. Dlatego kiedy młodzież będzie biegać po sklepach, kupując importowane z Azji upominki, napychając przy tym sakiewki chciwych kapitalistów, my ze stoickim spokojem będziemy tworzyli prezenty liryczne. Prezenty nie dla ciała, a dla umysłu, duszy i serca.
Napisawszy powyższe chciałbym, tym razem wyjątkowo poza zgodnością rymów, narzucić Państwu temat.
Piszmy o miłości!
Kto wie - może nasze, odpowiednio wykorzystane wytwory wywołają uśmiech i rumieńce u niejednej/niejednego uczestnika #hejtoswatki ?
Jako dawcę proponuję Państwu sonet pana Leopolda Staffa.
Twe złote włosy
Włosy twe jak płomienia błyskawicy grzywa,
Jak surm mosiężnych świetna, weselna muzyka,
Jak uroczyste święto bogatego żniwa,
Jak w południe lipcowe spieka słońca dzika.
Włosy twe: bursztyn, jedwab, ogień i oliwa,
jesienny niebywały przepych października,
W zasobnych miodnych ulach praca pszczół szczęśliwa,
Złote szaleństwo wina dla ust biesiadnika.
Włosy twe: rozżagwiona rozkoszy pochodnia,
Kojące jako morze, kuszące jak zbrodnia...
jak w lesie o zachodzie zabłądzić w ich złocie!
I po wirze upojeń, pieszczot zawierusze
Zagrzebać w nich swe usta i upowić duszę,
Dumna jak sen zwycięzcy w zdobytym namiocie!
Zasady - jak zawsze: układamy sonet, w którym rymy w poszczególnych wersach zgadzają się z rymami w tych samych wersach w powyższym sonecie "dawcy".
Zapraszam do zabawy!
#zafirewallem #nasonety #diproposta
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór,
Mam szczerą nadzieję, że w poniższym (całkowicie pozakonkursowym) wytworze udało mi się zawrzeć naszą wspólną tęsknotę za talentem i kunsztem poetyckim pana @bojowonastawionaowca . Kto wie, może tym razem się uda...
Sonet runiczny (od runa a nie runów)
Ah! jaki żal ściska i serce krwawi,
Że Owca rymami nie chce nas bawić,
Chociaż wiemy wszyscy, że talent wielki,
Skrywają kosmate runa pukielki.
Sonet napisał, raz jeden jedyny,
A teraz wciąż Chiny i Filipiny,
Lub teksty pisze pod tag polityki,
Tak głuchy na nasze, w Kawiarni krzyki.
I kiedy prosimy niezmordowani,
On tylko się miga, grozi i gani -
Wpisy błagalne z zimną krwią kasuje.
Więc oto ponownie stajemy przed Tobą,
Nasza Ty Owco Nastawiona Bojowo,
Wierząc, że jednak w poezji zasmakujesz...
#zafirewallem #nasonety
Xd nieno owca moze nie pisac, jeszcze chwila o bedzie nawet smieci wynosil z serwerowni, juz i tak do niego pisza ze kazdym mozliwym problemem na hejto.
Bylby wierszyk ale niema
Moderacja to nie sciema
Dzien za dzien nie tagowane
Trzeba znowu dac nagane
Mogę się pod tym podpisać, brawo
@fonfi jestem aż wzruszony, że muszę odmówić :p
Zaloguj się aby komentować
@UmytaPacha tak jak pisałem, rozumiem:
opierzone ptaszki
róże
malinowego Kubusia
Ale z tym Kieleckim to kto to słyszał.
Ale również tak jak pisałem - uważam, że człowiek w życiu powinien spróbować wszystkiego, więc niech się dzieje...
PS. Jeśli przestanę wrzucać cokolwiek na ten nowoczesny portal dla starych ludzi, to znaczy że miałem co do tego majonezu rację. Miło było się z Pańtwem poznać...
#gownowpis #majonezkielecki

@fonfi
cytuje źródło Wikipedia
"Na podstawie składu i receptury Majonezu Kieleckiego została opracowana Polska Norma określająca majonez"
majonez jest tylko jeden, winiary i hellmans to miksy olejowo-jajeczne
Będą rzygał. Nie "rzigol : p xd"
Centralnie puszcze pawia jak to wtranżolisz na wizji.
Dawaj!
Dlaczego o kieleckim codziennie są posty, a o Winiary nie? Bo Winiary nie potrzebuje reklamy, a tonący brzytwy się chwyta :D
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Dzisiaj z rana, w wyniku ewidentnych manipulacji panów @splash545 i @George_Stark , oraz jeszcze bardziej oczywistych przejawów nepotyzmu pani @Patkapsychopatka , zostałem zmuszony do przyjęcia lauru zwycięstwa w XVII edycji zabawy #naopowiesci . Niestety - z tego co wiem - nie istnieje (jeszcze?) w kawiarni żadna komisja odwoławcza, więc odwołać się od werdyktu nie mogę. Pozostaje mi tylko cieszyć się, że moje opowiadanie spowoduje (w co głęboko wierzę), że przynajmniej część z Państwa zatrzyma się na chwilę i głęboko zastanowi zanim na kolejnych zakupach włoży do koszyka Majonez Kielecki.
Jako że wspomniany laur, przyjąłem dzisiaj z rąk Pana @splash545 , który z tego co zdążyłem się zorientować jest ojcem #naopowiesci , a mnie przyszło w zaszczycie otwarcie XVIII (słownie: 18) czyli pełnoletniej już edycji, postanowiłem uhonorować ten fakt i wrócić do gatunku, którym rozpoczęła się ta zabawa. Dlatego osiemnaste urodziny będziemy świętować w rytmie poniższych wytycznych, do których - jak to w kawiarni - można mieć stosunek nienachalnie ortodoksyjny.
Temat: Po drugiej stronie
Gatunek: literatura fantastyczno - (mniej lub bardziej) naukowa
Limity: 800 - 2000 słów
Termin: Wstępnie 16.02 ale z uwagi na fakt, że zaczynamy nieco później, jeśli będzie taka wola, to przedłużymy
Zasady wyboru zwycięzcy: jak zwykle - jeszcze nie mam pojęcia
Miłej zabawy
PS. Zastanawiałem się jeszcze nad gatunkiem: erotyk (bo takiego nie było), ale temat "Po drugiej stronie" nasuwał niepokojące skojarzenia i pomysły... Ale jak ktoś się czuje na siłach - proszę się nie ograniczać!
#naopowiesci #zafirewallem
Komentarz usunięty
Do oszczerstw się nie odniosę. Napisać coś się postaram.
A, póki co, to przypomniał mi się taki stary dowcip, który jak ulał pasuje i do tematu, i do gatunku. Tylko że ma mniej niż 800 słów:
Stało się: Izrael stworzył swój własny program kosmiczny. No i polecieli ci dzielni astronauci w swej koszernej rakiecie. Nowoczesna technologia - lecą niebywale szybko. Mijają kolejne planety, gwiazdy, czasem zdarzy się jakaś mgławica.
W pewnym momencie są już tak daleko, że pojawiają się masy antymaterii. Nic to, lecą dalej, mijając antygalaktyki, antygwiazdy. Patrzą: antyplaneta. Lądujemy - zapada decyzja. I wylądowali na antypolanie.
Rozglądają się, a na skraju antypolany, pod antylasem stoi sobie antydomek. Antydym leci z antykomina - pewnie zamieszkany. Podchodzą blizej, zaglądają przez antyokno - antypustka. Chwytają antyklamkę, otwierają antydrzwi, a w antysalonie, przy antystole siedzą sobie antysemici.
@fonfi szacuneczek za grzebanie w przeszłości i wyciągnięcie z niej jakże zacnego gatunku. A no i temat też niczego sobie.
Zaloguj się aby komentować
157 445 + 23 = 157 468
A wrzucę sobie doprac z rana, bo mi się gęba od endorfin cieszy.
I tak lepiej niż autobusem…
Jak fajnie jest zimą jeździć na rowerze,
Gdy temperatura zawisła na zerze,
A mimo tego pot chlupie ci spod pachy,
Okulary parują od zgrzanej czachy,
I piesi z pieskami - lub bez - całą zgrają,
Łażą jak zombie i w szprychy się wkręcają,
Tylko diabli by wzięli w kałuży grzmota -
Pomyślał Fonfi otrzepując się z błota…
#endorfiki #zafirewallem #tworczoscwlasna #rowerowyrownik #rower
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
Flashbacki z grania w carmaggedon miałem.
@UmytaPacha obgadujo
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Jakoś tak się stało, że znowu pani @UmytaPacha stała się, świadomie bądź nie, źródłem mojej inspiracji. Kiedy wczoraj pozwoliłem sobie - dość nieśmiało, ale jednak - nawiązać do jaśnie nam panującego, Jego Magnificencji @bojowonastawionaowca , okazało się, że domknąłem cykl kawiarenkowy, co jest swojego rodzaju rytuałem, wyrażonym w załączonym poniżej memie. Taka okazja wymaga celebracji. A jak można lepiej oddać hołd tak dumnej tradycji niż przez zamknięcie jej w rymy? W związku z powyższym, poniżej prezentuję opis słowno-rymowany scenki rodzajowej, zobrazowanej przez - jak nie trudno się domyślić - pana @Dziwen .
Złoty strzał
(bohaterowie: @Dziwen , @UmytaPacha , @ErwinoRommelo , oraz @bojowonastawionaowca i @fonfi choć obaj niekoniecznie w tych rolach szczęśliwi)
-Wskakuj chłopie, poeto, bo czasu nie ma!
Rzekła Paszka, pchając rękami obiema
Fonfiego, co owcze skończył składać głoski...
-Zakładaj kask, bo usmalisz sobie włoski.
-Panowie pomocy, ja sobie wypraszam!
(lecz już go upchnęli w lufie gdzieś do pasa)
-Litości, zobaczcie, mam dzieci! I żonę!
-Odpalać chłopaki, bo kiśnie majonez!
Huknęło! Zatrzęsła się Grudziądzka plaża!
-Ciut za dużo prochu Dziwen, nie uważasz?
-Raczej nie - zobacz - już zaczyna opadać.
Mlasnęło, gdy owcy wbił się Fonfi w zada,
Teraz beczy wściekła, kopytkami miota...
-Idealnie pod ogon! Dobra robota!
#zafirewallem #nasonety #diriposta

@fonfi xDDDDD
@fonfi piękny wiersz.
Jebaniutki xD
Zaloguj się aby komentować
Dzieńdobrerano się z Państwem,
Temat fetyszy @UmytaPacha ewidentnie zagnieździł mi się ostatnio (niczym gołębie na parapecie) w głowie. Zupełnie nie wiem dlaczego? Ani czy to dobrze, czy źle? Ale źródła inspiracji, jakiekolwiek ono by nie było, nie należy odrzucać, bo wena kapryśną jest i może się obrazić. A skoro w ogóle wygląda na to, że obecna edycja przemija nam mniej lub bardziej radośnie (o ile radosne mogą być opowieści spod znaku horroru) w temacie "Paszkowym", to postanowiłem się w ten trend wpisać.
Dlatego dzielę się poniżej z Państwem moim niewielkim, liczącym zaledwie 1250 słów, wkładem w zabawę #naopowiesci .
Fabryka
Ryszard ocknął się gwałtownie po krótkim letargu, który ciężko było nazwać snem. Przejmujący ból rozlewał się po całym jego ciele. Sytuacji zupełnie nie poprawiał fakt, że klatka, w której leżał skulony, miała może półtora metra szerokości i długości, a przez strzępki ubrania czuł lodowato zimną, metalową podłogę. Nieznośny, kwaśny fetor brudu i odchodów zaatakował mu brutalnie nozdrza, sprawiając, że nawet z zamkniętymi jeszcze oczami zakręciło mu się w głowie i ścisnęło w żołądku. Zwymiotowałby, gdyby tylko miał czym.
Przez chwilę próbował przypomnieć sobie jak długo już go tutaj trzymali, ale przez brak okien całkowicie stracił poczucie czasu. Nie był wstanie powiedzieć czy były to godziny czy dni.
Przeszył go nagły dreszcz zimna. Obejmując się ramionami próbował znaleźć inną pozycję, która pozwoliłaby - choć trochę - pozbyć się odrętwienia i bolesnych skurczów ale ciasna klatka nie pozostawiała wielkiego pola manewru. Klatek, takich jak jego, w pomieszczeniu było jeszcze kilka. Stały w szeregach pod ścianami niewielkiego, tonącego w półmroku pomieszczenia i wszystkie poza tą zajmowaną przez niego były puste.
JUŻ były puste.
Kiedy pierwszy raz się ocknął, zupełnie nie pamiętając jak się tutaj znalazł, w pomieszczeniu były jeszcze cztery osoby. Starsza kobieta, mężczyzna i dwóch młodych chłopaków. Na początku próbował z nimi rozmawiać, ale wszyscy milczeli całkowicie sparaliżowani strachem i kulili się w najdalszych kątach swoich klatek.
Jedynymi dźwiękami w pomieszczeniu był płacz i jęki cierpienia. No i te najgorsze - dochodzące zza drzwi. Następowały bezpośrednio po tym jak przychodziła ONA. A po każdej jej wizycie w pomieszczeniu było o jedną osobę mniej.
Za każdym razem wyglądało to tak samo. Ciężkie, podwójne drzwi, przypominające wejście na salę operacyjną jakiegoś szpitala, gwałtownie się otwierały i w prostokącie oślepiającego światła pojawiała się ONA.
Jej drobna, kobieca sylwetka ubrana była w kitel, na którym resztki bieli walczyły bez powodzenia o miejsce z krwawymi plamami. Niektóre plamy miały wstrętną, brunatno-brązową barwę co sugerowało że powstały już dawno temu, inne były świeże i jasnoczerwone. Wolnym krokiem przechadzała się między klatkami, sącząc Kubusia i przyglądając się każdemu uwięzionemu uważnie. Ten zapach napoju - tak intensywnie malinowy - powodował, że pusty żołądek Ryszarda skręcał się w spazmach głodowego bólu.
— No i co moje ptaszynki, kogo dzisiaj zabiorę na wycieczkę? — zapytała beztrosko, jakby wybór należał do nich.
Dokonując wyboru na podstawie sobie tylko znanych kryteriów, a może całkiem przypadkowo, otwierała jedną z klatek, przyczepiała łańcuch do metalowej obroży, którą każde z nich miało na szyi i wlokła wijącą się w przerażeniu ofiarę w kierunku pomieszczenia, które znajdowało się za drzwiami.
Zaraz po tym jak drzwi się zatrzaskiwały słychać było przeraźliwe krzyki. Nie, nie krzyki... Nieludzkie wycie! Przerywane co jakiś czas charczeniem, dziwnymi odgłosami bliżej nieokreślonych urządzeń by za chwilę na nowo, z jeszcze większą intensywnością, wwiercać się w świadomość pozostałych więźniów. Czasami dźwięki urywały się nagle i następowała zbawienna cisza urozmaicona monotonnym buczeniem maszynerii. Innym razem skowyt cierpienia ciągnął się przez długie minuty, słabnąc powoli i nie było przed nim żadnej ucieczki.
Skulony Ryszard wpatrywał się tępo w puste klatki, kiedy drzwi nagle znowu się otworzyły.
Oślepiające światło. I ten zapach. Zapach malin.
Nie zebrał w sobie nawet tyle woli, żeby zerknąć w tamtą stronę. Usłyszał tylko powolne kroki i dzwonienie ciągniętego po podłodze łańcucha. Kiedy łańcuch przestał dzwonić, zorientował się, że stoi przed jego klatką. Dopiero wtedy uniósł głowę i spojrzał w jej uśmiechniętą twarz. “W innych okolicznościach byłaby to całkiem ładna twarz” - pomyślał smutno.
— Zostałeś mi już tylko ty wróbelku. — powiedziała do niego wyciągając klucz z tłustej i poplamionej kieszeni fartucha.
Odruchowo, pomimo iż wiedział, że to niczego nie zmieni, próbował skulić się jeszcze bardziej i wcisnąć w kąt tak, że pręty wbiły mu się w kręgosłup.
— Nie uciekaj. Nie ma sensu. — próbowała go uspokoić przypinając łańcuch do jego obroży.
— Gdzie mnie zabierasz?! Co ze mną będzie?! — wychrypiał przez długo nieużywane i zaschnięte gardło.
— Za chwilę się dowiesz. Już dobrze. Chodź! — i z zaskakującą siłą szarpnęła za łańcuch wyciągając go z klatki.
Ryszard miał niewiele siły żeby stawiać opór, ale nie zamierzał niczego ułatwiać. Ciągnięty po betonowej posadzce - jedną ręką, żeby się nie udusić, trzymał za naprężony łańcuch, a drugą próbował znaleźć cokolwiek, czego udałoby mu się uczepić w nadziei na opóźnienie nieuniknionego. Jakimś cudem udało mu się chwycić w palce pręty ostatniej klatki.
— To na prawdę bezcelowe! - warknęła poirytowana i pociągnęła jeszcze mocniej.
Mężczyzna zawył gdy poczuł jak pękają mu kości w dwóch palcach, aż zrobiło mu się ciemno przed oczami.
Pomieszczenie, do którego go zawlokła było oślepiająco jasne. Przez chwilę mrużył oczy przyzwyczajając je do zimnego, białego, laboratoryjnego oświetlenia. Kiedy jego wzrok wystarczająco oswoił się z blaskiem, pożałował że w ogóle może patrzeć. Z rosnącym przerażeniem i paniką rozglądał się po sali.
Była wielka. Po jednej stronie ciągnęły się rzędy półek, szafek i różnych metalowych stołów zastawionych wszelkiego rodzaju szklanymi fiolkami, kolbami, skraplaczami i różnego rodzaju destylatorami, wirówkami i bóg wie czym jeszcze. Wszystko to wypełnione było różnokolorowymi płynami, parowało albo bulgotało złowrogo. Cała przeciwległa ściana była w zasadzie wielką szybą, za którą widać było linię produkcyjną z rzędem pustych jeszcze słoików, czekających na napełnienie.
Na środku za to stał wielki stół ze stali nierdzewnej z regulowanym uchwytami do mocowania przegubów nadgarstków i kostek. Obok leżały przyrządy. Piły, noże, tasaki, skalpele, haki i inne narzędzia których nawet nie potrafiłby nazwać.
A wszystko to albo ociekało świeżą krwią, albo było poobklejane zaschniętą mazią. Dookoła, gdzie nie spojrzał, leżały gnijące szczątki ludzkich ciał: kawałki kończyn, wnętrzności, włosy, fragmenty skóry i kości. Poczuł że natrafił na coś dłonią na podłodze. Spojrzał w tamtą stronę i kiedy zorientował się, że trzyma w dłoni gałkę ludzkiego oka puściły mu zwieracze. Chciał wrzasnąć ale terror ścisnął go za gardło tak, że tylko zacharczał.
Nawet nie zorientował się jak i kiedy znalazł się na stole, a ONA kończyła przypinać mu nogi i ręce do stołu. Obrócił głowę i zobaczył pod szklaną ścianą wielkie zbiorniki z napisem OCET i wściekle żółtymi symbolami “biohazard”. Ich zawartość powoli przelewała się gumowym wężem do sąsiedniego pojemnika, który wyglądał jak ogromny blender z potężnym ostrzem na spodzie. Pomieszczenie zaczynało się wypełniać kwaśnym, lekko sfermentowanym zapachem octu. Z wielkiego rozdrabniacza, skomplikowany układ rur i jakiś urządzeń (przeszło mu przez głowę, że to chyba pompy) prowadził za szybę do aparatury napełniającej czekające na taśmociągu słoiki.
Nagle poczuł ukłucie na szyi i rozpierające ciepło rozchodzące się błyskawicznie po całym ciele.
— To znieczulenie, mój ty szpaczku — szepnęła mu do ucha — Nie chcielibyśmy, żebyś za szybko nam tu zszedł. Krew przestaje wtedy krążyć i ciało wiotczeje a to zdecydowanie niekorzystnie wpływa na konsystencję i smak. Później trzeba całe partie wycofywać z rynku.
Zaczął zapadać się w letarg, wdzięczny za chwilowe otępienie. Nagle do świadomości przywołał go rozdzierający ból, silniejszy od wszystkiego co do tej pory pamiętał. Zaczął się szarpać i wyrywać ale pewnie trzymające pasy poraniły mu tylko nadgarstki. Na tyle na ile zdołał, uniósł głowę i spojrzał w dół ciała! P to tylko, żeby z przerażeniem zobaczyć jak ONA trzyma w ręku jego jelita i wrzuca po kawałku do blendera. Zaczął się drzeć, ale wrzaski zostały stłumione przez uruchamiającą się aparaturę. Ostrze miksera zawirowało. Przez długie minuty z niedowierzaniem, że jeszcze nie zemdlał, oglądał jak kolejne jego wnętrzności lądują w wirującej brei. Powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Usłyszał jeszcze jak uruchamiają się pompy i do życia budzi się taśmociąg za szybą. Odwrócił się w tamtą stronę by zobaczyć jak napełnia się pierwszy słoik. Z wielkim trudem zdołał przeczytać niewielką, biało-zieloną etykietę.
Majonez Kielecki!
Terminalne drgawki szarpnęły jego głową w drugą stronę a ostatnie co zarejestrowała, gasnącym wzrokiem, jego świadomość był, stojący na stole między probówkami, wazon. Z bukietem świeżych, krwisto-czerwonych róż…
#zafirewallem #naopowiesci #tworczoscwlasna
Drobna, kobieca sylwetka pociągająca Ryszarda z taką siłą, że aż pękają mu kości palców wskazuje na to, że malinowy Kubuś musiał mieć podobne działanie co najmniej do soku z gumijagód.
Zaraz się okaże, że zbierzemy te opowiadania i wydany w antologii 50 pach Pachy.
EDIT: A w ogóle to Twój debiut opowiadaniowy tutaj?
Komentarz usunięty
@George_Stark no taki był zamysł, że ONA drobra ale nadludzko silna. Czy to zasługa Kubusia. Być może… Ale to już tylko @UmytaPacha może nam zdradzić.
Pod pomysłem antologii podpisuję się obiema rękami. Jestem gotów nawet skład do drukarni przygotować i zlecić 😁
A z tym debiurem to ciiii. Bo się zaraz zorientują i zlecą jak sępy 😅
@UmytaPacha no co Ty?! Tak powstaje Kielecki? ಠ_ಠ
Tak tylko dodam, że nikt z #rebeliapomorskiego by czegoś takiego nie zrobił.
Komentarz usunięty
Komentarz usunięty
@UmytaPacha Xdd
Zaloguj się aby komentować
157 123 + 23 + 23 + 23 + 22 + 23 + 24 = 157 261
Wreszcie udało się przynajmniej kilka pracdomów uzbierać. Końcówka stycznia a pogoda jak w przedwiośniu i znowu dylematy jak tu się ubrać, żeby rano nie zmarznąć a po południu się nie zgrzać. Dlatego uzbrojony w bogate doświadczenie, ciuchy na każdą możliwą pogodę, skrupulatnie za każdym razem weryfikowałem bieżącą prognozę pogody dobierając odpowiednie warstwy odzieży co poskutkowało tym, że za każdym razem rano zmarzłem a po południu się zgrzałem - task failed successfully!
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik


@fonfi siedziba GRU? Chcesz nam coś powiedzieć?!

@Yes_Man Banana?! 😁Papple?!
@fonfi xD
Zaloguj się aby komentować